Podwójne standardy

Wiedza, która może pomóc, gdy boli dusza...

Moderator: Moderatorzy

lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Podwójne standardy

Post autor: lena50 »

Myślę, że na tym dyskusja powinna się zakończyć.
A ja myślę ,że nie....tyle że nie koniecznie w tym dziale...rozwód czy ratowanie małżeństwa.
krople rosy pisze: 06 sty 2019, 20:50 Nie zamierzam nikogo przekonywać do swojego sposobu myślenia, kto chce może sobie depresji bronić, w depresji trwać i depresji używać jako ochronnej tarczy przeciwko pociskom zarzutów i kłopotliwych pytań. Wystarczy się nią zasłonić i...gotowe. Przeciwnik odejdzie zrezygnowany i pokonany gdyż koło depresantów trzeba chodzić na palcach.
Nie zamierzasz,ale nieustannie przekonujesz....niestety.
Moim zdaniem masz spaczony pogląd na depresję,bo Twoja mama chorowała.
Być może wykorzystywała sytuacje...nie wiem...być może to była jej ochronna tarcza,być może się nią zasłaniała.
Ale to Twoja mama
lena50....dawniej lena
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Podwójne standardy

Post autor: lena50 »

A druga twarz depresji to cwaniactwo, tchórzostwo, dezercja z pola walki, brak miłości i szukanie tylko swojej wygody w tym życiu oraz nakładanie innym ciężarów ponad miarę uchylając się od obowiązków stanu.
Może Twoja mama tak miała,co nie znaczy że każdy tak ma.
lena50....dawniej lena
agaton
Posty: 35
Rejestracja: 30 lis 2017, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Podwójne standardy

Post autor: agaton »

krople rosy pisze: 06 sty 2019, 20:50
.

Grubo się mylisz jeśli sadzisz że silna wola człowieka, jego rozumowe podejście do życia oraz wiara w Boga nie są w stanie zatrzymać czy wyeliminować zapadania się pod sobą człowieka. Ja jestem przykładem na to, że to właśnie wiara w Boga, świadomość Jego o
Spychanie ludzi na tym forum, którzy nie doświadczyli depresji, zdrady, rozwodu, i innych podobnych rzeczy....jakby im się to trafiło jak ślepej kurze ziarno a nie jest wynikiem ich roztropności, mądrości, umiejętności wyczucia i podejścia oraz siły ducha mija się moim zdaniem z celem tego forum czyli z chęcią pomagania dzieląc się tym, co mnie czy kogoś innego uchroniło od większych kryzysów czy doświadczeń oraz stanu ducha. Wmawianie mi że mało wiem, gdyż coś nie było moim udziałem ( a przecież mogło byc gdybym się poddała) jest głupotą i krótkowzrocznością.....a może i igłą zazdrości , która kłuje że ktoś potrafił zmierzyć się z życiem i podjąć rękawice. Bez tłumaczenia się i czekanie na klepanie po plecach.
Nie wiem czy dobrze rozumiem, że o tej mądrości czy silnej woli, sile ducha ,roztropności, rozumowym podejściu i wierze w Boga to o Tobie , Krople rosy (?)
A to o głupocie i krótkowzroczności a może zazdrości to o kim ?
Jeśli do mnie to nie trafiłaś niestety.


Nie czuję się na siłach rozmawiać z kimś , kto jest ekspertem na podstawie jednego czy dwóch przykładów; Ty wiesz Krople rosy i tak lepiej(swoją drogą po co 6 lat ciężkich studiów, potem pięć specjalizacji , liczne seminaria i sympozja , skoro można wszystko na jednym przykładzie ogarnąć ) Ja nie jestem psychiatrą , z problemem spotkałam się w czasie studiów , czytam pisma medyczne (mądrze mówi na temat Ojciec Adam Szustak) i moi pacjenci czasem opowiadają , że chorowali i była to najgorsza choroba w ich życiu . Są to często pacjenci, którzy np w chwili obecnej mają zaawansowaną chorobę nowotworową z licznymi przerzutami (wydawałoby sytuacja najtrudniejsza) a mimo tego , dzisiejszy stan określają jako znacznie łatwiejszy niż zmagania z depresją.
I nadal powtarzasz, że depresja to "zrozumiały stan strapienia po trudnym doświadczeniu" a ja Ci mówię , że depresja to choroba psychiczna i pojawiająca się bez względu na przeżycia i doświadczenia ,pojawiająca się losowo czasem w najlepszym okresie życia a czasem akurat po jakiś trudniejszych przeżyciach; ale nie one są w niej kluczowe.
Oczywiście jako lekarz nie widzę żadnej różnicy w tym czy choroba jest organicznej natury czy też dotyka psychiki człowieka i zapewniam Cię, że nikt nie może mieć pewności, czy go kiedyś jedno albo drugie nie spotka; niezależnie od przekonań na swój temat.
A z Twojego wywodu pobrzmiewa, że człowiek jest sobie sam winien i sam tworzy sobie przytulne gniazdko depresji , bo brak mu woli
walki, nie chce mu się podjąć wysiłku a jeszcze prawdopodobnie jest z dala od Boga.
Jak bardzo krzywdzące są takie twierdzenia. . .
Wyczuwam w Twojej wypowiedzi sporo pychy, obyś nigdy nie musiała doświadczyć na własnej skórze albo swoich najbliższych,
jak bardzo się mylisz.
Jacku ,przepraszam ale na prawdę trudno jest mi nie reagować i nie obraź się ale wersja Kropli rosy, nie jest wersją prawdziwej depresji tylko wolną interpretacją osoby, która mam wrażenie ,nie przepracowała traumy, z domu rodzinnego i na jej podstawie tworzy swoje własne "teorie".
Można by tak jeszcze długo , ale mam jutro dyżur i muszę być wyspana i przytomna ;)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Podwójne standardy

Post autor: Pavel »

Nie jestem ekspertem, aczkolwiek sporo sobie poczytałem, mam również osobiste doświadczenia z depresantami (np. tata).

O ile zdanie KR nie przemawia do mnie w pełni (co nie znaczy, że wcale), zagadnienia związane z tą chorobą w jej postach są wg mnie spłycone, uproszczone, brakuje w nich empatii, o tyle bardzo nie podoba mi się sposób argumentacji i prowadzenia dyskusji/udawadniania racji w sposób przedstawiony przez agaton, posiłujący się nieuczciwymi w mojej ocenie narzędziami, np:
agaton pisze: 07 sty 2019, 0:58 Nie czuję się na siłach rozmawiać z kimś , kto jest ekspertem na podstawie jednego czy dwóch przykładów; Ty wiesz Krople rosy i tak lepiej(swoją drogą po co 6 lat ciężkich studiów, potem pięć specjalizacji , liczne seminaria i sympozja , skoro można wszystko na jednym przykładzie ogarnąć ) Ja nie jestem psychiatrą , z problemem spotkałam się w czasie studiów , czytam pisma medyczne (mądrze mówi na temat Ojciec Adam Szustak) i moi pacjenci czasem opowiadają , że chorowali i była to najgorsza choroba w ich życiu .
W moim odbiorze to obśmiewanie i deprecjonowanie swego rozmówcy, w dodatku nie masz pojęcia agaton na ilu przykładach bazując krople rosy wyrobiła takie a nie inne poglądy. To, że pisała tylko o swojej mamie, nie oznacza wcale, że to jedyne źródło wiedzy/obserwacji.
Nie tylko lekarze mają wyłączność do znajomości tematu.
Zresztą przy ilościach skandalicznych pomyłek lekarzy (po tylu latach nauki przecież) których byłem świadkiem (bąź słyszałem z tzw. "pierwszej ręki") i nierzadko skandalicznych teoriach/praktykach oficjalnie głoszonych/wykonywanych w dzisiejszych czasach, licznych zmowach milczenia, oraz tendencji do uznawania nieomylności swej grupy zawodowej jakoś coraz częściej mocno powątpiewam zarówno w wiedzę (i jej jakość), moralność jak i prawdziwe intencje wielu przedstawicieli tej grupy zawodowej. Nie bez solidnych podstaw. Przykłady mógłbym wymieniać wręcz godzinami i nie chodzi mi o pojedyńczych lekarzy, tylko systematycznie popełniane skandaliczne i elementarne błędy, które zresztą raczej nie są dziełem przypadku (w skrócie - kasa), ale to nie temat na to forum.
agaton pisze: 07 sty 2019, 0:58 I nadal powtarzasz, że depresja to "zrozumiały stan strapienia po trudnym doświadczeniu" a ja Ci mówię , że depresja to choroba psychiczna i pojawiająca się bez względu na przeżycia i doświadczenia ,pojawiająca się losowo czasem w najlepszym okresie życia a czasem akurat po jakiś trudniejszych przeżyciach;
Mogę się tu mylić (chociaż szczerze wątpię), ale na podstawie tego co czytałem/słyszałem (autorami są jednak lekarze i naukowcy) oraz przypadkach o których czytałem/widziałem zachodzi jednak korelacja między nieszczęśliwym/szczęśliwym życiem/osobą (nie pozornie, tylko prawdziwie) a ryzykiem zachorowania na depresję. Nie twierdzę jednocześnie, że osoba szczęśliwa nie może zachorować (np. zmiany hormonalne), ale pisanie o depresji jako o chorobie z gruntu losowo dotykającej ludzi brzmi absurdalnie. Tak samo jak porównywanie raka do depresji zresztą, co i moim zdaniem lekarzowi nie przystoi.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pustelnik

Re: Podwójne standardy

Post autor: Pustelnik »

Pavel pisze: 07 sty 2019, 2:27 A/ Nie jestem ekspertem, aczkolwiek sporo sobie poczytałem, mam również osobiste doświadczenia z depresantami (np. tata).
(...)
B/ korelacja między nieszczęśliwym/szczęśliwym życiem/osobą (nie pozornie, tylko prawdziwie) a ryzykiem zachorowania na depresję.
(...)
C/ Nie twierdzę jednocześnie, że osoba szczęśliwa nie może zachorować (np. zmiany hormonalne), ale pisanie o depresji jako o chorobie z gruntu losowo dotykającej ludzi brzmi absurdalnie.
(...)
D/ Tak samo jak porównywanie raka do depresji zresztą, co i moim zdaniem lekarzowi nie przystoi.
Pavel
A / mimo wszystko ... zacząleś wypowiadać się :-) jak expert. Nie ty jeden. Ja też czasami jestem Expert i Wujek Dobra Rada :-).
Forumowicza "Tata (...)" faktycznie poznałes ?! Serio ?

B / Zachodzi bardzo dużo korelacji. Spotkałem w literaturze sporo ponad setkę. Np. "przebiałczona dieta" w wieku starszy przedszkolak. Czy za dużo telewizji/internetu. Czy słabe odniesienie do ... tematow z zakresu wiary/duchowości. Niski poziom witaminy D , dieta o złych proporcjach kwasów tłuszczowych omega 6 do omega 3. Masa tego ... Nie czas i miejsce aby sobie przypominać.

C/ Nieraz trudno zachować szczęscie (np. własne przedśmiertne stany terminalne, splot trudnych wydarzeń w rodzinie, własna słaba kondycja (np. brak skomunikowania z własnymi emocjami, czesto wyniesiine z domu rodzinnego)).
Jakoś szczęśliwi ludzie tu nie trafiają, chociażby ...
Wyjątek czy ... raczej powszechność ? Bo czy o to chodzi aby mieć takie szczęście (ze świata, promowane w telewizji)? Mi (piszę o sobie) o to nie chodzi. Już ... nie.

D / Widzę sens odnoszenia (masz prawo do własnych/innych zapatrywań) i podejmowania podobnej "systematyki" np. w mówieniu o czynnikach zagrożenia (zagadnienie poruszone powyżej).
Jeżeli zaś ciała nie traktujesz holistycznie, tylko myślisz o konkretnej tkance (mówiąc o raku) i o konkretnych myślach czy "połączeniach neuronowych" w mózgu (mówiąc) o depresji to ... poprostu reprezentujesz takie podejscie ... jakie reprezentujesz (na chwilę obecną) ...

Pogody Ducha !

P.S. Jako (po?) depresant , oświadczam wszem i wobec, że nikomu bym nie oddał a nawet ... nie odsprzedał ... swojego cennego doświadczenia (wiele postaci biblijnych też miało doświadczenie depresji, to "źle" czy "dobrze" ? czy nie jest pięknie "skruszeć", zobaczyć własną słabość/ułomność/bezsilność ?).
Zdrowiejący (a nie jeszcze "pijani na sucho") Anonimowi Alkoholicy mówią to samo ...

Czy podobnie mówią Sycharkowie ? Niektórzy - już tak :-).

