Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Manial
Posty: 27
Rejestracja: 16 kwie 2019, 12:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Manial »

mare1966, może i byłby sens w wypowiedzi męża odnośnie sportu i ruchu, gdyby nie kilka istotnych faktów, o których nie wspomniałam: napisałam jemu, że ja zadbałam o to by córka jeździła na hulajnodze i wrotkach, które kupiłam; rower do tej pory przestał u niego w piwnicy, aż dziecko wyrosło, bo nie chciał nam wcześniej jego pożyczyć,samemu też nie chciało się jemu korzystać, ponad to ja wychodzę z domu po 7 i wracam po 18, jeśli nie muszę zrobić zakupów- kiedy mam zatem w tygodniu iść z córką na rower?Robię co mogę żeby dziecko się ruszało więcej -ciężko jest samemu wszystko ogarnąć: lekcje, przygotowanie do szkoły, kolacja-łątwiej za to krytykować komuś, kto nawet nie umyje dziecku głowyi obetnie paznokci, kiedy u niego nocuje. Troszkę to przykre, bo jako matka staram się stawać na wysokości zadania. To ja z córką jeżdżę po dentystach,lekarzach, piknikach w szkole i wszelkich innych, zatem jakim prawem jej ojciec pisze, że nic nie robię i nie rozwijam dziecka. Wyjeżdżamy z córką za 2 tyg.na wycieczkę szkolną - czy myślisz, że jej ojciec zainteresował się tym co będzie dziecko zwiedzało, jaki jest plan itd? Nie. Dodatkowo, cała ta wczorajsza krytyka spadła na mnei nagle - zaraz po tym jak wspomniałam, że wyszłam po patyki do lasu - padał deszcz ale dziecko mnie o nie poprosiło, więc poszłam. To oczym wspominasz , prawie jak o wyniku meczu 1:0 - łatwo oceniać z boku, nie znając wszystkich szczegółów, jednak dość istotnych - tu masz rację, ja wtedy nie byłam gotowa na rozmowy, kiedy widziałam, że jest bardzo źle i chciałam spróbować, to on już nie chciał. Co do woli Bożej, to wiem i mam pewność, choć to paradoksalne może, że ten rozwód po coś był i w duchu domyślam się po co. Czasami potrzebne są drastyczne wydarzenia, żeby ktoś oderwał się od złej drogi ku zatraceniu, którą podążał. Ja właśnie taką drogą szłam - wydawało mi się, że jestem katolikiem, a jednak byłam tak daleko od Pana Boga, jak to tylko możliwe. Szłam swoją własną drogą, pełną gniewu, pychy, kościół i Pan Bóg wtedy kiedy mi się podobało. Jak coś (zwłaszcza związek dwojga ludzi)nie jest budowane w prawdzie i z Panem Bogiem, to prędzej czy później obróci się w pył jak zamek z piasku. Tak było i u nas, nie licząc innych wątków - właśnie owego uzależnienia od rodziny -śmiem twierdzić, że zarówno jego jak i mojego,kiedy spojrzę na to z perspektywy czasu.Ciężko się z tym wszystkim mierzyć każdego dnia.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: JolantaElżbieta »

Manial pisze: 29 kwie 2019, 9:14 No i się zaczęło...Wczoraj posypały się w smsmach przykre słowa - mąż znowu zarzuca mi, że nieodpowiednio się zajmuje córką. Pisze to w tak przykry sposób, wie jak zrobić mi ranę w sercu. Zbyt mało sportu, zbyt malo podwórka, nie ma basenu,jestem najgorsza, ciągłe hasła, że chce spokoju, nie radości, spokoju ode mnie oczywiście. Nic nie mówię, nie odpisuję, nie narzucam się - ile gniewu, wściekłości można jeszcze znieść... Na domiar złego nasza córka chciała żeby przyjechał do niej - oczwiście posądził mnie o udział w tym pomyśle, nie rozumie, że przez to że spędzaliśmy czas w 3kę dziecko ma nadzieję i tęskni. Mąż nie chce słuchać żadnych wyjasnień, grozi, że jak córka będzie w to mieszana (choć ja niczego nie robię), to odsunie się od dziecka.Ile jeszcze?:(
Musisz zacząć robić porządek ze swoimi emocjami - zacząć od tego - reszta potem :-)
Manial
Posty: 27
Rejestracja: 16 kwie 2019, 12:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Manial »

