Pomocowość forum

Masz problem lub uwagi do działania forum - napisz tutaj

Moderator: Moderatorzy

Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pantop »

Mądry ozeaszu
ozeasz pisze: Poza tym Marylko , może to zabrzmieć surowo ,ale to że Wasze małżeństwo na dzień dzisiejszy jest uratowane według mnie ma podstawową ludzką przyczynę ,mąż chciał naprawiać i znosił na rzecz tego słuszną i niesłuszną krytykę ,zarówno On jak i Ty wykonaliście dużo dobrej roboty , ale to ciągle jest zakorzenione w zgodzie i woli męża i Twojej później , a nie każdy przypadek tutaj jest analogiczny ,więc i stąd te moje powyższe uwagi , które mogą sie zakończyć nie jak u Was porozumieniem , w dużej mierze dzięki 12 krokom (co świadczyło o jakieś obustronnej dobrej woli ), a przemocą i manipulacją ze strony współmałżonka jak to było u mnie.

Chciałem by ten aspekt tu wybrzmiał i wolałbym żeby każdy kto tutaj się znajdzie wiedział że cel nie uświęca środków i praca nad sobą , własną tożsamością ,granicami ,godnością ,wolnością ,życiem w prawdzie wobec siebie i Boga ,są nadrzędne wobec chęci ratowania małżeństwa i budowania go na niewłaściwym fundamencie i niewłaściwymi środkami .
W nagłówku napisałem żeś mądry bo zwróciłeś uwagę na bardzo istotny czynnik.


Teraz napiszę dlaczego wcześniej napisałem to co napisałem.

Słowa te skierowałeś do Marylki.
A być może zauważyłeś, że Marylka należy do osób z tzw własnym zdaniem i to takim którego będzie się trzymać do momentu, w którym stwierdzi że jest/może być inaczej.
Wiesz co mnie ujmuje w Jej postach?
Ogień
To osóbka z pasją i potrójną energią.

Sedno
To co zrobiłeś - w jak najlepszej wierze - może okazać się Marylce sugestią, którą powinna wziąć pod uwagę, tylko że...
...huhuhuhu - człowieku piszesz do fightera/Marylki/predatora - efekt widziałeś :mrgreen:
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

ozeasz pisze: 15 lip 2018, 20:44 marylka pisze:
I jeśli bedę miała 70 lat to powiem że zdrada jest najgorszym co zrobił mąż.
Komu i po co ?
Ano temu, który ten temat poruszy i bedzie chciał znać moje zdanie na ten temat.
Ku przestrodze
ozeasz pisze: 15 lip 2018, 20:44 ja nie mam zamiaru panować nad żoną przez fakt że zdradziła mnie wielokrotnie ,
Nie wiem jak można panować przez fakt, że ktoś zdradził
ozeasz pisze: 15 lip 2018, 20:44 marylka pisze:
Ale czasem mówię mu, że przypomniało mi się to a to.
I ... ?
I....On wie, że w przyszłości może coś nie zrobić albo zrobić inaczej lub o czymś nie wspominać, żeby mi przykrosci nie robić niechcący.
Np. wspominał nasz samochód...no takie nic - dawno sprzedany. Chce wymienić teraz na taką samą markę. I ja - PSTRYK. Przypomniało mi się, że w tym samochodzie był z nią. I powiedziałam mu to. Powiedział, że nie pomyślał o tym,..a są inne marki i inny samochód kupimy. A o tamtym już do dziś nie wspomniał.
ozeasz pisze: 15 lip 2018, 20:44 ta broń w ustach żony przestała działać już
No właśnie...według mnie to nie broń....to potrzeba podzielenia się faktycznie niemiłymi uczuciami. Ale to nie broń. To tylko moje zdanie.
ozeasz pisze: 15 lip 2018, 20:44 marylka pisze:
Jak myślisz - jeżeli słyszę takie komentarze męża i widzę jego inne starania i chęć naprawy tego wszystkiego - bo to nie tylko o zdradę chodzi - jak długo i jak często można mu to wypominać ?.
A jeżeli nie widzisz ? To mogą być co najmniej dwa powody ,albo faktycznie się nie zmienia ,albo Ty jesteś ślepa ,jednak w każdym to Ty decydujesz , czy to nie chęć panowania nad drugim bo samemu nie radzi się ze sobą w tej sytuacji ?
Jeśli by tego nie było to jego zdrady nadal by trwały. I kochałabym go z daleka. Bo z bliska to by mi krzywdę robił i dzieciom. A ja na to nie pozwolę. A przebaczyłam mu dawno. Jednak to są dwie różne sprawy - przebaczyć a żyć wspólnie.
I faktycznie - to ja panuję. Ale nie nad mężem tylko nad swoim życiem. Dobrze wiemy, że wpływu na małżonka nie mamy chociażbyśmy nie wiadomo jak chcieli mieć.
Myślę, że potrafię sobie poradzić w każdej sytuacji. Już raz sobie poradziłam. To mnie wzmocniło. Dałam radę. Ale kocham męża i wolę z nim żyć. Jednak wiem co udźwignę a co nie i nie pozwolę się skrzywdzić. Bo siebie też kocham. Jestem córką Króla i jestem tego warta ;)
ozeasz pisze: 15 lip 2018, 20:44 marylka pisze:
Jedna potrzebuje 10 razy inna 100.
Ale w końcu przestanie! I to też mówię z własnego doświadczenia

A tysiąc ,a kilka tysięcy ? Przez dwadzieścia sześć
Przypomnij sobie jak kończyły się te rozmowy. Jeśli się zachowałeś tak jak pisałam - TYLKO wysłuchałeś - to faktycznie - dziwne to jest.
No chyba, że wtrącałeś swoje "uwagi".....to się nie liczy...
ozeasz pisze: 15 lip 2018, 20:44 marylka pisze:
Jeśli mi przerwie - to w nieskończoność albo będę mu chciała jednak powiedzieć - bo to siedzi w człowieku. Albo się odsunę do innego. I przysunę do innegoi jemu powiem jakiego mam męża i dalej to się domyśl . Albo popadnę w depresję - że nikt mnie nie rozumie.
Napisałem wcześniej ,to nie moje pole odpowiedzialności i dojrzałości ,to manipulacja i zastraszanie wg mnie , to nie ma innego wyjścia niż zdrada lub depresja ,czy to znów nie jest tak , że to oznaka Twojej słabości kieruje Cię na takie tory myślenia ?
To jestem JA.
A jak to ocenisz - to Twoja rzecz. Dla jednych jest oznaką słabości dla mnie znajomością siebie i swoich granic i możliwości.
ozeasz pisze: 15 lip 2018, 20:44Pozdrawiam
Ja również;)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Pantop pisze: 15 lip 2018, 21:47 Słowa te skierowałeś do Marylki.
A być może zauważyłeś, że Marylka należy do osób z tzw własnym zdaniem i to takim którego będzie się trzymać do momentu, w którym stwierdzi że jest/może być inaczej.
:lol: :lol: :lol:
Dzięki Pantop. Uśmiałam się.
A tak!!!!
Swoich poglądów będę broniła!
Aczkolwiek zgadzam się, że tylko krowa nie zmienia poglądów.
Ja je czasem zmieniam. Ale to muszę przeźyć na własnej skórze. Bardzo to bolesne jest bo cały światopogląd jest zrujnowany wtedy.
Tak było właśnie w czasie kryzysu - zwłaszcza w czasie decyzji o rozstaniu.
Brrrrrr
Ale....wyszło mi na dobre ostatecznie.
Apropo Pantopa....chciałm zapytać czy po otrzymanych ostrzeżeniach od moderacji jest jakiś czas kiedy po nienagannej postawie te ostrzeżenia ulegają anulowaniu?
Tak jak pracownik - po roku nienagannej pracy udzieloną naganę usuwa sie z akt? Może jako bardziej miłosierni jest tutaj po trzech miesiącach? ;)
Czytałam regulamin i nie znalazłam nic takiego. Ale może przeoczyłam...
A Pantop średnio raz na 3 miesiace z czyms wyskakuje więc tak pytam....na wszelki wypadek...bo sierpień przed nami....
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: ozeasz »

Widzisz Marylko ,co nieco znasz moją historię , nie zdradziłem żony ,ale na początku małżeństwa kilka razy podniosłem rękę na Nią ,nie będę tu tego rozwijał ,już o tym pisałem , na 12 krokach też.

To dla Niej jak zdrada ,więc setki razy słyszałem że nie wybaczy ,że się zemści i zdradzi żeby zabolało mnie tak jak Ją, że nienawidzi, ,to zależało od kondycji psychicznej i nastawienia .

