PMS z przyległościami - wydzielone z: Żona kazała mi się wyprowadzić...
Moderator: Moderatorzy
PMS z przyległościami - wydzielone z: Żona kazała mi się wyprowadzić...
Zdecydowanie nie mam na celu wywolywania-wojny damsko męskiej. Ani na forum, ani gdzie indziej. Ani też, że twierdzę, że żona autora wątków nie ma problemów. Rzecz w tym, że na forum jest autor, a nie jego żona.
Okiem kobiety dla mnie opisana sytuacja wygląda tak: żona autora wąrku była w okresie przedmiesiączkowym. Kobiety, które funkcjonują bez uwzględniania swojego cyklu, często w tym czasie mają: zwiększony apetyt na niezdrowe przekąski, wysoki poziom frustracji i krótki zapalnik. Do tego wszystko, co tłumią przez cały miesiąc w tych dniach wzbiera jak fala, wszystkie żale i pretensje. Czują w dwójnasób to, co jest ich przykrą codziennoscią - że wszystko jest na ich glowie a mąż bez pokazania palcem nie zrobi nic, choćby to noc do ogarnięcia bylo wielkie jak pół salonu albo smierdzace jak własnie przypalające się kotlety. Czują, że w chwili zmęczenia, fizycznego bólu i emocjonalnej frustracji nie mają szans na odpoczynek, zainteresowanie męza, albo chocby na to, by mąz po prostu dał chwilę wytchnienia.
Zachcianki w takim stanie są tak samo mocne jak te ciążowe, więc nie przyniesienie chipsów i karmi, czekolady czy czegoś urasta do rangi tortury i poczucia bycia zupelnie nieważną dla męza, którego interesuje wylacznie komputerek. Nawet w takiej chwili gdy resztkami sił w zupelnej nieogarnialnosci męza staramy się jakos dzialać. Jakby podniósł wzrok znad monitora, zobaczylby żonęz która ledwo przy tej patelni stoi, bo ją boli i która odlocza minuty, jeszcze pranie, wywiesic, bajka, jakoś dotrzymam. Moze się nie poplaczę, nie wybiegnę z krzykiem na zawsze, nie cisnę w męza patelnią.
W tym czasie radzimy sobie tez ze zwiększonym poziomem agresji. Kilka dni w miesiacu jestesmy blizej waszego męskiego poziomu agresji. I trzeba się z tym zmierzyc. Obie strony.
Mąż olał to wszystko, nie pomógl, nie kupil przekasek, następnego dnia zostawil obolalą incoraz bardziej sfrustrowaną szalejacą burzą hormonalną żonę i pojechal pomóc mamie. Dobra stretegia jesli akurat chce się wylecic z domu z hukiem.
Tyle damskim okiem.
Ponownie zalecam, nie tylko autorowi, wspóldzielenie obowiazków i uznanie naturalnwgo cyklu za naturalny.
Okiem kobiety dla mnie opisana sytuacja wygląda tak: żona autora wąrku była w okresie przedmiesiączkowym. Kobiety, które funkcjonują bez uwzględniania swojego cyklu, często w tym czasie mają: zwiększony apetyt na niezdrowe przekąski, wysoki poziom frustracji i krótki zapalnik. Do tego wszystko, co tłumią przez cały miesiąc w tych dniach wzbiera jak fala, wszystkie żale i pretensje. Czują w dwójnasób to, co jest ich przykrą codziennoscią - że wszystko jest na ich glowie a mąż bez pokazania palcem nie zrobi nic, choćby to noc do ogarnięcia bylo wielkie jak pół salonu albo smierdzace jak własnie przypalające się kotlety. Czują, że w chwili zmęczenia, fizycznego bólu i emocjonalnej frustracji nie mają szans na odpoczynek, zainteresowanie męza, albo chocby na to, by mąz po prostu dał chwilę wytchnienia.
Zachcianki w takim stanie są tak samo mocne jak te ciążowe, więc nie przyniesienie chipsów i karmi, czekolady czy czegoś urasta do rangi tortury i poczucia bycia zupelnie nieważną dla męza, którego interesuje wylacznie komputerek. Nawet w takiej chwili gdy resztkami sił w zupelnej nieogarnialnosci męza staramy się jakos dzialać. Jakby podniósł wzrok znad monitora, zobaczylby żonęz która ledwo przy tej patelni stoi, bo ją boli i która odlocza minuty, jeszcze pranie, wywiesic, bajka, jakoś dotrzymam. Moze się nie poplaczę, nie wybiegnę z krzykiem na zawsze, nie cisnę w męza patelnią.
W tym czasie radzimy sobie tez ze zwiększonym poziomem agresji. Kilka dni w miesiacu jestesmy blizej waszego męskiego poziomu agresji. I trzeba się z tym zmierzyc. Obie strony.
Mąż olał to wszystko, nie pomógl, nie kupil przekasek, następnego dnia zostawil obolalą incoraz bardziej sfrustrowaną szalejacą burzą hormonalną żonę i pojechal pomóc mamie. Dobra stretegia jesli akurat chce się wylecic z domu z hukiem.
Tyle damskim okiem.
Ponownie zalecam, nie tylko autorowi, wspóldzielenie obowiazków i uznanie naturalnwgo cyklu za naturalny.
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Popieram Monti w całościMonti pisze: ↑16 lis 2022, 17:41 Drogie Panie,
To, co piszecie, to jest usprawiedliwianie toksycznych i niedojrzałych zachowań żony Cogito kwestiami biologicznymi. Jako istoty rozumne macie obowiązek tak samo jak mężczyźni panować nad emocjami. Nie może być zgody na krzywdzenie drugiej osoby i usprawiedliwianie tego biologią. Idąc tym tropem, należałoby "rozgrzeszyć" Waszych mężów robiących najróżniejsze głupoty. Ale to Wam już tak łatwo nie przychodzi. To jest właśnie moralność Kalego.
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Monti,Monti pisze: ↑16 lis 2022, 17:41 Drogie Panie,
To, co piszecie, to jest usprawiedliwianie toksycznych i niedojrzałych zachowań żony Cogito kwestiami biologicznymi. Jako istoty rozumne macie obowiązek tak samo jak mężczyźni panować nad emocjami. Nie może być zgody na krzywdzenie drugiej osoby i usprawiedliwianie tego biologią. Idąc tym tropem, należałoby "rozgrzeszyć" Waszych mężów robiących najróżniejsze głupoty. Ale to Wam już tak łatwo nie przychodzi. To jest właśnie moralność Kalego.
nie usprawiedliwiam niczyich zachowań, ze swoimi własnymi włącznie. W sytuacji w której mój mąż nie angażował się w życie rodzinne i nie uwzględniał moich potrzeb, zamiast kumulować gniew i wybuchać, powinnam była się odseparować. Raczej na dłuższy czas, niż krótszy. Nie separowałam się, tylko wrzeszczałam. Osoba niedojrzała pozostaje osobą niedojrzałą, i żadne wybuchy i frustracje procesu dojrzewania nie przyśpieszą. Osoba, która wrzeszczy, też wykazuje swoją niedojrzałość.
Co do usprawiedliwiania biologią, nie widzę powodu, by kogokolwiek obsługiwać, bo akurat czuje się biologicznie, ewolucyjnie, płciowo czy jakkolwiek niezdolny do obsługi pralki, wywieszenia prania czy przygotowania obiadu.
Co do pozostałych kwestii biologicznych - tak po prostu działa kobiecy cykl. Stała frustracja powoduje, że przebieg staje się dość dramatyczny i pod koniec cyklu wzrasta poziom agresji. Nie oznacza to zgody na to, by tą agresję wyrażać w sposób raniący innych. Ale też propozycja separacji i jednoznaczne wskazanie powodów takiej decyzji, zmierzają raczej do ograniczenia agresji, a nie do jej eskalowania. Rozwód takiej sytuacji nie rozwiązuje, ale niewiele osób dziś o tym wie.
Co do krzywdzenia drugiej osoby - mężczyzna oczekujący, że jego żona będzie przez cały miesiąc funkcjonować tak samo, patologizujący jej zmienność nastrojów i potrzeb wynikające z cyklu, i deprecjonujący inne naturalne zachowania i potrzeby żony, pomija jej biologię i wyrządza jej tym krzywdę. Krzywdzi ją także wtedy, gdy nie odciąża jej w czasie, gdy ona tego z przyczyn biologicznych potrzebuje. Jej krzyk, nerwowość, frustracja są produktem przeciążenia fizycznego, psychicznego, emocjonalnego - wynikającego z biologii właśnie. Jeśli coś działa w określony sposób to tak działa. Kobiecego cyklu również to dotyczy.
Co do potencjalnych argumentów typu: znam mnóstwo kobiet, które... nie mają zmiennych cykli, nastrojów, i nie "odstawiają tego całego cyrku z cyklem" - też znam. Znam kobiety, które przyjmują hormony, łykają środki przeciwbólowe i psychotropy i jeszcze czują się winne, że i tak kilka dni w miesiącu funkcjonują na zmniejszonych obrotach. Ale faktycznie: chemicznie zapanowały nad swoją biologią, ku uciesze mężów, szefów i kogo tam jeszcze. Na szkodę swoją, swojego zdrowia, potomstwa, swojej psychiki, rozwoju, kobiecości. Swoich małżeństw także, ale to widać w dłuższej perspektywie.
Jeśli twoja sugestia co do tolerowania męskiej biologii odnosi się do większego poziomu agresji u mężczyzn niż u kobiet - to kobiety to w zachowaniu swoich mężów uwzględniają. Choćby dla swojego bezpieczeństwa. Także dzieci bardziej dokazują przy mamusiach niż przy tatusiach.