JolantaElżbieta, tylko jak się do tego zabrać?Myślałam, żeby unikać spotkań z mężem i rozmów - inaczej nigdy nie zaznam wyciszenia i spokoju. Łatwe to nie będzie, ale kto powiedział że ma być łatwo. Dziękuję za rady!
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Al la »

Witaj, Manial. Trafiłaś na forum sycharowskie nie bez powodu.
A jak sobie poradzić w Twojej sytuacji?
Nikt Ci nie da gotowej porady, to Twoja droga i Twoje życie.
Z pewnością możesz zadbać o siebie. Określić swoje potrzeby, postawić granice, pójść na terapię. I nic na siłę.
Jesteś na huśtawce emocjonalnej, w dodatku kręci nią we wszystkie strony i Twoja rodzina i rodzina męża.
To Ty możesz z niej zejść, jeżeli będziesz chciała.
Nic nie musisz. Może chcesz, ale nie wiesz jak. Do tego potrzebna jest wiedza.
Są na stronie Sycharu rekolekcje o stawianiu granic, o mądrej miłości.
Posłuchaj, przemyśl. Ważna jest Twoja decyzja.
Pogody Ducha!
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: JolantaElżbieta »

Manial pisze: 30 kwie 2019, 7:58 JolantaElżbieta, tylko jak się do tego zabrać?Myślałam, żeby unikać spotkań z mężem i rozmów - inaczej nigdy nie zaznam wyciszenia i spokoju. Łatwe to nie będzie, ale kto powiedział że ma być łatwo. Dziękuję za rady!
Ja miałam z tym straszne kłopoty, bo jestem egzaltowana ( moja córka mówi do mnie - ty moja Aniu z Zielonego Wzgórza ;-) ). Szukałam po necie jak taka osoba jak ja ma sobie pomóc, jak dojść do siebie po rozstaniu. Malutkimi kroczkami stawałam się inną ja - uczyłam się jak wyciszać myśli, które cisną się do głowy i rozsadzają czaszkę, uczyłam się co robić w chwili rozpaczy - tak z punktu fizjologii i psychiki - i nieustająca modlitwa. Ile ja nawrzucałam przy okazji Panu Bogu - a On cierpliwie słuchał, chociaż myślałam, że ma mnie w nosie - i pokazywał mi, że jest ze mną w tym moim cierpieniu. Wylałam wszystkie łzy, czasami sama się napędzałam, bo pozwalałam sobie na sentymentalne wspomnieni. Ale włożona praca zaprocentowała, więc jeśli taka osoba jak ja (DDA i inne dedy) dała radę - ty też dasz, tylko musisz postawić pierwszy kroczek - podjąć postanowienie, że chcesz pomóc sobie przede wszystkim.
Manial
Posty: 27
Rejestracja: 16 kwie 2019, 12:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Manial »

Al la,JolantaElżbieta -bardzo Wam dziękuję!Za serce za te słowa, że jest ktoś kto wierzy, że może mi się udać z tego pozbierać, choć ja sama często tracę w to wiarę. Możecie szepnąć coś więcej o tych rekolekcjach?Odbywają się one "stacjonarnie" czy online (jeśli jest coś takiego)? Potrzebuję bardzo naładować swoje akumulatory, wzmocnić Ducha i zejść z tej huśtawki, zanim od zawrotów głowy znowu upadnę. Bóg Zapłać kochane za wszytsko!
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Al la »