Sw. Ignacy mówił , żeby nie cenić zdrowia wyżej niż choroby, długiego życia niż krótkiego ... Zwariował czy co :-) ?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Podwójne standardy

Post autor: Nirwanna »

Pustelniku, ad 1 Pavel pisał o swoim osobistym ojcu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
krople rosy

Re: Podwójne standardy

Post autor: krople rosy »

lena50 pisze: 06 sty 2019, 22:18 Nie zamierzasz,ale nieustannie przekonujesz....niestety.
Nie przekonuję. Przedstawiłam swój sposób widzenia depresji i przecież nikomu nie wpieram, że ma go uznać za swój.
Nawet bym tematu depresji nie kontynuowała gdyby nie wpis agaton po którym poczułam się wywołana do tablicy.
Z niczym co tutaj piszę nikt zgadzać się nie musi. Moje opinie to efekt kulkunastu lat obserwacji mojej mamy, środowiska w którym wzrastałam ( po 13 latach gdy odwiedziłam strony rodzinne zastałam ten sam widok: pijaństwo, narkomania, brak pracy, bezbozność, brak poczucia swojej wartości i tożsamości, brak perspektyw, brak woli walki o swoje życie), oraz osób których już na tym świecie nie ma (samobójstwo) albo żyją w poczuciu bezradności i blisko granicy zycia i smierci (konkubina mojego ojca).
Nic na nich nie spadło jak grom z jasnego nieba ale w taki sposób poprowadzili swoje życie, iż cięzko udźwignąć tego skutki, plus brak kontaktu z samym sobą i brak perspektyw które zawróciłyby ich z tej drogi marazmu i rzekomego życia.
Dopóki nadałam sens zycia mojemu ojcu , pokazałam, że mozna zyć inaczej : każdego dnia wysiłkiem woli ale i praktykowaniem wiary stawał się silniejszy i zdolny do życia dla innych. Podobnie z moją mamą: potrafiłam się wczuć w jej świat (nie zgadzam się z opinią że brak mi empatii i wrażliwości bo zawsze byłam nakierowana na innych) i mobilizować ją do walki. Miała swojego czasu problem by wyjść poza ściany domu a udało mi się skłonić ją do przyjazdu 200 km do wnuków. Sama się pzrekonała, ile jest w stanie zrobić, jesli przestanie się koncentrować na sobie, swoich dolegliwosciach i ciagle powtarzanej przez lekarza prowadzacego tezie, że w takim stanie ma jedynie pilnować brania leków. Nadzór lekarski , sztampowe gadki nie dajace pacentowi nadziei na wyjście z problemu i bezmyslne pzrepisywanie leków nie są żadnym leczeniem. Farmakologia może wspomagać w jakiś sposób proces zdroweinia pacjenta ale nigdy nie zastapi szukania przyczyny problemu i motywowania do życia pełną piersią.
Nie mowiąc już o skutkach ubocznych kilkunastoletniego brania chemicznych medykamentów : żaden lekarz nie przyzna, że kolejne nawarstwiaąjące się dolegliwości i schorzenia u pacjenta to być może efekt faszerowania organizmu lekami. Nie wspomnę już o uzaleznieniu od antydepresantów których branie eliminuje w człowieku wolę wyjścia z choroby i zdrowienia bo przecież pigułka ma to załatwić. Człowiek dochodzi do stanu, że lekarz w jego oczach to niemal bóg któremu nalezy bezwględnie ufać i powierzać bezrefleksyjnie swoje życie.
agaton pisze: 07 sty 2019, 0:58 Nie czuję się na siłach rozmawiać z kimś , kto jest ekspertem na podstawie jednego czy dwóch przykładów;
Po pierwsze w niczym się ekspertem nie czuję (wyraziłam tylko swoje zdanie do którego mam prawo) , po drugie moje obserwacje i bliskie doswiadczenia dotyczą ni ejednej osoby, a po trzecie z tego co piszesz, TY ekspertem w dziedzinie depresji też nie jesteś więc nasze poglądy to słowo przeciwko słowu.
Ty wysłuchałąś zwierzeń ludzi po depresji czy w trakcie (dla mnie oczywiste jest że mówią to co mówią, moja mama też uważa swoją chorobę za najcięższą ze wszystkich....a że mi dzieci zmarły i zmagałam się z innymi róznymi problemami i doswiadzceniami to nie wazne....depresant widzi tylko siebie i swój ciężar) i ja również z podobnymi ludźmi miałam kontakt.

I powiedz mi co to za choroba, co to za lekarz i co to za diagnozowanie pacjenta skoro na podstawie jego słów orzeka depresję i wypisuje połowie ludzi danej wioski recepty na antydepresanty? Sama potwierdzasz że zdarzają się wyłudzenia rent to pytam jeszcze raz: jakie są namacalne i autentyczne , nadajace się do potwierdzenia dowody i przesłanki do orzeczenia depresji i renty?
Mimo, że mówisz do mnie z pozycji lekarza i deprecjonujesz moje doswiadzcenia i wnioski (też widzę tu sporo pychy i arogancji) ja nie mam jakiegoś nabożeństwa do lekarzy i podchodzę do nich z dystansem i zdrowym rozsadkiem .....szczególnie do tych którzy nie są w stanie zobaczyć róznicy między zachorowaniem na raka i na depresję. I nie traktują człowieka holistycznie czyli : biorąc pod uwagę jego ciało, psychikę, duszę, ducha i historię życia.
lena50 pisze: 06 sty 2019, 19:47 Uważam,że między doświadczyć depresji osobiście,a być tylko jej świadkiem.....jest różnica.
Ja nie patrzyłam na moją mamę zza szklanej szyby. Jej stan psychiczny i duchowy rzutował na moje życie i zdrowie. Byłam bezpośrednim odbiorcą jej stanu życia jako dziecko.
Sugeruję głębsze spojrzenie by zobaczyć w tej całej historii depresantów ich dzieci nad którymi się nikt nie rozczula bo to one muszą sobie jakoś radzić ze skutkami depresji rodzica by ich dziecięca konstrukcja nie została w sposób drastyczny zachwiana i zniszczona.
Dlatego nawet wtedy gdy straciłam dwoje dzieci wiedziałam, że muszę zyć dla pozostałych i to w taki sposób by ich sobą nie obciążać ale dać im to co im się słusznie należy. A patzrąc na puste łóżeczko miałam ochotę wydrapać zimnej ziemi ciało mojego syna i przykryć je kołdrą. Każde trudne doświadzczenie i każda ludzka tragedia może stać się poczatkiem depresji i bezsensu życia dlatego trzeba podjąć walkę o siebie i innych.

Z mojej strony to wszystko co chciałam powiedzieć.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Podwójne standardy

Post autor: Pavel »

Nirwanna pisze: 07 sty 2019, 6:58 Pustelniku, ad 1 Pavel pisał o swoim osobistym ojcu.
Istotnie, dziękuję Nirwanno, z komórki ciężko się cytuje. Pomogło mi to się do tego fragmentu odnieść. Tak, na depresję cierpiał mój tato, ale to nie jedyne moje doświadczenie bliskiego kontaktu z osobą cierpiącą na depresję.

Pustelniku , uczyniłem starania aby to co pisałem jasno brzmiało jako moje osobiste stanowisko, nie wiem, po kolejnym przeczytaniu co z tego brzmi jak wypowiedź "eksperta". Rozumiem jednak, że tak to odebrałeś, no cóż...odbiór niezgodny z moimi intencjami.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
gahan
Posty: 2
Rejestracja: 15 lis 2017, 15:04
Płeć: Kobieta

Re: Podwójne standardy

Post autor: gahan »

Witajcie,
również należę do osób podczytujących sobie forum " z ukrycia".
Bliskie mi małżeństwo przechodzi ciężki kryzys, więc próbuję to ogarnąć z katolickiego punktu widzenia. Nie ukrywam, że to forum otwiera mi oczy na mnóstwo spraw również w moim małżeństwie, dlatego dziękuję, że jesteście, że dzielicie się i pomagacie. To niesamowicie cenne.

Ale postanowiłam się odezwać w sprawie depresji ...

Ponad 20 lat temu, będąc szczęśliwą żoną, w ciąży z pierwszym dzieckiem, żyjąc blisko Boga, mając pracę, dom, kochającego męża, jednych i drugich rodziców, siostrę i brata - zachorowałam na depresję.
Straszną chorobę, której nie życzyłabym wrogowi;
z którą walczyłam jak tylko mogłam, nie chciałam się jej poddać, ale z tygodnia na tydzień czułam się coraz bardziej nią owinięta jak w jakimś okropnym kokonie. Błagałam Boga o pomoc, żyłam jak w jakimś matrixie, nierealnym świecie. Stan, którego do dziś nie umiem opisać słowami. W tym czasie urodziłam syna, którego karmiłam, przewijałam, tuliłam - bo chciałam za wszelką cenę kochać - ale nie umiałam, bo choroba zabrała mi wszelkie uczucia. Zaprzyjaźniony lekarz wreszcie zajął się mną, nazwał chorobę, zaczęłam leczenie. Bóg mnie wysłuchał, leki zaczęły działać szybko i wróciłam do normalnego życia. Jakby ktoś stopniowo zwiększał moc światła, kolorów, uczuć. Do dziś dziękuję Bogu, że żyję normalnie, że mnie z tego wyciągnął i dopiero teraz sobie zdaję sprawę ile miałam szczęścia, że odpowiednio dobrano mi leki, które szybko dały efekt - wówczas byłam młoda, wydawało mi się, że tak to ma wyglądać, a teraz, z perspektywy lat i wiedzy wiem, że leczenie depresji nie bywa takie proste.

Mówi się, żeby nie używać słowa " nigdy" i ''zawsze" . Ja zrobię wyjątek ...
Nigdy nie powiedziałabym, że nigdy nie zachoruję na depresję ...
Wiem też, że gdyby nie doświadczenie depresji w swoim życiu - nigdy nie zrozumiałabym tej choroby u innych, tym bardziej, że należę do osób '' twardych", konkretnych, zadaniowych, a przez to trochę mniej wrażliwych ( wg mnie ;) ) .

Czasem w życiu brakuje mi pokory. Czasem zbyt łatwo feruję wyroki.
Przywołuję się wówczas do porządku wspomnieniem o tym, co przeszłam.

Dlatego nie zgadzam się z podejściem to tego tematu przez krople rosy, mimo ogromnego szacunku dla jej pracy nad swoim życiem i bagażu doświadczeń.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Podwójne standardy

Post autor: ozeasz »

Mam takie zdanie jak agaton i w moim rozumieniu , zgodnie ze swoją profesją ,wypowiedziała się w sposób w miarę obiektywny .

Pavle nie zgodzę się z Tobą w opisie kto komu ubliżył , cytat który podała agaton ,oskarżanie jej o głupotę ,krótkowzroczność i zazdrość jest widoczne i jasne .
Pavel pisze:W moim odbiorze to obśmiewanie i deprecjonowanie swego rozmówcy, w dodatku nie masz pojęcia agaton na ilu przykładach bazując krople rosy wyrobiła takie a nie inne poglądy.
Pavle a możesz wskazać przykład z Jej wypowiedzi w którym opierała się na innych doświadczeniach ?
krople rosy pisze:Grubo się mylisz jeśli sadzisz że silna wola człowieka, jego rozumowe podejście do życia oraz wiara w Boga nie są w stanie zatrzymać czy wyeliminować zapadania się pod sobą człowieka. Ja jestem przykładem na to, że to właśnie wiara w Boga, świadomość Jego o
Spychanie ludzi na tym forum, którzy nie doświadczyli depresji, zdrady, rozwodu, i innych podobnych rzeczy....jakby im się to trafiło jak ślepej kurze ziarno a nie jest wynikiem ich roztropności, mądrości, umiejętności wyczucia i podejścia oraz siły ducha mija się moim zdaniem z celem tego forum czyli z chęcią pomagania dzieląc się tym, co mnie czy kogoś innego uchroniło od większych kryzysów czy doświadczeń oraz stanu ducha. Wmawianie mi że mało wiem, gdyż coś nie było moim udziałem ( a przecież mogło byc gdybym się poddała) jest głupotą i krótkowzrocznością.....a może i igłą zazdrości , która kłuje że ktoś potrafił zmierzyć się z życiem i podjąć rękawice. Bez tłumaczenia się i czekanie na klepanie po plecach.


U mnie sukcesy to tylko łaska ,a najwyżej współpraca z Nią ...więc mojego punktu widzenia powyższe podkreślenia ...hmmm
są ....pieśnią chwały ,ale nie wobec Boga ...

Nie miałem zdiagnozowanej depresji ,ale myślę że kilka lat temu przeżyłem taki stan .... wtedy gdyby się chciało chcieć jedyne co to jadłem pracowałem i spałem , byłbym człowiekiem bez serca i sumienia chcąc ludzi przezywających podobne stany oskarżać o wykorzystywanie tego stanu dla własnej korzyści ???

Dla mnie to jakaś sukcesologia .

I to moje zdanie ...pozdrawiam .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Podwójne standardy

Post autor: renta11 »

Odniosę się także do tej dyskusji o chorobach/depresjach/uzależnieniach.
Może tak być, że to choroby słabego charakteru, słabej woli, nadwrażliwości itd. Albo zmiany w mózgu powodujące mniejszą tolerancję na coś/ czy stany depresyjne. A może być i tak, i tak. Dyskusję o tym, czy pierwsze było jajko czy kura, też uważam za niepotrzebną. Faktem jednak jest, że część ludzi wychodzi z choroby/depresji/ uzależnień, a część nie wychodzi (aż do samodestrukcji/samobójstw). I co to zmienia w kwestii motywowania człowieka do podjęcia działań w celu wyjścia z choroby/uzależnienia/depresji. Przecież nikt za niego tego nie zrobi. Aby mieć szanse na wyzdrowienie, należy zacząć coś robić np. wyjść z domu do lekarza. Bez tego na początku minimalnego wysiłku nic się nie wydarzy. A zawieszanie się na kimś i czekanie na cud ... to prosta droga do wzmocnienia choroby. Bo jeśli ten ktoś się wycofa z pomocy, to pacjent wraca do stanu wyjścia.
Uważam, że Bóg dał nam wolną wolę. Także do wyboru życia, czy choroby, a nawet śmierci. Gorzej, gdy taki człowiek ciągnie w dół za sobą innych, w szczególności dzieci. Wtedy należy reagować bardzo ostro.
Chętnie komuś choremu pomogę, ale temu, kto sam sobie chce pomóc. Inaczej to jest tylko bicie piany, odraczanie w czasie nieuniknionego.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
krople rosy

Re: Podwójne standardy

Post autor: krople rosy »

ozeasz pisze: 07 sty 2019, 16:44 Pavle nie zgodzę się z Tobą w opisie kto komu ubliżył , cytat który podała agaton ,oskarżanie jej o głupotę ,krótkowzroczność i zazdrość jest widoczne i jasne .
Całość kontekstu jest taka i uczciwie byłoby nie wyrywać jego części i dopatrywania się w nich intencji ublizania;
krople rosy pisze: 06 sty 2019, 20:50 Spychanie ludzi na tym forum, którzy nie doświadczyli depresji, zdrady, rozwodu, i innych podobnych rzeczy....jakby im się to trafiło jak ślepej kurze ziarno a nie jest wynikiem ich roztropności, mądrości, umiejętności wyczucia i podejścia oraz siły ducha mija się moim zdaniem z celem tego forum czyli z chęcią pomagania dzieląc się tym, co mnie czy kogoś innego uchroniło od większych kryzysów czy doświadczeń oraz stanu ducha. Wmawianie mi że mało wiem, gdyż coś nie było moim udziałem ( a przecież mogło byc gdybym się poddała) jest głupotą i krótkowzrocznością.....a może i igłą zazdrości , która kłuje że ktoś potrafił zmierzyć się z życiem i podjąć rękawice. Bez tłumaczenia się i czekanie na klepanie po plecach.
I nigdzie nie napisałam że jest to bezpośrednio do agaton ale do tych użytkowników którzy deprecjonują czyjeś wypowiedzi , punkt widzenia i doświadczenia tylko dlatego że coś nie było ich udziałem.
Czyli odmawiają prawa do wypowiedzi i swojego zdania tylko dlatego że ktoś osobiście nie miał depresji . Ja poczułam się takimi wypowiedziami jak leny50 czy agaton (choć inne deprecjonujące głosy pojawiały się już na tym forum) zniechęcona do pisania na forum bo idąc tym tokiem rozumowania jesli nie przeżyłam zdrady, rozwodu czy separacji to nie powinnam w ogóle mieć swojego zdania na ten temat , nie mówiąc już o głośnym jego wypowiadaniu.
Nie wiem czym się trzeba kierować by w taki sposób do kogoś napisać.....niech sobie na to każdy odpowie sam.
Każdy ma swoją indywidualną historię, której tu nie będzie wywlekał na poparcie swoich tez ale warto nie robić z innych głupszych od siebie.
Myślę też że z doświadczeń tych ludzi którym się udało ominąć różne kryzysy i zapaści życiowe można czerpać dla siebie a nie pomniejszać wartość ich doświadczeń i deprecjonować ich punkt widzenia.
No ale jak kto woli.....
krople rosy

