MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Ogłoszenia i informacje.

Moderator: Moderatorzy

helenast
Posty: 2840
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 23 maja 2017, 8:08

"Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was - ku chwale Boga" (Rz 15,7)

     Piątek 19.05.2017. Wyjeżdżam na rekolekcje. W sercu jakiś brak przekonania. W głowie kotłuje się myśl co mi one dadzą, czy coś z nich wyniosę dla siebie, czy coś szczególnego mnie dotknie, zaciekawi. 
Temat dość trudny wbrew pozorom. Dzień pierwszy i już odczuwam chaos wiadomości , zagadnień i tematów. Nie potrafię sobie tego ułożyć , nie potrafię odnaleźć się w tym wszystkim. W materiałach , które otrzymałam informacje o małżeństwie, żonie, mężu , dzieciach. Dostrzegam ,że wszędzie na pierwszym miejscu zaznaczony jest Bóg - ale przecież to już wiem. Pada hasło ,, zamysł Boga,, odczytuje to jak pytanie, ,, co autor miał na myśli ?,,. Nie lubię tego typu stwierdzeń, bo jest to wielka niewiadoma i prowadzi czasem do błędnych domysłów oraz błędnych interpretacji. Jedno jest pewne, że zamysłem Boga w kryzysie małżeńskim , w naszych osobistych upadkach , w sytuacjach dotknięcia samego dna jest nasze nawrócenie , ale czy jest jeszcze coś głębszego, coś innego czego nie potrafię zinterpretować ?
Najbardziej jednak utkwiło mi zdanie ks.Piotra ,że ,, NAJKRÓTSZA DROGA CZŁOWIEKA DO CZŁOWIEKA PROWADZI PRZEZ BOGA ,,. Niby to takie oczywiste, a jednak ... Rozmawiając z innymi oraz słuchając ich świadectw dostrzegłam jak bardzo my/ja , tak wierzący przecież ludzie, ponad Boga stawiamy własną pychę, dumę, wyniosłość, chęć odegrania się, zemsty i wiele innych cech nie mających nic wspólnego z tym zamysłem Boga, o którym mówił ks.Piotr. Są to przecież cechy charakteryzujące szatana, więc komu tak naprawdę jesteśmy oddani Bogu czy szatanowi ?
Przygarnijcie siebie nawzajem = zaakceptujcie bezwarunkowo. Jakież to trudne, gdy w drugim człowieku (współmałżonku, w przyjacielu, w innych osobach ) szukamy naszego wyimaginowanego ideału. A gdy go nie odnajdujemy podejmujemy ciężką pracę nad zmianą wg naszego obrazka, naszych chciejstw, naszych oczekiwań.
Chrystus nas przygarnia bez względu na kolor skóry, wygląd , charakter. Pragnie jedynie byśmy stosowali się do Jego praw, zasad. Czy potrafimy to dla Niego zrobić , czy potrafimy MY się zmienić czy tylko potrafimy zmieniać innych? 
Ksiądz Piotr nie zagłębiając się w szczegóły odpowiedział na pytanie nurtujące wielu z nas o przyczynach kryzysu małżeńskiego, że ,,jakie są fundamenty taka i budowla,,. Moje fundamenty były chyba z papieru bo budowla runęła jak domek z kart , przy najmniejszym i najsłabszym podmuchu. Nie było czego reperować , naprawiać , kleić bo to dalej byłaby to ta sama, słaba i niestabilna budowla - jedynie połatana i zatuszowana.
Zbudowałam więc wszystko od początku. Zaczęłam od mocno uzbrojonych fundamentów ( między innymi od programu 12 kroków), a później powoli cegła po cegle. Nie było łatwo - kosztowało mnie to wiele nadludzkiego wysiłku, wiele łez, było i załamanie i chęć odpuszczenia, ale wytrwałam i z perspektywy czasu powiem Wam,że jestem z siebie dumna. Dumna, że wytrwałam, że nie poddałam się. Teraz jest dobrze. Jesteśmy szczęśliwi, a najważniejsze ,że czuję się bezpiecznie w naszej ,, budowli ,, choć jestem też czujna i przeprowadzam małe lub większe remonty w formie rekolekcji lub dobrej , mądrej książki / poradnika. 
Po całej mej kamienistej drodze, po tych rekolekcjach z całą świadomością stwierdzam, iż wiem co oznaczają te słowa:

