Obrona bez prawnika w sądzie

Bogu, co boskie, cesarzowi, co cesarskie... Czasami trzeba wkroczyć na drogę prawną, zanim to zrobisz, zajrzyj, zapytaj

Moderator: Moderatorzy

CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: CzysteŚwiatło »

Monti, mam tego pełną świadomość. Ja nie mam wpływu na decyzję męża, tak samo jak on nie ma wpływu na moją, dlatego odpuściłam na polu przekonywania go do czegokolwiek i czekam na jego ruch. I wiem, że doprowadzenie do sytuacji, w której sąd wyda wyrok na moją korzyść graniczy z cudem, a walka za wszelką cenę przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego. Jestem tego w pełni świadoma i się z tym pogodziłam. I równie dobrze w tym momencie mogłabym się zgodzić na rozwód, ale tego nie chce zrobić, ponieważ obrona tego małżeństwa jest moim obowiązkiem. Spotkałam się kiedyś z taką myślą, że małżeństwo składa się z dwóch osób, właśnie po to, aby walczyć o siebie nawzajem wspólnie. A wspólnie to nie zawsze znaczy ramię w ramię, tylko czasem trzeba podjąć samotną walkę, gdy druga osoba jest ranna lub zmęczona. Niewiele mogę zrobić, ale mogę zwolnić tempo rozpadu tego małżeństwa. A co ta zmiana wniesie i czym w tym czasie Bóg pobłogosławi, to już jest w Jego rękach. A jeśli i mój mąż się trochę "pogimnastykuje" by ten rozwód uzyskać, to będę miała pewność, że rzeczywiście jest zdecydowany i podjął świadomą, przemyślaną decyzję.
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: Nirwanna »

CzŚ, bardzo zgadzam się z tym co napisałaś, i wspieram Twoją postawę, nie zgadzam się tylko z ostatnim zdaniem.
Nadzwyczaj często panowie podejmują decyzje równie emocjonalne, jak to potrafią zrobić kobiety, również te decyzje, gdy trzeba je podtrzymywać w czasie (np. czas trwania procesu), ale po prostu dużo lepiej niż kobiety są w stanie te decyzje zracjonalizować. Stąd wydaje się, że są one racjonalne i przemyślane. P. Pulikowski bardzo sensownie to tłumaczy.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: CzysteŚwiatło »

Słuszna uwaga. Ale niestety to już jest coś, na co wpływ ma tylko Bóg, a trochę czasem trzeba Mu w tym pomóc. W końcu nie wyjął chleba i ryb z kieszeni, tylko rozmnożył te, które mu przyniesiono ;).

Powiem Wam że wydarzył się mały cud. Wczoraj zadzwoniła do mnie jedna pani, która się dowiedziała, że szukam adwokata i zaoferowała swoją pomoc. Ja odmówiłam, ale coś mnie natchnęło aby zostawić sobie jej dane kontaktowe. Dziś zadzwoniłam i powiedziałam w skrócie czego oczekuję. Ona od razu zaczęła rzucać propozycjami mediacji sądowych w odpowiedzi na rozwód, oraz mediacji z obecnością prawników poza salą sądową. Mam nadzieję że współpraca będzie tak samo owocna jak ta krótka rozmowa telefoniczna :).
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: Nirwanna »

Ot widzisz, jak skutecznie ryby Jezusowi przynosisz :-D
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: mare1966 »

Mąż niczym nie ryzykuje , skoro ma pewność , że ty będziesz czekać .
Jak mu się nie uda z drugą , to wróci "na stare śmieci" .
Paradoksalnie , ta szlachetna postawa , obniża w jego oczach twoją cenę .
Jesteś dostępna jak mleko w lodówce , albo jakieś graty w piwnicy ,
od której tylko on ma klucze .

No , chyba , że zainteresował by się tobą jakiś facet .
Od razu byś wzmocniła swoją pozycję i podbiła cenę .
..... może jednak nie warto odchodzić ?
Z nową nie wyjdzie , a starą mi podbiorą i zostanę z niczym .

Jasne , upraszczam , ale tak w istocie jest .
Układ jest stabilny , jak jest w równowadze .
Niestety , nie tylko wzniosłe idee nami kierują .
Zwykle - interes własny , wygoda , przyzwyczajenie , niechęć do zmian i ryzyka .
Tak ma większość .
Nie ma co cudów oczekiwać od małżeństwa .
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: wertor1 »

mare1966 pisze: 27 lis 2018, 15:23 Mąż niczym nie ryzykuje , skoro ma pewność , że ty będziesz czekać .
Jak mu się nie uda z drugą , to wróci "na stare śmieci" .
Paradoksalnie , ta szlachetna postawa , obniża w jego oczach twoją cenę .
Jesteś dostępna jak mleko w lodówce , albo jakieś graty w piwnicy ,
od której tylko on ma klucze .

