Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: Nirwanna »

Pantop pisze: 14 wrz 2019, 23:18 - Aha - to ja już będę wiedział! - A teraz uważaj Panie - zbliżyłeś się do ,,mojego,, stołu - pamiętaj, że już Ci wierzę - proszę - bądź delikatny..
Pan Jezus chwyta dwoma rękami brzeg mego jakże starannie ustawionego stołu przekonań i gwałtownym szarpnięciem powoduje jego potrójny axel.
...z podwójnym toe loopem*.
Bardzo do mnie przemawia ten obraz. Bardzo mój.



*patrz - nazwy skoków łyżwiarskich ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: renta11 »

Taaa "fortepian sięgnął bruku" to chyba tak leciało.
Ale to także pycha.
Dlaczego?
Bo Pan jednak rzadko kogoś zaprasza na pierwszą linię frontu. Ja tam się nie czuję frontmenem, nie mam manii wielkości. Bóg nakłada na mnie to, co mogę udźwignąć, na co jestem gotowa, a nie czuję się siłaczką. Nie czuję zagrożenia, co więcej czuję i ufam, że Bóg o dziwo w medytacji przewidział dla mnie "obfitość". Nigdy bym na to nie wpadła, nie pomyślała, bom nie godna przecież. Ja raczej z tych "Panie nie jestem godna, abyś przyszedł do mnie... Raczej sięgam dłonią po skraj jego sukna.Więc należy się zastanowić, czy rzeczywiście dla każdego z nas zagrożenie jest aż takie duże? Bo ja siebie widzę raczej przy pracy "u podstaw".
Co nie zmienia faktu, że w życiu aktualnie robię za frontmena, tak wyszło. I codziennie wstaję rano i mówię do siebie "Idź z tą siłą, którą masz". I ufam.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: Nirwanna »

renta11 pisze: 15 wrz 2019, 13:01 Taaa "fortepian sięgnął bruku" to chyba tak leciało.
Ale to także pycha.
Dlaczego?
Bo Pan jednak rzadko kogoś zaprasza na pierwszą linię frontu.
Kochani, ja tam się bardzo cieszę, że wątek żyje, bo to oznacza że Słowo Boże jest żywe.

Jednocześnie sugerujemy postawę "ja mam tak" - bez oceniania, że ktoś ma inaczej i jest to takie, inne, czy całkiem złe.

Każdy z nas dzieli się tu swoim osobistym doświadczeniem przeżywania Słowa Bożego, ze zgodą bez komentarza na to, że inny ma inaczej.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».

Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:

«Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”.

Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.

Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam”.

Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca».

Powiedział też: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.

A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.

Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca.

A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.

Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.

Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.

Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.

Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
Próbując wyobrazić sobie tę scenę, widzę zgorszonych faryzeuszy, którzy słyszą przypowieści ukazujące Boga zupełnie innego, niż go sobie dotychczas wyobrażali - sprawiedliwego, surowego i karzącego. Te przypowieści pokazują zupełnie inną twarz Boga - poszukującego każdego grzesznika, Boga, który - jak mówi papież Franciszek - nigdy nie męczy się przebaczaniem. Mało tego - sam wychodzi do syna marnotrawnego, jeszcze zanim ten okaże skruchę.
My, tzw. pobożni katolicy, często myślimy jak faryzeusze, wzdrygając się na myśl. że Jezus mógłby chcieć przyjść także do współczesnych celników i grzeszników: cudzołożników, homoseksualistów, oszustów, wyzyskiwaczy i innych. Na szczęście, regularnie też znajdujemy się po drugiej stronie barykady i przez naszą słabość stajemy się bardziej jak zagubiona owca czy syn marnotrawny. I to powinno nam przywrócić właściwy sposób patrzenia na tych wszystkich, którzy grzeszą inaczej niż my.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Po namyśle wrzucam tradycyjnie swoje rozważania przygotowane dla dzieciaków i z nimi dziś obgadane. Wątek tak ładnie ożył, że to już nie jest konieczne, ale też chyba nie przeszkadza.
https://brewiarz.pl/ix_19/2209p/czyt.php3
24 Niedziela zwykła, rok C, 15 września 2019
Dzisiejsze czytania mówią nam o Bożym miłosierdziu. O przebaczeniu. O skruszonym sercu.
Niech każdy sobie przypomni taki moment, kiedy zrozumiał, że zrobił coś złego. Że zepsuł coś cennego. Że sprawił komuś ból, że skrzywdził kogoś, kogo kocha. Przypomnijcie sobie dobrze, co wtedy czuliście.
Pismo święte najpierw zwraca naszą uwagę na to, co w takiej chwili czuje sam Bóg – na koniec wrócimy do tego samego pytania.
Wj 32, 7-11. 13-14
Czytanie z Księgi Wyjścia
Pan rzekł do Mojżesza: «Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca odlanego z metalu, i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: „Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej”».
I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: «Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem».
Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego, i mówić: «Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: „Uczynię potomstwo wasze tak licznym jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom, i posiądą ją na wieki”».
Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.

