MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Ogłoszenia i informacje.

Moderator: Moderatorzy

helenast
Posty: 2837
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 20 wrz 2019, 8:12

Kilka dni temu wróciłam z pielgrzymki po Ziemi Świętej. Nie da się słowami opowiedzieć uczuć , odczuć , wrażeń. Nie da się pokazać na zdjęciach piękna , nastroju wszystkich miejsc, do których pielgrzymowaliśmy. Szliśmy pustynią Judzką - dróżką po której szedł Chrystus. Upał dawał się we znaki - 58 st C , zero wiatru , zero cienia, kończyła się woda. Było naprawdę ciężko , ale świadomość, że On dał radę dodawała sił. Nad rzeką Jordan, w miejscu chrztu Chrystusa odnowienie chrztu oraz wejście do tej samej rzeki powodowało dreszcze i to nie z zimna, bo woda bardzo ciepła,  ale z emocji. Bazylika zwiastowania , Bazylika Bożego Narodzenia z miejscem narodzin Jezusa, Kościół na Polu Pasterzy, Jerycho, Góra kuszenia, Gana Galilejska, rejs łodzią po Jeziorze Galilejskim , Kafarnaum, Góra Błogosławieństw, Tabgha, Góra Tabor, Góra Oliwna, miejsce zaśnięcia Matki Bożej , cała Jerozolima, ściana płaczu i wreszcie Wieczernik,  Droga Krzyżowa, Golgota oraz Bazylika Bożego Grobu... Codzienne Msze św. odbywały się w miejscach obecności Jezusa NMP , Św.Józefa i wielu innych świętych. Trudne do ogarnięcia rozumem ,że brałam udział w Eucharystiach , gdzie fizycznie bywał ,chodził , mówił , błogosławił oraz uzdrawiał Chrystus. 
Łzy lały się ciurkiem.  Początkowo były to łzy , które były odczuciem, iż nie jestem godna być i dotykać tych wszystkich świętych miejsc. Podczas mszy  słyszałam głos ,że mam wyjść, że nie mogę brać udział w eucharystiach, nie powinnam.  Takie mną targały odczucia. Dopiero egzorcyzm i modlitwa znajomego księdza opiekuna  grupy o uwolnienie  dała mi spokój , dała wolność od złych myśli. Pozbyłam się blokad, które mnie ograniczały. Poczułam , ulgę , lekkość na sercu i zdjęcie ogromnego ciężaru. Modlitwa była szczególna , bo w grocie narodzin Jezusa. Nie przypadkowo ksiądz wybrał to miejsce - powiedział ,że mam zacząć wszystko od nowa. Nowe życie , nowe cele, nowe spojrzenie na wiarę i Boga. 
To było piękne. Ksiądz podał mi Pismo Święte i powiedział , bym otworzyła je sama i wskazała daną linijkę. Niewiarygodne to było, gdy odczytał mi tekst. ,, ... Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, 
a nie trać równowagi w czasie utrapienia ... ,, .........
Najtrudniejsza i najbardziej bolesna dla mnie była Droga Krzyżowa. Stacje były w samym centrum Starego Miasta Jerozolimy . Pomiędzy budynkami mieszkalnymi, pomiędzy straganami, sklepami. Cały ten ruch, gwar powodował , iż mogłam wczuć się dokładnie w atmosferę jaka panowała , gdy Jezus szedł tą drogą. 