 „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” z naciskiem na słowa ,,... jednym ciałem ...,,

jacek-sychar

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: jacek-sychar » 23 maja 2017, 8:55

Dziękuję Ci za to świadectwo i za możliwość poznania Ciebie osobiście.
Jak teraz czytam Twoje posty, to od razu mam Ciebie przed oczami. :D

helenast
Posty: 2840
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 23 maja 2017, 10:43

jacek-sychar pisze:
23 maja 2017, 8:55
Dziękuję Ci za to świadectwo i za możliwość poznania Ciebie osobiście.
Jak teraz czytam Twoje posty, to od razu mam Ciebie przed oczami. :D

Mam nadzieję,że ten obraz jest pozytywny :D - nie musisz odpowiadać ha ha ha :lol:

twardy
Posty: 1889
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: twardy » 23 maja 2017, 19:56

Fajnie, że na nowym forum również założyłaś wątek na temat swoich przemyśleń po rekolekcjach. Nie wiedziałem, że jesteście z mężem razem. Bardzo się cieszę z Twojego szczęścia. :D

mama84
Posty: 24
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:55
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: mama84 » 12 cze 2017, 22:48

Dziękuję za Twoje świadectwo i realizm z niego płynący!!

helenast
Posty: 2840
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 24 lip 2017, 7:18

Czytając tak różne wątki na forum dostrzegłam jedną wspólną cechę zachowań , niestety tych niszczących zachowań. Są nimi nasze chciejstwa. Kiedyś usłyszałam na kazaniu  słowa o niewłaściwym dążeniu do własnych celów. Uderzyło mnie słowo ,, niewłaściwe,, i sporo się nad tym zastanawiałam. Po przeanalizowaniu mojego kryzysu i mojej postawy doszłam do jednego wniosku. Nie ma nic gorszego jak żądania zmiany partnera oraz co gorsza wieczne oczekiwania od tej drugiej strony. Moje wyobrażenia o idealnym małżeństwie, o idealnym współmałżonku były tak wyidealizowane, wyśrubowane, że nie mogło się inaczej skończyć niż kryzysem. Na siłę chciałam zmienić wszystko i wszystkich po swojemu. Wg mojego i tylko mojego planu. Nie brałam kompletnie pod uwagę opinii, chciejstw i oczekiwań partnera, bo przecież to ja byłam idealna - w swoim mniemaniu, w zaślepieniu, w dumie i pysze. Słowo ,, kompromis,, nie istniało w moim świecie, a przeświadczenie, iż wszystko robię najlepiej i nie zostaje przez to doceniona powodowało rozgoryczenie, złość, zawód. 
Oczekiwania, oczekiwania i wieczne oczekiwania przesłoniły , zagłuszyły wręcz rzeczywistość, radość życia, dobre chwile , które były lecz przemknęły niezauważone... Przestałam to wszystko dostrzegać bo wciąż chciałam więcej i więcej. Kontakty z najbliższymi sprowadziłam do poziomu wydawanych przeze mnie komend, rozkazów, nakazów i co tam jeszcze istnieje w tym temacie. A przy tym wszystkim wieczne oczekiwanie ,, zapłaty,, za moje poświęcanie się dla rodziny. Każdy gest robiony dla nich był skrzętnie zapamiętywany w mojej pamięci i czekałam kiedy i co dostanę w zamian. Dopiero na 12 krokach doznałam dosłownie zderzenia z tzw.ścianą = z prawdą o sobie samej. Chociaż bardzo długo walczyłam i broniłam mojego stanowiska w tej sprawie to siła prowadzących oraz sam program udowodnił , iż całkowicie się mylę , wręcz źle postępuję. Te wszystkie moje chciejstwa, te oczekiwania najbardziej niszczyły mnie samą nakręcając spiralę żalów i pretensji, które z regularną systematycznością wylewałam na bliskich. Najgorsza była złość, która we mnie odkładała się gdy nie doczekałam się pytań od bliskich ,,w czym mogą mi pomóc,, lub gdy mąż nie domyślił się ,że w danej chwili napiłabym się herbaty. Teraz wydaje się to śmieszne i banalne, ale gdy poszukacie w swoim życiu podobnych zachowań dostrzeżecie jak destrukcyjne są konsekwencje takich zachowań. Niszczą totalnie relację z najbliższymi, zagłuszają ich potrzeby oraz doprowadzają nawet do niechęci / obojętności/ nienawiści. 
Moja zmiana nie była łatwa, ale z pomocą Boga i ludzi z Sycharu zaczynałam dostrzegać i odczuwać radość oraz zadowolenie, że mogę coś z siebie dać innym ... z siebie, albo wręcz całą siebie. Moje wszystkie czynności i gesty przemieniłam w dar ( to piękne słowo) . Zrozumiałam znaczenie własnej woli. Przestałam oczekiwać. Przestałam chcieć po mojemu. Nie opiszę Wam jak wielką ulgę poczułam, jaką radość gdy mogąc dawać przestałam liczyć na zapłatę. Przemiana wg - wolę dawać niż brać zmieniła o 180 st moje życie. Mam ogromną satysfakcję z tego co robię i naprawdę wystarczy mi świadomość, iż inni są szczęśliwi , zadowoleni. Dostrzegłam, że mimo wielu problemów, ciężkich chwil życie jest dobre, kolorowe. Dostrzegłam i usłyszałam potrzeby najbliższych, ich zdanie- często inne niż moje, ale równie ważne. Nauczyłam się kompromisu, tolerancji oraz tego ,że jeżeli coś potrzebuję to wystarczy powiedzieć, poprosić , a nie czekać , aż się inni domyślą... Wszystko tak naprawdę Kochani zależy od nas, od naszego podejścia, nastawienia. Ważne jest odnalezienie tej podstawowej blokady w nas, tego zła, które sprawia, iż jesteśmy zgorzkniali, złośliwi, destrukcyjni itd. Odnaleźć, ale i  zaakceptować , przyjąć do siebie oraz naprawić... Ja już to odnalazłam - były to moje chciejstwa i oczekiwania. Zachowania, które niszczyły wszystko jak taran. 
Moja zmiana zadziałała jak cudowny lek na moje małżeństwo. Aż niewiarygodne jak małej zmiany należało dokonać by było dobrze... Czy żałuję ,że tak późno do tego doszłam - nie, nie żałuję, bo bez tego wszystkiego co wydarzyło się, działo się złego w moim życiu i w moim małżeństwie nie dostrzegłabym bez kryzysu, bez 12 kroków, bez Boga i bez przyjaciół z Sycharu. Dlatego nie zwracajcie uwagi na to czy jest późno czy macie jeszcze czas - przeanalizujcie swoje życie i postępowanie. Czy przypadkiem blokadą na uzdrowienie nie jest Wasze zaślepione oczekiwanie na wszystko i od wszystkich. 

