Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Wiedza, która może pomóc, gdy boli dusza...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Nirwanna » 25 paź 2022, 20:15

Monti, chwała Panu, gratuluję owocnej współpracy z Duchem Świętym :-) życzę równie owocnej dalszej współpracy :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Zwyklaosoba » 28 paź 2022, 22:39

Dobra wiadomość Monti, pogody Ducha tak bardzo nam potrzebnej :)

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Monti » 11 lis 2022, 18:34

Zastanawiam się nad sprawą może drobną, ale jednak kość istotną. Syn od czasu do czasu prosi mnie o drobne kwoty na doładowanie do różnych gier. Prosi także, by nie mówić o tym jego mamie (mojej żonie), która jest generalnie przeciwna tego typu rozrywce. Zastanawiam się, czy w mojej sytuacji (oddzielnego zamieszkania) powinienem tego typu drobne decyzje konsultować z żoną. Czy nieinformowanie jej o tym jest jakąś nieuczciwością małżeńską? czy raczej powinienem przejść nad tym do porządku dziennego, zakładając, że kiedy dziecko jest u mnie, ja decyduję o jego wydatkach.
Wiem, że jeśli mu odmówię, zacznie kombinować i ukrywać przede mną te wydatki. Z drugiej strony, syn zna charakter swojej matki i wie, że potrafi zrobić karczemną awanturę z błahostki (czego właśnie chce uniknąć).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Niepoprawny83 » 12 lis 2022, 15:23

Nie o to pytasz, ale w tym wypadku żona ma rację, te gierki to nic dobrego, zwłaszcza za pieniądze. Chcesz utrzymać dobry kontakt z synem, ale dając mu za plecami żony pieniądze nauczysz go oszukiwania i dasz przyzwolenie na szkodliwą nie tylko w mojej opinii rozrywkę.
Dodatkowo dochodzi kwestia tego, że żona może się kiedyś o tym dowiedzieć, kobietki mają nosa do takich spraw, zresztą syn sam jej się może wygadać. Wszystko skupi się znów na Tobie, choć oberwie także syn. Karczemne awantury z błahostki to kolejna cecha manipulatora, pewnie masz na na uwadze, że także syn będzie obiektem jej manipulacji, a dając pieniądze za plecami wystawiasz się na strzał.
Zaufaliśmy miłości.

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Avys » 12 lis 2022, 20:16

Monti,
Ja o takie „błahostki” nie pytałam męża, jednak on nie miałby o ile wiem nic przeciwko temu. Kupował dzieciom moim zdaniem za dużo gier, ale nigdy nie zrobiłam o to żadnej „awanturki”, zarówno przed kryzysem jak i po. Dzieci po odejściu męża mieszkały ze mną i ilość gier które miały, nie była problemem, bo ustaliłam im limity dzienne (możliwe do wykorzystania po odrobieniu lekcji) a dodatkowo, limity te podlegały zmniejszeniu jako konsekwencja złego zachowania etc. Obecnie jak wiesz nie muszę o nic pytać męża :-) i kupuję dzieciom doładowania gier :-) natomiast robię to nie częściej niż co 3-4 miesiące jedno doładowanie. Mam wrażenie, że więcej radości jest w czekaniu na to doładowanie niż kupienie go. Najważniejsze wydaje mi się zachowanie umiaru w czasie spędzanym na graniu. Ostatnio byłam zdziwiona jak dałam synowi 30 minut grania jako bonus za zrobienie kilku dodatkowych zadań z matematyki, a on stwierdził, że mu się nie chce grać bo to nudne (???!?!)- jest to tym bardziej szokujące, że przez ten miesiąc nie grał na kompie jako konsekwencja złego zachowania w szkole. Ten odwyk spowodował u niego same dobre owoce- bo oprócz piłki i szachów - zajął się koszykówką i będzie brał udział w turnieju międzyszkolnym. A uwierz mi- w czasie pandemii wydawało mi się czasem, że to granie jest nieuleczalne u dzieci. Nie mam pojęcia co bym zrobiła na Twoim miejscu. Jedno co wiem, to na pewno nie częste kupowanie doładowań. Jeżeli obecnie chodzi Twojemu Synowi o doładowanie stumble guys to ja doładowuję 1 raz na 3 miesiące, bo w tej grze zdzierstwo przepotworne i mam wrażenie, że nic z tego doładowania za chwilę nie ma…a młodszy syn uczy się cierpliwości w czekaniu. Teraz powiedziałam, że może będzie jakaś fajna oferta na cyber monday a jak nie to kupię dopiero w święta. Fajne są te dyskusje czy opłaca się kupić :-) ja zawsze na nie a syn na tak :-)