Oto słowo Boże.
Izraelici byli w niewoli egipskiej. Tam bardzo cierpieli: nie tylko musieli ciężko pracować, ale jeszcze spotykały ich okrucieństwa faraona, który nakazywał zabijanie każdego chłopca izraelskiego, jaki się narodzi. Bóg wybawił swój lud z tego cierpienia, pokonał Egipcjan, którzy byli o wiele silniejsi. Obiecał swojemu ludowi wspaniałą ziemię obiecaną. Czego oczekiwał od tych, którym wyświadczył tyle dobra?

Wdzięczności i wierności. A co zrobili Izraelici?

Czy to Boga zabolało?

Bardzo. I Bóg wiedział, że zasługują na surową karę. A co zrobił?

Zlitował się, przebaczył.
Teraz posłuchajmy modlitwy człowieka, który zrozumiał, że popełnił ciężki grzech – i włączmy się w nią razem z nim.
Ps 51 (50), 3-4. 12-13. 17 i 19
Wstanę i wrócę do mojego ojca
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Wstanę i wrócę do mojego ojca
Stwórz, Boże, we mnie serce czyste *
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza *
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.
Wstanę i wrócę do mojego ojca
Panie, otwórz wargi moje, *
a usta moje będą głosić Twoją chwałę.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, *
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.
Wstanę i wrócę do mojego ojca
Refren psalmu odwołuje się do przypowieści o synu marnotrawnym, której słuchaliśmy kilka miesięcy temu. Natomiast cały psalm 51 jest piękną modlitwą na każdą okazję, kiedy chcemy stanąć przed Bogiem ze skruchą, gdy naprawdę chcemy Go przeprosić. Pokornym i skruszonym sercem Bóg nigdy nie gardzi.
1 Tm 1, 12-14 (-17)
Czytanie z Listu do Tymoteusza
Dzięki składam Temu, który mnie umocnił, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi sobie mnie, dawniej bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomością, w niewierze. A nad miarę obfita okazała się łaska naszego Pana, wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie.
Oto słowo Boże
Kim był kiedyś św. Paweł? Jak nazywa siebie samego przed nawróceniem?

Bluźniercą, prześladowcą i oszczercą. Obrażał Boga, krzywdził Jego uczniów, robił naprawdę bardzo złe rzeczy. A Bóg nie tylko mu przebaczył, ale jeszcze go sobie wybrał, żeby stał się najgorliwszym z apostołów, świętym. I tak się stało. Paweł spotkał Jezusa i się nawrócił. Oddał Bogu całe swoje życie.

Do tego samego wzywa każdego i każdą spośród nas. Nie ma takiego grzechu, takiej winy, takiego zła, z którego Bóg nie mógłby nas wydobyć. I On zawsze tego pragnie! Wzywa każdego z nas, mnie i Ciebie, do świętości.
A co się dzieje, gdy jedna taka osoba odwraca się od grzechu i zaczyna iść do Boga?
Łk 15, 1-10
Słowa z Ewangelii według Świętego Łukasza
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”.
Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam”.
Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca».
Oto słowo Pańskie
Co się dzieje, gdy ktoś odwraca się od grzechu i zaczyna iść do Boga? Co panuje wtedy w niebie, co czuje Bóg?

