Poważny kryzys moich rodziców

Kryzys miłości małżeńskiej to dramatyczny kryzys ich miłości rodzicielskiej

Moderator: Moderatorzy

pierwiosnek
Posty: 5
Rejestracja: 13 paź 2020, 15:20
Płeć: Kobieta

Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: pierwiosnek »

Witajcie,

Czuję się kompletnie zagubiona i rozdarta z powodu poważnego kryzysu małżeństwa rodziców, którzy są z sobą już 25 lat.

Ojciec od dłuższego czasu nadużywa alkoholu choć podobno dużo pił już przed ślubem. Zdradzał mamę i planował rozwód, ale Kowalska zakończyła ten związek, więc został przy żonie (mama dowiedziała się o zdradzie dopiero po ich rozstaniu). Tata oskarża swą żonę, że ukrywała przed nim swą chorobę psychiczną (manię prześladowczą) i czuje się oszukany. Mama była hospitalizowana, ale moja babcia (mama mamy) twierdzi, że to ojciec wpędził mamę do takiego stanu. Mówi, że pije, ponieważ na trzeźwo nie wytrzymałby z matką. Po alkoholu staje się agresywny słownie wobec niej. Będąc dzieckiem sama byłam świadkiem jak ojciec uderzył mamę w twarz w trakcie kłótni. Ojciec nie jest wylewny, po powrocie z pracy nie pomaga w domu tylko ogląda telewizję. Miał ciężkie dzieciństwo z powodu agresywnego i cholerycznego ojca. Małżeństwo jego rodziców było toksyczne, więc również nie miał dobrych wzorców jak ma wyglądać zdrowy związek. Ostatnio ma pretensje do mamy, że źle gospodarowała jego pieniędzmi, że tylko bieda ich trzyma w tym małżeństwie (ogólnie w rodzinie nie ma problemów finansowych). Jego twierdzenia są bardzo niesprawiedliwe, ponieważ mama jest bardzo skromna, nigdy nie wydawała większych sum na siebie tylko na dzieci i dom. Nie szanuje jej, nawet tego nie ukrywa, jego siostra jak przyjeżdża w odwiedziny ma więcej do powiedzenia w domu niż mama.

Moja mama ma niskie poczucie własnej wartości, jest wierząca, dla niej sakrament to świętość, ale żałuje tego małżeństwa. Boi się wyprowadzić, bo nie ma gdzie iść. Jest osobą z problemami psychicznymi, zdarzyło się jej mnie uderzyć, szarpać, przeklinać, ale ogólnie jest bardzo wycofaną, wrażliwą kobietą. Oboje czują się pokrzywdzeni i ta toksyczność wylewa się z tego związku. Są w małżeństwie chyba tylko ze względu na dzieci. Ona także ma toksycznych rodziców. Ojciec też chyba nienawidząc teściowej widzi jej cechy w swojej żonie.

Jak mogę im pomóc jako córka? Czy jest szansa na odbudowę związku? Oboje rodziców nie chcą terapii tylko oskarżają się wzajemnie by ta druga strona poszła, bo ma problemy z sobą.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: Pavel »

Witaj na naszym forum pierwiosnku,
Na początek chciałbym prosić o rozwagę przy opisywaniu sytuacji, tak abyś nie podawała szczegółów które mogłyby spowodować rozpoznanie ciebie i twojej rodziny. Anonimowość w internecie to mit.

Bardzo mi przykro, że jesteś zmuszona zmagać się z takimi problemami, nie tak to powinno wyglądać. Mam niestety podobne doświadczenia ze swojej rodziny pierwotnej, także potrafię się wczuć.
Co do tych pytań:
pierwiosnek pisze: 13 paź 2020, 17:03 Jak mogę im pomóc jako córka? Czy jest szansa na odbudowę związku? Oboje rodziców nie chcą terapii tylko oskarżają się wzajemnie by ta druga strona poszła, bo ma problemy z sobą.
Fajnie, że zauważasz problemy rodziców i chcesz im pomóc.
Wydaje mi się jednak, że niewiele możesz w obszarze relacji swoich rodziców zrobić. Zwłaszcza mając na uwadze ich aktualną postawę. Jakkolwiek abstrakcyjnie to może zabrzmieć, polecam modlitwe za nich.

Nie mamy bezpośredniego wpływu na innych ludzi, mamy natomiast na siebie.
Jako, że jak wspomniałem temat przeróżnych perturbacji w rodzinie pierwotnej jest mi mocno znajomy, wiem jakie konsekwencje miało to podczas dorastania oraz w dorosłym życiu.

To jest to, czym warto byś się moim zdaniem zajęła - sobą.

Uleczeniem i naprawieniem tego co wynika z dorastania w dysfunkcyjnej rodzinie.
Poznaniem siebie jako kobiety (ewentualnie dziewczyny (młodej kobiety) - nie wiem czy jesteś nastolatką, czy już dorosła).
Nabyciem wiedzy, której nie uczą ani w szkole ani domu, a która to wiedza (wprowadzona w czyn) zapewniam znacząco podnosi komfort życia i może znacząco poprawić twoje relacje z innymi ludźmi.
To również zrobienie wszystkiego, by samemej nie podzielić losu podobnego do rodziców. Statystyka mówi, że najczęściej powielamy przykład swoich rodziców, nawet jeśli wiemy jak kiepski jest to przykład.
Moi rodzice to właściwie przykład tego, jak małżeństwo wyglądać nie powinno. Warto natomiast wiedzieć, jak powinno. Tego mi niestety zabrakło i moje małżeństwo również spotkał głęboki kryzys. Z tamtej perspektywy - nieoczekiwany. mając natomiast pewną wiedzę której przed kryzysem nie miałem - to co się stało w moim małżeństwie to efekt podejmowanych przeze mnie i żonę decyzji, także tych przed ślubem, ba...również tych zanim się nawet poznaliśmy.

Zachęcam cię do zerknięcia na listę polecanych przez nas lektur:
viewtopic.php?f=10&t=383
Wśród nich, warto wg mnie byś zaczęła od działu:
Dorosłe dzieci (DDA, DDD, DDRR)
a tam, na początek to co jest od ręki, za darmo - książki ks. Poloka, fragement książki Jima Conwaya.

Warto z każdego działu przeczytać chociaż 1-2 książki, zazwyczaj lecąc od góry listy. Te książki, konferencje...naprawdę zmieniły mnie i moje życie. To rewelacyjna inwestycja w siebie.

Na koniec (co nie oznacza, że to najmniej istotne - wręcz przeciwnie) zapytam:
jak wygląda twoja relacja z Bogiem?

Pozdrawiam i wspieram modlitwą.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Paprotka
Posty: 138
Rejestracja: 02 lip 2020, 12:15
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: Paprotka »

Zgadzam się z Pawlem. Nie masz wpływu na swoich rodziców. Nie możesz niczego uratować i nie masz takiego obowiązku.
Jedyne co możesz zrobić to być jak najbardziej samodzielna osoba i odciąć się od takich spraw.
Ja dopiero po czasie zrozumiałam dlaczego obarczanie dziecka sprawami rodziców tak je niszczy.
Ratuj siebie żeby nie powielić tego schematu i wybrać kiedyś takiego kandydata żebyś nie musiała żałować.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: Nirwanna »

Witaj, pierwiosnku, u nas na forum.
Rzeczywiście, słusznie przedmówcy mówią, że bezpośredniego wpływu na rodziców nie masz, i nawet nie szukaj tego wpływu, bo możesz się bardzo pokaleczyć, i to już na początku swojego dorosłego życia.
Natomiast, żeby nie było, że tak bardzo nic nie możesz zrobić - bo możesz, i to sporo :-) Pavel polecił Ci listę lektur, i tak, to bardzo dobry początek. Ciąg dalszy - życie sakramentalne z Bogiem, dobra, rozwijająca wspólnota, może jakieś inne grupy rozwojowe, może nawet terapia? może warsztaty 12 Kroków?
Widziałam trochę świadectw, gdy młodsze pokolenie zaczynało zmiany w starszym pokoleniu poprzez świadectwo zmiany własnego życia. Takie świadectwo mocno pociąga, i ważne że dokonuje się w wolności. Mogą zdarzyć się spektakularne powroty małżonków- rodziców do siebie i pojednanie, a może też być po prostu zakopanie toporu wojennego i wejście w tryb relacji co prawda zdystansowanej, ale pomocowej w codziennym życiu i będącej oparciem małżonków dla siebie wzajemnie.
Tu na forum mówimy "zacznij od siebie, a zmieni się świat wokół ciebie". Myślę, że Ciebie też to dotyczy :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
pierwiosnek
Posty: 5
Rejestracja: 13 paź 2020, 15:20
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: pierwiosnek »

Pavel pisze: 15 paź 2020, 17:08 Witaj na naszym forum pierwiosnku,
Na początek chciałbym prosić o rozwagę przy opisywaniu sytuacji, tak abyś nie podawała szczegółów które mogłyby spowodować rozpoznanie ciebie i twojej rodziny. Anonimowość w internecie to mit.

Bardzo mi przykro, że jesteś zmuszona zmagać się z takimi problemami, nie tak to powinno wyglądać. Mam niestety podobne doświadczenia ze swojej rodziny pierwotnej, także potrafię się wczuć.
Co do tych pytań:
pierwiosnek pisze: 13 paź 2020, 17:03 Jak mogę im pomóc jako córka? Czy jest szansa na odbudowę związku? Oboje rodziców nie chcą terapii tylko oskarżają się wzajemnie by ta druga strona poszła, bo ma problemy z sobą.
Fajnie, że zauważasz problemy rodziców i chcesz im pomóc.
Wydaje mi się jednak, że niewiele możesz w obszarze relacji swoich rodziców zrobić. Zwłaszcza mając na uwadze ich aktualną postawę. Jakkolwiek abstrakcyjnie to może zabrzmieć, polecam modlitwe za nich.

Nie mamy bezpośredniego wpływu na innych ludzi, mamy natomiast na siebie.
Jako, że jak wspomniałem temat przeróżnych perturbacji w rodzinie pierwotnej jest mi mocno znajomy, wiem jakie konsekwencje miało to podczas dorastania oraz w dorosłym życiu.

To jest to, czym warto byś się moim zdaniem zajęła - sobą.

