Odpowiedzialność za zdradę

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: bosa »

lustro pisze: 17 paź 2017, 17:36
bosa pisze: 17 paź 2017, 14:23 Idąc tym tokiem rozumowania to każdy z nas tutaj ma pełne prawo zdradzić współmałżonka, bo tymi zachowaniami to spychają nas już z krawędzi przepaści...
Bosa
A kto mowi, ze nie masz prawa?
Masz wybór i wolną wolę - wybieraj.
To będzie twój wybór, a nie wynik "zabraniania".
No właśnie, mój wybór i moja wina. A nie tego ,kto mnie "popchnął na skraj przepaści".
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: bosa »

helenast pisze: 17 paź 2017, 17:41 To dziwne, że niby wszyscy uznają swoją winę, ale jak się o niej pisze to oburzają się, że robi się z nich winnych za poczynania współmałżonka... To jak to jest z tą winą ?
Już nie wiem jak napisać,że winnym się jest i ma się udział w kryzysie małżeńskim - w kryzysie, który niesie za sobą konsekwencje, również zdradę. I uważam,że zdrada też jest konsekwencją złych zachowań ciągnących się miesiącami/ latami między żoną/mężem. Oczywiście ,że nie każdy kryzys kończy się zdradą. Wpływa na to bardzo wiele czynników
- charakter, wytrzymałość , siła psychiczna żony/męża
- moc, siła, jakość kryzysu
- czas uświadomienia sobie problemu
- chęć, czas i różnorodność działania w odbudowie związku
- itd...itd... - każdy ma swoje pewnie spostrzeżenia

To jest tak ,że nie każdy kto chce do czegoś dojść uzbraja się w cierpliwość w dążeniu do celu- niektórzy idąc na łatwiznę kradną - cel ten sam = posiadanie. Każdy z nas jest inny , każdy ma swój próg wytrzymałości , cierpliwości, chęci.
Odpowiadając na stałe tu pytanie na forum może jednak tak jest ,że pośrednio popchnęliśmy naszych współmałżonków do odejścia, do zdrady , niejako otworzyliśmy furtkę możliwości takich, spowodowaliśmy,że zakiełkowało się to w ich głowach. Nie ma tak ,że żyjąc w sielance, żyjąc z ideałem u boku ( z nami) , żyjąc w szczęśliwym , kochającym się małżeństwie dochodzi do zdrad, do opuszczenia , odejścia. Przynajmniej ja nie znam takiego przypadku. Więc czy byliśmy tymi ideałami w oczach żony/męża,że posunęli się do tak drastycznego kroku ?
Ok, jest się winnym, ma się udział w kryzysie, nikt nie zaprzecza temu. Ale na forum ,przynajmniej tym starym cały czas czytałam "za kryzys odpowiedzialni są oboje małżonkowie, ale za zdradę tylko zdradzacz."
Skoro tak mu niedobrze z nami, to niech odejdzie, ale czemu odchodzi do kogoś? Czy tak się naprawia małżeństwo?
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
margaritum
Posty: 66
Rejestracja: 03 lut 2017, 10:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: margaritum »

Mnie ponad rok temu Lustro bardzo pomogła zobaczyć, co czuje mój mąż, otworzyć się na to, co mówił. Zrozumieć, że pewne sprawy w relacjach bolą tak samo mocno, mimo że jest to może relacja zakazana... A to z kolei było początkiem do wyjścia poza siebie, nie zaakceptowania rzeczywistości zdrady, ale empatii. Zapewne każda sytuacja jest inna, ale ja, jako zdradzona, poczuwam się do odpowiedzialności za to, co zaszło. Poczuwam się do odpowiedzialności za to, że załamałam przysięgę małżeńską przez brak obecności, uważności, szacunku.... postawę, że mi się należy. Tak, mój mąż podjął tą ostateczną decyzję, że, kolokwialnie mówiąc, "poszedł z nią do łóżka", zbudował z nią relację (co chybaboli mnie bardziej niż to pierwsze). Ale dlaczego w ogóle znalazł się tam, gdzie mogli do tego łóżka pójść? Bo mnie nie było... byłam zajęta własną osobą... Mówił, że jest źle, nie słyszałam... Sama sobie stawiam to pytanie: "Czy Bóg stopniuje grzechy?"
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: mare1966 »

Lustro
"Wyrozumiałość dla zdradzonych. Kamienowanie dla zdradzających."

Ktoś kogoś , kiedykolwiek w Polsce kamienował ?
Ktoś z forumowiczów do tego nawołuje ?
......... więc do kogo taki zarzut ?
Lustro , a dlaczego zdradzony nie zdradził sam wcześniej ?
Czy on miał żonę idealną ? ( ona idealnego męża ? )

Ja zresztą widzę , że tutaj są dwa obozy
i w tej kwestii nigdy zgody nie będzie .