No , chyba , że zainteresował by się tobą jakiś facet .
Od razu byś wzmocniła swoją pozycję i podbiła cenę .
..... może jednak nie warto odchodzić ?
Z nową nie wyjdzie , a starą mi podbiorą i zostanę z niczym .

Jasne , upraszczam , ale tak w istocie jest .
Układ jest stabilny , jak jest w równowadze .
Niestety , nie tylko wzniosłe idee nami kierują .
Zwykle - interes własny , wygoda , przyzwyczajenie , niechęć do zmian i ryzyka .
Tak ma większość .
Nie ma co cudów oczekiwać od małżeństwa .
Gdy nie chciałam zgodzić się na rozwód adwokatka mnie się pytała dlaczego Pani nie chcę się zgodzić daje Pani informację mężowi że mógłby zrobić największe świństwo i Pani mu wybaczy.? Ja niestety tak się czułam gdy mówiłam że nie zgadzam się na rozwód .Wiem ze maz myślał sobie jaki to ja super jestem Ze kobiety za mną szaleja
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: Nirwanna »

Wertor, dlatego warto w sobie przepracować intencję - czemu nie zgadzam się na rozwód? Co to dla mnie oznacza i co w związku z tym robię, jaka jest moja postawa? Idąc dalej - co w związku z tym oznacza dla mnie wybaczenie?

Bo w tym co przytaczasz, ewidentnie jest pomylone wybaczenie z pojednaniem, oraz niezgodna na rozwód ze zgodą na krzywdę. Tymczasem można wybaczyć, a z pojednaniem czekać do bardzo konkretnych warunków, które aż do śmierci mogą nie zaistnieć, oraz można nie zgadzać się na rozwód stawiając jednocześnie granice krzywdzie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: mare1966 »

wertor1
bo patrząc na sytuację z punktu widzenia ateistycznego ,
taka postawa jest co najmniej dziwna ,
a mówiąc wprost pozbawiona sensu .
No może "dla dobra dzieci" jeszcze by można jakoś sensownie starać się argumentować ,
ale na dłuższą metę nie ma sensu zmuszanie kogoś do związku .
Jednak jest tak , że naprawdę niewiele osób to rozumie .
Doszukują się jakichś dysfunkcji psychicznych zwykle .
Po ludzku , przegrywamy życie na własne życzenie .
Ale ocena diametralnie się zmienia , jak przyjmiemy nieco dłuższy
okres czasu niż do grobowej deski .
Albo , albo trzeba wybierać .
Dostać teraz batona , czy potem jacht .
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: CzysteŚwiatło »

Żeby było jasne: fakt, że mam zamiar dać mężowi czas na przemyślenie decyzji przez spowolnienie procesu, wcale nie oznacza, że mu o tym powiem wprost przy najbliższym spotkaniu. Mój mąż już i tak do granic możliwości nadużywał i bawił się moją osobą.
Szczerze mówiąc, ciągle mam wątpliwości, czy to dobry krok. Bo on i tak go zrozumie po swojemu. Ale tak z drugiej strony, to czy ja jestem workiem ziemniaków, żeby mnie odstawić do piwnicy, kiedy przestają być potrzebne? Czy po tych latach nie zasługuję na trochę więcej niż sms wysłany z delegacji o treści: chcę rozwodu? Nawet nie jestem warta tego, aby to usłyszeć w cztery oczy? Nie usłyszałam ani jednego słowa prawdy w naszej wielkiej, zapowiadanej od kilku dniu "poważnej rozmowy" na ten temat, a prawdziwej przyczyny musiałam sama odszukać (i bądźmy szczerzy, delegacyjny romans który trwa 2 miesiące? no halo.....). I pomimo wielu zapewnień, że chce byśmy "zostali przyjaciółmi", to nasza przyjaźń wygląda tak, że ja w jego oczach jestem bezdomnym psem, nad którym ma pełną władzę. A nawet się nie wysilił na smsa gdy miałam urodziny. I mi się już na prawdę nie chce z nim szarpać i udowadniać całemu światu, że to ma sens. Tylko że ja nie jestem workiem ziemniaków. Ani tym bardziej mlekiem w lodówce. I tak samo mój mąż nie jest panem całej sytuacji. Coś tu się kompletnie poprzestawiało i ktoś musi podjąć pracę aby posprzątać cały bałagan. Padło na mnie. A fakty są takie, że nie ma powodów do rozwodu, a podstawy do stwierdzenia rozpadu małżeństwa są sztucznie produkowane na potrzebę procesu. Więc dlaczego mam iść przed sąd i mówić, że to małżeństwo przestało istnieć i nic go już nie uratuje, skoro tak nie uważam?
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: mare1966 »

CŚ pisze :
"Czy po tych latach nie zasługuję na trochę więcej niż sms wysłany z delegacji o treści: chcę rozwodu? Nawet nie jestem warta tego, aby to usłyszeć w cztery oczy?"

