Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.katolik.pl/iii_19/2603p/czyt.php3
Dn 3, 25. 34-43
Powstawszy, Azariasz tak się modlił, a otwarłszy usta, mówił pośród ognia:
«Nie opuszczaj nas na zawsze – przez wzgląd na święte Twe imię nie zrywaj Twego przymierza. Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia, przez wzgląd na Twego przyjaciela, Abrahama, sługę Twego, Izaaka, i Twego świętego – Izraela. Im to przyrzekłeś rozmnożyć potomstwo jak gwiazdy na niebie i jak piasek nad brzegiem morza.
Panie, oto jesteśmy najmniejsi spośród wszystkich narodów. Oto jesteśmy dziś poniżeni na całej ziemi z powodu naszych grzechów. Nie ma obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie pierwocin i doznać Twego miłosierdzia.
Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie. Jak całopalenia z baranów i cielców, i z tysięcy tłustych owiec, tak niechaj dziś będzie nasza ofiara przed Tobą i niech Ci się podoba! Ponieważ ci, co pokładają ufność w Tobie, nie mogą doznać wstydu. Teraz zaś idziemy za Tobą z całego serca, odczuwamy lęk przed Tobą i szukamy Twego oblicza. Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławnym, Panie!»
Ps 25 (24), 4-5. 6 i 7bc. 8-9
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, *
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń, *
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.
Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie, *
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu, *
ze względu na dobroć Twą, Panie.
Dobry jest Pan i łaskawy, *
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze, *
uczy ubogich dróg swoich.
Mt 18, 21-35
Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?»
Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.
Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu.
Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».
Jaki jest mój dług wobec Boga? W jakiej walucie dostałem od Niego dziesięć tysięcy talentów? Nie mam wątpliwości, że chodzi o miłość. On ukochał mnie bezgranicznie i bezwarunkowo, całym Sobą, ofiarnie i czule, czysto i wiernie, mocniej niż ja potrafię to sobie wyobrazić. I oczekuje ode mnie tylko tego, żebym szczerym sercem chciał go kochać. Wie, że długu nigdy nie spłacę, i chce, żebym go spłacał na miarę swoich sił. Reszta pozostanie niezapłaconym, lecz należnym długiem wobec Niego. Z tej reszty też mam się rozliczyć, ale w inny sposób: skruchą i pokorą, prośbą o miłosierdzie – i miłosierdziem wobec innych ludzi.
W tej samej, miłosnej walucie ktoś może mieć dług wobec mnie. Ja kocham moją żonę, a ona nie odpowiada tym samym. Coś tam deklaruje, coś próbuje, ale widzę wielką różnicę między nami w tym względzie. Nie chwycę jej i nie zacznę dusić: oddaj mi tyle miłości, ile ja ci daję! Oddaj, bo mi jesteś winna! Mimo to mam problem w tym oddawaniem Bożej miłości w relacji z Nim i z bliźnimi z tą jedną osobą na czele. Wobec żony zostaje mi teraz miłość na odległość, teraz szczęśliwie niewielką, ale na pewno z jakimś dystansem. Nie ma miejsca na czułość, na jej okazywanie, na otwieranie się przed drugą osobą, na poznawanie jej wewnętrznego świata.
Nie ma obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani darów pokarmowych, ani kadzielnych, nie ma gdzie ofiarować Bogu pierwocin. Oto doznaję poniżenia z powodu moich grzechów. Nie mam jak wyrazić mojej miłości.
Odpowiedź skierowana bezpośrednio ku Bogu również trafia na ograniczenia. Co ja mogę Mu dać? Ja jestem w ciele, On nie. Ja jestem słaby i głupi, On wszechpotężny i nieskończenie mądry. To ostatnie niepokoi najbardziej: mam do oddania tylko tę odrobinę, jaką sam jestem, ale nie mam nawet wiedzy, jak to robić. Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie, daj mi poznać Twoje drogi, Panie! Prowadź mnie w prawdzie, wskaż drogę mi grzesznikowi! Idę za Tobą z całego serca, odczuwam lęk przed Tobą i szukam Twego oblicza. Okaż mi Swoje miłosierdzie właśnie tak, przez światło rozeznania. Uczyń tak nie ze względu na zasługi, których nie mam, ani nie ze względu na moją pojętność czy gotowość, których mi brak, ale tylko i wyłącznie za względu na Twoje imię, ze względu na dobroć Twoją, Panie.
Nie potrafię spłacić Ci długu miłości, ulituj się nade mną i naucz mnie kochać.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.katolik.pl/iii_19/2703/czyt.php3
Pwt 4, 1. 5-9
Mojżesz powiedział do ludu:
«A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców.
Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Pan, Bóg mój, abyście je wypełniali w kraju, do którego idziecie, by objąć go w posiadanie. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: „Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny”. Bo któryż wielki naród ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż wielki naród ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?
Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy, by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków».
Ps 147B, 12-13. 15-16. 19-20
Chwal, Jeruzalem, Pana, *
wysławiaj twego Boga, Syjonie!
