Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/1612/czyt.php3
So 3, 14-17
Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela; Król Izraela, Pan, jest pośród ciebie, nie będziesz już bała się złego.
Owego dnia powiedzą Jerozolimie: «Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce!» Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie, Mocarz, który zbawia, uniesie się weselem nad tobą, odnowi cię swoją miłością, wzniesie okrzyk radości.
Iz 12, 2. 3 i 4bcd. 5-6
Oto Bóg jest moim zbawieniem! *
Jemu zaufam i bać się nie będę.
Pan jest moją pieśnią i mocą, *
i On stał się moim zbawieniem.
Wy zaś z weselem czerpać będziecie wodę *
ze zdrojów zbawienia.
Chwalcie Pana, wzywajcie Jego imienia! †
Ukażcie narodom Jego dzieła, *
przypominajcie, że Jego imię jest chwalebne.
Śpiewajcie Panu, bo czynów wspaniałych dokonał! *
I cała ziemia niech o tym się dowie.
Wznoś okrzyki i wołaj radośnie, mieszkanko Syjonu, *
bo wielki jest wśród ciebie Święty Izraela.
Flp 4, 4-7
Bracia:
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko! O nic się już nie martwcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem.
A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.
Łk 3, 10-18
Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: «Cóż mamy czynić?»
On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni».
Przyszli także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i rzekli do niego: «Nauczycielu, co mamy czynić?»
On im powiedział: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono».
Pytali go też i żołnierze: «A my co mamy czynić?»
On im odpowiedział: «Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie».
Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».
Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.
Przesłanie czytań w niedzielę Gaudete (radujcie się) jest bardzo proste: radujcie się! Jednak każdy z nas, kto przechodzi lub przeszedł kryzys małżeński, wie, że to wezwanie wcale nie musi być proste. Pamiętam dobrze siebie na dnie rozpaczy. To wezwanie brzmiało dla mnie jak szyderstwo z mojego bólu, jak oznaka obcości Boga względem mnie. Radość w tym położeniu jawiła mi się jako zdrada mojej miłości, zdrada żony i samego siebie. Wtedy moją modlitwą był raczej Psalm 137 (1-6):
Nad rzekami Babilonu -
tam myśmy siedzieli i płakali,
kiedyśmy wspominali Syjon.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.
Bo tam żądali od nas
pieśni ci, którzy nas uprowadzili,
pieśni radości ci, którzy nas uciskali:
«Zaśpiewajcie nam
jakąś z pieśni syjońskich!»
Jakże możemy śpiewać
pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia,
jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie postawię Jeruzalem
ponad największą moją radość.
Ten ostatni werset jest kluczem do rozwiązania pozornego paradoksu, jakim jest wezwanie do radości w cierpieniu. Oto Bóg ma być ponad największą moją radość – i ponad największy mój smutek.
Dzisiejsze wezwanie nie jest kierowane do tych, którzy czują się jak pączki w maśle. Nie do sytych, śmiejących się, zadowolonych z siebie, nie do tych, którym szczęście wylewa się uszami. Ono jest specjalnie dla tych, którzy swoje życie zawiesili jak harfy na topolach obcej krainy. I dla tych, którzy już wyszli z odrętwienia, ale wciąż doświadczają chwil i dni trudnych – jak ja. I dla tych, którzy rozkoszują się chwilą, ale w świadomości jej ograniczenia, wiedząc, że w jednej chwili może prysnąć wszystko poza Nim samym.
Bóg mówi do mnie właśnie w samym środku mojego bólu: raduj się! Wyśpiewuj, podnieś radosny okrzyk! Ciesz się i wesel z całego serca! Oto Bóg jest twoim zbawieniem! Jemu zaufaj i nie bój się. Pan jest twoją pieśnią i mocą, wielki jest wśród ciebie Święty Izraela, wielki jest w Tobie. O nic się już nie martw, ale w każdej sprawie swoje prośby przedstawiaj Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł twego serca i myśli w Chrystusie Jezusie. Bo Pan jest blisko, na samym dnie twego serca. Jeśli Ty rozradujesz się w Nim, rozradujesz się wbrew temu wszystkiemu, co przynosi świat, ogranie cię pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł. Wtedy On sam, Pan, twój Bóg, który jest w tobie, Mocarz, który zbawia, uniesie się weselem nad tobą, odnowi cię swoją miłością, wzniesie okrzyk radości. Bóg wzniesie okrzyk radości! Radości z tego, że dostrzegłeś Jego obecność w Tobie na dnie twojego cierpienia.
To jest droga, którą On mnie prowadzi. Nie przychodzi zagłaskać i łudzić pozornym spełnieniem, jakie przynosi świat. On będzie mnie chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym. Abym odróżnił to, co jest w moim życiu pszenicą, a co plewą.
Gaudete, radujcie się!
jacek-sychar

Re: Echo Słowa

Post autor: jacek-sychar »

Ukasz pisze: 16 gru 2018, 12:38 Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym.