Tu na stronie sycharowskiej rekolekcje- całe spektrum tematów: http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/.
Polecam na początek ostatnie z ks. Markiem Dziewieckim "Pokonywanie trudności w małżeństwie i rodzinie" https://youtu.be/Zqz4LLsefNQ?list=PLobU ... XQqsf-vt2c
Słuchaj, czytaj, zdobywaj wiedzę- wiedza to droga do wolności
Powodzenia, niech Duch Święty Cię prowadzi!
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Manial
Posty: 27
Rejestracja: 16 kwie 2019, 12:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Manial »

Bóg zapłać kochana Al la :) Już wiem co będę robiła wieczorami.Zabieram się do pracy nad sobą.
Manial
Posty: 27
Rejestracja: 16 kwie 2019, 12:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Manial »

Szczęść Boże Wszystkim!Troszkę się nie odzywałam. Dziś jest znowu ten dzień, w którym jestem bliska rozpaczy. W sobotę mieliśmy wydarzenie szkolne - udział miały brać rodziny . Przyjechał mój mąż - myślałam, że z racji tego że to ostatnio ja brałam czynny udział w zajęciach sportowych z córką,tym razem zrobi to on. Upiekłam ciasto, zaniosłam do kafejki - na cele dobroczynne. Mąż spóźnił się, dzień wcześniej ustaliliśmy że odwoła wizytę córki u stomatologa (z godziny 12), żeby mogła zostać na wydarzeniu do końca, czyli do ok.13.Po przyjeździe męża okazało się, że niczego nie odwołał - z wizytą u dentysty była połączona wizyta u ortodonty i plan leczenia - zdenerwowałam się, że jest tak nieodpowiedzialny i blokuje komuś termin i nie uprzedza, że córki nie będzie. W końcu zadzwonił i przełożył termin. Zdziwiło mnie, że ciągle gdzieś wychodził dzwonić i ubrany był w strój w jakim może jechać na ryby. Obiecał córce zabawę. Poszliśmy na halę sportową - córka dostała w głowę piłką od męża - oczywiście był to wypadek, ale zaczęła płakać. Kiedy ją przytuliłam nakrzyczał na mnie co ja wyprawiam, że przecież nic jej nie jest. Tego dnia okazało się, że mała boi się piłki i ni epotrafi graćw tenis stołowy - ojciec skomentował przy niej, że ona zupełnie nie ma motoryki i nie jest wysportowana. Po czym opuścił szkołę. Dziecku było przykro, próbowałam ją zagadać i pocieszyć, ale na nic się to zdało. Usłyszałam za to późnym wieczorem w smsach, że prowadzę "hodowlę"dziecka i niedlugo będą pewnie zwolnienia z w-f (to była aluzja do tego,ze moja mama pisała zwolnienia mojej chorującej siostrze). Napisał, że mam "trepowskie" odzywki, nie jestem kobieca i dlatego ze mną nie będzie.Niestety nie wytrzymałam i odpowiedziałam, że zazajecia sportowe odpowiedzialni sa tez ojcowie i nie moze tak ranic córki i psuć jej dnia,bo on gdzies sie spieszy. Oczywiscie niczym sie nie przejal i nawet nie zadzwonil do corki spytac jak sie czuje.Dzis cos nie dawalo mi od rana spokoju, napisałam że nie rozumię jego kłamstw - nie zaprzeczył niczemu- kolejny raz potwierdzil, ze z kimś jest, związał się emocjonalnie i w inny sposób - powiedział, że to nie było w małżeństwie i nie słuchał, kiedy pisałam, że niestety ale małżeństwo jest nadal, ponieważ nikt nie unieważnił sakramentu. Okłamywał mnie tyle czasu. Żyje z kimś w grzechu, a całą winę za nasze rozstanie przypisywał tylko mi.Nie chcę jużdłużej cierpieć. Dlaczego to ja jestem przez niego wszystkim obarczana, podczas gdy on sam układa sobie wygodne dla siebie życie. Jak mogę wyjść z tej chorej miłości, jak sprawić żeby nie myśleć o mężu?Mam w sobie znowu ten sam ból,gniew, bunt mieszające sie z uczuciem, które nie ma możliwości żeby się zrealizować. Dlaczego on mi to zrobił, po co brał na żonę, jeśli nie kochał, dlaczego zniszczył moje życie i robi to nadal?Mówił przecież, że to była fascynacja.Teraz jestem z tym sama, znowu daleko, znowu w miejscu gdzie jest ciemno i bardzo boli.Pomóżcie proszę bo tonę :(
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Angela »

Manial pisze: 13 maja 2019, 13:31 Dlaczego to ja jestem przez niego wszystkim obarczana, podczas gdy on sam układa sobie wygodne dla siebie życie. Jak mogę wyjść z tej chorej miłości, jak sprawić żeby nie myśleć o mężu?Mam w sobie znowu ten sam ból,gniew, bunt mieszające sie z uczuciem, które nie ma możliwości żeby się zrealizować.
Rozpaczliwie oczujesz od męża potwierdzenia swojej wartości jako żony i matki (ja niestety też tak mam i jeszcze daleka droga by to zmienić). Ale mąż wnioskiem o rozwód udowodnił ci, że nie chce pełnić tej roli i się do niej nie nadaje.
Tylko przed Bogiem możemy stanąć w prawdzie. Ja teoretycznie wiem co robić: uczciwie pracować na wyplenieniem wszystkich chwastów zła ze swojego życia i zostawienie oceny Bogu, nie człowiekowi. Wtedy jest możliwość rozróżnienia słusznych zarzutów od niesłusznych, które z różnych stron nas w życiu dotykają. Niesłuszne nie bolą, a słuszne potwierdzają Bożą diagnozę i mobilizują do poprawy. Sukcesów na tej drodze poznania siebie życzę Tobie i sobie.
Manial
Posty: 27
Rejestracja: 16 kwie 2019, 12:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Manial »

Dziękuję Angela, rozwód cywilny niestety wyszedł z mojej ręki-nie dlatego,ze nie kochałam meża, ale z powodów wielu.Dziś bym pewnie tego nie zrobiła: nie posłuchałabym, że sama miłość nie wystarczy, nie przestraszyłabym się, że jeśli ja nie złożę pozwu to on to zrobi, nie wiem tylko czy ocena poczucia bezpieczeństwa dla córki w takim domu byłaby inna - bo to w głownej mierze zadecydowało, że opuściłam dom. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że on przez ten cały czas przyjeżdżał do nas do domu, robił sobie kawę, zdarzało się że coś jadł, że wchodził i rozmawiał. Byłam w kontakcie z eks teściową - twierdziła, że w okresie Wielkanocy mówił jej, że może powoli chciałby coś spróbować, na zasadzie powrotu czy bycia razem, ale tak powoli i stopniowo - a dziś potwierdził,że z kimś się związał, że nic mi do tego i blokuje mój nr,bo nie mam prawa się do niczego wtrącać.Co z naszym dzieckiem?Czy ona ma wierzyć w to, że małżeństwo kościelne to cyrk, bo jak ktoś z kimś ma rozwód cywilny, to już Kościół i sakrament nic nie znaczą?Ma patrzeć na t, że można sobie przekreślić małżonkai wziąć konkubinę albo konkubenta?Mi się to w głowie nie mieści. Myślałam,że ten rozwód cywilny sprawi, że wszystko przewartościujemy, zobaczymy jakie błędy popełniliśmy, jeszcze bardziej zatęsknimy i bardziej będziemy się starać. Może jestem jedną na milion, któa tak myśli, ale tak było do tej pory. Dla mnie ślub kościelny jest na całe życie - mążna całe życie, tak jak miłość do niego. Nie umiem sobie tego wytłumaczyć dlaczego?Dlaczego mnie tak znowu wykorzystał,oszukał?Dlaczego choć ten jeden raz nie powiedział prawdy?Chyba nigdy się nie dowiem. Jestem naiwna do granic.
Manial
Posty: 27
Rejestracja: 16 kwie 2019, 12:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Manial »

