krople rosy pisze: ↑25 sty 2018, 10:50
Jest jeszcze w Piśmie św. wskazówka co do głoszenia innej ewangelii niż ta którą zostawił Jezus.
Dziękuję za to uzupełnienie. Dobrze dopełnia obrazu odpowiedzialności, przed jaką stoimy rozeznając słowa papieża.
krople rosy pisze: ↑25 sty 2018, 10:50
Pozostawione przez Jezusa Chrystusa słowa na temat ważności i nierozerwalności małżeństwa są jasne i dobitne i nie da się ich interpretować na różne sposoby. Podobnie fragmenty na temat cudzołóstwa .
To wskaż proszę w adhortacji AL miejsce, gdzie papież uznaje rozerwalność małżeństwa lub aprobuje cudzołóstwo.
Franciszek nie tylko przypomina naukę o nierozerwalności małżeństwa, ale kieruje ją także do osób pozostających poza Kościołem – tłumaczy, że to nie jest tylko droga dla katolika, ale dla każdego człowieka:
123. Oprócz miłości, która jednoczy nas z Bogiem, miłość małżeńska jest „największą przyjaźnią”122. Jest to związek, który ma wszystkie cechy dobrej przyjaźni: dąży do dobra drugiej osoby, wzajemności, intymności, czułości, stabilności i podobieństwa między przyjaciółmi, które buduje się poprzez wspólne życie. Małżeństwo jednak dodaje do tego wszystkiego nierozerwalną wyłączność, która wyraża się w stabilnym projekcie dzielenia i wspólnego budowania całego życia. Bądźmy szczerzy i rozpoznajmy znaki rzeczywistości: osoba zakochana nie planuje, że związek ten może być tylko na jakiś okres czasu, kto intensywnie przeżywa radość zaślubin, nie myśli o czymś przelotnym; osoby towarzyszące celebracji związku pełnego miłości, chociaż jest ona krucha, mają nadzieję, że będzie mogła ona trwać; dzieci nie tylko chcą, aby ich rodzice się kochali, ale także, aby byli wierni i zawsze byli razem. Te i inne znaki wskazują, że w samej naturze miłości małżeńskiej jest otwarcie na wymiar definitywny. Związek, który krystalizuje się w obietnicy małżeństwa na zawsze, jest czymś więcej niż formalnością społeczną czy pewną tradycją, bo ma swoje zakorzenienie w spontanicznych skłonnościach człowieka. A dla wierzących, jest to przymierze zawierane przed Bogiem, wymagające wierności: „Pan jest świadkiem między tobą i żoną, którą poślubiłeś w młodości, i której byłeś niewierny. Ona jest twoją towarzyszką i z nią związałeś się przymierzem: [...] niech nikt nie zdradza żony poślubionej w młodości, gdyż kto jej nienawidzi i oddala ją, okrucieństwem okrywa się jak płaszczem” (por. Ml 2, 14-16).
Przyp. 122: Tomasz z Akwinu, Summa contra Gentiles, III, 123; por. Arystoteles, Etyka Nikomachejska, 8, 12.
Domyślam się, że aprobatę cudzołóstwa dostrzegasz w tym, że papież dopuszcza sytuacje, by osoba trwająca w cudzołóstwie przyjmowała Chrystusa Eucharystycznego. Ja nie mam wątpliwości, że jedno z drugiego nie wynika. Ani papież, ani Kościół w ogóle, nie aprobuje grzechu. I dopuszcza do przyjmowania Ciała i Krwi Chrystusa tych, którzy zgrzeszyli. Przestrzega przed przyjmowaniem tego sakramentu jedynie tych, na którzy dopuścili się grzechu ciężkiego i nie pojednali się z Bogiem.
Zmiana dotyczy więc nie tego, czy cudzołóstwo jest grzechem, ale tego, czy zawsze jest grzechem ciężkim.
Warto też zwrócić uwagę, że również wcześniejsze zalecenia dopuszczały osoby żyjące w związkach niesakramentalnych do Stołu Pańskiego. Podstawowym wymogiem było powstrzymanie się od współżycia, a nie powrót do sakramentalnego małżonka. Teraz papież zaleca kierowanie się nie tylko tą granicą, łatwą do wyznaczenia, ale dalece niedoskonale stojącą na straży nierozerwalności małżeństwa. Pokazuje drogę trudniejszą i bardziej ryzykowną.