Radość, radość i jeszcze raz radość. Tak wielka, że Bóg chce dzielić się nią dzielić ze wszystkimi, ogłasza ją, zaprasza, żebyśmy cieszyli się razem z Nim.
Ilekroć zrobicie coś złego, stańcie przed Bogiem. Powiedzcie Mu, że żałujecie swojego grzechu i chcecie znów być z Nim. On bardzo na to czeka i bardzo się ucieszy, gdy znów zwrócicie się do niego. Wam też udzieli tej radości.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/ix_19/1609/czyt.php3
Łk 7, 1-10
Gdy Jezus dokończył wszystkich swoich mów do słuchającego Go ludu, wszedł do Kafarnaum. Sługa pewnego setnika, szczególnie przez niego ceniony, chorował i bliski był śmierci. Skoro setnik posłyszał o Jezusie, wysłał do Niego starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł i uzdrowił mu sługę.
Ci zjawili się u Jezusa i prosili Go usilnie: «Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył – mówili – miłuje bowiem nasz naród i sam zbudował nam synagogę». Jezus przeto zdążał z nimi.
A gdy był już niedaleko domu, setnik wysłał do Niego przyjaciół ze słowami: «Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: „Idź!” – a idzie; drugiemu: „Przyjdź!” – a przychodzi; a mojemu słudze: „Zrób to!” – a robi».
Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się nad nim, i zwróciwszy się do tłumu, który szedł za Nim, rzekł: «Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu». A gdy wysłańcy wrócili do domu, zastali sługę zdrowego.
Dziś chciałbym zwrócić uwagę tylko na jedno słowo z Ewangelii, które mnie zdziwiło: że Jezus zadziwił się.
Jezus wprawdzie w innym miejscu mówi, że np. o czasie paruzji nie wie nikt, nawet Syn, tylko Ojciec (Mk 13, 32). W jeszcze innym z kolei czytamy, że „Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2, 24-25). W sprawie wszechwiedzy Jezusa jako człowieka mamy więc zawarte w Piśmie wskazówki, które przynajmniej na tzw. pierwszy rzut oka nie składają się w jedną całość. Niezależnie od tego jest tylko jedna scena – opowiedziana w tym punkcie zgodnie przez Łukasza i Mateusza (8, 10) – kiedy Jezus dziwi się.
Niewątpliwie jest jakaś odsłona Jego człowieczeństwa i związanych z nim, a przyjętych przez Boga Jego własną wolą, ludzkich ograniczeń. Jest to jednak zarazem świadectwo pewnej umiejętności, wręcz cnoty do naśladowania: umiejętności dziwienia się.
On sam, Bóg, potrafił się zadziwić – zachwycić! To słowo w Ewangelii jest właśnie po to, żebym ja w sobie tę umiejętność pielęgnował i rozwijał. Żebym nie był sam ”wszechwiedzący”: no tak, wiedziałem, że tak będzie, nic nowego, ba, znam lepsze historie... Wokół mnie jest tyle rzeczy niezwykłych, obok których przechodzę obojętnie i tylko czasem udaje mi się zatrzymać i dostrzec ich blask.
Jedyną rzeczą, jaka Jezusa zadziwiła na kartach Ewangelii, jest wiara poganina. Dobroć. Skarb ukryty w głębi ludzkiego serca. Żaden inny dziw świata Jego nie zadziwił. Stojąc przed świątynią uznawaną za jeden z siedmiu cudów świata mówił, żeby ją zburzyć, a On ją w trzy dni odbuduje – a mówił o świątyni Swego ciała (J 2, 19-22). O człowieku, najpiękniejszym dziele Stwórcy, który najwspanialsze skarby skrywa w sercu.
W moim też są takie skarby, którymi Bóg potrafi się zachwycić. Ja sam o nich nie wiem, ale On – tak. I chce, żebym ja też zaczął dostrzegać te diamenty ukryte głęboko w ludziach wokół mnie. Tych dalszych i tych najbliższych. Żebym dał się olśnić ich blaskiem. Zadziwić się.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukasz 7, 11-17 pisze:
Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a podążali z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy przybliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta.

Na jej widok Pan zlitował się nad nią i rzekł do niej: «Nie płacz». Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, przystanęli – i rzekł: «Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!» A zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.

Wszystkich zaś ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: «Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg nawiedził lud swój». I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.

Dlaczego dzisiaj nie dzieją się takie znaki?
Tamtym ludkom - z miasteczka Nain - było łatwiej. Oni widzieli super znak, wykonany bezpośrednio przez Jezusa.
A my to tylko czytamy co tam się działo 2000 lat temu i zero podobnych znaków dzisiaj.

Wczoraj oglądałem filmik, w którym jeden z kapłanów ,,rozprawiał się,, z uzdrowieniami, ruchami charyzmatycznymi oraz tzw uzdrowicielami.
Ostrożnym trzeba być, natomiast takie mowy nieodmiennie kojarzą mi się z wylewaniem dziecka z kąpielą.
Radosnym sercem powitałbym prelekcję kapłana na ten sam temat, gdyby ten miał za sobą pośrednictwo/asystę kilkudziesięciu znaków w postaci uzdrowień i wskrzeszeń.
Oczywiście nie jako cel sam w sobie a literalne potwierdzenie zapowiedzi towarzyszących głoszeniu Słowa znaków.
Wówczas ewentualny lament nad nieprawidłowościami byłby jak najbardziej w punkt - a tak... :|


ps w ferworze przepadł wpis ,,Krajobraz po bitwie,, - gwoli uzupełnienia:
Pan nasz Jezus Chrystus wymyka się swym zachowaniem jakiemukolwiek uporządkowanemu postrzeganiu - tam - bęc i lecą stoły bankierów w świątyni; tutaj - bęc - i wskrzeszenie zmarłego - ot tak po prostu, z marszu

Oj boli, boli ciasnota mego małego rozumku - nijak mi to objąć, pojąć :(
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/ix_19/1709p/czyt.php3
1 Tm 3, 1-13
Nauka to godna wiary: jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pragnie dobrego zadania. Biskup więc powinien być bez zarzutu, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze zarządzający własnym domem, z całą godnością trzymający swoje dzieci w uległości. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Nie może to być świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę, nie wpadł w diabelskie potępienie. Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, ażeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie.
Diakonami tak samo powinni być ludzie godni, nieobłudni w mowie, nienadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, lecz utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu. Kobiety również – godne, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim. Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. Ci bowiem, skoro dobrze spełnili czynności diakońskie, zdobywają sobie zaszczytny stopień i wielką pewność w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie.
Ps 101 (100), 1b-2b. 2c-3b. 5-6
Będę śpiewał o sprawiedliwości i łasce, *
Tobie chcę śpiewać, o Panie.
Będę szedł drogą nieskalaną, *
kiedyż Ty do mnie przyjdziesz?

Będę chodził z sercem niewinnym *
wewnątrz swojego domu.
Nie będę zwracał oczu *
ku sprawie niegodziwej.

Zniszczę każdego, kto skrycie uwłacza bliźniemu, *
pysznych oczu i serca nadętego nie zniosę.
Oczy swe zwracam na wiernych tej ziemi, †
aby ze mną zamieszkać mogli. *
Ten, który kroczy drogą nieskalaną, będzie mi usługiwał.
Łk 7, 11-17
Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a podążali z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy przybliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta.
Na jej widok Pan zlitował się nad nią i rzekł do niej: «Nie płacz». Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, przystanęli – i rzekł: «Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!» A zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.
Wszystkich zaś ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: «Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg nawiedził lud swój». I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.
Jakoś mi robi się ciepło, gdy widzę w Piśmie pochwałę marzeń. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pragnie dobrego zadania. To nie chora ambicja, tylko szlachetne pragnienie. Podobnie jak dążenie do posługi diakonatu. Kobiety również – godne, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim. Że w tej chwili nie można? To nie jest przeszkoda dla marzeń. Szczególnie tych, żeby być trochę bliżej Boga. I jeszcze ten biskup, mąż jednej żony. Inny obraz Kościoła. Może wtedy jeszcze niedojrzałego, ale ma w sobie tak bliskiego, przyciągającego, ujmującego. Pewnie to już zamknięta przeszłość, ale i tak warto na chwilę w niej pobyć.
W psalmie też widzę marzenie - o świętości. Trochę pogubione, mocno podszyte pychą, ale wciąż w swoim rdzeniu piękne. Tylko to przekonanie, że ten, który kroczy drogą nieskalaną, będzie mi usługiwał, już trochę drapie, przeszkadza, ale może to tylko moje ograniczenie.
Jezus powiedział do matki opłakującej syna: nie płacz. Potem następuje czas między tym wezwaniem a jego wkroczeniem w porządek świata i przewróceniem go pod wpływem litości, współczucia dla ludzkiego bólu. W Ewangelii trwa to chwilę. To jest jednak opowieść przede wszystkim o Bożym czasie, gdzie tysiąc lat jest jak wczorajszy dzień, który minął. Czuję, że ja właśnie w Nim jestem. Jezus już stanął obok mar, już się ulitował, już ogrania mnie swoim wzrokiem, a Jego wezwanie "nie płacz!" przenika i przemienia wszystko. Tylko te mary wciąż stoją, trup jest wciąż trupem, jeszcze trwa porządek tego świata. Wszystko czeka na Jego następne działania i ono na pewno nastąpi. Tylko to będzie Jego "zaraz", które może się bardzo różnić od mojego.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/ix_19/2109/czyt.php3
Ef 4, 1-7. 11-13
Bracia:
Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.
Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.
Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. On też ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, aby przysposobili świętych do wykonywania posługi dla budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.
Pierwszy akapit dzisiejszego czytania wkracza w moje aktualne emocje i rozmyślania bardzo mocno. Apogeum konfliktu z żoną. Znosząc siebie nawzajem w miłości. Znosząc – dziwne słowo w tym kontekście. Znosić się nawzajem to o wiele mniej niż miłość. Teraz dla mnie właśnie to jest wyzwaniem: znieść w miłości. Tylko jak to robić? Słowo Boże nie jest wytrychem, który otworzy każde drzwi, nie zastąpi mojego rozeznania, głosu sumienia. Pokora, cichość, cierpliwość. Postępuj w sposób godny powołania. Jedna nadzieja, jaką daje nasze powołanie. Tylko tyle i aż tyle. I przede wszystkim obecność Tego, który kieruje to Słowo. Jakoś do Niego przylgnąć. Rozum zwodzi, emocje tym bardziej, pozostaje fundament.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/ix_19/2209p/czyt.php3
25 Niedziela zwykła, rok C, 22 września 2019
Dziś słuchając Słowa Bożego zastanowimy się wspólnie nad tym, czy Bóg kocha wszystkich tak samo – czy może niektórych bardziej, a innych mniej. Od czego to zależy? I czy możemy zrobić coś, żeby to właśnie nas kochał najbardziej? A może jednak kocha wszystkich tak samo i jest wszystko jedno, co my zrobimy, a i tak będziemy Jego ukochanymi dziećmi?
Am 8, 4-7
Czytanie z Księgi Proroka Amosa
Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego, a bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: «Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże, i kiedy szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów, i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać».
Poprzysiągł Pan na dumę Jakuba: «Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków».
Oto słowo Boże.
Najpierw wyjaśnijmy sobie kilka trudnych słów i zdań, które są w tym tekście. Dlaczego było czymś złym pozostawienie bezrolnego bez pracy?

Bo taki człowiek bez pracy nie miał nic na swoje utrzymanie. Mógł tylko żebrać, a jeśli nie użebrał dość, to umierał z głodu.
Czy ktoś wie, co to jest efa?

To było takie duże naczynie, większe od wiadra, takie jak największe garnki w wielkiej kuchni, i służyło do mierzenia ilości zboża. Ziarno, wsypane po brzegi do takiego naczynia, to była jedna efa. A co to jest sykl?

To była z kolei miara wagi – bardzo mała. Tyle ważyła jedna duża moneta. To, co kupcy sprzedawali, przede wszystkim zboże, było mierzone w efach. To, czym ludzie im płacili, było ważona i mierzone w syklach. Co się stało, jeżeli ubogi człowiek przyszedł do takiego kupca, zapłacił za zboże kilkoma malutkimi monetami, a ten kupiec pomniejszył efę, powiększył sykl i jeszcze podstępnie sfałszował wagę?

Ten ubogi człowiek dostawał za swoje pieniądze o wiele mniej zboża. Co się działo, jeżeli ten ubogi człowiek, któremu pieniędzy ledwie starczało na wyżywienie swojej rodziny, został tak oszukany?

Wszyscy w tej rodzinie cierpieli głód. Dzieci, ich mama i tata. Kto z Was był kiedyś bardzo głodny? Nie jadł przez cały dzień albo dłużej? Nie jadł prawie nic przez kolejne dni?

My jesteśmy raczej bogaci. To znaczy, że mamy czym się dzielić.
Ps 113 (112), 1b-2. 4-6. 7-8
Pana pochwalcie, On dźwiga biednego.
Pan jest wywyższony ponad wszystkie ludy, *
ponad niebiosa sięga Jego chwała.
Kto jest jak nasz Pan Bóg, †
który mieszka w górze *
i w dół spogląda na niebo i na ziemię?
Pana pochwalcie, On dźwiga biednego.
Podnosi z prochu nędzarza *
i dźwiga z gnoju ubogiego,
by go posadzić wśród książąt, *
wśród książąt swojego ludu.
Pana pochwalcie, On dźwiga biednego.
Teraz wróćmy do pytania, które postawiłem na samym początku. Czy Bóg kocha wszystkich tak samo? Czy o wszystkich tak samo się troszczy?

Te ustępy Pisma Świętego nie mówią nic o tym, kogo Bóg bardziej kocha, ale pokazują wyraźniej, o kogo najbardziej się troszczy. Po co Bóg nam o tym mówi?

To trochę zależy od tego, czy raczej należymy do tych nędzarzy, czy do książąt. Kto z Was jest nędzarzem?

A kto jednym z książąt lub księżniczek?

M jesteśmy tak pośrodku. Często jednak bliżej nam do jednych albo do drugich. Jeżeli jest nam bardzo źle, zostaniemy jakoś skrzywdzeni, brakuje nam czegoś, czego bardzo potrzebujemy, to jesteśmy biedni. To nie muszą być pieniądze: często bardziej potrzebujemy dobrego słowa, przytulenia, ręki wyciągniętej na zgodę. Nędzarzami jesteśmy także wtedy, gdy zrobimy coś złego. To wtedy potrzebujemy podniesienia z gnoju, czyli z błota i krowiego łajna. Czy wtedy jest dla nas ważne, że Bóg szczególnie się troszczy o tych najbiedniejszych?

Wtedy bardzo ważne są słowa Boga, że on podnosi z prochu i z gnoju, żeby posadzić pośród książąt.
A gdy jesteśmy bogaci, gdy czegoś mamy więcej, niż potrzebujemy? Czy wtedy te słowa są dla nas ważne? Zastanówcie się nad tym przez chwilę i porozmawiamy o tym już po drugim czytaniu.
1 Tm 2, 1-4 (-8)
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tymoteusza
Polecam przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem dobre i miłe w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.
Oto słowo Boże
Za kogo przede wszystkim mamy się modlić, co nam poleca apostoł Paweł?

Za królów, książąt, za sprawujących władzę. Dlatego w czasie mszy świętej w modlitwie wiernych na koniec liturgii Słowa zawsze jedna intencja jest za sprawujących władzę. Dlaczego mamy się za nich modlić?

Bo od nich zależy, czy wszyscy pozostali będą mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Gdy ktoś nie ma co jeść, to czy prowadzi życie spokojne? A gdy nie ma gdzie mieszkać, to czy jest to godne życie? A gdy nie ma w co się ubrać i chodzi w rzeczach brudnych i obdartych?

Wróćmy do pytania zadanego wcześniej: dlaczego Bóg mówi do tych żyjących w dostatku i mających władzę, że ubodzy są Mu szczególnie bliscy?

Żeby ci, którzy mają więcej, dzielili się z tymi, którzy mają mniej, a szczególnie z tymi, którzy mają najmniej lub nie mają nic. Żeby wiedzieli, że są za nich odpowiedzialni. Żeby dostrzegali potrzebujących. Żeby wiedzieli, że ich bogactwo i władza ma służyć temu, żeby nikt nie chodził głodny.
A teraz posłuchajmy Ewangelii.
Łk 16, 1-8a (-13)
Słowa z Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”.
Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”.
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił.
Oto słowo Pańskie
To bardzo dziwna przypowieść. Pan Jezus chwali oszusta! Kto jest w tej przypowieści panem, o kogo tu chodzi?

O Boga. A czas zarządzania?

To nasze życie. Ten zapowiedziany kres zarządu to po prostu śmierć. Zarządzamy dobrami tego świata – mamy jakieś rzeczy, pieniądze, z jakiś korzystamy, mamy też swój czas, swoje siły, umiejętności, ale to wszystko do czasu. Pan Jezus nam przypomina, że ten czas zarządu się skończy. I co potem? Potem już nie będziemy mieli nic do zarządzania. Staniemy przed Nim bez niczego. Tak absolutnie ubodzy, jak to tylko możliwe.
Pan Jezus nam mówi, jak się do tego przygotować. Jak?

Dzieląc się z potrzebującymi tym wszystkim, czym tu zarządzamy: chlebem, pieniędzmi, naszym czasem, naszą troską, naszą miłością. Kochając innych. Dlaczego w tej przypowieści zarządca nie daje innym czegoś z własnego majątku, tylko oszukuje, i oddaje to, co naprawdę nie jest jego, tylko jego pana?

Bo tak naprawdę wszystko, co mamy na ziemi, należy do Boga. Dzielimy się tym, co należy do Niego. Pan Jezus bardzo mocno nam o tym przypomina, żeby się nikomu nie pomyliło: nasze życie należy do Niego. Cały nasz czas, nasze siły, nasze serca, umysł, wszystko, co posiadamy. I jednocześnie chwali tego, który tym dzielił się z potrzebującymi.

Czy ten sprytny zarządca likwidował cały dług innych osób? Mówił im, że już nic nie muszą zwracać swojemu panu?

Nie. Jezus nie mówi też nam, że całe nasze życie możemy oddać na służbę potrzebującym i zapomnieć o Nim. Mamy je dzielić między chwalenie Boga i pomoc ludziom, w tym troskę o siebie samego.
Czy rządzącym i bogatym mamy pomagać, czy za nich się modlić?

Czasem można i pomóc, ale przede wszystkim należy się modlić. A ubogim i skrzywdzonym mamy ofiarować naszą modlitwę, czy konkretną pomoc?

Nie zaszkodzi pamiętać o nich w modlitwie, bo przecież nie pomożemy wszystkim, ale przede wszystkim trzeba pomagać, dzielić się tym, co mamy.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukasz 16,1-13 pisze:
Jezus powiedział do uczniów: „Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: »Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać«.

Na to rządca rzekł sam do siebie: »Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania«.

Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: »Ile jesteś winien mojemu panu?«. Ten odpowiedział: »Sto beczek oliwy«. On mu rzekł: »Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt«. Następnie pytał drugiego: »A ty ile jesteś winien?«. Ten odrzekł: »Sto korców pszenicy«. Mówi mu: »Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt«.

Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze?

Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!”.

Jest późno ale się wypowiem
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości.
Tak Panie Jezu
Synowie tego świata mają np prężne firmy budowlane i roztropnie wręczają łapówki, dzięki czemu czynią sobie przyjaciół niegodziwą mamoną wśród np tych, którzy potem okazują swą wdzięczność wręczając owym synom intratne kontrakty.

Synowie światłości mając podobne firmy noszą natomiast ,,piętno,, świętości/światła, a ono zakazuje jakichkolwiek form przekupstwa.

