W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
Moderator: Moderatorzy
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
MareS
Tak masz rację jest to grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu. Tylko czy taka wolność nadal nie jest źle pojmowaną wolnoscią.
Tak masz rację jest to grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu. Tylko czy taka wolność nadal nie jest źle pojmowaną wolnoscią.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
WItaj Astro,
pozwól też parę słów ode mnie na kwestie, o które zapytałeś.
Ja osobiście z oboma twierdzeniami się nie zgadzam, a to dlatego że...
Moim zdaniem prawdziwą miłość może ofiarować osoba wolna, czyli taka która ma siebie w swoim posiadaniu, jest w znacznym stopniu siebie świadoma i umiejąca też kochać siebie razem ze swoim zaletami, ale też niedostatkami. Natomiast jeśli nie jesteśmy wolni to nie szukamy i budujemy miłości (bo jej nie znamy) tylko szukamy wypełnienia naszej pustki i zasłonięcia własnych deficytów, ładnie działa to w czasie zakochania, lub późńiejszym gdy udaje się jeszcze oszukać siebie i nie ma "innego punktu zaczepienia". Dopóki nie znajdziemy i nie nauczymy się miłości do samych siebie to w relacjach z innymi będziemy kierowali się raczej strachem niż miłością - strachem przed odkryciem naszych deficytów, odrzuceniem, samotnością, brakiem akceptacji i nakladaniem masek, które mają nas lepiej prezentować - na dłuższą metę takie działania męczą, ale najłatwiej przeprojektować winę na drugą osobę.
Małżeństwo jest więc takim intensywnym poligonem naszej wolności, świadomości naszych potrzeb ich hierarchi i sposobów w jaki będziemy je realizowali. Więc w małżeństw realizacja wolności się dopiero rozpoczyna, ale w trochę innym znaczeniu niż powszechnie rozumiana.
pozwól też parę słów ode mnie na kwestie, o które zapytałeś.
Ja osobiście z oboma twierdzeniami się nie zgadzam, a to dlatego że...
Wolność rozumiana jako możliwość realizacji dojrzałości człowieka, czyli odpowiedzialności za swoje działania, emocje, pragnienia, czy przekonania moim zdaniem nie kończy się z małżeństwem. Ale razem z sakramentem, czy nawet dłuższym związkiem przed jego zawarciem testuje się podstawy tej wolności, czyli czy naprawdę to my decydujemy o sobie i jesteśmy uczciwi wobec siebie i innych, a na ile jesteśmy związani świadomymi bądż nieświadomymi pragnieniami i sposobami ich realizacji, które to rządzą nami.
Moim zdaniem prawdziwą miłość może ofiarować osoba wolna, czyli taka która ma siebie w swoim posiadaniu, jest w znacznym stopniu siebie świadoma i umiejąca też kochać siebie razem ze swoim zaletami, ale też niedostatkami. Natomiast jeśli nie jesteśmy wolni to nie szukamy i budujemy miłości (bo jej nie znamy) tylko szukamy wypełnienia naszej pustki i zasłonięcia własnych deficytów, ładnie działa to w czasie zakochania, lub późńiejszym gdy udaje się jeszcze oszukać siebie i nie ma "innego punktu zaczepienia". Dopóki nie znajdziemy i nie nauczymy się miłości do samych siebie to w relacjach z innymi będziemy kierowali się raczej strachem niż miłością - strachem przed odkryciem naszych deficytów, odrzuceniem, samotnością, brakiem akceptacji i nakladaniem masek, które mają nas lepiej prezentować - na dłuższą metę takie działania męczą, ale najłatwiej przeprojektować winę na drugą osobę.