Re: Podwójne standardy

Post autor: krople rosy »

ozeasz pisze: 07 sty 2019, 16:44 U mnie sukcesy to tylko łaska ,a najwyżej współpraca z Nią ...więc mojego punktu widzenia powyższe podkreślenia ...hmmm
są ....pieśnią chwały ,ale nie wobec Boga ...
No popatrz Ozeaszu....swoją osobę oceniasz tak pochlebnie (o ileż tu pokory!) ....a moją dyskredytujesz....i wiesz lepiej co chciałam przekazać. Ja wychodzę z założenia że jesli wierzę Bogu, ufam Mu i proszę o pomoc i dobre wybory to współpracuję z Jego łaską.
Staram się kierować roztropnością, mądrością, wyczuciem, słucham sumienia i intuicji, i uważam, że po swoich próbach ogniowych mój duch silniejszy jest w wierze.
Jesli jestem otwarta na Boga to pomaga mi to widzieć , słyszeć, rozumieć i czuć więcej...głębiej.
Tobie nie?
Mam się uważać za głupią? Lepiej byś się poczuł?
jacek-sychar

Re: Podwójne standardy

Post autor: jacek-sychar »

krople rosy pisze: 07 sty 2019, 13:24 Z mojej strony to wszystko co chciałam powiedzieć.
A potem kolejne posty, w których coś udowadniasz. :?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Podwójne standardy

Post autor: lustro »

agaton pisze: 07 sty 2019, 0:58
A z Twojego wywodu pobrzmiewa, że człowiek jest sobie sam winien i sam tworzy sobie przytulne gniazdko depresji , bo brak mu woli
walki, nie chce mu się podjąć wysiłku a jeszcze prawdopodobnie jest z dala od Boga.
Jak bardzo krzywdzące są takie twierdzenia. . .
Wyczuwam w Twojej wypowiedzi sporo pychy, obyś nigdy nie musiała doświadczyć na własnej skórze albo swoich najbliższych,
jak bardzo się mylisz.
Mam podobne odczucia i aż cierpnie mi skóra, na takie butne podejście.
KR... Nie boisz się? Naprawdę?
krople rosy pisze: 07 sty 2019, 13:24 Byłam bezpośrednim odbiorcą jej stanu życia jako dziecko.
Sugeruję głębsze spojrzenie by zobaczyć w tej całej historii depresantów ich dzieci nad którymi się nikt nie rozczula bo to one muszą sobie jakoś radzić ze skutkami depresji rodzica by ich dziecięca konstrukcja nie została w sposób drastyczny zachwiana i zniszczona.
Tu wyraźnie widać KR, że twoje wypowiedzi nie są w żaden sposób obiektywne.
Może warto by nad tym popracować... Uleczyć?
krople rosy pisze: 07 sty 2019, 13:24Ty wysłuchałąś zwierzeń ludzi po depresji czy w trakcie (dla mnie oczywiste jest że mówią to co mówią, moja mama też uważa swoją chorobę za najcięższą ze wszystkich....a że mi dzieci zmarły i zmagałam się z innymi róznymi problemami i doswiadzceniami to nie wazne....depresant widzi tylko siebie i swój ciężar) i ja również z podobnymi ludźmi miałam kontakt..
KR i Ty mówisz, że jesteś empatyczna...?

I jaką obiektywną wartość mają pozostałe twoje twierdzenia w temacie depresji, w obliczu Twoich niewyleczonych zranien? W obliczu niekrytego żalu dziecka wobec matki?
renta11 pisze: 07 sty 2019, 17:02 I co to zmienia w kwestii motywowania człowieka do podjęcia działań w celu wyjścia z choroby/uzależnienia/depresji.
Zmienia tyle, że trzeba wiedzieć co i jak robić, żeby nie wyrządzić więcej szkód niż korzyści.
renta11 pisze: 07 sty 2019, 17:02Chętnie komuś choremu pomogę, ale temu, kto sam sobie chce pomóc. Inaczej to jest tylko bicie piany, odraczanie w czasie nieuniknionego.
Gdzieś kiedyś wyczytałam, że czasem nie można w przypadku depresji zrobić nic więcej, jak być obecnym. Blisko, w sposób życzliwy... Trwać.

Depresja to straszna choroba duszy.
Latwo jest mówić tym, którzy są tylko obserwatorami.
Samo to, że ciężko chorzy na raka, mówią, że to nic w porównaniu z depresją, powinno zdrowym dawać do myślenia. Skoro już nie potrafią współodczuwac.
Zablokowany