Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Krisaldo
Posty: 16
Rejestracja: 10 kwie 2019, 7:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Krisaldo »

Witam wszystkich.

Mam 26 lat i jestem hazardzistą. Wszystko się zaczęło 4 lata temu przed ślubem, zmienilem pracę, gdzie znajdowały się maszyny do gier. Koniec końców skończyłem z nimi z jednym kredytem. Później miałem dość długo spokój. Jednak później wciągnąłem się po uszy. W zakłady bukmacherskie. Nagle zrobiło się dużo bardzo dużo długu. Wtedy moja żona zobaczyła z kim się związała. Chciała pomóc. Za pierwszym razem poszliśmy na terapie. Ja w sumie wiem to teraz że chciałem tam iść żeby wszyscy dali mi spokój. Po pół roku zacząłem znowu grać. Kłamać. Brać kolejne kredyty. Gdy wszystko zaczęło wychodzić to i tak brnąłem w swoje kłamstwo. Żona nie wytrzymała, kazała mi się wynieść z domu. Po miesiącu odbyliśmy rozmowę. Ja zrobiłem jeszcze większe głupstwa, włamałem się na jej konto na Facebooku, czytałem co pisze. Wiedziałem że chce rozwodu. Wczoraj mnie uprzedziła w tym. Powiedziałem jej wszystko. Ona zadecydowała że chce rozwodu. Przystaję na to, bo wiem że to jest obecnie wyjście z sytuacji. Najprostsze, ale przynajmniej jest mi lżej, bo widzialem że się mnie boi, że nie zna swojego męża.

Przez ten czas wróciłem do Boga, zrobiłem sobie szczerą spowiedź. Zacząłem się modlić o siebie i o żonę.
Wczoraj rozmawiałem z nią jeszcze ponad 40 minut. Powiedziałem jej, że mimo że się rozstajemy jak chce walczyć o jej miłość. Że będę czekał na nią.

Jest mi ciężko bardzo ciężko, ale modlę się by moja żona (napisałem jej ze zawsze będę jej tak mowil.) za jakiś czas zobaczyła we mnie tego faceta którego pokochała.

Mogę teraz tylko powiedzieć : Jezu, ufam Tobie.
jacek-sychar

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Krisaldo na naszym forum.

Każdy nałogowiec musi osiągnąć swoje dno, żeby zobaczyć, co stracił.
Jeżeli Ty osiągnąłeś swoje dno, to masz szansę na ogarnięcie się.

Pisząc pamiętaj, że internet nie jest anonimowy. Dlatego staraj się nie podawać danych, które pozwoliłyby na identyfikacje Ciebie i Twojej rodziny.
Krisaldo
Posty: 16
Rejestracja: 10 kwie 2019, 7:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Krisaldo »

Jest mi po prostu ciężko, że przeze mnie rozpadło się moje małżeństwo. Każdego dnia się modlę, modlę o to by jeszcze zobaczyła we mnie dobrego człowieka. Ale ona już mnie nie chce. Na ten moment nie, niby rozwód najlepszym wyjściem. Tak ale dla kogo? Dla niej, bo sama mi powiedziała, że bez tego nie pójdzie do przodu.

Przeżywam teraz katorgę. Jeszcze na początku, mówiła że mnie kocha. Teraz nie słysze tych słów..powtarzalem i powtarzam jej cały czas że kocham i będę. Każdy mi powtarza, że jestem młody że wszystko przede mną, że życie jest piękne. Może i jest, ale ja pójdę dalej do przodu tylko z nią. Nie mogę ją zmusić do tego by ze mną była. Popełniłem wiele błędów. Codziennie proszę Boga o wybaczenie ich.

Kocham żonę, nie chce rozwodu..ale nie chce też być dla niej ciężarem...
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Pijawka »

Krisaldo pisze: 11 kwie 2019, 7:35 Każdy mi powtarza, że jestem młody że wszystko przede mną, że życie jest piękne. Może i jest, ale ja pójdę dalej do przodu tylko z nią.
Żona ( ani żaden inny człowiek na świecie) nie jest Ci absolutnie potrzebny do tego, aby w życiu iść "dalej". Do tego potrzebujesz wyłącznie Boga. Nie obraź się, ale moim zdaniem dopóki nałogowiec nie zobaczy, że ma PROBLEM- to będzie brnął dalej w swoje uzależnienie a jego najbliższe osoby stanowią krąg "współuzależnionych". Czasem odcięcie się od takiego toksycznego męża bywa jedyną drogą, żeby ochronić siebie. Służy temu separacja ( a nie rozwód) i powinna zakończyć się z chwilą, kiedy współmałżonek na stałe zerwał z nałogiem. W praktyce to bardzo ciężkie, ale jest tu na forum wiele osób, którym się to udało.
Krisaldo
Posty: 16
Rejestracja: 10 kwie 2019, 7:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Krisaldo »

Pijawka
Wiem, że mam problem, chodzę na terapie. Ale nie że muszę, tylko że chce. Mówię to otwarcie, że mam problem z hazardem. Że jestem hazardzistą. Czułem że żona będzie chciała rozwodu. Czułem to po tym wszystkim co zrobiłem. Rozwód po prostu jest najprostszy. Z jednej strony ją rozumiem, bo ją zatruwałem przez dłuższy czas, a z drugiej strony chciałbym walczyć o Nas. Jestem świadom czynów które zrobiłem. Nie mogę sobie tylko wybaczyć konsekwencji.
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: nałóg »

Krisaldo pisze: 10 kwie 2019, 21:04 Witam wszystkich.

Mam 26 lat i jestem hazardzistą.

Mogę teraz tylko powiedzieć : Jezu, ufam Tobie.
Reszta Twojego opisu to tylko konsekwencje uzależnienienia

Czy Ty uczestniczysz w mityngach AH?
Zapewne na terapii wpajali Ci abyś nie pisał scenariuszy kto i co zrobi.
Mam inne zdanie na temat Twojego tytułu wątku. Z "nałogiem" nie wygrywa ten który w nim tkwi i "kopie się' z nim wierząc, że da sobie rade i 'wygra"
Ja osobiście twierdzę , że uznając się za hazardzistę , że jesteś uzależnionym człowiekiem i jak jeszcze jesteś we wspólnocie AH i uczestniczysz w mityngach to wpisałeś się do elitarnego klubu "trzeźwiejących nałogów".
Znam sporo hazardzistów . Wbiją na mityngi AA, Rafał Porzeziński prowadzi w TV2 program poświęcony uzależnieniom. Masz 12 Kroków dla AH..... wspólnotę a nad kryzysem w Twoim małżeństwie możesz popracować wspierając się doświadczeniem uczestników tego forum Sychar.
Zapewne wiesz już to , że nie uratujesz małżeństwa będąc czynnym hazardzistą.
Najpierw to co najważniejsze: uwolnienie się ze zniewolenia hazardem.
Powodzenia i witaj w drodze. PD
Krisaldo
Posty: 16
Rejestracja: 10 kwie 2019, 7:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Krisaldo »

Chce się uwolnić od tego. Leczę się i nie przestanę. Dużo tutaj czytam, tak jak czytam o swoim nałogu, żeby się przed nim bronić. Zawsze gdy byłem w takim stanie jak teraz to uciekałem w grę. Teraz nie mogę na to patrzeć. Czuję obrzydzenie. Ech pierwszy raz w życiu czuję pustkę...to jest potworne,że musiałem zniszczyć wszystko żebym zrozumiał wszystko...kogo miałem obok siebie, jak bardzo się Odsunalem od wszystkich.. Jak wspaniałą kobietę miałem...a teraz widzę że emocjonalnie o nią nie dbałem. To są konsekwencje które przeżywam i będę przeżywał przez długi czas ....
Krisaldo
Posty: 16
Rejestracja: 10 kwie 2019, 7:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Krisaldo »

Powiem Wam szczerze czas mija, a ja nadal chciałbym się trzymać kurczowo żony. Czytając to forum i wasze zdania wiem że nie tędy droga. Sam się nakręcam na wszystko, zaczynam w głowie planować co zrobić, co napisać, jak zacząć działać.

I znowu wtedy zaczynam czytać forum..jestem winny wielu wyrządzonych rzeczy. Bo oprócz hazardu doszły strony porno, oglądanie profili randkowych..pchało to wszystko w jedną stronę. Mogę powiedzieć, że żonie byłem wierny. Ale czy na pewno? Nie zdradziłem jej psychicznie/umysłowo? Zdradziłem.

Wiem, że nie chce być takim człowiekiem. Który udaje że jest odpowiedzialny, jest dobrym mężem w oczach ludzi. Nie, nie tędy droga.

Pierwszy raz od dawna,zacząłem się wgłębiać w Boga. Od bardzo Dawna. I to właśnie On przez to co się dzieje mówi do mnie : Obudź się, Obudź się Krystian.

Na wszystko potrzeba czasu, ale wiem że jeśli później moja żona powierzy mi swój ciężar. To choćby nie wiem co wezmę swój i jej. Bo nie będę szedł sam.
Mick
Posty: 55
Rejestracja: 21 sty 2019, 23:26
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Mick »

Krisaldo pisze: 16 kwie 2019, 15:35 Powiem Wam szczerze czas mija, a ja nadal chciałbym się trzymać kurczowo żony.
Witaj Krisaldo. Wydaje mi się, że przemawia tu bardziej przyzwyczajenie do żony niż miłość. Bardzo często hazardziści, gdy przegrywają wszystko co w danym momencie mają do przegrania, mają do kogo wrócić - i często jest to właśnie żona, dom, rodzina. Podobnie jak przyzwyczajenie do kłamstwa, które z czasem staje się normą w życiu codziennym. Niestety to samo z pornografią. Aby walczyć z tymi przyzwyczajeniami/nawykami, należało by odciąć się od pornografii, kłamstwa i... żony. Musisz sobie uświadomić, że zostałeś sam. Żona, tak jak już wyżej wspomniano, po takim czasie jest współuzależniona i musi się odseparować od Ciebie na czas Twojej terapii - co nie znaczy, że ma Cię nie wspierać.

Niestety w tym momencie - tak jak wspomniał nałóg - nie masz żadnych szans na ratowania małżeństwa. Jeżeli żona chce odejść to pozwól jej na to. Musisz w pierwszej kolejności zająć się sobą.

Każdy hazardzista, gdy przegrywa, nie może "na to patrzeć", "czuje obrzydzenie", przyznaje swoją beznadziejność i próbuje wszystko naprawić - bo wie, że nie ma za co już grać. Typowa depresja po której zawsze przychodzi euforia, kolejna szansa na grę, na wygraną. Obecnie jesteś właśnie w takiej depresji, wiesz, że przegrałeś swoje małżeństwo, chcesz to naprawić. Jak tylko uda Ci się odzyskać zaufanie żony to zaczniesz grać od nowa (niezależnie czy hazardowo czy kłamstwami). Hazard jest chorobą, która siedzi w psychice. Zrozumienie swojej bezsilności z nałogiem i zaakceptowanie decyzji żony jest już pierwszym krokiem do celu, do mety która jest przed Tobą. Niestety masz ogromny dystans zanim do niej dotrzesz. Pamiętaj, że odejście żony może być Twoim dnem, jednak nie może być powodem, dla którego podejmiesz leczenie.

Porozmawiaj z żoną, zaproponuj czasową separację zamiast rozwodu. Pozwól jej postawić warunki, granice. Może da Ci szansę, czas na leczenie. Ale nie łudź się, że da się to szybko naprawić.
Krisaldo
Posty: 16
Rejestracja: 10 kwie 2019, 7:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Krisaldo »

Zgadzam się z Tobą. Jestem bezsilny jak nigdy wcześniej. Nie łudzę się, że będzie to się dało naprawić.
Podjąłem leczenie sam dla siebie, bez narzucenia czegokolwiek. Wiedziałem, że nie poradzę sobie choć zawszę gdy o tym mówiłem, unosiłem się i mówiłem, że sobie poradzę, wypierałem rzeczywistość.
Chociaż miałbym teraz komfort grania, to tego nie robię. Nie chcę. Zbyt głęboko w to wpadłem, żeby zniszczyć siebie.

Uderzyła do mnie piosenka DKA -Spadam
A mianowicie druga zwrotka :
"Dzisiaj jestem tu, dzięki dzięki za to
jutro jestem tam, dzięki dzięki za co?
szukam swego miejsca, szukam samego siebie
szukam ciągle serca, czy znajdę kiedyś nie wiem

co mówisz teraz do mnie,
czy mówisz może o mnie, czy liczę się dla ciebie
czy nie ma już nawet wspomnień,

to wszystko pędzi, to wszystko biegnie
co się nie włączy to pewnie zwiędnie
czekaj stop...

jestem człowiekiem, chyba ciągle jestem
w końcu mam rozum, cogito ergo sum,
mogę wiele zmienić, będąc tam czy będąc tu
więc chyba pora by przestać się tak ciągle snuć

to chyba pora by wziąć kontrole
nad swoim życiem, odwrócić role
podnieś tą głowę, zacząć te nowe, jak nowy człowiek
już się nie boje, choć bojaźń raczej nie jest tutaj dobrym słowem

potrafię kochać, potrafię to dosyć dobrze
czasem potrafię być kimś więcej niż przeciętny człowiek
potrafię dać nadzieję, nadać sens kilku słowom
więc nie jest jeszcze źle, mój czas jeszcze nie dobiegł.

Uważam że mój czas przy żonie nie dobiegł, dobiegł czas kolesia który był totalnie obok niej niż z nią. Był obok Boga, był inny. Może wydawać się Wam to dziwne, ale zacząłem pisać( skończyłem dziennikarstwo) piszę swoje wszelkie emocje, wszystko. Na razie wypieram myśli hazardowe- to są reakcję obronne mojej choroby, że niby mam kontrolę. Wiem, że meta jest bardzo daleko, ale myślę że teraz falstartu nie zrobiłem i mijam kolejne płotki.

Co do żony, postaram się z nią porozmawiać. Wiem, że potrzebuje teraz spokoju, bo wydaje mi się że sama nie jest do końca pewna swojej decyzji mimo zapewnień.

I tak jak było w tej zwrotce :
Dzisiaj jestem TU dzięki dzięki za To
Jutro jestem TAM dzięki dzięki za To.

Dziękuję Bogu, że dał na tyle siły mojej żonie, że podejmuje takie decyzję żeby uratować mnie. To jest świadectwo miłości. Mimo wszystko.
jacek-sychar

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: jacek-sychar »

Krisaldo

A może mógłbyś stosować jakieś formatowanie?
Jak naciśniesz przycisk "Pełny edytor i podgląd", będziesz miał możliwość różnych formatować, cytowania, itd.
Teraz to nie widać, co jest Twoje, a co jest cytatem.
Krisaldo
Posty: 16
Rejestracja: 10 kwie 2019, 7:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Krisaldo »

Wybacz Jacku, następnym razem się poprawie :)
Dopiero teraz zobaczyłem edytor. :)
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: nałóg »

Mick,czy nie za dużo tego „ musisz „? Czy nie za dużo rad?.Krisaldo nic nie musi.Przymus nie jest pożądanym stanem emocjonalnym nawet dla „ zdrowych” a nie mówiąc dla osoby uzależnionej.PD
st
Mick
Posty: 55
Rejestracja: 21 sty 2019, 23:26
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: Mick »

nałóg pisze: 16 kwie 2019, 22:23 Mick,czy nie za dużo tego „ musisz „? Czy nie za dużo rad?.Krisaldo nic nie musi.
Oczywiście, że niczego nie musi. Może dalej grać, może dalej niszczyć siebie i innych. Jeśli natomiast chce z tego wyjść to MUSI zacząć się leczyć, MUSI iść na terapię, MUSI zająć się sobą a nie żoną, MUSI zrozumieć swoją bezsilność. MUSI dla siebie!

Osoba uzależniona do pewnego momentu "powinna" - i dlatego gra dalej i nie umie sobie z tym poradzić. W pewnym momencie, gdy dosięga dna, "musi" się odbić - tu nie ma mowy o innym wyborze jeśli chce z tego wyjść. I przestańmy traktować to forum jak zamknięty mityng grupy wsparcia dla uzależnionych - gdzie nie ma możliwości udzielania rad, komentowania itp. Ten człowiek po coś tu się pojawił - i domyślam się, że właśnie po to, aby zasięgnąć opinii innych, usłyszeć radę innych doświadczonych przez kryzys małżonków. Dzięki tym radom może uniknąć typowych schematycznych pomyłek oraz szybciej ukierunkować swoje działanie.
Jeżeli się natomiast mylę, to kierując się Twoim zasadami zamkniętych grup wsparcia, zasada "nie radzimy innym" dyskwalifikuje to forum.
jacek-sychar

Re: Przegrałem z Nałogiem i straciłem żonę.

Post autor: jacek-sychar »

Mick

Jednak powtórzę za Nałogiem. Nikt nic nie musi.
Pisz raczej, co Ty byś zrobił na miejscu innego użytkownika.
ODPOWIEDZ