Jak pogodzić się że zdradą.

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: lena50 »

Niestety nie mam tu nikogo, mieszkam z dala od mojej rodziny i nie wiem z resztą czy mogłabym się podzielić z tym wszystkim z kimś bliskim
....a dlaczego nie?
Po pierwsze pomogłoby to Tobie,nie byłabyś sama z problemem,a po drugie zdemaskowałabyś "zdradzacza".
Zdemaskowany prędzej,czy później jakieś kroki podjąć musi.
Ukrywanie poczynań współmałżonka do niczego dobrego nie prowadzi.

Co do zerwania z kochanką....zgadzam się z przedmówcami.
Tak mu było wygodniej.
nnn.....wszystko w Twoich rękach.....to Ty decydujesz co z Wami dalej będzie.
Nie śpiesz się. Chcesz odpocząć od męża ,wyprowadzić sie......masz do tego prawo.
Na dziś najważniejsza jesteś Ty i Twoje dzieciątko.
lena50....dawniej lena
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: helenast »

s zona pisze: 16 maja 2018, 14:06 Nnn ,tak na szybko ...
moze to glupie ,ale przyszlo mi do glowy ,ze moze lepiej , zeby razem z mezem podwiesc kowalska do lekarza ..
Opcja ,jako " dobry uczynek " pomagasz komus , kto potrzebuje a jednoczesnie pokazujesz niewiernym ,ze masz swoje miejsce w zyciu meza , w samochodzie obok meza itd ..
A jednoczesnie maz nie ma szans na deklaracje wobec kochanki ,ktore ranily by Ciebie ,a mogly byc zlo"zone pod Twoja nieobecnosc ...

Nnn przemodl to , czy dalabys rade , bo zadreczajac sie czekajac w domu ,bedziesz bardziej wykonczona ...
Sciskam Cie serdecznie i pomodle sie o 15 specjalnie za Was :)
Nnn postawiła granicę, nie zgodziła się. I to jest właściwe rozwiązanie.
Jak to sobie wyobrażasz - stworzyć patchworkową rodzinę ? dzisiaj podwóz do lekarza, później wspólne usg, poród, opieka ?
Wybacz , ale nie ma to nic wspólnego z dobrym uczynkiem, a bardziej akceptacją złych uczynków męża ... To są dorośli ludzie i każdy musi poczuć i ponieść konsekwencję swoich decyzji, uczynków , działań. Odczucie tych konsekwencji to również lekcja na przyszłość, doświadczenie życiowe i przestroga...
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: Lawendowa »

s zona pisze: 16 maja 2018, 14:06 moze to glupie ,ale przyszlo mi do glowy ,ze moze lepiej , zeby razem z mezem podwiesc kowalska do lekarza ..
Opcja ,jako " dobry uczynek " pomagasz komus , kto potrzebuje a jednoczesnie pokazujesz niewiernym ,ze masz swoje miejsce w zyciu meza , w samochodzie obok meza itd ..

A jednoczesnie maz nie ma szans na deklaracje wobec kochanki ,ktore ranily by Ciebie ,a mogly byc zlo"zone pod Twoja nieobecnosc ...
Skoro kochanka jakoś do tej pory przeżyła, pracowała, dawała sobie radę i obywała się bez pomocy męża nnn, to chyba ma jakąś rodzinę albo znajomych, którzy do lekarza mogą ją zawieźć.

A jeśli jakieś deklaracje wobec kochanki jednak padną w obecności nnn? Dla mnie to byłoby nieludzkie narażać ją, nawet tylko teoretycznie, na coś takiego - szczególnie teraz gdy jest w ciąży. Zdrowie i dobro nienarodzonego dziecka jest wielką wartością i moim zdaniem nie warto go narażać na uszczerbek.