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Pavel » 12 lis 2022, 22:16

Monti,
W moim spojrzeniu podzieliłbym twój dylemat na dwie części:

1)żona i jej spojrzenie, mówić nie mówić, kwestia decydowania w obliczu obecnej relacji i stanu faktycznego między wami.
Jest wiele rzeczy które są twoimi wyborami i nic żonie do tego. O ile nie godzą w dobro syna, obiektywnie. W obraz żony jako matki również, ma się rozumieć :)
Są natomiast takie, które godzą w spójność wychowywania waszego syna. Mam świadomość, że twoja żona niekoniecznie również musi być wybitnie spójna w swoich decyzjach, nie zawsze liczy się z tobą i twym spojrzeniem. I żyjąc względnie zgodnie pod jednym dachem to niełatwa sprawa ;)

Moje zdanie jest takie, że warto porozmawiać z żoną, przedstawić swój punkt widzenia, wysłuchać tego jak to widzi ona i ustalić wspólny front.
Bo jakkolwiek funkcjonuje w tym obszarze twa żona (a jak funkcjonuje nie mam bladego pojęcia :D), najistotniejsze jest to, byś ty zmierzał w kierunku właściwego funkcjonowania.

2) gry i doładowania.
Mam jakieś doświadczenia w tym temacie. Niestety, więcej niż potrzebowałem.
Moje granie było przecież jednym z istotnych zapalników prowadzących do wybuchu żony.
Aczkolwiek w kwestiach wydawania pieniędzy - to były drobne. Ja przede wszystkim spędzałem w tej grze zdecydowanie za dużo czasu i poświęcałem jej zbyt dużo uwagi, hierarchia faktyczna (w czynach) została wywrócona do góry nogami.
Czyli w sumie chyba lepiej byłoby wydać więcej a siedzieć na grze mniej. O ile taka zależność by zafunkcjonowała, w co wątpię :lol:

Wg mnie zależy co to za doładowania, konkretnie. Co za te pieniądze się dostaje. Bo bywa tak, że ma to ręce i nogi z perspektywy rozważnego grania, a bywa to droga w kierunku przepaści i potencjalnych problemów. Albo totalne marnowanie pieniędzy tylko dlatego, że dziecku (lub dorosłemu) poprzewracało się w głowie, lub ma za dużo pieniędzy których nie szanuje.
Pamiętam takich graczy - np. jeden z ludzi z którymi grałem w „klanie” po nowych update’ach wydawał ok 5 tyś złotych by mieć wszystko na max i przewagę nad innymi graczami. Czyli puścił na tą grę kilkanaście-dwadzieścia kilka tysięcy złotych. A później przestał grać bo mu się znudziło.
To również kwestia zasobności portfela, zapewne także trudu z jakim kasa do portfela trafiła.
Ja łącznie przez jakieś 3 czy 4 lata wydałem z 200 zł. O 200 za dużo ;)

Pamietam też jak z dwa lata temu okazało się, że mój syn i syn kumpla grają w tą samą grę. Ten ziomek opowiedział mi przy tej okazji, że jego syn posiłkując się filmikami na YouTube dotyczącymi tej gierki, uszczuplił jego portfel o około 4 tysiące złotych. Gra była na telefonie kumpla, karta bankowa podłączona do konta. A jego syn zgodnie z instrukcją z YouTube kupował skrzynki z których wyskakiwały różne prezenty. Na YouTube nie mówili tylko, że za te prezenty płacił będzie tata :lol: a syn był zbyt młody by załapać, że tak to działa i ile jego klikanie kosztuje.
Rzecz jasna twój syn jest bardziej świadomy i starszy. Natomiast różnie bywa, to niekoniecznie ma bezpośrednią korelację z wiekiem.

Oczywiście istotna jest sama kwestia grania i podejścia do gier. Dla mnie to rozrywka jak film na przykład. Oczywiście w gierki łatwiej wsiąknąć niż w filmy, ale da się to ogarnąć odpowiedzialnie.
Najgorsze są takie gry które się ze facto nigdy nie kończą (czyli np. ta w którą ja grałem :lol:).
Aczkolwiek o ile częściej w Fifę grałem z 20 lat temu (mam nowsze na PS, ale nie mam czasu na granie), o tyle słyszałem od kolegów, że nawet by grać w fifę wydaje się jakieś pieniądze na karty graczy czy coś takiego.

Także różnie to bywa.
Uwzględniając jakiś konsensus z żoną, osobiście polecam indywidualne rozeznanie ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Monti » 15 lis 2022, 11:17

Dzięki za Wasze głosy.
Co do samych gier, to one nigdy mnie specjalnie nie kręciły, więc nie za bardzo się na tym znam. Natomiast syn bardzo się w to wciągnął. Limituję mu dostęp do elektroniki do 2 godzin dziennie, natomiast nie mam realnej możliwości sprawdzać każdej gry i każdego filmiku na YouTube. Pieniądze na doładowania dawałem synowi sporadycznie - raz na kilka miesięcy. Natomiast wiem, że nagabywał też w tej sprawie innych członków rodziny (babcię, ciocię).
Ostatecznie teraz jeszcze mu pozwoliłem kupić doładowanie, natomiast powiedziałem mu, że na przyszłość takie wydatki będziemy ustalać wspólnie z mamą i żeby mnie nie prosił.Wiem, że żona jest bardzo sceptycznie nastawiona do gier (pewnie nawet trochę przesadza), ale uważam, że powinniśmy trzymać wspólny front. Pewnie też przemawia przeze mnie lęk przed jej potencjalnym gniewem. To jest temat, który ciągle jeszcze muszę przepracować.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Monti » 18 lis 2022, 9:18

Tak sobie ostatnio myślałem o tym poczuciu porażki związanym z rozwodem i wstydem przed mówieniem o tym, że może warto popatrzeć na tę moją sytuację z innej strony. Mianowicie jako na sukces - w tym sensie, że mimo trudnych okoliczności, udało mi się poskładać swoje życie, zachować relację z synem.
Być może to się komuś też przyda. Zamiast dołować się, warto zobaczyć, że jestem silny/a i potrafię pokonać rozmaite trudności.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Astro » 18 lis 2022, 12:35

A ja mam odwrotnie przyjacielu.
Mam dość wszystkiego . Mam dość udowadniania ,se nie jestem garbaty . Mam dość pokazywania rzeczy , które są zle i tłumaczenia tego pseudo specjalistom. I mam dość w koncu słuchania biadolenia tej kobiety , która uwolniła mnie od siebie 5 lat temu , robiąc mi przysługe jak patrzę z perspektywy czasu.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Niesakramentalny3
Posty: 234
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Niesakramentalny3 » 23 lis 2022, 13:51

Astro pisze:
18 lis 2022, 12:35
A ja mam odwrotnie przyjacielu.
Mam dość wszystkiego . Mam dość udowadniania ,se nie jestem garbaty . Mam dość pokazywania rzeczy , które są zle i tłumaczenia tego pseudo specjalistom. I mam dość w koncu słuchania biadolenia tej kobiety , która uwolniła mnie od siebie 5 lat temu , robiąc mi przysługe jak patrzę z perspektywy czasu.

A może jakieś off-line - real spotkanie zorganizujemy :) Co panowie? :)
Wymienimy się doświadczeniami... taki "męski krąg" ;))) ?

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Monti » 25 lis 2022, 19:07

Niesakramentalny3 pisze:
23 lis 2022, 13:51
Astro pisze:
18 lis 2022, 12:35
A ja mam odwrotnie przyjacielu.
Mam dość wszystkiego . Mam dość udowadniania ,se nie jestem garbaty . Mam dość pokazywania rzeczy , które są zle i tłumaczenia tego pseudo specjalistom. I mam dość w koncu słuchania biadolenia tej kobiety , która uwolniła mnie od siebie 5 lat temu , robiąc mi przysługe jak patrzę z perspektywy czasu.

A może jakieś off-line - real spotkanie zorganizujemy :) Co panowie? :)
Wymienimy się doświadczeniami... taki "męski krąg" ;))) ?
Ja jestem za ;)
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Monti » 01 gru 2022, 20:17

Mimo niepokoju, jaki ostatnio mną targa i różnych objawów somatycznych, udało mi się zrobić kilka kroków naprzód. Tak jak pisałem, wróciłem na terapię, ponadto zadbałem o swoje zdrowie fizyczne. Zrobiłem też gruntowny obrachunek moralny z okresu małżeństwa zakończony spowiedzią generalną i umówieniem się na stałą spowiedź. Jeszcze jest przede mną kilka kroków, które chcę podjąć. Wyciszyły się też problemy z zachowaniem syna w szkole, prawdopodobnie dzięki odbytym konsultacjom psychologicznym.
Z żoną relacje są stabilne, nawet względnie serdeczne. W weekend planujemy wspólny wyjazd na większe zakupy. Nie wiążę jednak z tym jakichś nadziei. Uczę się przyjmować to, co przynosi dany dzień i żyć chwilą obecną (tu jeszcze dużo pracy przede mną).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Niepoprawny83 » 20 gru 2022, 16:32