Małżeństwo jest więc takim intensywnym poligonem naszej wolności, świadomości naszych potrzeb ich hierarchi i sposobów w jaki będziemy je realizowali. Więc w małżeństw realizacja wolności się dopiero rozpoczyna, ale w trochę innym znaczeniu niż powszechnie rozumiana.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
znowu się rozpisuje, więc podzielę sobie na dwie części (jakby to coś zmieniło ):
W psychologii różnych szkół i ich realizacji jest od groma i rzeczywiście w niektórych przypadkach stoją w sprzeczności z nauką kościoła, ale w innych już nie, różnica często wynika nie tyle ze światopoglądu, ile z warsztatu czy braku oceniania pracy, kierunku, czy tempa rozwoju.
Przykładowo w ujęciu psychodynamicznym terapeuta jest nieruchomym lustrem, którego zadaniem jest wyciąganie zmor przeszłości ze swojej podświadomości i projektowanie na siebie postaw i zachowań stosowanych wobec innych ludzi. Służy to raz rozprawieniu się z wypartymi emocjami, a dwa eksperymentowaniu z własnymi mechanizmami obronnymi i możliwością przestestowania innych niż wyczuczonych sztywnych metod postępowania w pewnych obszarach. Z definicji badamy dynamikę, ale własną, terapeuta jest niemal niemym przewodnikiem, który jeśli nie widzi specjalnych zagrożeń w funkcjonowaniu człowieka, to się nie wtrąca i pozwala mu przejść samodzielnie przez proces dojrzewania psychicznego. Generalnie nie wymusza niczego, też światopoglądu, czy reguł religijnych, pacjent więc jak dziecko (pod pewnym nadzorem) eksperementuje sobie i poznaje siebie od nowa w różnych interakcjach.
Z drugiej strony szkoły behawioralne-poznawcze nie koncentrują się już tak na przyczynach i samodzielnej pracy pacjenta, ale bardziej podsunięcia pod nos zachowań, które utrudniają adaptację, a więc pewne wskazanie wzorca. Szkoły systemowe koncentrują się na całych układach rodzinnych i do nich starają się zastosować model poprawnego funkcjonowania w oparciu o prawidłowe rozumiane role w rodzinie, czy szerzej społeczeństwie. Natomiast w podejściu humanistycznym w centrum stoi czlowiek i nawiązaniem z nim relacji, często przed dość bliski (psychiczny) kontakt pomiędzy terapeutą i pacjentem. W mojej ocenie w 4 ostatnich szkołach światopogląd, czy system wartości (duchowości) teraputy mają b. duże znacznie, choćby ze względu na dość znaczne "dzielenie" się nim z pacjentem...
Szkołą, która z definicji dość spójnie łączy rozwój duchowy i psychiczny jest np. chrześcijańska terapia integralna, czy stowarzyszenia chrześcijańskich psychologów.
Z jednej strony rozbijają psychiczny proces decyzyjny, czyli nasze działania, powodujące je myśli i emocje, leżące u podstaw ostatnich pragnienia, czy jeszcze dalej tworzące nasz psychiczny szkielet przekonania i normy. Tłumaczy procesowo naszą emocjonalność, wyuczone i często nieelastyczne wzorce działania i źródła przyjętych takich, a nie innych strategii przeżycia. Ale z drugiej dodaje też gotowy punkt odniesienia, wzorzec postępowania, do którego nie musimy jak np. psychodynamice dość sami, ale możemy obiema rękoma czerpać z wartości i postaw duchowych zaprezentowanych w Piśmie Świętym, które dośc ładnie konstynuują samą podstawę naszej psychiki, czyli przekonania i normy, a już później mając te podstawy nawet we własnym zakresie dopracować resztę tego łańcuszka...
Nie chcę zachęcać do żadnej szkoły psychologicznej, każdy ma swoje potrzeby, ale osobiście uważam, że w sytuacjach ekstremalnie kryzysowych: zdrada, separacja, porzucenie, duży kryzys, powolne dojrzewanie bez wskazania wartości rodzi duże pole do interpretacji własnej pacjentów, którzy siłą rzeczy będą początkowo powtarzali wyuczone i sprawdzone mechanizmy postępowania, a one mogą prowadzić do pogłębienia kryzysu, który to przecież spowodowały. I szczerze uważam, że w dłuższym rozrachunku drogi te się gdzieś przetną, ale czasami małżonkowie już wtedy za "daleko odpłyną" i z różnych powodów po prostu nie chce im się wracać ... Zwłaszcza, że nie zawsze oboje chcą prześć tą trudną i wymagającą drogę dojrzewania.
Ja jestem b. zwolennikiem podejścia, że wszechstronny rozwój człowieka, a w tym wymiarze psychiczny i duchowy idą ze sobą zawsze w parze. Jednak dróg ich realizacji jest niemal nieskończenie wiele, a te wiodące do celu są zazwyczaj krętę i strome.Astro pisze: ↑12 lis 2018, 20:18 Usłyszałem też że niestety psychologia nie zawsze idzie w parze z nauką Kościoła Katolickiego. Terapeuci pozwalają ludziom przekraczać granice wolności których przekraczać się nie powinno i jest to źle pojmowania wolność stajaca w sprzeczności z nauką Kościoła i wiara w Boga.
W psychologii różnych szkół i ich realizacji jest od groma i rzeczywiście w niektórych przypadkach stoją w sprzeczności z nauką kościoła, ale w innych już nie, różnica często wynika nie tyle ze światopoglądu, ile z warsztatu czy braku oceniania pracy, kierunku, czy tempa rozwoju.
Przykładowo w ujęciu psychodynamicznym terapeuta jest nieruchomym lustrem, którego zadaniem jest wyciąganie zmor przeszłości ze swojej podświadomości i projektowanie na siebie postaw i zachowań stosowanych wobec innych ludzi. Służy to raz rozprawieniu się z wypartymi emocjami, a dwa eksperymentowaniu z własnymi mechanizmami obronnymi i możliwością przestestowania innych niż wyczuczonych sztywnych metod postępowania w pewnych obszarach. Z definicji badamy dynamikę, ale własną, terapeuta jest niemal niemym przewodnikiem, który jeśli nie widzi specjalnych zagrożeń w funkcjonowaniu człowieka, to się nie wtrąca i pozwala mu przejść samodzielnie przez proces dojrzewania psychicznego. Generalnie nie wymusza niczego, też światopoglądu, czy reguł religijnych, pacjent więc jak dziecko (pod pewnym nadzorem) eksperementuje sobie i poznaje siebie od nowa w różnych interakcjach.
Z drugiej strony szkoły behawioralne-poznawcze nie koncentrują się już tak na przyczynach i samodzielnej pracy pacjenta, ale bardziej podsunięcia pod nos zachowań, które utrudniają adaptację, a więc pewne wskazanie wzorca. Szkoły systemowe koncentrują się na całych układach rodzinnych i do nich starają się zastosować model poprawnego funkcjonowania w oparciu o prawidłowe rozumiane role w rodzinie, czy szerzej społeczeństwie. Natomiast w podejściu humanistycznym w centrum stoi czlowiek i nawiązaniem z nim relacji, często przed dość bliski (psychiczny) kontakt pomiędzy terapeutą i pacjentem. W mojej ocenie w 4 ostatnich szkołach światopogląd, czy system wartości (duchowości) teraputy mają b. duże znacznie, choćby ze względu na dość znaczne "dzielenie" się nim z pacjentem...
Szkołą, która z definicji dość spójnie łączy rozwój duchowy i psychiczny jest np. chrześcijańska terapia integralna, czy stowarzyszenia chrześcijańskich psychologów.
Z jednej strony rozbijają psychiczny proces decyzyjny, czyli nasze działania, powodujące je myśli i emocje, leżące u podstaw ostatnich pragnienia, czy jeszcze dalej tworzące nasz psychiczny szkielet przekonania i normy. Tłumaczy procesowo naszą emocjonalność, wyuczone i często nieelastyczne wzorce działania i źródła przyjętych takich, a nie innych strategii przeżycia. Ale z drugiej dodaje też gotowy punkt odniesienia, wzorzec postępowania, do którego nie musimy jak np. psychodynamice dość sami, ale możemy obiema rękoma czerpać z wartości i postaw duchowych zaprezentowanych w Piśmie Świętym, które dośc ładnie konstynuują samą podstawę naszej psychiki, czyli przekonania i normy, a już później mając te podstawy nawet we własnym zakresie dopracować resztę tego łańcuszka...