Jeśli zaś sugerujesz, że mężczyzna jest biologicznie uwarunkowany do zdrady, i to jest tą "głupotą",oraz, że skoro "trzeba" uwzględniać kobiecy cykl to "trzeba" i przymykać oko na zdrady, bo też "biologia", no to się nie zgadzam. To dziwaczna współczesna antropologia wmawia nam takie rzeczy. Człowiek jest ze swojej natury monogamiczny. A gdyby zdrada była biologicznie uwarunkowana - dotyczyłoby to obu płci, nie jednej. Na szczęście biologia takiego problemu nie tworzy. Tworzy go kultura.
To, że jako kobieta mam cykl i potrzebuję, by był to fakt uwzględniany w moim życiu, i w relacji małżeńskiej, nie oznacza moralności Kalego. Oznacza, że jestem kobietą i z racji biologii takie właśnie potrzeby mam. I są one potrzebami prymarnymi.
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
cytuję "Jako istoty rozumne macie obowiązek tak samo jak mężczyźni panować nad emocjami. "
Brawo Monti.
Brawo Monti.
-
- Posty: 807
- Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
- Płeć: Kobieta
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Drodzy Panowie.
Proponuję w ramach ćwiczeń podejść do kobiety w ścisłej fazie PMS po całym dniu pracy, sprzątania i dbania o dzieci i zapytać w czym jej pomóc stojąc w tym czasie nad stertą prania. I jak fochnie powiedzcie jej, że jest ,,istotą rozumną i ma panować nad emocjami". Dobra rada bez kija nie podchodź.
Nikt nie usprawiedliwia tylko tłumaczy jak to działa. W pełni zgadzam się z Rutą. Przykro jest, że zamiast zwyczajnego zrozumienia i wsparcia traktujecie nas lekceważąco. Ja wiele lat zmagam się z PMS i nie raz pisałam o braku szacunku do męża, frustracji i przemocy. O tym jak ciężko jest te emocje kontrolować. To nie jest takie chop siup, że powiesz do kobiety ,, uspokój się ". Ja miałam różne epizody radzenia sobie z PMS od ucieczki w alkohol, po naprawdę skrajne zachowania jak wsiadanie do samochodu i jazda na pełnych obrotach. Są takie chwile jak ostatnio, że siadłam w tej swojej frustracji, mąż mnie irytuje. Syn po raz enty coś ode mnie chce. Czuję dosłownie jak mnie gniecie to wszystko w podłogę. Jak nerwy chcą mnie rozerwać ale resztkami się opanowuję z wielkim trudem. Aż w końcu pojawia się uciekaj albo walcz. To samo mają moje dzieci autystyczne. Takie zjawisko nazywa się meltdown. Jest tak dużo bodźców negatywnych i frustracji, które się koncentrują, że następuje faza wylania. Albo raczej wybuchu. Moje dziecko drze się jak opętane przez kilka minut potem jest spokojne. Ja mam tak samo drę się, płaczę, wkurzam, a potem dostaję okresu i jak ręką odjął. Spokój, uczucie zrzucenia ciężaru. Wtedy chce być blisko z mężem. Nie irytuje mnie. Mam dużo ciepła i radości. Odkąd między mną, a mężem jest dobrze PMS jest dużo słabszy. Mąż również widzi kiedy zaczyna być źle wtedy zaczyna działać. Zabiera dzieci do babci. Kupuje mi cipsy, batoniki. Zabiera na zakupy. Do kina. Wychodzę z domu.
Tu naprawdę nie chodzi o to żeby być służącym, robić wszystko w domu. Tylko zrozumieć. Kobieta też chce być kobietą. Czuć się jak kobieta i mieć wsparcie zaangażowanego męża.
W tym momencie przypuszczam piszę po sobie, że żona jest po prostu sfrustrowana tym wszystkim i się wylała frustracja. Nie ma pewności co ma czuć i co czuje. Czy kochać czy dać sobie spokój. Może czuje się niepewnie i niedoceniona? Mnie jak mąż zostawiał mimo, że ja go tego chciałam choć tak naprawdę nie chciałam ale on to robił to było mi jeszcze gorzej. Dlatego postawa stanowcza męża, że koniec zostaje w domu. Nie wyprowadza się. Nie zamierza się rozwodzić. Wziął kontrolę nad domem i dziećmi. Zaczął się angażować bardzo mi pomogło w tym żebym i ja ustabilizowała się emocjonalnie. Bo byłam bardzo rozchwiana. To jest długi proces, dużo pracy.
Proponuję w ramach ćwiczeń podejść do kobiety w ścisłej fazie PMS po całym dniu pracy, sprzątania i dbania o dzieci i zapytać w czym jej pomóc stojąc w tym czasie nad stertą prania. I jak fochnie powiedzcie jej, że jest ,,istotą rozumną i ma panować nad emocjami". Dobra rada bez kija nie podchodź.
Nikt nie usprawiedliwia tylko tłumaczy jak to działa. W pełni zgadzam się z Rutą. Przykro jest, że zamiast zwyczajnego zrozumienia i wsparcia traktujecie nas lekceważąco. Ja wiele lat zmagam się z PMS i nie raz pisałam o braku szacunku do męża, frustracji i przemocy. O tym jak ciężko jest te emocje kontrolować. To nie jest takie chop siup, że powiesz do kobiety ,, uspokój się ". Ja miałam różne epizody radzenia sobie z PMS od ucieczki w alkohol, po naprawdę skrajne zachowania jak wsiadanie do samochodu i jazda na pełnych obrotach. Są takie chwile jak ostatnio, że siadłam w tej swojej frustracji, mąż mnie irytuje. Syn po raz enty coś ode mnie chce. Czuję dosłownie jak mnie gniecie to wszystko w podłogę. Jak nerwy chcą mnie rozerwać ale resztkami się opanowuję z wielkim trudem. Aż w końcu pojawia się uciekaj albo walcz. To samo mają moje dzieci autystyczne. Takie zjawisko nazywa się meltdown. Jest tak dużo bodźców negatywnych i frustracji, które się koncentrują, że następuje faza wylania. Albo raczej wybuchu. Moje dziecko drze się jak opętane przez kilka minut potem jest spokojne. Ja mam tak samo drę się, płaczę, wkurzam, a potem dostaję okresu i jak ręką odjął. Spokój, uczucie zrzucenia ciężaru. Wtedy chce być blisko z mężem. Nie irytuje mnie. Mam dużo ciepła i radości. Odkąd między mną, a mężem jest dobrze PMS jest dużo słabszy. Mąż również widzi kiedy zaczyna być źle wtedy zaczyna działać. Zabiera dzieci do babci. Kupuje mi cipsy, batoniki. Zabiera na zakupy. Do kina. Wychodzę z domu.
Tu naprawdę nie chodzi o to żeby być służącym, robić wszystko w domu. Tylko zrozumieć. Kobieta też chce być kobietą. Czuć się jak kobieta i mieć wsparcie zaangażowanego męża.
W tym momencie przypuszczam piszę po sobie, że żona jest po prostu sfrustrowana tym wszystkim i się wylała frustracja. Nie ma pewności co ma czuć i co czuje. Czy kochać czy dać sobie spokój. Może czuje się niepewnie i niedoceniona? Mnie jak mąż zostawiał mimo, że ja go tego chciałam choć tak naprawdę nie chciałam ale on to robił to było mi jeszcze gorzej. Dlatego postawa stanowcza męża, że koniec zostaje w domu. Nie wyprowadza się. Nie zamierza się rozwodzić. Wziął kontrolę nad domem i dziećmi. Zaczął się angażować bardzo mi pomogło w tym żebym i ja ustabilizowała się emocjonalnie. Bo byłam bardzo rozchwiana. To jest długi proces, dużo pracy.
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Mój wpis miał pokazać to, że nie można czynnikami biologicznymi usprawiedliwiać krzywdy wyrządzanej drugiemu człowiekowi. Można próbować zrozumieć genezę, ale nie to nie wyłącza odpowiedzialności moralnej. To nie jest lekceważenie, tylko przykładanie równej miary, bo trochę to zostało zachwiane.
Powracając do historii Cogito, uważam, że zachowania jego żony zdecydowanie wykraczają poza najbardziej nawet skrajne objawy PMS. Podobne zachowania miała kiedyś moja żona. Przykładowo, już w ostrym kryzysie, jak raz na jej życzenie nie kupiłem jej souvlaka (jest to coś podobnego do kebaba), zagroziła mi, że wystawi moje walizki za drzwi. Spodziewając się awantury, przyjechałem do domu z kolegą (żeby mieć świadka), ale w międzyczasie jej przeszło i z kolei zrobiła mi awanturę, że robię zamieszanie. To nie jest zachowanie, którego nie można w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać.
Powracając do historii Cogito, uważam, że zachowania jego żony zdecydowanie wykraczają poza najbardziej nawet skrajne objawy PMS. Podobne zachowania miała kiedyś moja żona. Przykładowo, już w ostrym kryzysie, jak raz na jej życzenie nie kupiłem jej souvlaka (jest to coś podobnego do kebaba), zagroziła mi, że wystawi moje walizki za drzwi. Spodziewając się awantury, przyjechałem do domu z kolegą (żeby mieć świadka), ale w międzyczasie jej przeszło i z kolei zrobiła mi awanturę, że robię zamieszanie. To nie jest zachowanie, którego nie można w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Jeśli dobrze zrozumiałam to nie była kwestia, że zapomniałeś, skoro z kolegą jako potencjalnym świadkiem przyjechałeś?Monti pisze: ↑17 lis 2022, 12:31 , jak raz na jej życzenie nie kupiłem jej souvlaka (jest to coś podobnego do kebaba), zagroziła mi, że wystawi moje walizki za drzwi. Spodziewając się awantury, przyjechałem do domu z kolegą (żeby mieć świadka), ale w międzyczasie jej przeszło i z kolei zrobiła mi awanturę, że robię zamieszanie.