I najgorsze co mogło się wydarzyć. Odwiózł moją córkę. Zeszłam po nią na dół - bylam jeszcze w pracy. Na parkingu poprosilam zeby corka poszla lapac winde. Ja miałam zebrac jej rzeczy od ojca z auta. Zapytalam go korzystajac z bycia samym dlaczego mnie tak oszukiwal, tyle czasu pozowlil na zludzenia.On wszystkiego sie wyparl,kiedy przypomnialam jak zachowal się w Wielkanoc, że mowił że nie chce unieważnienia małżeństwa,że może on kiedys u nas zanocuje,kiedy bedzie gotowy zebym nie naciskała.Jadł u nas,przesiadywał, rozmawial-wyparł się wszystkiego, powiedział, że ja sobie to uroiłam. Kiedy wspomnialam, ze jego mama mowila, ze rozmawiala z nim i on powiedzial i potwierdzi: ze moze by sprobowal byc ze mna, tylko ostroznie, ze dziecko by sie cieszylo-nie uwierzyl.Kiedy powiedzialam,ze mam nagrane dostal furii. Zaczal krzyczec ze nagrywam jego matke (prawda jest ze mam program, ktory nagrywa wszystkie rozmowy), wyzwal mnie od [...], kazal [...], usłyszałam najgorsze słowa-corka wrócila sie od windy i widziala jak on mnie szarpie. Strzelił drzwiami i odjechał.Jestem zdruzgotana.Nie mam siły, nie wierze już w miłość, w sakrament. Czuje sie totalnie połamana i rozdarta.Proszę, wesprzyjcie mnie modlitwą za mnie.
Ostatnio zmieniony 13 maja 2019, 20:58 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: wycięto wylgaryzmy (częściowo wykropkowanym moderacja też mówi nie)
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Al la »

Manial pisze: 13 maja 2019, 20:44 I najgorsze co mogło się wydarzyć. Odwiózł moją córkę. Zeszłam po nią na dół - bylam jeszcze w pracy. Na parkingu poprosilam zeby corka poszla lapac winde. Ja miałam zebrac jej rzeczy od ojca z auta. Zapytalam go korzystajac z bycia samym dlaczego mnie tak oszukiwal, tyle czasu pozowlil na zludzenia.On wszystkiego sie wyparl,kiedy przypomnialam jak zachowal się w Wielkanoc, że mowił że nie chce unieważnienia małżeństwa,że może on kiedys u nas zanocuje,kiedy bedzie gotowy zebym nie naciskała.Jadł u nas,przesiadywał, rozmawial-wyparł się wszystkiego, powiedział, że ja sobie to uroiłam. Kiedy wspomnialam, ze jego mama mowila, ze rozmawiala z nim i on powiedzial i potwierdzi: ze moze by sprobowal byc ze mna, tylko ostroznie, ze dziecko by sie cieszylo-nie uwierzyl.Kiedy powiedzialam,ze mam nagrane dostal furii. Zaczal krzyczec ze nagrywam jego matke (prawda jest ze mam program, ktory nagrywa wszystkie rozmowy), wyzwal mnie od [...], kazal [...], usłyszałam najgorsze słowa-corka wrócila sie od windy i widziala jak on mnie szarpie. Strzelił drzwiami i odjechał.Jestem zdruzgotana.Nie mam siły, nie wierze już w miłość, w sakrament. Czuje sie totalnie połamana i rozdarta.Proszę, wesprzyjcie mnie modlitwą za mnie.
Manial, pomodlę się.
Rozumiem Twój ból, próbujesz różnych metod, aby sobie z nim poradzić.
Nie ma innej drogi, aby przejść te wszystkie etapy odrzucenia, braku zrozumienia, upokorzenia, rozpaczy, samotności.
Masz prawo być zdruzgotana, pozbawiona nadziei.
Jednak uwierz, że ten ból i lęk minie.
To zależy od Ciebie.
Każdy ma swoje tempo przeżycia straty i kryzysu.
Na początek postaraj się jednak, żeby chronić córkę, aby nie była świadkiem waszych kłótni.
I przyjmij ten fakt, że mąż nie słyszy tego, co do niego mówisz, więc oszczędź sobie takich sytuacji jak powyższa.
Chyba, że chcesz porozmawiać z nim konstruktywnie, bez emocji, to wówczas zapisz sobie na kartce, to, co chcesz powiedzieć.
W innych sytuacjach będzie się potęgować Twoja frustracja, dezorientacja i gniew na męża.
Pogody Ducha!
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Manial
Posty: 27
Rejestracja: 16 kwie 2019, 12:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: Manial »