Uleczeniem i naprawieniem tego co wynika z dorastania w dysfunkcyjnej rodzinie.
Poznaniem siebie jako kobiety (ewentualnie dziewczyny (młodej kobiety) - nie wiem czy jesteś nastolatką, czy już dorosła).
Nabyciem wiedzy, której nie uczą ani w szkole ani domu, a która to wiedza (wprowadzona w czyn) zapewniam znacząco podnosi komfort życia i może znacząco poprawić twoje relacje z innymi ludźmi.
To również zrobienie wszystkiego, by samemej nie podzielić losu podobnego do rodziców. Statystyka mówi, że najczęściej powielamy przykład swoich rodziców, nawet jeśli wiemy jak kiepski jest to przykład.
Moi rodzice to właściwie przykład tego, jak małżeństwo wyglądać nie powinno. Warto natomiast wiedzieć, jak powinno. Tego mi niestety zabrakło i moje małżeństwo również spotkał głęboki kryzys. Z tamtej perspektywy - nieoczekiwany. mając natomiast pewną wiedzę której przed kryzysem nie miałem - to co się stało w moim małżeństwie to efekt podejmowanych przeze mnie i żonę decyzji, także tych przed ślubem, ba...również tych zanim się nawet poznaliśmy.

Zachęcam cię do zerknięcia na listę polecanych przez nas lektur:
viewtopic.php?f=10&t=383
Wśród nich, warto wg mnie byś zaczęła od działu:
Dorosłe dzieci (DDA, DDD, DDRR)
a tam, na początek to co jest od ręki, za darmo - książki ks. Poloka, fragement książki Jima Conwaya.

Warto z każdego działu przeczytać chociaż 1-2 książki, zazwyczaj lecąc od góry listy. Te książki, konferencje...naprawdę zmieniły mnie i moje życie. To rewelacyjna inwestycja w siebie.

Na koniec (co nie oznacza, że to najmniej istotne - wręcz przeciwnie) zapytam:
jak wygląda twoja relacja z Bogiem?

Pozdrawiam i wspieram modlitwą.
Dziękuję za odpowiedź. Zdaję sobie sprawę z braku anonimowości, więc zmieniłam niektóre kwestie, ale żeby jednocześnie znane były podstawy problemów moich rodziców. Dziękuję również za lektury, chętnie przeczytam choć tematykę DDA, DDD trochę znam. Jestem studentką jeszcze uzależnioną finansowo od rodziców. Moja relacja z Bogiem polepszyła się od dłuższego czasu, staram się by był ON na pierwszym miejscu, ale nie zawsze jest to takie łatwe. Ale walczę, a Bóg mi daje siły.
pierwiosnek
Posty: 5
Rejestracja: 13 paź 2020, 15:20
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: pierwiosnek »

Dziękuję za odpowiedzi. Rzeczywiście powinnam skupić się na tym na co mam rzeczywiście wpływ. Muszę także nadal pogłębiać swoją relację z Panem Bogiem. Chodzę na terapię i moje problemy emocjonalne oraz w związku mają swoje podłoże w dysfunkcyjnej rodzinie.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: marylka »

pierwiosnek pisze: 15 paź 2020, 19:38 Dziękuję za odpowiedzi. Rzeczywiście powinnam skupić się na tym na co mam rzeczywiście wpływ. Muszę także nadal pogłębiać swoją relację z Panem Bogiem. Chodzę na terapię i moje problemy emocjonalne oraz w związku mają swoje podłoże w dysfunkcyjnej rodzinie.
Fajnie że to dostrzegasz :)
Bo wiekszosć zdaje sobie sprawe że u pidloża problemów w doroslym życiu sa problemy w dysfunkcyjnych rodzinach pierwotnych dopiero jak sami maja po kilkadziesiat lat

Moje zdanie jest takie, że nie ma rodzin bez dysfunkcji - a to nalóg a to przemoc czy problemy finansowe, czy wychowywanie przez jednego z rodzicow, albo dla odmiany wtracanie sie dziadkow/teściów...można by wymieniac dlugo...kłótnie i awantury albo dla odmiany milczenie miesiacami....
Tym wszystkim nasiakamy jako dzieci
A ktore wrażliwsze i bardziej delikatne - tym wiekszy problem z radzeniem sobie w różnych okolicznosciach....

Pisze Ci to ku pokrzepieniu :)
Kiedys ja myslałam że wszyscy "tacy normalni" i te matki fajne i ojcowie tylko u mnie w rodzinie jakos smutno....
A prawda jest taka że każdy cos dźwiga.
I Ty pewnie cierpisz widząc niezgode miedzy rodzicami...na pewno to smutne i Ci współczuje bo każde dziecko powinno być szcześliwe i czuc sie bezpiecznie w domu

Natomiast ja myslę - raczej domyslam sie, że Twoj obraz i problemy rodzicow sa nie tyle niewlaściwe co niekompletne. Twoi rodzice tyle lat byli ze soba a jeszcze może coś z narzeczenstwa zostać...i teraz wyłazi.....może to dobrze. Kryzys jest szansa na wzrastanie człowieka - o ile dobrze sie go wykorzysta.
Na pewno możesz wesprzec rodzicow modlitwa
To zawsze pomaga.
Mysle, że jeżeli bedziesz miala ochote a bedziecie razem - możesz otworzyc album lub powspominac czasy kiedy bylas szcześliwa. Np wyjazd wspólny czy wakacje. Z podkresleniem że fajnie było jak byliscie razem i może...im podziekowac? Tak od siebie

Ludzie w kryzysie - wiem to po sobie - pamietaja tylko zle momenty. A to nieprawda przecież. Byly i piekne chwile o ktorych warto przypominać.

Jednak zachecam Cie do tego co przedmowcy - rodzicow problem zostaw rodzicom - to ich dzialka
A Ty jak widzisz że cos masz do przepracowania u siebie - to na tym sie skup.
Obserwuj, wyciagaj wnioski i zmieniaj co do poprawy a co uważasz za dobrze funkcjonuje - wdrażaj w swoje życie. Bo przecież nie wszystko bylo do bani - prawda?
Twoja troska o rodzine już świadczy że jestes wrażliwa osobą i nie pozostajesz glucha na cierpienie najbliższych. A ta ceche wynioslas z domu. A tto bardzo dobra cecha jest :)

Jak czytam w Piśmie - "po owocach poznacie"
Widze że Ty jestes takim pieknym i dobrym owocem swoich rodzicow wiec i oni sa dobrzy. Może teraz pogubieni ale dadza rade. Dlatego warto ich wesprzec modlitwą, zrobić kawe czy kanapki...ale same problemy niech oni sami rozwiążą
Pozdrawiam :)
pierwiosnek
Posty: 5
Rejestracja: 13 paź 2020, 15:20
Płeć: Kobieta

Zdradziłam i żałuję

Post autor: pierwiosnek »

Pisałam tutaj kiedyś o zdradzie mojego ojca, a niestety sama zdradziłam emocjonalnie przez internet. Bardzo tego żałowałam, chłopak dał mi drugą szansę ze względu na to, że takim postępowaniem chce wynagrodzić złe zachowanie wobec swoich byłych dziewczyn. Jednak dwa miesiące temu zerwał, bo nie potrafił się zaangażować, bo się bał, że znowu go skrzywdzę. Przepraszałam, błagałam, prosiłam o wspólną terapię, on nie chciał, mówił, że to nic nie da, mówił, że może do siebie kiedyś wrócimy i pod warunkiem, że poprawię się pod wpływem terapii. Związek trwał ponad 2 lata, zdrada nastąpiła ponad 1,5 roku temu. Jeszcze przed rozstaniem chodziłam na terapię, właściwie to do końca nie wiedziałam dokładnie dlaczego go zdradziłam. Ale od momentu odkrycia zdrady już nigdy więcej nie pisałam z nikim w żaden dwuznaczny sposób. Jestem DDD i DDA, doświadczyłam wielu złych rzeczy, w tym molestowania seksualnego w szkole.

W trakcie terapii już po rozstaniu odkryłam, że od początku związku nie czułam się w pełni wartościowa, bo były chłopak wspominał swoją byłą, tęsknił za nią, nie wiedział czy chce być ze mną, ja się mocno zaangażowałam emocjonalnie, chciałam być lepsza od byłej dziewczyny. Na komputerze miał jej zdjęcia, a także zdjęcia kobiet z podtekstem seksualnym. Chciałam żeby to usunął, ale on jakoś tego nie zrobił. Mówił mi, że jego byłe dziewczyny były ode mnie ładniejsze, ale ja mam dobre serce, więc nadaję się na żonę. Były chłopak dużo ode mnie wymagał, a ja chciałam temu sprostać. Chciał zmusić mnie do seksu oralnego, jako dziewica i nie mająca jeszcze żadnych takich doświadczeń nie chciałam, on wręcz przyciskał moją głowę w kierunku krocza. Zdenerwował się na mnie powiedział, że nie jest nastolatkiem by wystarczyło mu tylko całowanie. Bardzo mocno to przeżyłam, miałam w sobie poczucie winy. Wymyślał ciągle nowe zadania jakie mam robić by zasłużyć na bycie jego żoną. Chciał bym gotowała mu określone potrawy, sprzątała w jego mieszkaniu itd. On był z takiego związku zadowolony, ja musiałam włożyć dużo energii by jemu dogodzić. Oczywiście nie zawsze było źle, zabierał mnie do restauracji, na wycieczki itd. Ale czułam się jako ktoś do zaspokajania potrzeb kogoś. Zdradziłam emocjonalnie, bo chciałam poczuć się atrakcyjna, wartościowa, wiadomości miały mocno erotyczny charakter. Chciałam po prostu uwagi, komplementów. Byłam też szantażowana, że moje zdjęcia gdzieś będą opublikowane. Źle zrobiłam, żałuję, że to ukrywałam, oszukiwałam go, mogłam przecież mówić mu o problemach. Właściwie tego Kowalskiego znałam wcześniej niż mojego chłopaka. Znaliśmy się jedynie przez internet, nawet nigdy nie rozmawialiśmy przez telefon. Choć też opowiadałam mu o wielu różnych osobistych rzeczach, o moim związku również. To też bolało mojego chłopaka, że tak naprawdę obcemu mężczyźnie opowiadam więcej niż jemu. Tak jak wcześniej pisałam wybaczył mi niby, ale kontrolował mnie, sprawdzał mój telefon, chciał wiedzieć z kim piszę, mimo, że zablokowałam tamten kontakt. Szczerze mówiąc wręcz się bałam trochę mojego chłopaka, zamykałam się w sobie choć próbowałam to naprawić. On próbował wybaczyć, ale wypominał mi zdradę, sądził, że zdradziłam go też fizycznie, wyzywał mnie. Bardzo dużo znosiłam, ale nie powinno się ciągle tego wypominać. Ale były też miłe momenty w Naszym związku. Chciał mi się oświadczyć, zabierał mnie do jubilera przymierzać pierścionki, jednak po jakimś czasie odsunął się ode mnie, nie chciał mnie nawet pocałować w usta tylko w policzek. Mówił, że na poprawę już jest za późno, że miałam wystarczającą ilość czasu. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. Po zerwaniu dalej był o mnie zazdrosny, chciał sprawdzać mój telefon czy z kimś nie piszę. Mieliśmy w związku często problem z komunikacją, bo ja się zamykałam w sobie, a on mnie atakował mówiąc, że robię z siebie ofiarę, że jestem cwana, tylko nad sobą się użalam. Ogólnie jest dość nerwowy i choleryczny także w stosunku do bliskich osób Po zerwaniu mówił do mnie kochanie, chciał mnie dotykać w sposób romantyczny, chciał się kochać. Kompletnie nie wiem dlaczego się tak zachowywał.

Obecnie nie mam z nim za bardzo kontaktu, jak się ostatnio widzieliśmy w jego mieszkaniu to miał łzy w oczach jak wychodziłam. Jeszcze nie mieliśmy poważnej rozmowy, bo on nie jest na to gotowy. Chciałabym poprawić ten związek, wrócić i spróbować po raz kolejny. Tylko byśmy oboje musieli popracować nad sobą, bo on również ma złą sytuację rodzinną, bo wychowywała go jedynie matka, a ojciec wyjechał za granicę. Tylko właściwie nie wiem jak pokazać mu, że mi zależy, a ja naprawdę się starałam, tylko były problemy z komunikacją, błędnie interpretowaliśmy wypowiedzi. Czy pisać do niego? Proponować spotkanie? Nawet jakby to był już skończony rozdział to chciałabym wyjaśnić mu parę rzeczy, bo on właśnie chciał wiedzieć dlaczego tak się stało w naszym związku, a ja wtedy nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Nie wiem właściwie co robić, codziennie się modlę, nie chcę się poddawać.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: Al la »

Witaj ponownie, pierwiosnku, na naszym forum.

To nie przypadek, że piszesz tutaj znowu o swoich problemach. Szukasz swojej drogi w życiu, dokonujesz wyborów.
I jesteś zapewne w takim momencie, żeby zastanowić się, czy wybierasz dobrze.
Nie jesteś w małżeństwie, ani w narzeczeństwie, to raczej mówienie o zdradzie czy o kowalskim jest trochę na wyrost.
Poczytaj swoje posty wcześniejsze nt sytuacji w domu rodzinnym.
Ja dostrzegam u Ciebie wzorce powielane z Twojego domu.
Jesteś z chłopakiem, który Ciebie nie szanuje, wymusza określone zachowania, stosuje przemoc.
Chcesz takiego życia dla siebie?
Mówimy w Sycharze: chcesz zmian, zacznij od siebie. Ten chłopak ma swoje do przepracowania, a Ty też swoje.

Piszesz, że się modlisz, poszukaj może formacji dla siebie w kościele katolickim. Proponowałabym zacząć od zgłębienia wiedzy czym jest sakrament małżeństwa, bardzo polecam wysłuchanie cyklu konferencji ks. Marka Dziewieckiego nt przysięgi małżeńskiej http://archive.org/details/przysiega-malzenska . Dowiesz się z tych konferencji, jak odkryć swoją wartość i zadbać o szacunek dla siebie. I jak budować życie na dobrym fundamencie.

Zapraszam Cię do pracy nad sobą, zdobywania wiedzy, konkretnej i mądrej a nie kierowania się emocjami.

Może trafisz tez na kurs przygotowujący do małżeństwa?

Pozdrawiam Cię i obiecuję modlitwę w Twojej intencji, dobrych wyborów życiowych.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: Sefie »

pierwiosnek,

dobrze, że zgłębiasz tematykę DDx, przyda się w dorosłym życiu, w które wkraczasz.
Jak sama zauważyłaś Twoja sympatia również pochodzi z trudnego domu i nie wiesz czy będzie chciał uporać się ze swoją przeszłością tak aby móc wejść w sposób dojrzały w dorosłość.

Wybacz, że to napiszę ale już sama widzisz, że bycie DDx to piętno na resztę życia o ile ktoś sam nie postanowi z niego wyjść. Ty tą pracę podejmujesz, Twój chłopak nie. Więc i Wasz związek może stać pod dużym znakiem zapytania w przyszłości a i początki jak widzisz są trudne. Co będzie kiedyś za 5,10,15 lat? Co będzie jak pojawią się problemy z dziećmi.

Spróbuj najpierw samej dobrze poukładać swoje życie.

Poza lekturami polecanymi na forum proponuję się zapoznać:
Jak uwolnić się od ciężaru dysfunkcyjnej rodziny. Wsparcie dla dorosłych dzieci z trudnych domów. Friel Linda
Dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców. Jak uwolnić się od przeszłości i zacząć nowe życie. Lindsay C. Gibson

Uczysz się, więc i czytasz zapewne dużo :)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam i żałuję

Post autor: marylka »

Hej
Napiszę wprost - bardzo dobrze że ten związek się zakończył. To wszystko co opisujesz jak zachowywał się ten chłopczyk wobec ciebie świadczy o jednym - naoglądał się dzieciak pornoli i teraz chce być bohaterem tych tandet a ty masz być jego zadowalaczką.
Jak dobrze że zaczęłaś pracę nad sobą! Szczerze ci gratuluję.
Jest nadzieja a nawet pewność że w nowy związek nie wejdziesz z pozycji ofiary a damy.
Właśnie.
Damy.
Nie wiem skąd takie myślenie że jak ja dam mu wszystko nawet wbrew sobie to on mnie uszanuje?
Jeśli ja siebie nie szanuje to dlaczego druga osoba ma mnie szanować?
Pamiętasz jak nasz papież mówił do młodzieży?
"Wymagajcie od siebie nawet jeśli od was nie wymagają"
I to jest wskazówka i dla mnie i dla ciebie
Ja mam dbać o swoje wartości i rozwijać siebie. Właśnie po to, żeby w przyszłości nie popełnić podstawowych błędów - nie pomylić egoisty i dzieciaka z dojrzałym mężczyzną.
I miłości od uzależnienia.
Piszesz o tym jak cie traktował

pierwiosnek pisze: 25 maja 2022, 16:33
W trakcie terapii już po rozstaniu odkryłam, że od początku związku nie czułam się w pełni wartościowa, bo były chłopak wspominał swoją byłą, tęsknił za nią, nie wiedział czy chce być ze mną, ja się mocno zaangażowałam emocjonalnie, chciałam być lepsza od byłej dziewczyny. Na komputerze miał jej zdjęcia, a także zdjęcia kobiet z podtekstem seksualnym. Chciałam żeby to usunął, ale on jakoś tego nie zrobił. Mówił mi, że jego byłe dziewczyny były ode mnie ładniejsze, ale ja mam dobre serce, więc nadaję się na żonę. Były chłopak dużo ode mnie wymagał, a ja chciałam temu sprostać. Chciał zmusić mnie do seksu oralnego, jako dziewica i nie mająca jeszcze żadnych takich doświadczeń nie chciałam, on wręcz przyciskał moją głowę w kierunku krocza. Zdenerwował się na mnie powiedział, że nie jest nastolatkiem by wystarczyło mu tylko całowanie.
Ja dodam że tak nie zachowuje się nastolatek tylko dzieciak
To wszystko co opisałaś świadczy o ogromnym egoiźmie tego człowieka i jak bardzo nie szanował cie jako kobiete i człowieka
Kandydatka na żonę?
Serio chciałabyś tak całe życie przeżyć oglądając inne na kompie?
Bardzo mocno to przeżyłam, miałam w sobie poczucie winy. Wymyślał ciągle nowe zadania jakie mam robić by zasłużyć na bycie jego żoną. Chciał bym gotowała mu określone potrawy, sprzątała w jego mieszkaniu itd. On był z takiego związku zadowolony, ja musiałam włożyć dużo energii by jemu dogodzić.
Kochana - parnerka to nie to samo co samozadowalacz partnera!
Takie żebranie o miłość uwłacza.
A on?
Stoi i ocenia czy wystarczająco mu dałaś czy jeszcze bardziej się powinnaś postarać.
Serio tak byś chciała żyć?
Ale były też miłe momenty w Naszym związku. Chciał mi się oświadczyć, zabierał mnie do jubilera przymierzać pierścionki, jednak po jakimś czasie odsunął się ode mnie, nie chciał mnie nawet pocałować w usta tylko w policzek
I tu chciałam zwrócić uwagę na jedną rzecz - manipulator
Ten chłopak z dużym prawdopodobieństwem manipulacje ma we krwi. Wie jak zamotać żeby dostał to co chce.
Stąd dalej piszesz o łzach w jego oczach i że mówił ' kochanie"
Jesteś spragniona tych słów i on to wie i to ci daje żeby dostać swoje

Wiesz jak działa uzależnienie, w związku?
Jedna osoba stoi na brzegu i rzuca na kiju mięso swojemu pieskowi, który jest w wodzie. I ten piesek płynie za tym mięskiem i cieszy się że wkrótce dopłynie do brzegu i będzie blisko swego pana i będą żyli długo i szczęśliwie.
Tyle że nie wiadomo dlaczego ten pan przy brzegu zabiera kij z mięskiem a piesek zaczyna machać łapkami bezradnie i odpływa coraz bardziej od brzegu i prawie tonie...
Ale...
Pan znowu podsuwa kijek z mięskiem z komplementami ze łzami i prezentami i obietnicami i piesek coraz bliżej brzegu!
Never ending story

Jesteś młoda mądra i najważniejsze - świadoma kobieta. Wierzę że dojrzejesz szybciej niż zakładasz i spotkasz kogoś kto będzie ciebie godzien

Ze swojej strony zachęcam do otwarcia się w realu - mama ciocia kuzynka siostra... na pewno masz kogoś kto ci dobrze życzy i dobrze cie zna.
W przyszłą sobotę jest Lednica - zobaczyłabyś ile jest młodych pięknych ludzi wielbiących Boga i drugiego człowieka - może się wybierzesz?

Wszystkiego dobrego :)
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: Bławatek »

Witaj,

Skoro widzisz w swoim byłym chłopaku tyle nieprawidłowości i inni też ci nakreślili coś nieco to powinnaś się cieszyć, że wasz związek się rozpadł przed ślubem. Bo niestety jest duże prawdopodobieństwo, że i tak by się rozpadł.

Ja pochodzę z domu gdzie tata na imprezach lub po wypłacie się upijał, ale był nieszkodliwy - za dużo gadał jedynie 😉, ja natomiast się wstydziłam takiego ojca. Między moimi rodzicami nigdy nie było wielkich czułości, wspólnie spędzanego czasu - mieliśmy też taki zimny chów. Więc gdy myślałam o swoim przyszłym życiu to pragnęłam męża, który nie będzie pił, ale będzie czuły i zaangażowany w dom. Długo szukałam, wybierałam, przebierałam tzn. jeśli ktoś na wstępie nie spełniał tych warunków to nie nawiązywałam relacji i gdy już straciłam nadzieję, że znajdę odpowiedniego kandydata to na mojej drodze pojawił się mój przyszły mąż. Aż nie mogłam uwierzyć, że on jest taki idealny. Nie pił, nie palił, chciał mi pomagać w zakupach, porządkach, spędzać razem czas, nie lubił głośnych imprez tak jak ja. Po prostu ideał. Oczarował nie tylko mnie ale też moją rodzinę i znajomych. Szybko dążył do zaręczyn i do naszego ślubu. Pewnie dlatego abym go nie poznała za bardzo, bo po ślubie zmienił się na wielu płaszczyznach. I choć przed ślubem widziałam parę sygnałów m.in. że mówił o sobie jaki to on poszkodowanych na różnych płaszczyznach przez innych (teraz wiem, że jest niedojrzały i niezaradny), był zły, że w pracy dobrze się dogaduję z innymi, żartuję i śmieję się, nie był zadowolony, że lubię spędzać czas z moją rodziną, znajomymi (choć ja zawsze wszędzie chciałam chodzić z nim, poznawałam go z wszystkimi). Był taki moment, że miałam go dość i zastanawiałam się nad zerwaniem zaręczyn, ale przecież mimo wszystko "był idealnym kandydatem" gdy go porównywałam do innych. Zresztą wszyscy dookoła mi mówili, że lepszej partii nie znajdę. Mój mąż w dniu ślubu już mi pokazał, że szczęśliwie i zgodnie żyć nie będziemy - na własne życzenie przeziębił się i był cały dzień nie w sosie, nie chciał się bawić, tańczyć, robić wspólnych zdjęć. W krótkiej podróży poślubnej płakał mi w rękaw, że on na pewno nie sprawdzi się jako mąż, bo nie ma super pracy, pieniędzy - dla mnie to nie było ważne, ważne było, że mamy siebie. Mąż nalegał, abyśmy szybko mieli dziecko. O ja naiwna - bez jego pracy (bo się zwolnił), bez własnego mieszkania, z moją umową czasową. Uległam. Syn urodził się 9 miesiący po ślubie a pół roku po jego narodzinach mój mąż uciekł od nas pierwszy raz. Po awanturze, którą mu zrobiłam i jego rodzice, wrócił, ale wytrzymał z nami 8 lat i znów porzucił rodzinę. To tak w wielkim skrócie. Gdybym wiedziała, jaki bon rzeczywiście jest to bym go nie poślubiła. W moimi mężu widzę dużo egoizmu i to tego niezdrowego niestety, cechy Piotrusia Pana, z powodu zmienności nastrojów nawet nad dwubiegunowa chorobą się zastanawiałam. A i jest świetnym manipulatorem - uczę się jak mu nie ulegać.

Jesteś młodą kobietą i masz duże szanse na poznanie kogoś lepszego niż twój były. Uwierz w siebie. Mi też jest żal "tych biednych pogubionych nieszczęśników", ale z takimi osobami ciężko być szczęśliwym.

Polecam też terapię aby popracować nad sobą i stać się lepszą. Ja chodzę ci sobie chwalę. Dzięki terapii na wiele spraw otworzyły mi się oczy.
pierwiosnek
Posty: 5
Rejestracja: 13 paź 2020, 15:20
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: pierwiosnek »

Faktycznie to co robi mój były chłopak jest bardzo toksyczne. I wiele powtarzam schematów ze swojego domu rodzinnego. Odmawiam różaniec w intencji odnalezienia swojej drogi. Niedawno też pisałam z moim byłym chłopakiem, właściwie to on pierwszy napisał i po wymianie zdań, tego jak się przez niego czuję, napisał mi, że jest jeszcze za szybko byśmy do siebie wrócili, ale chciał mi tym wszystkim pokazać ile mu zawdzięczam.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: Pavel »

pierwiosnek pisze: 02 cze 2022, 9:37 Faktycznie to co robi mój były chłopak jest bardzo toksyczne. I wiele powtarzam schematów ze swojego domu rodzinnego. Odmawiam różaniec w intencji odnalezienia swojej drogi. Niedawno też pisałam z moim byłym chłopakiem, właściwie to on pierwszy napisał i po wymianie zdań, tego jak się przez niego czuję, napisał mi, że jest jeszcze za szybko byśmy do siebie wrócili, ale chciał mi tym wszystkim pokazać ile mu zawdzięczam.
Miałem napisać wcześniej, proza życia nie była zbyt pomocna ;)

Będzie dość bezpardonowo, napiszę jak widzę opisane przez ciebie zdarzenia i zachowania.

Po pierwsze, warto Bogu podziękować za to, że ten chłopak cię od siebie uwolnił.
To co opisałaś odnośnie tego młodego mężczyzny (choć nasuwa mi się bardziej określenie chłopcu w ciele mężczyzny) wyraźnie świadczy moim zdaniem na przykład o:
-Skłonnościach do przemocy a także manipulacji,
-przedmiotowym traktowaniu ciebie,
-egocentryzmie,
-braku szacunku,
-jego wizji partnerki, żony, małżeństwa. Mocno patologicznej wizji wg mnie.
-totalnym pogubieniu.
Mógłbym jeszcze wymieniać, ale po mojemu tyle powinno wystarczyć by odmówić i z 20 różańców w intencji dziękczynnej za uwolnienie.

Nie wyobrażam sobie by tak, zwłaszcza w dzisiejszych czasach traktować dziewczynę, kandydatkę na narzeczoną.
Rozumiem z jakich między innymi powodów na to pozwalałaś, warto się temu przyjrzeć i to zmienić.
Naprawić efekty wzrastania w dysfunkcyjnej rodzinie pierwotnej.

Proszę, nie pozwól się nigdy więcej tak traktować.

To piękna sprawa, że jesteś dziewicą, wbrew temu co głosi współczesny świat zdecydowanie warto to pielęgnować. Ten który zdecyduje się poczekać pokaże chociaż tyle, że zależy mu na tobie a nie twoim ciele (czy też zaspokojeniu siebie).
Jeśli komukolwiek, jak temu chłopakowi, nie wystarczą pocałunki - znaczy nie jest wart twego czasu i uwagi.
Aby była jasność - sam w jego wieku nie byłem wystarczająco dojrzały i w tym aspekcie, ale sam bym tamtego siebie nie polecił jako dobrego kandydata na męża.
Nie wyobrażam sobie natomiast by tak mówić do partnerki, tak obrzydliwie „zachęcać” ją do zbliżeń fizycznych. To świadczy o klasie i poziomie. Niespecjalnie pozytywnie oczywiście.

To, że tu trafiłaś tak wcześniej jak i teraz, to twoja wielka szansa.
Masz możliwość zrobić coś, czego nie zrobiłem we właściwym czasie ja i właściwie wszyscy tutaj:
Uleczyć rany, naprawić na ile się da wszelakie dysfunkcje, nabyć niezbędną wiedzę (zaraz do tego wrócę), poznać siebie, dowiedzieć się czym jest i czemu służy małżeństwo (jak powinno i jak nie powinno wyglądać). Wreszcie: pokochać siebie, poznać swą godność i wartość. Niezbywalną.
Tak, by móc świadomie i dojrzale szukać kandydata na męża, wiedzieć czym powinien się charakteryzować i kiedy alarm wyje by jak najszybciej uciekać gdy trafi się na niewłaściwy „egzemplarz”.
Na chwilę obecną, jako że pogubienia się przyciągają, niespecjalnie masz szansę na odpowiedniego mężczyznę trafić. Tyle, że spokojnie i zdecydowanie możesz to zmienić.
Zależy to tylko i wyłącznie od ciebie i pracy którą wykonasz.

Aby się przesadnie nie rozpisywać nawiążę jeszcze do wiedzy.
Tak się nieszczęśliwie składa, że mamy wokół niespecjalnie dużo odpowiednich do naśladowania wzorców. Twoi rodzice takowym nie są. Moi również nie byli.
Warto dowiedzieć się jak powinna wyglądać zdrowa relacja, małżeństwo, jaka jest rola mężczyzny, jaka kobiety, poznać siebie jako kobietę, dowiedzieć się jak dokładnie różnimy się jako inne płcie.
Poczytać (i poćwiczyć) o temacie granic, komunikacji, dowiedzieć się czym miłość jest a czym nie jest i tak dalej i tak dalej. Dużo wartych przerobienia tematów, ale to najlepsza inwestycja jaką możesz zrobić.

Podobnie jak mnie, nie nauczono cię tego w domu rodzinnym ani szkole.
Zdecydowanie warto to nadrobić, gwarantuję, że wiedza ta wprowadzona w życie diametralnie zmieni jego jakość.

Watpię, że chcesz żyć jak dotychczas.
Dobry Bóg cię tu przysłał, życzę ci by twoje pojawienie się tutaj było dla ciebie nowym otwarciem, na nowe, lepsze, szczęśliwe życie.

Oczywiście rozumiem, że teraz cierpisz - również przeżywałem rozstania.
Wyobraź sobie jednak, że to nie twój chłopak tylko mąż.
Czy chciałabyś, gdybyś była mamą, by twoja córka trafiła na takiego chłopaka, by tak ją traktował ewentualny narzeczony, mąż?
Ja, jako ojciec (mam córkę) doradziłbym takiemu młodzieńcowi wykupienie całorocznej opieki tabunu ochroniarzy. Bo nie wiem czy dałbym radę postąpić z nim miłosiernie.
Jak to się mówi nogi bym mu z dolnej części pleców powyrywał.

Na koniec powtórzę się trochę, polecam modlitwę dziękczynną, ja takową po przeczytaniu twoich postów odmówiłem.
Jesteś córką Króla, pamiętaj o tym!!!
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys moich rodziców

Post autor: Caliope »

Witaj pierwiosnku, myślałaś może o terapii DDA? ona pomaga nauczyć się żyć normalniej. Po przerobieniu stawiania granic(ciężka praca), nauki życia bez napięcia, bez poczucia winy, czy poradzeniu sobie ze strachem przed odrzuceniem, przygotowuje do nawiązania dobrych relacji z ludźmi. Masz wpływ tylko na siebie, pomyśl też o tym czy nie lepiej by było mieszkać poza domem, np. w akademiku byś miała spokój.
ODPOWIEDZ