O podziale obowiązków w małżeństwie... [wydzielone z: Mam dość.]

Informacje lokalne, gdzie szukać pomocy...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

O podziale obowiązków w małżeństwie... [wydzielone z: Mam dość.]

Post autor: Caliope » 03 lip 2022, 14:33

A.zelia pisze:
03 lip 2022, 9:48
Taka_ja pisze:
02 lip 2022, 22:17
mój mąż uważa, że skoro on zarabia na dom to ja jestem od reszty.
Wiesz, ciężko jak on pracuje (a już zwłaszcza jak z dojazdem wychodzi mu codziennie 10/11/12 h) a Ty nie - obowiązki domowe były dzielone na pół.

Obydwoje macie luksusowa sytuację. Nie docenia mąż, ale czy doceniasz Ty? Każde z Was ma po 1 etacie-Ty dom, on praca. Normalnie ludzie mają po 1.5 etatu-jak chcą mieć gdzie mieszkać i mieć co jeść (żadne luksusy, od 1 do 1) pracować muszą w pełnym wymiarze 2 osoby. A w domu nie zrobi się samo.
A.zelio masz dzieci?

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: A.zelia » 03 lip 2022, 16:12

Może coś przeoczyłam, ale naprawdę nie widzę gdzie wymaga się od nie pracy 16 h dziennie. To tyle nie zajmuje.

Zakładając, że mąż z dojazdami poświęca 10h na pracę, 8 na sen, to ma 6h wolnego. Żona natomiast ma 8h na sen i 16h na zajmowanie się domem, dziećmi i mężem.
A zakładając, że poświęca jak ja 12 h? I 8 h na sen? Zostają 4 godziny na całą resztę.


Do tego dochodzą jeszcze weekendy podczas których mąż Taka_ja nadal nie angażuje się
Za to w pracy mogą dojść nadgodziny lub szkolenie się we własnym zakresie, w czasie wolnym i za własne pieniądze. Przerabiałam.

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: A.zelia » 03 lip 2022, 16:15

Nie. Ale wychowałam się w rodzinie z 4 dzieci, moi dziadkowie żyli dokładnie na zasadzie babcia-dom, dziadek-praca, znam rodzinę z 3 i 5 dzieci gdzie matka nie pracuje zawodowo, obserwuję życie. Czy kardiolog musi przejść zawał serca, a ksiądz nie ma prawa pisnąć słowa o małżeństwie i rodzinie bo tak jak ja nie ma dzieci, a w przeciwieństwie do mnie dodatkowo nie pozostaje w związku małżeńskim?

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: A.zelia » 03 lip 2022, 16:26

,, Ty masz zawsze czas na wszystko, nie to co ja ". ,, Dałaś dziecko do przedszkola na wakacje?! Przecież większość niepracujących tak robi, a potem siedzą i oglądają seriale, a ktoś za nie musi się ich dziećmi zajmować ", ,,Siedzisz w domu i obiadu nie ugotujesz, tylko dzieciom Maca zamawiasz?! ". Mogłabym dużo wymieniać tekstów i sytuacji, gdzie stosunek innych zwłaszcza kobiet do niepracujących mam jest mocno negatywny.
Bo masz więcej czasu. To jest fakt. Pomyśl, że wszystkie obowiązku domowe zostają (bo nie wykonują ich krasnoludki bo Ty jesteś na etacie), a Ty masz 5 razy w tygodniu wyrwane z doby 10/11/12 godzin-bo praca.

Nic nie muszę chcę i mogę ale nie muszę.
I to jest luksus. W pracy musisz bardzo często na gwizdek.

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Firekeeper » 03 lip 2022, 21:28

A.zelia pisze:
03 lip 2022, 16:26
,, Ty masz zawsze czas na wszystko, nie to co ja ". ,, Dałaś dziecko do przedszkola na wakacje?! Przecież większość niepracujących tak robi, a potem siedzą i oglądają seriale, a ktoś za nie musi się ich dziećmi zajmować ", ,,Siedzisz w domu i obiadu nie ugotujesz, tylko dzieciom Maca zamawiasz?! ". Mogłabym dużo wymieniać tekstów i sytuacji, gdzie stosunek innych zwłaszcza kobiet do niepracujących mam jest mocno negatywny.
Bo masz więcej czasu. To jest fakt. Pomyśl, że wszystkie obowiązku domowe zostają (bo nie wykonują ich krasnoludki bo Ty jesteś na etacie), a Ty masz 5 razy w tygodniu wyrwane z doby 10/11/12 godzin-bo praca.

