Czy rozwód to jedyne wyjście?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Monti »

Nieważność małżeństwa jest raczej sytuacją wyjątkową. Tak jak pisze JolantaElżbieta, w sytuacji, gdy małżonkowi się odwidziało, nie ma podstaw do nieważności - inaczej zasada nierozerwalności małżeństwa istniałaby tylko na papierze, a my wszyscy bylibyśmy już po procesach kanonicznych. To, że teraz żona mówi, że np. nigdy Cie nie kochała, nie oznacza jeszcze, że potwierdzi to przed sądem biskupim. Może mówić to, by sprawić Ci przykrość. Także decyzja ta musi być przemyślana.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Blondynka55 »

Szukajacy_1978 pisze: 24 lut 2019, 13:53 I jeszcze jedno przyszło mi teraz do głowy...gdybyśmy, w czasie kryzysu małżeńskiego, potrafili oboje wlozyc tyle samo energii i staran w uratowanie małżeństwa, ile.potrafimy wlozyc w jego powolne niszczenie oraz rozwód...zapewne rozwodów by nie bylo.

Masz sporo racji w tym co piszesz; tylko że wiele osób woli uciekać i nie ratować swoich małżeństw przez co może szukają pomocy w Sądach Biskupich takie jest moje zdanie na ten temat. Bo skoro mąż czy żona mówi ;że mnie nie kocha to lepiej będzie jak wejdę w nowy związek ;który nie koniecznie może okazać się dobrym wyborem .
Ostatnio zmieniony 24 lut 2019, 16:04 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

Szukajacy_1978 pisze: 24 lut 2019, 13:48
paulek pisze: 24 lut 2019, 13:32
JolantaElżbieta pisze: 24 lut 2019, 0:49

Myślisz, ze rozwód i ewentualne uznanie małżeństwa za nieważne na papierku przyniosą ci ukojenie? Bardzo się rozczarujesz - przepraszam za szczerośc, taka brutalną, ale ja to przerobiłam na sobie - z wniosku do sądu biskupiego się wycofałam, bo już wiedziałam, ze to nic nie zmieni na lepsze :-(
Nie wiem czy przyniosą mi ukojenie. Może tak może nie. Widzisz może Ty kochasz swojego męża. U nas jest chyba inaczej. Żona sama się przyznała że mnie nie kocha. Wiec co ma zmienić się na lepsze?
To skoro ja Ty ja kochasz, to sam.rozkochaj ja w sobie...
Skoro chcesz stwierdzenia nieważności, to zapewne marzy sie Tobie nowa Zona.
Wiec caly "power", ktory chcesz włożyć w proces, włóż w to, zeby to obecna Zona byla Twoja nową Żoną...
Takie moje myślenie tylko.
Pięknie piszesz. Ale jak druga osoba ci mówi ze jej nie zależy i każda próbę ratowania neguje to kogo mam rozkochać? Pewnych rzeczy nie da się naprawić bo jak się wzięło ślub pod pozorem tylko i wyłącznie posiadania dzieci i niszczenia drugiej osoby to nie ma sensu. Marzy mi się jedno a raczej marzyło ze osoba która poślubiłem będzie do końca moja żoną. Nie oceniaj mnie ze marzy mi się nowa żona typowe myślenie. A power swój wkładam teraz w wychowanie syna oraz kształtowanie siebie. Jeżeli poszła po rozwód to jest wystraczjajcy powód i udowodnienie ze nigdy mnie nie kochała. Tutaj jasno mówi kościół i nauka. A że po uniewaznieniu mogę zawrzeć kolejny to tylko furtka a sens jest całkowicie inny.
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

JolantaElżbieta pisze: 24 lut 2019, 13:57
paulek pisze: 24 lut 2019, 13:32
JolantaElżbieta pisze: 24 lut 2019, 0:49

Myślisz, ze rozwód i ewentualne uznanie małżeństwa za nieważne na papierku przyniosą ci ukojenie? Bardzo się rozczarujesz - przepraszam za szczerośc, taka brutalną, ale ja to przerobiłam na sobie - z wniosku do sądu biskupiego się wycofałam, bo już wiedziałam, ze to nic nie zmieni na lepsze :-(
Nie wiem czy przyniosą mi ukojenie. Może tak może nie. Widzisz może Ty kochasz swojego męża. U nas jest chyba inaczej. Żona sama się przyznała że mnie nie kocha. Wiec co ma zmienić się na lepsze?
Tak, ja kocham mojego męża - ale w tym sęk, że on nie kocha mnie. I powiedział mi to w sposób tak dosadny i pokazał tak wyraźnie, że wyraźniej nie można. I ja z tym żyję i wypełniam obietnicę, którą mu złożyłam w obecności Pana Boga. Chciałam sprawdzić ważność naszego Sakramentu, no bo skoro mnie nie kocha? Powiedziałam o tym mężowi - wzruszył ramionami i powiedział: rób co chcesz, nigdzie nie będę chodził, niech ci dadzą zaocznie, dla mnie to nie ma znaczenia. Spytałam go tylko czy jak się pobieraliśmy, to czy chciał się ze mną ożenić. Powiedział: "wtedy tak". I zrezygnowałam z Sądu Kościelnego, bo nie miałam żadnych podstaw, oprócz tych, ze po latach mu się zmieniło :-( I co mam zrobić? Żyję z tym - raz lepiej raz gorzej, ale żyję :-) Acha, mój mąż nie miał do mnie większych zastrzeżeń - nigdy się na mnie nie skarżył - po prostu przestał mnie kochać i chciał zmienić swoje życie. Zmienił - ale nie wygląda na szczęśliwego. Acha, i nie odzywa się do mnie od wielu lat :-( Nie mówi mi dzień dobry - jestem dla niego obcym człowiekiem, tak mi powiedział gdy chciałam z nim porozmawiać :-(
Żona także nie mówi mi dzień dobry ani nawet nie próbuje normalnie się zachowywać przy synu. Ona także przestała mnie kochać. Miłość pomylona z pożądaniem i próbą podporzadkowania innych osób. Małżeństwo to relacja a nie terroryzm.
jacek-sychar

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: jacek-sychar »

paulek pisze: 24 lut 2019, 15:48 A że po uniewaznieniu
Paulek

Nie ma unieważniania sakramentu małżeństwa.
Jest tylko możliwość stwierdzenia jego nieważności.
Unieważnia się coś, co było choć przez chwile ważne. natomiast stwierdzenie nieważności mówi, że coś miało tylko pozory ważności, choż w rzeczywistości nigdy ważne nie było.
Proszę Cię pamiętaj o tym na przyszłość.
santi
Posty: 103
Rejestracja: 05 wrz 2017, 11:06
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: santi »

Przeczytałem od początku. I wiesz co, nie rozumiem po co chcesz iść po stwierdzenie nieważności?
1) żeby udowodnić żonie że jest winna bo potraktowała Cię jako "dawcę"?
2) czy to odwet za to że ona złożyła papiery rozwodowe?
Co Ci to da? Satysfakcję? Wiedzę?
Jeśli chcesz satysfakcji i poczucia że od Ciebie też coś zależy, to ja bym na Twoim miejscu wrócił do domu. Jak się jej nie podoba to niech ona się wyprowadzi. Po co Ty się właściwie wyprowadziłeś?

Sądy Biskupie orzekają latami. Mam kuzyna, który czekał na orzeczenie 7 lat. Dostał. Inny kolega czeka już 3.5 roku i końca nie widać, a sprawa jest ewidentna.

Potrzebujesz Paulek czasu. Dużo czasu. Rany się zagoją. Emocje opadną. Życie idzie dalej. Ludzie maja 100x większe problemy niż problem z kobietą. OK dziecko, rodzina itd. No cóż stało się. Coraz więcej związków się rozpada. Takie czasy.

Przerabiałem ten sam schemat emocjonalny co Ty teraz. Jakieś pół roku temu.
Moja żona wyprowadziła się potajemnie, zasądziła kontakty z dzieckiem i alimenty. I wiesz co ... po pół roku mam to gdzieś. Gniew się we mnie co jakiś czas odzywa i sam tylko na tym tracę. Spać nie mogę. Nie ma dnia abym o tym nie myślał. No i co z tego mam? Nic. Ale wyluzowałem.

Odetnij się od sytuacji. Żyj sobie powolutku i zbuduj sobie inne życie. A ona niech sobie żyje jak chce. O synu nie zapominaj. On kiedyś Ci podziękuje jeśli będziesz dobrym człowiekiem.
Jonasz

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Jonasz »

paulek pisze: 24 lut 2019, 13:35
Jonasz pisze: 24 lut 2019, 11:31 Paulek w pierwszym poście wspomniałeś o kredytach.
Nowych nie bierzesz fajnie A co że starymi tymi zaciągniętymi?
Dziecko jest darem ale i zadaniem.
Jesteś odpowiedzialny za 50 % jego szczęścia Twoją część rodzicielstwa.
Nie sądzę by syn Ciebie z tego zwolnił.
Poczytaj o wpływie rozwodów na dzieci są materiały i opracowania w necie.
Co do procesu o stwierdzenie nieważności
Nie znam się choć swego czasu żyjąc w bólu miałem i taki pomysł.
Tylko ja osobiście rozbilem się na stwierdzeniu że moja przysięga mimo całej niedojrzalosci ważna A współmałżonka?
No albo udowodnić albo liczyć na współpracę i szczerość...
Nie wiem co bardziej naiwne A co trudne wręcz niemożliwe.
A tak osobiście to po prostu chciałem i tak zwiac
Zostały spłacone. Jestem na czysto i czysty.
A poczytałeś o dzieciach rodziców emocjonalnie rozwiedzionych polecam. Niczym się to nie różni. Poza tym największą krzywdą jaką może zobaczyć dziecko to niekochający się rodzice. Do miłości trzeba dwojga. A tutaj niestety brakuje. Żonie już nie zależy. Tak stwierdziła
Czytałem.
Mało tego po latach doszło do mnie, że wychowywałem się wśród rodziców emocjonalnie rozwiedzionych.
Pamiętam swój ból kiedy się kłócili i strach przed utratą kogokolwiek z nich.
To były inne czasy, fakt.
Ale czy mój ból którego wtedy doświadczałem że są podzieleni był mniejszy niż dzisiaj?
Wzorce których nie dostałem można uzupełnić lub skorygować.
To oznacza chyba "wyjść z domu"
A po latach jestem wdzięczny że wciąż są razem.
Są dla mnie z jednej strony wzorem wierności przysiędze z drugiej znakiem nadziei.
Dzieci wyszły z domu zostali sami.
Kibicuję teraz ich małżeństwu - modlę się by coś z tym zrobili w końcu. ;)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Nirwanna »

Jonasz pisze: 25 lut 2019, 11:10
paulek pisze: 24 lut 2019, 13:35
Jonasz pisze: 24 lut 2019, 11:31 Paulek w pierwszym poście wspomniałeś o kredytach.
Nowych nie bierzesz fajnie A co że starymi tymi zaciągniętymi?
Dziecko jest darem ale i zadaniem.
Jesteś odpowiedzialny za 50 % jego szczęścia Twoją część rodzicielstwa.
Nie sądzę by syn Ciebie z tego zwolnił.
Poczytaj o wpływie rozwodów na dzieci są materiały i opracowania w necie.
Co do procesu o stwierdzenie nieważności
Nie znam się choć swego czasu żyjąc w bólu miałem i taki pomysł.
Tylko ja osobiście rozbilem się na stwierdzeniu że moja przysięga mimo całej niedojrzalosci ważna A współmałżonka?
No albo udowodnić albo liczyć na współpracę i szczerość...
Nie wiem co bardziej naiwne A co trudne wręcz niemożliwe.
A tak osobiście to po prostu chciałem i tak zwiac
Zostały spłacone. Jestem na czysto i czysty.
A poczytałeś o dzieciach rodziców emocjonalnie rozwiedzionych polecam. Niczym się to nie różni. Poza tym największą krzywdą jaką może zobaczyć dziecko to niekochający się rodzice. Do miłości trzeba dwojga. A tutaj niestety brakuje. Żonie już nie zależy. Tak stwierdziła
Czytałem.
Mało tego po latach doszło do mnie, że wychowywałem się wśród rodziców emocjonalnie rozwiedzionych.
Pamiętam swój ból kiedy się kłócili i strach przed utratą kogokolwiek z nich.
To były inne czasy, fakt.
Ale czy mój ból którego wtedy doświadczałem że są podzieleni był mniejszy niż dzisiaj?
Wzorce których nie dostałem można uzupełnić lub skorygować.
To oznacza chyba "wyjść z domu"
A po latach jestem wdzięczny że wciąż są razem.
Są dla mnie z jednej strony wzorem wierności przysiędze z drugiej znakiem nadziei.
Dzieci wyszły z domu zostali sami.
Kibicuję teraz ich małżeństwu - modlę się by coś z tym zrobili w końcu. ;)
Jonasz, mam bardzo podobnie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Szukajacy_1978
Posty: 137
Rejestracja: 14 lut 2019, 12:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Szukajacy_1978 »

Uważam, bo Paulek pisze, zona go nie kocha, mnie byc moze tez nie...ale czy innych kochamy za to ze nas kochaja? Nie. Ja nie kocham swojej Zony tylko dlatego, ze ona kocha mnie. Jest wrecz idealnie, jesli miłość jest odwzajemniona. Ale miłość interesowna, to nie miłość, tylko kontrakt. Barter. Ty kochaj mnie bo ja kocham.Ciebie.
"Wierzę, że Pan Bóg cofnął mnie jak strzałę w łuku, po to, bym mógł jak najdalej i jak najcelniej wystrzelić." / za ks. Pawlukiewiczem...
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

I już po rozwodzie. Z jednej strony czuje ulgę az drugiej strony porażka smutek żal. Po stwierdzeniach żony ze nigdy mnie nie kochała chyba raczej stwierdzenie nieważności sakramentu nie będzie żadnym wystepkiem. Poza tym ona chce być szczęśliwa niech będzie. Ja także. Ale z osobą która mnie nie kochała i nigdy nie będzie kochać nie jest warto żyć i nawet mieć nadziei. To co pisze Szukajacy1978 ja ją kocham tak. Ale to nie jest miłość małżeńska już. Bo miłość małżeńska jest tylko wtedy jak się kocha dwoje. Wiesz jedno ciało. A tutaj już nie ma. Słowa że nigdy mnie kochała jest już antystwierdzeniem miłości. To ja wszytkim życzę aby wam się udało. Ja już nie mam siły.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Nirwanna »

Paulek, bardzo Ci współczuję, te uczucia smutki, żalu - są bardzo normalne.
Daj sobie czas na ich przeżycie, do końca. Tę żałobę, stratę warto przeżyć tak jak każdą inną, gdy odchodzi ważny dla nas człowiek.
I wiesz, dopiero po przejściu tej żałoby, po opadnięciu pewnych trudnych emocji, warto myśleć o tym co dalej.
Bo w jednym nie masz racji - miłość, jeśli jest w sakramencie małżeństwa i jej gwarantem jest Bóg - nie kończy się ze słowami "nigdy nie kochała". Nadzwyczaj często takie słowa są używane przedmiotowo, aby coś doraźnie osiągnąć. Fakty sprzed tych paru lat mogły być inne. Takiej miłości może po ludzku nie widać, ale w tej Bożej, duchowej warstwie rzeczywistości - ona jest. I jeśli jest, to On ją pokaże.
Daj sobie czas.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

Nirwanna pisze: 17 mar 2019, 13:01 Paulek, bardzo Ci współczuję, te uczucia smutki, żalu - są bardzo normalne.
Daj sobie czas na ich przeżycie, do końca. Tę żałobę, stratę warto przeżyć tak jak każdą inną, gdy odchodzi ważny dla nas człowiek.
I wiesz, dopiero po przejściu tej żałoby, po opadnięciu pewnych trudnych emocji, warto myśleć o tym co dalej.
Bo w jednym nie masz racji - miłość, jeśli jest w sakramencie małżeństwa i jej gwarantem jest Bóg - nie kończy się ze słowami "nigdy nie kochała". Nadzwyczaj często takie słowa są używane przedmiotowo, aby coś doraźnie osiągnąć. Fakty sprzed tych paru lat mogły być inne. Takiej miłości może po ludzku nie widać, ale w tej Bożej, duchowej warstwie rzeczywistości - ona jest. I jeśli jest, to On ją pokaże.
Daj sobie czas.
Nirwanna bardzo dziękuję za te słowa. Ale jeżeli powiedziała aby coś osiągnąć to jej się udało.
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

W maju złożyłem wniosek o stwierdzenie nieważności małżeństwa. I może to uczucie jest nie na miejscu ale czuję ulgę. Wiem że tego chcę. I czekam na jej odpowiedź oraz na wyrok sądu. Nie chodzi mi o to żeby na siłę coś uzyskać ale chodzi mi o prawdę. Wiem ze inni będą mnie uważać za osobę która chce uzyskać za wszelką cenę. Ale teraz ja wziąłem sprawy w swoje ręce i pomimo wszystkiego chcę być fair wobec siebie. Czas zadbać o siebie o swoje bezpieczeństwo bo w małżeństwie nie czułem się tak jak powinienem. Dałem jej także czas. Ja ze sobą zrobiłem wiele u robie dalej. Ale prawda jest prawdą. Brak miłości w naszym małżeństwie był ewidentny. Trzymam kciuki za wszystkich aby się udało.
jacek-sychar

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: jacek-sychar »

paulek pisze: 21 cze 2019, 17:07 Trzymam kciuki za wszystkich aby się udało.
Na naszym forum raczej polecamy modlitwę.
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

jacek-sychar pisze: 21 cze 2019, 17:26 Na naszym forum raczej polecamy modlitwę.
Także mi chodziło o to Jacku.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2019, 17:40 przez Anonymous, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: Poprawiono cytowanie
ODPOWIEDZ