http://brewiarz.pl/iii_18/0303/czyt.php3
Mi 7, 14-15. 18-20:
Paś lud Twój, Panie, laską Twoją, trzodę dziedzictwa Twego, co mieszka samotnie w lesie, pośród ogrodów. Niech wypasają Baszan i Gilead jak za dawnych czasów. «Jak za dni Twego wyjścia z ziemi egipskiej ukażę mu dziwy».
Któryż bóg podobny Tobie, co oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie.
Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości. Wrzucisz w morskie głębiny wszystkie ich grzechy. Okażesz wierność Jakubowi, Abrahamowi łaskawość, co poprzysiągłeś przodkom naszym od najdawniejszych czasów.
Ps 103 (102), 1b-2. 3-4. 9-10. 11-12:
Błogosław, duszo moja, Pana,
i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.
Błogosław, duszo moja, Pana
i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.
On odpuszcza wszystkie twoje winy
i leczy wszystkie choroby.
On twoje życie ratuje od zguby,
obdarza cię łaską i zmiłowaniem.
Nie zapamiętuje się w sporze,
nie płonie gniewem na wieki.
Nie postępuje z nami według naszych grzechów
ani według win naszych nam nie odpłaca.
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią,
tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli.
Jak odległy jest wschód od zachodu,
tak daleko odsuwa od nas nasze winy.
Łk 15, 1-3. 11-32:
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.
Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca.
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.
Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.
Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.
Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
Znów mam wrażenie, że całe dzisiejsze czytania zostały przygotowane specjalnie dla Sycharków. Ja w każdym razie w nich odnajduję przesłanie skierowane wprost do mnie. I nie jest ono łatwe.
Paś Panie, lud Twój, co mieszka samotnie... Samotność mimo bliskości Boga to moje codzienne, bolesne doświadczenie. Pan obiecuje łaskę i zmiłowanie – one nawet już są, to obietnica już spełniona. On odpuszcza wszystkie moje winy i leczy wszystkie choroby, On moje życie ratuje od zguby. Nie postępuje z mną według moich grzechów, ani według win moich mi nie odpłaca. Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie. Ukaże mi swoje dziwy: ulituje się znowu nade mną, zetrze moje nieprawości. Któryż bóg podobny Tobie, co oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? Błogosław, duszo moja, Pana i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach. Wszystko, co jest we mnie, niech błogosławi święte imię Jego.
Ależ ja prosiłem o odbudowę mojego małżeństwa, odrodzenie miłości między mną a żoną, a wciąż jestem sam i trudno mi utrzymać nawet nadzieję na to, że kiedyś będziemy znowu razem! Jak mam już teraz dziękować całym sobą za spełnienie moich modlitw, za błogosławieństwo, za dokonanie cudu w moim życiu? Czyż nie obiecywałeś mi Panie, że jeśli pójdę drogą Twojego powołania, to będę mógł je wypełniać?
Nie, nie ma obietnicy takiego wypełnienia powołania, przynajmniej po tej stronie życia. Bóg nie zapowiada mi, że na pewno odbuduje tu moje małżeństwo. Daje łaskę, ale inną.
Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi.
(Iz 55, 8-9)
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli. Wielka, większa od naszych pragnień i wyobrażeń, przekraczająca nasze rozumienie, nasze myśli, większa od nich.
Trudne jest to przesłanie. Jezus dopowiada w Ewangelii słowa pocieszenia, które jednak również nie jest łatwe. Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. Mam wszystko, co należy do Ojca! Zawsze! Wciąż jestem z Nim! Trzeba weselić się i cieszyć, a ja się gniewam, nie chcę wejść do radości, jaką Bóg mi ofiaruje.
Ojciec zobaczył syna już z daleka. We wczorajszym czytaniu o sprzedaniu Józefa w niewolę (
http://brewiarz.pl/iii_18/0203p/czyt.php3 Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28) umiłowany syn ojca też został dostrzeżony z daleka. Też przez tych, którzy powinni mu być bliscy i ucieszyć się na jego widok. Jak podobna jest reakcja braci na przybycie brata i na miłość Ojca. Ten sam gniew, zawiść, aż po nienawiść. Ojciec kazał przyodziać go w najlepszą szatę, tę z rękawami? Zedrzyjmy ją z niego, on nie jest jej godzien.
Trzy osoby. Bóg, który każde swoje dziecko kocha bez granic, bardziej, niż ono jest w stanie to sobie wyobrazić. Grzeszny syn, który dopiero upadając na samo dno, czując fizyczny głód, dostrzega swoją nędzę i rozpoczyna drogę nawrócenia, okazuje skruchę, żeby znów nasycić swój żołądek. Prawy syn, który od lat służy Ojcu i nie przekroczył nigdy Jego nakazu, ale w Bożym miłosierdziu widzi zakwestionowanie swojej wierności, sam oddziela się od Jego miłości zatwardziałością swojego serca. Dwóch synów marnotrawnych, ale na razie tylko jeden dostrzega swoją marność. Drugi oczekuje spełnienia swoich oczekiwań, uczty i zabawy, udanego pożycia. A Bóg ofiarowuje mu – mi! – o wiele więcej: łaskę skruchy i wybaczenia.
A Kościół znów w modlitwie powszechnej kieruje uwagę wiernych, słuchających tego Słowa, ku związkom niesakramentalnym, prosząc, aby ludzie w nich pozostający nie czuli się odłączeni od Niego...