Przegrana...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Przegrana...

Post autor: jacek-sychar »

Kasedo
My jesteśmy jak łańcuch. Ktoś nam podał rękę, więc teraz my podajemy ją dalej i staramy się wyciągać ludzi, którzy są w swoistej "otchłani".
Może nadszedł już czas, żebyś i Ty zaczęła wyciągać rękę do następnych? :D
Poczujesz wtedy swoją siłę.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrana...

Post autor: Unicorn2 »

Hej Kasedo masz syna więc nie jesteś przegrana ,masz teź nas na forum .Głowa do góry wszystko się jakoś poukłada .
Pamiętaj na czyimś nieszczęściu nikt szczęścia nie zbuduje.
kasedo
Posty: 92
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:39
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: kasedo »

Lustro... Dziekuje za miłe słowa. Niestety chwilowo nie czuję w sb tej siły.... Może rzeczywiście muszę przetrwać ten czas żałoby... Tak trudno ciągle udawać, że jest dobrze... Bo przecież minęło tyle czasu.... Już dawno powinnam otrząsnąć się z głupoty.... I zacząć układać sb nowe życie.... Ludzie wokół nie chcą zrozumienia, że nie chce, że ja swoją decyzję już podjęłam....
Jacku wierzę głęboko, że kiedyś będę potrafiła komuś pomóc.... Teraz jestem jak kamień u szyi.... W dzień jest dobrze, wieczorem wylaza potwory....wtedy pomagala rozmowa z Panem Bogiem, z Maryja albo św. Józefem....
Niestety.... Od tej wspaniałej nowiny.... Coś się zablokowali we mnie... I odmowienie różańca to nie lada wyczyn. Nadal rozmawiam w nocy.... Ale bardziej są to kłótnie, żale....
Unicorn.. Cieszę się, że się odezwałes.
kasedo
Posty: 92
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:39
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: kasedo »

Unicorn2 pisze: 03 paź 2017, 20:05 Hej Kasedo masz syna więc nie jesteś przegrana ,masz teź nas na forum .Głowa do góry wszystko się jakoś poukłada .
Pamiętaj na czyimś nieszczęściu nikt szczęścia nie zbuduje.
Unicorn.... Syn to moje ogromne szczęście i wsparcie.... PRZEGRANA... Bo nie dalam dziecka mężowi, chociaż tak bardzo tego chcieliśmy.... PRZEGRANA.... Bo to do niej wraca pp pracy.... Z nią spędza weekendy.... Zajmuje się z czułością.. Jej dzieckiem.... Ich dzieckiem.... Przegrana... Bo wierzyłam jego słowom, że żałuje. .. A byłam tylko..... Bo kochanka w ciąży nie mogła....
SA dni kiedy mam ogromną ochotę sama zlozyc pozew i dać mu ta upragnioną wolność. Na szczęście jest jeszcze.... ona.... A ona na taką hojnosc nie zasłużyła z mojej strony.
helenast
Posty: 2965
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: helenast »

kasedo pisze: 03 paź 2017, 23:00
Unicorn.... Syn to moje ogromne szczęście i wsparcie.... PRZEGRANA... Bo nie dalam dziecka mężowi, chociaż tak bardzo tego chcieliśmy.... PRZEGRANA.... Bo to do niej wraca pp pracy.... Z nią spędza weekendy.... Zajmuje się z czułością.. Jej dzieckiem.... Ich dzieckiem.... Przegrana... Bo wierzyłam jego słowom, że żałuje. .. A byłam tylko..... Bo kochanka w ciąży nie mogła....
SA dni kiedy mam ogromną ochotę sama zlozyc pozew i dać mu ta upragnioną wolność. Na szczęście jest jeszcze.... ona.... A ona na taką hojnosc nie zasłużyła z mojej strony.
Szkoda,że nie potrafimy być tak zakręceni na Boga jak jesteśmy zakręceni/ uzależnieni od współmałżonka :-( .

Dostałaś dar życia, masz syna - ufam ,że oboje ze zdrowiem jest ok. Masz Boga na wyciągnięcie ręki,masz wspólnoty, masz nas, masz rodzinę, przyjaciół, znajomych. Naprawdę uważasz,że jesteś PRZEGRANA ? To bardzo potężne słowo i zahacza wręcz czasem o bluźnierstwo...
W Twoim wątku wciąż się pojawia argument odejścia męża jakim jest brak Waszego wspólnego dziecka. Czy to aby najważniejszy powód? ... Czuję ,że jesteś bardzo nakręcona, wręcz uzależniona od myśli co robi mąż, z kim , gdzie i ile razy. Dopóki nie usuniesz tych myśli ze swojej świadomości , ze swojej głowy nie zrobisz kroku dalej/ do przodu.
I proponuję ustawić sobie priorytety/ zasady, wg których będziesz żyć. Gdy to zrobisz pozbędziesz się myśli by ulec mężowi i dać mu rozwód. W tej chwili, po tym co piszesz jedynym argumentem wstrzymującym Cię jest zrobienie na złość kochance- chyba nie o to chodzi prawda ?
Magnolia

Re: Przegrana...

