Ozeasz....
pozwól, że czymś się podzielę...moimi spostrzeżeniami...
nie rozumiem jednego
czy Ty kochasz swoją żonę?
Czego właściwie od niej oczekujesz?
pytam, bo czytam wielki żal bunt i złość względem niej.
Bardzo wiele dziedzin jest poruszonych i nieukładanych.
Masz złość do żony ale i do siebie chyba też
wiele w Tobie emocji, co nie uważam za złe, tylko sygnał - GDZIE Cię boli
ozeasz pisze: ↑16 lip 2018, 10:38
To dla Niej jak zdrada ,więc setki razy słyszałem że nie wybaczy ,że się zemści i zdradzi żeby zabolało mnie tak jak Ją, że nienawidzi, ,to zależało od kondycji psychicznej i nastawienia
o przemocy nie piszę, bo wiem, że jesteś świadomy jak wiele spustoszenia poczyniła w rodzinie.
Te słowa żony....o czym świadczą?
według mnie o bezsilności i również złości a nawet nienawiści.
Dlaczego żona to setki razy powtarzała?
W jakiej atmosferze rozmawialiście setki razy?
Pytam, bo wyobrażam sobie, że mąż siedzi, pije kawę, jest spokojny......ja wracam do tego jak mnie uderzył...
i teraz.....
moja kontynuacja tematu zależy od jego reakcji.
Jeżeli on mówi - głupi byłem - jeszcze raz przepraszam
albo
ale już nie biję, chcę się z Tobą napić kawy....a jak jeszcze puści oczko, albo pośle całusa...
no to jak mogę powiedzieć
ozeasz pisze: ↑16 lip 2018, 10:38
"no uderz , bo tylko tyle potrafisz"
Już drugi raz wspominasz "podniesioną brew"
ja takiej przenośni użyłam, a Ciebie to jakoś dotknęło...ozeasz...DLACZEGO?
To jest pytanie do Ciebie - nie musisz tu odpowiadać
ozeasz pisze: ↑16 lip 2018, 10:38
Marylko nie zgadzam się z Tobą w kwestii słuchania żony i "ruszania brwiami" ,Zenia1780 o tym pisała ,albo szanujemy się nawzajem,albo to jest jakieś niewolnictwo i przemoc , kiedy jeden ma prawa być wysłuchany godzinami ,drugi zaś na to nie zasługuje , i to bez względu na to co zrobił .
Ja mam z tym problem co zenia napisała, że jak piszę często o czymś właśnie przypominam - to inni mi zarzucają że albo się chwalę, albo to niewiarygodne jest jak często o jednym piszę..
Ale zostawmy to.
Chciałam zwrócić uwagę na to co napisałeś
albo szanujemy się nawzajem,albo to jest jakieś niewolnictwo i przemoc , kiedy jeden ma prawa być wysłuchany godzinami ,drugi zaś na to nie zasługuje , i to bez względu na to co zrobił .
TU jest myślę SEDNO.
W Tobie NIE MA akceptacji na to, że żona MA PRAWO nie wysłuchać Cię!
a ja - nigdzie nie napisałam, że druga strona nie ma prawa się również wypowiedzieć. Może nie w tym samym czasie jak jedna strona mówi. . Bo TU powinna tylko słuchać Ale jak najbardziej - pisałam, że mąż też mi powiedział co mu nie pasowało. ale nie na zasadzie, że ja mu mówię co mi nie pasowało, a on odpala swoją armatę i tym samym mnie obdarza. To prosta droga do kłótni i jeszcze gorszej sytuacji.
Zobacz co piszesz
ozeasz pisze: ↑16 lip 2018, 10:38
Ja wiele razy Ją przestrzegałem że nienawiść i chęć zemsty nie tylko zniszczy Ją ,ale i całą rodzinę , co się stało i dzieje .
z całym szacunkiem bo uważam Cię za mądrego gościa, ale nie wypada prawić morałów i pouczac podczas kiedy samemu idealnym się nie było. To samo tyczy mnie! Ja nie pouczam męża tylko mówię co MNIE rani. a to jest różnica.
no...ale gdyby mnie pouczał jak powinnam się prowadzić.....śmieszne by to było....no powiedz sam. nie chodzi o moją wyższość al....no mój mąż by mnie tak nie pouczał. zresztą uważamy się za dorosłych i szanujemy swoje wolności a jak już to jest pytanie - CO MYŚLISZ? a nie ja marylka na dywanie a nade mną pouczający PAN. a jeszcze...znając swoje przeszłości..no tragifarsa!
A ja napisałam koledze WYSŁUCHAJ ŻONY! a nie POUCZAJ
Ty robisz coś innego...i nie dziwię się, że masz inne zdanie i inne doświadczenia.
ale...najważniejsze....pisałam, że nie masz akceptacji dla postawy żony, że ona nie uważa zdrady za coś złego jak piszesz że nie żałuje....w porządku, masz rację, ja w niektórych kwestiach popieram Ciebie a nie żonę. Opieram się tylko na Twoich słowach, bo żony tu nie ma.
I teraz:
zarzucasz mi coś, co uważam, że w tej sytuacji i Ty powinieneś rozważyć....
marylka pisze: ↑15 lip 2018, 22:27
marylka pisze:
Jak myślisz - jeżeli słyszę takie komentarze męża i widzę jego inne starania i chęć naprawy tego wszystkiego - bo to nie tylko o zdradę chodzi - jak długo i jak często można mu to wypominać ?.
ozeasz pisze:
A jeżeli nie widzisz ? To mogą być co najmniej dwa powody ,albo faktycznie się nie zmienia ,albo Ty jesteś ślepa ,jednak w każdym to Ty decydujesz , czy to nie chęć panowania nad drugim bo samemu nie radzi się ze sobą w tej sytuacji ?
Jeśli by tego nie było to jego zdrady nadal by trwały. I kochałabym go z daleka. Bo z bliska to by mi krzywdę robił i dzieciom. A ja na to nie pozwolę. A przebaczyłam mu dawno. Jednak to są dwie różne sprawy - przebaczyć a żyć wspólnie.
I faktycznie - to ja panuję. Ale nie nad mężem tylko nad swoim życiem. Dobrze wiemy, że wpływu na małżonka nie mamy chociażbyśmy nie wiadomo jak chcieli mieć.
Myślę, że potrafię sobie poradzić w każdej sytuacji. Już raz sobie poradziłam. To mnie wzmocniło. Dałam radę. Ale kocham męża i wolę z nim żyć. Jednak wiem co udźwignę a co nie i nie pozwolę się skrzywdzić. Bo siebie też kocham. Jestem córką Króla i jestem tego warta
Twoja żona najwidoczniej nie widzi, że chce dostrzec w sobie błędu, przeprosić i zadośćuczynić Tobie wyrządzonych krzywd, bo ona Cię zdradziła.
I teraz - masz odpowiedż na własnym przykładzie...nie wiem jak wyglądają Wasze kontakty ale czytam że do spin dochodzi więc jakieś są - to Twój żal i żony żal.
Nie lepiej się nie ranić?
Możesz kochać z daleka i nie być masochistą. Możesz się za nią modlić, robić swoje....jeszcze przytoczę Ci jeden wpis z innego wątku
Kocham go.
Ale ten FAKT NIE DAJE MU PRAWA do krzywdzenia mnie i dzieci.
Może wróci...ale nie teraz. Bo teraz każdy jego widok mi rozdziera serce. A i on chyba powinien zrobić ze soba porządek. Bo lata spanikowany wokół siebie. Chyba grunt mu sie pali pod nogami. Kowalska nie okazała się taka idealna? A może jednak lepiej tutaj mu? Ale czy on to z miłości do mnie? Czy z braku laku? Ja mu w tym nie pomogę bo potrzebuje siebie na nowo posklejać. A czas pokaże czy jego determinacja to z miłości czy ze strachu.
Może wróci...kto wie..
Tylko najpierw niech naprawi wyrządzona mi i dzieciom i mojej rodzinie i swojej rodzinie krzywdę, czyli przeprosi, wyrazi żal nad swoja głupotą i wyrządzoną krzywdą i zadośćuczyni. On nie zdradził tylko MNIE. On zdradził całą rodzinę. I każdy teraz cierpi. Nawet jego matka, która go teraz wspiera - jak to matka. Ale cierpi też.
Ja nie jestem byle kim - jestem żoną jego i matka jego dzieci i ZASŁUGUJĘ na szacunek. Bo w MOIM domu szacunek sobie okazujemy, bo tego SZACUNKU chcę nauczyć dzieci swoje.
To jest mój wpis z wątku Poranionej. Nie uważam, że moje myślenie jest błędne. Powiem więcej - patrząc w jakim stanie emocjonalnym jesteś - tym bardziej bym się oddaliła od męża i nie pozwoliła krzywdzić.
i sorry ozeasz, ale widzę że to Ty chcesz panować nad żoną - żeby się przyznała, wybaczyła Tobie sobie i żebyście byli szczęśliwi.
Ja rozumiem Twoje pragnienia, bo są bardzo ludzkie.....wiesz...ja dałam mężowi wolność...dosłownie..powiedziałam mu, że skoro lata za innymi to widocznie inna go uszczęśliwi. nawet powiedziałam, że wystąpię o unieważnienie! Więc na legalu będzie mógł się z inną związać. Taka byłam wyrozumiała! Wrócił szybciej niż zakładałam - nie zdążyłam zresztą nic założyć, bo praktycznie od razu otrzeżwiał. paradoks nie? tyle lat goi pilnowałam a on wymyślał jak i gdzie czmychnąć. a jak mu powiedziałam jesteś wolny - w tym samym czasie się ocknął....
Nie wiem dlaczego i o co masz pretensje do mnie.
Widzę, że cierpisz i jest mi okropnie przykro. To fakt, że możesz pracować tylko nad sobą. jeżeli żona tego nie chce/nie czuje/nie potrafi - co możesz zrobić? Byliście na terapii jak piszesz, ale zarzuciła je. No i co? Na pewno trudno się z tym pogodzić. ale fakt, że TY jesteś gotowy budować nie znaczy, że ona też w tym samym czasie ma za Tobą nadążać. Każdy ma swój czas. Czy to szanujesz w niej?
Może lepiej właśnie kawa i poczucie humoru na razie wystarczą? jakieś niezobowiązujące rozmowy bez ruszania tematu o Was? spacer?
Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że Cię nie uraziłam. W innym wątku napisałam, że traktuję Cię jak Brata, bo razem kroczyliśmy i już zawsze będziesz mi bliższy. Dlatego nie chciałabym, żebyś poczuł się urażony moim pisaniem.
Zresztą, znasz mnie i wiesz, że ja nie głaszczę ale walę między oczy i to nie w złych intencjach tylko żeby może krótko i na temat.
Chociaż krótko to to nie ma