Dla męża tak łatwiej , a dla ciebie mniemam mniej boleśnie .
Nie jest to kontakt bezpośredni , mniej bodźców .
Wolniej , nie ma akcji i reakcji .
Więcej czasu na "dotarcie" itd.


CŚ pisze :
"A nawet się nie wysilił na smsa gdy miałam urodziny."

Widać nie chce ci "robić nadziei" .
Zresztą , co niby miałby napisać w tym sms ?


CŚ pisze :
"A fakty są takie, że nie ma powodów do rozwodu, a podstawy do stwierdzenia rozpadu małżeństwa są sztucznie produkowane na potrzebę procesu.

Powodów nie ma ( znaczy mąż je ma , w skrócie to chce zamienić panią X na panią Y ) .
Niestety przysięga jest dobrowolna , ale i jej dotrzymanie także dobrowolne .
Tego drugiego chyba nie braliśmy pod uwagę .

Poniekąd jesteś ( śmy ) zakładnikami własnego postrzegania .
Po ludzku małżeństwo się skończyło , bo trudno kogoś przymusić do niego siłą .
Przyjmując znów boską interpretację - trwa .
Trudno stać jednocześnie po obu stronach rzeki .
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: CzysteŚwiatło »

Mare1966, ja to widzę zupełnie inaczej. Jeżeli nie poczekał na powrót i nie powiedział w 4 oczy, to znaczy, że jest tchórzem i bał się mojej reakcji. A no i pani Y była blisko, więc miał dobrą motywację aby podjąć ten krok. I bynajmniej nie było to mniej bolesne. Wręcz przeciwnie. A co do życzeń, to patrząc na jego ostatnie zachowanie szczerze wątpię aby myślał o moich uczuciach i naiwnym robieniu mi nadziei. Może czuł lekką satysfakcję tą ignorancją, a może zupełnie zapomniał, bo przecież zaraz kolejna delegacja, więc kolejny miesiąc miodowy. Albo pokierował się czyjąś "dobrą radą". Niestety aktualnie jest na takim etapie staczania się, że nie podejrzewam go o jakiekolwiek "ludzkie odruchy".

Trochę jednak nie rozumiem, do czego dążysz w porównywaniu Boskiego spostrzegania i ludzkiego. Może się mylę, ale moim zdaniem sam fakt tego, że ktoś się znalazł na tym forum jest dowodem na to, że uznaje trwałość i nieprzerywalność sakramentalnego małżeństwa, niezależnie od jego cywilnego stanu. Przepraszam jeśli źle interpretuję, ale mam wrażenie, że zachęcasz do zaprzestania walki o małżeństwo. Bo nie wiem, co innego mogłyby wnieść stwierdzenia, że nikogo do niego nie zmuszę.
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: mare1966 »

CŚ pisze :
"Mare1966, ja to widzę zupełnie inaczej."

A pewnie jeszcze inaczej widzi to mąż .
Jaki z tego wniosek ?
Bardzo trudno , a wręcz niemożliwe jest ustalenie tego
co naprawdę myśli mąż .
Jestem typem analizatora , a jednak twierdzę jak powyżej .
Do analizy potrzebne są dane , a tych nawet ty nie masz wiele .

CŚ pisze :
"Przepraszam jeśli źle interpretuję, ale mam wrażenie, że zachęcasz do zaprzestania walki o małżeństwo. Bo nie wiem, co innego mogłyby wnieść stwierdzenia, że nikogo do niego nie zmuszę."

Ja stwierdzam tylko jedno .
Jak ktoś czegoś nie chce , to nie ma w zasadzie sposobu
( poza niegodziwymi ) aby go zmusić .
Nawiasem , sam to sprawdziłem ,
a walka nie trwała miesiące , tylko lata .
Mimo wszystko uważam , że było warto zawalczyć .
Ale , bez względu na efekt wiedz - że to nie będzie koniec świata .
Tak , wiem na teraz to jest koniec świata .
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: rak »

mare1966 pisze: 04 gru 2018, 22:31 Ja stwierdzam tylko jedno .
Jak ktoś czegoś nie chce , to nie ma w zasadzie sposobu
( poza niegodziwymi ) aby go zmusić .
Nawiasem , sam to sprawdziłem ,
Nawiasem , sam to sprawdziłem ,
a walka nie trwała miesiące , tylko lata .
podziwiam Mare, u mnie dopiero 1.5 roku stuknęło, a już zaczyna mną telepać ;)

Jest w tym dużo prawdy CŚ, to że jedna strona chce to może nie wystarczyć, a zmusić drugiej nie można,
pozostaje przekonać ją, że jej też się chce
(mimo że ta na głowie stanie, że nie, bo decyzja została podjęta i niehonorowo :shock: się wycofać, a tak naprawdę to pewnie wstyd).
To przekonywanie to najczęściej kosztem własnej psychiki się dzieje, więc dlatego warto w tym okresie dbać o siebie.
Emocje jak emocje lubią się odwracać z jednego wychylenia w drugie jak da się im odpowiedną ilość czasu i pożywki, ale to trudna droga...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: ozeasz »

CzysteŚwiatło pisze:Trochę jednak nie rozumiem, do czego dążysz w porównywaniu Boskiego spostrzegania i ludzkiego. Może się mylę, ale moim zdaniem sam fakt tego, że ktoś się znalazł na tym forum jest dowodem na to, że uznaje trwałość i nieprzerywalność sakramentalnego małżeństwa, niezależnie od jego cywilnego stanu.
Obawiam się że z tego co wiem nie tylko takie osoby tutaj się znajdują ....choćby takie które nie funkcjonują już w związkach sakramentalnych i nie chcą do nich wrócić ....
CzysteŚwiatło pisze: Przepraszam jeśli źle interpretuję, ale mam wrażenie, że zachęcasz do zaprzestania walki o małżeństwo. Bo nie wiem, co innego mogłyby wnieść stwierdzenia, że nikogo do niego nie zmuszę.
Ja trochę inaczej odebrałem to co Mare napisał , w moim odbiorze Mare zwykle pisze "surowo" i bez ogródek ,ma to swoje zalety .

Każdy odbiera to na swój sposób , bo i sytuacja każdego z nas jest inna ,dojrzałość ,faza kryzysu , cechy osobowe ,czy chociażby obecna emocja itd.

W mojej ocenie warto zastanowić się nad tym co napisał Mare:
Mare1966 pisze:Poniekąd jesteś ( śmy ) zakładnikami własnego postrzegania .
Po ludzku małżeństwo się skończyło , bo trudno kogoś przymusić do niego siłą .
Przyjmując znów boską interpretację - trwa .
Trudno stać jednocześnie po obu stronach rzeki .
i zastanowić się co w Tobie te słowa obudziły-odkryły ?

Może odkryły jakąś słabość z którą warto się zmierzyć ?

Kiedyś tu przeczytałem że jeśli coś słyszysz i "boli Cię to słowo" to prawdopodobnie dlatego , że jest tam gdzieś jakaś rana.

Oczywiście nie należy tym stwierdzeniem tłumaczyć wszystkiego , dobrze jest uważać na nadużycia tego rodzaju wypowiedzi ,ale one jednak kryją w sobie treść .

Zastanów się CzysteŚwiatło co w Tobie poruszyły ,a może też po co ?

Pozdrawiam serdecznie :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Obrona bez prawnika w sądzie

Post autor: CzysteŚwiatło »

ozeasz pisze: 05 gru 2018, 2:27
W mojej ocenie warto zastanowić się nad tym co napisał Mare:
Mare1966 pisze:Poniekąd jesteś ( śmy ) zakładnikami własnego postrzegania .
Po ludzku małżeństwo się skończyło , bo trudno kogoś przymusić do niego siłą .
Przyjmując znów boską interpretację - trwa .
Trudno stać jednocześnie po obu stronach rzeki .
i zastanowić się co w Tobie te słowa obudziły-odkryły ?

Może odkryły jakąś słabość z którą warto się zmierzyć ?

Kiedyś tu przeczytałem że jeśli coś słyszysz i "boli Cię to słowo" to prawdopodobnie dlatego , że jest tam gdzieś jakaś rana.

Oczywiście nie należy tym stwierdzeniem tłumaczyć wszystkiego , dobrze jest uważać na nadużycia tego rodzaju wypowiedzi ,ale one jednak kryją w sobie treść .

Zastanów się CzysteŚwiatło co w Tobie poruszyły ,a może też po co ?
Mam po prostu skłonność do irytacji, gdy ktoś zamiast skupić się na głównym temacie, który próbuję poruszyć, uświadamia mi rzeczy, które dla mnie są oczywiste, i im poświęca większość czasoprzestrzeni. Czuję się jak dziecko, któremu tłumaczy się podstawy wiązania sznurówek, gdy ono pyta o funkcjonowanie mechanizmu oddychania. Mam nadzieję, że dobrze to wytłumaczyłam. I tak, jestem DDD.
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
ODPOWIEDZ