Al la dziękuję za słowo otuchy.Zupełnie nie wiem jak się w tym odnaleźć. Wierzyłam,że wystrczy kogoś kochać bezwarunkowo,oddawać siebie i ufać, że będzie wszystko jak powinno, że kłamstwo zostanie zwyciężone przez prawdę.Nie potrafię złapać dystansu - czuję ból zdrady, kłamstwa, wszystkich raniących słów wypowiedzianych przez męża, śmiania mi się w twarz kiedy mówiłam, że nie ma usprawiedliwienia dla przemocy, bo to nie siniaki mnei bolą najbardziej. Byłam wczoraj na rozmowie w trybunale metropolitarnym - dostałam jakiś wzór do złożenia skargi o unieważnienie związku małżeńskiego.Pomijam fakt tego, że to wszystko oczywiście kosztuje olbrzymie pieniądze, zmartwiła mnie jedna sprawa: muszę być kimś kto skarży - znowu wracaćw miejsce bólu, ran,tego co wybaczyłam, nie chcękogoś skarżyć i z miejsca mówić, że to tylko wina jednej strony - wyraźnie mówiłam, że chodzi mi o poznanie prawdy i zbadanie ważności małżeństwa, jednak odbywa się to bliźniaczo jak w sądzie w prawie cywilnym.Nie wyobrażam sobie, że znowu wylewam swoje spostrzeżenia i opisuję całą historię, skarżę, a później mąż się do tego odnosi - to jest ciężkie przeżycie. Nie wiem już sama czy jajestem na to gotowa.Błagam pomódlcie się za mnie, abym spotkała na swojej drodze mojego kierownika duchowego, spowiednika i wspólnotę, w której znajdę wsparcie. Oczywiście, mam wsparcie w Was za co z całego serca Bóg zapłać, jednak bardzo bym pragnęła znaleźć swoje miejsce przy wspólnocie w miejscu zamieszkania lub okolicach. Raz jeszcze dziękuję Wam kochani za to, że jesteście.
jacek-sychar

Re: Sytuacja jak z hororu, pomóżcie mi proszę

Post autor: jacek-sychar »

Manial

Nie ma w Kościele Katolickim unieważniania sakramentu małżeństwa. Jest tylko stwierdzanie jego nieważności.
Różnica jest taka, że unieważnianie zakłada, że coś było ważne choć przez jakiś czas. Jest to sprzeczne z zasadą nierozerwalności małżeństwa.
Stwierdzanie nieważności dotyczy TYLKO momentu zawierania małżeństwa i bada, czy ono zostało ważnie zawarte, czy nie zostały spełnione wszystkie wymagane do tego warunki.

Niby różnica niewielka, ale naprawdę bardzo wielka.
Apeluję o stosowanie właściwej nomenklatury.

Unieważnić można tylko związek cywilny.
ODPOWIEDZ