Nie umiem opisać Wam emocji moich. Szłam na boso , by poczuć każdy kamień , każdy stopień , by chłonąc atmosferę nie tylko duchowo , ale i fizycznie. Serce waliło mi jak szalone. Łzy płynęły po policzkach , gdy uświadomiłam sobie co On czuł , czego doznawał od ludzi. Gdy doszliśmy do Golgoty moje emocje się zawiesiły. W momencie  dotknięcia miejsca , gdzie stał krzyż , na którym został ukrzyżowany Chrystus przestały lecieć mi łzy , przestałam odczuwać cokolwiek. Nie uniosłam tego. Nie dochodziło do mnie jak ludzie mogli coś takiego zrobić. Nie pojmowałam umysłem , że ja tam jestem, że w tym właśnie miejscu umarł Chrystus, że była tu jego krew, było jego cierpienie, ból i wiele innych doznań. 
Staliśmy w kolejce do Bożego Grobu w ciszy. Nie umiałam się nawet pomodlić. Nie pamiętam moich myśli. Czułam tylko przez gołe stopy zimno kamiennej posadzki. Wchodziliśmy po 3 osoby do Bożego Grobu. Popędzali nas , bo spora kolejka jeszcze czekała , a za 2h mieli zamykać Bazylikę. Każdy dotykał grób i wychodził , trwało to może kilka sek. Pomyślałam , nie - to zbyt mało. Uklęknęłam i przytuliłam się do grobu, objęłam go rękoma. Czułam ciepło tego kamienia, czułam spokój  i o dziwo strażnik  przestał popędzać, umilkł. Teraz nawet gdy to opisuję ciało moje drży. Trudne , ciężkie, ale zarazem piękne odczucie i uczucie.
Te wszystkie chwile i wiele znaków , które w Ziemi Świętej otrzymałam będą ze mną do końca mojego życia. Zmieniły wiele we mnie. Uzdrowiły,  nawróciły. Uświadomiłam sobie będąc w tych miejscach , widząc je osobiście jak bardzo poprzez grzech raniłam Chrystusa. Chrystusa, który tyle zła doznał, który wszystko wziął na siebie , który dla mnie oddał własne życie. Oddał w upokorzeniu, w cierpieniu , w pogardzie... 
Zaniosłam do tych  świętych miejsc wiele intencji - Was wszystkich , nasz Sychar. Zaniosłam poszczególne osoby , rodzinę, przyjaciół , znajomych. Łatwo nie było , bo szatan szalał. Szalał we mnie samej na początku pielgrzymki oraz w dniu drogi krzyżowej. Na WhatsAppie mam moją grupę osób , które niedawno ukończyły 12 kroków. Właśnie w ten piątek - w czasie, gdy szłam Drogą Krzyżową pisały o trudnych wydarzeniach , doświadczeniach , które działy się w ich życiu, w ich domach. Hm, kolejny znak, kolejny dowód. 
Powiem Wam jeszcze,że zafascynowała mnie postać sw. Józefa, a właściwie jego postawa. Pełne zaufanie , pełne podporządkowanie się słowu Bożemu, pełne wykonanie poleceń - zostaw wszystko , wstań i idź. I on tak robił , bez słów ,, dlaczego lub po co ,, . Bez obaw, bez sprzeciwu ,bez wyjaśnień. Podziwiam jego siłę miłości do Maryi. Szkoda,że tak mało go do tej pory znałam. Jest godnym przykładem do naśladowania i daje świadectwo co znaczy ufać Bogu....
Mam nadzieję ,że kiedyś jeszcze wrócę do ŹŚ. Na razie za rok II część - Jordania ...