Nie chcę zachęcać do żadnej szkoły psychologicznej, każdy ma swoje potrzeby, ale osobiście uważam, że w sytuacjach ekstremalnie kryzysowych: zdrada, separacja, porzucenie, duży kryzys, powolne dojrzewanie bez wskazania wartości rodzi duże pole do interpretacji własnej pacjentów, którzy siłą rzeczy będą początkowo powtarzali wyuczone i sprawdzone mechanizmy postępowania, a one mogą prowadzić do pogłębienia kryzysu, który to przecież spowodowały. I szczerze uważam, że w dłuższym rozrachunku drogi te się gdzieś przetną, ale czasami małżonkowie już wtedy za "daleko odpłyną" i z różnych powodów po prostu nie chce im się wracać ... Zwłaszcza, że nie zawsze oboje chcą prześć tą trudną i wymagającą drogę dojrzewania.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
Astro pisze:A jednak usłyszałem też takie słowa od dwóch księży, w dwóch różnych sytuacjach, że wolność w momencie kiedy zawieramy sakrament małżeństwa się kończy. I nigdy nie powinna być ta wolnością sprzed zawarcia sakramentalnego malzenstwa ,jaka teraz większość ludzi pojmuje.
Ja myślę że to skrót myślowy ,i jako taki jest zgodny i z moim myśleniem , ja tak to rozumiem że człowiek zawierający związek małżeński zgadza się na to że od tego momentu jego życie nie jest jego wyłączną własnością i nie jest zależne od tylko jego decyzji i wyborów ,a zaczyna być tworem dwuosobowym (a nawet trójosobowym dla chrześcijan) .
Żyję już nie tylko dla dobra mojego ,ale dla dobra naszego - małżeńskiego , jest to analogiczne m.in. do decyzji o oddaniu życia Bogu w wolności , która zakłada podporządkowanie dalszego życia Jego woli choć każdej chwili może być przerwana .
Ma to podstawowy związek z odpowiedzialnością wynikającą bezpośrednio z wolności która jest rozumiana jako konsekwencja wyborów w niej dokonanych .
A wiec pojęcie wolności w oderwaniu od odpowiedzialności , konsekwencji oraz miłości rozumianej jako pragnienie dobra dla siebie i innych staje się jedynie narzędziem do uzyskania własnych interesów czyli egoizmem .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
Ozeaszu i to całą prawda którą pięknie ubrales w słowa a ja tego nie potrafilem zrobić.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
Jestem po s podkaniu z prawnikiem . Niestety ta sprawa toczyć się będzie dalej bo za pozna splynie opinia z OZSS . A sąd się musi z nią zapoznać także my i ustosunkować. Żona także wnosi sprawę o rozdzielnosc majątkowa więc szykuje się na długą krucjate pewnie orzekanie o winie. Mojej oczywiście. Jestem przybity bo problemów mam od metra i jestem już mocno zmęczony ta cała przepychanka. Tak to nazywam bo to jakbym się mocowal z nie wiem kim.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
Jutro 12.00 rozprawa jeśli mogę was prosić o coś to o modlitwę proszę i też o modlitwę za synów. Wszyscy tego bardzo potrzebujemy.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
O Boże wsparcie i prowadzenie dla was - Ojcze nasz....
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
...któryś jest w niebie święć się imię Twoje....
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
...przyjdź Królestwo Twoje.
Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi...
Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi...
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
(Flp 3,14)
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
przyjdź królestwo Twoje
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; ...
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
.....i odpuść nam nasze winy,...
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
... jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa
i nie wódź nas na pokuszenie;
ale nas zbaw od złego.
Amen
ale nas zbaw od złego.
Amen