Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Kryzys miłości małżeńskiej to dramatyczny kryzys ich miłości rodzicielskiej

Moderator: Moderatorzy

bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: bosa »

lustro pisze: 31 paź 2017, 9:54
jacek-sychar pisze: 31 paź 2017, 9:35
lustro pisze: 31 paź 2017, 8:42 Swoją drogą ciekawe, że ks. Dziewiecki tak dobrze trafia do ludzi z poczuciem krzywdy. A do pozostałych już nie.
Sprawdziłam na znajomych i rodzinie.
No to zadam takie pytanie:
Kto jest bliżej sytuacji dziecka pozamałżeńskiego - my z poczuciem krzywdy (jak to określasz), czy ci, którzy żyją w szczęśliwych związkach?
Oni są teoretykami, tak jak ci, którzy nie zostali zdradzeni. My natomiast jesteśmy teoretykami.

I jeszcze jedno pytanie.
Ciągle słyszę o dobru dziecka, ale w tle pobrzmiewa mi gdzieś tam troska o los tego biednego rodzica, które nie ma się kontaktować ze swoim dzieckiem. A czy przypadkiem ten biedny rodzic nie jest tym, który zdradził? Czy znowu nie liczy się teraz jego dobro? Znowu zdradzony traktowany jest "w ostatniej kolejności odśnieżania".
Po pierwsze, jak widać W powyższej wypowiedzi, jedni I drudzy są teoretykami. Przy założeniu, ze na prawde są. Bo jednak niektórych ten temat bezpośrednio dotknął lub dotyka.
Różnica jest natomiast zasadnicza - osoby żyjące bez poczucia zranienia są chyba jednak bardziej obiektywne. Bo im ich własny ból nie przesłania świata.

I... Widać właśnie to przesloniecie świat przez ból własny w dalszej części twojej wypowiedzi Jacku.
Ani ja, ani Helenast, nie mówimy nic o dobru tego Siewiernego rodzica. Tylko DZIECKA.
A mimo to ty nam wmawiasz, co na pewno mamy na myśli.

Przyjmij, ze nie mamy.
I ze mówimy tylko o DZIECKU

I nadal brak argumentów na rzecz szkody dziecka z kontaktów z biologicznym rodzicem.
Myslę że Jacek chciał napisać "my natomiast jesteśmy praktykami"...
A czy znacie osobiście ludzi ,którzy tak żyją? Czy rozmawialiście z takimi dziećmi ,jak były małe, i jak dorosły?? Czy wiecie jaki to miało wpływ na ich życie? I życie ich rodzin?
Robimy teraz bożka z takiego dziecka.On rzeczywiście jest najmniej winne tej sytuacji, ale to nie znaczy ,że wszystko ma się kręcić dookoła niego..zranionej żony nie da się oddzielić od zdradzającego męża i na odwrót.
W książce "Jak kochać nieślubne dzieci",są opisane takie sytuacje.
Myslę że jeżeli Bóg dopuścił ,to da też tym osobom siłę do niesienia tego krzyża. Ja osobiście chyba bym tego nie udźwignęła...
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

Nirwanna pisze: 31 paź 2017, 10:49
lustro pisze: 31 paź 2017, 10:49 Lustro, zwróciłam Ci uwagę na Twoją formę wypowiedzi - która wg mnie próbuje wyegzekwować myślenie po Twojemu pod kątem miłości bliźniego. Tymczasem miłość bliźniego w konkretnej osobistej sytuacji każdy rozeznaje sam. I nie nam walić kogokolwiek po łbie Biblią - "nie kochasz bliźniego!"
Ja "walę po łbie Biblią"? :lol:
Chyba to jednak lekkie przegięcie Nirwanna.
A jeżeli ja "próbuje wyegzekwować myślenie po mojemu pod kątem miłości bliźniego.", to co robisz Ty?
Dokładnie to samo.
I to bez argumentów, tylko z rozmytym tokiem myślenia. Mocno podszytym emocjami. :shock:
Nirwanna pisze: 31 paź 2017, 10:49 Skoro "czasem", to jednak nie zawsze.
A ta zasada "teologiczna" z czego wynika? Z interpretacji jednego kapłana?
Prosiłam o konkretny przykład, gdzie wprost do przykazania dotyczącego miłości bliźniego jest rozróżnienie na bliźnich godnych tej miłości i niegodnych.
Nie dostałam żadnego przykładu. A ja takiego nie znam. Może zna ktoś inny?
A postępowanie pod wpływem własnych emocji skrzywdzenia, nie jest dawaniem " przestrzeń Panu Bogu do działania zgodnie z Jego pomysłem i wolą".
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Nirwanna »

Lustro, a propos rozumienia lub nie rozumienia - zacytowałam Twoją wypowiedź. Jest wcześniej.

Do meritum, pozwolisz, że wrócę do tematu za czas jakiś. Gdy emocje opadną.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: helenast »

mare1966 pisze: 31 paź 2017, 11:08
helenast
"Dla mnie jednym z ważniejszych wyznaczników poprawnego postępowania jest moje własne sumienie. Nie potrafiłabym funkcjonować i żyć z bolącym i dręczącym mnie sumieniem , ale wg czyichś zasad, które dla powiedzmy większości wydają się prawdą. To jest chore i nienaturalne. Ale każdy postępuje wg własnych priorytetów ustawionych w swoim życiu."

Bardzo ryzykowne ,
bo sumienie można sobie "dopasować" do okoliczności .
Na dłuższą metę bowiem , nikt nie wytrzyma psychicznie
w niezgodzie z "samym sobą" ( sumieniem ) .
Więc , albo ja się dostosowuję do sumienia ,
albo co łatwiej - sumienie do sytuacji .
W tym jesteśmy mistrzami .
np. patrz usprawiedliwienia odchodzących

Powiem tak... Nie zdarzyło mi się nigdy dopasować sumienia do moich potrzeb i oczekiwań. I nigdy nie zdarzyło mi się oszukać mojego sumienia. Bo sumienie to zdolność oceny własnego postępowania i świadomość odpowiedzialności moralnej za swoje czyny. Ja tą zdolność posiadam. Zawsze bolało, zawsze gniotło gdy coś było nie tak .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: mare1966 »

Trzeba by wyjść od określenia
CO JEST NAJWAŻNIEJSZYM dobrem dla tego dziecka .
Jedno jest pewne i naukowe .
Obraz świata , wartości , stosunki międzyludzkie
i tzw."skrypty rodzinne"
kształtują się we wczesnym dzieciństwie .
Dziecko nasiąknie tą sytuacją , uzna za normę , wzorzec ,
co najmniej będzie aprobowało
w swoim dorosłym życiu .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: s zona »

mare1966 pisze: 31 paź 2017, 11:08 Ja tylko o dobru dziecka .
Moim zdaniem taki kontakt nie koniecznie będzie tym dobrem .
( biorę pod uwagę wpływ na całość życia tego dziecka , a nie najbliższą niedzielę )
Wysoce prawdopodobne , że młoda mama
nie pozostanie sama całe życie , zatem pojawi się ojczym .
Sytuacja będzie jak przy dwóch matkach .
Naprawdę , proszę Panie o wczucie się w taką sytuację z pozycji jednej z matek ,
ale i samego dziecka .

---------------------------------------------------
helenast
"Dla mnie jednym z ważniejszych wyznaczników poprawnego postępowania jest moje własne sumienie. Nie potrafiłabym funkcjonować i żyć z bolącym i dręczącym mnie sumieniem , ale wg czyichś zasad, które dla powiedzmy większości wydają się prawdą. To jest chore i nienaturalne. Ale każdy postępuje wg własnych priorytetów ustawionych w swoim życiu."

Bardzo ryzykowne ,
bo sumienie można sobie "dopasować" do okoliczności .
Na dłuższą metę bowiem , nikt nie wytrzyma psychicznie
w niezgodzie z "samym sobą" ( sumieniem ) .
Więc , albo ja się dostosowuję do sumienia ,
albo co łatwiej - sumienie do sytuacji .
W tym jesteśmy mistrzami .
np. patrz usprawiedliwienia odchodzących
Czytam od killku dni i widze ,ze niepotrzebnie tym przykladem z Austrii rozpetalam ta dyskusje ...
Napisalam tez wczesniej ,ze szczerze podziwiam te kobiety ,ktore musza sie mierzyc z tym przez cale zycie ....
Dziewczyny Lustro Magnolia ...macie to szczescie ,
ze nie bylo Wam dane doswiadczyc zdrady wspolmalzonka ..
Dzieki Bogu i oby tak zostalo .. I Nie Musialybyscie Zmieniac Waszych Opinii...
Szczerze Wam tego zycze ...

Ale prosze tez o zrozumienie ,co czuje taka zona ..
Upodlona przez zdrade kogos,komu sie ufalo bez granic ...a jednoczesnie codziennie narazona " na powtorke z rozrywki" ... Ks Dziewiecki na tym przykladzie pokazal ,jak podla/ przebiegla moze byc kochanka ....do czego potrafi sie posunac ...nawet jesli ojciec dziecka zachowuje sie w miare przyzwoicie ...
W tamtym konkretnym przypadku zniszczona doszczetnie rodzina ojca dziecka ...kilka osob ...
Samo dziecko tez nie " zyskuje" ojciec nie jest w stanie wychowywac na codzien tylko rozpieszcza je okazjonalnie....
Zas Ono samo widzi ,ze te relacje pomiedzy MATKA A JEGO BILOGICZNYM OJCEM SA SZTUCZNE
NIENORMALNE ... CZY TO POMOZE MU KIEDYS W DOROSLYM ZYCIU ?CZY BARDZIEJ ZASZKODZI ?

Osobiscie cenie min Kasedo za jej postawe ....NIe potrafilabym chyba ....
sama " wolalabym " zaadoptowac to dzieciatko " niz niszczyc zycie kilku osobom ..
Nwm ,ale wydaje mi sie ,ze mogla to byc lekcja Pokory dla Wszystkich ..
..." Ale tam gdzie jest grzech , nie ma dobrego wyjscia ...sa tylko wyjscia ewakuacyne ".....

Jeszcze jedno ..
dziewczyny nie wiem ,czy Warto przekonywac sie nawzajem o tym ,co przezywa ktos inny ,
jesli ZNAMY to tylko z literatury /opowiadan ?
To moze byc tak ,jak gdyby mnie np Mare lub Jacek przekonywali ,co czuje kobieta rodzac np bliznieta bez znieczulenia ...
Sorry za dosadny przyklad ...

Mam propozycje - poniewaz to ja rozpetalam - moze w imie milosci braterskiej ,kazdy zrobi jakis " okruch dobra " zamiast sie nawzajem pograzac?
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: helenast »

mare1966 pisze: 31 paź 2017, 11:08 Ja tylko o dobru dziecka .
Moim zdaniem taki kontakt nie koniecznie będzie tym dobrem .
( biorę pod uwagę wpływ na całość życia tego dziecka , a nie najbliższą niedzielę )
Wysoce prawdopodobne , że młoda mama
nie pozostanie sama całe życie , zatem pojawi się ojczym .
Sytuacja będzie jak przy dwóch matkach .
Naprawdę , proszę Panie o wczucie się w taką sytuację z pozycji jednej z matek ,
ale i samego dziecka .

---------------------------------------------------
Odpowiem Ci pytaniem : a co jeżeli nie znajdzie nikogo ? ...

Nie ma to żadnego znaczenia , chociaż przepraszam ma znaczenie - znaczenie przy usprawiedliwieniu swojej nieobecności przy dziecku.

Matka i Ojciec jest tylko jeden/ jedna - koniec wywodów. Oczywiście mówimy o rodzicach bilologicznych i tych , którzy mogą uczestniczyć w życiu swójego dziecka.
Magnolia

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Magnolia »

„Na końcu życia będziemy sądzeni z miłości”:) — Św. Jan od Krzyża


„Jako wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko /przyobleczcie/ miłość, która jest więzią doskonałości”.

św. Mateusz opisuje ostateczne spotkanie z Panem.
Tego dnia – jak mówi sam Jezus – Sędzia świata zapyta nas, czy za życia daliśmy jeść głodnemu i pić spragnionemu, czy ugościliśmy przybysza i czy okazaliśmy serce potrzebującemu. Jednym słowem, na Sądzie Ostatecznym Bóg zapyta nas, czy kochaliśmy, ale nie abstrakcyjnie, lecz konkretnie, naszymi czynami (por. Mt 25, 31-46).

"Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".

Kochani, każdy z nas ma Pismo św., każdy może je czytać, aby poznać Słowo Boże i naprawdę chodzi tylko o to by kierować się miłością w wyborach swojego życia. Tyle mojej konkluzji.
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: helenast »

s zona pisze: 31 paź 2017, 14:11 [
Samo dziecko tez nie " zyskuje" ojciec nie jest w stanie wychowywac na codzien tylko rozpieszcza je okazjonalnie....
Zas Ono samo widzi ,ze te relacje pomiedzy MATKA A JEGO BILOGICZNYM OJCEM SA SZTUCZNE
NIENORMALNE ... CZY TO POMOZE MU KIEDYS W DOROSLYM ZYCIU ?CZY BARDZIEJ ZASZKODZI ?


Ja się z tym nie zgadzam.
--------------------------------

I mam na to dowody w mojej rodzinie. Wszystko można - trzeba tylko chcieć , trzeba sporo wysiłku, chęci i woli. Ks.Dziewiecki podpiera się statystykami z opisów doświadczeń matek i ojców , którzy znaleźli się w takich sytuacjach. Ja zapytałam go o statystyki i opinie tych dzieci jako dorosłych już ludzi. Jak takie rozwiązanie/układ , który podaje ks.Dziewiecki wpłynął na ich całe życie .... Do tej pory nie dostałam odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Nirwanna »

Nirwanna
Teraz na prawde nie rozumiem - skąd wzielas, ze nie rozumiem roku rozumowania ks. Dziewieckiego?
Widzę, ze podobnie jak Jacek, robisz projekcje swoich myśli w moją glowę.
Stąd wzięłam: viewtopic.php?f=23&t=481&start=90#p11974
Proszę mi powiedzieć, bo pewnie czegoś nie rozumiem, co jest zgubnego dla dziecka w kontaktach z bilogicznym rodzicem?
Jaka w tym szkoda dla dziecka?
Natomiast co do:
Prosiłam o argumenty na poparcie Twojego toku rozumowania.
Nie napisałaś nic konkretnego.

Helenst przytoczyła calą listę.
Podobnie zrobiła znacznie wcześniej magnolia.
Ja nie widzę powodu przepisywać tego po raz kolejny. Po prostu piszę, że uwazam, myśle i czuje tak jak helenast i magnolia.

Nirwanna - po raz kolejny poproszę o konkretne argumenty.
I proszę mi nie wmawiać, że myślę to co inni myslą, ze myślę.
Doszłam do wniosku, że argumentów czy przykładów nie będę dawać, sporo napisali już jacek-sychar, bosa i mare. Też nie będę przepisywać.
Też z tej przyczyny, że chyba wiem, o co chodzi z tym "rozumiem ale nie rozumiem". Bo też tak miałam.
Też swego czasu nie rozumiałam, czemu Kościół mówi, że in-vitro jest be, czemu zakazuje zamieszkiwania młodych razem przed ślubem i czemu zakazuje chodzenia do wróżek. Nie rozumiałam, że te przykładowe zakazy nie są tak sobie na złość, tylko są przestrogą chroniącą przed złem i konsekwencjami złych wyborów. Można mi było masę logicznych argumentów życiowych, psychologicznych czy duchowych zapodawać - rozumiałam słowa, ale nie rozumiałam kontekstu, i co to dla mnie oznacza. Więc odrzucałam to.
Po nawróceniu się zaczęło się moje rozumienie stopniowo zmieniać. Teraz to rozumiem i przyjmuję za własne.
Nie chcę przez to powiedzieć, że Ty jesteś nienawrócona, nie to miałam na myśli. Natomiast tak, jak mi rozumienie pewnych spraw zmieniało się stopniowo, to zakładam, że inni mogą mieć tak samo. Co więcej, zakładam że mój proces coraz lepszego rozumienia świata po Bożemu wciąż trwa, więc nie wykluczam, że za czas jakiś może to ja przyznam Ci rację. Jesteśmy obie w procesie wzrastania do świętości, więc - witaj w klubie ;-)

Jednak na ten moment moje rozumienie tych spraw jest właśnie takie jak powyżej, stąd temat uważam z mojej strony za wyczerpany.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: mare1966 »

Sprawa nie wydaje się prosta , ale
przecież jest podobna do upierania się
w wierności sakramentalnemu małżonkowi .

Z logicznego "czysto ludzkiego" , świeckiego ujęcia ,
to jest bez sensu .
Po co trwać w trudnych małżeństwach , jak można sobie lepiej ułożyć życie ?
I dzieciom będzie lepiej oglądać szczęśliwych rodziców , choć osobno .
Czyż nie ?
Można wymienić mnóstwo argumentów za rozstaniami ,
także argumentując to miłością , prawdziwym uczuciem ,
nawet wspólnymi wartościami chrześcijańskimi ,
wychowywaniem dzieci w wierze , zaangażowaniu w Kościele .
Wiele osób popełniło błędy w wyborze itd.
DLACZEGO więc Bóg się tak upiera ???
Nie widzi tego dobra ?
No chyba , że Kościół Katolicki przedobrzył ?

W sumie "in vitro" też jest ok ( niby i powierzchownie )
eutanazja - kończy czasem zbędne cierpienia itd.
A czy rodzina to już koniecznie musi być mężczyzna i kobieta itd.
A wszystko to można pięknie tłumaczyć miłością .
Tylko czy to aby nie jest fałszywa miłość ?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lustro »

Tak się sklada, ze byłam zmuszona sama przemyśleć bardzo mocno akurat ten problem.
Więc zdanie, które mam, wynika nie z powierzchownych emocji, ale z przemyśleń. Wcale nie takich miłych I "parkowych".

Mam też możliwość obserwować dwoje dzieci przez lata.
Jedno z nich ma całkiem dobry kontakt z ojcem. Pomimo, ze ojciec mieszka ze swoją rodziną. Ale angażuje się I interesuje tym swoim "lewym" dzieckiem, które teraz już też na swoją rodzinę I dzieci. I nie rozwalilo to rodziny ojca.
Drugie dziecko zostało przez ojca olane. Ojciec jest jedynie platnikiem i żyje z dala od tego dziecka.

Widzę jako to ma wpływ na rozwój emocjonalny tych dzieci. Jaka jest kolosalna różnica między nimi.
Jak bardzo trudnym doświadczeniem jest obojętność rodzica dla dziecka. Jak bardzo to krzywdzące. Jak obciąża je emocjonalnie na już i na resztę życia.

Kto z was chciałby być takim dzieckiem i startować w życie z takim doświadczeniem i obciążeniem?

Być może zdarzy się coś, co wpłynie na zmianę mojego stanowiska w tej sprawie.
Na razie nie widzę nic takiego.
Na razie widzę rodziców, jako przedłużenie miłości Boga. A kto potrafi w pełni żyć i właściwie się rozwijać bez miłości?
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: lena50 »

Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim.
Trudny temat ,jak dla mnie trudniejszy od samej zdrady,gorszy do uparania się...
...i jak o zdradzie, jej konsekwencjach ,naprawie wiele powiedzieć bym mogła,tak o dziecku pozamałżeńskim ,opieką nad nim.....nie odważę się.
Nie doświadczyłam .
Oczywiście mogę mieć jakieś zdanie,mogę przypuszczać,mogę posługiwać się przykazaniami,biblią,miłością do bliźniego,zasadami,psychologią itp.........ale tak naprawdę ,niewiele wiem o problemie,bo mnie osobiscie nie dotyczy.
Dziwię się,że niektorzy wiedzą co w takiej sytuacji zrobić należy.
Ciekawe coby zrobili ,gdyby sami w takowej się znaleźli?
lena50....dawniej lena
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: ozeasz »

Zostałem niejako wywołany do odpowiedzi ,choć tak naprawdę nie chciałem brać w niej udziału .
Żeby się porozumieć , zrozumieć warto sobie zdefiniować ,ponazywać pewne rzeczy .
Zacząłbym tak , że w moim rozumieniu ten wątek wiąże się z innymi rozmowami na temat odpowiedzialności , konsekwencji , wartości itd.
Nie wiem czy jest możliwość porozumienia kiedy każdy z Nas inaczej rozumie miłość ,wierność ,odpowiedzialność , powinność a nawet samo chrześcijaństwo i to co z nim związane itd.
Tu widzę dużo emocji ,każdy broni swej wizji ,każdy z Nas z innymi doświadczeniami ,progiem bólu, głębokością cierpienia , swoją hierarchią wartości
Każdy z Nas jest wolny ,każdy ma swoje zdanie i każdy ma do tego prawo i Ci po stronie kontaktów i Ci po stronie zaniechania spotkań z dzieckiem . Ja to rozumiem tak , opierając się częściowo na doświadczeniach z żoną tych prawdziwych i tych hipotetycznych :
Moja żona zdradziła mnie z kilkoma facetami ,w apogeum potrafiła mi powiedzieć że współżyje bez zabezpieczenia ,wiec żebym się nie zdziwił jak zajdzie w ciążę . Więc co by było gdyby zaszła w ciążę? W moim rozumieniu , byłoby to dziecko poczęte z grzechu ,ono samo niewinne ,jednak sama sytuacja począwszy od zdrady przez ciążę i poród byłyby wynikiem nieuporządkowania i cudzołóstwa .
Więc problem nie zacząłby się wtedy , kiedy by się narodziło dziecko ,bo ono jest tylko konsekwencją wyborów osób które uznały że mają jakieś prawo do cudzołóstwa i czują się wytłumaczeni okolicznościami które je do tego doprowadziły .
Dziecko jest następnym etapem kroczenia ,wyborów które z uczciwością i prawdą nie miały związku .
Stało się coś , po czym już nigdy nie będzie tak samo ,została przekroczona granica i nie da się wrócić do stanu początkowego .
Ta sytuacja nie jest wynikiem porozumienia małżeńskiego ,a raczej nieporozumienia , nie jest decyzją obu współmałżonków , lecz wyborem jednego z nich wbrew drugiemu , nie jest efektem miłości ,a egoizmu jednego ze współmałżonków .
Wymuszanie na współmałżonku by przyjął samo dziecko ,czy pozwolił na kontakt jest obciążaniem konsekwencjami własnego zachowania drugiej osoby ,w tym wypadku mnie .
Z mojego punktu widzenia patrząc mam dwie możliwości , kiedy żona chce wrócić przyjmuje Ją samą lub z dzieckiem ,obie decyzje są tylko moimi , wraz z konsekwencjami .
Co do dziecka to tak myślę że od początku będzie miało świadomość że nie jest w normalnej rodzinie , to życie zgotowali mu dorośli którzy wg mnie nie dorośli i tu nie ma dobrych rozwiązań .
Ktoś będzie cierpiał.
Życie dziecka od początku jest naznaczone ,słuchałem kobiety która z takiego związku się urodziła i nie była szczęśliwa tym bardziej ,że jej powodu własne małżeństwo się rozpadło
m.in. z tego powodu .
Deficyt miłości u takiego dziecka jest i tak ,a im bardziej dojrzałe tym bardziej rozumiejące i nawet jeśli racjonalizuje to sama rana pozostaje . Nie wiem czy jest jakieś DDD właśnie z tego rodzaju sytuacjami ,ale warto by było zwrócić uwagę jakie to niesie konsekwencje dla dziecka które znalazło się w takiej sytuacji.
Nie chciałbym być takim dzieckiem i tak miałem problem z sobą kiedy zdałem sobie sprawę że zostałem poczęty przed ślubem , dziś kiedy już sobie poradziłem i tak nie wiem do końca jakie konsekwencje to niosło w moim życiu , fakt że rodzice „wpadli” , a nie był to ich dobrowolny wybór (poczęcie) kładzie jakiś cień na moje życie .
Słyszałem takie powiedzenie że nie można budować szczęścia na nieszczęściu innych ,czy to tak nie wygląda ? Czy rodzice takiego dziecka zdają sobie sprawę z tego co robią ? Wg mnie nie ,wg mnie z powodu „swojego prawa do szczęścia”( o którym notabene mówiła mi często żona) unieszczęśliwiają wielu wokół ,m.in. dziecko i liczą na to że wszystko będzie dobrze ,później zaś wymagają zrozumienia od tych których zawiedli .
To dla mnie smutne ,czy przyjąłbym żonę z dzieckiem , na dzień dzisiejszy nie wiem , gdybym przyjął byłoby ono dla mnie żywym świadectwem na co dzień tego co żonami zrobiła ,i pewnie prędzej czy później więź która by powstała osłabiła by moje cierpienie i ból ,ale byłaby zadra którą tylko Bóg mógłby uleczyć .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: MareS »

lustro pisze: 31 paź 2017, 22:28 Tak się sklada, ze byłam zmuszona sama przemyśleć bardzo mocno akurat ten problem.
Więc zdanie, które mam, wynika nie z powierzchownych emocji, ale z przemyśleń. Wcale nie takich miłych I "parkowych".

Mam też możliwość obserwować dwoje dzieci przez lata.
Jedno z nich ma całkiem dobry kontakt z ojcem. Pomimo, ze ojciec mieszka ze swoją rodziną. Ale angażuje się I interesuje tym swoim "lewym" dzieckiem, które teraz już też na swoją rodzinę I dzieci. I nie rozwalilo to rodziny ojca.
Drugie dziecko zostało przez ojca olane. Ojciec jest jedynie platnikiem i żyje z dala od tego dziecka.

Widzę jako to ma wpływ na rozwój emocjonalny tych dzieci. Jaka jest kolosalna różnica między nimi.
Jak bardzo trudnym doświadczeniem jest obojętność rodzica dla dziecka. Jak bardzo to krzywdzące. Jak obciąża je emocjonalnie na już i na resztę życia.

Kto z was chciałby być takim dzieckiem i startować w życie z takim doświadczeniem i obciążeniem?

Być może zdarzy się coś, co wpłynie na zmianę mojego stanowiska w tej sprawie.
Na razie nie widzę nic takiego.
Na razie widzę rodziców, jako przedłużenie miłości Boga. A kto potrafi w pełni żyć i właściwie się rozwijać bez miłości?
Widzisz lustro to co piszesz to jedynie Twoje przemyślenia i wnioski z tego co ty widzissz. Moja sytuacja jest trochę inna ale często muszę dokonywać ciężkich wyborów. Czy zranić siebie czy córkę. 2 lata temu żona wyprowadziła się z młodszą córką. Mimo 24 lat wspólnego życia dla żony nagle małżeństwo stało się nieważne (także skramentalnie) i wszystkimi możliwymi sposobami dąży do rozwodu aby pójść do sądu kościelnego. Każde nasze spotkanie to dla niej okazja aby okazać swoją wrogość i niechęć.
Nasza córka (teraz już czternastolatka) ma dwoje rodziców i chce spotykać z nami obojga i nie widzi postawy żony tylko ważne są jej uczucia.
Lustro zawsze będą sytuacje w życiu dziecka, kiedy będzie chciało widzieć rodziców oboje. Pierwsza komunia, koniec roku szkolnego, ślub. I za każdą taką sytuacją trzeba dokonać wyboru. Czy skrzywdzić dziecko czy kogoś innego (w tym przypadku współmałżonka).
Sorry ale łatwo się teoretyzuje a gorzej jak staje się przed takim wyborem.
Mi córka pomogła dokonać wyboru, bo kiedyś założy swoją rodzinę.
ODPOWIEDZ