I to mnie dzisiaj przeraziło.
Czy ja się okażę pszenicą, czy plewami. :P
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Jacku, zacytowany przez Ciebie tekst napisał kto inny, św. Łukasz z pomocą Ducha Świętego. I to jest dobry powód, żeby się tego nie bać. Ja oczywiście tego nie wiem, ale tak sobie myślę, że te plewy i pszenica to nie ludzie, tylko to, co jest w ludziach, co jest we mnie. To cudowna obietnica, że Duch Święty wypali we mnie Swoim nieugaszonym ogniem wszystko, co jest plewą, a na koniec zostawi samą pszenicę. A że po drodze zaboli, to trudno, niech tak będzie.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Do mnie bardzo przemawia zwłaszcza dzisiejsze drugie czytanie, które zachęca nas do porzucenia zbytniej troski.

Bardzo często (wręcz permanentnie) zdarzało mi się odczuwać lęk, zamartwiać się o przyszłość, roztrząsać w myślach sprawy, na które nie mam wpływu. Dotyczyło to, oczywiście, głównie spraw rodzinnych.

Piszę w czasie przeszłym, bo z wielu z tych lęków (choć jeszcze nie wszystkich) udało mi się wyzwolić, powierzając je Panu.

Myślę, że największym darem dla wierzących w okresie ich życia ziemskiego jest pokój Boży. Zawsze podziwiałem osoby, które w najtrudniejszych doświadczeniach były bardzo spokojne właśnie dzięki wierze.

Takiego pokoju ducha życzę sobie i Wam nie tylko na Święta;)
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/1712/czyt.php3
Mt 1, 1-17
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Esroma; Esrom ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida.
Dawid był ojcem Salomona, a matką była dawna żona Uriasza. Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego.
Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem.
Tak więc od Abrahama do Dawida jest w sumie czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń.
Dzisiejsza Ewangelia to przedziwny katalog imion. Trudny nie tylko dlatego, że te imiona brzmią zupełnie obco i zdawałoby się, że ta lista pozbawiona jest w gruncie rzeczy treści. Moją uwagę zwróciła matka Salomona: dawna żona Uriasza. Związek Dawida z Batszebą wziął się z cudzołóstwa. Salomon został poczęty już po śmierci pierwszego, prawowitego męża Batszeby, ale ewangelista nie bez przyczyny podaje imię Uriasza, a nie nazywa matki Salomona. Nie ukrywa ciemnej karty w rodowodzie Jezusa, lecz specjalnie wydobywa ją na światło dzienne.
Cały ten katalog to ukryte w imionach ludzkie historie, pełne dobrych i złych uczynków. To przez nie działa się historia zbawienia aż po przyjście Syna Człowieczego. Niektóre z nich znamy z kart Starego Testamentu, większość pozostaje zakryta. Niektóre są bardzo budujące, jak losy Rut, innych raczej nie opowiedziałbym małym dzieciom, jak życie Tamar. Tak krętą, przynajmniej w naszej optyce, ścieżką Bóg szedł do człowieka. Tak krętą mnie prowadzi, nawet z grzechu, także mojego, wywodząc ostatecznie dobro. I chyba właśnie dlatego św. Mateusz przytacza ten katalog. Może on sam myślał, że w ten sposób udowadnia królewskie pochodzenie Jezusa. Duch Święty chciał jednak powiedzieć przez to o wiele więcej. Na pewno znacznie więcej, niż potrafię dzisiaj dostrzec.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/1812/czyt.php3
Jr 23, 5-8
«Oto nadchodzą dni – mówi Pan – kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To zaś będzie imię, którym go będą nazywać: „Pan naszą sprawiedliwością”.
Dlatego właśnie nadchodzą dni – mówi Pan – kiedy nie będą już mówić: Na życie Pana, który wyprowadził synów Izraela z ziemi egipskiej, lecz raczej: Na życie Pana, który wyprowadził i przywrócił pokolenie domu Izraela z ziemi północnej i ze wszystkich ziem, po których ich rozproszył; tak że będą mogli mieszkać na swej ziemi».
Mt 1, 18-24
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak.
Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów».
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Małżeństwo Józefa i Maryi dopiero się zaczynało. Już byli mężem i żoną, a jeszcze nie zamieszkali razem. I wtedy uderza potężny kryzys. Józef gotów jest na rozstanie, bo tylko tak widzi szansę na uratowanie nie tyle czci Maryi, co jej życia. Nie rozumie tego, co się dzieje. Ból obojga możemy tylko sobie wyobrazić. Wszystko wydawało się skończone, przegrane.
Ewangelista cytuje przemowę Boga do Józefa przekazaną mu we śnie. Ja odbieram to – może błędnie – jako metaforę. Józef usłyszał głos Boży w głębi serca. Był na tyle otwarty na Boga, że potrafił usłyszeć więcej niż tylko własne myśli. Ten głos przekonał go o tym, że wbrew wszystkiemu ma wierzyć w dobro w jego żonie. I wziąć ją do siebie.
To było niezwykłe odnowienie ich więzi. Nie byłoby go, gdyby wcześniej nie zostali mężem i żoną, ale to ono, ten powtórny, trudny i okupiony bólem wybór miłości scementował ich małżeństwo.
Do tego wydarzenia - do poczęcia i narodzin Jezusa - odnoszą się słowa Jeremiasza. Przez proroka Bóg mówił do Józefa i Maryi: oto nadchodzą dni – mówi Pan – kiedy nie będziecie już mówić: Na życie Pana, który nas połączył węzłem małżeńskim, lecz raczej: Na życie Pana, który wyprowadził nas z kryzysu i przywrócił nas sobie oddalenia, do którego nas wyprowadził; tak że możemy mieszkać razem w naszym domu. Oni w to uwierzyli. Dzięki temu ocalili swoje małżeństwo. Dzięki temu mogło się dokonać odkupienie człowieka.
Teraz to Słowo jest skierowane do mnie. Mam je odczytać, pojąć i przede wszystkim przeżyć tak, by pójść za nim. Tak, żeby Boże Narodzenie raz jeszcze stało się udziałem moim i mojego domu. Jeszcze nie wiem, jak, ale jeszcze tego nie potrzebuję. Gdy przyjdzie czas, głos Boży odezwie się na pewno. Bylebym je usłyszał.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/2012/czyt.php3
Iz 7, 10-14
Pan przemówił do Achaza tymi słowami: «Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze!»
Lecz Achaz odpowiedział: «Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę».
Wtedy rzekł Izajasz: «Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam uprzykrzać się ludziom, iż uprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel».
Ps 24 (23), 1b-2. 3-4b. 5-6
Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, *
świat cały i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził *
i utwierdził ponad rzekami.
Kto wstąpi na górę Pana, *
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, *
którego dusza nie lgnęła do marności.
On otrzyma błogosławieństwo od Pana *
i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.
Oto pokolenie tych, którzy Go szukają, *
którzy szukają oblicza Boga Jakuba.
Łk 1, 26-38
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Wszedłszy do Niej, anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie.
Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».
Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»
Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».
Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego».
Wtedy odszedł od Niej anioł.
Dzisiejsze czytania to przepis na cud. Na pierwszym planie jest ogólne wprowadzenie, przypomnienie, w czyim ręku jest wszystko. Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, świat cały i jego mieszkańcy. Albowiem On go na morzach osadził i utwierdził ponad rzekami. Jeżeli chcę czegoś, co przekracza moje możliwości – czyli dowolnej rzeczy, która rzeczywiście ma wartość – to jest tylko jeden adres, na jaki należy się zwracać.
Dla mnie jednym z największych cudów, czyli znaków Jego działania w świecie, jest powstanie nowego życia, nowego człowieka. Pamiętam te dni, kiedy dowiadywałem się, że w łonie mojej żony żyje nasze dziecko. To było szczęście, które się po prostu we mnie nie mieściło. Oboje wręcz zachłystywaliśmy się nim. Pozornie jest to efekt działania człowieka i to działania bardzo łatwego. Cóż my jednak mamy wspólnego z powstaniem nieśmiertelnej duszy? Bóg powierzył człowiekowi tę niezwykłą zdolność do aktu, w którym On sam zawsze uczestniczy.
Przytoczone w dzisiejszych czytaniach dwa przykłady, poczęcia św. Jana Chrzciciela i Jezusa, uwidaczniają tę prawdę. Swoją bezgraniczną moc Bóg pokazuje mi w tych scenach bardziej niż w najbardziej spektakularnych uzdrowieniach czy rozmnożeniu chleba i ryb dla tysięcy ludzi. Bardziej sugestywny jest dla mnie tylko jeden cud, też polegający na darze życia – zmartwychwstanie. To Bóg jest stwórcą, On tworzy nowe życie. Jego nie krępują prawa biologii i fizyki.
Krępuje Go natomiast wolność człowieka, bo On sam jest jej źródłem. Jego cudowne działanie jest propozycją skierowaną do mnie. Nawet tam, gdy poczęcie dokonało się w sposób całkowicie pozbawiony fizycznego udziału człowieka, konieczna była jego zgoda: fiat Maryi. Nie doświadczę cudu, jeśli sam się na niego nie zgodzę. Nie odrodzi się małżeństwo, jeśli oboje zastygną w przekonaniu, że to już na pewno nie jest możliwe.
Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, którego dusza nie lgnęła do marności. Na czym mogą polegać nieskalane ręce i czyste serce? Nie na bezgrzeszności. Na tym, że dusza lgnie do Boga, a nie do marności. Tam zostaje obmyta łaską, staje się czysta i nieskalana. Tam może powiedzieć swoje fiat, przyjąć dar od Pana.
To fiat jest diametralnie różne od domagania się znaku, od żądania cudu, o którym pisze prorok Izajasz. Na taką postawę Bóg odpowiada: zobacz, Ja mogę wszystko, mogę Cię obdarzyć dobrem przekraczającym Twoje wyobrażenie i najśmielsze pragnienia, ale nie w ten sposób. To ty człowieku zdaj się na mnie, na mój plan, oddaj mi całkowicie czas i formę spełnienia Twojej prośby.
Zachariasz i Elżbieta czekali dziesiątki lat otoczeni ludzką pogardą. Tak długo, że gdy wreszcie ich modlitwy miały być wysłuchane, Zachariaszowi aż trudno było w to uwierzyć. Elżbiecie pewnie też, podobnie jak kiedyś Abrahamowi i Sarze (Rdz 18, 12). Potem jednak otworzyli się na Ducha Świętego o doznali wielkiej radości, którą potrafili wyrażać, dzielić się z innymi. To wszystko mogło się stać, bo czekali w ufności i wierności Bogu.
Prosić z wiarą, gorąco pragnąć i zarazem całkowicie oddać Mu spełnienie prośby. Czekać w ufności i wierności, każdego dnia powtarzając moje fiat. Tak mogę swoim działaniem otworzyć drogę do największego cudu. Wtedy może żywym płomieniem wybuchnąć miłość i życie. Nawet tam, gdzie już umarły i tam, gdzie ich wcześniej w ogóle nie było.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/2112p/czyt.php3
PnP 2, 8-14
Głos mojego ukochanego! Oto on! Oto nadchodzi! Biegnie przez góry, skacze po pagórkach. Umiłowany mój podobny do gazeli, do młodego jelenia. Oto stoi za naszym murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty.
Miły mój odzywa się i mówi do mnie: «Powstań, przyjaciółko ma, piękna moja, i pójdź! Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania drzew, i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie. Figowiec wydał zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną.
Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Gołąbko ma, ukryta w rozpadlinach skały, w szczelinach przepaści, ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku».
Ps 33 (32), 2-3. 11-12. 20-21
Sławcie Pana na cytrze, *
grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach.
Śpiewajcie Mu pieśń nową, *
pełnym głosem śpiewajcie Mu wdzięcznie.
Zamiary Pana trwają na wieki, *
zamysły Jego serca przez pokolenia.
Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem, *
naród, który On wybrał na dziedzictwo dla siebie.
Dusza nasza oczekuje Pana, *
On jest naszą pomocą i tarczą.
Raduje się w Nim nasze serce, *
ufamy Jego świętemu imieniu.
Łk 1, 39-45
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała:
«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».
Rozsypałem się zupełnie przy tym tekście z Pieśni nad pieśniami. Uderzył mocno w najczulsze, najbardziej wrażliwe miejsca. Przygotowując się do liturgii próbowałem przeczytać na głos, ale ten głos wiązł w gardle, brakło tchu, litery rozmazywały się przed oczami. Raz, drugi, trzeci... W czasie mszy św. już było lepiej, jakoś doszedłem do końca, ale też z trudem.
Pojutrze będę się widział z żoną. Nie wiem, co będzie potem, ale to może być nasze ostatnie spotkanie. Przynajmniej pod jednym dachem. To może być ostatnia rozmowa, jeśli uda się porozmawiać.
Oto ukochana osoba już idzie do mnie, spieszy z utęsknieniem. Tę bliskość widać wszędzie, wisi w powietrzu, jakby cały świat stroił się na spotkanie kochanków i mówił o tym do nich przez wszystkie zmysły. Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty... A u mnie zima trwa w najlepsze, właśnie idzie jej nowy, lodowaty oddech, zimniejszy od wszystkich dotąd. Nie ma kwiatów, nie widać zawiązków owoców, krzewy nie pachną. Nie słychać głosu ukochanej, nie widać jej pięknej twarzy. Cisza, ciemność, mróz i pustka.
Sławcie Pana na cytrze, grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach. Śpiewajcie Mu pieśń nową, pełnym głosem śpiewajcie Mu wdzięcznie. Pełnym głosem! Niech dusza wasza oczekuje Pana, On jest pomocą i tarczą. Niech raduje się w Nim wasze serce, ufacie Jego świętemu imieniu.
Pieśń nad pieśniami opiewa miłość. Miłość między kochankami i między Bogiem a człowiekiem, między Jezusem a Jego oblubienicą, Kościołem. Między Nim a mną. To On biegnie do mnie na spotkanie. Spieszy przez góry, tęskni. Oto stoi już za moim murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty. Mówi mi, jakie piękno widzi we mnie, mówi o swojej przyjaźni, o swojej miłości, wzywa mnie. Tylko jeszcze ten mur i te kraty, mój mur i moje kraty...