twardy
Posty: 1889
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: twardy » 20 wrz 2019, 10:52

Dziękuję Ci za Twoje świadectwo, że podzieliłaś się sobą z nami.
Moje serce raduje się, gdy czytam Twoje słowa. :D

EL.
Posty: 6860
Rejestracja: 29 sty 2017, 21:46
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: EL. » 20 wrz 2019, 21:24

Nie uniosłam tego. Nie dochodziło do mnie jak ludzie mogli coś takiego zrobić.

Haniu, wielkie dzięki za Twoje świadectwo !!

Mnie tez często ostatnio zastanawia....jak ludzie mogli coś takiego zrobić drugiemu człowiekowi. Jak ludzie nadal to robią innym . Niesamowite !!

Cieszę się , ze mogłaś ta’ blisko doświadczyć Jezusa. I poznać Józefa !! Przytulam !! EL.
"Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga " - Edyta Stein

"Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie " - Jan Paweł II

helenast
Posty: 2837
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 20 wrz 2019, 21:44

EL. pisze:
20 wrz 2019, 21:24
Nie uniosłam tego. Nie dochodziło do mnie jak ludzie mogli coś takiego zrobić.

Haniu, wielkie dzięki za Twoje świadectwo !!

Mnie tez często ostatnio zastanawia....jak ludzie mogli coś takiego zrobić drugiemu człowiekowi. Jak ludzie nadal to robią innym . Niesamowite !!

Cieszę się , ze mogłaś ta’ blisko doświadczyć Jezusa. I poznać Józefa !! Przytulam !! EL.
Nie ogarniamy , ale czy nasz grzech nie jest również podobnym działaniem do tych , którzy Go kamieniowali, wyzywali, przybili do krzyża ? Dla mnie grzech nabrał inny wymiar, inne znaczenie. Tam , w Ziemi Świętej poczułam fizyczny ból sumienia - ciężkie doznanie. Doznanie wstydu, żalu, smutku , małości.

Przed wyjazdem znalazłam cytat, który towarzyszył mi w tej pielgrzymce, i na który chciałam sobie samej szczerze odpowiedzieć.

,, ... CÓŻ JEST WARTE SZUKANIE BOGA W MIEJSCACH ŚWIĘTYCH , GDY ZGUBIŁEŚ GO W SWOIM SERCU ...,,

EL.
Posty: 6860
Rejestracja: 29 sty 2017, 21:46
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: EL. » 20 wrz 2019, 22:42

Nie ogarniamy , ale czy nasz grzech nie jest również podobnym działaniem do tych , którzy Go kamieniowali, wyzywali, przybili do krzyża ?
I to boli !! El.
"Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga " - Edyta Stein

"Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie " - Jan Paweł II

helenast
Posty: 2837
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 13 paź 2019, 7:25


helenast
Posty: 2837
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 17 paź 2019, 8:16


nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: nałóg » 18 paź 2019, 10:20

Dopiero dziś przeczytałem Twoje świadectwo i ten Twój opis przypomniał i ożywił moje doznania z przed 19 lat gdy byliśmy na pielgrzymce w ZŚ. Wieczernik..... tam popłynęły mi łzy....... dziś tez mam je pod powiekami na wspomnienie. To wieczernik zrobił na mnie największe wrażenie .......
Dzięki Helena

helenast
Posty: 2837
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 18 paź 2019, 12:41

nałóg pisze:
18 paź 2019, 10:20
Dopiero dziś przeczytałem Twoje świadectwo i ten Twój opis przypomniał i ożywił moje doznania z przed 19 lat gdy byliśmy na pielgrzymce w ZŚ. Wieczernik..... tam popłynęły mi łzy....... dziś tez mam je pod powiekami na wspomnienie. To wieczernik zrobił na mnie największe wrażenie .......
Dzięki Helena
To prawda , na mnie też takie wrażenie zrobił. Przez cały czas myślałam ,że Chrystus Spożywając tam Ostatnią Wieczerzę wiedział, że za niedługo zacznie się jego męka i cierpienie. Ba, nawet wyjawia to właścicielowi domu , a jednak siedział z Apostołami, posila się z nimi , jest spokojny. W tzw. wieczerniku chrześcijańskim prowadzonym przez Franciszkanów ( obok ) właściwego wieczernika mieliśmy Eucharystię ... Ech wiele wspomnień ...

alach
Posty: 25
Rejestracja: 24 lut 2017, 11:35
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: alach » 28 paź 2019, 10:44

A ja podzielę się krótko doświadczeniem z rekolekcji na Górze Św Anny.

Przegrałam tam jedną z walkę ze złym. Dałam sobie wmówić, że jestem beznadziejna, beznadziejna matka. Tak bardzo w to uwierzyłam, że poczułam się niegodna iść w sobotę na eucharystii do komunii, pomimo tego, że przy drzwiach przełożyłam dla siebie hostię.
Jednak podczas mszy cały czas słyszałam głos, że jestem zła, że jestem przemocowa, że jestem niegodna. I w to uwierzyłam. Klęczałam i nie wstałam do komunii. Nie poszłam. Zły na chwilę wygrał. Wie jakie to dla mnie ważne, wie, że czerpię z komunii siłę, że praktycznie od roku codziennie jestem na eucharystii. Uderzył w mój słaby punkt. Zwyciężył.

Dzięki Bogu było to krótkie zwycięstwo.
Wieczorem adoracja. Córka usnęła punkt 20, więc mogłam spokojnie w niej wziąć udział. Poszłam. Uklękłam. Łzy mi już buzowały w oczach. Wstałam i poszłam do spowiedzi. Oczywiście pękłam, morze łez wylałam. Wypowiedziałam wszystko co chciałam. I czekałam, aż mnie ksiądz zjedzie z góry na dół i utwierdzi mnie w przekonaniu jaka to jestem zła kobieta i matka. A on zaczął się śmiać. Myślę, co jest? Boże gdzie ja trafiłam?! Przecież znam tego księdza, zawsze u niego się spowiadam, zawsze jak z nami jest na rekolekcjach to jego wybieram. A tu takie zachowanie?! Wyśmiewa mnie. Ja płaczę, a on się śmieje. Myślę dom wariatów!
Jak skończył się śmiać i zaczął rozmawiać ze mną to wszystko zrozumiałam. To właśnie wtedy zrozumiałam, że dałam się złemu omotać, że mu uwierzyłam. Uwierzyłam mu, że jestem beznadziejna. Że zasługuję na potępienie, na ból, na skarcenie. A ksiądz mnie naprostował. Udowodnił mi na spowiedzi, że tak nie jest. Że jestem umiłowaną córką Króla. Że jestem piękna pięknem Pana.

Tak naprawdę to po raz kolejny najbardziej siebie poraniłam. Zgrzeszyłam brakiem miłości do siebie. Brakiem miłosierdzia wobec siebie.

Podobne doświadczenie miałam w lutym na spotkaniu GLiM. Tam złemu też w to uwierzyłam, tam też nie poszłam w niedzielę do komunii. Tam miałam ochotę jeszcze wyjść z eucharystii. Płakałam całą mszę i walczyłam, żeby na niej zostać do końca. Wiedziałam, że nie mogę w takim stanie wrócić do domu, do dzieci. Dorwałam księdza po mszy i się wyspowiadałam. Liczyłam, że za pokutę każe mi iść na kolonach do Częstochowy. A tu spotkały mnie ciepłe i miłosierne ramiona Chrystusa.

Na Górze sw Anny znowu miłosierne ramiona mnie przytuliły. Zabroniły mi powtarzać o sobie wszystkie te złe słowa i nakazały powtórzyć sobie 1000 razy, że jestem umiłowaną córką Króla! Cudowny czas. Cudowne, namacalne spotkanie z Chrystusem. Jeszcze długo mi łzy płynęły po spowiedzi, ale już ze wzruszenia. Wzruszyło mnie po raz kolejny miłosierdzie Pana.

Po adoracji odnalazł mnie syn. Nie dało się ukryć, że płakałam. Pytał co się stało. Przytulił mnie mocno. Siedział mi na kolanach w kaplicy. Muzyczni jeszcze grali. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, a mi znowu łzy poleciały, bo uwierzyłam w to, że jestem dobrą mamą dla swoich dzieci, że mam z nimi dobre relacje. Upadam i grzeszę, jak każdy z nas, ale jestem dobra. Syn poszedł mi zaparzyć herbatę, zatroszczył się o mnie. Potem wieczorem w pokoju zapytał jeszcze raz czemu płakałam i powiedziałam mu, że płaczę, bo tak trudno mi jest sobie samej wybaczyć swoje grzechy, że Bóg jest taki cudowny, że nam przebacza, że Jego miłosierdzie nie za granic, a ja sobie samej nie potrafię. Syn mnie przytulił i powiedział nie płacz mamo :)

W lipcu skończyłam kroki. Prowadzące uprzedzały, że złemu się to nie podoba i że będzie walczył o nas. No i walczy.
Nie sądziłam, że tak szybko odżyje we mnie mój największy problem: samobiczowanie. A jednak. Zły próbował od września innymi sposobami mnie złamać, ale mu się nie udawało. Ale cwana bestia z niego i znalazł jednak sposób. Cieszę się, że zrobił to na rekolekcjach :) bo miałam pod ręką kapłanów i moją cudowną krokową rodziną, którzy mnie szybko podciągnęli ku Bogu.

Chwała Panu z nich, że są narzędziem w ręku Pana.
Chwała Panu za 12 kroków i moje prowadzące! Już wiem, że program tylko skończył się na forum, a w życiu własnie się rozpoczął :)
Chwała Panu za możliwość bycia z Wami wszystkimi na rekolekcjach.

I jak to moja 5 latka mówi: Alleluja i do przodu :)

ps. Miało być krótko, ładnie i zwięźle, a wyszło jak zawsze ;)

helenast
Posty: 2837
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 28 paź 2019, 11:40

Chwała Panu

Piękne świadectwo

alach
Posty: 25
Rejestracja: 24 lut 2017, 11:35
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: alach » 28 paź 2019, 12:04

helenast pisze:
28 paź 2019, 11:40
Chwała Panu

Piękne świadectwo
♥️

EL.
Posty: 6860
Rejestracja: 29 sty 2017, 21:46
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: EL. » 28 paź 2019, 19:49

Jest krótko, ładnie i zwięźle . Chwała Panu ukochana Córko Króla, dobra Mamo i piękna Kobieto . El.
"Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga " - Edyta Stein

"Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie " - Jan Paweł II

helenast
Posty: 2837
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 28 paź 2019, 20:30

Wspaniały czas rekolekcji , czas z Wami - moimi Przyjaciółmi. Rozmowy, śpiew , łzy, spacery i podładowanie akumulatorów podczas konferencji. Temat - miłość - piękny , ale jakże trudny, czasem bolesny. 
To o czy mówił ks.Piotr podczas  utwierdziło mnie w przekonaniu dobrych i właściwych wyborów , które podjęłam podczas mojego kryzysu. Ludzie różne wybierają formy działań w ciężkich chwilach , w traumatycznych momentach. Jedni wybierają walkę na tzw. noże inni odpuszczają , a ja wybrałam działanie poprzez miłość. Bardzo trudna to była droga. Bardzo bolesna czasami. Zaciskałam zęby, łzy lały się strumieniami. Zwyciężyłam , a właściwie miłość zwyciężyła... Ks. Dziewiecki  mówi, że takie działanie to nie miłość , a naiwność. Nie zgadzam się z nim. Ja 4 lata walczyłam ( choć może ,,walka,, to nie najlepiej dobrane słowo)  o nasze małżeństwo miłością i dobrocią. Sprawdziło się. Da się . Jestem tego żywym świadectwem. 
To był sprawdzian dla moich uczuć , dla mojej siły miłości , dla mojej postawy. Każdy inaczej pojmuje słowo miłość , ja też się jej uczyłam dopiero w życiu dorosłym jak dałam temu świadectwo na rekolekcjach.  W poznawaniu miłości , w chęci jej odnajdywania oraz uczenia się jej nie ma granic ani wiekowych , ani czasowych. 

Wielu z nas pewnie czyta Biblię , zachwycając się nią i pewnie też każdy zna jeden z najsłynniejszych jej fragmentów 
1 List do Koryntian
 

Hymn o miłości

13
1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów1, 
a miłości bym nie miał, 
stałbym się jak miedź brzęcząca 
albo cymbał brzmiący. 
2 Gdybym też miał dar prorokowania 
i znał wszystkie tajemnice, 
i posiadał wszelką wiedzę, 
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. 
a miłości bym nie miał, 
byłbym niczym. 
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, 
a ciało wystawił na spalenie2, 
lecz miłości bym nie miał, 
nic bym nie zyskał. 
4 Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
5 nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości, 
lecz współweseli się z prawdą. 
7 Wszystko znosi, 
wszystkiemu wierzy, 
we wszystkim pokłada nadzieję, 
wszystko przetrzyma. 
8 Miłość nigdy nie ustaje, 
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, 
albo jak dar języków, który zniknie, 
lub jak wiedza, której zabraknie. 
9 Po części bowiem tylko poznajemy, 
po części prorokujemy. 
10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, 
zniknie to, co jest tylko częściowe. 
11 Gdy byłem dzieckiem, 
mówiłem jak dziecko, 
czułem jak dziecko, 
myślałem jak dziecko. 
Kiedy zaś stałem się mężem, 
wyzbyłem się tego, co dziecięce. 
12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; 
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: 
Teraz poznaję po części, 
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany3. 
13 Tak4 więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: 
z nich zaś największa jest miłość. 


Chcemy naśladować Jezusa , bo to jest nasza właściwa droga. Deklarujemy się być katolikami. Mówimy o sobie osoby wierzące. A czy potrafimy kochać tak jak jest napisane w powyższym tekście ? Kto z Was tak kocha ? Ja tak jeszcze nie umiem - staram się, ale nie potrafię. 
Czy rozwiązujemy nasze problemy z miłością ? Czy patrzymy na naszego brata i siostrę ze wspólnoty , z otoczenia z miłością ? Ile razy mówimy sobie i powtarzamy - czyń tak jakbyś chciał by i z tobą tak czynili - naprawdę tak robimy ? ...
Ludzie nas ranią i my ranimy , ale czy wet za wet jest rozwiązaniem ? czy zmienia to nasze życie na dobre ? czy nas wzbogaca ? 
Ile razy - parę dni temu , wczoraj czy dzisiaj powiedzieliśmy komuś ,że go kochamy ? Tak  od serca, prawdziwie , bezinteresownie. Nie oczekując odpowiedzi , nie wstydząc się tego słowa.  
Ja to mówiłam podczas rekolekcji , ale i usłyszałam, że i mnie kochają. Piękne uczucie. Otwiera serce i duszę na innych... 
Miłość to najpiękniejszy dar jaki ofiarował nam Bóg. Rozwijajmy go w sobie. Pielęgnujmy , podlewajmy i dokarmiajmy wiedzą ,  by go nie zmarnować , nie zniszczyć. Miłość to też największy sens życia człowieka, bez niej będziemy ubodzy, słabi , zgorzkniali. 
Dzięki miłości mogę dzisiaj żyć ... mogę oddychać... mogę normalnie funkcjonować... mogę dawać siebie innym. Dzięki miłości uzdrowiłam moje małżeństwo ... przebaczyłam ... nawróciłam się.
Pragnę dzielić się teraz nią z innymi, pragnę mówić o niej , rozdawać ją innym . Dobrze mi z nią :-) ...

alach
Posty: 25
Rejestracja: 24 lut 2017, 11:35
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: alach » 29 paź 2019, 8:34

Dziękuję Haniu 😙

Z miłości będziemy rozliczani przed Bogiem.❤
Miłość jest trudna. Przebaczenie jest trudne.
Ale nie ma innej drogi do świętości jak przez miłość. Kochać Boga, siebie, bliźniego. Jeśli będzie Bóg na 1 miejscu, to nasza miłość na pewno będzie piękna i owocna.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość