Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
: 26 paź 2019, 23:07
(ISD GPS) - powieść w odcinkach - odc 9
Stefan ostrożnie przeniósł Helcię na miękkie posłanie i delikatnie okrył ją grubym, ciepłym, niebieskobiałym kocem. A złożywszy pocałunek na jej czole szepnął czule: - Śpij słodko moja myszko.
I wrócił do kuchni.
Tekla zmywała naczynka.
- Piranie posnęły? - zapytał
- Jak susły - odparła mama - Musiałeś dać im niezły wycisk.
Stefek czujnym okiem ogarnął dziecięce postacie troskliwie chrapiące pod kołderkami.
- Ciężko muszą mieć, bo to im zaprofituje w przyszłości - stwierdził Stefan dolewając sobie chłodnej już herbatki.
- Czekaj doleję ci wrzątku - powiedziała Tekla przechylając do synowskiego kubka parujący czajnik bez gwizdka.
Stefan utopił w gorącym płynie dodatkowy plaster cytrynki i zamieszał zawartość wsypując wcześniej kopiatą łyżeczkę cukru.
Mama odstawiła na suszarkę ostatni mokry talerzyk, wytarła dłonie w ściereczkę i usiadła obok syna.
Popatrzyła mu głęboko w oczy i zmieniając trochę ton głosu zapytała łagodnie:
- Jak dzieci przechodzą proces adaptacji?
Stefan wpatrzony w niewidzialny punk za oknem powoli pociągnął dwa gorące łyki herbatki.
I jeszcze jeden.
Odstawił kubeczek, głęboko nabrał powietrza i mocno westchnął.
Po czym lekko pochylił głowę, lekko ściągnął brwi i intensywnie nad czymś myślał.
- ..?
- Tak mamo, wszystko jest dobrze - przerwał przydługą ciszę Stefan - Taką przynajmniej żywimy z Helcią nadzieję - uzupełnił.
- A czy one wiedzą?
- Wiedzą wszystko, Marek pamięta nawet mamę i tatę, Iza trochę mniej - bo jest rok od niego młodsza - za miesiąc kończy 4 latka.
- I te wspomnienia im nie przeszkadzają?
- Tego nie wiemy ale nie unikamy rozmów w tym temacie. Szczególnie miło wspominają pewną ciocię, która przez trzy miesiące odwiedzała ich codziennie w domu dziecka..
Tekla uśmiechnęła się zakłopotana a oczy lekko jej zwilgotniały.
,, - A ciocia nam codziennie przynosiła krówki i małe prince-polo!,, - wyrecytował Stefan imitując dziecięce głosiki - Taką cię zapamiętały z tamtego trudnego dla nich okresu.
- A wy?
- My droga mamo nigdy nie zapomnimy co dla nas zrobiłaś, że nas zachęcałaś, wspierałaś, bo prawdopodobnie bez ciebie nigdy byśmy tej decyzji nie podjęli.
Stefan przytulił się do szczupłej i filigranowej mamy.
- To dlatego jesteś i zawsze będziesz dla nas wielka - i przylgnął do niej jeszcze mocniej.
Mimo że Tekla była twardą kobietą z surowymi zasadami, opuściła dwie diamentowe łzy.
- Dobrze już dobrze - poklepała syna po pleckach - Ty mały pochlebco - A teraz do łóżka marsz! I tym zdaniem sprzed dwudziestu lat spowodowała, że Stefan zamienił się w pięcioletniego Stefcia, wyprężył się na baczność, oddał salut do niewidzialnej czapki i defiladowym krokiem oddalił się ku łożu z Helcią.
- Wariat - Słowo daję że wariat, tak jak i jego ojciec - skwitowała rozpromieniona Tekla i nastawiła radyjko by wysłuchać najnowszych wieści.
Trafiła na starą żołnierską pieśń:
https://youtu.be/sR8laF1CegU
Sprawdziła zamknięte okna, drzwi, gazową kuchenkę, przebrała się w piżamę.
Sięgnęła po komórkę, wysłała esmsa oraz nastawiła budzik na 6.00
Pokrzątała się jeszcze po kuchni, potem sprawdziła okrycia mocno chrapiącej już całej czwórki i ułożywszy się na swym posłaniu zgasiła nocną lampkę.