Maryja usłyszała głos Boga i odpowiedziała tak. Anioł odszedł od niej i została z powołaniem, które dalece przerasta ludzkie siły. W ciszy i samotności. Natychmiast, z pośpiechem poszła do tej, o której mówił jej anioł. Do jedynej osoby, u której miała nadzieję znaleźć zrozumienie i wsparcie. I która być może także potrzebowała wsparcia. Spieszy przez góry, tęskni. Oto staje za murem, zagląda przez okno, wchodzi do domu.
Tam nastąpiło spotkanie czterech kochających się osób. Pozdrowienie i potem okrzyk radości – głośny, pełnym głosem! Dzieciątko w łonie Elżbiety całe poruszyło się z radości, ta radość je przeniknęła, ono wyrażało je całą sobą. Padają słowa błogosławieństwa, które wierni całym świecie powtarzają w modlitwie od stu pokoleń. Maryja odpowiedziała pieśnią uwielbienia, którą Kościół modli się każdego dnia w liturgii godzin. Duch Święty napełnił Elżbietę, jej dzieciątko, połączył ich oboje z tymi, którzy tam przyszli pełni Ducha – z Maryją i Jezusem. Eksplozja uczuć, radości, dotknięcie czterech serc. Maryja pozostała tam około trzech miesięcy. Czerpała siły z bliskości tych osób, wzrastała w tym skrawku nieba na ziemi. Ona, która była bliżej Boga niż ktokolwiek inny i niż kiedykolwiek później, potrzebowała tej bliskości ludzi, tego przytulenia, tej radości, tego czasu.
Ja potrzebuję tej bliskości i mogę tylko ufać Bogu, że skieruje do mnie ludzi pełnych Jego Ducha. Ludzie potrzebują mojej bliskości, właśnie mojej i tylko mojej. Bóg mi ufa, że pójdę, tam, gdzie mnie skieruje Swoim Duchem.
Spotkanie człowieka z Bogiem – w Jego Duchu - ukrytym w ludziach. Przyjdź do mnie Boże, przyjacielu mój! Ukochany mój, ukryty w rozpadlinach mojej duszy, w szczelinach przepaści, na samym dnie mnie samego. Ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/2312/czyt.php3
Mi 5, 1-4a
Tak mówi Pan:
A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie wyjdzie dla mnie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. Przeto Pan porzuci ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić. Wtedy reszta braci Jego powróci do synów Izraela.
Powstanie On i paść będzie mocą Pańską, w majestacie imienia Pana, Boga swego. Osiądą wtedy, bo odtąd rozciągnie swą potęgę aż po krańce ziemi. A On będzie pokojem.
Ps 80 (79), 2ac i 3b. 15-16. 18-19
Usłysz, Pasterzu Izraela, *
Ty, który zasiadasz nad cherubami!
Wzbudź swą potęgę *
i przyjdź nam z pomocą.
Powróć, Boże Zastępów, *
wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl.
Chroń to, co zasadziła Twoja prawica, *
latorośl, którą umocniłeś dla siebie.
Wyciągnij rękę nad mężem Twej prawicy, †
nad synem człowieczym, *
którego umocniłeś w swej służbie.
Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie, *
daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili.
Hbr 10, 5-10
Bracia:
Chrystus, przychodząc na świat, mówi: «Ofiary ani daru nie chciałeś, ale Mi utworzyłeś ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – aby spełnić wolę Twoją, Boże».
Wyżej powiedział: «Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzech nie chciałeś i nie podobały się Tobie», choć składane są zgodnie z Prawem. Następnie powiedział: «Oto idę, aby spełnić wolę Twoją». Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
Łk 1, 39-45
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała:
«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».
Pan porzuci ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić. Bóg zapowiada porzucenie swego ukochanego stworzenia – człowieka. Ta zapowiedź jest nierozerwalnie związana z obietnicą Jego przyjścia do nas. Psalmista ma świadomość tego porzucenia i tej nadziei: Powróć, Boże Zastępów, wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl. Chroń to, co zasadziła Twoja prawica, latorośl, którą umocniłeś dla siebie.
Te słowa odnoszą się do dziejów zbawienia, to konkretnych wydarzeń. Jednak to wyczerpuje ich sensu. Jest jednocześnie opis kondycji człowieka. Doznaję porzucenia przez Boga. To konsekwencja grzechu, mojego własnego wyboru, ale to nie umniejsza bólu. To jest oderwanie od źródła życia. Nie zasługuję na żadną drugą szansę, ale On i tak zaprasza mnie do odnowienia relacji. Mówi: ja sam przyjdę do Ciebie, narodzę się, przyjdę w człowieczeństwie, abyś mógł doświadczyć Mojej bliskości już tu, na ziemi. Nie oczekuję od ciebie żadnej ofiary. Tylko zgódź się na Mnie, na to, co mam dla Ciebie. Powiedz: Oto idę, aby spełnić wolę Twoją.
I Bóg przychodzi, rodzi się wciąż na nowo dla mnie. I jest pokojem.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/2512/czyt2.php3?u=3
J 1, 1-18
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.
Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.
Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie».
Z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.
Bóg się rodzi, Słowo staje się ciałem i mieszka pośród nas. Sam Bóg przychodzi do mnie w tajemnicy wcielenia. To moment, kiedy powinienem uświadomić sobie jeszcze mocniej Jego pierwszeństwo i wyleczyć się z traktowania małżeństwa jako bożka. Cieszyć się tą niezwykłą łaską, a nie martwić brakiem żony u mojego boku. Uznać, że wobec wielkości tego zdarzenia sytuacja w mojej rodzinie ma w jakiś sposób zejść na drugi plan, że to dobry czas na odwieszanie się emocjonalne od współmałżonka.
A ja nie chcę. Nie chcę zapomnieć. Nie chcę zagłuszyć uczuć, jakie rodzą obchody tego święta w rozbitej rodzinie. Nie chce we mnie zamilknąć taki ton w dzisiejszym Słowie, który wydobywa z niego jedno słowo. Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami. I tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. W obu przypadkach oryginalny tekst zawiera to samo pojęcie greckie – sarks, ciało. Bliższe rozważenie prologu do Ewangelii według św. Jana ten kierunek rozumienia tekstu jeszcze wzmacnia. I jednocześnie pokazuje inną drogę zaopiekowania bolesnych uczuć.
Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła (Ef 5, 31-32). Tajemnicę (sacramentum!) więzi Chrystusa i Kościoła poznajemy przez więź małżeńską – i tajemnicę więzi małżeńskiej poznajemy przez więź Chrystusa z Kościołem. Ta więź to Słowo, które stało się ciałem, które stało się faktem, nową rzeczywistością, bardziej realną i trwałą niż jakikolwiek byt materialny. Tak jak w eucharystii na słowo kapłana chleb staje się Ciałem mocą sakramentu, tak w małżeństwie tą samą mocą słowa oblubieńców stają się ciałem, jednym ciałem pochodzącym od Boga, bytem, którego człowiek nie jest w stanie zniszczyć, który istnieje niezależnie od późniejszej woli małżonków.
Spójrzmy na dzisiejszy tekst janowy z tej perspektywy. Jest to opis kluczowego zdarzenia w dziejach zbawienia, które nie tylko faktycznie się dokonało, ale też wciąż staje się w Kościele, w ludzie Bożym pielgrzymującym na ziemi.
Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. To nasz ślub. To Słowo stanęło pośród nas, między nami, między mną a żoną – ale nie jako bariera, lecz jako spoiwo. I oglądaliśmy chwałę tego Słowa, chwałę, jaką Słowo otrzymuje od Ojca, pełną łaski i prawdy. Doświadczaliśmy Jego obecności, Jego dotknięcia, skrawka królestwa Bożego tu na ziemi. To Słowo stawało się wciąż, wciąż przychodziło do nas. Aż wreszcie przyszedł taki czas, że to Słowo przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Już nie potrafiliśmy wspólnie przyjąć i przeżywać tego daru, choć przecież ten nasz świat stał się przez Nie, nasza rodzina, nasz dom, nasza miłość powstała Jego mocą. On nie był i nie jest kimś z zewnątrz, On jest fundamentem miłości w każdym z nas, fundamentem nas samych, lecz świat Go nie poznał. Człowiek może Go nie poznać, może Go za-poznać, odrzucić, uznać za obcego. To jest właśnie kryzys małżeński. Odrzucenie Boga w miłości przynajmniej przez jedną ze stron. Ten nasz kryzys jest zarazem tym, co Bóg wciąż przeżywa przez mój grzech. Przychodzi do mnie od środka, z najgłębszych pokładów mojej osoby, a ja Go odrzucam jako obcego, odrzucam najintymniejszą relację i wybieram pustkę świata.
Najbardziej niezwykłe są słowa skierowane do człowieka, który doświadcza tego odrzucenia Słowa, które stało i staje się ciałem. Do małżonka w kryzysie. Oto Bóg obwieszcza wszystkim tym, którzy Je przyjęli, że daje im moc, aby się stali dziećmi Bożymi. Tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. Ci, którzy w tym doświadczeniu na nowo narodzili się z Boga, powtórnie się narodzili, mogą ujrzeć królestwo Boże (J 3, 3), mogą go dotknąć, mogą go doświadczyć. Nie jako niewolnicy, słudzy, czy goście – ale jako dzieci, jako synowie i dziedzice (Ga 4, 7). Mogę być dziedzicem królestwa Bożego – ono staje się moje! Tylko moja miłość ma narodzić się na nowo w odrzuceniu, zaczerpnąć nie z żądzy ciała, nie z woli czy odwzajemnienia współmałżonka, tylko z samego Boga. To jest droga do mocy, do dziecięctwa Bożego, do Jego królestwa i wszystkich Jego darów. Do radości, do pokoju.
