Jak się nie zagubić?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

A i jeszcze to. Gdybym powiedziała mężowi, tak chce żebyśmy byli znowu razem on uznalby mnie
A) za wariatkę
B) znowu za słabszą
Animal
Posty: 26
Rejestracja: 17 maja 2018, 9:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Animal »

Witaj SiSi śledzę Twój wątek od początku jest w nim bardzo dużo podobieństw do mojej sytuacji. Ja także kocham dalej swoją żonę i staram się o nią, lecz też już jestem bezradny, doskwiera mi samotności i pustka emocjonalna, z powodu braku jej fizycznie, są dni radośniejsze ale jednak więcej jest tych ciężkich. Zaczynam uczyć się twardej miłości, bo coraz bardziej przychylam się do opinii i rad ks. Dziewieckiego. Obecnie najbardziej boli stawianie granic osobie kochanej. Dla mnie to prawdziwe wyzwanie i lekcja pokory dla mnie samego. Uczę się na nowo modlitwy i coraz częściej zaczynam prosić o pokój i radość dla mnie bo mi tego brakuje. Trzymaj się jesteś dzielną kobietą. Dziś myślę, że chociaż fakty są przeciwne naszym pragnieniom, to wszystko i tak jest w ręku Boga, trzeba mu tylko bezgranicznie zaufać i przylgnąć do Niego.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: JolantaElżbieta »

Animal pisze: 14 sty 2019, 20:53 Witaj SiSi śledzę Twój wątek od początku jest w nim bardzo dużo podobieństw do mojej sytuacji. Ja także kocham dalej swoją żonę i staram się o nią, lecz też już jestem bezradny, doskwiera mi samotności i pustka emocjonalna, z powodu braku jej fizycznie, są dni radośniejsze ale jednak więcej jest tych ciężkich. Zaczynam uczyć się twardej miłości, bo coraz bardziej przychylam się do opinii i rad ks. Dziewieckiego. Obecnie najbardziej boli stawianie granic osobie kochanej. Dla mnie to prawdziwe wyzwanie i lekcja pokory dla mnie samego. Uczę się na nowo modlitwy i coraz częściej zaczynam prosić o pokój i radość dla mnie bo mi tego brakuje. Trzymaj się jesteś dzielną kobietą. Dziś myślę, że chociaż fakty są przeciwne naszym pragnieniom, to wszystko i tak jest w ręku Boga, trzeba mu tylko bezgranicznie zaufać i przylgnąć do Niego.
Przepraszam bardzo, że się wtrącę, ale moim zdaniem ksiądz Drzewiecki nie ma racji w tym co przekazuje małżonkom. Uważam, ze daje złe rady, one działają na ich niekorzyść. Ja na przykład go nie lubię i nie słucham. Wolę księdza Pawlukiewicza :-)
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: SiSi »

Ks.Drzewieckiego nie mogłam kiedyś znieść 😉
Nie potrafiłam zrozumiec, że bardzo radykalnie należy postąpić wobec osoby, która krzywdzi.
Słuchałam wiele razy. Buntowałam się.
Koniec końców zrozumialam, że jeśli nastawie się na szybki efekt i zaspokojenie ( już zaraz ) potrzeby powrotu męża to jednocześnie ( przez tą swoją postawę otwartości trochę naiwną) zamknę mu drogę do prawdziwej zmiany.
Ale tu jest jeszcze ta trudność, że on może się nie zmienić ( nawrócić) i to też należy przyjąć.
Mega trudne.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: rak »

SiSi pisze: 14 sty 2019, 22:51 Koniec końców zrozumialam, że jeśli nastawie się na szybki efekt i zaspokojenie ( już zaraz ) potrzeby powrotu męża to jednocześnie ( przez tą swoją postawę otwartości trochę naiwną) zamknę mu drogę do prawdziwej zmiany.
to też mi przyświeca Sisi.
Moja żona też nie znosiła / znosi ks. Dziewieckiego. Ale Sycharu również, jako ... organizacji wojującej. Obie te rzeczy kojarzą jej się raczej z niewygodnymi zmianami. Ostatnio widzę może lekkie ocieplenie wizerunku, ale to może być tylko przejściowe wrażenie.
SiSi pisze: 14 sty 2019, 22:51 Ale tu jest jeszcze ta trudność, że on może się nie zmienić ( nawrócić) i to też należy przyjąć.
a to jest b. trudne, bo im głębiej w las, tym drzew więcej i to nawet dla tego "dobrego" małżonka, a co dopiero dla tego opuszczającego / zdradzającego. Najpierw dowartościowywał się zabawą na boku, a teraz wszystkie te grzeszki ciążą jak kamień młyński na szyi. A czego się od niego wymaga, aby z tym kamieniem ... wskoczył radośnie do jeziora. Zmiana tej drogi, odgrzebywanie z taką radością deptanej więzi, to niemal ... samobójstwo na własnej psychice. Nawet najbardziej zewnętrzna próba zamiecenia brudów i umiejscowienia się na nich jest strasznie obciążająca, a co dopiero próba znalezienia i oczyszczenia ich źródeł w sobie.
Jednak ja przyznaję Dziewieckiemu rację, jak się raz podjęło tą drogę, to nie ma innego odwrotu, inaczej znowu zamieni się relację na grę pozorów, ucieczkę od realnych problemów i odpowiedzialności za nie. Zwłaszcza, że schemat już znany i wydaje się całkiem przyjemny.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Animal
Posty: 26
Rejestracja: 17 maja 2018, 9:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: Animal »

Na początku naszego kryzysu też tak uważałem jak pisze JolantaElżbieta, ale z rozwojem sytuacji zacząłem wyciągać wnioski o swojej naiwności, i jakże bardzo byłem zaskoczony stwierdzeniem żony, że to ona musi zdecydować o swoim powrocie do mnie, a nie ja mam ją do tego, nawracać. Zgadzam się z SiSi to mega trudne. U mnie Raku żona także wyraźnie stwierdza, że nie akceptuje wspólnoty Sychar, ale myślę że to bardziej chodzi o jej podświadomość (bo jak tu spojrzeć tylu osobom w twarz i przyznać się że ja jestem kowalską). Wymagałoby to wewnętrznego przełamania granicy wstydu i przyznania się, że to ja skrzywdziłam, a tej postawy jeszcze nie może zaakceptować, bo przecież ma prawo do szczęścia i bycia szczęśliwą. Ks. Pawlukiewicza też słucham pozwala zrozumieć siebie i mechanizmy własnego zachowania z czym się też zgadzam. Też widzę u siebie trudności jeśli chodzi o pewność działań, bo dotyczą one ukochanej osoby.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: lustro »

rak pisze: 14 sty 2019, 23:54
SiSi pisze: 14 sty 2019, 22:51 Ale tu jest jeszcze ta trudność, że on może się nie zmienić ( nawrócić) i to też należy przyjąć.
a to jest b. trudne, bo im głębiej w las, tym drzew więcej i to nawet dla tego "dobrego" małżonka, a co dopiero dla tego opuszczającego / zdradzającego. Najpierw dowartościowywał się zabawą na boku, a teraz wszystkie te grzeszki ciążą jak kamień młyński na szyi. A czego się od niego wymaga, aby z tym kamieniem ... wskoczył radośnie do jeziora. Zmiana tej drogi, odgrzebywanie z taką radością deptanej więzi, to niemal ... samobójstwo na własnej psychice. Nawet najbardziej zewnętrzna próba zamiecenia brudów i umiejscowienia się na nich jest strasznie obciążająca, a co dopiero próba znalezienia i oczyszczenia ich źródeł w sobie.
Jednak ja przyznaję Dziewieckiemu rację, jak się raz podjęło tą drogę, to nie ma innego odwrotu, inaczej znowu zamieni się relację na grę pozorów, ucieczkę od realnych problemów i odpowiedzialności za nie. Zwłaszcza, że schemat już znany i wydaje się całkiem przyjemny.
Raku

Ja mam pytanie do Ciebie.
Ta wiedza o tym, co dzieje się w duszy, sercu, myślach, wnętrzu...odchodzacego małżonka, jest Ci znana z autopsji?
Sam osobiście, na sobie i w swoim wnętrzu, tego doświadczyłes?
Czy to taka teoria, która bardzo Ci pasuje i chętnie się nią dzielisz oraz wpasowujesz w swoje obserwacje i interpretację zachowań żony?

Nie wiem, czy śmiać się czy płakać, jak czytam takie autorytarne wywody napisane tak pewnym siebie tonem.

Czy bierzesz pod uwagę, że ludzie są różni?
Być może nawet twoja żona jest inna niż "schemat x Dziewieckiego" i działając wg jego metod wyrzadzisz tylko więcej szkody?
Nie wiem, to Twoja żona. I to Ty ją kochasz...
Ja, wiem, że gdyby jego metody zastosowano na mnie kiedyś tam, to mojego małżeństwa już by nie było.
krople rosy

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: krople rosy »

JolantaElżbieta pisze: 14 sty 2019, 21:12 Przepraszam bardzo, że się wtrącę, ale moim zdaniem ksiądz Drzewiecki nie ma racji w tym co przekazuje małżonkom. Uważam, ze daje złe rady, one działają na ich niekorzyść. Ja na przykład go nie lubię i nie słucham. Wolę księdza Pawlukiewicza :-)
Ja też podchodzę z dystansem do ks. Dziewieckiego. Zresztą do wszystkich doradzajacych kapłanów czy doradców. Majac na względzie że każdy człwoiek, każde małżeństwo i każda historia jest inna. Przykładanie linijki do wszystkich sytuacji i oczekiwanie tych samych efektów jest szkodliwe.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: marylka »

Animal pisze: 14 sty 2019, 20:53 Zaczynam uczyć się twardej miłości, bo coraz bardziej przychylam się do opinii i rad ks. Dziewieckiego. Obecnie najbardziej boli stawianie granic osobie kochanej. Dla mnie to prawdziwe wyzwanie i lekcja pokory dla mnie samego.
Animal - moje małżeństwo po dwuletniej rozłące istnieje dziś i kwitnie. To przede wszystkim dzięki ks. Dziewieckiemu.
Rozumiem Cie, bo twarda miłość to jest coś co rozumieją i stosuja tylko nieliczni, gdyż jest mega mega trudna.
Jeśli masz okazje spotkać sie z kapłanem lub uczestniczyc w Jego rekolekcjach - to na pewno ubogaci Cię.
Ja byłam tak zdesperowana, że udało mi sie spotkać z tym ksiedzem. Co wiecej - spotkał sie też z Nim mój mąż.
To jest kapłan, który broni małżeństwa, ale chce też, żeby małżeństwo było ZDROWE.
A miłości uczy sie nawzajem - żona męża i mąż żonę. I czasem ta miłość musi być twarda, żeby wskoczyć na "wyższy poziom"
Nie wszyscy to rozumieją.

Jeżeli masz okazje polecam Jego płytę - MAŁŻEŃSTWO. Takie zielone opakowanie i dwie połączone wisienki na okładce.
Tam chyba najlepiej krok po kroku tłumaczy wszystko.
Pozdrawiam
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: rak »

Przyznam się Lustro,

że zdziwił mnie ten brak pewności u Ciebie:
lustro pisze: 15 sty 2019, 13:15 Nie wiem, czy śmiać się czy płakać, jak czytam...
jak już podzieliłaś się swoimi wątplwościami na forum, to myślę, że możesz zrobić to, na co masz ochotę. Chcesz się pośmiać z moich wypocin, proszę bardzo, chcesz popłakać nad moją głupotą, też droga wolna. Pozwól tylko innym zrobić jak oni czują, nawet jak się z tym nie zgadzasz.