Ja nie widzę podstaw do kwestionowania nauki papieża. Nie zachęca do uchylania ogólnych zasad ewangelii, tylko do aktywnego rozeznawania ich znaczenia w konkretnych sytuacjach. To zadanie powierza duszpasterzom, zalecając im jednak wzięcie pod uwagę także sumienia wiernych, których to dotyczy. Słowo Boże nie jest zbiorem reguł, na podstawie których moglibyśmy ustawić algorytm dający prawidłową odpowiedź w każdej sytuacji po wprowadzeniu odpowiednich danych wejściowych. Ewangelia jest Słowem żywym, na które się otwieramy z pomocą Ducha Świętego, które za każdym razem mówi do nas od nowa, inaczej, pełniej, prowadzi nas dalej do poznania Jego woli.
Nie ma żadnego znaczenia, czy postawa Franciszka mi się podoba, czy nie. Czy odpowiada moim wyobrażeniom, oczekiwaniom, przyzwyczajeniom. Nie ma żadnego znaczenia, czy lubię i podziwiam papieża Franciszka, czy uważam go za osobę antypatyczną i szkodzącą Kościołowi. Kościół oczekuje od nas ufności wobec Boga i ustawionej przez Niego władzy nauczania, powierzonej papieżowi. W encyklikach i adhortacjach mam szukać Prawdy nie dlatego, ze napisał je Jan Paweł II lub Franciszek, tylko dlatego, że napisał je papież sprawujący władzę nauczycielską Kościoła. Może być nawet tak, że Franciszek się pomylił, ale papież napisał prawdę. W adhortacji AL trafiłem na niezwykły szczegół.
Andrzej Szczepaniak zwrócił mi uwagę na błędne sformułowanie (299, ostatnie zdanie), że „dzieci [...] muszą być uznane za najważniejsze”. Tak jest rzeczywiście w polskim tłumaczeniu. Co więcej, tak samo jest w tłumaczeniach na inne języki, także romańskie, a przynajmniej wersja hiszpańska lub włoska mogła być autoryzowana przez samego przez samego Franciszka. Obowiązujący jest jednak tekst łaciński. Tam zaś słowo „najważniejsze” jest oddane przez bardzo dziwny przymiotnik „potior”. W łacinie klasycznej był to po prostu stopień wyższy od „potius” – ważny, czyli „potior” znaczył ważniejszy, a „potissimus” – najważniejszy lub bardzo ważny. Z czasem jednak stopień równy i najwyższy wyszedł z użycia, a wyższy nabierał nowego znaczenia. „Potior” oznaczał coś ważniejszego niż ważne, prawie najważniejszego, ale jednak nie najważniejszego lub po prostu najważniejszego. W łacinie kościelnej ma te dwa równorzędne znaczenia. Tłumacze wybrali jedno z nich – błędne. W adhortacji błędu jednak nie ma. Czy Franciszek sam z siebie zdawał sobie sprawę, że nie należy stawiać dzieci na piedestale, wyżej od współmałżonka? Wydaje mi się prawdopodobne, że nie, ale był z nim Ktoś, kto go w tym miejscu poprowadził.
Jest też ciekawe, że godzące w nierozerwalność małżeństwa określenie „przypadki nieodwracalne” nie znalazło się w adhortacji. Jest w Relatio Synodi (X 2014, punkt 52), decyzją Franciszka weszło do Kodeksu Prawa Kanonicznego (Kan. 1675), ale to nie są dokumenty doktrynalne. Przypadek?
Słyszałem, że WTM Sychar pisała do papieża w sprawie adhortacji AL. Nie znam treści pisma. Nie wiem też, na ile wyjątkowy w Kościele jest charyzmat Sycharu. Mam nadzieję, że prawda o tym, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania, a nie ma czegoś takiego, jak jego nieodwracalny rozpad za życia małżonków, dotrze do papieża. I zaowocuje kolejnym krokiem w poznawaniu Bożej nauki o małżeństwie. Dla mnie Al jest pięknym rozwinięciem adhortacji Familiaris consortio. Czekającym na dalsze pogłębienie i uzupełnienie.
Spodziewam się, że ktoś może odpowiedzieć na ten post. Będę mógł się do tego odnieść dopiero za tydzień, bo przez najbliższe dni nie będę miał żadnego dostępu do internetu.