I to w sumie byłoby oko za oko i jakoś to mogę zrozumieć i przyjąć , ale po pierwszym oku było drugie i trzecie i czwarte itd. ,oraz komunikat na końcu że "i tak Ci nie wybaczę" ,lub "myślisz że zdrady już załatwiły sprawę i wyrównały dług" ???

Niejedną terapię przeszliśmy przed zdradami ,bo takie zachowanie , prowokowanie które doprowadzało do takich eskalacji ma źródło w przeszłości żony . Na każdej prócz pierwszej ,kiedy psychoterapeutka dała mi do zrozumienia że przepracowałem swój problem ,okazywało sie że tylko żona zostaje by pracować ze sobą ,bo problem nie tkwi we mnie ,a w Niej wg terapeutów .

Nie jestem idealnym mężem i nigdy nie będę ,ale nie wymagam również by moja żona taka była , Marylko nie zgadzam się z Tobą w kwestii słuchania żony i "ruszania brwiami" ,Zenia1780 o tym pisała ,albo szanujemy się nawzajem,albo to jest jakieś niewolnictwo i przemoc , kiedy jeden ma prawa być wysłuchany godzinami ,drugi zaś na to nie zasługuje , i to bez względu na to co zrobił .

Zdrada nie jest tu jedynym grzechem ,mimo że mnie zraniła do głębi ,to tylko owoc pewnej postawy ,m.in. braku wierności ,uczciwości , właśnie pewnej słabości o której pisałem , małej świadomości swej tożsamości , braku poczucia własnej wartości ,tak samo jak moja ówczesna reakcja na prowokacyjne zachowania Żony , moja przemoc wobec Niej ,wtedy nie umiałem sobie z tym radzić .

Kiedy już sobie radziłem ,to nie pomogło żonie ,a tylko Ją rozwścieczyło że jej prowokacja kończy sie niczym ,że nie może już powiedzieć "no uderz , bo tylko tyle potrafisz" (i to jest broń) a w sumie nieraz mówiła ,tylko bez efektu końcowego ,to odebrało Jej możliwość PANOWANIA ,to miało może coś Jej innego jeszcze dawać ,ja z psychologii jestem kiepski ,od tego są lekarze , u nas oprócz paru lat na początku nie było współpracy ,a rywalizacja , żona musi postawić na swoim i ja już sie odsunąłem ,Ona stanowi o sobie ,mnie wyrzuciła poza nawias ,korzysta jeszcze kiedy tego potrzebuje z mojej pomocy i to jest jeszcze brak postawionej przeze mnie granicy ,a raczej brak konsekwencji jej egzekwowania .

Przykładowe ,niektóre teksty z naszego życia wzięte typu : "Jak facet który bije może kochać ….. ja mogę to czy tamto bo Ty mnie uderzyłeś … nie masz prawa się odzywać w tej czy innej kwestii bo damski bokser to żaden autorytet … ty sie nigdy nie zmienisz" - na próbę wypowiedzenia swojego zdania … to broń .

Ja wiele razy Ją przestrzegałem że nienawiść i chęć zemsty nie tylko zniszczy Ją ,ale i całą rodzinę , co się stało i dzieje .

A panować nad drugim po faryzejsku można , "bo ty zrobiłeś coś takiego , że do końca życia będziesz o tym słyszał" (i to jest broń) jw. -taki skrót myślowy - nie chcę rozwijać , a ja taki porządny jestem bo tego nie zrobiłem ..... czy nie tak myślałaś o mężu ? Czy stwierdzenie "świństwo" odnosi sie tylko do jednego rodzaju "świństwa" , czy Ty innych "świństw" mężowi nie robiłaś ?
Można w różny sposób chcieć panować nad drugim ,bo się nie umie panować nad sobą ,to już (lub dopiero niedawno stosunkowo ) zrozumiałem .

Stąd też nie podoba mi się kiedy na tym forum zamiast pisać o tym by człowiek sam się rozwijał ,szukał w sobie cech które powinien zmienić ,poprawić ,naprawić ,rzuca się snop światła na współmałżonka (zwykle faceta)który jest winien moim emocjom , i w ten sposób ja już zmieniać sie nie muszę w istotnym stopniu ,bo oto znalazł sie winny .

W moim małżeństwie tak było , nawet zdrada była lepsza , niż to że Ją spoliczkowałem , bo zdrada wg Niej : NIKOGO NIE RANI TYLKO NIESIE ZE SOBĄ PRZYJEMNOŚĆ . Sory ale z takim wyjaśnieniem polemizować sie nie da .
marylka pisze:Przypomnij sobie jak kończyły się te rozmowy. Jeśli się zachowałeś tak jak pisałam - TYLKO wysłuchałeś - to faktycznie - dziwne to jest.
No chyba, że wtrącałeś swoje "uwagi".....to się nie liczy...
Kiedys różnie ,ale na pewno dziesiątki jesli nie setki razy słuchałem bez komentarza i co ? Powodowało to jeszcze większą agresję i przemoc ,czy nie tak to działa ?

A to się nie liczy ? Jezusowe " Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" (J 18,23) "


marylka pisze:
ozeasz pisze:
marylka pisze:Jeśli mi przerwie - to w nieskończoność albo będę mu chciała jednak powiedzieć - bo to siedzi w człowieku. Albo się odsunę do innego. I przysunę do innegoi jemu powiem jakiego mam męża i dalej to się domyśl . Albo popadnę w depresję - że nikt mnie nie rozumie.
Napisałem wcześniej ,to nie moje pole odpowiedzialności i dojrzałości ,to manipulacja i zastraszanie wg mnie , to nie ma innego wyjścia niż zdrada lub depresja ,czy to znów nie jest tak , że to oznaka Twojej słabości kieruje Cię na takie tory myślenia ?
To jestem JA.
A jak to ocenisz - to Twoja rzecz. Dla jednych jest oznaką słabości dla mnie znajomością siebie i swoich granic i możliwości.
Czy odpłacanie złem za zło nazywasz granicą i możliwością ? Czy nie odpowiadasz za swoje wybory (własną przysięgę małżeńską ) , które w tym przypadku nic ,a nic nie odpowiadają miłości ,wierności i uczciwości małżeńskiej , czy jeśli nie kochamy tych którzy nas nienawidzą ,a tylko tych którzy nas kochają , nie jesteśmy podobni poganom ?

Czy jako chrześcijanie nie jesteśmy zobligowani do odpowiedzi dobrem na zło ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Ozeasz....
pozwól, że czymś się podzielę...moimi spostrzeżeniami...
nie rozumiem jednego
czy Ty kochasz swoją żonę?
Czego właściwie od niej oczekujesz?
pytam, bo czytam wielki żal bunt i złość względem niej.
Bardzo wiele dziedzin jest poruszonych i nieukładanych.

Masz złość do żony ale i do siebie chyba też
wiele w Tobie emocji, co nie uważam za złe, tylko sygnał - GDZIE Cię boli
ozeasz pisze: 16 lip 2018, 10:38 To dla Niej jak zdrada ,więc setki razy słyszałem że nie wybaczy ,że się zemści i zdradzi żeby zabolało mnie tak jak Ją, że nienawidzi, ,to zależało od kondycji psychicznej i nastawienia
o przemocy nie piszę, bo wiem, że jesteś świadomy jak wiele spustoszenia poczyniła w rodzinie.
Te słowa żony....o czym świadczą?
według mnie o bezsilności i również złości a nawet nienawiści.
Dlaczego żona to setki razy powtarzała?
W jakiej atmosferze rozmawialiście setki razy?
Pytam, bo wyobrażam sobie, że mąż siedzi, pije kawę, jest spokojny......ja wracam do tego jak mnie uderzył...
i teraz.....
moja kontynuacja tematu zależy od jego reakcji.
Jeżeli on mówi - głupi byłem - jeszcze raz przepraszam
albo
ale już nie biję, chcę się z Tobą napić kawy....a jak jeszcze puści oczko, albo pośle całusa...
no to jak mogę powiedzieć
ozeasz pisze: 16 lip 2018, 10:38 "no uderz , bo tylko tyle potrafisz"
Już drugi raz wspominasz "podniesioną brew"
ja takiej przenośni użyłam, a Ciebie to jakoś dotknęło...ozeasz...DLACZEGO?
To jest pytanie do Ciebie - nie musisz tu odpowiadać
ozeasz pisze: 16 lip 2018, 10:38 Marylko nie zgadzam się z Tobą w kwestii słuchania żony i "ruszania brwiami" ,Zenia1780 o tym pisała ,albo szanujemy się nawzajem,albo to jest jakieś niewolnictwo i przemoc , kiedy jeden ma prawa być wysłuchany godzinami ,drugi zaś na to nie zasługuje , i to bez względu na to co zrobił .
Ja mam z tym problem co zenia napisała, że jak piszę często o czymś właśnie przypominam - to inni mi zarzucają że albo się chwalę, albo to niewiarygodne jest jak często o jednym piszę..
Ale zostawmy to.
Chciałam zwrócić uwagę na to co napisałeś
albo szanujemy się nawzajem,albo to jest jakieś niewolnictwo i przemoc , kiedy jeden ma prawa być wysłuchany godzinami ,drugi zaś na to nie zasługuje , i to bez względu na to co zrobił .
TU jest myślę SEDNO.
W Tobie NIE MA akceptacji na to, że żona MA PRAWO nie wysłuchać Cię!
a ja - nigdzie nie napisałam, że druga strona nie ma prawa się również wypowiedzieć. Może nie w tym samym czasie jak jedna strona mówi. . Bo TU powinna tylko słuchać Ale jak najbardziej - pisałam, że mąż też mi powiedział co mu nie pasowało. ale nie na zasadzie, że ja mu mówię co mi nie pasowało, a on odpala swoją armatę i tym samym mnie obdarza. To prosta droga do kłótni i jeszcze gorszej sytuacji.
Zobacz co piszesz
ozeasz pisze: 16 lip 2018, 10:38 Ja wiele razy Ją przestrzegałem że nienawiść i chęć zemsty nie tylko zniszczy Ją ,ale i całą rodzinę , co się stało i dzieje .
z całym szacunkiem bo uważam Cię za mądrego gościa, ale nie wypada prawić morałów i pouczac podczas kiedy samemu idealnym się nie było. To samo tyczy mnie! Ja nie pouczam męża tylko mówię co MNIE rani. a to jest różnica.
no...ale gdyby mnie pouczał jak powinnam się prowadzić.....śmieszne by to było....no powiedz sam. nie chodzi o moją wyższość al....no mój mąż by mnie tak nie pouczał. zresztą uważamy się za dorosłych i szanujemy swoje wolności a jak już to jest pytanie - CO MYŚLISZ? a nie ja marylka na dywanie a nade mną pouczający PAN. a jeszcze...znając swoje przeszłości..no tragifarsa!
A ja napisałam koledze WYSŁUCHAJ ŻONY! a nie POUCZAJ
Ty robisz coś innego...i nie dziwię się, że masz inne zdanie i inne doświadczenia.
ale...najważniejsze....pisałam, że nie masz akceptacji dla postawy żony, że ona nie uważa zdrady za coś złego jak piszesz że nie żałuje....w porządku, masz rację, ja w niektórych kwestiach popieram Ciebie a nie żonę. Opieram się tylko na Twoich słowach, bo żony tu nie ma.
I teraz:
zarzucasz mi coś, co uważam, że w tej sytuacji i Ty powinieneś rozważyć....
marylka pisze: 15 lip 2018, 22:27
marylka pisze:
Jak myślisz - jeżeli słyszę takie komentarze męża i widzę jego inne starania i chęć naprawy tego wszystkiego - bo to nie tylko o zdradę chodzi - jak długo i jak często można mu to wypominać ?.
ozeasz pisze:
A jeżeli nie widzisz ? To mogą być co najmniej dwa powody ,albo faktycznie się nie zmienia ,albo Ty jesteś ślepa ,jednak w każdym to Ty decydujesz , czy to nie chęć panowania nad drugim bo samemu nie radzi się ze sobą w tej sytuacji ?
Jeśli by tego nie było to jego zdrady nadal by trwały. I kochałabym go z daleka. Bo z bliska to by mi krzywdę robił i dzieciom. A ja na to nie pozwolę. A przebaczyłam mu dawno. Jednak to są dwie różne sprawy - przebaczyć a żyć wspólnie.
I faktycznie - to ja panuję. Ale nie nad mężem tylko nad swoim życiem. Dobrze wiemy, że wpływu na małżonka nie mamy chociażbyśmy nie wiadomo jak chcieli mieć.
Myślę, że potrafię sobie poradzić w każdej sytuacji. Już raz sobie poradziłam. To mnie wzmocniło. Dałam radę. Ale kocham męża i wolę z nim żyć. Jednak wiem co udźwignę a co nie i nie pozwolę się skrzywdzić. Bo siebie też kocham. Jestem córką Króla i jestem tego warta
Twoja żona najwidoczniej nie widzi, że chce dostrzec w sobie błędu, przeprosić i zadośćuczynić Tobie wyrządzonych krzywd, bo ona Cię zdradziła.
I teraz - masz odpowiedż na własnym przykładzie...nie wiem jak wyglądają Wasze kontakty ale czytam że do spin dochodzi więc jakieś są - to Twój żal i żony żal.
Nie lepiej się nie ranić?
Możesz kochać z daleka i nie być masochistą. Możesz się za nią modlić, robić swoje....jeszcze przytoczę Ci jeden wpis z innego wątku
Kocham go.
Ale ten FAKT NIE DAJE MU PRAWA do krzywdzenia mnie i dzieci.
Może wróci...ale nie teraz. Bo teraz każdy jego widok mi rozdziera serce. A i on chyba powinien zrobić ze soba porządek. Bo lata spanikowany wokół siebie. Chyba grunt mu sie pali pod nogami. Kowalska nie okazała się taka idealna? A może jednak lepiej tutaj mu? Ale czy on to z miłości do mnie? Czy z braku laku? Ja mu w tym nie pomogę bo potrzebuje siebie na nowo posklejać. A czas pokaże czy jego determinacja to z miłości czy ze strachu.
Może wróci...kto wie..
Tylko najpierw niech naprawi wyrządzona mi i dzieciom i mojej rodzinie i swojej rodzinie krzywdę, czyli przeprosi, wyrazi żal nad swoja głupotą i wyrządzoną krzywdą i zadośćuczyni. On nie zdradził tylko MNIE. On zdradził całą rodzinę. I każdy teraz cierpi. Nawet jego matka, która go teraz wspiera - jak to matka. Ale cierpi też.
Ja nie jestem byle kim - jestem żoną jego i matka jego dzieci i ZASŁUGUJĘ na szacunek. Bo w MOIM domu szacunek sobie okazujemy, bo tego SZACUNKU chcę nauczyć dzieci swoje.
To jest mój wpis z wątku Poranionej. Nie uważam, że moje myślenie jest błędne. Powiem więcej - patrząc w jakim stanie emocjonalnym jesteś - tym bardziej bym się oddaliła od męża i nie pozwoliła krzywdzić.
i sorry ozeasz, ale widzę że to Ty chcesz panować nad żoną - żeby się przyznała, wybaczyła Tobie sobie i żebyście byli szczęśliwi.
Ja rozumiem Twoje pragnienia, bo są bardzo ludzkie.....wiesz...ja dałam mężowi wolność...dosłownie..powiedziałam mu, że skoro lata za innymi to widocznie inna go uszczęśliwi. nawet powiedziałam, że wystąpię o unieważnienie! Więc na legalu będzie mógł się z inną związać. Taka byłam wyrozumiała! Wrócił szybciej niż zakładałam - nie zdążyłam zresztą nic założyć, bo praktycznie od razu otrzeżwiał. paradoks nie? tyle lat goi pilnowałam a on wymyślał jak i gdzie czmychnąć. a jak mu powiedziałam jesteś wolny - w tym samym czasie się ocknął....
Nie wiem dlaczego i o co masz pretensje do mnie.
Widzę, że cierpisz i jest mi okropnie przykro. To fakt, że możesz pracować tylko nad sobą. jeżeli żona tego nie chce/nie czuje/nie potrafi - co możesz zrobić? Byliście na terapii jak piszesz, ale zarzuciła je. No i co? Na pewno trudno się z tym pogodzić. ale fakt, że TY jesteś gotowy budować nie znaczy, że ona też w tym samym czasie ma za Tobą nadążać. Każdy ma swój czas. Czy to szanujesz w niej?
Może lepiej właśnie kawa i poczucie humoru na razie wystarczą? jakieś niezobowiązujące rozmowy bez ruszania tematu o Was? spacer?
Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że Cię nie uraziłam. W innym wątku napisałam, że traktuję Cię jak Brata, bo razem kroczyliśmy i już zawsze będziesz mi bliższy. Dlatego nie chciałabym, żebyś poczuł się urażony moim pisaniem.
Zresztą, znasz mnie i wiesz, że ja nie głaszczę ale walę między oczy i to nie w złych intencjach tylko żeby może krótko i na temat.
Chociaż krótko to to nie ma ;)
jacek-sychar

Re: Pomocowość forum

Post autor: jacek-sychar »

marylka pisze: 16 lip 2018, 15:36 nawet powiedziałam, że wystąpię o unieważnienie!
Marylko
W Kościele Katolickim nie ma unieważniania małżeństw.
Jest tylko instytucja stwierdzania ich nieważności.
Unieważnić można coś, co istniało.
Stwierdza się nieważność , czyli że coś nigdy nie zaistniało.
Niby niewielka różnica w słowach, ale w znaczeniu kolosalna.
Pamiętajmy o tym!
marylka pisze: 16 lip 2018, 15:36 Chociaż krótko to to nie ma
A z tym zgadzam się w 100%.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

jacek-sychar pisze: 16 lip 2018, 17:39
marylka pisze: ↑ Chociaż krótko to to nie ma
A z tym zgadzam się w 100%.
:lol: :lol: :lol:

Z tym uniewaźnieniem to masz rację. Taki skrót myślowy. Dzięki
Ostatnio zmieniony 16 lip 2018, 17:44 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pantop »

Bardzo miło słucha się wymiany myśli między światłymi uczestnikami forum.

W kwestii słuchania i bycia słychanym
Kiedyś w radio M było takie sprytne małżeństwo, które udziela się w poradnictwie rodzinnym a także stworzyło grę dla małżonków.
Tam są takie m in zasady, że siadają naprzeciw siebie przy stole i jedno może mówić 30 minut czy tam 45 (nie pamiętam) o wszystkim co chce - co go boli, wzrusza, wk.. denerwuje, czego oczekuje, lać gorycz żółci bez ograniczeń, chwalić - CO BĄDŹ
UWAGA
Druga strona w tym czasie siedzi jak zaczarowana i NIE WOLNO JEJ REAGOWAĆ W ŻADEN SPOSÓB!! (o tym, że nie może powiedzieć nawet jednej sylaby - nawet nie piszę :mrgreen: )
ALE
Mija określony czas 30/45 min i dzwoni budzik oznajmiając, że czas minął.
A wtedy role się odwracają 8-)
Orator milknie a ster przemowy w jedną stronę wędruje do dotychczas słuchającego.

To jeden z elementów tej gry - tam są jeszcze jakieś kartki do losowania z jakimiś zadaniami - w sumie ciekawe.
Proszę mnie zabić ale teraz nie przypomnę sobie jak nazwa tej gry ani nazwiska tego małżeństwa - ale w sieci na pewno można to znaleźć.

Morał z tej opowiastki
Uważne słuchanie drugiej strony może w niektórych wypadkach okazać się ważniejsze od seksu !! :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Czego wszystkim (w tym i sobie) pokornie życzę
[słuchanie to pikuś - ale ten seks potem :twisted:]
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: ozeasz »

Marylko .....rozpędziłaś się z tą "psychoanalizą" :? :shock: , a że chybiona w każdym calu , nie będę się tłumaczył i pisał epopei . ;)
Życzę dobrej nocy :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Jasne ozeaszu:)
Również życze udanych wakacji ;)
krople rosy

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

marylka pisze: 20 sie 2018, 15:05 Ciekawa jestem czy faktycznie masz urojenia i lęki i kompleksy czy jednak sprawa ma inne - nie w Tobie źródło.
Ja na taką ocenę Twoich zachowań nie odważyłabym się w życiu chociażby ze względu na to że zwyczajnie ani nie jestem psychologiem ani nie znam Twojej histo
Ale na imputowanie nieznajomym mezom sycharowiczek nałogów i uzależnień masz odwagę.
Tak, widzę u Fino to co napisałam na podstawie jej postów i uważam że to są problemy wymagające zajęcia się nimi w pierwszej kolejności.
Nikt tutaj psychologiem nie jest ale użytkownicy mają tego świadomość prosząc tu o wsparcie.
Tu każdy wyraża swoje zdanie i niekoniecznie musi być one zgodne z prawdą dlatego podkreśla się to i zachęca do spotkania ze specjalistą.
A Ty piszesz w taki sposób by zyskać przychylność autorki wątku i uwagę jej koncentrujesz na mężu.
Moim zdaniem nie jest to dobry kierunek pomocy choć ostatnie zdanie należy oczywiście do Fino.
Amica

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Amica »

Marylko, gotowa jesteś napisać wiele głupot, żeby tylko wyszło na Twoje i żeby przypadkiem nie okazało się, że Krople Rosy miała rację.

Szkoda. Niestety bardzo, bardzo to widać. Po prostu szkodzisz w ten sposób innym. W tym wątku, na tym forum NAPRAWDĘ nie ma znaczenia to, czy wychodzi na Twoje. Tak samo było w wątku Marcina-Zepsutego.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: marylka »

Amica pisze: 20 sie 2018, 17:41 Niestety bardzo, bardzo to widać.
Dlaczego - NIESTETY?
Ty i krople rosy jesteście swoimi adwokatkami i bronicie siebie nawzajem i widać to nie tylko w wątku Marcina ale każdym innym w ktorym zgodnym głosem się wypowiedacie i popieracie.
Takie - towarzystwo wzajemnej adoracji.
Czy NIESTETY?
Nie wiem - skoro macie taka potrzebe to ja nie mam nic do tego.
A czy szkodze czy nie to pozwol ocenić osobom do ktorych kieruje posty.
Bo Ty jesteś jedynie stojaca z boku i komentująca.
A nie - potrzebujaca pomocy.
Wiec - myśle że nie powinnaś wypowiadać sie - CZY i KOMU szkodze.
Ale jeśli masz takie pragnienie - proszę bardzo - pisz ile chcesz
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

Dziewczyny kochane...
marylka pisze: 20 sie 2018, 18:50 Bo Ty jesteś jedynie stojaca z boku i komentująca.
Warto pamiętać, że każdy z nas jest jedynie stojący z boku i komentujący, również Ty marylko
krople rosy pisze: 20 sie 2018, 12:34 Problem ze sobą mają oboje małżonkowie.
A na forum jest Fino i ona prosi o pomoc stąd porady i sugestie forumowiczów kierowane do niej.
krople rosy pisze: 20 sie 2018, 16:07 uwagę jej koncentrujesz na mężu.
Myślę, że jedno drugiego nie wyklucza... Można równolegle zajmować się własnym uzdrowieniem i sprawdzać czy i na ile małżonek potrzebuje rzeczywistej pomocy zewnętrznej, bo być może ma problem, a na ile jest to problem wyolbrzymiony przez moje zranienia...

Myślę, że bardzo warto sobie wziąć do serca te słowa:
Amica pisze: 20 sie 2018, 17:41 W tym wątku, na tym forum NAPRAWDĘ nie ma znaczenia to, czy wychodzi na...
czy wychodzi na moje, twoje, czy kogokolwiek innego. Chodzi o to aby pomóc osobie szukającej pomocy...
aby pokazać jej jak największy wachlarz możliwości i kwestii do zbadania w sobie i na zewnątrz...
I naprawdę wcale do tego nie potrzeba osobistych wędrówek w czyjąkolwiek stronę

Pozdrawiam
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
krople rosy

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

marylka pisze: 20 sie 2018, 18:50 Ty i krople rosy jesteście swoimi adwokatkami i bronicie siebie nawzajem i widać to nie tylko w wątku Marcina ale każdym innym w ktorym zgodnym głosem się wypowiedacie i popieracie.
Takie - towarzystwo wzajemnej adoracji.
Nie mam potrzeby tworzenia koła wzajemnej adoracji, nie szukam na priv popleczników i nie jestem niczym adwokatem.
Na każdym forum funkcjonuje sama i wyrażam wlasne zdanie.
Nie potrzebuję poklasku i nie zależy mi by ktoś przyjął mój punkt widzenia.
Dzielę się tylko wnioskami z przeczytanych postów jak każdy forumowicz i jeśli ktoś się z tym zgadza to znaczy tylko tyle że ma podobny czy taki sam pogląd i nie trzeba do tego tworzyć dziwnej filozofii.
Jestem na tym forum i równie dobrze może mnie tu nie być. Nie mam z tym problemu.
Nie przyszłam tu błyszczeć ani szukać swojej racji.
Każdy może pomijać moje posty i uznać je za nie przydatne. Z tym też nie mam problemu.
ODPOWIEDZ