Obrażony mąż
Moderator: Moderatorzy
Obrażony mąż
Witam!
Kryzys trwa u nas bardzo długo. Moja "druga połowa" obwinia mnie, że ta cala sytuacja to moja wina. Uważa, że nic nie robię, że źle wychowuje dzieci, że ożenił się z księżniczką, ktora tylko by spała. Nie pasuje mu moj wygląd. Dzięki niemu moja samoocena jest niższa od 0. Chodzę zaplakana, zamyślona i smutna. Dzieci na to patrzą i pytają co się dzieje. Nawet nasza 6letnia córka pyta dlaczego nie znalazlam sobie innego męża tylko tatę, ktory ciagle krzyczy i nic mu nie pasuje. Zawsze jednak było tak, że ja pierwsza wyciągałam rękę.
Ale po ostatnich świętach BN przelała się czara goryczy (pisałam kiedyś, że mąż spędził święta ze swoimi kolegami).
Mój mąż nie odzywa się do mnie już 3 miesiące.
Mijamy się jak obcy ludzie. Każda próba rozmowy kończy się klotnią.
Nie wiem co teraz robić. Myślałam żeby na jakiś czas wyprowadzić się do mojej mamy. Może wtedy by się obudził?
Nie interesuje się dziećmi, nie łoży na utrzymanie rodziny. Po prostu nic. Zero jakiejkolwiek chęci wspolnego życia.
Na pierwszym miejscu stawia kolegów.
Wydaje mi się, że mój mąż zdominował mnie. Ciągła krytyka z jego strony sprawiała, że wierzyłam w każde jego słowo. Myślałam nawet, że może jak będę więcej "robic" to w końcu mnie doceni.
Na mojej głowie był dom, dzieci. Przez lato utrzymuje dwa ogródki, kosze trawniki, hoduję kury, kaczki.
Nie wiem może to mało....
Ale mąż nawet palcem nie tknie żeby mi pomóc. Nawet dziećmi przez chwilę się nie zajmie.
A może to rzeczywiście moja wina za kryzys w naszym małżeństwie?
Czy tak powinno wyglądać małżeństwo, że żona siedzi w domu z dziećmi, a mąż hulaj dusza?
Nie wiem juz nic. Mam mętlik w głowie....
Pomóżcie
Kryzys trwa u nas bardzo długo. Moja "druga połowa" obwinia mnie, że ta cala sytuacja to moja wina. Uważa, że nic nie robię, że źle wychowuje dzieci, że ożenił się z księżniczką, ktora tylko by spała. Nie pasuje mu moj wygląd. Dzięki niemu moja samoocena jest niższa od 0. Chodzę zaplakana, zamyślona i smutna. Dzieci na to patrzą i pytają co się dzieje. Nawet nasza 6letnia córka pyta dlaczego nie znalazlam sobie innego męża tylko tatę, ktory ciagle krzyczy i nic mu nie pasuje. Zawsze jednak było tak, że ja pierwsza wyciągałam rękę.
Ale po ostatnich świętach BN przelała się czara goryczy (pisałam kiedyś, że mąż spędził święta ze swoimi kolegami).
Mój mąż nie odzywa się do mnie już 3 miesiące.
Mijamy się jak obcy ludzie. Każda próba rozmowy kończy się klotnią.
Nie wiem co teraz robić. Myślałam żeby na jakiś czas wyprowadzić się do mojej mamy. Może wtedy by się obudził?
Nie interesuje się dziećmi, nie łoży na utrzymanie rodziny. Po prostu nic. Zero jakiejkolwiek chęci wspolnego życia.
Na pierwszym miejscu stawia kolegów.
Wydaje mi się, że mój mąż zdominował mnie. Ciągła krytyka z jego strony sprawiała, że wierzyłam w każde jego słowo. Myślałam nawet, że może jak będę więcej "robic" to w końcu mnie doceni.
Na mojej głowie był dom, dzieci. Przez lato utrzymuje dwa ogródki, kosze trawniki, hoduję kury, kaczki.
Nie wiem może to mało....
Ale mąż nawet palcem nie tknie żeby mi pomóc. Nawet dziećmi przez chwilę się nie zajmie.
A może to rzeczywiście moja wina za kryzys w naszym małżeństwie?
Czy tak powinno wyglądać małżeństwo, że żona siedzi w domu z dziećmi, a mąż hulaj dusza?
Nie wiem juz nic. Mam mętlik w głowie....
Pomóżcie
-
- Posty: 137
- Rejestracja: 14 lut 2019, 12:58
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Obrażony mąż
Widzisz, jak ja swojej Zonie przekazalem troche mniej pieniedzy na zycie, a do tej pory oddawalem wszystko, to niestety odizolowala mnie kompletnie od zycia rodzinnego....moje poczucie wlasnej wartości tez jest bliskie zeru, z powodu tego co i jal.do mnie mowi....jeszcze 3 tygodnie temu bylo wszystko ok, a na dzien ddzisiejszy stwierdzila, ze juz nie chce byc moja Zona...
Próbuje sobie teraz przetłumaczyć, ze nasza wartość nie wynika z tego co mówią o nas inni, choc to strasznie trudne.
Mam pewne przypuszczenia jak sie mozesz czuc, co.sie dzieje w Twojej glowie, ale ze swojego,aczkolwiek krotkiego na tym forum doswiadczenia, wiem, ze jestes we wlasciwym miejscu, wsrod odpowiednich ludzi...
Próbuje sobie teraz przetłumaczyć, ze nasza wartość nie wynika z tego co mówią o nas inni, choc to strasznie trudne.
Mam pewne przypuszczenia jak sie mozesz czuc, co.sie dzieje w Twojej glowie, ale ze swojego,aczkolwiek krotkiego na tym forum doswiadczenia, wiem, ze jestes we wlasciwym miejscu, wsrod odpowiednich ludzi...
"Wierzę, że Pan Bóg cofnął mnie jak strzałę w łuku, po to, bym mógł jak najdalej i jak najcelniej wystrzelić." / za ks. Pawlukiewiczem...
Re: Obrażony mąż
Szukający_1978
To nie jest tak, że mąż zaczął wydzielac mi mniej pieniędzy. Zawsze było tak, że za pieniążki (500+) oplacalam wszystkie rachunki, a o pieniądze na życie musiałam ciągle prosić. Czułam się jak żebrak.
Teraz jest tak, że za pieniądze (500+) kupuję jedzenie dla dzieci, a rachunków nie płacę bo niewiele zostaje.
Mój mąż wie, że ma made mną przewagę, że jestem zależna od niego finansowo.
Ciężko jest słuchać całe życie, że jest się do niczego....
To nie jest tak, że mąż zaczął wydzielac mi mniej pieniędzy. Zawsze było tak, że za pieniążki (500+) oplacalam wszystkie rachunki, a o pieniądze na życie musiałam ciągle prosić. Czułam się jak żebrak.
Teraz jest tak, że za pieniądze (500+) kupuję jedzenie dla dzieci, a rachunków nie płacę bo niewiele zostaje.
Mój mąż wie, że ma made mną przewagę, że jestem zależna od niego finansowo.
Ciężko jest słuchać całe życie, że jest się do niczego....
-
- Posty: 137
- Rejestracja: 14 lut 2019, 12:58
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Obrażony mąż
Wiem, bo wlasnie tego slucham...dochodzi jeszcze to ze bez niej zgine...
"Wierzę, że Pan Bóg cofnął mnie jak strzałę w łuku, po to, bym mógł jak najdalej i jak najcelniej wystrzelić." / za ks. Pawlukiewiczem...
Re: Obrażony mąż
Smutek123,
brzmi jak przemoc finansowa, przykro się tego słucha ...
brzmi jak przemoc finansowa, przykro się tego słucha ...
Re: Obrażony mąż
Przykre to.
Tylko dlaczego dopiero teraz otwierają mi się oczy i zauważam jak mąż sprytnie mną manipulował?
Tylko dlaczego dopiero teraz otwierają mi się oczy i zauważam jak mąż sprytnie mną manipulował?
Re: Obrażony mąż
Smutku ,
a moze dobrze ,ze chociaz Teraz ..
Otulam modlitwa ,zaraz Apel z Jasnej Gory o 21h http://tv-trwam.pl/na-zywo
ps a moze warto wystapic o alimenty , dzieciom potrzebne sa srodki , sama wiesz to najlepiej ...
Re: Obrażony mąż
Smutek123 - dlaczego wchodzisz w kłótnie i dlaczego mijasz go jak obcą osobę?
Re: Obrażony mąż
Znam Twoją sytuację z autopsji: to przemoc ekonomiczna. Tylko ja do tego jeszcze pracowałam na pełen etat, a i tak musiałam się tłumaczyć z każdych wydanych pieniędzy, nawet niewielkiej kwoty, bo była awantura. Musiałam o wszystko pytać, prosić, uzgadniać, uzasadniać każdy zakup.Smutek123 pisze: ↑19 lut 2019, 14:45 Szukający_1978
To nie jest tak, że mąż zaczął wydzielac mi mniej pieniędzy. Zawsze było tak, że za pieniążki (500+) oplacalam wszystkie rachunki, a o pieniądze na życie musiałam ciągle prosić. Czułam się jak żebrak.
(...)
Ciężko jest słuchać całe życie, że jest się do niczego....
Także drogi Smutku, przemoc ekonomiczna, ale z tego co czytam także psychiczna. Wydaje mi się, że przyjmujesz pozycję "ofiary". Mąż się do Ciebie nie odzywa, ale Ty nie stawiasz granic, "grasz w jego grę". Trzeba by to było jakoś przerobić, przepracować. Bo to trzeba również mieć skłonności, żeby padać ofiarą takiej przemocy, pewne rzeczy w nas samych które trzeba przepracować np. na profesjonalnej psychoterapii.
Re: Obrażony mąż
S zona
Dziękuję za modlitwę.
Tata999
Zawsze to ja pierwsza wyciągałam rękę. Kiedy zaczynałam rozmowy mąż nigdy nie usiadł, nie wysłuchał co mam mu do powiedzenia. Ciagle atakował. Krzyczał i wyzywal i przeważnie było tak, że po kłótni po prostu wychodził z domu i wracał za jakiś czas.
Ciagle ten sam schemat...
Mijam go jak obcą osobę bo on się wogóle nie odzywa. Gdy pytam czy zje obiad odpowiada: zjedz sobie sama. Gdy mówie, że trzeba pojechać po dziecko do szkoły, on odpowiada: [...] mnie to obchodzi. Mogłabym mnożyć przykłady.
Stwierdziłam, że jak on traktuje mnie jak powietrze to dlaczego ja miałabym się "wychylać"?
Dziękuję za modlitwę.
Tata999
Zawsze to ja pierwsza wyciągałam rękę. Kiedy zaczynałam rozmowy mąż nigdy nie usiadł, nie wysłuchał co mam mu do powiedzenia. Ciagle atakował. Krzyczał i wyzywal i przeważnie było tak, że po kłótni po prostu wychodził z domu i wracał za jakiś czas.
Ciagle ten sam schemat...
Mijam go jak obcą osobę bo on się wogóle nie odzywa. Gdy pytam czy zje obiad odpowiada: zjedz sobie sama. Gdy mówie, że trzeba pojechać po dziecko do szkoły, on odpowiada: [...] mnie to obchodzi. Mogłabym mnożyć przykłady.
Stwierdziłam, że jak on traktuje mnie jak powietrze to dlaczego ja miałabym się "wychylać"?
Ostatnio zmieniony 19 lut 2019, 22:02 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: wulgaryzmom nawet uciętym mówimy "nie"
Powód: wulgaryzmom nawet uciętym mówimy "nie"
Re: Obrażony mąż
Kate81
Czytałam właśnie o manipulacji. Wsszystko by się zgadzało. Dałam się zniszczyć....
Czytałam właśnie o manipulacji. Wsszystko by się zgadzało. Dałam się zniszczyć....
Re: Obrażony mąż
W swoich postach piszesz głównie o tym, jaki on zły. A co przeżywasz, co czujesz, co zrobiłaś, na co zwracasz szczególną uwagę? Napisz coś o sobie w tej sytuacji. Z Twoją oceną jego trudno polemizować, ale Tobie możemy pomóc się pozbierać.
Re: Obrażony mąż
Sama nie wiem co czuję.
Jestem zła, że pozwoliłam sobie na takie zachowania męża.
Jestem smutna i zadaję pytania czym zasluzylam sobie na takie traktowanie.
Takie proste a zarazem trudne pytania mi zadałeś
-
- Posty: 137
- Rejestracja: 14 lut 2019, 12:58
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Obrażony mąż
A jesli ja w tym miesiacu, dalem kilka zl mniej, tzn rachunki na połowę, ale na ogolne wydatki dalem.kilka zl mniej, i teraz dostalem polke w lodówce, i wogole niczego nie moge w domu dotknac, bo Zona twierdzi, ze wszystko kupila sama i za jej kase, a to co kupilismy wspolnie juz sie skonczylo...do tej pory praktycznie cala moja pensje dostawala...nawet konta nie mialem...to jak to nazwac...Kate81 pisze: ↑19 lut 2019, 21:49Znam Twoją sytuację z autopsji: to przemoc ekonomiczna. Tylko ja do tego jeszcze pracowałam na pełen etat, a i tak musiałam się tłumaczyć z każdych wydanych pieniędzy, nawet niewielkiej kwoty, bo była awantura. Musiałam o wszystko pytać, prosić, uzgadniać, uzasadniać każdy zakup.Smutek123 pisze: ↑19 lut 2019, 14:45 Szukający_1978
To nie jest tak, że mąż zaczął wydzielac mi mniej pieniędzy. Zawsze było tak, że za pieniążki (500+) oplacalam wszystkie rachunki, a o pieniądze na życie musiałam ciągle prosić. Czułam się jak żebrak.
(...)
Ciężko jest słuchać całe życie, że jest się do niczego....
Także drogi Smutku, przemoc ekonomiczna, ale z tego co czytam także psychiczna. Wydaje mi się, że przyjmujesz pozycję "ofiary". Mąż się do Ciebie nie odzywa, ale Ty nie stawiasz granic, "grasz w jego grę". Trzeba by to było jakoś przerobić, przepracować. Bo to trzeba również mieć skłonności, żeby padać ofiarą takiej przemocy, pewne rzeczy w nas samych które trzeba przepracować np. na profesjonalnej psychoterapii.
"Wierzę, że Pan Bóg cofnął mnie jak strzałę w łuku, po to, bym mógł jak najdalej i jak najcelniej wystrzelić." / za ks. Pawlukiewiczem...
Re: Obrażony mąż
Szukający - tak jak ktoś już wspomniał niedawno.Szukajacy_1978 pisze: ↑20 lut 2019, 8:05 [...]
A jesli ja w tym miesiacu, dalem kilka zl mniej, tzn rachunki na połowę, ale na ogolne wydatki dalem.kilka zl mniej, i teraz dostalem polke w lodówce, i wogole niczego nie moge w domu dotknac, bo Zona twierdzi, ze wszystko kupila sama i za jej kase, a to co kupilismy wspolnie juz sie skonczylo...do tej pory praktycznie cala moja pensje dostawala...nawet konta nie mialem...to jak to nazwac...
"MAMY DOKŁADNIE TO, NA CO SIĘ ZGADZAMY" ... oczywiście, to zdanie nie jest jakieś 100% uniwersalne, ale jeśli chodzi o relacje międzyludzkie jest dość bliskie prawdy.
Z jakiś względów zgadzałeś się na to, aby żona dysponowała przez dłuższy czas całą Twoją kasą.
(my z żoną mieliśmy prawie "od zawsze" konto: moje, Twoje i wspólne - na wspólne szła kasa na życie zasilana a naszych rachunków prywatnych: na kredyt, czynsz, rachunki, żarcie, opłaty szkolne i inne tzw. wspólne rodzinne wydatki).
Twoja żona się przyzwyczaiła - a jak wiesz, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.
Zmieniłeś warunki gry (nie wiem, czy uprzedzałeś wcześniej żonę rozmową, czy postawiłeś ją przed faktem dokonanym) - więc żona odpowiedziała Ci na to swoją reakcją.
Mam silne przeczucie, że owe "parę złotych mniej" jest tylko wyzwalaczem emocji i spraw, które mogły narastać miesiącami czy latami... to tak jak często owe źle czy krzywo postawione (rzucone) buty w holu są pretekstem do dużej awantury...
Więc będąc na Twoim miejscu - przyjrzałbym się temu, o co jeszcze żona może mieć żal - co jej ewidentnie przeszkadzało - bo tak sobie myślę, że koncertowanie się na owym "trochę kasy mniej dostała i się rzuca" ... może zamykać spojrzenie na inne kwestie.