Nic nie muszę chcę i mogę ale nie muszę.
I to jest luksus. W pracy musisz bardzo często na gwizdek.
Tak A.zelia dokładnie tak mam dużo czasu. W przeciwieństwie do mojego męża, który pracuje zawodowo. Ale to nie znaczy, że ktoś może wymagać ode mnie, że w ostatniej chwili wyjdę z domu, bo mam przecież czas. Albo czekać na gości z obiadem, a przychodzą na kolację bo przecież cały dzień jestem w domu. Trzymać dziecko w domu w wakacje, bo nie pracuję.

Wiesz co głównie chodzi o brak szacunku do kobiet decydujących się na zostanie w domu czy zmuszonych do tego sytuacją. Ja pracowałam zawodowo, miałam super pracę i musiałam zrezygnować z racji diagnozy dzieci. Była to nasza wspólna decyzja ale w pewnym momencie to po prostu mnie przerosło. Każdy dzień był taki sam. Nie było sensu się ubierać. Ciągłe uwagi ,, bo Pani dziecko powinno już..." Mąż wracał z pracy, a ja potrzebowałam kontaktu innego niż rozmowa z dzieckiem. Przychodzi taki moment, że dom staje się więzieniem, a co dzienne obowiązki przytłaczają. Niby to tylko zrobić porządek ale już i tego się nie chce,bo po co jutro też mam czas, zdążę. Najgorzej jak dochodzą do tego jeszcze uwagi męża. Do tego treści z zewnątrz jak powinno wyglądać idealne macierzyństwo. Ja dbać o dzieci. Jak być perfekcyjnym. Wystarczy wejść na forum dla mam i zapytać się o byle głupotę i zderzyć się z hejtem. Łatwo jest wtedy uderzać w małżonka. Oczekiwać od niego pomocy. Prosić się. Jednej strony chcesz być super żoną, a z drugiej zamiast obiadu i miłej atmosfery serwujesz pakiet uwag. Mąż ucieka, a Ty zostajesz sama z dziećmi sfrustrowana i niezrozumiana z poczuciem bycia najgorszą żoną i matką na świecie.

Trzeba dużo pracy wykonać, by zaakceptować fakt nie pracuję ale jestem super mamą i żoną niedoskonałą i nieperfekcyjną ale zadowoloną z tego co dziś mam, z tego co ja dziś zrobiłam. Z najmniejszych sukcesów. Umieć w tym wszystkim też znaleźć siebie. I zadbać o siebie, o swoje zainteresowania, a nie wymagać od współmałżonka, że zrobi to za nas, bo on też ma prawo do odpoczynku po pracy i do swoich zainteresowań. To jest trudne, wiem po sobie.

Bo ja dalej automatycznie czekam tylko aż wróci, cała wkurzona okropnym dniem i już widzę, jak tylko wchodzi i zaczynam gadanie, że kran zapchany, a syn w przedszkolu nie chciał jeść, a córka znów nie chce oddać telefonu. 😉

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1528
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Wydzielone z Mam dość.

Post autor: Niepozorny » 03 lip 2022, 22:56

A.zelia pisze:
03 lip 2022, 16:12
Może coś przeoczyłam, ale naprawdę nie widzę gdzie wymaga się od nie pracy 16 h dziennie. To tyle nie zajmuje.
Moim zdaniem opieka nad małymi dziećmi wymaga ciągłej uwagi. Jeśli matka nie ma pomocy innej osoby, to moim zdaniem znaczy, że jest ciągle w "pracy". Nie może sobie wyjść uprawiać jakiś sport czy realizować się w jakimś swoim hobby.
A zakładając, że poświęca jak ja 12 h? I 8 h na sen? Zostają 4 godziny na całą resztę.
(...)
Za to w pracy mogą dojść nadgodziny lub szkolenie się we własnym zakresie, w czasie wolnym i za własne pieniądze. Przerabiałam.
A.zelio współczuję Ci, że codziennie musisz tyle czasu poświęcać na pracę zawodową i dojazdy oraz że miewasz nadgodziny i szkolenia, które pokrywasz ze swojej kieszeni i w swoim wolnym czasie. Ja na szczęście obecnie tak nie mam, ale pracowałem kiedyś ok. 70h tygodniowo (z sobotami) + dojazdy, więc wiem jak to jest.
Te 4h, to mało czasu, ale razy 2 (przy założeniu, że twój mąż też ma tylko tyle) daje 8h. W tym czasie da się ogarnąć zakupy, przygotowywanie posiłków, pranie itp. Przypuszczam, że znajdujecie też chwilę dla siebie.

Uważam, że kobieta wychowująca małe (czyli jeszcze nie chodzące do szkoły) dzieci i zajmująca się domem, jeśli nie będzie miała pomocy innej osoby, to swojego czasu nie ma w ogóle (no chyba, że dzieci mają np. drzemki w ciągu dnia i wtedy może poczytać książkę).
Z braku rodzi się lepsze!

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1528
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mam dość.

Post autor: Niepozorny » 03 lip 2022, 23:29

A.zelia pisze:
03 lip 2022, 16:15
Nie. Ale wychowałam się w rodzinie z 4 dzieci, moi dziadkowie żyli dokładnie na zasadzie babcia-dom, dziadek-praca, znam rodzinę z 3 i 5 dzieci gdzie matka nie pracuje zawodowo, obserwuję życie. Czy kardiolog musi przejść zawał serca, a ksiądz nie ma prawa pisnąć słowa o małżeństwie i rodzinie bo tak jak ja nie ma dzieci, a w przeciwieństwie do mnie dodatkowo nie pozostaje w związku małżeńskim?
Od dziecka mam doczynienia z zębami. Myje je codziennie i używam ich podczas spożywania posiłków. W ciągu mojego życia wielokrotnie bywałem u dentysty jako pacjent. Widziałem również jak dentysta naprawia zęby moich dzieci. Można więc powiedzieć, że mam wieloletnie doświadczenie z zębami. Mimo wszystko nie czuję się specjalistą od zębów. Mogę mieć jakieś własne zdanie na ich temat, ale raczej nikt do mnie nie przyjdzie po radę w sprawie ich leczenia. Mogę się co najwyżej podzielić moim doświadczeniem, jeśli chodzi np. o leczenie kanałowe, którego sam kiedyś doświadczyłem. Nigdy w życiu nie miałem aparatu ortodontycznego, ale widziałem ludzi, którzy go nosili na zębach. Nie odważyłbym się jednak komukolwiek doradzać w sprawie jego zakupu, założenia itp.

A.zelio uważam, że masz swoje doświadczenie, bo byłaś w rodzinie z czwórką dzieci i znasz rodziny, gdzie są dzieci i matki nie pracują. Pewnie w niektórych sytuacjach mogłabyś się ze mną (lub kimś innym) podzielić swoim doświadczeniem, ale w większości sytuacji powinienem udać się do specjalisty lub kogoś, kto ma inne doświadczenia.
Z braku rodzi się lepsze!

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Caliope » 04 lip 2022, 2:08

A.zelia pisze:
03 lip 2022, 16:15
Nie. Ale wychowałam się w rodzinie z 4 dzieci, moi dziadkowie żyli dokładnie na zasadzie babcia-dom, dziadek-praca, znam rodzinę z 3 i 5 dzieci gdzie matka nie pracuje zawodowo, obserwuję życie. Czy kardiolog musi przejść zawał serca, a ksiądz nie ma prawa pisnąć słowa o małżeństwie i rodzinie bo tak jak ja nie ma dzieci, a w przeciwieństwie do mnie dodatkowo nie pozostaje w związku małżeńskim?
Ale widzisz, ty sama nie masz doświadczenia w nieprzespanych nocach, chorobach dzieci, nauce dzieci specjalnej troski, tych z MPD czy autyzmem, ZA, innymi schorzeniami, nie żyjesz w stresie gdy dziecko jest w szpitalu. Nikt nie wie dopóki nie przeżyje, a mój mąż ma też podejście, że ja zawsze leżałam tylko, a wszystko robiły krasnoludki. On szedł do pracy i wymagał niemożliwego po moich 2 godzinach snu, noszenia dziecka i karmienia z przewijaniem i nocną zabawą. Dzieci nie zawsze śpią w nocy, syn nie spał do 3 lat, bo w szpitalu mu się pomyliła noc z dniem. A trzeba było zrobić zakupy, posprzątać, zrobić obiad w ciągu dnia i nie wolno mi było spać w dzień jak syn spał, bo od razu było straszenie rozwodem. Ile to razy płakałam ze zmęczenia, to moje.Ja wychowalam się z dwójka dzieci, musiałam być ich matką i nie doświadczyłam tego co teraz z synem urodzonym przedwcześnie. To jest bardzo ciężka praca i wymaga szacunku,ja go nie mam, więc wolę naprawdę iść na etat, zrobić swoje i iść do domu i mi za to jeszcze zapłacą, a nie zmęczę się za bardzo i nie zestresuję. W pracy zawodowej nie jestem odpowiedzialna 100% za czyjeś życie i zdrowie. Lepiej wynająć nianię, ona ma szacunek, bo to jej praca zawodowa i samemu iść do pracy.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Ruta » 04 lip 2022, 11:28

A.zelia pisze:
03 lip 2022, 16:12
Może coś przeoczyłam, ale naprawdę nie widzę gdzie wymaga się od nie pracy 16 h dziennie. To tyle nie zajmuje.

Zakładając, że mąż z dojazdami poświęca 10h na pracę, 8 na sen, to ma 6h wolnego. Żona natomiast ma 8h na sen i 16h na zajmowanie się domem, dziećmi i mężem.
A zakładając, że poświęca jak ja 12 h? I 8 h na sen? Zostają 4 godziny na całą resztę.


Do tego dochodzą jeszcze weekendy podczas których mąż Taka_ja nadal nie angażuje się
Za to w pracy mogą dojść nadgodziny lub szkolenie się we własnym zakresie, w czasie wolnym i za własne pieniądze. Przerabiałam.
A.zelio,
odnoszę wrażenie, że masz silne przekonanie, że w sytuacji gdy kobieta pozostaje z dziećmi w domu, a mąż pracuje zarobkowo, mąż powinien być zwolniony ze wszystkich zadań domowych "bo pracuje".

Zawsze zastanawia mnie w tym podejściu jedno. Skoro tak powinno być, że pracujący mąż niepracującej zarobkowo żony nic już nie musi, to co z mężami, których żony pracują zawodowo i co z żonami, które pracują zawodowo. Kto powinien robić "ich" obowiązki, skoro pracują? Czy ta ogromna rzesza ludzi powinna nie prać, nie gotować i nie zajmować się swoimi dziećmi?

Przeszłam różne etapy w życiu, byłam pełnoetatową mamą, byłam mamą pracującą przez wiele godzin poza domem, byłam mamą pracującą z domu. Jeśli chodzi o poziom wypoczęcia, czasu dla siebie, zadbania, najwięcej miałam go pracując zawodowo przez wiele godzin poza domem. Poszłam do pracy etatowej, bo miałam dość słuchania, ze jestem leniwa, beznadziejna i nic nie robię całymi dniami. Głównie od męża, teściowej i mojej mamy. Od nich to bolało najbardziej. Zwłaszcza, że godziłam obowiązki domowe i wychowawcze z pracą zawodową i miałam dochody. To się nie liczyło, liczyło się, że "siedzę" w domu.

Gdy zaczęłam pracować zawodowo nikt nie kwestionował już mojego prawa do czasu dla siebie, do odpoczynku, do kupowania rzeczy dla siebie, do zapisania się na zajęcia sportowe. Zrozumiałe też dla wszystkich było, że mąż bierze udział w opiece nad dziećmi, w obowiązkach domowych. Nie wspominam dobrze tego czasu, kariera układała się dobrze, zarobki rosły, byłam dowartościowana i wypoczęta, tylko wszystko to było kosztem rodziny, dzieci i naszych relacji.

W czasie gdy zawodowo nie pracowałam, jak i w czasie gdy pracowałam z domu, czyli pracowałam zarobkowo, ale w sposób dla otoczenia niewidoczny, każda moja próba zadbania o siebie, znalezienia dla siebie chwili wolnej, czy też każde moje oczekiwanie co do współdzielenia obowiązków z mężem były bardzo surowo oceniane i oceniane z dezaprobatą. Przekładało się to nie tylko na moje obniżone samopoczucie i niskie poczucie wartości, ale też na relacje z mężem, który wkoło od koleżanek z pracy, od teściowej i wielu innych kobiet (znacznie rzadziej mężczyzn) słyszał: Jak to masz iśc z dziećmi, czy ona nie wie, że pracujesz? Jak to robisz obiad po powrocie z pracy, to co ona robiła cały dzień?

Od dłuższego czasu ponownie pracuję z domu, i tak, mam czas na wszystko, mogę dłużej pospać, gdy akurat potrzebuję, nie muszę żebrać u szefa o kilka godzin wolnego, gdy wypada wizyta dziecka u lekarza, mogę iść do parku na spacer, gdy poczuję taką potrzebę. Sama zarządzam swoim czasem i bardzo to cenię. Mam też czas na pracę pro bono, wolontariat.
Owszem moje zarobki są niższe niż te etatowe, nie kupuję eleganckich ubrań i wielu innych rzeczy też nie, prowadzę oszczędny tryb życia, czasem nawet z trudem spinam budżet. Coś za coś. Za to jestem "eko" i moje gospodarstwo domowe nie produkuje dużo odpadów.
Przestało mnie obchodzić co myślą inni, więc już się nie przejmuję opiniami innych. Nie ruszają mnie już głupie teksty. To kiedy pójdziesz do pracy? Nigdy. Na wszystko masz czas... Nie na wszystko, jeśli chcesz żebym ci pomogła, umów się ze mną wcześniej.
Przestałam też już uważać, że moje "siedzenie w domu" będzie usprawiedliwone tylko wtedy, gdy będę na maksa zatyrana i nieprzytomna, a dom będzie utrzymany i prowadzony jak pałac królewski i gdy będę we wszystkim wyręczać domowników. U mnie w domu każdy pierze sobie sam i każdy sam sprząta swój pokój. Posiłki przygotowujemy na zmianę. Uczę się być wypoczęta i mieć czas dla siebie, pomimo że nie pracuję etatowo. Odkrywam, że czas dla siebie, rozwój, odpoczynek, to prawo każdego człowieka, także kobiety niepracującej na etacie. Oraz, że moją rolą w domu nie jest wyręczanie wszystkich we wszystkim i obsługa, mam dużo ważniejsze obowiązki o znacznie większej randze. Żałuję, że tego nie wiedziałam wcześniej. I tak długo źle myślałam o sobie.

Taka_ja pomyśl o... zmianie myślenia. Czy doceniasz swoją pracę, swoje zadania, to co robisz? Czy jesteś dumna? Jak organizujesz swój czas? Kiedy odpoczywasz? Kiedy masz czas na swoje zajęcia, pasje, rozwój? Kiedy szanujemy siebie, latwiej o szacunek od innych.

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: A.zelia » 04 lip 2022, 16:07

więc wolę naprawdę iść na etat, zrobić swoje i iść do domu i mi za to jeszcze zapłacą, a nie zmęczę się za bardzo i nie zestresuję
To masz szczęście. Wierz mi,o bardzo wielu zawodach nie da się tego powiedzieć. Coś o tym wiem.

Ruta-to oczywiste, że jak pracują obydwoje to obowiązki domowe dzieła proporcjonalnie do czasu poświęca ego na pracę.

Mój mąż pracuje w 100% zdalnie, ale jak pracował w 100% stacjonarnie to też było dla mnie jasne, że praca zarobkową z domu to praca. I nie wiem czemu nie rozumie tego Twoja rodzina i znajomi. W takiej sytuacji nie byłaś w domu jako gospodyni domowa bo to z definicji zakłada nie pracowanie zawodowo w ogóle. Tak jak nie da się jednocześnie być i nie być w ciąży :)

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: A.zelia » 04 lip 2022, 16:09

Tak samo jak pracowałam na pół etatu było dla mnie oczywiste, że w domu robię więcej niż pracujący na cały etat mąż (jakby nie pracowała robiłabym całość). Z kolei jak poszłam na cały etat i z dojazdami wychodzi mi 12 h to dla męża pracującego w całości z domu jest oczywiste, że w domu więcej robi on bo ja finalnie więcej czasu poswoem na pracę

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Caliope » 04 lip 2022, 17:14

A.zelia pisze:
04 lip 2022, 16:07
więc wolę naprawdę iść na etat, zrobić swoje i iść do domu i mi za to jeszcze zapłacą, a nie zmęczę się za bardzo i nie zestresuję
To masz szczęście. Wierz mi,o bardzo wielu zawodach nie da się tego powiedzieć. Coś o tym wiem.

Ruta-to oczywiste, że jak pracują obydwoje to obowiązki domowe dzieła proporcjonalnie do czasu poświęca ego na pracę.

Mój mąż pracuje w 100% zdalnie, ale jak pracował w 100% stacjonarnie to też było dla mnie jasne, że praca zarobkową z domu to praca. I nie wiem czemu nie rozumie tego Twoja rodzina i znajomi. W takiej sytuacji nie byłaś w domu jako gospodyni domowa bo to z definicji zakłada nie pracowanie zawodowo w ogóle. Tak jak nie da się jednocześnie być i nie być w ciąży :)
Nie A.zelio, nie znam pracy którą byś musiała wykonywać w wymiarze 16 godzin, bo to jest niezgodne z prawem. Taka praca to tylko w domu przy dzieciach lub na swojej działalności, tu możesz sobie pracować 24/24. Standardowo jest 8 godzin, jak pracowałam, i nie było dziecka ,miałam czas na wszystko. Teraz go nie mam, a zdarzało się często, że i do toalety dziecko trzeba było wziąć jak miało duszności. Obowiązki wtedy były po połowie, jak pojawił się syn, od razu zostałam zdegradowana z partnera do kury domowej. To nie jest fajne życie, bo wpadłam w depresję jak zdałam dobie sprawę, że nie wyjdę już nigdzie sama żeby się przejść, nie pójdę potańczyć, bo nie mam z kim dziecka zostawić. Każdemu należy szacunek, bo bez niego po co rodzić dzieci i je wychowywać, wolę zwierzęta mieć niż problemy.

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Firekeeper » 04 lip 2022, 18:06

Nie ma sensu generalizować. Każdy jest inny i ma inną sytuację. Jedni mają lekką pracę inni stresującą. Jedni pędzą za karierą i pieniędzmi inni wybierają skromne życie. A jeszcze inni nie mają w ogóle wyboru. Tak samo dzieci mogą być różne. Sytuację mogą być różne. Ktoś może mieszkać na wsi i wszędzie tłuc się autem i marnować na to czas, a ktoś mieszkać w mieście i mieć pod nosem lub też w drugim końcu miasta. Ktoś może mieć wille do sprzątania, a ktoś małe mieszkanie. Ktoś może być perfekcyjny, a ktoś olewać porządek. Można tak w nieskończoność wyliczać i się licytować.

Ja mam generalnie dużo czasu mimo, że mam trójkę dzieci, ktoś może mieć jedno dziecko i nie wyrabiać. Tak miałam z pierwszym. A dziś mój syn ma taki nastrój, że wyjść z domu nie mogę przez cały dzień i cała robota w ogrodzie przepadła ale mam jeszcze czas nie dziś to jutro. Mówi się trudno i żyje dalej. Ja piszę komentarz i jednocześnie bawię się z synem pociągami. Każdemu należy się zrozumienie i szacunek. A najważniejsze to dogadać się z partnerem ale wcześniej trzeba samemu dowiedzieć się czego ja tak naprawdę chcę i czego oczekuję. Bo może być tak, że chcemy pomocy męża, w postaci umytej podłogi lub wstawienia pralki ale kiedy on to zrobi może być dalej takie uczucie ech coś dalej jest nie tak, a okazuje się, że nam nie o sprzątnie chodzi, a o zwykłe przytulenie i zapytanie jak minął dzień.

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: A.zelia » 04 lip 2022, 19:20

więc wolę naprawdę iść na etat, zrobić swoje i iść do domu i mi za to jeszcze zapłacą, a nie zmęczę się za bardzo i nie zestresuję
W wielu pracach bardzo się męczysz i bardzo się stresujesz. Nie pisałam o tym, że pracuje się 26 h na dobę.

I sama nie raz płakałam że zmęczenia. W pracy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Ruta » 04 lip 2022, 22:59

A.zelia pisze:
04 lip 2022, 16:07

Ruta-to oczywiste, że jak pracują obydwoje to obowiązki domowe dzieła proporcjonalnie do czasu poświęca ego na pracę.
A zelio, dla mnie nie jest to oczywiste. Nie sądzę by to dobry pomysł dzielić się obowiązkami proporcjonalnie do czasu pracy. Małżeństwo i rodzicielstwo to nie spółka pracownicza.

Jesteśmy rodzicami i mamy wobec dzieci obowiązki, a dzieci mają potrzebę czasu i uwagi obojga rodziców. To ogromna krzywda gdy rodzic pracuje tyle, że nie ma czasu dla swoich dzieci.

Relacje najpierw. No i jest różnica między dzieleniem, które jak sama nazwa wskazuje - dzieli, a współdzieleniem.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości