Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Kryzys miłości małżeńskiej to dramatyczny kryzys ich miłości rodzicielskiej

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: jacek-sychar »

Lustro
Może i masz rację. Coś tam dziecko dostaje (kontakty z ojcem). Ale pomyśl, jakim kosztem (dla jego żony i jego dzieci z żoną).
Czy ten zysk uprawnia do czynienia im dalej ciągłego bólu?
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: mare1966 »

lustro pisze: 28 paź 2017, 14:30 Jacku

Patrzysz na temat przez pryzmat osoby porzucone.
Czy to nie jest właśnie egoizm i oszukiwanie siebie?

Piszesz
"Krzywda dla dziecka poza rodziną już się stała, bo nie ma ono prawdziwej rodziny.
Co daje miłość ojca, którego nie ma na co dzień przy dziecku?"

A czy nie można powiedzieć tego samego o kontaktach ojca z dziećmi po rozstaniu rodziców?
Po co dziecku taki ojciec, skoro go nie ma na co dzień?
A kowalski jest akrualnie jest bardzo dobrym tatą i jest na co dzień

"Zgadzam się z Lustrem" ,
................dlatego "PO ROZSTANIU RODZICÓW "
dzieci powinny zawsze być "przydzielane" ojcom . :P


Jak w ogóle można porównywać te dwie sytuacje ?
przykład :
O rozwód wnosi żona , mąż się nie zgadza , sąd udziela .
Dzieci przy żonie i to się pisze ............ rodzice się ROZSTAJĄ ??? :evil:
I jeszcze pretensje , że nie waruje pod drzwiami rodzicielki ?


To idźmy dalej .
Kowalski nie tylko może być dobrym tatą ,
ale i "mężem" .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: mare1966 »

Lustro ,
dziecko jest malutkie ,
kochanka jest panną
i może sobie jeszcze życie ułożyć z kim innym .
Tym samym dziecko będzie miało ojca , choć już nie koniecznie biologicznego .
Ale czy BIOLOGIA jest tu najważniejsza ?

A dochodzący tatuś do dziecka
nie zaspokoi potrzeby mamusi ( mniemam młodej jeszcze ) .
Zakładam , że ten będzie wierny żonie .
Zatem uważasz , że pozostanie panną przez resztę życia ?
Zapewne sobie kogoś znajdzie .......... i mamy następny problem .
DWÓCH OJCÓW , kolejne dziecko i znów problemy ,
bo jedno swoje drugie nie , pomiędzy tymi dziećmi rywalizacja itd.
I problemy się tylko mnożą .

Tak więc , to zbyt proste z tą "NIBY obroną dziecka" .
Trzeba widzieć DALEJ i szerzej .
Magnolia

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: Magnolia »

Co dziecko by wolało śmierć rodzica czy rodzica raz w tygodniu?

A co pomyślą dzieci o swoim rodzicu, gdy prawda po latach wyjdzie na jaw, że mają brata/siostrę, którym ojciec się nie zajmował, nie interesował, tylko na niego płacił?

Czy dzieci nie bedą miały prawa poznać rodzeństwa? jak poczują się jako dorośli ludzie że mają rodzeństwo?

Czy to nie stwarza zagrożeń zakochania się w bracie /siostrze, jeśli nie wiemy ile nieślubnych dzieci jest rodzeństwem?

A prawda zawsze wyjdzie na jaw, choćby kiedy dziecko zajrzy do aktu urodzenia przy jakiejkolwiek okazji i zobaczy obce nazwisko... wtedy wali mu się świat zupełnie... odrzuca wszystko w co do tej pory wierzyło bo czuje się oszukane....czuje się odrzucone i nieakceptowane...i nie wie komu zaufać, bo wszyscy dookoła go okłamywali....

Czy nie jest prawdziwym ponoszeniem konsekwencji właśnie branie odpowiedzialności za swój czyn?

Czy tłumienie latami w sobie uczuć ojcowskich do dziecka porzuconego nie będzie rodziło problemów emocjonalnych, chorób, pretensji do żony, uraz, rosnącego poczucia winy itp?

Ja naprawdę nie jestem zwolennikiem rodzin patchworkowych i nie chodzi mi o bronienie takiej sytuacji jako takiej. I współczuję każdemu kto musi się z taką sytuacją mierzyć.
Ale gdzieś czytałam zdanie, że największą karą dla grzesznika jest ponoszenie konsekwencji swojego grzechu...
Ojciec który tylko płaci na dziecko nie ponosi prawdziwych konsekwencji, w moim odczuciu.
W tym kontekście również dochodzi do zgorszenia ogólnego, kiedy już wszystko się wyda.
Wyjaśnienie, że tata popełnił błąd, zdradził, powstało nowe życie, zaopiekował się nim jak ojciec i odpowiedzialny człowiek dorosły też daje do myślenia dzieciom - że konsekwencje błędów trzeba ponieść.
Dlatego jawność sytuacji i wyjaśnień możliwie zminimalizuje krzywdy wszystkich dzieci.

Dorośli także mają tu wiele do przepracowania, ale są dorośli... Najpierw trzeba się przyjrzeć sytuacji, która doprowadziła do kryzysu, tam jest źródło problemu, który teraz nazywa się "mój mąż ma nieślubne dziecko".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

jacek-sychar pisze: 28 paź 2017, 15:06 Lustro
Może i masz rację. Coś tam dziecko dostaje (kontakty z ojcem). Ale pomyśl, jakim kosztem (dla jego żony i jego dzieci z żoną).
Czy ten zysk uprawnia do czynienia im dalej ciągłego bólu?
A czy "zysk" żony uprawnia do zadawania bólu niewinnemu niczemu dziecku z odebrania mu ojca?

Bardzo bym tu była ostrożna w wyważaniu "większego zyski" lub "mniejszego zła".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

Mare

Wiesz, że w taki sposób trywializujesz temat rozmowy i sprowadzasz to do marnego poziomu?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

A tak na prawdę o co chodzi?

Problemem są kontakty ojca z nieslubnym dzieckiem czy raczej z kowalską?
Bo mam wrazenie, ze rozmowa zeszła Z tematu
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

mare1966 pisze: 28 paź 2017, 15:38 Lustro ,
dziecko jest malutkie ,
kochanka jest panną
i może sobie jeszcze życie ułożyć z kim innym .
Tym samym dziecko będzie miało ojca , choć już nie koniecznie biologicznego .
Ale czy BIOLOGIA jest tu najważniejsza ?

A dochodzący tatuś do dziecka
nie zaspokoi potrzeby mamusi ( mniemam młodej jeszcze ) .
Zakładam , że ten będzie wierny żonie .
Zatem uważasz , że pozostanie panną przez resztę życia ?
Zapewne sobie kogoś znajdzie .......... i mamy następny problem .
DWÓCH OJCÓW , kolejne dziecko i znów problemy ,
bo jedno swoje drugie nie , pomiędzy tymi dziećmi rywalizacja itd.
I problemy się tylko mnożą .

Tak więc , to zbyt proste z tą "NIBY obroną dziecka" .
Trzeba widzieć DALEJ i szerzej .
Jeżeli potencjalnemu mężowi matki-panny i ojczymowi dziecka nieslubnego, przeszkadza fakt, ze ma ona dziecko z innym mezczyzną, który utrzymuje kontakt z tym dzieckiem, to nie nadaje się na ojczyma.
I tyle.

Taka panna z dzieckiem może sobie ułożyć życie bez względu na to, czy ojciec dziecka utrzymuje z nim kontakty czy nie.

A poczucie dziecka, ze mam gdzieś ojca, który mnie nawet nie chce znać, może skutkować na resztę życia tego dziecka.
Mało tu mamy dysfunkcji rozmaitych na forum?

