Pantopie, dziękuję za Twoją odpowiedź, choć zupełnie jej nie zrozumiałem. Może zrozumienie przyjdzie mi z czasem, ja bardzo powoli myślę. W dodatku na razie jestem mocno zakręcony wokół własnej sytuacji...
https://brewiarz.pl/xi_18/2011p/czyt.php3
Ap 3, 1-6. 14-22
Ja, Jan, usłyszałem Pana mówiącego do mnie:
«Aniołowi Kościoła w Sardes napisz: To mówi Ten, co ma siedem Duchów Boga i siedem gwiazd: Znam twoje czyny: masz imię, które mówi, że żyjesz, a jesteś umarły. Stań się czujnym i umocnij resztę, która miała umrzeć, bo nie znalazłem twych czynów doskonałymi wobec mego Boga. Pamiętaj więc, jak wziąłeś i usłyszałeś, tak strzeż tego i nawróć się! Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie.
Lecz w Sardes masz kilka osób, co swoich szat nie splamiły; będą chodzić ze mną w bieli, bo godne są tego. Tak szaty białe przywdzieje zwycięzca, i z księgi życia imienia jego nie wymażę. I wyznam imię jego przed moim Ojcem i Jego aniołami.
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów.
Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust.
Ty bowiem mówisz: „Jestem bogaty” i „wzbogaciłem się”, i „niczego mi nie potrzeba”, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi. Radzę ci nabyć u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się przyodział, i by nie ujawniła się haniebna twa nagość, oraz balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział.
Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się!
Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie.
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów».
Łk 19, 1-10
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie».
Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło».
To jest Słowo dla niepewnych, wątpiących, wahających się, rozdzielających włos na czworo, odkładających decyzję w nieskończoność. Dla mnie.
Zacheusz był osobą budzącą respekt, znienawidzoną, ale zarazem na swój sposób poważaną, dostojną. Po prostu był ciekaw Jezusa, więc na oczach tłumu pobiegł ulicą swojego miasta, gdzie wszyscy go znali, i wlazł na drzewo. Co za pośmiewisko! A kiedy usłyszał obietnicę odwiedzin Jezusa w jego domu, natychmiast zapowiedział radykalną zmianę swojego życia. Nie zwlekał, nie konsultował z bliskimi. Dotąd był zimny, odtąd gorący. Nie chciał być letni.
Gromadzę wszystko. Majątek, wiedzę, doświadczenia, znajomości, dobre uczynki. Obudowuję się złudnym poczuciem bezpieczeństwa i bogactwa. To wszystko ma wartość, jeśli buduje moją wolność, zdolność do radykalnej decyzji, powiedzenia Bogu tak na 100%. Tak naprawdę mam to wszystko właśnie po to, żeby być gotowym wyrzec się tego wszystkiego na jedno słowo Jezusa. Jak bogaty młodzieniec.
Patrzę na moją żonę i widzę to przekonanie o bogactwie i samowystarczalności. Tę letniość w stosunku do mnie. Widzę w tym jej haniebną nagość i ślepotę. Stoję bezczynnie w przekonaniu o moim bogactwie i pełnej wolności, nie potrafię być gorący ani letni. W tej bezczynności sam powoli staję się nagi i ślepy.
Od ostatniej rozmowy z nią rósł mój gniew. Teraz przyszło to Słowo. Oto u drzwi stoi i kołacze Bóg, który kocha, karci i ćwiczy.
Bądź więc gorliwy i nawróć się!