Na forum zaleca się nie interesowanie się, nie kontaktowanie itd. z kowalskimi. I ma to głęboki sens.
Dziewczyna ma otwartą głęboką ranę, może jednak niech jej nie posypuje solą...
helenast pisze: 17 maja 2018, 5:26Nnn postawiła granicę, nie zgodziła się. I to jest właściwe rozwiązanie.
Jak to sobie wyobrażasz - stworzyć patchworkową rodzinę ? dzisiaj podwóz do lekarza, później wspólne usg, poród, opieka ?
Wybacz , ale nie ma to nic wspólnego z dobrym uczynkiem, a bardziej akceptacją złych uczynków męża ... To są dorośli ludzie i każdy musi poczuć i ponieść konsekwencję swoich decyzji, uczynków , działań. Odczucie tych konsekwencji to również lekcja na przyszłość, doświadczenie życiowe i przestroga...
W pełni się z Tobą zgadzam.

To nnn podejmie decyzję (oby nie ktoś za nią, wbrew jej odczuciu), ale i w pełni odczuje jej konsekwencje. Niech Duch Święty Cię poprowadzi przed ten trudny czas.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
nnn
Posty: 35
Rejestracja: 25 mar 2018, 22:50
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: nnn »

Witam po dłuższym czasie. Obecna sytuacja jest bardzo trudna zarówno dla mnie jak i dla męża. Mąż ostatecznie zerwał z kochanka, ale narazie ma z nią sporadyczne kontakty w pracy. Zmieniamy miejsce zamieszkania, zmieniamy obydwoje pracę i bardzo ryzykujemy w ten sposób bo kupujemy mieszkanie w dużym mieście, bierzemy kredyt na ten cel, inny niż zakladalismy kiedyś, bo przecież chcieliśmy budować dom tu gdzie mieszkamy obecnie. Mąż obecnie szuka nowej pracy a ja po skończeniu urlopu macierzyńskiego również będę zmuszona poszukać nowej. Kredyt się sam nie spłaci. Ryzykujemy bo boimy się bardzo czy podołamy finansowo, czy zapewnimy naszym dzieciom godne życie, czy choć w części spełnimy nasze marzenia. Kowalska niestety nie odpuszcza. Zapowiedziała że jej misją będzie walka o to żeby odzyskać mojego męża. Zapowiedziała, że poczeka aż ja urodzę i wtedy dopiero pokaże na co ją stać. Czyli tak jakby zrzuca cała winę na mnie, ze im się nie ułożyło tak jak zakładała, nawet stwierdziła, że musiałam grozić mężowi skoro ze mną jest a nie z nią. Mąż zadeklarował jej ze będzie płacić alimenty, ale ona żąda żeby miał kontakt z dzieckiem. W obecnej sytuacji uważam, że robi to nie dla dobra dziecka, ale żeby mieć możliwość widzenia się z moim mężem. Stąd też ta cała wyprowadzka. Troche można powiedzieć, że uciekamy od problemu. Żal mi tego dzieciatka, ale nie mogę pozwolić żeby ucierpiały na tym wszystkim również moje dzieci, które de facto również ucierpią chociażby finansowo. Słuchałam ks. Dziewieckiego odnośnie dzieci pozamalzenskich, ale równiez na tym forum znajduje się wielu przeciwnikow jego podejścia do sprawy i niestety to powoduje, że nie do końca wiem czy nasze postępowanie jest słuszne. Czy to dziecko nie zasługuje na coś więcej niż tylko alimenty. Obecnie kowalska próbuje wszystkiego aby tylko złapać kontakt z moim mężem . Daje mu recepty na leki za które ma płacić, chodzi na prywatne wizyty za które żąda zapłaty, przekazuje mu listy przez kolegów w pracy, które mąż od razu wrzuca do zniszczenia, na szczęście przestała już pisać i dzwonić, ale pokazuje jak bardzo się źle czuje, że boli ja brzuch, że bierze relanium w ciąży. Prosi koleżanki żeby dzwoniły do męża i powiedziały jak się bardzo źle czuje, aby tylko wzbudzić w nim współczucie żeby się z nią spotkał. Na szczęście mąż nie ulega, stara się jej dać do zrozumienia że jej nie kocha, że kocha mnie - tak twierdzi i rzeczywiście mi to okazuje jak nigdy. Ale boję się, że świadomość istnienia tego dziecka zniszczy nas, że nie będziemy umieli się pogodzić z przeszłością i zacząć nowe życie.
nnn
Posty: 35
Rejestracja: 25 mar 2018, 22:50
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: nnn »

Podjęliśmy pewne decyzję, ale ja wciąż czuję się jak w jakimś filmie sci-fiction. Tak jakby moje życie nie było moim. Nie ma dnia żebym nie myślała o tym co się stało. Są dni kiedy chce mi się płakać, bo przeciez miałam być jedyna i na zawsze. Jak to się mogło wszystko stać? Po prostu jest to dla mnie niepojęte. Tak jakby człowiek którego znam od 12 lat był kimś zupełnie innym. Po prostu chyba jeszcze nie wybaczylam, bo wciąż zadaję te same pytania, a gdy odpowiedź nie jest satysfakcjonująca znowu rozmyślam czy dobrze robię. Nie potrafię uwierzyć w jego miłość, bo przecież jej okazywał ją kilkukrotnie bardziej niz mi. I ciągle pytania w głowie przecież wiedział że mnie zraniona jak mógł być aż tak nieodpowiedzialny, jak mógł zapomnieć o swojej rodzinie? Czy jest ktoś na forum kto może mi odpowiedzieć na tytułowe pytanie "jak pogodzić się ze zdradą?". Jak przestać rozpamietywac i zacząć nowe życie, prawdziwie cieszyć się obecnością męża?
jacek-sychar

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: jacek-sychar »

Nnn

Z problemem przebaczenia spotkał się każdy zdradzony na tym forum. A jest ich większość.
Jednym udało się to przepracować, inni jeszcze walczą.
Dla mnie przebaczenie było ważne, bo ja tego potrzebowałem, nie moja żona. Od momentu, gdy w miarę udało mi się przebaczyć mojej żonie, odzyskałem swoje życie.
Pomogły mi w tym książki:
ks. Romuald Jaworski, Kiedy miłość boli. O zranieniach i przebaczeniu w małżeństwie, Płocki Instytut Wydawniczy, Płock 2015
o. Józef Augustyn SJ, O krzywdzie, przebaczeniu i spowiedzi. Poradnik. Pytania i odpowiedzi, Wydawnictwo M, Kraków 2013
oraz
o. Augustyn Pelanowski, Życie udane czy udawane, Wydawnictwo Fides, Kraków 2013

Oczywiście przebaczyć to nie jest ot, takie pstryk. To jest proces. On trwa. Czasami trwa dłużej, czasami krócej. Na początku bardzo mnie nosiło. Czułem wręcz nienawiść do mojej żony.
Ale stopniowo jakoś udało się.
Bardzo mi tez w tym pomogło zrozumienie etapów przebaczania:
http://www.katolik.pl/przebaczenie-jako ... 16,cz.html
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: ozeasz »

nnn pisze: 18 cze 2018, 9:23 Podjęliśmy pewne decyzję, ale ja wciąż czuję się jak w jakimś filmie sci-fiction. Tak jakby moje życie nie było moim. Nie ma dnia żebym nie myślała o tym co się stało. Są dni kiedy chce mi się płakać, bo przeciez miałam być jedyna i na zawsze. Jak to się mogło wszystko stać? Po prostu jest to dla mnie niepojęte. Tak jakby człowiek którego znam od 12 lat był kimś zupełnie innym. Po prostu chyba jeszcze nie wybaczylam, bo wciąż zadaję te same pytania, a gdy odpowiedź nie jest satysfakcjonująca znowu rozmyślam czy dobrze robię. Nie potrafię uwierzyć w jego miłość, bo przecież jej okazywał ją kilkukrotnie bardziej niz mi. I ciągle pytania w głowie przecież wiedział że mnie zraniona jak mógł być aż tak nieodpowiedzialny, jak mógł zapomnieć o swojej rodzinie? Czy jest ktoś na forum kto może mi odpowiedzieć na tytułowe pytanie "jak pogodzić się ze zdradą?". Jak przestać rozpamietywac i zacząć nowe życie, prawdziwie cieszyć się obecnością męża?
Przyłączam się do tego co Jacek napisał ,przebaczenie to proces , ja mieszkając z żoną kóra mnie zdradziła z wieloma partnerami , wmawiałem sobie że wybaczyłem ,"byleby wróciła" - wypierając zranienie ,ból, cierpirnie z tym związane , dopiero kiedy opuściłem Jej mieszkanie powoli doszło do mnie jak to boli , że wcześniejsze słowa że wybaczyłem żonie ,mimo dobrych chęci na poziomie woli ,na poziomie emocji i potrzeb były bez pokrycia .


Etapy o których napisał Jacek i u mnie wystąpiły ,a nie byłem "ze świata "ale jako człowiek nawrócony czynnie brałem udział w życiu wspólnoty charyzmatycznej ,Domowego Kościoła od praktycznie początku małżeństwa ,wiedziałem czego pragnie ode mnie Bóg ,jednak nie potrafiłem adekwatnie do Jego woli postępować ,wiele rzeczy robiłem po swojemu .

Napisalaś :
miałam być jedyna i na zawsze.
tak w zalożeniu że wszyscy jesteśmy idealni ,pytanie czy na tym świecie jest to możliwe ,czy oczekiwania nie są często ponad miarę ,nie chcę tu usprawiedliwiać zdrady ale przenieść ciężar na świadomość naszej ułomności ,a takie myślenie jak Twoje (i kiedyś moje-idealistyczne) nakłada ciężary na innych często nie do uniesienia....
nnn pisze:Jak to się mogło wszystko stać?
Jesteśmy grzeszni ,więc to jest rzeczywistość tego świata ,w tym co napisałaś jest pewnego rodzaju pycha , przynajmniej ja ją u siebie znalazłem w takim podejściu , bo zakłada brak możliwości upadku ,a przecież ,znów powtórzę jesteśmy grzeszni .
I znów nakładam ciężar na tą drugą osobę nie do uniesienia ,bo ja sam grzesząc nie jestem w stanie tego udźwignąć ,i nie daje do tego prawa innym .
nnn pisze:Tak jakby człowiek którego znam od 12 lat był kimś zupełnie innym.
No właśnie ... jak to jest że ten ,ta którzy są z nami są tak mało poznani ? Czy to zaniedbanie z mojej strony , stereotyp , zawężona percepcja lub wręcz moja wizja tego drugiego nie rzeczywistość ?

Te i inne pytania warto sobie zadać żeby przybliżyc sie do istoty pytania które zadałaś ,poza tym to też wskazuje na ułomność naszej percepcji która wychodząc z chrześcijańskiego punktu widzenia , zawiera niepoznawalność człowieka do końca , stworzonego na obraz Boga którego pojąć nie mogę ,jest to jakaś tajemnica ,drugi człowiek , więc warto sie nad tym pochylić i próbowac oczami wiary dostrzec w tym drugim ,doskonałe ,duchowo- fizyczne stworzenie Boże , nie tylko człowieka widzianego przez organ wzroku ....


nnn pisze:Nie potrafię uwierzyć w jego miłość
nnn to jest trudne ,ja sam borykam sie nieraz z własną niewiarą w tym względzie ,ale właśnie to jest poziom wiary ,zaufania nie rzeczywistości ,to często znów nasze lęki i uprzedzenia mają wielki wpływ na relację ,więc siebie przemieniam rozwijam ufność ,nie naiwność , i otoczenie zaczyna sie zmieniać , bo nie narzucam innym jak mają żyć żebym ja czuł że mogę ufać ,bo to moja sfera do przerobienia .
nnn pisze:przecież wiedział że mnie zraniona jak mógł być aż tak nieodpowiedzialny
nnn pisze: Jak przestać rozpamietywac i zacząć nowe życie, prawdziwie cieszyć się obecnością męża?


nnn jestem przekonany , czerpiąc z własnych doświadczen i świadectw innych ,że dopiero wtedy gdy przebaczysz ,a przebaczysz gdy zdasz sobie sprawe że sama upadasz ,może nie w sposób tak charakterystyczny jak mąż ,ale przykazań Bożych jest więcej ,miłość do Boga zawiera więcej naszych postaw niz sama wierność lub jej brak.
Ja zdałem sobie z tego sprawę kolejny raz , choćby na przedwczorajszej adoracji naszej sycharowskiej grupy, związanej z rekolekcjami , znów Bóg delikatnie pokazał mi jak to jest w Naszej relacji .

Na przykładzie relacji z żoną Bóg prowadzi ze mną dialog i pokazuje mi że moje zachowania , postawa względem Jego osoby ,nie różni sie niczym od postawy mojej żony względem mnie ....to oczywiście moje "prywatne objawienie" :D dające mi jednak świadomość mojej niewierności ,zdrady , oschłej miłości ,obojętności ,letniości ,można by rzec braku chęci kochania , wobec Miłości mnie miłującej ponad życie .
Więc od razu z piedestału spada moje poczucie kochania mojej żony i zdaję sobie sprawę jaki jestem ubogi i żałosny uzurpując sobie prawo do stanowienia co jest miłością ,a co nią nie jest ,co jest wiernością ,zaangażowaniem ,troską i czułością .
I wtedy za to Bogu dziękuję ,bo to łaska i wspaniałomyślność z Jego stony że chce Mu się po raz tysięczny pokazywać mi Prawdę i Miłość , kiedy z dobroci ,w swej pedagogii pokazuje : błądzisz mój synu na tej drodze , jednak Ja Ci wskażę w którym kierunku iść należy , żeby z tych chaszczy wyjść .


Nie wiem czy odpowiedziałem Ci na pytanie z wątku ,ale mogę dopowiedzieć jeśli będziesz sobie tego życzyła , ,pozdrawiam Cię serdecznie i w modlitwie wspomnę .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: GosiaH »

nnn pisze: 18 cze 2018, 9:23 Czy jest ktoś na forum kto może mi odpowiedzieć na tytułowe pytanie "jak pogodzić się ze zdradą?". Jak przestać rozpamietywac i zacząć nowe życie, prawdziwie cieszyć się obecnością męża?
nnn, no chyba nie ma recepty na wybaczenie. Każdy ma swój czas i metodę na przebaczenie. Ufam, że warto zapraszać Jezusa i do tego. On wszędzie i zawsze pomoże.


Przypomniało mi się, gdy czytałam twój wątek tutaj, że mi jakoś mocno pomogła książka Joyce Meyer „Wyświadcz Sobie Przysługę… Przebacz” (to protestantka, warto czytając tę książkę o tym wiedzieć). Może spróbujesz poczytać ?
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: Pantop »

nnn pisze:Czy jest ktoś na forum kto może mi odpowiedzieć na tytułowe pytanie "jak pogodzić się ze zdradą?". Jak przestać rozpamietywac i zacząć nowe życie, prawdziwie cieszyć się obecnością męża?
Przyjąć do wiadomości - tak.
Obawiam się, że pogodzenie się ze zdradą jest awykonalne.
Akceptacja - lepsze słowo - nie godzisz się ze zdradą, nie dajesz jej poklasku ni przyzwolenia ale stało się, trzeba dalej żyć.
To bagaż dla obu stron i będą go niosły do ostatniego dnia ziemskiej pielgrzymki.
Nawet jeśli nie będzie się tego rozpamiętywać to świadomość pozostanie.
nnn
Posty: 35
Rejestracja: 25 mar 2018, 22:50
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: nnn »

Dziękuję wszystkim za te wszystkie rady, za modlitwę. Moja droga jeszcze nie dobiegła końca, ale jest dużo lepiej. Urodziłam kilka tygodni temu, prawie trzy tygodnie przed terminem, na szczęście dzidziuś jest zdrowy. Moja relacja z mężem jest naprawdę dobra, choć czasami zastanawiam się czy rzeczywiście przebaczylam, bo wciąż dręczą mnie myśli, Kowalska pojawia się w moich snach, ale podjęliśmy pewne decyzje i wiem, że będziemy się ich trzymać. Nie jest łatwo bo poszukiwanie nowej pracy okazało się trudniejsze niż myśleliśmy i wciąż tkwimy w tym samym mieście, a mąż w tej samej pracy. Odzyskał moje zaufanie, nawet nie wiem kiedy to się tak naprawdę stało, już go nie kontroluje na każdym kroku. Najbardziej boję się jednak okresu kiedy Kowalska urodzi, czy dam radę to wszystko na nowo udźwignąć, bo zapewne ponownie wrócą wszystkie złe wspomnienia. Mąż nie potrafi mi odpowiedzieć dlaczego zrobił to co zrobił. Twierdzi, że im dłużej nie spotyka się z Kowalska tym bardziej nie rozumie swojego zachowania, że to tak jakby był opętany, ale jednocześnie nie chce się głupio usprawiedliwiać. Mówi, że miał wszystko, a teraz zniszczył życie sobie i nam. Widzę że ma ogromne poczucie winy i nie zawsze sobie z nim radzi. Gdy urodziło się nasze drugie dziecko, po wyjściu ze szpitala płakał przez godzinę i po prostu nie mógł przestać, był dla mnie prawdziwym wsparciem podczas porodu. Spędzamy dużo więcej czasu razem, w końcu wraca o normalnych porach z pracy, pomaga mi przy dzieciach i każdego dnia pamięta żeby powiedzieć mi coś miłego. Paradoksalnie mam lepszego męża niż kiedykolwiek. Wiem też, że niestety wyznacznikiem jego osobistego sukcesu jest zapewnienie nam godnego życia i jeśli nie zdobędzie dobrze płatnej pracy to nigdy sobie samemu nie wybaczy.
Dziękuję Bogu każdego dnia za te że mam tak wspaniała rodzinę.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: Nirwanna »

Nnn, niech Pan was prowadzi i strzeże :-)
Cieszę się, że dzidziuś zdrowy się urodził :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
nnn
Posty: 35
Rejestracja: 25 mar 2018, 22:50
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: nnn »

Coz jak dotad sie nie wyprowadzilismy, wciaz tkwimy w tym samym miejscu, bo ciezko mezowi znalezc dobra prace. Plus jest taki, ze kowalska jest na urlopie macierzynskim i nie spotykaja sie w pracy. Przez ten czas zmienilo sie tyle ze ufam mezowi i w koncu jestem pewna, ze mnie kocha. Rozmawiamy duzo, nigdy ze soba tyle nie rozmawialismy. Moze i jestem naiwna ale nie wierze w to, ze zrobi ponownie to samo, za dużą nauczkę dostal. Mam jednak problem ze sobą. Stwierdzam, ze mam obsesje na punkcie kowalskiej. Trafil nam sie wyjatkowo upierdliwy przypadek, ktory bezustannie musi oznajmiac calemu swiatu, a chyba przede wszystkim mi jak bardzo kocha mojego meża. Ciagle obserwuje jej profil na facebooku. Mowie sobie nie bede sobie psuc humoru, nie zajrzę, a i tak to robie. Co kilka dni wpis o jej wielkiej milosci. Zdarza sie ze porozmawiaja przez telefon, bo porod niedługo, a maz próbuje wciaz ustalic ile ma jej przekazywac pieniedzy, bo to badania, wizyty u lekarza, wyprawka i w koncu alimenty, a kowalska coz wykorzystuje te rozmowy zeby oznajmic mojemu mezowi, ze ja jego zona go nie kocham, bo nie da sie wybaczyc takich rzeczy i ona nie wierzy w to, ze on mogl jej tak bardzo klamac, ze będzie zalowal, iz zostawil milosc zycia. Pokazuje jak bardzo nienawidzi mnie. Nie jego. Jego kocha, mnie nie znosi. Nie ma dnia zebym nie pomyslala o przeszlosci. To mnie zatruwa. To tak jakbym chciala tkwic w tym wszystkim, byleby moj maz przypadkiem nie zapomnial jaka mi krzywde uczynil. Tak troche jakbym byla uzalezniona od nadmiaru adrenaliny. Porod juz niedlugo. Pewnie znowu popadne w rozpacz na jakis czas, jak zobacze zdjecie dziecka. Wciaz mam dylemat czy maz ma uczestniczyc w wychowaniu czy nie. Przeciez Bóg pragnie dobra kazdego dziecka, bez wzgledu na to z jakiego związku pochodzi. Kolejna sprawa to boje sie upublicznienia tego faktu wsród mojej rodziny. Ukrywamy to wszystko. Tylko jedna osoba wie, ktora odwrocila sie od nas. Nie rozumie jak moglam wybaczyc i dalej tkwic w tym zwiazku.
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: helenast »