Lustro ,
mareS to nie mare1966 .
====================================

Helenast ,
to że jesteś winna kradzieży ,
nie oznacza że jesteś winna morderstwa .
Wina ma korelację z konkretnym czynem .



Nirwanno ,
bo "konsekwencją" zdrady są potem związki niesakramentalne zwykle .
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: renta11 »

helenast pisze: 17 paź 2017, 17:41 To dziwne, że niby wszyscy uznają swoją winę, ale jak się o niej pisze to oburzają się, że robi się z nich winnych za poczynania współmałżonka... To jak to jest z tą winą ?
Już nie wiem jak napisać,że winnym się jest i ma się udział w kryzysie małżeńskim - w kryzysie, który niesie za sobą konsekwencje, również zdradę. I uważam,że zdrada też jest konsekwencją złych zachowań ciągnących się miesiącami/ latami między żoną/mężem. Oczywiście ,że nie każdy kryzys kończy się zdradą. Wpływa na to bardzo wiele czynników
- charakter, wytrzymałość , siła psychiczna żony/męża
- moc, siła, jakość kryzysu
- czas uświadomienia sobie problemu
- chęć, czas i różnorodność działania w odbudowie związku
- itd...itd... - każdy ma swoje pewnie spostrzeżenia

To jest tak ,że nie każdy kto chce do czegoś dojść uzbraja się w cierpliwość w dążeniu do celu- niektórzy idąc na łatwiznę kradną - cel ten sam = posiadanie. Każdy z nas jest inny , każdy ma swój próg wytrzymałości , cierpliwości, chęci.
Odpowiadając na stałe tu pytanie na forum może jednak tak jest ,że pośrednio popchnęliśmy naszych współmałżonków do odejścia, do zdrady , niejako otworzyliśmy furtkę możliwości takich, spowodowaliśmy,że zakiełkowało się to w ich głowach. Nie ma tak ,że żyjąc w sielance, żyjąc z ideałem u boku ( z nami) , żyjąc w szczęśliwym , kochającym się małżeństwie dochodzi do zdrad, do opuszczenia , odejścia. Przynajmniej ja nie znam takiego przypadku. Więc czy byliśmy tymi ideałami w oczach żony/męża,że posunęli się do tak drastycznego kroku ?
No to poszłaś po bandzie.
Czy tylko ideałów się nie zdradza?
Czy Ty znasz chociaż jednego idealnego człowieka? Bo ja nie.
Czy Ty znasz chociaż jedno w pełni szczęśliwe codziennie przez wiele lat małżeństwo? Bo ja nie.
W życiu są wzloty i upadki, jest cudownie, źle, lepiej, gorzej.
Mój mąż codziennie przez dobrych kilka lat, siedział przy kowalskiej i z nią pracował. Nawet średnio ją lubił. Miał zostać szefem firmy, wtedy dzielili z kowalską w marzeniach stanowiska i robili plany. Bo wtedy w pracy potrzebował Piętaszka. Urósł w jej oczach natychmiast. Sprawa nie wypaliła. Mąż miał kryzys wieku średniego spowodowany niezrealizowaniem się marzeń w pracy. I spróbował się sprawdzić na innym polu, z 17 lat młodszą kowalską. Był dumny, że udało mu się ją zdobyć. A kiedy romans się wypalił (po 4,5 roku), pojawiły się kolejne młode kowalskie (wszystkie sporo młodsze ode mnie), równolatki mimo zabiegów, były bez szans.
I napisz mi proszę, jaka w tym moja wina?
Zestarzałam się, a on potrzebował się potwierdzić. Z pracą nie wypaliło, ale zdobył młodą kobietę.
Czy uważasz, że miałam zrobić operację plastyczną?
Czy naprawdę chodzi tylko o to, aby za wszelką cenę mieć współmałżonka?
Czy jednak chodzi o to, aby być sobą, lubić siebie, niezależnie od tego, co zrobi niedojrzały, chłopięcy, stary mąż?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
jacek-sychar

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: jacek-sychar »

bosa pisze: 17 paź 2017, 19:26 No właśnie, mój wybór i moja wina. A nie tego ,kto mnie "popchnął na skraj przepaści".
Bosa
To dla mnie cytat dnia. A może i tygodnia. :D
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Jest kilka osób, które coś zrozumiały.
Czy źle na tym wyszły?
No nie wiem...jak czytam posty tych, którzy rozumieją co piszę, to jest w nich znacznie większy spokój wewnętrzny.

Są też tacy, którzy choć by nie wiem co, nie zrozumieją.
Niestety w dużej mierze - bo nie chcą.

Co ja na to poradzę?
Myślę, ze nic.
Padło tu tyle słów, wyjaśnień... i nadal nic.

Mam wrażenie, ze te osoby, które nie chcą zrozumieć, pielegnują w sobie poczucie krzywdy.
Myślę, ze bardzo trudno się z tym żyje.
Ale przecież każdy ma wybór i wolną wolę.
helenast
Posty: 3093
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: helenast »

renta11 pisze: 17 paź 2017, 20:48
helenast pisze: 17 paź 2017, 17:41 To dziwne, że niby wszyscy uznają swoją winę, ale jak się o niej pisze to oburzają się, że robi się z nich winnych za poczynania współmałżonka... To jak to jest z tą winą ?
Już nie wiem jak napisać,że winnym się jest i ma się udział w kryzysie małżeńskim - w kryzysie, który niesie za sobą konsekwencje, również zdradę. I uważam,że zdrada też jest konsekwencją złych zachowań ciągnących się miesiącami/ latami między żoną/mężem. Oczywiście ,że nie każdy kryzys kończy się zdradą. Wpływa na to bardzo wiele czynników
- charakter, wytrzymałość , siła psychiczna żony/męża
- moc, siła, jakość kryzysu
- czas uświadomienia sobie problemu
- chęć, czas i różnorodność działania w odbudowie związku
- itd...itd... - każdy ma swoje pewnie spostrzeżenia

To jest tak ,że nie każdy kto chce do czegoś dojść uzbraja się w cierpliwość w dążeniu do celu- niektórzy idąc na łatwiznę kradną - cel ten sam = posiadanie. Każdy z nas jest inny , każdy ma swój próg wytrzymałości , cierpliwości, chęci.
Odpowiadając na stałe tu pytanie na forum może jednak tak jest ,że pośrednio popchnęliśmy naszych współmałżonków do odejścia, do zdrady , niejako otworzyliśmy furtkę możliwości takich, spowodowaliśmy,że zakiełkowało się to w ich głowach. Nie ma tak ,że żyjąc w sielance, żyjąc z ideałem u boku ( z nami) , żyjąc w szczęśliwym , kochającym się małżeństwie dochodzi do zdrad, do opuszczenia , odejścia. Przynajmniej ja nie znam takiego przypadku. Więc czy byliśmy tymi ideałami w oczach żony/męża,że posunęli się do tak drastycznego kroku ?
No to poszłaś po bandzie.
Czy tylko ideałów się nie zdradza?
Czy Ty znasz chociaż jednego idealnego człowieka? Bo ja nie.
Czy Ty znasz chociaż jedno w pełni szczęśliwe codziennie przez wiele lat małżeństwo? Bo ja nie.
W życiu są wzloty i upadki, jest cudownie, źle, lepiej, gorzej.
Mój mąż codziennie przez dobrych kilka lat, siedział przy kowalskiej i z nią pracował. Nawet średnio ją lubił. Miał zostać szefem firmy, wtedy dzielili z kowalską w marzeniach stanowiska i robili plany. Bo wtedy w pracy potrzebował Piętaszka. Urósł w jej oczach natychmiast. Sprawa nie wypaliła. Mąż miał kryzys wieku średniego spowodowany niezrealizowaniem się marzeń w pracy. I spróbował się sprawdzić na innym polu, z 17 lat młodszą kowalską. Był dumny, że udało mu się ją zdobyć. A kiedy romans się wypalił (po 4,5 roku), pojawiły się kolejne młode kowalskie (wszystkie sporo młodsze ode mnie), równolatki mimo zabiegów, były bez szans.
I napisz mi proszę, jaka w tym moja wina?
Zestarzałam się, a on potrzebował się potwierdzić. Z pracą nie wypaliło, ale zdobył młodą kobietę.
Czy uważasz, że miałam zrobić operację plastyczną?
Czy naprawdę chodzi tylko o to, aby za wszelką cenę mieć współmałżonka?
Czy jednak chodzi o to, aby być sobą, lubić siebie, niezależnie od tego, co zrobi niedojrzały, chłopięcy, stary mąż?
???
... kompletnie nie rozumiem co Twój wpis ma wspólnego z moim ?
Ja Ci nie powiem jaka Twoja wina była w kryzysie Waszym. Ty wiesz najlepiej ... I nie chodzi tu o wiek , ale o obecność ...
helenast
Posty: 3093
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: helenast »

Aleksander pisze: 17 paź 2017, 18:02
helenast pisze: 17 paź 2017, 17:50 [...]
Ozeasz rozumiem Twój pewien szok na słowa żony, powiem Ci ,że ja osobiście poczekałabym i przyjęła ... Nazwij to naiwnością czy jak tam chcesz - takie jest moje stanowisko.
Jasne... jak tu już kiedyś pisałem - jak dzieci odejdą, zostanie samotna, stara i z przebiegiem po iluś panach kowalskich... wypadnie z rynku i choćby chciała to już "nie zdradzi" bo jej po ludzku już nie zechce... to Ozeasz ma ją przyjąć z otwartymi ramionami ;) ... ja rozumiem miłosierdzie miłosierdziem, ale bez przesady :P.

Jak ktoś tu już pisał - nie sztuką jest dotrzymać wierności mając 80+ lat...
Również nie sztuką jest "wrócić" jak wypalą się inne możliwości...

Każdy zrobi po swojemu - ja bym czekała i przyjęła .
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Ja mam wrazenie, ze myślenie typu " ja nie zdradzilam/em" daje poczucie bycia lepszym.
Jak by nie bylo, w tej trudnej sytuacji porzuconego/zdradzonego, to bardzo cenne poczucie.
Trwa obrona bastionu "bycia lepszym".

Podziwiam Helenast, ze chce Ci się jeszcze argumentować i tłumaczyć.

A cala ta dyskusja została sztucznie wywołana przez przeniesienie tu wpisów, które wcale nie dotyczyły tego tematu.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13389
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Nirwanna »

Ma wrażenie, że skoro ludzie piszą, i to intensywnie, to jest to właściwe miejsce :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
helenast
Posty: 3093
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: helenast »

bosa pisze: 17 paź 2017, 19:31

Ok, jest się winnym, ma się udział w kryzysie, nikt nie zaprzecza temu. Ale na forum ,przynajmniej tym starym cały czas czytałam "za kryzys odpowiedzialni są oboje małżonkowie, ale za zdradę tylko zdradzacz."
Skoro tak mu niedobrze z nami, to niech odejdzie, ale czemu odchodzi do kogoś? Czy tak się naprawia małżeństwo?
A zdrada skąd się bierze? ze szczęśliwego, kochającego się i szanującego się żony/męża = małżeństwa ?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13389
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Nirwanna »

Bywa, że bierze się np. z chorób psychicznych. Na starym forum było kilka takich wątków. Temat i przyczyny zdrady są naprawdę bardzo różnorodne, akurat ten bieżący wątek w mojej ocenie skupia się na jakiś 40-50 procentach przypadków wszystkich zdrad. Patrząc choćby na historie sycharków na forum na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Nirwanna pisze: 17 paź 2017, 21:58 Bywa, że bierze się np. z chorób psychicznych. Na starym forum było kilka takich wątków. Temat i przyczyny zdrady są naprawdę bardzo różnorodne, akurat ten bieżący wątek w mojej ocenie skupia się na jakiś 40-50 procentach przypadków wszystkich zdrad. Patrząc choćby na historie sycharków na forum na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Nirwanna
O czym mówisz pisząc o %?
Bo ja nie za bardzo chyba rozumiem.

Oczywiście, ze od każdej reguły są wyjątki.
W tym przypadku to właśnie choroby psychiczne czy inne defekty.
To jak najbardziej się zdarza, ale nie jest regulą. Myślę, ze znacznie więcej jest W tym problemów ludzi normalnych.
(i bardzo proszę nie domagać się doprecyzowania, jako człowiek jest normalny).
helenast
Posty: 3093
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: helenast »

lustro pisze: 17 paź 2017, 21:44 Ja mam wrazenie, ze myślenie typu " ja nie zdradzilam/em" daje poczucie bycia lepszym.
Jak by nie bylo, w tej trudnej sytuacji porzuconego/zdradzonego, to bardzo cenne poczucie.
Trwa obrona bastionu "bycia lepszym".
Bo to pozycja wyparcia się własnego wkładu nie tyle w sam kryzys ile w jego konsekwencje.
Niby przyznają się , ale wciąż się bronią / usprawiedliwiają/ nawet wybielają

Cóż , może jeszcze jest to zbyt świeże, zbyt bolesne by dostrzec prawdę, by się przyznać do pewnych spraw.
Ja również byłam w takim punkcie. Rozumiem tych ludzi , tylko trochę mi ich żal, bo sami sobie blokują pewne sfery - sfery przebaczenia, sfery stanięcia w prawdzie, sfery samokrytyki , sfery naprawienia , uzdrowienia siebie.
Każdy potrzebuje na to czasu , może i impulsu odpowiedniego. Moim impulsem był program 12 kroków, w którym ujrzałam siebie jak w dokumentalnym filmie. W pierwszej chwili kompletnie się nie poznałam , ale to niestety byłam ja. W części nieświadoma, ale i w dużej części tak dumna i pyszna,że aż ślepa i głucha.
Mam nadzieję ,że każdy odnajdzie swój punkt zwrotny.
ODPOWIEDZ