Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Kryzys miłości małżeńskiej to dramatyczny kryzys ich miłości rodzicielskiej

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Nirwanna »

Hm. Poza tym jeszcze tak sobie myślę, że w tym mobilizowaniu w dążeniu do świętości, trzeba brać pod uwagę, że każdy z nas może mieć inną drogę do świętości.....
Dla jednego będzie to przyjęcie dziecka nieślubnego, dla innego - pokorne poddanie się bólowi zdradzonej żony, która tego dziecka nieślubnego przyjąć nie jest w stanie.....
Obrazek
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Magnolia

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Magnolia »

Nirwanna pisze: 30 paź 2017, 10:36 Jednak moje doświadczenie mi pokazuje, że warto najpierw uznać, przyjąć słabość danego człowieka na dany moment, przytulić, zaopiekować, zrozumieć, i dopiero potem zawyżać poziom.
Nirwanno, oczywiście że tak, generalnie we wszystkim się zgadzam. Ale tak jak ty dopowiadasz czasem to o czym zapominam w danym momencie, tak i ja pozwolę sobie jeszcze coś dodać.

Czy Twoje słowa można, a może nawet trzeba, zastosować do każdego cierpiącego człowieka?
Bo tak myślę, że jeśli bliźni to grzesznik, tak jak grzesznikiem jestem ja. To w tym sensie każdy oczekuje miłosierdzia.
Czy patrzymy na niewiernego jak na grzesznika takiego jak ja? Czy dostrzegamy słabość drugiego człowieka, czy tylko jego grzech?
Czy w imię miłości nieprzyjaciół chcemy zaopiekować się niewiernym mężem/żoną? Czy staramy się go zrozumieć, przytulić?
Oczywiście, narozrabiał, zgrzeszył, upadł... Ile razy nam się to zdarzyło?
Czy wtedy nie idziemy wyznać swoje grzechy i nie liczymy na miłosierdzie Jezusa?

Ale ja to ja, a niewierny to niewierni. Lepsi i gorsi...

"Bracia moi, niech wiara wasza w Pana naszego Jezusa Chrystusa uwielbionego nie ma względu na osoby. Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i przybył także człowiek ubogi w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato odzianego i powiecie: «Usiądź na zaszczytnym miejscu!», do ubogiego zaś powiecie: «Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego!», to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi? " (Jk 2, 1-4)
Wiedźmin

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Wiedźmin »

No w końcu :)
Otóż to - każdy ma inną drogę - nie ma jednej recepty na szczęście dla wszystkich.
To co dla jednego będzie szczęściem - dla kogoś innego będzie nie do zniesienia.
Usilnie chcemy ubrać innych we własne myśli i przekonania - sam tak mam ;).
Wiedźmin

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 30 paź 2017, 7:23 [...]
Oczywiście, ze można nie przyjąć spowrotem współmałżonka po zdradzie. Doskonale wiem, ze sporo osób tego nie potrafi.
[...]
czesc lustro,

I tu mi się nie podoba już samo użycie słowa "potrafić" - słowo to sugeruje, jakby nieprzyjęcie było jakąś ułomnością / słabością / właśnie owym nie potrafieniem.

A może by tak:
"Oczywiście, ze można nie przyjąć z powrotem współmałżonka po zdradzie. Doskonale wiem, ze sporo osób tego NIE CHCE / NIE MA OCHOTY / jest to dla nich ZBYT BOLESNE itd.

To nie o "potrafienie" tu chodzi.
Każdy z nas POTRAFI zdradzić - to żadna filozofia w końcu... nie każdy natomiast CHCE zdradzić.
jacek-sychar

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: jacek-sychar »

Magnolia, Lustro

Byłyście zdradzone? Wiecie, jaki to ból?
Pytałem się wcześniej, czy potraficie to sobie wyobrazić. Zbyłyście to milczeniem. To wyobraźcie to sobie.
A potem rozpiszcie ten ból na do końca życia.

I proszę mi tutaj nie cytować Ewangelii, co powinienem. Ja nie jestem w takiej sytuacji, więc to wszystko gdybanie.

Ale ja ciągle słyszę (czytam), że mam obowiązek przyjąć niewierną żonę, mam obowiązek przyjąć ją nawet z dzieckiem a jakim ja jestem chrześcijaninem, że nie chcę ciągłych dalszych kontaktów żony z kochankiem (w trakcie spotkań z nieślubnym dzieckiem).

Czy usłyszę jakiś "ludzki", logiczny argument?
helenast
Posty: 3057
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: helenast »

jacek-sychar pisze: 30 paź 2017, 13:05
Byłyście zdradzone? Wiecie, jaki to ból?
Pytałem się wcześniej, czy potraficie to sobie wyobrazić. Zbyłyście to milczeniem. To wyobraźcie to sobie.
A potem rozpiszcie ten ból na do końca życia.

Ból jest , gdy nie ma przebaczenia Jacku.
jacek-sychar

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: jacek-sychar »

helenast pisze: 30 paź 2017, 13:16 Ból jest , gdy nie ma przebaczenia Jacku.
A kiedy to przebaczenie może nadejść?
Od razu? Ona nadchodzi po czasie. Dla jednego jest to kilka lat, dla innego kilkanaście.

Druga sprawa dalsze kontakty z kowalskim/kowalską. Czy one nie będą odbierane jako dalsza zdrada?

Ja podziwiam tych, którzy potrafili przebaczyć i których nie ruszają dalsze kontakty z kochankiem/kochanką. Ale ilu tak ma?
Przypuszczam, że znikoma mniejszość.
Wiedźmin

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Wiedźmin »

helenast pisze: 30 paź 2017, 13:16
jacek-sychar pisze: 30 paź 2017, 13:05
Byłyście zdradzone? Wiecie, jaki to ból?
Pytałem się wcześniej, czy potraficie to sobie wyobrazić. Zbyłyście to milczeniem. To wyobraźcie to sobie.
A potem rozpiszcie ten ból na do końca życia.
Ból jest , gdy nie ma przebaczenia Jacku.
Wybacz helenest - ale to frazes.

Zdrada jest często porównywana do śmierci - i słusznie.

To teraz wyobraź sobie, że umiera Ci małe dziecko, dla podkreślenia dramaturgii - jedyne.

I teraz podchodzi do Ciebie Jacek i mówi - spoko, przebacz i będzie po bólu.
Komu masz przebaczyć? Dziecku, które nie żyje? sobie? I czy faktycznie wówczas ten ból auto-magicznie ustąpi?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

jacek-sychar pisze: 30 paź 2017, 13:05 Magnolia, Lustro

Byłyście zdradzone? Wiecie, jaki to ból?
Pytałem się wcześniej, czy potraficie to sobie wyobrazić. Zbyłyście to milczeniem. To wyobraźcie to sobie.
A potem rozpiszcie ten ból na do końca życia.
Tak, wiem co to za ból. No i?
Każdy jest inaczej odporny na ból. Jednego bedzie bolało całe życie, bo nie potrafi w sobie to ułozyć.
Inny się z tym upora.

Dlaczego bierzesz to tak bardzo do siebie?
Przecież, jak sam piszesz, nie dotyczy to Ciebie.
jacek-sychar pisze: 30 paź 2017, 13:05 I proszę mi tutaj nie cytować Ewangelii, co powinienem. Ja nie jestem w takiej sytuacji, więc to wszystko gdybanie.

Ale ja ciągle słyszę (czytam), że mam obowiązek przyjąć niewierną żonę, mam obowiązek przyjąć ją nawet z dzieckiem a jakim ja jestem chrześcijaninem, że nie chcę ciągłych dalszych kontaktów żony z kochankiem (w trakcie spotkań z nieślubnym dzieckiem).

Czy usłyszę jakiś "ludzki", logiczny argument?
O hoho ...Jacku, mamy nie cytować Ewangelii?
To co mamy cytować?
Tak mi sie zawsze wydawało, że tu Boskie przykazania i prawa są pierwsze przed "ludzkimi" argumentami.

Ja nie wiem gdzie Ty wyczytałeś, że masz obowiązek przyjąć niewierną zonę? z nieślubnym dzieckiem?
Masz obowiązek?
A jakim jesteś chrześcijaninem...no, nas o to nie pytaj.
Coś za wiele emocji...o czymś to świadczy...ciekawe o czym?
helenast
Posty: 3057
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: helenast »

Oczywiście, masz rację Jacku to jest indywidualna sprawa - zdolność , czas i miejsce przebaczenia.
Przebaczenie jednak nie równa się z akceptacją na dalszy związek naszego współmałżonka z innym/ inną. Nie jest równoznaczne z ze zmianą kwalifikacji czynu.
Przebaczenie idzie własną drogą. Pozwala uwolnić się od złości, stresu, gniewu nawet nienawiści. Przebaczenie przynosi ulgę, wyciszenie, spokój i inny punkt widzenia ( nie myl z akceptacją) .
Magnolia

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Magnolia »

Jacku,
Znam ciężar bólu niesionego przez 30 lat, poczucia ogromnego skrzywdzenia, poczucia bezradności i ogromnego zawodu, że osoba która miała mnie kochać mnie krzywdzi. Ból związany z pęknięciem serca także znam.
Jak patrzę wstecz, to widzę że z poczucia skrzywdzenia zrobiłam sobie bożka, który przysłaniał mi wszystko, cały świat. Wtedy kierowałam się tylko tym bólem. I naprawdę strasznie błądziłam.
Ale to co mnie z otchłani własnego bólu wyciągnęło, a co było łaską, to zobaczenie tego krzywdziciela jako grzesznika, takiego samego jak ja. Człowieka poranionego, skrzywdzonego, słabego, którego także Jezus kocha. Bo Jezus kocha każdego grzesznika.
Kiedy to zrozumiałam, to byłam gotowa przebaczyć nie czekając na przeproszenie i zacząć kochać, mimo wszystko. W wolności i pokoju w sercu. Teraz staram się kierować miłością.


