Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Kryzys miłości małżeńskiej to dramatyczny kryzys ich miłości rodzicielskiej

Moderator: Moderatorzy

katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: katalotka72 »

ja osobiście nie mogłabym mimo bólu zabronić kontaktu z nieślubnym dzieckiem męża, wiem..... nie dotyczy mnie to, ale wystarczy mi wyobraźni jak patrzę na moich synów (szczególnie młodszego) cierpiących z powodu braku miłości i zainteresowania ze strony taty
są to niewyobrażalne rany zadane przez kogoś kto jest najważniejszy w życiu dziecka/młodego człowieka
ból dziecka spoza związku nie może być inny (psychologia), poczucie odrzucenia, niekochania są na pewno identyczne
Magnolia

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Magnolia »

Dopiero dziś posłuchałam kazania O. Szustaka, o dwóch przykazaniach miłości.
https://www.youtube.com/watch?v=ucwoR8fMqgM
Warto posłuchać, Ojciec Adam znacznie lepiej to tłumaczy niż ja, więc to także będzie dobra konkluzja.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

Mare

Mowa jest o dzieciach z niesakramentalnych związków.
Ale rozumiem, ze dla dobra córki odciąłeś się od niej?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

Wiecie co...czytam tu wypowiedzi, swoją drogą często bardzo wierzących (?) osób. I ogarnia mnie coraz większe przerażenie.

Zyję wśród rozmaitych ludzi. Niektórzy są bardzo wierzący, inni nawet bardzo daleko od kościoła. Ale zdecydowana większość z nich jest miłosierniejsza od gorliwych katolików z tego forum.

Nie wiem ... czy mój mąż jest niebywałym ewenementem, czy raczej smutno-straszne są prezentowane tu poglądy i postawy.

Znam dzieci poczęte przed ślubem. Szczęśliwe i normalne. Nie tylko w dziecinstwie, ale też w dorosłym życiu.
Znam "lewe" dzieci otoczone miloscią i z dobrym kontaktem z bilogicznymi rodzicami. Wyrastające na wartościowych ludzi bez rujnowania rodzin bilogicznych rodziców...

Nie wiem - czy ja żyje na jakiejś szczęśliwej planeci, czy tu, na tym forum, przy pomocy "religii" odczlowiecza się świat w okrutne środowisko. Gdzie tylko krzywda, niewybaczenie, brak miłości...I moje "ja"

Nie wiem

Jestem w szoku.
marzenie
Posty: 63
Rejestracja: 01 lut 2017, 9:46
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: marzenie »

Ja zabraniałam kontaktów z nieslubmym dzieckiem męża, mąż sam nie chce kontaktów bo twierdzi ze ta kobieta go wrobila i ze to dziecko nie powstało z miłości. Był jedynie na chrzcie dziecka. Jest mi ciężko i nie wiem co czuje mój mąż ale mnie to nie interesuje. Musiał wybrać wybrał mnie i naszego syna l. Tamta wiedziała że idzie z zonatym wiec mogła pomyśleć teraz ucierpi na tym to dziecko ale ja też cierpię a co z naszym synem co jak on dorośnie nie chce nawet o tym myśleć.
marzenie
Posty: 63
Rejestracja: 01 lut 2017, 9:46
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: marzenie »

s zona pisze: 31 paź 2017, 14:11
mare1966 pisze: 31 paź 2017, 11:08 Ja tylko o dobru dziecka .
Moim zdaniem taki kontakt nie koniecznie będzie tym dobrem .
( biorę pod uwagę wpływ na całość życia tego dziecka , a nie najbliższą niedzielę )
Wysoce prawdopodobne , że młoda mama
nie pozostanie sama całe życie , zatem pojawi się ojczym .
Sytuacja będzie jak przy dwóch matkach .
Naprawdę , proszę Panie o wczucie się w taką sytuację z pozycji jednej z matek ,
ale i samego dziecka .

---------------------------------------------------
helenast
"Dla mnie jednym z ważniejszych wyznaczników poprawnego postępowania jest moje własne sumienie. Nie potrafiłabym funkcjonować i żyć z bolącym i dręczącym mnie sumieniem , ale wg czyichś zasad, które dla powiedzmy większości wydają się prawdą. To jest chore i nienaturalne. Ale każdy postępuje wg własnych priorytetów ustawionych w swoim życiu."

Bardzo ryzykowne ,
bo sumienie można sobie "dopasować" do okoliczności .
Na dłuższą metę bowiem , nikt nie wytrzyma psychicznie
w niezgodzie z "samym sobą" ( sumieniem ) .
Więc , albo ja się dostosowuję do sumienia ,
albo co łatwiej - sumienie do sytuacji .
W tym jesteśmy mistrzami .
np. patrz usprawiedliwienia odchodzących
Czytam od killku dni i widze ,ze niepotrzebnie tym przykladem z Austrii rozpetalam ta dyskusje ...
Napisalam tez wczesniej ,ze szczerze podziwiam te kobiety ,ktore musza sie mierzyc z tym przez cale zycie ....
Dziewczyny Lustro Magnolia ...macie to szczescie ,
ze nie bylo Wam dane doswiadczyc zdrady wspolmalzonka ..
Dzieki Bogu i oby tak zostalo .. I Nie Musialybyscie Zmieniac Waszych Opinii...
Szczerze Wam tego zycze ...

Ale prosze tez o zrozumienie ,co czuje taka zona ..
Upodlona przez zdrade kogos,komu sie ufalo bez granic ...a jednoczesnie codziennie narazona " na powtorke z rozrywki" ... Ks Dziewiecki na tym przykladzie pokazal ,jak podla/ przebiegla moze byc kochanka ....do czego potrafi sie posunac ...nawet jesli ojciec dziecka zachowuje sie w miare przyzwoicie ...
W tamtym konkretnym przypadku zniszczona doszczetnie rodzina ojca dziecka ...kilka osob ...
Samo dziecko tez nie " zyskuje" ojciec nie jest w stanie wychowywac na codzien tylko rozpieszcza je okazjonalnie....
Zas Ono samo widzi ,ze te relacje pomiedzy MATKA A JEGO BILOGICZNYM OJCEM SA SZTUCZNE
NIENORMALNE ... CZY TO POMOZE MU KIEDYS W DOROSLYM ZYCIU ?CZY BARDZIEJ ZASZKODZI ?

Osobiscie cenie min Kasedo za jej postawe ....NIe potrafilabym chyba ....
sama " wolalabym " zaadoptowac to dzieciatko " niz niszczyc zycie kilku osobom ..
Nwm ,ale wydaje mi sie ,ze mogla to byc lekcja Pokory dla Wszystkich ..
..." Ale tam gdzie jest grzech , nie ma dobrego wyjscia ...sa tylko wyjscia ewakuacyne ".....

Jeszcze jedno ..
dziewczyny nie wiem ,czy Warto przekonywac sie nawzajem o tym ,co przezywa ktos inny ,
jesli ZNAMY to tylko z literatury /opowiadan ?
To moze byc tak ,jak gdyby mnie np Mare lub Jacek przekonywali ,co czuje kobieta rodzac np bliznieta bez znieczulenia ...
Sorry za dosadny przyklad ...

Mam propozycje - poniewaz to ja rozpetalam - moze w imie milosci braterskiej ,kazdy zrobi jakis " okruch dobra " zamiast sie nawzajem pograzac?


Mam to samo zdanie, znam to z autopsji, nie jest to proste żyć ze świadomością ze jest niesakramentalne dziecko.
marzenie
Posty: 63
Rejestracja: 01 lut 2017, 9:46
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: marzenie »

Dziwię się,że niektorzy wiedzą co w takiej sytuacji zrobić należy.
Ciekawe coby zrobili ,gdyby sami w takowej się znaleźli?
Dokładnie.
Ostatnio zmieniony 01 lis 2017, 22:23 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: sasanka »

Oj Lustro słabe to było !
GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: GregAN »

Nie będę opowiadał się za jakimkolwiek rozwiązaniem tej sytuacji, w której nie ma dobrego rozwiązania.
Podam przykład :
- pan został ojcem w wieku słusznym. Żona na wózku, dorosła córka z nieuleczalną chorobą a on "zmajstrował" sobie dziecko z nie-żoną. Nie zostawił rodziny. Aktywnie uczestniczył w wychowywaniu dziecka, od niemowlęctwa, aż do ukończenia przez nie studiów, włacznie z uczestniczeniem z nim w życiu kościelnym, co nie miało miejsca w sakramentalnej rodzinie, a jednocześnie opiekował się niepełnosprawną zoną i coraz bardziej chorą córką - a na codzień był przez nie traktowany jak ostatni łotr. Dziecko - zaprzeczenie córki, uśmiechnięte, skore do pomocy . Przeklinane przez córkę, wyszydzone przez żonę. Facet zabezpieczył finansowo i córkę i dziecko z nieprawego łoża, dbał o niepełnosprawną zone i popadającą z powodu choroby w niedołężność córkę, aż zachorował i odszedł do Pana. Na pogrzebie dziecko i jego matka stali z boku, głowną rolę odgrywała żona i córka. Ale... dziecko zaczęło się opiekować niepelnosprawną, na wózku żoną-wdową, jako jedyna osoba która mogla jej pomóc - nie miała rodziny w pobliżu a córka sama wymagała już opieki 24/7. taki stan trwa do dziś.

Myślę, że nie ma jednego, uniwersalnego rozwiązania dla takich sytuacji.

Jak również nie powinno być uniwersalnego rozwiązania - dziecko zostaje z mamą.
Jęzeli mama chce być z kowalskim, to nie znaczy że dzieci MUSZĄ też być z kowalskim.
Mogą przecież z ojcem, a mama korzystać z prawa do widzeń z dziećmi.

Podobnie, dziecko poza małżeńskie nie musi zostać z matką, jeżeli byłaby zgoda żony na pomoc w jego wychowaniu...
Skoro panowie potrafią wychowywać nie-swoje dzieci, to pewnie i panie potrafią :)
Magnolia

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Magnolia »

Piękny przykład GregAN. Znacznie więcej postawy ewangelicznej miłości w tym zdradzaczu i jego nieślubnej córce niż w tej sakramentalnej rodzinie.
I to właśnie pokazuje kto wykonał zadanie od Boga w swoim życiu, mam na myśli tego cudzołożnika, który po grzechu się nawrócił i naprawił/zadośćuczynił krzywdzie wyrządzonej swoim grzechem. A żona i córka w swoim bólu i cierpieniu stały w miejscu. Jakże musiały być zaskoczone, że nieślubne dziecko na starość okazało im miłość.

W Ewangelii i w cytowanych przykazaniach miłości, które powinny być priorytetowym odniesieniem każdego katolika, nie ma warunków typu, stosuj postawę miłości dopóki ktos cię nie zrani, albo stosuj postawę miłości tylko kiedy to jest łatwe.
Nie ma tam warunków, czyli to przykazanie obowiązuje zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji. Pomimo bólu i cierpienia w sercu. A ból i cierpienie noszą w sercach wszyscy, bo to konsekwencje grzechu pierworodnego.

W wielu wypowiedziach w tym wątku widać niepogodzenie się z zaistniałą sytuacją, znam taką postawę także w swoim życiu, ale to tylko powinno Wam uświadomić że jest się czym zająć, popracować, szukać u Boga rozwiązań, pomocy, łaski.
Bo nie ma w Biblii jakiegoś usprawiedliwienia na trwanie w urazach i poczuciu krzywdy latami.
Ba, nie ma tam przykazań żeby tym bólem się kierując podejmować decyzje. Osobiście uważam, że to będą złe decyzje.
Za to są przykazania miłości. Za to jest pierwsze przykazanie w dekalogu przypominające by Bóg był najważniejszy, by był odniesieniem naszej każdej decyzji. Decyzji w zastanej/obecnej/aktualnej/realnej sytuacji.

Szanując każdego tu na forum nasuwa mi się pytanie: czy stawiasz pomnik swojemu bólowi, czy kierujesz się miłością?

Przypomnę jeszcze co napisała Kasedo i helenast, że nie wzięły by na swoje sumienie odebrania ojcu dziecka (nie ma znaczenia czy ślubne czy nieślubne, jest ojciec i dziecko).
A czy Bóg porzucił kogokolwiek na ziemi? Czy porzucił swoje dzieci? Jedno chociaż? Czy Bóg kocha KAŻDEGO?

Historia przytoczona przez GregAN pokazuje, że wobec tego dziecka ojciec poczuł odpowiedzialność za Jego zbawienie, miał szanse naprawić swój grzech. W przykładzie przytoczonym w konferencji, małżeństwa z Austrii, zobaczyłam tylko jedno - nikt z tych ludzi nie miał postawy miłości, dlatego sytuacja skończyła się katastrofą. Greg An podał jeszcze kilka innych rozwiązań... Odebrałam intencję, że zrobił to by pokazać, że można być elastycznym w myśleniu, a pewna sztywność myślenia (rozwiązań) może niekoniecznie jest dobra. A wiele razy pada na forum nasz wyraz wiary i nadziei, że "Bóg z każdej kryzysowej i trudnej sytuacji potrafi wyciągnąć dobro". Pytanie czy mamy na to gotowość? Czy otwieramy serce na Boga w każdej sytuacji?

Cierpiąca i przyjmująca męża do domu żona ma również w tej sytuacji zadanie od Boga do wykonania. Nie ma innych przykazań dla cierpiących żon/mężów. Cierpienie można i trzeba oddać Bogu by je przemienił w miłość, tak jak to zrobił na krzyżu. Dlatego ja odwołuję się do przykazania miłości, gdzie najpierw jest miłość do Boga, potem do ludzi , jak siebie samego jest na końcu.

Dlaczego w tej sytuacji nie ma dobrych rozwiązań, bo u jej źródła leży grzech, a nie miłość. W małżeństwie sakramentalnym fundamentem jest miłość do Boga i małżonka. Miłością mamy się kierować, nie bólem, jego winą, poczuciem krzywdy, miłością w każdej sytuacji. Tak jak sami chcielibyśmy być kochani. Na wzór jak kochani jesteśmy przez Boga.
Taką mamy Ewangelię. Takie mamy odniesienie.

Jeszcze jedno dodam, bo może to trzeba dopowiedzieć. Bóg jest Panem życia i śmierci. I jest Bogiem Wiernym. Wiernym swojemu błogosławieństwu sakramentalnemu małżeństwu oraz wierny prawom natury, które stworzył. Jeśli doszło do poczęcia, czyli Bóg wlał duszę w to życie, to znaczy że Bóg chciał tego życia, ma jakiś plan wobec tego życia, kocha już to dziecko.
Bóg nie błogosławi temu romansowi, czy nie usprawiedliwia tego grzechu. Grzech jest nazywany po imieniu i piętnowany w Ewangelii, ale grzesznik ma do końca szansę zerwać z grzechem i wybrać dobro, nawrócić się do Boga.

Pięknie to mówi O. Szustak, czy ty chcesz by Tobie okazano miłosierdzie? to sam okaż miłosierdzie.
"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią."
a tuż wcześniej "Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni."
Łakną i pragną, ale nie wymierzają
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: MareS »

lustro pisze: 01 lis 2017, 16:54 Mare

Mowa jest o dzieciach z niesakramentalnych związków.
Ale rozumiem, ze dla dobra córki odciąłeś się od niej?
Lustro możesz używać pełnych nick'ów bo czasami się gubię.
Nie, nie odciąłem się od córki, spotykam się z nią tyle ile chce (chociaż czasami mi ciężko, bo woli się spotkać z koleżankami niż ze mną, ale taka rola rodzica - nie wychowujemy dzieci dla siebie). Nie spotykam się z córką wtedy, kiedy będzie tam żona.
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: MareS »

lustro pisze: 01 lis 2017, 17:15 Wiecie co...czytam tu wypowiedzi, swoją drogą często bardzo wierzących (?) osób. I ogarnia mnie coraz większe przerażenie.

Zyję wśród rozmaitych ludzi. Niektórzy są bardzo wierzący, inni nawet bardzo daleko od kościoła. Ale zdecydowana większość z nich jest miłosierniejsza od gorliwych katolików z tego forum.

Nie wiem ... czy mój mąż jest niebywałym ewenementem, czy raczej smutno-straszne są prezentowane tu poglądy i postawy.

Znam dzieci poczęte przed ślubem. Szczęśliwe i normalne. Nie tylko w dziecinstwie, ale też w dorosłym życiu.
Znam "lewe" dzieci otoczone miloscią i z dobrym kontaktem z bilogicznymi rodzicami. Wyrastające na wartościowych ludzi bez rujnowania rodzin bilogicznych rodziców...

Nie wiem - czy ja żyje na jakiejś szczęśliwej planeci, czy tu, na tym forum, przy pomocy "religii" odczlowiecza się świat w okrutne środowisko. Gdzie tylko krzywda, niewybaczenie, brak miłości...I moje "ja"

Nie wiem

Jestem w szoku.
Lustro rozumiem Twoje zrozumienie i empatię dla dzieci nieślubnych. Ale zupełnie nie rozumiem Twojego całkowitego braku empatii dla zdradzonego współmałżonka, który cierpiał przy zdradzie, narodzinach nieślubnego dziecka i dalej ma cierpieć przy każdym spotkaniu współmałżonka z nieślubnym dzieckiem i kowalskim/ską. Masz miłosierdzie dla jednych a obojętność na cierpienie dla drugich. To budzi mój sprzeciw.
kasedo
Posty: 92
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:39
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: kasedo »

Ja jestem gotowa przyjąć męża z synem.... Pytanie co na to kochanka. :) :) :)
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

MareS

Sluchales polecone przez Magnolie?

https://www.youtube.com/watch?v=ucwoR8fMqgM

Tak się wsłuchać...I spróbować odnaleźć swoje aktualne stanowisko i postawę.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

MareS pisze: 02 lis 2017, 10:17 Lustro rozumiem Twoje zrozumienie i empatię dla dzieci nieślubnych. Ale zupełnie nie rozumiem Twojego całkowitego braku empatii dla zdradzonego współmałżonka, który cierpiał przy zdradzie, narodzinach nieślubnego dziecka i dalej ma cierpieć przy każdym spotkaniu współmałżonka z nieślubnym dzieckiem i kowalskim/ską. Masz miłosierdzie dla jednych a obojętność na cierpienie dla drugich. To budzi mój sprzeciw.
To Twój odbiór moich słów.
Przesluchaj Szustaka z linku powyżej I zastanów się, czy ja nie próbuje, może nieudolnie i zbyt emocjonalnie, przekazać tego samego?

Nie rób drugiemu, co tobie nie miłe.
Czyli - kochaj bliźniego (jak?) jak siebie samego.
A nie - kochaj siebie samego i podobnie bliźniego.

Czy pięcie się w rozwoju nie wymaga samozaparcia?
Czy nie do takiej, prostej z pozoru, swietosci każdy z nas został powołany?

I nie jest dalej - cokolwiek uczyniliscie temu najmniejszemu, mieście uczynili ?

Kto jest "tym najmniejszym" w tej sytuacji? Najsłabszym. Najbardziej zdanym na innych? Bezbronnym.

I dlaczego wykorzystuje się tu, na tym tak bardzo, wręcz ortodoksyjnie, katolickim forum, słowa Pisma Świętego do łamania najważniejszego przykazania - przykazania miłości ?

I czy nie z miłości będziemy rozliczani?

Nie staje po niczyjej stronie.
Zastanawiam się tylko - co jest w tej konkretnej sytuacji zgodne z przykazaniem miłości.
I takie wnioski mnie się nasuwają.
Może nie takie złe, bo nie zasłonięte miloscią własną.

A z empatią jest u mnie "tak se"...w każdym kierunku 😉

Moderacja: poprawiono cytowanie, tylko czy dobrze? :P
ODPOWIEDZ