Dawno, dawno temu tj między pierwszą a drugą światową mieszkał z żoną we Lwowie pewien szewc.
A że był biedny i nie miał zakładu, buty miejscowej ludności naprawiał w swoim domu.
Otwierał wtedy okno i wesoło podśpiewując reperował kolejne sztuki obuwia.
Pewnego razu na podwórku dzieciaki podzieliwszy się na indian i kowboi zaczęli szaleć, czym w wysokim stopniu dekoncentrowały szewca.
Ten w przypływie natchnienia wychylił z okna głowę i zakrzyknął:
- Hej!! - Lwowskie batiary!! - Pod lasem wylądował wielki zielony smok z trzema głowami!!
- I na dodatek zionie ogniem!!
Spodziewany efekt nastąpił dość szybko.
Hałasujące ludziki z wolna porzuciły łuki, pistolety, dzidy i z rykiem entuzjazmu pognały w stronę lasu.
Szewc przetrzymawszy najwyższe natężenie decybeli doznał kojącego efektu Dooplera i wrócił do swego zajęcia.
Po niejakim czasie zaobserwował kilka osób, które pospiesznie szły w stronę lasu.
I piekarz i praczka i kowal - pozamykali swe zakłady i podążali ku lasowi.
- A wy wszyscy dokąd? - zagadnął szewc
- Pod lasem jest trójgłowy smok, który zieje ogniem - powiadomił go dowódca patrolu policji - jedziemy to sprawdzić!
Kiedy każdy co żyw opuszczał domostwa by zobaczyć zielone cudo, szewc nie wytrzymał, rzucił robotę i poleciał do przedpokoju wdziewając szybko buty i marynarkę.
- A ty dokąd?! - zagrodziła mu drogę żona - Obiad będzie za pięć minut!
- Ja? Do lasu!!
- Po co?
- Bo tam smok wylądował!!
- Szalony mężu - przypomina żona - przecież ty sam wymyśliłeś tego smoka!
Szewc jednak nie daje się zbić z pantałyku:
- Wymyśliłem - nie wymyśliłem - nieważne! Ale skoro całe nasze miasto tam biegnie, to coś w tym jednak musi być
I pognał.
ps ..już ja dam Wam smoka:
https://youtu.be/ZunGXrbS0hQ