sasanka pisze: ↑10 maja 2019, 22:35
Lustro widzę , że nie chcesz wyjaśnić sprawy i spychasz to na męża i innych. Trudno. Ale dziękuję , że odpowiedziałaś . Dziękuję także marylce za obszerny post jak zwykle napisany rzeczowo i ciekawie.
Jednak pozwolicie , że pozostanę przy swoim, bo nie mogę pojąć jak można znosić taką sytuację wiedząc , że moja żona wychodzi do kowalskiego albo mój mąż do kowalskiej.Co się wtedy czuje?
Pewnie, że możesz pozostać przy swoim - Twoje prawo, bez względu na przyzwolenie innych lub jego brak
Ja napiszę ze swojej głębokokryzysowej wtedy perspektywy faceta w dodatku, co jednak ma spore znaczenie.
Miałem wielką niezgodę na postępowanie żony, mimo braku dowodów na to, że rosną mi rogi (ale mając świadomość, że to się prawdopodobnie dzieje).
I co niby miałem zrobić?
Zakazać? Niby jak? I tak się wypierała, robiąc w dodatku ze mnie paranoika (tak dobrze jej szło, że nawet rozważałem taką ewentualność).
Wyprowadzając się - otwierałbym jej szerszy wachlarz możliwości "hasania", siebie czyniąc ojcem na ćwierć lub mniej etatu.
Tego sobie nie wyobrażałem, sama myśl o tym powodowała, że wpadałem w panikę.
Przynajmniej na tamten czas straciłem żonę. Na to nie mogłem nic poradzić, chociaż starałem się to zmienić (inna rzecz, że działałem mocno nieumiejętnie).
Ale jeszcze własną decyzją stracić dzieci?
Po moim trupie.
Lepsze cierpienie, znoszenie słów i działania żony. Fakt, to mały cud, że wtedy nie zwariowałem.
Ale trwałem, dzięki Bogu i Wam.
Również dlatego, że na kryzys solidnie wcześniej pracowałem. Świadomie i nieświadomie ale...Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania.
Kobiety tu mają nieco inną perspektywę - czy zdradzają,czy są zdradzane - mają zazwyczaj wyłączność jako główny opiekun.
Milion razy mialem dość, chciałem odpuścić. Ale odpowiedzialność za dzieci, własne decyzje i słowo pomagały mi trwać pomimo potężnego bólu.
Dziś już lepiej rozumiem jakie są "prawa amoku", ale wtedy nie ogarniałem, jak można tak łatwo odpuścić sobie rodzinę, małżeństwo.
Aha, Marylko, ja również jestem wdzięczny za kryzys.
Obudził mnie i mocno naprostował.
Tylko, aby była jasność (bo z tego wynikła kiedyś spina na forum), niekoniecznie jestem wdzięczny żonie za metody jej działania w jego trakcie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk