Jonasz pisze: ↑17 kwie 2019, 12:08
Aleksandrze to jeden obszar.
I bolesny. Bo tracisz. [...]
Dziękuję Ci Jonasz za Twój post - w spokojnym tonie.
Wiesz - ja obecnie nie czuję, żebym tracił.
Wręcz przeciwnie, poczułem się bardzo dobrze, wypraszając żonę jakiś czas temu z sypialni.
Chyba każdy zdradzony wie, jak trudno jest pozwolić się zbliżyć ponownie zdradzaczowi.
Trzeba przełamać obrzydzenie fizyczne, ale również a może przede wszystkim, trzeba przełamać coś w sobie - w głowie, w duszy... coś w środku. Ja potrzebowałem wówczas wielu miesięcy, aby pozwolić się żonie zbliżyć do mnie ponownie w jakiejkolwiek formie. Pewnie panie z forum, które zdecydowały się przyjąć wiarołomnych małżonków mogą coś więcej powiedzieć, jak bardzo to może być trudne.
Dlatego w tym momencie - nie czuję abym coś tracił w tym obszarze - i nie wyobrażam sobie "drugiego powrotu".
Choć z jeszcze innej strony - wszystko jest zmianą i wszystko się zmienia.
Więc nie wiem co będzie za rok, albo za 5 lat. Na tę chwilę sobie tego nie wyobrażam i nie chcę.
Poza tym - nawet jeśli w naciągany sposób przyjąć by, że coś tracę... to cóż to jest za drobinka, ów obszar cielesny... przy ogromnie straty jaką faktycznie czuje, czyli utratę jedności rodziny.
Jonasz pisze: ↑17 kwie 2019, 12:08
No właśnie gdzie czujesz się jeszcze wykorzystywany?
[...]
Gdzie jest niesymetria w relacji, gdzie wewnętrznie masz wątpliwości:
Bankomat?
Niania?
Szacunek - pamięć urodziny/imieniny, rocznica czego?
Kucharz, sprzątaczka?
Dzięki - to na pewno też coś, nad czym muszę się pochylić.
Fajnie, że to przytoczyłeś.
Jonasz pisze: ↑17 kwie 2019, 12:08
A może najpierw spróbować poznać i zrozumieć drugą stronę - kim ona jest?
I dobrać środki - nie na chybił trafił, nie na emocjach.
Rozumem z próbą przewidzenia skutków. No i oczywiście ryzykiem.
PS. Kroki to wspaniałe narzędzie by poznać i zrozumieć siebie samego . I innych..
Żona jest.... cudowna - cały czas to w niej widzę i kocham ją, choć nie mam już ochoty być blisko niej.
Żona jest DDA, z ogromnymi kompleksami (nie wiem czemu, bo jest wyjątkowo piękną kobietą, co zresztą przez 10 lat małżeństwa na każdym kroku było przeze mnie ubierane w ładne komplementy
- aż w sumie za dużo tego było z mojej strony)... tylko że trzyma się kurczowo świata materialnego - nie chcąc uwierzyć - że jest coś poza tym, co widzą oczy fizyczne.
Co do próby poznania - tak - tu pewnie miałbym jeszcze sporo "do nadrobienia" - choć na tę chwilę - już nie chcę.
A co do rozumienia - ja żonę rozumiem - co więcej - nie dziwię jej się - przy jej podejściu do życia, jej zachowanie jest tylko konsekwencją wartości, jakie żona wyznaje.
Psycholog, 12 kroków (na które chodzę), terapia, książka z listy polacanej przez kryzys.org... - nie - to nie dla niej
(próbowałem)