Magnolia pisze: ↑28 paź 2017, 8:01
Chyba nie każdego będzie stać na porzucenie własnego dziecka....myślę tu o ojcu dziecka... po prostu może czuć odpowiedzialność za powołane życie, może zdążył pokochać to dziecko, może być przekonany że tak powinien postąpić (w sensie wzięcia odpowiedzialności za dziecko).
A jeśli mąż czuje się odpowiedzialny za dziecko, to może nie chce mnożyć krzywd (a np tak postrzega porzucenie dziecka), to może tak postrzegać obecne swoje zadanie jako ojca tego dziecka.
Staram się tylko zrozumieć, co może czuć taki ojciec...czym się może kierować...jakie może mieć uczucia... :
dlaczego tata/mama mnie porzucił? Dlaczego mnie nie kochał? Często najważniejszym zadaniem życia takiego młodego człowieka jest odnaleźć biologicznego ojca i matkę...i znaleźć odpowiedź na te pytania o miłość, akceptację...
Ja to oczywiście rozumiem .
Więcej , tak pomyśli znaczna większość ludzi ,
że niby powinien odwiedzać , interesować się itd.
tylko .......... no właśnie
Moim zdaniem , to takie "powierzchowne dobro" ,
choć oczywiście zakładam szczere i dobre intencje ojca .
Tyle , że dziecko widzi od początku , że coś nie gra .
Inni ojcowie mieszkają z mamą , a u mnie jakoś dziwnie , nie tak .
No chyba , że szkoła ( unijne programy ) wpoi dziecku , że TO NORMALNE
i ma za to np. dwie mamy i więcej rodzeństwa
i że generalnie ma lepiej .
Idąc dalej , obie panie też się powinny zaprzyjaźnić .
W końcu ......... dlaczego nie .
Tyle , że robimy rewolucję modelu rodziny .
Ja tego nie widzę jako "porzucenie" tylko poniesienie konsekwencji
na sobie . Dać szansę dziecku na PEŁNOETATOWEGO OJCA .
( kwestia czy dziecko doceni i zrozumie obydwu kiedyś tam ewentualnie )
Matce - szansę na męża .
Żonie - na spokojne życie .
I tak widzę ODPOWIEDZIALNOŚĆ .
Oczywiście finansowo wspomagać .
Zatem , sprawa nie jest prosta , a taka opcja trudniejsza .
Zasłanianie się "pokochaniem" jest słabe .
Na podobnej zasadzie trudno porzucić i kochankę .
W końcu zostaje sama , biedna i pokrzywdzona .
Co by szkodziło komu mieć DWIE KOBIETY ?