Jaki był zatem cel w tym, by nie kupić tego co żona chciała?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
wydzielone z : Żona kazała mi się wyprowadzić...
Monti. Zapewne i dziś bym się wściekla, gdyby mąż przyjechał z kolegą, tylko po to, by mieć świadka, że mu zrobię awanturę. Pewnie dziś tą moją wściekłość wyraziłabym inaczej, niz kiedyś miałam w zwyczaju...Monti pisze: ↑17 lis 2022, 12:31 Mój wpis miał pokazać to, że nie można czynnikami biologicznymi usprawiedliwiać krzywdy wyrządzanej drugiemu człowiekowi. Można próbować zrozumieć genezę, ale nie to nie wyłącza odpowiedzialności moralnej. To nie jest lekceważenie, tylko przykładanie równej miary, bo trochę to zostało zachwiane.
Powracając do historii Cogito, uważam, że zachowania jego żony zdecydowanie wykraczają poza najbardziej nawet skrajne objawy PMS. Podobne zachowania miała kiedyś moja żona. Przykładowo, już w ostrym kryzysie, jak raz na jej życzenie nie kupiłem jej souvlaka (jest to coś podobnego do kebaba), zagroziła mi, że wystawi moje walizki za drzwi. Spodziewając się awantury, przyjechałem do domu z kolegą (żeby mieć świadka), ale w międzyczasie jej przeszło i z kolei zrobiła mi awanturę, że robię zamieszanie. To nie jest zachowanie, którego nie można w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać.
Chyba, że akurat cała akcja działaby się w czasie PMS, a mąż zamiast przywieźć mi kebaba, przywiózł by mi kolegę, by udowodnić mu, że zrobię awanturę, jak mi tego kebaba nie przywiezie. Chyba jednak bym w takiej sytuacji na męża wrzasnęła.
Awantura za brak kebaba (chipsów, czekolady) w czasie PMS jest, czy tego chcesz czy nie, wpisana w biologię kobiety, która przechodzi ciężkie PMS. Same żarty na ten temat zajęłyby kilka tomów, co wskazuje powszechnosć problemu. Nie mówiac juz o opracowaniach naukowych tematu. Na szczęscie calość wiedzy wystarczającej by ogarnąc temat da się sprowadzic do krótkiego wykladu na temat fizjologii i funkcjonowania organizmu kobiety.
I nie usprawiedliwiam krzyczenia... ale też ludzie w stanach napięcia emocjonalnego, przemęczenia i bólu fizycznego, sfrustrowani do granic, zwykle krzyczą. Nie tylko kobiety, mężczyźni też. Owszem można podjać pracę nad sobą i rózne rzeczy. Są osoby które dochodzą do perfekcji i są takie, które jak boli i potrzebują odpoczynku, to będą się irytować...i krzyczeć. I trudno ich za to winić.
Jeśli żona przechodzi cięzkie PMS kazdego miesiąca i do tego w tym czasie ma zachcianki jedzeniowe, nad którymi nie panuje, to nie jest to stan naturalny. To objaw powaznych zaniedban, przemęczenia, nieuwzględniania cyklu kobiety. To bardzo poważny sygnal, by zająć się żoną, odciążyc ją, zacząc uwzględniac jej potrzeby. Kobiece. Zwiazane z cyklem.
Rozsądny mąż, kiedy odbiera od zony telefon, że trzeba przywieźć kebaba, jedzie po kebaba, kupuje tez cos na kolację dla dzieci, wraca do domu, daje zonie kebaba, zapewnia jej ciche i spokojne miejsce, gdzie nie będzie niepokojona i sam ogarnia co jest do zrobienia. W międzyczasie przytula i daje się wyplakać. Jak zona jest w stanie cięzkiego PMS, to oddaje gdzies dzieci i zabiera gdzieś żonę, a jak nie ma gdzie oddac dzieci, to przynajmniej wychodzi z dziecmi z domu. Mniej więcej wie, co zadziala i co zonie pomoże, bo ma to przepraxowane i przegadane. Oczywiscie nie w czasie PMS żony.
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Kto zna mój stary wątek, wie, jakie przeboje przechodziłem z żoną, jak byłem manipulowany i niszczony psychicznie. Sytuacja miała miejsce około 5 lat temu, więc nie pamiętam dokładnie okoliczności, ale musiałem mieć powody, by nie przywieźć owego kebaba. Podobnie jak miałem powód, by mieć ze sobą świadka, bo wówczas nie wiedziałem, jak się sytuacja potoczy.Ruta pisze: ↑17 lis 2022, 21:31Monti. Zapewne i dziś bym się wściekla, gdyby mąż przyjechał z kolegą, tylko po to, by mieć świadka, że mu zrobię awanturę. Pewnie dziś tą moją wściekłość wyraziłabym inaczej, niz kiedyś miałam w zwyczaju...Monti pisze: ↑17 lis 2022, 12:31 Mój wpis miał pokazać to, że nie można czynnikami biologicznymi usprawiedliwiać krzywdy wyrządzanej drugiemu człowiekowi. Można próbować zrozumieć genezę, ale nie to nie wyłącza odpowiedzialności moralnej. To nie jest lekceważenie, tylko przykładanie równej miary, bo trochę to zostało zachwiane.
Powracając do historii Cogito, uważam, że zachowania jego żony zdecydowanie wykraczają poza najbardziej nawet skrajne objawy PMS. Podobne zachowania miała kiedyś moja żona. Przykładowo, już w ostrym kryzysie, jak raz na jej życzenie nie kupiłem jej souvlaka (jest to coś podobnego do kebaba), zagroziła mi, że wystawi moje walizki za drzwi. Spodziewając się awantury, przyjechałem do domu z kolegą (żeby mieć świadka), ale w międzyczasie jej przeszło i z kolei zrobiła mi awanturę, że robię zamieszanie. To nie jest zachowanie, którego nie można w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać.
Chyba, że akurat cała akcja działaby się w czasie PMS, a mąż zamiast przywieźć mi kebaba, przywiózł by mi kolegę, by udowodnić mu, że zrobię awanturę, jak mi tego kebaba nie przywiezie. Chyba jednak bym w takiej sytuacji na męża wrzasnęła.
Awantura za brak kebaba (chipsów, czekolady) w czasie PMS jest, czy tego chcesz czy nie, wpisana w biologię kobiety, która przechodzi ciężkie PMS. Same żarty na ten temat zajęłyby kilka tomów, co wskazuje powszechnosć problemu. Nie mówiac juz o opracowaniach naukowych tematu. Na szczęscie calość wiedzy wystarczającej by ogarnąc temat da się sprowadzic do krótkiego wykladu na temat fizjologii i funkcjonowania organizmu kobiety.
I nie usprawiedliwiam krzyczenia... ale też ludzie w stanach napięcia emocjonalnego, przemęczenia i bólu fizycznego, sfrustrowani do granic, zwykle krzyczą. Nie tylko kobiety, mężczyźni też. Owszem można podjać pracę nad sobą i rózne rzeczy. Są osoby które dochodzą do perfekcji i są takie, które jak boli i potrzebują odpoczynku, to będą się irytować...i krzyczeć. I trudno ich za to winić.
Jeśli żona przechodzi cięzkie PMS kazdego miesiąca i do tego w tym czasie ma zachcianki jedzeniowe, nad którymi nie panuje, to nie jest to stan naturalny. To objaw powaznych zaniedban, przemęczenia, nieuwzględniania cyklu kobiety. To bardzo poważny sygnal, by zająć się żoną, odciążyc ją, zacząc uwzględniac jej potrzeby. Kobiece. Zwiazane z cyklem.
Rozsądny mąż, kiedy odbiera od zony telefon, że trzeba przywieźć kebaba, jedzie po kebaba, kupuje tez cos na kolację dla dzieci, wraca do domu, daje zonie kebaba, zapewnia jej ciche i spokojne miejsce, gdzie nie będzie niepokojona i sam ogarnia co jest do zrobienia. W międzyczasie przytula i daje się wyplakać. Jak zona jest w stanie cięzkiego PMS, to oddaje gdzies dzieci i zabiera gdzieś żonę, a jak nie ma gdzie oddac dzieci, to przynajmniej wychodzi z dziecmi z domu. Mniej więcej wie, co zadziala i co zonie pomoże, bo ma to przepraxowane i przegadane. Oczywiscie nie w czasie PMS żony.
Ta awantura nie była spowodowana PMS, tylko stanowiła element długiego i bolesnego kryzysu, w czasie którego zrobiłem naprawdę wiele, by to małżeństwo poskładać. Twój post ma charakter oceniający mnie jako nierozsądnego, co uważam za krzywdzące i nieuprawnione.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Śpieszę zauważyć, że mężczyźni też mają swoją biologię.
Też bywają zmęczeni, pobudzeni , rozdrażnieni , sfrustrowani .
Niestety , nie zauważyłem aby ktoś sie tym specjalnie przejmował.
W dawnych czasach , a w sumie nie tak znowu dawnych
kobiety miały dom na utrzymaniu, kilkoro dzieci i jeszcze pracę w polu i obejściu.
I też były kobietami. Jak sobie dawały z tym radę ?
Ja widzę coraz większą nierówność , na niekorzyść mężczyzn.
To już rodzi określone skutki.
Można się ze mną nie zgadzać , czas pokazuje.
A małżeństw coraz mniej i mniej.
Warto więc się zastanowić DLACZEGO ?
Na ulicy widuję znacznie więcej palących młodych kobiet niż młodych mężczyzn .
Też bywają zmęczeni, pobudzeni , rozdrażnieni , sfrustrowani .
Niestety , nie zauważyłem aby ktoś sie tym specjalnie przejmował.
W dawnych czasach , a w sumie nie tak znowu dawnych
kobiety miały dom na utrzymaniu, kilkoro dzieci i jeszcze pracę w polu i obejściu.
I też były kobietami. Jak sobie dawały z tym radę ?
Ja widzę coraz większą nierówność , na niekorzyść mężczyzn.
To już rodzi określone skutki.
Można się ze mną nie zgadzać , czas pokazuje.
A małżeństw coraz mniej i mniej.
Warto więc się zastanowić DLACZEGO ?
Na ulicy widuję znacznie więcej palących młodych kobiet niż młodych mężczyzn .
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Monti, to co napisałam o rozsądnym mężu, to nauka jaką odebraliśmy z mężem na kursie przed małżenskim, a nie przytyk w twoją stronę. W moim małżenstwie się to sprawdzało, dokąd mąż tak postępował. Gdy przestał, moje zachowanie stało się trudne, ale nie wynikało "z niczego". Miało źródła w mojej relacji z mężem i w męża zaniedbaniach i moim przeciążeniu. Natomiast świadomie nikt nikogo nie krzywdził.Monti pisze: ↑17 lis 2022, 22:20
Mój wpis miał pokazać to, że nie można czynnikami biologicznymi usprawiedliwiać krzywdy wyrządzanej drugiemu człowiekowi.
(...)
Kto zna mój stary wątek, wie, jakie przeboje przechodziłem z żoną, jak byłem manipulowany i niszczony psychicznie. Sytuacja miała miejsce około 5 lat temu, więc nie pamiętam dokładnie okoliczności, ale musiałem mieć powody, by nie przywieźć owego kebaba. Podobnie jak miałem powód, by mieć ze sobą świadka, bo wówczas nie wiedziałem, jak się sytuacja potoczy.
Ta awantura nie była spowodowana PMS, tylko stanowiła element długiego i bolesnego kryzysu, w czasie którego zrobiłem naprawdę wiele, by to małżeństwo poskładać. Twój post ma charakter oceniający mnie jako nierozsądnego, co uważam za krzywdzące i nieuprawnione.
Nie miałam intencji cię obrażać. Raczej przekazać prostą sprawdzoną receptę. Przepraszam, jeśli odebrałeś to jako krytykę twojego postępowania.
Z mojej praktyki na forum wynika, że jeśli czyjś wpis mnie irytuje, drażni, odbieram go jako wymierzony we mnie, często jest to sygnał, że mam w tym obszarze coś do przepracowania. Nie tylko gdy autor nie ma intencji mnie urazić, ale także gdy ją ma. Z jakis powodów pewne rzeczy uruchamiaja mnie bardziej. Sporo dzięki temu o sobie odkrywam.
Natomiast odnosząc się do przywożenia kolegi zamiast kebaba, mam świadomość, że w kryzysach robimy różne rzeczy. W najostrzejszej fazie kryzysu zrobiłam mnóstwo nierozsądnych rzeczy. Tu na forum udało mi się z częścią z nich skonfrontować.
***
Cogito, niezależnie od powodów postępowania twojej żony, warto zająć się sobą. Tym jak wypełniasz rolę ojca, męża.
Aczkolwiek warto pamiętać, że żona jest kobietą, funkcjonuje cyklicznie i są takie dni, kiedy wymaga szczególnego wsparcia, troski, odciążenia. To buduje u kobiety poczucie bezpieczenstwa, zaufania. A u mężczyzny poczucie sprawczości.
Szukając źródeł problemów w małżeństwie, warto też przyjrzeć się swojej rodzinie pochodzenia, relacjom z rodzicami. Z mamą, z tatą. Wielu męzczyzn ma trudności z rolą męża, ojca, wchodzi w rolę dziecka, gdy pochodzą z rodziny, w której tata był nieobecny, lub wycofany, dominowała mama.
Myślałeś o tym, by przystąpić do męskiej grupy formacyjnej? Są Wojownicy Maryi, są Mężczyźni Świętego Józefa. Sporo ich jest, może taka grupa działa w twojej okolicy?
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Jak rozumiem, męzczyźni mają też cykle hormonalne, zachodzą w ciąże, rodzą i karmią piersią i wobec tego wszelkie prawa kobiet z tym związane są "przywilejami" i oznakami dyskryminacji męzczyzn.mare1966 pisze: ↑17 lis 2022, 23:48 Śpieszę zauważyć, że mężczyźni też mają swoją biologię.
Też bywają zmęczeni, pobudzeni , rozdrażnieni , sfrustrowani .
Niestety , nie zauważyłem aby ktoś sie tym specjalnie przejmował.
W dawnych czasach , a w sumie nie tak znowu dawnych
kobiety miały dom na utrzymaniu, kilkoro dzieci i jeszcze pracę w polu i obejściu.
I też były kobietami. Jak sobie dawały z tym radę ?
Ja widzę coraz większą nierówność , na niekorzyść mężczyzn.
To już rodzi określone skutki.
Można się ze mną nie zgadzać , czas pokazuje.
A małżeństw coraz mniej i mniej.
Warto więc się zastanowić DLACZEGO ?
Na ulicy widuję znacznie więcej palących młodych kobiet niż młodych mężczyzn .
Co do slynnych babek, co rodzily w polu, nawet nie będę komentować.
Co do biologii męzczyzny, większośc kobiet ją uwzględnia. To kwestia przetrwania. Poziom wybudzania agresji u mężczyzn jest znacznie niższy niż u kobiet. I wielu męzczyzn nad tym zupelnie nie panuje. I kobiety uczą się z tym funkcjonowac. Bo muszą. Wielu męzczyzn nie panuje takze nad swoją biologią w zakresie popędu płciowego. I z tym kobiety też muszą się liczyc. Inaczej latwo moga stac się ofiarą przemocy w róznej postaci. Takze w relacji małżenskiej.
Zmęczenie po pracy to nie to samo, co zmęczenie wynikające z cyklu hormonalnego.
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Mare popieram w całej rozciągłości. Bo inaczej jakoś się przebić nie mogęmare1966 pisze: ↑17 lis 2022, 23:48 Śpieszę zauważyć, że mężczyźni też mają swoją biologię.
Też bywają zmęczeni, pobudzeni , rozdrażnieni , sfrustrowani .
Niestety , nie zauważyłem aby ktoś sie tym specjalnie przejmował.
W dawnych czasach , a w sumie nie tak znowu dawnych
kobiety miały dom na utrzymaniu, kilkoro dzieci i jeszcze pracę w polu i obejściu.
I też były kobietami. Jak sobie dawały z tym radę ?
Ja widzę coraz większą nierówność , na niekorzyść mężczyzn.
To już rodzi określone skutki.
Można się ze mną nie zgadzać , czas pokazuje.
A małżeństw coraz mniej i mniej.
Warto więc się zastanowić DLACZEGO ?
Na ulicy widuję znacznie więcej palących młodych kobiet niż młodych mężczyzn .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
-
- Posty: 242
- Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
Trudno mi to się czyta.
Co jeszcze prócz awantur jest wpisane w "biologię kobiety"?
Widać miałem szczęście "niespotykania" takich naturalnie-biologicznych kobiet.
Zabrakło chyba tylko, że powinien tego kebaba przywieźć w zębachRuta pisze: ↑17 lis 2022, 21:31 Rozsądny mąż, kiedy odbiera od zony telefon, że trzeba przywieźć kebaba, jedzie po kebaba, kupuje tez cos na kolację dla dzieci, wraca do domu, daje zonie kebaba, zapewnia jej ciche i spokojne miejsce, gdzie nie będzie niepokojona i sam ogarnia co jest do zrobienia. (...)
Obecnie wiele problemów wynika z zamienienia ról.
Od lat poziom testosteronu kobiet rośnie, kiedy mężczyzn średnio statystycznie spada.
Kobiety założyły spodnie - kastrują swoich mężczyzn - starają się ich "ulepić pod siebie" - a jak już im się to uda... stwierdzają później nie rzadko, że ten facet, to jednak jakiś taki ciapowaty, zniewieściały... mało męski... i co robią te kobiety? ... tu różne scenariusze, raczej nie na katolickie forum.
I to generalnie nie jest "wina" kobiet - bardziej mężczyzn, że na to pozwalają - nie stawiając odpowiednio granic. Generalnie problem złożony, który ciągnie się od dziesiątek (setek?) lat - od wojen, które w dużej mierze pozbawiły synów możliwości kontaktu z ojcami... - i że niestety w zaniku jest coś takiego, jak prawidłowe wzorce męskie. Pokłosiem między innymi, są owe "awantury o kebaba"...
Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.
... to trafiają tutaj na forum. Im więcej czytam tym bardziej rozumiem powody ich odejść.Niesakramentalny3 pisze: ↑18 lis 2022, 20:38 Kobiety założyły spodnie - kastrują swoich mężczyzn - starają się ich "ulepić pod siebie" - a jak już im się to uda...
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II