Właśnie w tym dramatycznym odrzuceniu przez najbliższą osobę, w odrzuceniu mojego osobowego daru z siebie, dotykam tajemnicy wcielenia. Mogę wejść w bramę prowadzącą do Jego królestwa.
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/2612/czyt.php3
Dz 6, 8-10; 7, 54-60
Szczepan, pełen łaski i mocy, działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, przystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał.
Gdy usłyszeli to, co mówił, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.
A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga».
A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.
Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu». Po tych słowach skonał.
Mt 10, 17-22
Jezus powiedział do swoich Apostołów:
«Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom.
Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.
Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony».
Najbliżsi przystąpią do rozprawy z tobą, wydadzą cię sądom i będą mieli w nienawiści z powodu wierności Bogu. Przyjmując ciosy od nich oddaj swoją duszę Bogu i proś za tymi, którzy Cię ranią. A ujrzysz, że niebo jest dla Ciebie otwarte i czeka tam na Ciebie Jezus po prawicy Ojca.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/xii_18/2712/czyt.php3
1 J 1, 1-4
Umiłowani:
To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione, oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli łączność z nami. A mieć z nami łączność, znaczy: mieć ją z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna.
J 20, 2-8
Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».
Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu.
Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.
Gdy odnosiłem się do tych tekstów rok temu
viewtopic.php?f=16&t=648
szczególnie uderzyła mnie cielesność kontaktu z Bogiem: słuch, wzrok, nawet dotyk. Ujrzał – usłyszał, dotknął – i uwierzył. Wszedł do pustego grobu, zanurzył się w jego pustce całym swoim ciałem i wszystkimi zmysłami i w tym momencie dojrzał owoc jego bliskości z Mistrzem przez poprzednie lata.
Dziś zwróciłem uwagę bardziej na to, co się dzieje dalej. Apostoł ujrzał i uwierzył. Otrzymał łaskę łączności z Bogiem i nią się dzieli. Robi to po to, abym i ja miał tę łączność. Doświadczenie Boga sprawia, że jest On obecny w człowieku i tą drogą może Go doświadczyć inny człowiek, wejść w łączność z Nim, w bliską relację. Wiara nie jest tu doświadczeniem poznawczym, orzeczeniem istnienia czy nieistnienia Boga, lecz osobowym. Jest przemienieniem człowieka tak, że powstaje jakby kanał łączności, nić spinająca dwie osoby, a raczej gruba i mocna lina, a nawet więcej: chodzi o jakieś zrośnięcie się tych dwóch osób. Ta nić nie jest zewnętrznym przedmiotem, lecz częścią tych osób, ten kontakt jest bezpośredni jak rozmowa twarzą w twarz, jak dotyk. Apostoł uwierzył i pozwolił Bogu wziąć się za rękę. Następnie drugą rękę podaje drugiemu człowiekowi. Nie tylko mówi o Bogu, nie tylko głosi Go, ale też świadczy o Nim. Pozwala Go zobaczyć. I dotknąć.
Ja mam być dla drugiego człowieka oknem, przez który Boga nie tylko widać i słychać, ale także można objąć, wtulić się w Jego ramiona. W Jego ramiona, a nie moje. Choć właśnie moje – mam tam być całym sobą i zarazem ma mnie tam nie być, abym był przezroczysty, abym Go nie zasłaniał. Mam być jak pusty grób, do którego wszedł św. Jan: doświadczył Boga przez to, że śmiertelnego ciała Jezusa już tam nie było wcale. Grota pozbawiona ciała wypełniła się Jego zmartwychwstaniem. W miarę, jak umiera we mnie stary człowiek, robię miejsce dla łączności z Bogiem. Pozwalam łasce płynąć dalej.
Po co umierać dla świata? Aby nasza radość była pełna. I radość tego, który mi wiarę przynosi, i tego, który przeze mnie może jej doświadczyć, i ta moja.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/i_19/0101/czyt.php3
Lb 6, 22-27
Pan mówił do Mojżesza tymi słowami: «Powiedz Aaronowi i jego synom: Tak oto macie błogosławić Izraelitom. Powiecie im: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem”.
Tak będą wzywać imienia mojego nad Izraelitami, a Ja im będę błogosławił».
Ps 67 (66) 2-3. 5 i 8
Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi; *
niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę, *
Jego zbawienie wśród wszystkich narodów.
Niech się narody cieszą i weselą, †
bo rządzisz ludami sprawiedliwie *
i kierujesz narodami na ziemi.
Niech nam Bóg błogosławi, *
i niech cześć Mu oddają wszystkie krańce ziemi.
Ga 4, 4-7
Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo.
Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!» A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.
Łk 2, 16-21
Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli.
Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to zostało przedtem powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.
Błogosławieństwa Pierwszego Przymierza odwołują się do pięknego obrazu oblicza Boga. Bóg ma pogodne oblicze, zwraca je ku mnie, rozpromienia się nade mną. Wyobraźcie sobie, że ukochana osoba pochyla się nad Wami i na ten widok jej oblicze się rozpromienia. Twarz mojej żony. Jaka byłaby moja radość, mój pokój? A Bóg właśnie tak pochyla się nade mną. Czy On jest dla mnie ukochaną osobą? Czy doświadczam tego pokoju, tej radości?
Nie. Tego nie potrafię. Tkwię głęboko w świecie. Nie umiem dostrzec oblicza Boga tuż nade mną. Nawet wtedy, gdy przyjmuję Jego ciało. Pragnienia mojego ciała, mojego człowieczeństwa zanurzonego w cielesności i świecie materialnym są silniejsze niż mój głód Boga. Głód szczęścia tu na ziemi jest zbyt silny, żebym potrafił rozradować się w pełni miłością Boga.
Maryja urodziła swe Dziecię w warunkach, które nie budowały poczucia pokoju, radości, bezpieczeństwa. Bóg jej powiedział, że to będzie Jego syn. Przyznam, że nie wierzę w dosłowność przekazu o rozmowie Maryi z aniołem. Wydaje mi się, że to był głos Boga głęboko w sercu. Taki, który trzeba usłyszeć wciąż na nowo, który bez wiary rozmazuje się i rozpływa. Józef też usłyszał od Boga tę samą dobrą nowinę o synu Bożym i tak samo jej przyjęcie wymagało od niego wciąż nowego aktu wiary. Oboje zarazem wiedzieli, jak się poczęło to dziecię, i po ludzku tego nie wiedzieli. Okoliczności porodu, ból, niedostatek i bolesne pytania kumulowały potrzebę nowej, jeszcze trudniejszej odpowiedzi Bogu.
A On obiecał, że rozpromieni swe oblicze nad nimi. Czy potrafili w tej chwili to dostrzec?
Przychodzą do nich pasterze. Ludzie ze społecznego dna, obcy, odpychający, przychodzą nie w porę, w najgorszym momencie. I przekazuję dobrą nowinę o synu Bożym. Maryja nie odrzuca tego słowa. Zachowuje je. Na razie jest dla niej zbyt trudne, ale pozwala ziarnu paść w ziemię.
A to był właśnie ten moment, gdy nastąpiła pełnia czasu. To miejsce, te osoby, przez które ta pełnia czasu nastąpiła. Właśnie wtedy bardziej niż kiedykolwiek Bóg rozpromienił zwrócił swe oblicze ku człowiekowi, ku Maryi i Józefowi, i rozpromienił je nad nimi. Oni w tej chwili stawali się na nowo, pełniej niż kiedykolwiek przedtem, Jego dziećmi. Radował się nad nimi tak, jak ojciec raduje się pochylając się po raz pierwszy nad swym pierworodnym dzieckiem. To był moment pełni błogosławieństwa, choć wszystko zdawało się temu przeczyć.
Może poza pasterzami. Jedyne potwierdzenie płynęło ze strony, którą najtrudniej było przyjąć. Kto jest, kto będzie moim pasterzem w chwili próby? Rozpoznam głos Boga z najbardziej nieoczekiwanej strony, czy zatrzasnę drzwi?
Relacje w moim małżeństwie sięgają dna. Na to nakładają się inne problemy. Liturgia przynosi mi słowa błogosławieństwa. Bóg zwraca ku mnie Swoje oblicze i rozpromienia się nade mną, nad ukochanym, wyczekiwanym dzieckiem. Z ufnością oczekuje, że to wreszcie dostrzegę, odpowiem spojrzeniem, uśmiechem, że pozwolę Mu obdarzyć się pokojem. To wciąż trudne dla mnie Słowo. Potrafię je przeczytać, w jakimś stopniu zrozumieć, uznać za prawdę, zachować. Nie umiem go przeżyć, dociera do mnie jakaś jego znikoma cząstka. Niech trwa, niech rośnie. Oby kiedyś rozkwitło.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Dziś podczas homilii w czasie Mszy, w której uczestniczyłem, kaznodzieja powiedział, mniej więcej tak, że Pan Bóg błogosławi tym, którzy są blisko niego i obdarza ich łaskami. Na pierwszy rzut oka nie jest to nic kontrowersyjnego, ale zbuntowałem się wobec takiego teologicznego uproszczenia. Od dłuższego czasu staram się być blisko Boga (choć, owszem, też często upadam), a w moim życiu generalnie jest coraz trudniej. Większość moich znajomych, którzy mają szczęśliwe rodziny, nie prowadzi zbyt pogłębionego życia duchowego, a jednak ich małżeństwa są stosunkowo udane i dobrze im się wiedzie także na innych płaszczyznach. Jak to jest?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Echo Słowa

Post autor: jacek-sychar »

Monti

A może Ty chcesz, żeby Ci Bóg błogosławił na innych polach, niż ty chcesz?
Zablokowany