Pozdrawiam :-) 

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: Pavel » 24 lip 2017, 13:19

pięknie napisane :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: zenia1780 » 24 lip 2017, 15:33

:D
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)

bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: bosa » 24 lip 2017, 17:55

Oj tak, trzeba pilnować się na każdym kroku ,aby brać pod uwagę nie tylko swoje chciejstwa i oczekiwania, ale to ,co chcieliby inni...
Wykonałaś Haniu tytaniczną pracę :) . To jest strasznie trudne, aby to zauważyć, zdać sobie z tego sprawę i to zmienić w sobie. Obym ja też kiedyś tego dokonała.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney

helenast
Posty: 2840
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 24 lip 2017, 19:31

bosa pisze:Wykonałaś Haniu tytaniczną pracę :) . To jest strasznie trudne, aby to zauważyć, zdać sobie z tego sprawę i to zmienić w sobie. Obym ja też kiedyś tego dokonała.

Oj tak, nie było łatwo , bo najtrudniej dokonuje się zmian w samym sobie. Pomogło mi , gdy uświadomiłam sobie, iż będąc w związku małżeńskim , w związku partnerskim muszę wyeliminować słowo ,, JA ,, a zastąpić je słowem ,, MY ,,. Dotyczy to nie tylko w stosunku do współmałżonka , ale i do dzieci.
Wierzę mocno , że każdemu się uda... Każdemu kto naprawdę uzna swoje złe nawyki, złe i destrukcyjne zachowanie oraz naprawdę będzie chciał to zmienić.

twardy
Posty: 1889
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: twardy » 25 lip 2017, 21:50

:D

helenast
Posty: 2840
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: helenast » 21 sie 2017, 12:17

Nigdy nie rozumiałam argumentu nazywanego ,, niedojrzałością,, , którym posługują się współmałżonkowie by uzyskać unieważnienie sakramentalnego małżeństwa. Wydawał mi się tak nierealny, absurdalny jakby stworzony specjalnie na potrzeby rozdzielenia 2 osób. Jak to możliwe by dorosłe osoby były niedojrzałe?
A jednak czytając tutejsze forum i ostatnie aktywne wątki przekonałam się , iż jest to cecha zachowań wielu współmałżonków. Zadałam sobie  więc pytanie, czy brak zrozumienia słów składanej przysięgi małżeńskiej jest niedojrzałością ? Bo jak inaczej można ująć w słowa działania osób , które samolubnie robią wszystko by mieć lekkie, bezproblemowe życie. Które nie czują lub nie chcą czuć ,że ranią tyle osób wokół siebie. 
Trudno jest zrozumieć współmałżonka, który dla zaspokojenia własnych ( i tylko własnych) potrzeb niszczy małżeństwo, niszczy rodzinę. To naprawdę musi być niedojrzałość, gdy mąż/żona jako powód odejścia podaje chęć posiadania dziecka ( gdy nie ma go w małżeństwie), chęć przeżycia romansu lub brak zgodności charakterów/ dopasowania. Owa ,, niedojrzałość,, to po prostu  zwyczajne tchórzostwo, wygodnictwo, samouwielbienie, brak odpowiedzialności nie wspominając już o miłości. 
Z tego wszystkiego wyłania się obraz jak słowo ,, kochać,, mylone jest z uczuciem. Ja wiem,że dzisiejsze czasy nie sprzyjają temu by wyrzec się siebie dla drugiego człowieka ( współmałżonka). To nie jest w modzie, to nie jest na topie. W iluż to szkoleniach zawodowych czy terapiach psychologicznych nacisk jest na słowo ,, JA,, i nie słyszałam nigdzie by połączono go ze słowem ,, MY lub RAZEM,,. Tak jest kształtowane wczorajsze oraz dzisiejsze pokolenie. Pokolenie dwulicowe, gdzie z jednej strony składa ręce do modlitwy w kościele podkreślając ,że jest chrześcijaninem, a po wyjściu ze świątyni zmienia się człowieka bezwzględnego, roszczeniowego, dumnego, pysznego. To jedno , wielkie zakłamanie.
Jednak prawdziwie niedojrzałymi są osoby, które własne zachcianki oraz potrzeby usprawiedliwiają dla wyciszenia własnego sumienia oskarżając i raniąc współmałżonka , które dla zaspokojenia własnych chciejstw zmieniają partnera nie biorąc pod uwagę wielu innych możliwości rozwiązania problemu. 
Wydaje mi się ,że  najbardziej boli w małżeństwie gdy zawodzi nas druga osoba, ta najbliższa - ta, na którą mieliśmy liczyć w problemach -  ta, która miała nas wspierać , pomagać , podnosić z kolan - ta, która zapewniała, że nas kocha. Z tym trudno sobie poradzić.    
Więc czym tak naprawdę jest niedojrzałość - to stan, w którym emocje rządzą człowiekiem, a nie człowiek emocjami.

Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: Niezapominajka » 24 sie 2017, 21:59

No. Jakbyś pisała o mnie. I co? Mąż poczekał cierpliwie aż się zmieniałas? Nie odrzucił Cię w międzyczasie, był cierpliwy znosząc to całe Twoje roszczeniowo-cierpietnicze zachowanie?

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: nałóg » 31 sie 2017, 9:03

Helenast.......... masz efekty swojej pracy. PD

zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJI

Post autor: zenia1780 » 31 sie 2017, 9:29

Niezapominajka pisze:
24 sie 2017, 21:59
No. Jakbyś pisała o mnie. I co? Mąż poczekał cierpliwie aż się zmieniałas? Nie odrzucił Cię w międzyczasie, był cierpliwy znosząc to całe Twoje roszczeniowo-cierpietnicze zachowanie?
Nie będę pisała za helenast (ale bardzo się cieszę, że mogłam ja poznać i z nią kroczyć), ale z za siebie. Ja w trakcie kroków zorientowałam się, ze nie o małżonka chodzi tak naprawdę, ale o mnie i moja relację z Bogiem i dla Niego zapragnęłam stawać się lepszym człowiekiem, a co za tym idzie również lepszą żoną i matką. Czy mąż na mnie czekał? Nie, chyba nie? On już na mnie i na naszym maleństwie postawił krzyżyk, mimo,że nie odszedł. To ze małżeństwo zaczęło się na nowo składać jest dla mnie nie jako bonusem i potwierdzeniem słów, że jak Bóg na pierwszym miejscu, to wszystko na swoim miejscu.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości