A.zelio. Istnieje coś takiego jak Kodeks pracy. Oraz coś takiego jak wrogie środowisko pracy, w którym przepisy prawa pracy są łamane, co prowadzi do skrajnego przemęczenia i ogromnego stresu pracowników.A.zelia pisze: ↑04 lip 2022, 19:20W wielu pracach bardzo się męczysz i bardzo się stresujesz. Nie pisałam o tym, że pracuje się 26 h na dobę.więc wolę naprawdę iść na etat, zrobić swoje i iść do domu i mi za to jeszcze zapłacą, a nie zmęczę się za bardzo i nie zestresuję
I sama nie raz płakałam że zmęczenia. W pracy
Istnieją też zawody w których jest duża presja czasu, środowiska, lub ogromna odpowiedzialność, np. za ludzkie życie. Wymagają one szczególnych cech osobowości, odporności psychicznej, zdolności radzenia sobie ze stresem.
Osoby o zdrowych wzorcach osobowości odchodzą z niezdrowych związków i relacji, także z wrogich środowisk pracy. Osoby o niezdrowych wzorcach zostają, doświadczając przemocy, złego traktowania, przemęczenia, nadmiaru obowiązków, braku odpoczynku, stałego stresu.
Osoby realistycznie oceniające swoje możliwości zawodowe pracują w zawodach dla siebie odpowiednich. Osoby o błędnej ocenie lub na przykład nadmiernie dążące do prestiżu i uznania, dużych zarobków, często są pracownikami nadmiarowymi, bardzo konkurującymi z innymi. U wielu z nich rozwija się albo pracoholizm, albo alkoholizm lub inne destrukcyjne formy radzenia sobie z napięciem, stresem i rywalizacją, którą sobie narzucają. Dotyczy to między innymi zawodów takich jak chirurg, dziennikarz, prokurator (zawody z dużą nadreprezentacją statystyczną alkoholików i pracoholików). Ale w takie niezdrowe mechanizmy wpadają także pracownicy wielu korporacji. Tych, które na ludzkich słabościach bazują programowo, by maksymalnie wyeksploatować pracownika, bez oglądania się na jego prawo do odpoczynku i ogólny dobrostan. Zwykle wabikiem jest tak zwana"kariera", w ramach systemu wewnętrznych awansów, oraz relatywnie atrakcyjne wynagrodzenie i bonusy, których (podobno) gdzie indziej nie ma.
Piszę o tym, by zwrócić uwagę, że skrajne wyeksploatowanie w pracy nie jest ani normą, ani stanem pożądanym. Oraz, że osoby, które z pracy wracają do domu wypoczęte i z siłami do życia rodzinnego nie "mają dobrze", nie "mają szczęścia", ani nie są "leniami", którzy nie wiedzą co to "prawdziwa praca". To osoby pracujące w warunkach, gdzie przestrzega się kodeksu pracy i praw pracowniczych, a osoby organizujące ich pracę, są do swojej funkcji dobrze przystosowane.
Nadgodziny poza bardzo wyjątkowymi sytuacjami, są sygnałem, że coś idzie źle, albo w zakładzie pracy (często: eksploatacja pracowników, zły rozdział kompetencji, niedobory w zatrudnieniu), albo w życiu danego pracownika (pracoholizm, trudności finansowe, nieprzystosowanie do wykonywanego stanowiska, trudności rodzinne - z najczęstszych). Nadgodziny nigdy nie są powodem do chluby.
Pracowałam w różnych miejscach, na różnych stanowiskach w bardzo różnych zakładach pracy, od ogromnych korporacji i spółek, po malutkie firemki. Z bardzo różnym podejściem do praw pracowniczych. W zdrowych, ale także we wrogich środowiskach pracy. Kilkukrotnie w życiu reorganizowałam swoje życie zawodowe.
Zajmowałam się także w ramach pracy pro bono tematyką organizacji pracy i łamania praw pracowniczych, wspierając w indywidualnych sprawach pracowników, których prawa były łamane oraz propagowaniem praw pracowniczych rodziców. Wiem o czym piszę.
Sądzę, że po tym co zostało napisane w tym wątku o pracy zawodowej, to ważne, by dla ciebie i dla innych mocno wybrzmiało, że sytuacje, które opisujesz nie są normą, a formą przemocy pracodawcy wobec pracownika.