Jacku, tak naprawdę nie mówię nikomu co kto ma zrobić, co powinien.
Niech każdy to odkryje w sercu, podejmie decyzję jaką uważa za słuszną, gdy będzie na to gotowy.
Mi samej zajęło to 30 lat, więc każdy ma swój czas i Bóg działa w swoim czasie.
To, że o tym piszę, nie oznacza że wymagam na już... staram się tylko dać do myślenia...
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

Aleksander pisze: 30 paź 2017, 12:30
lustro pisze: 30 paź 2017, 7:23 [...]
Oczywiście, ze można nie przyjąć spowrotem współmałżonka po zdradzie. Doskonale wiem, ze sporo osób tego nie potrafi.
[...]
czesc lustro,

I tu mi się nie podoba już samo użycie słowa "potrafić" - słowo to sugeruje, jakby nieprzyjęcie było jakąś ułomnością / słabością / właśnie owym nie potrafieniem.

A może by tak:
"Oczywiście, ze można nie przyjąć z powrotem współmałżonka po zdradzie. Doskonale wiem, ze sporo osób tego NIE CHCE / NIE MA OCHOTY / jest to dla nich ZBYT BOLESNE itd.

To nie o "potrafienie" tu chodzi.
Każdy z nas POTRAFI zdradzić - to żadna filozofia w końcu... nie każdy natomiast CHCE zdradzić.
Jak dla mnie, to że ktoś czegoś nie potrafi jest jakby trochę poza nim. Przerasta go taka umiejętność na dziś.
I to jest całkiem zrozumiałe. Każdy z nas czasem czegoś nie potrafi.

Ale jak ktoś nie chce...nie ma ochoty...o, to już zupełnie inny ciężar gatunkowy.
To brak dobrej woli.
A co można zbudować na braku dobrej woli?

Potrafisz zdradzić?
Udowodnij :lol:
helenast
Posty: 3057
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: helenast »

Aleksander pisze: 30 paź 2017, 13:27
helenast pisze: 30 paź 2017, 13:16
jacek-sychar pisze: 30 paź 2017, 13:05
Byłyście zdradzone? Wiecie, jaki to ból?
Pytałem się wcześniej, czy potraficie to sobie wyobrazić. Zbyłyście to milczeniem. To wyobraźcie to sobie.
A potem rozpiszcie ten ból na do końca życia.
Ból jest , gdy nie ma przebaczenia Jacku.
Wybacz helenest - ale to frazes.
Skoro tak uważasz to nie przekonam Cię , ale masz prawo do takiego stanowiska
helenast
Posty: 3057
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: helenast »

Aleksander pisze: 30 paź 2017, 13:27

To teraz wyobraź sobie, że umiera Ci małe dziecko, dla podkreślenia dramaturgii - jedyne.

Nie muszę sobie wyobrażać bo to przeżyłam w realu ( choć nie jedyne )... Ja nie twierdzę ,że nie ma okresu na bunt, żałobę, złość itd. Ze swojego doświadczenia wiem,że przebaczenie jest możliwe , a im szybciej tego dokonamy tym prędzej uwolnimy się od wielu odczuć i uczuć, które nas wyniszczają, i które nas osuwają od Boga.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

Nirwanna pisze: 30 paź 2017, 10:36 Lustro, bardzo się zgadzam z Tobą, że dążymy do świętości i zawyżamy poziom. Tak, to bardzo po mojemu :-)

Jednak moje doświadczenie mi pokazuje, że warto najpierw uznać, przyjąć słabość danego człowieka na dany moment, przytulić, zaopiekować, zrozumieć, i dopiero potem zawyżać poziom.
Ja poproszę o cytat z Ewangelii, gdzie jest rozróżnienie na różnych bliźnich w zależności od stopnia pokrewieństwa, zawodu, koloru skóry oraz miejsca zamieszkania...
Ja wyżej nie pisałam nigdzie o np. zawodzie, więc powyższe odbieram trochę jako manipulację. To co powyżej napisałam, to jest opis różnych relacji.
Cytat z Ewangelii? Ależ całe życie Jezusa. I w zależności od relacji i stanu serca każdego człowieka - kochał każdego inaczej. Choć kochał nieodwołalnie również każdego.
Od "precz mi z oczu, obłudnicy" przez "przeszedł pomimo" w Nazarecie po "niewiasto wielka jest twoja wiara", ale też wcześniej względem rodziców "wrócił z nimi do domu i był im poddany". Każda relacja inna i okazywanie miłości w każdym przypadku - inne.
Prosiłam o rozróżnienie bliźnich, nie w domyśle i dowolnej interpretacji. Tylko w przykazaniu, lub bezpośrednio w Ewangelii.
Gdzie jest napisane - kochaj bliźniego jak siebie samego, chyba że...jest bratem a nie ojcem, sąsiadem, a nie krewnym...?
Nie - bliźni, to każdy bliźni.

A w "specyfikacji" nie było żadnej manipulacji, tylko trochę żart.
Bo mnie to rozróżnienie na bliźnich lepszych i gorszych, zaczyna po prostu śmieszyć.
ODPOWIEDZ