Stwierdzenie nieważności małżeństwa - wydzielone z : [Zagubienie po rozwodzie]

Informacje lokalne, gdzie szukać pomocy...

Moderator: Moderatorzy

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa - wydzielone z : [Zagubienie po rozwodzie]

Post autor: Niepoprawny83 »

Bardzo możliwe, że masz rację, mimo to gdzieś będzie mi się kołatała zawsze moja , zapewne życzeniowa refleksja. Zakłada ona, że Jezus mówiąc o 2 rodzajach ludzi niezdolnych do małżeństwa wymieniał właśnie te przypadki "nierządu" co do których dopuszczał rozwód. (Bo przecież według interpretacji katolickiej Zbawiciel nie mówił o nierządzie fizycznym, tylko o małżeństwie nieważnym z formalnych względów). Byli by to upośledzeni pod tym kątem od urodzenia i upośledzeni na wskutek odziaływania społeczeństwa. I niejako w opozycji do nich Jezus podaje trzecią grupę bezżennych z wyboru, dla Królestwa Niebieskiego.
Jest to trochę życzeniowe myślenie, ale skoro Słowo Boże skierowane jest także do nas, to przecież nie mamy dziś w społeczeństwie eunuchów w dosłownym tego słowa znaczeniu. Za to mamy epidemię narcyzmu i sytuacja będzie się tu prawdopodobnie pogarszać. A w mojej subiektywnej ocenie taki narcyz/narcyzka nijak nie nadają się do ożenku.
Zaufaliśmy miłości.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa - wydzielone z : [Zagubienie po rozwodzie]

Post autor: Monti »

Niepoprawny83 pisze: 11 sty 2023, 8:35
Jest to trochę życzeniowe myślenie, ale skoro Słowo Boże skierowane jest także do nas, to przecież nie mamy dziś w społeczeństwie eunuchów w dosłownym tego słowa znaczeniu. Za to mamy epidemię narcyzmu i sytuacja będzie się tu prawdopodobnie pogarszać. A w mojej subiektywnej ocenie taki narcyz/narcyzka nijak nie nadają się do ożenku.
Myślę, że Twoja interpretacja jest ciekawa i uprawniona (choć oczywiście nie jestem ekspertem). Słowo Boże jest żywe i skuteczne, więc mamy prawo je odnosić do aktualnej sytuacji i odmiennych warunków społecznych.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa - wydzielone z : [Zagubienie po rozwodzie]

Post autor: lustro »

Czytając te bardzo nieraz zawiłe posty, zastanawiam się jak ma się do tego nasza droga życia ku zbawieniu?
Skoro droga do zbawienia wiedzie przez krzyż, a my dźwigając swój dajemy świadectwo przynależności do Jezusa, to czy szukanie sposobu uwolnienia się od krzyża przy pomocy stwierdzenia nieważności małżeństwa, nie jest pójściem na wygodniejsze skróty?

Wyliczane są tu coraz to mniej jednoznaczne powody nieważności sakramentu.
Niedojrzałość - a komu oceniać ją z perspektywy czasu? Kto był dojrzały lub jest dojrzały, a kto na tyle nie jest,ze sakrament nie zaistniał?
Czy to nie jest świetne pole do nadużyć?

Nad nałogami nie będę się rozwodzić. Bo dla mnie, to jak porzucenie chorego, bo jego choroba jest zbyt trudna na co dzień dla malzonka.
Podobnie "nie odcięte pępowiny" itp cechy.

Myślę,ze tam gdzie było kłamstwo, oszustwo, zatajenie, przymus, w momencie zawierania małżeństwa, jest faktycznie powód do zastanowienia czy małżeństwo jest ważne. Bo być może w postawieniu spraw w prawdzie, nigdy by do malzenstwa nie doszło.
Reszta to szukanie łatwych rozwiązań.

Można zawrzeć ważne małżeństwo z osobą chorą psychicznie, jeżeli zawiera się je w świadomości istnienia choroby.
Można też nagle stać się małżonkiem osoby chorej.
I nawet jak czyni to małżonka niezdolnym do małżeństwa, to nie daje to powodu do stwierdzenia,ze małżeństwo jest nieważne i nieważnie zawarte.

Za to przytaczany nierząd, choć daje prawo do oddalenia niewiernego małżonka, nie jest podstawą do stwierdzenia nieważności sakramentu.
Czy się mylę?

I jeszcze jedno pytanie - a w jakim celu taka konieczność stwierdzenia nieważności?
Nikt nie zmusza do życia z małżonkiem. Można żyć w separacji. I dźwigając ten krzyż dążyć do zbawienia.

Nie dziwi mnie ta cała dyskusja. Poranieni małżonkowie szukają sposobu na powrót do wolności i do wszystkiego, co z niej wynika.
Po ludzku całkiem oczywiste.
Ale czy w Bożej perspektywie też? To mnie zastanawia.

I tak na marginesie - swego czasu sama rozważałam stwierdzenie nieważności. Miała bym do tego powody wymienione w prawie. Mogła bym pięknie naciągnąć swoją historię do wymaganych ram, nie tylko na potrzeby Sądu ale także w swoim sumieniu. Usprawiedliwiła bym to wyrokiem wydanym pod działaniem Ducha Świętego. Bo przecież takie jest założenie podejmowania tych wyrokow.
Nie zrobiłam tego.
Myślę, ze każdy ma własne sumienie. I nawet ewentualne błędy Kościoła nie zwalniają go z własnej odpowiedzialności.
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Stwierdzenie nieważności małżeństwa - wydzielone z : [Zagubienie po rozwodzie]

Post autor: Niepoprawny83 »

Nie planuję sprawdzać ważności mojego małżeństwa.

Nie potrzebuję też udowadniać zasadności takiej możliwości, skoro dopuszcza ją Kościół Katolicki.

Moje wywody dotyczyły tylko tego fragmentu Ewangelii, który od pewnego czasu mnie intryguje w kontekście małżeństw z manipulantami, socjopatami, psychopatami, a do którego to fragmentu się nie odniosłaś, skupiając na własnych przemyśleniach do których postaram się odnieść, choć, zaznaczam, tłumaczę się w dużej mierze z tego, czego nie napisałem.

Skoro takich osób nie można zmienić, (wg mnie) to wymaganie od ich małżonków niesienia takiego krzyża było dla mnie czymś w rodzaju nakładania ciężarów nie do uniesienia. Wiele razy czytałem na forum o ludziach narzekających, ze tracą wiarę przez współmałżonka, który jest dla nich okrutny mimo braku powodów. Nie dziwię się takiemu procesowi. Jest to jeden z najlepszych sposobów na utratę wiary wg mnie, liczenie na cud, który wydaje się tak blisko i zawsze unika. Wiem, że Jezus może dokonać cudu, jednak dla mnie wielkim cudem jest już to, gdy małżonek osoby z zaburzeniem osobowości sam nie straci wiary i miłości do Boga, szacunku do siebie. Do małżonka nie może utracić miłości, jeśli ten ukrywał swoją prawdziwą jedyną twarz, to nigdy nie było tam miłości, bo narcyz nie dał się poznać, a nie można kochać miłością małżeńską osoby, której się nie zna. Kochało się tylko maskę.

Dlaczego nie tylko separacja.... Może być, zwłaszcza jeśli rokuje. Jeśli nie rokuje to może warto wrócić do nakazu Stwórcy i rozmnażać się?. Komu to oceniać.... No sądom biskupim. Dojrzałość wymagana jest od dwóch osób aby stworzyły jedną osobę. Nie da się zawrzeć małżeństwa z mentalnym dzieckiem, a takim skrzywdzonym acz okrutnym dzieckiem jest chroniczny manipulator/narcyz wg mnie.
Oczywiście nie jestem specjalistą, możesz mieć inne zdanie. Chodziło mi o to, ze moje prywatne zdanie może pasować to zacytowanego fragmentu Ewangelii.

Twoje doświadczenia i budująca historia są twoimi doświadczeniami i dla wielu osób nie odzwierciedlają ich sytuacji.

Nierząd w sensie zdrada nie jest w katolickiej interpretacji podstawą do stwierdzenia nieważności* sakramentu.

Piszesz o chorobach psychicznych, generalizując, ja piszę o jakieś ich grupie, ostrych zaburzeniach osobowości.

Powtórzę, moje rozważania mają charakter teoretyczny i ogniskują się wokół omawianego fragmentu Ewangelii, możliwości jego interpretacji, zawsze możesz napisać, że z pewnoscią nie o to w tym fragmencie chodzi.

Nie uzasadniam możliwości stwierdzenia nieważności małżeństwa, nie ma takiej potrzeby. Powtórzę jednak że jest to dla mnie dowód na prawdziwość katolickiej nauki z wielu względów. Nie zachęcam przy tym nikogo do korzystania z tej opcji.
Sam na chwilę obecną nie rozważam takiej możliwości.
Ostatnio zmieniony 13 sty 2023, 18:49 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: *zamieniono niueprawidłowe sformułowanie "nieważność" na prawidłowe "stwierdzenie nieważności sakramentu"
Zaufaliśmy miłości.
ODPOWIEDZ