Post autor: Magnolia »

Kasedo, dla mnie jesteś na rozdrożu, masz przed sobą drogę do Boga , albo drogę rozpaczy. Która będzie dla Ciebie lepsza?

Wiele historii ludzkich opisywanych w świadectwach, mówi nam że ludzie często dopiero na dnie odnajdują Boga. Dlaczego? Bo wcześniej polegali na sobie, ufali sobie, że sobie poradzą, że na wszystko zarobią, że będą szczęśliwi dopiero jak osiągną ....(wstawić co potrzebne). I dopóki się tak skupiają na sobie, lub na drugim człowieku (który ze swej natury jest słaby) to zawsze coś jest nie tak w ich życiu. Czasem można posłuchać jak wielki biznesmen zbankrutował i na dnie, kiedy wszystko stracił - zaufał Bogu, ze warto z Nim iść przez życie. A świadectwa ludzi z showbiznesu? Byli tacy, którzy mieli "wszystko", pieniądze, sławę, narkotyki, samoloty i nie byli szczęśliwi (Patrz Whitney Houston), a są ludzie którzy nie mają nic, tylko wiarę w Boga (patrz s. M. Chmielewska, Matka Teresa) i są bardzo szczęśliwi. ("Recepta na cholernie szczęśliwe życie" s. M. Chmielewskiej) Bo źródłem prawdziwego szczęścia jest Bóg.
Ty to juz wiesz... na pewno , ale mam wrażenie brakuje jednego małego kroku by w pełni Mu zaufać.

To, co Cię powstrzymuje przed zrobieniem tego kroku to Ty sama. To jak oceniasz siebie i swoją sytuację.
Helenast dobrze prawi, że czasem nie zauważając co mamy dobrego, a skupiając się na tym co nas złego spotkało po protu ocieramy się o bluźnierstwo. Bo nie doceniając darów Boga Go obrażamy.
Bóg Cię taką stworzył i kocha najbardziej na świecie. ( do każdego kieruje te same słowa - "Ukochałem Cię miłością odwieczną" Jr 31). Nie warunkuje, że będzie cię kochał dopiero jak będziesz rodzić dzieci - to chyba słabość Twojego męża. Nie przenoś tego na Boga.
Bóg już Cię kocha taką jaką jesteś, od poczęcia aż do śmierci, nie opuści! Nie wiem co Cię czeka w życiu, ale jeśli teraz pójdziesz w stronę zawierzenia Bogu to wierzę, że to będzie coś dobrego i pięknego. Niezależnie od tego, co robi Twój mąż teraz, czy co zrobi w przyszłości. Oprzyj swoje życie na Wszechmogącym, a nie na słabym człowieku.
Czy trafiłaś na serię nagrań O. Szustaka "DO Ucha"? Posłuchaj tego w nocy, w ciemności.
https://www.youtube.com/watch?v=FQtrDt_ ... JIGwwEydN0
Jesli nie, to posłuchaj, jestem pewna że znajdziesz, tam pociechę i zrozumiesz jak blisko Ciebie jest Bóg i jak bardzo Cię kocha.
A z tej miłości wynika wielka troska o Ciebie, jeśli myślisz że jesteś sama, to nieprawda. Masz przy sobie Boga, który jest Miłością, który jest Dobrem, którzy jest Miłosierdziem, Boga Wszechmocnego.
Czy zastanawiałaś się jak wielkie, ogromne masz bogactwo mając takiego Boga przy boku?
Z Bogiem
kasedo
Posty: 92
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:39
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: kasedo »

Witajcie...nie pisałam dawno bo musiał przemyśleć Wasze wpisy. To prawda nadal jestem uzależniona od męża..tylko emocjonalnie...ale nadal. Nie w takim stopniu jak jeszcze pół roku temu ale jednak...Na szczęście teraz częściej myślę o Bogu niż o nim. Napisałyście, ze myślę co on, z nią, kiedy i gdzie...to nie tak...myślę, że zamiast z nami jest z nimi, ze lata uciekają a on jest z nia, że traci tak wiele z życia naszego syna.
Druga sprawa..jego syn...brak dziecka nie był powodem rozpadu naszego małżeństwa.....bardziej mojej niskiej wartości...bo mogłam zajść w ciążę z obcym, przypadkowym facetem, a nie dałam dziecka kochanemu mężowi...Mąż nigdy nie traktował mojego syna jak nieswojego ....zawsze gdy ryczałam bo znowu się nie udało....mówił, że przecież my już mamy wspaniałego syna. Dlatego tak bardzo mnie to dotknęło...dlatego być może mi nie powiedział prawde, że ona jest w ciąży...teraz tkwi w tym zwiazku dla tego dziecka...W piątek spędził dzień z naszym synem...po 5 miesiącach....zmęczony, posiwiały....narzekający na kochankę do swojej siostry..że wrzeszczy, awanturuje się o wszystko, pali ciagle na balkonie i ogólnie nie jest ciekawie...to relacja syna....Ze mną nie miał odwagi się spotkac....może kiedyś nadejdzie ten dzień...
Dziękuję Panu Bogu, że był, spotkał się z naszym synem...codziennie dzwoni lub pisze smsy. Syn sie wreszcie uśmiecha. Może wreszcie pogadać o sporcie, treningach, klubach.
Co do samotności.....wiem, że Bóg jest ze mną ale jeszcze za bardzo myślę po ludzku..i tak po ludzku brakuje mi drugiego człowieka.....z rodziną ...od rekolekcji odcinam pępowinę ;) wiec kontakty ukrócone...przyjaciele i znajomi daleko...syn już w internacie...pora na wieczór z Panem Bogiem. Po ludzku chciałabym spędzić ten wieczór w trójkę: Bóg , maż i ja....przy kolacji ...rozmawiając o tym jak nam minął tydzień...wiem...marudzę....cierpliwość nie jest moją mocna stroną.
Dziękuję za rekolekcje....już wiem co i kto sprawił, że jestem kim jestem....i że daaaaleka droga do mojego uzdrowienia.
M13
Posty: 177
Rejestracja: 31 sty 2017, 0:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrana...

Post autor: M13 »

Wpieram modlitwą!
:-)
kasedo
Posty: 92
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:39
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: kasedo »

Witajcie... Tracę siły... Mąż zalewa internet zdjęciami swoimi z dzieckiem i z kochanka, znajomi komentują, życzą im szczęścia w miłości... Dlaczego on jest taki okrutny dla mnie i naszego syna...? Nigdy się nie uwolnie... Od tego bólu... Cierpienia.... Czemu nie składa pozwu? Dwa lata trwa ich romans, 17 miesięcy mieszkają razem maja super synka... Spełnienie marzeń... Pełnia szczęścia... Jutro zaczynam kolejna nowenna... Może Matką Boska otoczy mnie swoją opieka i słynie spokój na moje serce tak abym mogła dalej żyć... Bo na razie się za padam....
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrana...

Post autor: Czarek »

kasedo pisze: 31 paź 2017, 18:48 Tracę siły... Mąż zalewa internet zdjęciami swoimi z dzieckiem i z kochanka, znajomi komentują, życzą im szczęścia w miłości... Dlaczego on jest taki okrutny dla mnie i naszego syna...? Nigdy się nie uwolnie... Od tego bólu... Cierpienia....
Kasedo bardzo Ci współczuję.
Pomyślałem, że możesz odciąć się od informacji, które umieszcza Twój mąż w internecie.
Moim zdaniem nie warto abyś zapoznając się z ich treścią dokładała sobie bólu.

Wspieram Ciebie w modlitwie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: Nirwanna »

Kasedo, sugeruję, może w swojej intencji ta Nowenna? Potrzebujesz bardzo teraz Matczynego przytulenia...
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
kasedo
Posty: 92
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:39
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: kasedo »

Nie mam jak się odciąć.... Znajomi, syn maja go w znajomych.... Nie mogę nakazać synowi zablokowanie ojca... A znajomi i rodzina uważają, że przekazując mi informacje... Zmusz@ mnie wreszcie do podjęcia decyzji... Nie rozumieją jak bardzo krzywdzą... Ponoć chcą mojego dobra...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: Nirwanna »

kasedo pisze: 31 paź 2017, 19:20 Nie mam jak się odciąć.... Znajomi, syn maja go w znajomych.... Nie mogę nakazać synowi zablokowanie ojca... A znajomi i rodzina uważają, że przekazując mi informacje... Zmusz@ mnie wreszcie do podjęcia decyzji... Nie rozumieją jak bardzo krzywdzą... Ponoć chcą mojego dobra...
A Ty chcesz swojego dobra? Jeśli tak, to jest idealna pora zacząć uczyć się stawiać granice.
Ja w pewnym momencie poprosiłam znajomych, aby informacje o moim mężu przekazywali mi tylko w dwóch przypadkach - gdy znajdzie się w szpitalu lub w kostnicy. Poza tym obowiązywało embargo informacyjne. Od tej pory zaczęłam stawać na nogi.
Syn zakładam, że ma swoje konto na fb. Nie musisz podglądać jego konta. Więcej - może nie musisz nawet korzystać z fb? ;-) A co Ci szkodzi :-D
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
kasedo
Posty: 92
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:39
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Przegrana...

Post autor: kasedo »

Nirwanno .... Już ostatnia była za mnie....😥😥😥ta miała być za kochankę... Ale nie potrafię...sama już nie wiem... Mam wrażenie, że wszystko co złe chce mnie dopasc.... Choroba rodziców, syna, problemy finansowe... Do tego pakietu:zdrada, porzucenie, kochanka i wisienka na torcie... Synek.
twardy
Posty: 1889
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Przegrana...

Post autor: twardy »

kasedo pisze: 31 paź 2017, 18:48 Czemu nie składa pozwu?
Piszesz jakbyś tego chciała. Ciesz się, że tego nie robi, bo to kolejne rany.
ODPOWIEDZ