Uniemożliwienie ojcu kontaktów z dzieckiem jest nieludzkie.
A robienie tego ze względu na własne "bolące serduszko" jest po prostu małe.
jacek-sychar

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: jacek-sychar »

Magnolia pisze: 28 paź 2017, 15:48 Czy nie jest prawdziwym ponoszeniem konsekwencji właśnie branie odpowiedzialności za swój czyn?
Magnolia
Czy przesłuchałaś konferencję ks. Dziewieckiego, którą przed chwilą polecałem?
Przesłuchaj, a wtedy porozmawiamy.
Ty nie zmierzyłaś się jeszcze nawet z cierpieniem po zdradzie, a chcesz nasz wszystkich tutaj "nawracać".
Wybacz, ale cały czas jesteś tutaj jak ślepy, który próbuje nas, widzących, pouczać o kolorach.

Gdy pojawi się już dziecko nieślubne, to nie ma dobrego rozwiązania.
Są tylko wyjścia ewakuacyjne. Gdyby moja żona miała wychodzić do swojego nieślubnego dziecka, które wychowuje jego ojciec, to raczej nie byłbym w stanie tego znieść. Zaraz by mi się przypominały cierpienia, jakie przeżywałem na początku mojego kryzysu, gdy odkryłem, że żona mnie zdradza.
Cóż, może mam jeszcze sporo do przerobienia, ale znając swój temperament wiem, że byłoby to niesłychanie trudne. Na pewno nie dałbym rady przejść nad tym do porządku dziennego
Dlatego każdą sytuację należy oceniać indywidualnie w zależności od właściwości psychicznych każdej z zaangażowanych w to stron (dobrowolnie lub niedobrowolnie zaangażowanych).
Dlaczego ciągle mówi się tutaj o stratach poniesionych przez nieślubne dzieci, a nie mówi się nic o dzieciach z sakramentalnego związku. Czy one są gorsze? Czy one nic nie czują? Ale w tych dyskusjach nie liczą się.
A zdradzony ma o wszystkim, co było złe (głównie zdrada) zapomnieć i dalej znosić ból i rozpacz, gdy jego małżonek wychodzi spotkać się z nieślubnym dzieckiem i przy okazji oczywiście z kochanką (rzadziej kochankiem).
Magnolia

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: Magnolia »

jacek-sychar pisze: 28 paź 2017, 16:15
Gdy pojawi się już dziecko nieślubne, to nie ma dobrego rozwiązania.
Są tylko wyjścia ewakuacyjne.
Dlatego każdą sytuację należy oceniać indywidualnie w zależności od właściwości psychicznych każdej z zaangażowanych w to stron (dobrowolnie lub niedobrowolnie zaangażowanych).
Tu się zdecydowanie zgadzamy Jacku, w poprzednich postach rzuciłam pytaniami światło na różne aspekty takiej sytuacji. Bo jest ona złożona.
jacek-sychar pisze: 28 paź 2017, 16:15 Dlaczego ciągle mówi się tutaj o stratach poniesionych przez nieślubne dzieci, a nie mówi się nic o dzieciach z sakramentalnego związku. Czy one są gorsze? Czy one nic nie czują? Ale w tych dyskusjach nie liczą się.
Moje pytania pokazują, że jednak pomyslałam o tych dzieciach i ich relacji z ojcem, o przykładzie jaki ojciec daje swoim dzieciom.
Wiedźmin

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: Wiedźmin »

Ciekawa dyskusja.

Chciałem nie przychylać się do żadnego stanowiska... ale chyba jednak przychylę się do opinii Panów.

Kukułka też podrzuca swoje jajka (dzieci)... i jakoś inne z tych kukułek wyrastają normalne ptaki ;P ;) :D
Dobra to takie dla rozluźnienia... ;)

Teraz poważniej.
A surogatki? (zjawisko bardzo powszechne na całym świecie. Też później uważacie, że dziecko powinno dbać o kontakt z matką? Albo matka z dzieckiem?

Mam POWAŻNĄ wątpliwość, czy kontakt ojca biologicznego z nieślubnym dzieckiem będzie faktycznie dla tego dziecka taki bardzo niezbędny.

Dziecko (zresztą chyba każdy z nas) - potrzebuje przede wszystkim szczerej miłości.
Czy taki pogubiony ojciec będzie w stanie faktycznie pokochać swoje dziecko, skoro nie umiał kochać własnej żony i zdradził ją z kochanką? Mam poważne wątpliwości.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: mare1966 »

Lustro
"Uniemożliwienie ojcu kontaktów z dzieckiem jest nieludzkie."

Idź do sądów i głoś .
A czymże jest udzielanie "widzeń" ojcom ?
A to nagminna w Polsce praktyka .
I ci nie zawsze są winni sytuacji , jak pan kowalski .
Bo to on narobił kłopotów temu dziecku , NAJPIERW .
Gdzie miał mózg ???
Gdzie miał empatię ???
Nie wiedział , że z tego mogą być dzieci ???


Natomiast , ja myślę głównie w kontekście dobra tego dziecka ,
ale jak pisałem SZERZEJ .
Na drugim planie zostawiam nawet cierpienie żony , dzieci własnych .
( o tym co pisze Jacek )
Ja po prostu to dobro dziecka widzę inaczej niż ty Lustro .
Ojca będzie miało , tylko innego .

Ty znów propagujesz rodziny patchworkowe .
Ok , tylko co dalej .

Bywają sytuacje naturalne , że któryś rodzic umiera , ginie itd.
I dzieci też się chowają .
Owszem , to nieco prostsza sytuacja , ale jednak podobna .


--------------------------------------

Lustro pisze :
"Jeżeli potencjalnemu mężowi matki-panny i ojczymowi dziecka nieslubnego, przeszkadza fakt, ze ma ona dziecko z innym mezczyzną, który utrzymuje kontakt z tym dzieckiem, to nie nadaje się na ojczyma.
I tyle."

Lustro , taki model to UTOPIA .
Jaka będzie zatem rola ojczyma , a jaka ojca ?
Dobra - powiedzmy że dziecko MA DWIE MAMY - Lustro i jeszcze jakąś tam .
Pomyśl chwilę ........

A tak nawiasem , to problemy tego typu znam także z reala .
Lawendowa
Posty: 7694
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: Lawendowa »

Magnolia pisze: 28 paź 2017, 15:48 Co dziecko by wolało śmierć rodzica czy rodzica raz w tygodniu?
Co by wolało teraz to jedno, jakie są skutki w dorosłym życiu to drugie. Tylko może warto pochylić się nad faktycznymi ofiarami, czyli dziećmi z sakramentalnego związku, które tracą najwięcej.
Warto zapoznać się z wynikami długoletnich badań nad wpływem porzucenia przez rodzica na losy dzieci:
viewtopic.php?f=23&t=105

Czy nie jest prawdziwym ponoszeniem konsekwencji właśnie branie odpowiedzialności za swój czyn?
Brakiem odpowiedzialności (ze strony kochanki i męża Małej) było powołanie na świat tego nieślubnego dziecka. Obarczanie konsekwencjami żony i dzieci nie jest braniem odpowiedzialności za własne czyny, a raczej jej rozmywaniem.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

Jednego nie rozumiem.
Co macie na myśli pisząc o "krzywdzie sakramentalnych dzieci" Małej?
Przecież ojciec ich nie porzucił
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

Poza tym czytając szczególnie panow, ale nie tylko, widzę podział w rozumowaniu na ludzi lepszych i gorszych.
Na dzieci sakramentalne i niesakramentalna.
Na rodziców sakramentalnych i niesakramentalnych.
Na ludzi, którzy mają prawo do np. kontaktów z rodzicem i nie mających tego prawa.

A czy na prawdę uwazacie, ze macie prawo do takich osądów i podziałów?
ODPOWIEDZ