I radyjko.
Stefan ostrożnie przeniósł Helcię na miękkie posłanie i delikatnie okrył ją grubym, ciepłym, niebieskobiałym kocem. A złożywszy pocałunek na jej czole szepnął czule: - Śpij słodko moja myszko.
I wrócił do kuchni.
Tekla zmywała naczynka.
- Piranie posnęły? - zapytał
- Jak susły - odparła mama - Musiałeś dać im niezły wycisk.
Stefek czujnym okiem ogarnął dziecięce postacie troskliwie chrapiące pod kołderkami.
- Ciężko muszą mieć, bo to im zaprofituje w przyszłości - stwierdził Stefan dolewając sobie chłodnej już herbatki.
- Czekaj doleję ci wrzątku - powiedziała Tekla przechylając do synowskiego kubka parujący czajnik bez gwizdka.
Stefan utopił w gorącym płynie dodatkowy plaster cytrynki i zamieszał zawartość wsypując wcześniej kopiatą łyżeczkę cukru.
Mama odstawiła na suszarkę ostatni mokry talerzyk, wytarła dłonie w ściereczkę i usiadła obok syna.
Popatrzyła mu głęboko w oczy i zmieniając trochę ton głosu zapytała łagodnie:
- Jak dzieci przechodzą proces adaptacji?
Stefan wpatrzony w niewidzialny punk za oknem powoli pociągnął dwa gorące łyki herbatki.
I jeszcze jeden.
Odstawił kubeczek, głęboko nabrał powietrza i mocno westchnął.
Po czym lekko pochylił głowę, lekko ściągnął brwi i intensywnie nad czymś myślał.
- ..?
- Tak mamo, wszystko jest dobrze - przerwał przydługą ciszę Stefan - Taką przynajmniej żywimy z Helcią nadzieję - uzupełnił.
- A czy one wiedzą?
- Wiedzą wszystko, Marek pamięta nawet mamę i tatę, Iza trochę mniej - bo jest rok od niego młodsza - za miesiąc kończy 4 latka.
- I te wspomnienia im nie przeszkadzają?
- Tego nie wiemy ale nie unikamy rozmów w tym temacie. Szczególnie miło wspominają pewną ciocię, która przez trzy miesiące odwiedzała ich codziennie w domu dziecka..
Tekla uśmiechnęła się zakłopotana a oczy lekko jej zwilgotniały.
,, - A ciocia nam codziennie przynosiła krówki i małe prince-polo!,, - wyrecytował Stefan imitując dziecięce głosiki - Taką cię zapamiętały z tamtego trudnego dla nich okresu.
- A wy?
- My droga mamo nigdy nie zapomnimy co dla nas zrobiłaś, że nas zachęcałaś, wspierałaś, bo prawdopodobnie bez ciebie nigdy byśmy tej decyzji nie podjęli.
Stefan przytulił się do szczupłej i filigranowej mamy.
- To dlatego jesteś i zawsze będziesz dla nas wielka - i przylgnął do niej jeszcze mocniej.
Mimo że Tekla była twardą kobietą z surowymi zasadami, opuściła dwie diamentowe łzy.
- Dobrze już dobrze - poklepała syna po pleckach - Ty mały pochlebco - A teraz do łóżka marsz! I tym zdaniem sprzed dwudziestu lat spowodowała, że Stefan zamienił się w pięcioletniego Stefcia, wyprężył się na baczność, oddał salut do niewidzialnej czapki i defiladowym krokiem oddalił się ku łożu z Helcią.
- Wariat - Słowo daję że wariat, tak jak i jego ojciec - skwitowała rozpromieniona Tekla i nastawiła radyjko by wysłuchać najnowszych wieści.
Trafiła na starą żołnierską pieśń:
https://youtu.be/sR8laF1CegU
Sprawdziła zamknięte okna, drzwi, gazową kuchenkę, przebrała się w piżamę.
Sięgnęła po komórkę, wysłała esmsa oraz nastawiła budzik na 6.00
Pokrzątała się jeszcze po kuchni, potem sprawdziła okrycia mocno chrapiącej już całej czwórki i ułożywszy się na swym posłaniu zgasiła nocną lampkę.
I radyjko.