Monti pisze:
20 gru 2022, 11:49
Ruta pisze:
18 gru 2022, 23:24
Bo u mnie z automatu wchodzi lęk przed odrzuceniem. Ja mam silny mechanizm zasługiwania na miłość. Mogę byc kochana, gdy jestem potrzebna. Wiem, że tak nie jest. I ze to, że maz do mnie przez całe lata dzwonił jak podac synowi probiotyk, nie oznaczalo że mnie kochał. A jak przestał, też nijak się to ma do milosci. Ale ja tak mam. Do uzdrowienia. Zdecydowanie. Czuję się niekochana, niekochana, niekochana.
Jakoś jest mi to bliskie. Np. wczoraj ochoczo zawiozłem żonę z pracy do domu, ponieważ miała awarię samochodu. Niby wcale nie musiałem (wręcz niektórzy by powiedzieli, że nie powinienem), ale pomijając wszystko, lubię czuć się potrzebny.
Utwierdzam się też przekonaniu, że relacja z Bogiem czy też różne formy pobożności nie wypełnią pustki po drugim człowieku. To po prostu zupełnie inny charakter więzi. Dlatego też w żaden sposób nie dziwię się ani nie oceniam tych, którzy weszli w różne nieregularne sytuacje.

Pozwoliłem sobie sam (nie wiem czy legalnie) spróbować przenieść twój post Monti do twojego wątku, bo mam kilka pytań od dawna do ciebie a nie chciałem mieszać w wątku Ruty.
Wiem, że się znów "czepiam" może zbyt bezpośrednio, ale myślałeś o tym czym taka postawa może zaowocować jeśli twoja żona nawiąże bliższą relację z innym mężczyzną? Czy to nie zachwieje twoim spokojem i nie obróci w niwecz kilka lat pracy nad sobą? Wiem, że teoretycznie dobrze pokazywać żonie, że chcesz o nią zadbać, ale wydaje mi się, że logiczne postepowanie w pewnych relacjach nie jest najlepszym wyjściem. Nie zawsze możemy mierzyć swoją miarą. W końcu to twoja żona odcięła się od ciebie. Ona służy Ci pomocą gdy ją o to poprosisz?
No i te słowa o wypełnianiu pustki po drugim człowieku. Czy nie zacząłeś tej pustki dotkliwiej odczuwać po wspólnych zakupach z żoną i no i po tej sprawie z samochodem?
Nie zdrowsze było by radykalniejsze odcięcie się od żony?
A co do relacji z Bogiem to za dużo ludzie przywiązują wagi obecnie do swojego dobrostanu psychicznego (pozornego zresztą) a przymykają oko na Boże zakazy i nakazy co tylko powiększa nieporządek, tak musi się kończyć postepowanie wg swojego widzi mi się.
Zaufaliśmy miłości.

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Monti » 20 gru 2022, 22:20

Niepoprawny83 pisze:
20 gru 2022, 16:32
Wiem, że się znów "czepiam" może zbyt bezpośrednio, ale myślałeś o tym czym taka postawa może zaowocować jeśli twoja żona nawiąże bliższą relację z innym mężczyzną? Czy to nie zachwieje twoim spokojem i nie obróci w niwecz kilka lat pracy nad sobą? Wiem, że teoretycznie dobrze pokazywać żonie, że chcesz o nią zadbać, ale wydaje mi się, że logiczne postepowanie w pewnych relacjach nie jest najlepszym wyjściem. Nie zawsze możemy mierzyć swoją miarą. W końcu to twoja żona odcięła się od ciebie. Ona służy Ci pomocą gdy ją o to poprosisz?
No i te słowa o wypełnianiu pustki po drugim człowieku. Czy nie zacząłeś tej pustki dotkliwiej odczuwać po wspólnych zakupach z żoną i no i po tej sprawie z samochodem?
Nie zdrowsze było by radykalniejsze odcięcie się od żony?
A co do relacji z Bogiem to za dużo ludzie przywiązują wagi obecnie do swojego dobrostanu psychicznego (pozornego zresztą) a przymykają oko na Boże zakazy i nakazy co tylko powiększa nieporządek, tak musi się kończyć postepowanie wg swojego widzi mi się.
Nie wiem, co będzie, jeśli żona się z kimś zwiąże. Staram się nie "filmować". Natomiast na ten moment takie zachowanie wydaje mi się bardziej ewangeliczne i przynosi raczej dobre owoce w naszej relacji. Rozmawiamy ze sobą praktycznie codziennie o wielu sprawach, nie tylko związanych z synem. Za kilka dni spędzimy wspólnie Wigilię. Być może jest to dla mnie w pewnym sensie zgubne, bo nie potrafię się zakończyć emocjonalnie pewnego etapu (coś podobnego sugerowała mi ostatnio terapeutka). Ale z drugiej strony - skoro przysięga małżeńska nie przestała mnie wiązać, to uciekanie od kontaktu z żoną chyba też nie byłoby spójne z tym, co ślubowałem.
Myślę, że postawa koncyliacyjna przynosi u mnie lepsze skutki (choć zdaje sobie sprawę, że częściowo wynika ona z lęku). Jednakowoż uważam, że w tym wszystkim daję dobry przykład synowi, że można się rozstać, ale nie wyklucza to szacunku i troski. Zresztą, jak miałoby hipotetycznie dojść między nami do pojednania, gdybym unikał kontaktu? To, że żona w cudowny sposób zmieni podejście jest raczej mało realne - bardziej prawdopodobne jest to, że dzięki mojej postawie zobaczy we mnie na nowo fajnego faceta (ze świadomością, że może tak się nie stanie).
Uważam, że sytuacje kryzysowe są na tyle różne, że trudno przyjąć jeden prawidłowy model postępowania. Czas pokaże, czy mój wybór okazał się słuszny.

W drugiej kwestii uważam, że dobrostan psychiczny i relacja z Bogiem nie mogą się wykluczać. Przeciwnie - dla człowieka wierzącego życie w grzechu to raczej powód do niepokoju, co ma też wpływ na psychikę. Chodziło mi tylko o to, że relacja z drugim człowiekiem, więź emocjonalna i fizyczna, to jedna z podstawowych potrzeb. Tę potrzebę większość z nas ma aktualnie niezaspokojoną. I trzeba się nauczyć z tym żyć (ale rozumiem też, że nie każdy chce w ten sposób żyć). A relacja z Bogiem to zupełnie coś innego.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wstyd przed przyznaniem się do rozwodu

Post autor: Niepoprawny83 » 21 gru 2022, 15:35

Monti pisze:
20 gru 2022, 22:20


Nie wiem, co będzie, jeśli żona się z kimś zwiąże. Staram się nie "filmować". Natomiast na ten moment takie zachowanie wydaje mi się bardziej ewangeliczne i przynosi raczej dobre owoce w naszej relacji. Rozmawiamy ze sobą praktycznie codziennie o wielu sprawach, nie tylko związanych z synem. Za kilka dni spędzimy wspólnie Wigilię. Być może jest to dla mnie w pewnym sensie zgubne, bo nie potrafię się zakończyć emocjonalnie pewnego etapu (coś podobnego sugerowała mi ostatnio terapeutka). Ale z drugiej strony - skoro przysięga małżeńska nie przestała mnie wiązać, to uciekanie od kontaktu z żoną chyba też nie byłoby spójne z tym, co ślubowałem.
Myślę, że postawa koncyliacyjna przynosi u mnie lepsze skutki (choć zdaje sobie sprawę, że częściowo wynika ona z lęku). Jednakowoż uważam, że w tym wszystkim daję dobry przykład synowi, że można się rozstać, ale nie wyklucza to szacunku i troski. Zresztą, jak miałoby hipotetycznie dojść między nami do pojednania, gdybym unikał kontaktu? To, że żona w cudowny sposób zmieni podejście jest raczej mało realne - bardziej prawdopodobne jest to, że dzięki mojej postawie zobaczy we mnie na nowo fajnego faceta (ze świadomością, że może tak się nie stanie).
Uważam, że sytuacje kryzysowe są na tyle różne, że trudno przyjąć jeden prawidłowy model postępowania. Czas pokaże, czy mój wybór okazał się słuszny.

Dziękuję za odpowiedź. Życzę powodzenia w obranej drodze, wspólna Wigilia to zawsze wspólna Wigilia. Niech to będzie błogosławiony czas dla Twojej rodziny :) ( oczywiście w szerokim tych słów znaczeniu).
Zaufaliśmy miłości.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości