mare1966 pisze: ↑04 cze 2019, 11:12
A może jednak warto analizować ?
Przede wszystkim warto odróżniać FAKTY od ich interpretacji .
Zwłaszcza , że interpretacja bywa nawet całkowicie odmienna
przez poszczególne osoby .
Zauważ : przed ZAINTERESOWAŁ wstawiasz umniejszające "niby"
domniemywasz , że to tylko ciekawość itd.
I właśnie - oceniasz .
Dlaczego ?
Bo i ciebie oceniano ( patrz matka ) , przywykłaś i sama przejęłaś
taki styl porównywania , wystawiania ocen .
Oczywiście , to także tylko MOJA INTERPRETACJA .
Nie musi być trafna .
Tutaj sporo racji .
Chociaż próbuje nad tym pracować.
--------------------------------------------------
mare1966 pisze: ↑04 cze 2019, 11:12
Co do brata .
Dał ci tylko próbkę "myślenia męskiego" .
Nawiasem dziwię się , że to co powiedział to dla ciebie takie odkrywcze .
Nikt nie lubi jak się na niego krzyczy ( nawiasem to także podpada pod przemoc psychiczną ) .
Facet z natury będzie chciał przewodzić rodzinie .
Przynajmniej tutaj , bo niewielu przewodzi armią , czy choćby tylko małą brygadą w firmie .
To daje status i poczucie ważności .
U ciebie w domu jest NIKIM .
Jak ciągle gderasz i narzekasz i wypominasz i oceniasz i przypominasz
( jaki to jest beznadziejny )
to uważasz , że ci będzie dziękował ?
I NIE WAŻNE , że będziesz miała nawet 100 % racji .
Jaka będzie reakcja męża ?
No będzie się odgryzał .
I mamy zamknięte koło .
Nacisk powoduje odpór .
Hmm...niby nic odkrywczego, ale jakby takie - otworzenie mnie oczu.
mare1966 pisze: ↑04 cze 2019, 11:12
Nie jestem specjalistą od picia , ale tak myślę ,
że to tylko objaw nieradzenia sobie . Rodzaj ucieczki .
Oczywiście , wzmaga tylko problem główny .
Nawet całkowite zrozumienie problemu , nawet przyznanie się do niego
nie jest równoznaczne z rozwiązaniem go .
To ledwie początek .
Bo stajemy przed tymi BARIERAMI ,
o których pisałem wcześniej .
A te są niewidoczne , bo w sferze psychiki , często indywidualne STRACHY
nami zarządzają , tudzież nawyki .
( jak np. podniesiony głos itp. )
Dużo w tym prawdy i racji.
Trochę się tłumacząc...chociaż nie o to tu chodzi...
Ja nie lubie krzyczeć, męczy mnie to... Ale wynika on zazwyczaj z bezradności i bezsilności...i kiedy już czuję, że zaraz "się skończę'... A tu opór...
Trochę też jest tak, że przez te lata, kiedy jesteśmy razem z mężem... Kiedy mówię do niego spokojnie, proszę, tłumaczę, raz, drugi,trzeci, dziesiąty, piszę informacje na kartce, SMS czy Messenger czy mail.... To jest jak grochem o ścianę.
Kiedy podnoszę głos, nagle jak się wybudza z letargu...ale już jest na nie.
I takie błędne koło.
Chce się czuć przywódcą itd. by rządzić, ale nie, żeby zadbac o swoją rodzinę.
Ale sorry... Nie poczuwa się do tego by nim być.
Na moje barki spadło wszystko.
Samochód - nie czuję potrzeby , żeby mieć i żeby naprawiać i jeździc, ale jak przyjdzie co do czego, to wymaga, żeby gdzieś go zawieść np. jak jego mamusia pojawi się w Polsce.
Nie poczuwa się, żeby zapewnić jedzenie niepracujacej żonie i dziecku.
Czeka aż ktoś mu da, albo zrobi za niego.
Kiedy w domu coś się popsuje ..nie ma potrzeby naprawić...czy to zamek w drzwiach, czy cieknący kran, czy zepsuta toaleta, zepsuta lodówka, która się już nie domyka, gdzie od roku czasu nie można korzystać z zamrażarki... Zapadnięte łóżko...i tak mogłabym bez wymieniać jeszcze.
I co?
Mam go głaskać po głowie i robić kanapeczki do pracy?
Dziś zrobiłam... Ot, tak...z ciekawości, żeby sprawdzić jego reakcję.
Oczywiście, że on się ma w moich oczach za nic, ale do mnie wprost mówi, że i mnie tak traktuje.
Że nie dźwiga problemu.
Kilka razy mi powiedział, że jego meczy czasem to, że pije...ale częściej, jak zachęcam do terapii, do pomocy, to mówi, że pije,bo lubi i nie zamierza zrezygnować,bo juz wszystkiego mu zabraniam.
Niestety, nie rozumie, że to jego picie szkodzi przede wszystkim jemu i z tego wynika sporo jego problemów.