Celowo wskazałem skrajny przykład.
Po cichutku liczę na z życia wzięty pozytywny przykład/przykłady podane przez odwiedzający ów wątek.
Z góry zapewniam o swej głębokiej wdzięczności.



ps czy chwaląc roztropność nieuczciwego zarządcy spuściłeś zasłonę milczenia na jego złodziejstwo? :geek: :geek: - tutaj także liczę na pomoc kogoś oświetlonego w temacie
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: Nirwanna »

Ja się tam wymandrzac nie będę, on dobrze gada, i ja to kupuję: https://www.youtube.com/watch?v=yRTvA2QBiq0
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Pantop pisze: 22 wrz 2019, 20:09 ps czy chwaląc roztropność nieuczciwego zarządcy spuściłeś zasłonę milczenia na jego złodziejstwo? :geek: :geek: - tutaj także liczę na pomoc kogoś oświetlonego w temacie
Ja dziś usłyszałem w czasie homilii takie wytłumaczenie, że ów rządca nie okradł swego pana, tylko anulował swoją prowizję należną z tytułu zarządu. Dzięki temu zyskał przychylność ludzi i może po stracie pracy nie został "na lodzie".
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukasz 8, 16-18 pisze:
Jezus powiedział do tłumów:
«Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz umieszcza na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą nawet to, co mu się wydaje, że ma».
Dzwoni mi przypowieść o talentach - odebrać temu ten jeden talent i dać temu co miał 10.

Ale przeraża mnie to wcześniejsze - wszystkie moje ciemne sprawki, bezeceństwa, chamstwo, intrygi, złodziejstwo, nieczystość, chamstwo, zdrady i wiele, wiele innego syfu - krótko - szambo mego życia zostanie ujawnione.

Kochany Panie Boże - a może masz jakieś skrytki do wynajęcia za przystępną opłatą cobym mógł tam pobyć na ten czas nieszczególny?
Hę?
Polecam się zatem Twemu łaskawemu Miłosierdziu jako i wszystkich uczestników forum tego i w ogóle wszystkich ludzików na tym świecie koczujących.
Amen.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/ix_19/2309p/czyt.php3
Ps 126 (125), 1b-2b. 2c-3. 4-5. 6
Gdy Pan odmienił los Syjonu, *
wydawało się nam, że śnimy.
Usta nasze były pełne śmiechu, *
a język śpiewał z radości.
Mówiono wtedy między narodami: *
«Wielkie rzeczy im Pan uczynił».
Pan uczynił nam wielkie rzeczy *
i radość nas ogarnęła.
Odmień znowu nasz los, o Panie, *
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją, *
żąć będą w radości.
Idą i płaczą, *
niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością, *
niosąc swoje snopy.
Łk 8, 16-18
Jezus powiedział do tłumów:
«Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz umieszcza na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło.
Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą nawet to, co mu się wydaje, że ma».
Jeśli ktoś zagląda do mojego wątku, to wie, że przeżywam trudny czas. Dla mnie charyzmat Sycharu oznacza, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania w tym, który tego pragnie i dąży ku temu w jedności z Bogiem. Że charyzmat sakramentu działa swoją mocą niezależnie od tego, co wyczynia współmałżonek. Zawsze może być drogą do świętości i najważniejsze jest nie cierpienie, które może za sobą przynieść, lecz siła miłości zaszczepiona w każdym z małżonków. Dotąd trwałem w przekonaniu, że udaje mi się utrzymać ten kierunek. Teraz wydaje mi się, że do mnie osobiście skierowane jest ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii, a nawet jej ostatnie słowa. Zdecydowałem się na twardą miłość wiedząc, że to będzie świadczyło o mnie, i że ja tak będę dawał świadectwo mojej wiary. To jeszcze jedno przejście przez ciemną dolinę.
Dlatego tak ważny jest dla mnie dzisiejszy psalm. Teraz niosę ziarno. Jeżeli to jest Boże ziarno, to przyjdzie radosny plon. Na razie tego nie wiem. Niewiele widzę przed sobą, ale i tak będę szedł. Bóg na pewno nie oczekuje ode mnie, żebym stal w miejscu.
Zablokowany