renta11 pisze: ↑08 sty 2019, 10:25
Wydaje mi się, że właśnie najwyższa jest miłość do brata, czyli po prostu do drugiego człowieka (w sensie każdego człowieka). W indywidualnym wymiarze otwarcie mojego serca i oczu na drugiego człowieka. Dlatego właśnie w nienawiści masz mieć ojca swego, i matkę swoją..., a nawet i żonę (moim zdaniem) swoją. Bo to że tam nie ma słowa "żona, mąż" to dla mnie niczego w wybrzmieniu nie zmienia. I dlatego Szustak opowiadał, że w niebie będziemy (każdy z każdym) tak blisko siebie, jak mąż z żoną, co wywołało salwę śmiechu. Stawianie miłości małżeńskiej ponad zasady, normy, dobroć nie jest właściwe i czyni z małżeństwa bożka. Osobiście uważam, że jeżeli małżonek zachowuje się rażąco niewłaściwie to zupełnie wystarcza w stosunku do niego "miłość" jak do każdego innego człowieka, a nie specjalna, nadmierna, wybrana itd. Taka miłość - tylko do Boga, jakkolwiek go rozumiemy.
Sądzę, że dzisiejsze czytania są znakomitym punktem odniesienia do tych rozważań. I że jest to dla każdego z nas tutaj i dla całej wspólnoty istotna kwestia.
https://brewiarz.pl/i_19/0801p/czyt.php3
1 J 4, 7-10
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.
W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu.
W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
Ps 72, 1b-2. 3-4b. 7-8
Boże, przekaż Twój sąd królowi, *
a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu.
Aby Twoim ludem rządził sprawiedliwie *
i ubogimi według prawa.
Niech góry przyniosą pokój ludowi, *
a wzgórza sprawiedliwość.
Otoczy opieką ubogich z ludu, *
będzie ratował dzieci biedaków.
Za dni jego zakwitnie sprawiedliwość *
i wielki pokój, zanim księżyc zgaśnie.
Będzie panował od morza do morza, *
od Rzeki aż po krańce ziemi.
Mk 6, 34-44
Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.
A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest pustkowiem, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia».
Lecz On im odpowiedział: «Wy dajcie im jeść!»
Rzekli Mu: «Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby dać im jeść?»
On ich spytał: «Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie!»
Gdy się upewnili, rzekli: «Pięć i dwie ryby».
Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i pięćdziesięciu.
A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by podawali im; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do syta i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i resztek z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.
Bóg jest miłością. Moja droga do Niego to wzrastanie w miłości. Nigdy nie osiągnę tego, mogę się tylko zbliżać. Bóg objawia mi swoją miłość na różne sposoby, tak, żebym mógł jak najwięcej z tego zaczerpnąć. On jest źródłem tej miłości, tylko On może mnie uzdolnić do niej. Kocham na tyle, na ile potrafię wypić z tego źródła. Mam wciąż szukać nowych możliwości, kontaktu z Nim, poznania Go, doświadczenia Jego obecności. Są drogi otwarte dla wszystkich i takie, które są przeznaczone tylko dla niektórych. Jak kapłaństwo. Do tych dróg należą charyzmaty sakramentów. Każdy sakrament to kolejne okno przez który do mojej duszy wpada nowy powiew Bożej miłości. Żadne nie zastąpi innego, mam korzystać z pełni ich różnorodności.
Niektóry cechy działania charyzmatu znakomicie ukazują dzisiejsze czytania. Pierwszy to charyzmat sprawiedliwości, łączony kiedyś z namaszczeniem królewskim, swego czasu uznawanym nawet za sakrament. Psalm ukazuje działanie pełni tego charyzmatu. Oto Bóg użycza królowi swej sprawiedliwości. Król dalej działa sam, ale jakby nie sobą, nie swoją mądrością, nie swoją sprawiedliwością, nie swoją mocą – a w zasadzie nie tylko swoją, co obrazuje perykopa ewangeliczna. Władca dzięki Bożemu charyzmatowi otoczy opieką ubogich z ludu, będzie ratował dzieci biedaków. Za dni jego zakwitnie sprawiedliwość i wielki pokój. Wcieli w życie szczególny dar Boży dany specjalnie jemu, jemu powierzony także jako zadanie, powołanie.
Apostołowie myśleli z troską o wielkim tłumie idącym przez pustkowie za Jezusem. Starali się mu pomóc całymi ich siłami, całymi zasobami i całym umysłem. Z tą wolą przyszli do Pana. A On mi pokazał, o ile więcej mogą uczynić w jedności z Nim. Dali wszystko, co mieli, a On rozmnożył to tak, że na koniec ułomków było wielokrotnie więcej, niż ich chlebów i rybek na początku. Doświadczyli szczególnej chwili łaski. To się potem zdarzyło jeszcze raz, ale to nie było tak, że odtąd już zawsze mogli liczyć na rozmnożenie chleba.
Bóg wzywa mnie do miłości i otwiera różne drogi w tym kierunku, ku Sobie. Wie, że nigdy nawet nie zdołam sobie wyobrazić, jak bardzo On mnie kocha. A jeśli nawet sobie to po części wyobrażę, to i tak nie będę umiał tak odpowiedzieć. Chce, żebym horyzonty mojego serca rozszerzał jak najbardziej. Przede wszystkim przez doświadczenie kochania i bycia kochanym.
Być może Adam Szustak ma rację, że w niebie wszyscy będziemy sobie tak bliscy, jak najbardziej kochający się małżonkowie. Nie wiem, bo ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1Kor 2, 9). Ale teraz, po tej stronie, jako człowiek mam swoje ograniczenia. Nie potrafię, jak Bóg, kochać wszystkich tą samą miłością. Mogę być tylko w jednym miejscu i w jednym momencie, mam tylko jedną głowę, jedne usta i jedno serce. Dlatego miłość małżeńska wymaga wierności. Żaden inny człowiek nie może być kochany bardziej. Nawet ojciec i matka, nawet dzieci, nawet przyjaciel. Są przejawy tej miłości, które są zarezerwowane tylko dla tej jednej, jedynej więzi. To wykluczenie wszystkich innych jest niezbędne, aby zrobić krok bliżej ku pełni miłości. Dopiero śmierć współmałżonka, jego lub jej przejście na tamtą stronę, gdzie miłości może już doświadczać właśnie w pełni, uchyla tę wyłączność. A równości w miłości nie ma nigdy.
Charyzmat sakramentu to wkroczenie Boga w tę relację z całą Jego mocą. On mówi, żeby położył na ołtarzu moje zakochanie, te nędzne kilka chlebków i rybek, które mogą wystarczyć na kilka miesięcy lub lat chudej diety, a On to rozmnoży, wzbogaci i utrwali po kres naszych dni. Z wątłego płomyka uczyni, jeśli będę trwał w Nim, ogień nieugaszony. Taki, że gdy zgaśnie wszystko, co ludzkie, może wybuchnąć na nowo i to jeszcze silniej. Doświadczyłem tego, właśnie tej mocy sakramentu.
I nie ma tu żadnego znaczenia, czy druga strona odwzajemnia moją miłość. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. On jest wzorem i źródłem miłości. Żona może mnie porzucić lub do mnie wrócić, może mnie pokochać na nowo lub znienawidzić, ale nie ma żadnej mocy odłączyć mnie od mocy przyjętego sakramentu. Ja z tego źródła mogę i powinienem dalej czerpać. Tak doświadczam miłości, w tym dawaniu poznaję ją inaczej niż w małżeńskim szczęściu, ale nie mniej. Ona też jest moją drogą do kosztowania Bożej miłości. Gdyby wierność nie była drogą wzrastania w miłości, to Bóg by nas na tę drogę nie kierował. On nie chce mojej wegetacji i samotności. Chce żebym rozkwitał, wciąż na nowo doświadczał, że można kochać jeszcze bardziej. Żebym w tej miłości wciąż odkrywał Go na nowo, piękniej i bogaciej niż dotychczas. Nawet wydaje mi się, że tak właśnie się dzieje!
Małżeństwo nie jest dla mnie bożkiem, lecz moją drogą do Boga. Nie jedyną, ale zarazem konieczną, bez której oddaliłbym się od Niego.
Owoce wcielenia Chrystusa i moc Jego sakramentów pięknie ukazuje także dzisiejsza kolekta:
Boże, Twój Jednorodzony Syn ukazał się w naszym ludzkim ciele, spraw, aby Zbawiciel, który zewnętrznie był do nas podobny, przekształcił nas wewnętrznie. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków.