Czy rozwód to jedyne wyjście?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

Jonasz. Dziecko ma być wychowywane w prawdzie i miłości. A nie będę z kimś tylko że względu na dziecko. Nie uważasz że to będzie jeszcze większą krzywdą?
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: JolantaElżbieta »

paulek pisze: 23 lut 2019, 20:57 Blondynka zabrzmi to brutalnie ale stres to zycie kiedy wszystko co mówisz jest głupie. Na niczym się nie znam. Dlatego sąd to dla mnie kwestia uzyskania czegoś na papierku. Bo niestety w sercu już jest inaczej. Po prostu z kimś kto ciebie nie kocha odchodzi się. Nie dam się niszczyć. Wyszło szydło z worka. A Bóg wiem że mnie nie zostawił. Ja mu ufam bezgranicznie.
Myślisz, ze rozwód i ewentualne uznanie małżeństwa za nieważne na papierku przyniosą ci ukojenie? Bardzo się rozczarujesz - przepraszam za szczerośc, taka brutalną, ale ja to przerobiłam na sobie - z wniosku do sądu biskupiego się wycofałam, bo już wiedziałam, ze to nic nie zmieni na lepsze :-(
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Blondynka55 »

paulek pisze: 23 lut 2019, 20:57 Blondynka zabrzmi to brutalnie ale stres to zycie kiedy wszystko co mówisz jest głupie. Na niczym się nie znam. Dlatego sąd to dla mnie kwestia uzyskania czegoś na papierku. Bo niestety w sercu już jest inaczej. Po prostu z kimś kto ciebie nie kocha odchodzi się. Nie dam się niszczyć. Wyszło szydło z worka. A Bóg wiem że mnie nie zostawił. Ja mu ufam bezgranicznie.

1.może być dla Ciebie głupie nie wiem ja tego tak nie odebrałam.
2.małżeństwa nie zawiera się na chwilę bynajmniej w moim przekonaniu że jak jest źle walczę
3.zawsze cierpią na tym dzieci

Wiadomo i tak każdy zrobi jak zechce ma do tego swoje prawa.
Ostatnio zmieniony 24 lut 2019, 8:03 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Blondynka55 »

paulek pisze: 24 lut 2019, 0:20 Jonasz. Dziecko ma być wychowywane w prawdzie i miłości. A nie będę z kimś tylko że względu na dziecko. Nie uważasz że to będzie jeszcze większą krzywdą?

Tylko zgadzając się na rozwód swojej prawdy dziecku nie przekazujesz.Przepraszam przeciwnie w przyszłości pokazujesz mu, że w taki sposób załatwia się wszystkie sprawy.
Przecież złem nie opłaca się nigdy tym samym. Może warto to przemyśleć .
Ostatnio zmieniony 24 lut 2019, 8:38 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Jonasz

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Jonasz »

Paulek w pierwszym poście wspomniałeś o kredytach.
Nowych nie bierzesz fajnie A co że starymi tymi zaciągniętymi?
Dziecko jest darem ale i zadaniem.
Jesteś odpowiedzialny za 50 % jego szczęścia Twoją część rodzicielstwa.
Nie sądzę by syn Ciebie z tego zwolnił.
Poczytaj o wpływie rozwodów na dzieci są materiały i opracowania w necie.
Co do procesu o stwierdzenie nieważności
Nie znam się choć swego czasu żyjąc w bólu miałem i taki pomysł.
Tylko ja osobiście rozbilem się na stwierdzeniu że moja przysięga mimo całej niedojrzalosci ważna A współmałżonka?
No albo udowodnić albo liczyć na współpracę i szczerość...
Nie wiem co bardziej naiwne A co trudne wręcz niemożliwe.
A tak osobiście to po prostu chciałem i tak zwiac
Szukajacy_1978
Posty: 137
Rejestracja: 14 lut 2019, 12:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Szukajacy_1978 »

Moje zdanie jest takie: nawet stwierdzenie nieważności małżeństwa to tylko udpokojenie własnego sumienia, poniewaz rozpatruja to ludzie.
"Wierzę, że Pan Bóg cofnął mnie jak strzałę w łuku, po to, bym mógł jak najdalej i jak najcelniej wystrzelić." / za ks. Pawlukiewiczem...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Nirwanna »

Szukajacy_1978 pisze: 24 lut 2019, 13:01 Moje zdanie jest takie: nawet stwierdzenie nieważności małżeństwa to tylko udpokojenie własnego sumienia, poniewaz rozpatruja to ludzie.
Tak, to prawda.
Jest jednak pytanie o wiarę w "święty, powszechny i apostolski Kościół" o w to, że w Kościele działa Duch Święty. Część członków Kościoła zamyka się na Niego. Jednak część otwiera się na Jego łaskę.
Jak wiadomo - w Sycharze zaczynamy od siebie. Jest to zatem pytanie o intencję i szczerośc intencji mojej. Co jest intencją mojego pójścia do sądu biskupiego i na ile sama precyzyjnie rozeznałam wolę Bożą, na ile sama otworzyłam się na Jego łaskę.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

JolantaElżbieta pisze: 24 lut 2019, 0:49
paulek pisze: 23 lut 2019, 20:57 Blondynka zabrzmi to brutalnie ale stres to zycie kiedy wszystko co mówisz jest głupie. Na niczym się nie znam. Dlatego sąd to dla mnie kwestia uzyskania czegoś na papierku. Bo niestety w sercu już jest inaczej. Po prostu z kimś kto ciebie nie kocha odchodzi się. Nie dam się niszczyć. Wyszło szydło z worka. A Bóg wiem że mnie nie zostawił. Ja mu ufam bezgranicznie.
Myślisz, ze rozwód i ewentualne uznanie małżeństwa za nieważne na papierku przyniosą ci ukojenie? Bardzo się rozczarujesz - przepraszam za szczerośc, taka brutalną, ale ja to przerobiłam na sobie - z wniosku do sądu biskupiego się wycofałam, bo już wiedziałam, ze to nic nie zmieni na lepsze :-(
Nie wiem czy przyniosą mi ukojenie. Może tak może nie. Widzisz może Ty kochasz swojego męża. U nas jest chyba inaczej. Żona sama się przyznała że mnie nie kocha. Wiec co ma zmienić się na lepsze?
Szukajacy_1978
Posty: 137
Rejestracja: 14 lut 2019, 12:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Szukajacy_1978 »

Nirwanna pisze: 24 lut 2019, 13:23
Szukajacy_1978 pisze: 24 lut 2019, 13:01 Moje zdanie jest takie: nawet stwierdzenie nieważności małżeństwa to tylko udpokojenie własnego sumienia, poniewaz rozpatruja to ludzie.
Tak, to prawda.
Jest jednak pytanie o wiarę w "święty, powszechny i apostolski Kościół" o w to, że w Kościele działa Duch Święty. Część członków Kościoła zamyka się na Niego. Jednak część otwiera się na Jego łaskę.
Jak wiadomo - w Sycharze zaczynamy od siebie. Jest to zatem pytanie o intencję i szczerośc intencji mojej. Co jest intencją mojego pójścia do sądu biskupiego i na ile sama precyzyjnie rozeznałam wolę Bożą, na ile sama otworzyłam się na Jego łaskę.
Uwazam, ze kiedy sa dzieci, to.co im.powiem? Ze bylem/bylam.nieodpowiedzialny bo poslubilem twoja mame/tate, mowiec teraz, ze wszystko to jej wina?
"Wierzę, że Pan Bóg cofnął mnie jak strzałę w łuku, po to, bym mógł jak najdalej i jak najcelniej wystrzelić." / za ks. Pawlukiewiczem...
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

Jonasz pisze: 24 lut 2019, 11:31 Paulek w pierwszym poście wspomniałeś o kredytach.
Nowych nie bierzesz fajnie A co że starymi tymi zaciągniętymi?
Dziecko jest darem ale i zadaniem.
Jesteś odpowiedzialny za 50 % jego szczęścia Twoją część rodzicielstwa.
Nie sądzę by syn Ciebie z tego zwolnił.
Poczytaj o wpływie rozwodów na dzieci są materiały i opracowania w necie.
Co do procesu o stwierdzenie nieważności
Nie znam się choć swego czasu żyjąc w bólu miałem i taki pomysł.
Tylko ja osobiście rozbilem się na stwierdzeniu że moja przysięga mimo całej niedojrzalosci ważna A współmałżonka?
No albo udowodnić albo liczyć na współpracę i szczerość...
Nie wiem co bardziej naiwne A co trudne wręcz niemożliwe.
A tak osobiście to po prostu chciałem i tak zwiac
Zostały spłacone. Jestem na czysto i czysty.
A poczytałeś o dzieciach rodziców emocjonalnie rozwiedzionych polecam. Niczym się to nie różni. Poza tym najwiekszą krzywdą jaką może zobaczyć dziecko to niekochający się rodzice. Do miłości trzeba dwojga. A tutaj niestety brakuje. Żonie już nie zależy. Tak stwierdziła
paulek
Posty: 45
Rejestracja: 17 sie 2018, 4:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: paulek »

Nirwanna pisze: 24 lut 2019, 13:23
Szukajacy_1978 pisze: 24 lut 2019, 13:01 Moje zdanie jest takie: nawet stwierdzenie nieważności małżeństwa to tylko udpokojenie własnego sumienia, poniewaz rozpatruja to ludzie.
Tak, to prawda.
Jest jednak pytanie o wiarę w "święty, powszechny i apostolski Kościół" o w to, że w Kościele działa Duch Święty. Część członków Kościoła zamyka się na Niego. Jednak część otwiera się na Jego łaskę.
Jak wiadomo - w Sycharze zaczynamy od siebie. Jest to zatem pytanie o intencję i szczerośc intencji mojej. Co jest intencją mojego pójścia do sądu biskupiego i na ile sama precyzyjnie rozeznałam wolę Bożą, na ile sama otworzyłam się na Jego łaskę.
Nirwana moją intencja pójścia do sądu jest uzyskanie prawdy. Tylko szczere. Ja już skargę napisałem. I to nie chodzi o to żeby zniszczyć kogokolwiek. Prawda. Jeżeli sąd uzna za ważne. Jak najbardziej wieczna separacja. Jak za nieważne także. Ja przysięgałem i wiem co przysięgałem ale jeżeli ktoś od początku kłamie i nawet nie potrafi przeprosić i nawet jakoś to wynagrodzić tylko uciekać poprzez agresję ataki i różne inne rzeczy to niestety nie mam wyjścia.
To jest jak z chorobą każdą trzeba leczyć nawet brutalnie ale z miłością
Szukajacy_1978
Posty: 137
Rejestracja: 14 lut 2019, 12:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Szukajacy_1978 »

paulek pisze: 24 lut 2019, 13:32
JolantaElżbieta pisze: 24 lut 2019, 0:49
paulek pisze: 23 lut 2019, 20:57 Blondynka zabrzmi to brutalnie ale stres to zycie kiedy wszystko co mówisz jest głupie. Na niczym się nie znam. Dlatego sąd to dla mnie kwestia uzyskania czegoś na papierku. Bo niestety w sercu już jest inaczej. Po prostu z kimś kto ciebie nie kocha odchodzi się. Nie dam się niszczyć. Wyszło szydło z worka. A Bóg wiem że mnie nie zostawił. Ja mu ufam bezgranicznie.
Myślisz, ze rozwód i ewentualne uznanie małżeństwa za nieważne na papierku przyniosą ci ukojenie? Bardzo się rozczarujesz - przepraszam za szczerośc, taka brutalną, ale ja to przerobiłam na sobie - z wniosku do sądu biskupiego się wycofałam, bo już wiedziałam, ze to nic nie zmieni na lepsze :-(
Nie wiem czy przyniosą mi ukojenie. Może tak może nie. Widzisz może Ty kochasz swojego męża. U nas jest chyba inaczej. Żona sama się przyznała że mnie nie kocha. Wiec co ma zmienić się na lepsze?
To skoro ja Ty ja kochasz, to sam.rozkochaj ja w sobie...
Skoro chcesz stwierdzenia nieważności, to zapewne marzy sie Tobie nowa Zona.
Wiec caly "power", ktory chcesz włożyć w proces, włóż w to, zeby to obecna Zona byla Twoja nową Żoną...
Takie moje myślenie tylko.
"Wierzę, że Pan Bóg cofnął mnie jak strzałę w łuku, po to, bym mógł jak najdalej i jak najcelniej wystrzelić." / za ks. Pawlukiewiczem...
Szukajacy_1978
Posty: 137
Rejestracja: 14 lut 2019, 12:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: Szukajacy_1978 »

I jeszcze jedno przyszło mi teraz do głowy...gdybyśmy, w czasie kryzysu małżeńskiego, potrafili oboje wlozyc tyle samo energii i staran w uratowanie małżeństwa, ile.potrafimy wlozyc w jego powolne niszczenie oraz rozwód...zapewne rozwodów by nie bylo.
"Wierzę, że Pan Bóg cofnął mnie jak strzałę w łuku, po to, bym mógł jak najdalej i jak najcelniej wystrzelić." / za ks. Pawlukiewiczem...
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: JolantaElżbieta »

paulek pisze: 24 lut 2019, 13:32
JolantaElżbieta pisze: 24 lut 2019, 0:49
paulek pisze: 23 lut 2019, 20:57 Blondynka zabrzmi to brutalnie ale stres to zycie kiedy wszystko co mówisz jest głupie. Na niczym się nie znam. Dlatego sąd to dla mnie kwestia uzyskania czegoś na papierku. Bo niestety w sercu już jest inaczej. Po prostu z kimś kto ciebie nie kocha odchodzi się. Nie dam się niszczyć. Wyszło szydło z worka. A Bóg wiem że mnie nie zostawił. Ja mu ufam bezgranicznie.
Myślisz, ze rozwód i ewentualne uznanie małżeństwa za nieważne na papierku przyniosą ci ukojenie? Bardzo się rozczarujesz - przepraszam za szczerośc, taka brutalną, ale ja to przerobiłam na sobie - z wniosku do sądu biskupiego się wycofałam, bo już wiedziałam, ze to nic nie zmieni na lepsze :-(
Nie wiem czy przyniosą mi ukojenie. Może tak może nie. Widzisz może Ty kochasz swojego męża. U nas jest chyba inaczej. Żona sama się przyznała że mnie nie kocha. Wiec co ma zmienić się na lepsze?
Tak, ja kocham mojego męża - ale w tym sęk, że on nie kocha mnie. I powiedział mi to w sposób tak dosadny i pokazał tak wyraźnie, że wyraźniej nie można. I ja z tym żyję i wypełniam obietnicę, którą mu złożyłam w obecności Pana Boga. Chciałam sprawdzić ważność naszego Sakramentu, no bo skoro mnie nie kocha? Powiedziałam o tym mężowi - wzruszył ramionami i powiedział: rób co chcesz, nigdzie nie będę chodził, niech ci dadzą zaocznie, dla mnie to nie ma znaczenia. Spytałam go tylko czy jak się pobieraliśmy, to czy chciał się ze mną ożenić. Powiedział: "wtedy tak". I zrezygnowałam z Sądu Kościelnego, bo nie miałam żadnych podstaw, oprócz tych, ze po latach mu się zmieniło :-( I co mam zrobić? Żyję z tym - raz lepiej raz gorzej, ale żyję :-) Acha, mój mąż nie miał do mnie większych zastrzeżeń - nigdy się na mnie nie skarżył - po prostu przestał mnie kochać i chciał zmienić swoje życie. Zmienił - ale nie wygląda na szczęśliwego. Acha, i nie odzywa się do mnie od wielu lat :-( Nie mówi mi dzień dobry - jestem dla niego obcym człowiekiem, tak mi powiedział gdy chciałam z nim porozmawiać :-(
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Czy rozwód to jedyne wyjście?

Post autor: JolantaElżbieta »

Jeszcze dodam, że mam przekonanie, że mój mąż nigdy mnie nie kochał, bo całe jego zachowanie w małżeństwie na to wskazuje. Ale zostawiam jemu inicjatywę, jak będzie chciał, to sam pójdzie do sądu po stwierdzenie nieważności - powie, że mnie oszukał przy ślubie, że ozenił się nieświadomie i kłamliwie, wiedząc, że mnie nie kocha. No cóż, wtedy też nic nie zrobię. :-(
ODPOWIEDZ