nnn pisze: 12 lis 2018, 10:38 Coz jak dotad sie nie wyprowadzilismy, wciaz tkwimy w tym samym miejscu, bo ciezko mezowi znalezc dobra prace. Plus jest taki, ze kowalska jest na urlopie macierzynskim i nie spotykaja sie w pracy. Przez ten czas zmienilo sie tyle ze ufam mezowi i w koncu jestem pewna, ze mnie kocha. Rozmawiamy duzo, nigdy ze soba tyle nie rozmawialismy. Moze i jestem naiwna ale nie wierze w to, ze zrobi ponownie to samo, za dużą nauczkę dostal. Mam jednak problem ze sobą. Stwierdzam, ze mam obsesje na punkcie kowalskiej. Trafil nam sie wyjatkowo upierdliwy przypadek, ktory bezustannie musi oznajmiac calemu swiatu, a chyba przede wszystkim mi jak bardzo kocha mojego meża. Ciagle obserwuje jej profil na facebooku. Mowie sobie nie bede sobie psuc humoru, nie zajrzę, a i tak to robie. Co kilka dni wpis o jej wielkiej milosci. Zdarza sie ze porozmawiaja przez telefon, bo porod niedługo, a maz próbuje wciaz ustalic ile ma jej przekazywac pieniedzy, bo to badania, wizyty u lekarza, wyprawka i w koncu alimenty, a kowalska coz wykorzystuje te rozmowy zeby oznajmic mojemu mezowi, ze ja jego zona go nie kocham, bo nie da sie wybaczyc takich rzeczy i ona nie wierzy w to, ze on mogl jej tak bardzo klamac, ze będzie zalowal, iz zostawil milosc zycia. Pokazuje jak bardzo nienawidzi mnie. Nie jego. Jego kocha, mnie nie znosi. Nie ma dnia zebym nie pomyslala o przeszlosci. To mnie zatruwa. To tak jakbym chciala tkwic w tym wszystkim, byleby moj maz przypadkiem nie zapomnial jaka mi krzywde uczynil. Tak troche jakbym byla uzalezniona od nadmiaru adrenaliny. Porod juz niedlugo. Pewnie znowu popadne w rozpacz na jakis czas, jak zobacze zdjecie dziecka. Wciaz mam dylemat czy maz ma uczestniczyc w wychowaniu czy nie. Przeciez Bóg pragnie dobra kazdego dziecka, bez wzgledu na to z jakiego związku pochodzi. Kolejna sprawa to boje sie upublicznienia tego faktu wsród mojej rodziny. Ukrywamy to wszystko. Tylko jedna osoba wie, ktora odwrocila sie od nas. Nie rozumie jak moglam wybaczyc i dalej tkwic w tym zwiazku.
Jak tylko pojawią się linki z ostatnich jesiennych rekolekcji Sychar ks.Dziewieckiego proponuję uważnie posłuchać... Ks.Dziewiecki jasno mówi o tym jak należy zdecydowanie i konsekwentnie przeciąć wszelkie kontakty ( widzenia, tel. mail, sms) z kowalską/ kowalskim ... Inaczej nigdy nie uwolnicie się od tej osoby trzeciej w Waszym małżeństwie ...
nnn
Posty: 35
Rejestracja: 25 mar 2018, 22:50
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: nnn »

Tylko tu jest dziecko i to wszystko komplikuje :(
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pogodzić się że zdradą.

Post autor: karo17 »

Po pierwsze nie jedna osoba będzie dodatkowa w tym małżeństwie tylko przez co najmniej ponad 20 lat płacenia alimentów będą dwie osoby.
Po drugie to są te konsekwencje zdrady o których się mówi. Gdyby udało się „prześlizgnąć” przez zdradę bez jakichkolwiek konsekwencji to jaką naukę można by było z tego wynieść...?

NNN w tej chwili powinnaś zająć się sobą. Wartości musisz poszukać sama w sobie a nie być uzależniona od tego co powie czy napisze kowalska.
ODPOWIEDZ