Rozumiem, że masz inne zdanie na temat Dziewieckiego i uważasz, że jego metody nie zadziałałyby na Twoje małżeństwo i to jest Twoje prawo. Ja zadziałają na inne, to już inna sprawa i zdań może być wiele...

A jeśli chodzi o poniższe:
lustro pisze: 15 sty 2019, 13:15 Ta wiedza o tym, co dzieje się w duszy, sercu, myślach, wnętrzu...odchodzacego małżonka, jest Ci znana z autopsji?
Sam osobiście, na sobie i w swoim wnętrzu, tego doświadczyłes?
Wiesz Lustro, sam również, ale w ciągu ostatnich 1,5 roku separacji i mieszkania w osobnych miastach, nie widzieliśmy się z żoną ... jeden weekend, dość dużo w tym czasie rozmawiamy i to na różne, często trudne tematy. Więc nie wiem, czy taka odpowiedź Ci podpasuje, ale tak ... jest znana z autopsji, słuchania, rozmawiania, itd... I ponownie tak wiele rzeczy, które słyszę, też mnie doświadcza i budzi b. różne emocje.
Niektórymi dzielę się na forum, bo myślę, że nie jestem jedyny, który tak czuje i może komuś to pomoże, a jak nie to może to spokojnie wyrzucić i korzystając z doswiadczeń innych zrobić coś po swojemu, uszyć na swoją miarę.

Na koniec tylko potwierdzę:
lustro pisze: 15 sty 2019, 13:15 Nie wiem, to Twoja żona. I to Ty ją kochasz...
ja wiem, że to jest moja żona i staram się ją kochać.
Nie zawsze to jest proste i nie zawsze miłość oznacza robienie przyjemych rzeczy i oczekiwanie podobnych, a jak się tego nie dostaje szukanie lepszej opcji. Jakby na tym to tylko miało polegać, to mnie też dawno by nie było w tym małżeństwie.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: sasanka »

To smutne co napisałaś lustro , że po zastosowaniu rad ks.Dziewieckiego Twojego małżeństwa by nie było.
Możesz to wyjaśnić , bo nie rozumiem co jest takiego "niebezpiecznego" w jego radach?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: lustro »

sasanka pisze: 15 sty 2019, 17:16 To smutne co napisałaś lustro , że po zastosowaniu rad ks.Dziewieckiego Twojego małżeństwa by nie było.
Możesz to wyjaśnić , bo nie rozumiem co jest takiego "niebezpiecznego" w jego radach?
A jakie konkretnie ruchy chciała byś zastosować?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: lustro »

Raku

Czyli mam rozumieć, że to, co piszesz o tym, co czuje, myśli, ma w sobie odchodzący/zdradzajacy współmałżonek, to nie Twoje doświadczenie osobiste, a interpretacja obserwacji?
To może dobrze było by to jakoś zaznaczyć, a nie pisać jako pewnik?
Napisać, że twoim zdaniem... Albo, że myślisz, że...
Przecież dobrze wiesz o czym mówię.
Moderacja nie raz zwraca uwagę na takie błędy forumowiczom.
rak pisze: 15 sty 2019, 14:24 Nie zawsze to jest proste i nie zawsze miłość oznacza robienie przyjemych rzeczy i oczekiwanie podobnych, a jak się tego nie dostaje szukanie lepszej opcji. Jakby na tym to tylko miało polegać, to mnie też dawno by nie było w tym małżeństwie.
To wiemy to samo, choć może z różnych punktów startowych.
Myślę, że akurat tego oboje doswiadczylismy - i Ty i ja.
I pomyśl... Różne drogi a mogę powiedzieć o małżeństwie to samo - Jakby na tym to tylko miało polegać, to mnie też dawno by nie było w tym małżeństwie.
rak pisze: 15 sty 2019, 14:24ozwól tylko innym zrobić jak oni czują, nawet jak się z tym nie zgadzasz.

Raku
Nie mam mocy ani pozwalać, ani zabraniac czegokolwiek innym.
Tak samo ja Ty, dzielę się tym, co przeżyłam, doświadczyłam...co we mnie.
Po to jesteśmy na forum.
A decyzję o sobie każdy podejmuje sam.
jacek-sychar

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: jacek-sychar »

lustro pisze: 15 sty 2019, 18:47 Czyli mam rozumieć, że to, co piszesz o tym, co czuje, myśli, ma w sobie odchodzący/zdradzajacy współmałżonek, to nie Twoje doświadczenie osobiste, a interpretacja obserwacji?
To może dobrze było by to jakoś zaznaczyć, a nie pisać jako pewnik?
Ja zrozumiałem, że to jest wiedza Raka na podstawie rozmów z jego żoną. Rak przecież pisał:
rak pisze: 15 sty 2019, 14:24 Wiesz Lustro, sam również, ale w ciągu ostatnich 1,5 roku separacji i mieszkania w osobnych miastach, nie widzieliśmy się z żoną ... jeden weekend, dość dużo w tym czasie rozmawiamy i to na różne, często trudne tematy. Więc nie wiem, czy taka odpowiedź Ci podpasuje, ale tak ... jest znana z autopsji, słuchania, rozmawiania, itd... I ponownie tak wiele rzeczy, które słyszę, też mnie doświadcza i budzi b. różne emocje.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak się nie zagubić?

Post autor: lustro »

jacek-sychar pisze: 15 sty 2019, 19:12
lustro pisze: 15 sty 2019, 18:47 Czyli mam rozumieć, że to, co piszesz o tym, co czuje, myśli, ma w sobie odchodzący/zdradzajacy współmałżonek, to nie Twoje doświadczenie osobiste, a interpretacja obserwacji?
To może dobrze było by to jakoś zaznaczyć, a nie pisać jako pewnik?
Ja zrozumiałem, że to jest wiedza Raka na podstawie rozmów z jego żoną. Rak przecież pisał:
rak pisze: 15 sty 2019, 14:24 Wiesz Lustro, sam również, ale w ciągu ostatnich 1,5 roku separacji i mieszkania w osobnych miastach, nie widzieliśmy się z żoną ... jeden weekend, dość dużo w tym czasie rozmawiamy i to na różne, często trudne tematy. Więc nie wiem, czy taka odpowiedź Ci podpasuje, ale tak ... jest znana z autopsji, słuchania, rozmawiania, itd... I ponownie tak wiele rzeczy, które słyszę, też mnie doświadcza i budzi b. różne emocje.
Jacku

Dobrze by było zaznaczyć, że Rak tak odbiera to, co mówi jego żona.
A nie pisać to jak uniwersalną prawdę, ktora jest pewnikiem. I że tak mają wszyscy.
To zasadnicza różnica

A odezwałam się, bo ja byłam "na miejscu" żony Raka. I pamiętam, co czułam, myślalam...co było we mnie.
I nie mogę powiedzieć, żeby było tak, jak pisze Rak.

Jak byś się Jacku czuł, gdyby twoja żona napisała na forum, co czuje i myśli porzucony małżonek, na podstawie tego, co jej się zdaje patrząc na Ciebie i słuchając co mówisz? I że tak mają wszyscy porzuceni.
Ani ona nie jest w twojej skórze. Ani Ty, to nie wszyscy. Prawda?

Wiec rozumiem, że tak interpretuje Rak swoją żonę.
Ale to nie musi być ani prawda o niej, ani uniwersalna prawda. A tak to Rak pierwotnie napisał.
Może warto było to od razu zaznaczyć, że to jest jego...?
ODPOWIEDZ