Umacnia bowiem zawory bram twoich *
i błogosławi synom twoim w tobie.
Zsyła na ziemię swoje polecenia, *
a szybko mknie Jego słowo.
On prószy śniegiem jak wełną *
i szron jak popiół rozsypuje.
Oznajmił swoje słowo Jakubowi, *
Izraelowi ustawy swe i wyroki.
Nie uczynił tego dla innych narodów, *
nie oznajmił im swoich wyroków.
Mt 5, 17-19
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim».
Dziś zamiast rozważań mam tylko garść luźnych skojarzeń.
Bóg jest bliski i mam baczyć, by Jego prawo nie uszło z mojego serca. Bo ono już tam jest.
On zsyła swe Słowo, ono szybko mknie, opada na ziemię jak śnieg i wszystko otula swym aksamitnym płaszczem.
To Słowo nie przeminie, aż wszystko się spełni. Ono po to zostało zesłane na ziemię, aby wszystko się spełniło, aby człowiek doświadczył pełni.
Stanąć w zimowy dzień, zwrócić twarz ku niebu i poczuć spadające, delikatne płatki...
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/iii_19/2803/czyt.php3
Jr 7, 23-28
Tak mówi Pan:
«Dałem im przykazanie: „Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze wiodło”.
Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli za zatwardziałością swych przewrotnych serc; obrócili się plecami, a nie twarzą.
Od dnia, kiedy przodkowie wasi wyszli z ziemi egipskiej, do dnia dzisiejszego posyłałem do was wszystkie moje sługi, proroków, każdego dnia, bezustannie, lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali uszu.
Uczynili twardym swój kark, stali się gorsi niż ich przodkowie. Oznajmisz im wszystkie te słowa, ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi.
I powiesz im: „To jest naród, który nie usłuchał głosu Pana, swego Boga, i nie przyjął pouczenia. Przepadła wierność, znikła z ich ust”».
Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9
Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu, *
wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia.
Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem, *
z weselem śpiewajmy Mu pieśni.
Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze, *
klęknijmy przed Panem, który nas stworzył.
Albowiem On jest naszym Bogiem, *
a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.
Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego: †
«Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba, *
jak na pustyni w dniu Massa,
gdzie Mnie kusili wasi ojcowie, *
doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła».
Łk 11, 14-23
Jezus wyrzucał złego ducha z człowieka, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: «Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy». Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: «Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i Szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże.
Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy.
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza».
Wiemy, kim jest ów mocarz z przypowieści. To władca ciemności, Belzebub. Rzuca całą swą potęgą, żeby pogrążyć człowieka. Jezus pokonuje ją palcem Bożym. Całą tę potęgę – jednym palcem. Bo to On jest władcą świata, do Niego należy cała prawdziwa moc.
Zadziwiające jest to, że Jezus zdaje się rozumieć niedowiarków, którzy nie umieli przyjąć jawnego znaku i żądali kolejnego. Zwraca im uwagę, że skoro to im nie wystarcza, to jest coś jeszcze większego: moc Boża działająca przez innego człowieka. Dobro, które przechodzi dalej i owocuje we mnie, ma być czymś jeszcze większym niż cuda działane przez samego Jezusa. Bóg objawia swoją potęgę najpełniej w miłości człowieka do człowieka.
I właśnie dlatego ten wszechmocny Bóg przychodzi do mnie.
A ja odpowiadam tak – nie zawsze, ale przecież często – że odwracam się plecami. Znacie to? To uczucie, gdy przychodzicie z gorącą miłością, ze sercem na dłoni, chcecie przemówić do ukochanej osoby, a ona odwraca się plecami? Jaki to jest smak?
Miłość Boża do mnie nie jest mniejsza od mojej względem żony; przeciwnie, jest o wiele gorętsza, pełniejsza. I większy jest ból, jaki ja Mu sprawiam odwracając się plecami.
On, Bóg, może wszystko. Może czynić wielkie znaki. Może posłać do mnie proroka. Może zawołać mnie głosem tak donośnym, że zadrżą fundamenty ziemi. Nie robi tego. Po prostu staje przede mną i cierpliwie czeka na odpowiedź, na to, żebym stanął przed Jego obliczem z uwielbieniem, żeby spojrzał na nie z radością, żebym się rozpromienił samym tym spotkaniem.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/iii_19/2903p/czyt.php3
Oz 14, 2-10
Tak mówi Pan:
«Wróć, Izraelu, do Pana, Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną swą winę. Zabierzcie z sobą słowa i nawróćcie się do Pana! Mówcie do Niego: „Usuń cały grzech, a przyjmij to, co dobre, zamiast cielców dajemy Ci nasze wargi. Asyria nie może nas zbawić; nie chcemy już wsiadać na konie ani też mówić: nasz boże do dzieła rąk naszych. U Ciebie bowiem znajdzie litość sierota”.
Uleczę ich niewierność, szczodrze obdarzę ich miłością, bo gniew mój odwrócił się od nich. Stanę się jakby rosą dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia i jak topola zapuści korzenie. Rozwiną się jego latorośle, będzie wspaniały jak drzewo oliwne, woń jego będzie jak woń Libanu.
I wrócą znowu, by usiąść w mym cieniu, i zboża uprawiać będą, winnice sadzić, których sława będzie tak wielka, jak wina libańskiego. Co ma jeszcze Efraim wspólnego z bożkami? Ja go wysłuchuję i Ja na niego spoglądam, Ja jestem jak cyprys zielony i Mnie zawdzięcza swój owoc. Któż jest tak mądry, aby to pojął, i tak rozumny, aby to rozważył? Bo drogi Pańskie są proste; kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy».
Ps 81 (80), 6c-8a. 8b-9. 10-11b. 14 i 17
Słyszę słowa nieznane: *
«Uwolniłem od brzemienia jego barki,
jego ręce porzuciły kosze. *
Wołałeś w ucisku, a Ja cię ocaliłem.
Odpowiedziałem ci z grzmiącej chmury, *
doświadczyłem cię przy wodach Meriba.
Słuchaj, mój ludu, chcę cię napomnieć, *
obyś Mnie posłuchał, Izraelu!
Nie będziesz miał obcego boga, *
cudzemu bogu nie będziesz się kłaniał.
Ja jestem Panem, Bogiem twoim, *
który cię wywiódł z ziemi egipskiej.
Gdyby mój lud Mnie posłuchał, *
a Izrael kroczył moimi drogami,
jego bym karmił wyborną pszenicą *
i sycił miodem z opoki».
Mk 12, 28b-34
Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»
Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych».
Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary».
Jezus, widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się Go więcej pytać.
Drogi Pańskie są proste. Pan oczekuje ode mnie po prostu decyzji: Pan Bóg nasz jest jedynym Panem, tylko On, całym moim sercem, całą moją duszą, całym moim umysłem i całą moją mocą. A w zasadzie całą moją słabością, całą plątaniną uczuć i myśli. Sama decyzja, daję Ci Panie moje wargi, owoc warg, moje słowo. Mam tylko to. Wszystko, co pójdzie za tym, będzie już Twoje. Ty usuniesz grzech i przyjmiesz to, co dobre, rozmnożysz to, uleczysz moją niewierność, szczodrze obdarzysz miłością. Bylebym tylko nie miał innego boga, innemu nie służył, nie mówił "mój Boże" do człowieka i dzieła jego rąk. Żebym nie ubóstwiał siebie ani nikogo innego, lecz jedynie kochał - siebie i bliźnich - przez Ciebie, Twoją miłością.
Drogi Pańskie są proste; kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy. Staram się nimi kroczyć i wciąż się potykam.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/iii_19/3003/czyt.php3
Oz 6, 1-6
Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę przewiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności. Poznajmy, dążmy do poznania Pana; Jego przyjście jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, jak deszcz późny, co nasyca ziemię.
«Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą, Judo? Miłość wasza podobna do chmur o świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem cię przez proroków, słowami ust mych pouczałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń».
Ps 51 (50), 3-4. 18-19. 20-21a
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz, *
a całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, *
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.
Panie, okaż Syjonowi łaskę w Twej dobroci, *
odbuduj mury Jeruzalem.
Wtedy przyjmiesz prawe ofiary, *
dary i całopalenia.
Łk 18, 9-14
Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:
«Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”.
A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”
Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
To Bóg mnie zranił? To On przyniósł moje cierpienie? On je dopuścił, On mnie prowadzi przez to doświadczenie. Nie dlatego, że choćby na moment przestał mnie kochać czy kochał choćby odrobinę mniej. Nie, istotą Jego miłości jest stałość, intensywność, On wciąż kocha całym sobą. Dopuszcza ból, żebym potrafił się odsłonić, żebym zerwał z siebie wszystkie powłoki, które nie otorbiają i oddzielają od Niego. Żebym wszedł z Nim w intymną relację, żebym go poznał. Co oznacza „poznanie”, o którym mówi prorok Ozeasz, pięknie wyjaśnia Hanna Świderkówna (Rozmowy o Biblii, PWN 1994, s. 118)
Czasownik tłumaczony na język polski przez „znać” lub „poznać” (hebr. jada’) wyraża nie jakieś poznanie intelektualne, lecz najgłębszą, intymną zażyłość, taką na przykład, jaka łączy mężczyznę i kobietę w związku miłosnym. Tak więc na początku 4 rozdziału Księgi Rodzaju czytamy „Mężczyzna poznał [w polskim przekładzie: „zbliżył się do”] swoją żonę Ewę” (Rdz 4, 1), nieco dalej zaś Jahwe mówi o Abrahamie: „bo poznałem go [w polskim tekście: „upatrzyłem go”] jako tego, który będzie nakazywał potomkom swym [...], aby przestrzegając przykazań Jahwe postępowali spawiedliwie” (Rdz 18, 19). Wiele wieków później Jeremiasz usłyszy w godzinie swego powołania: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, poznałem cię” (Jer 1, 5).
O znaczeniu tego słowa można przeczytać też tu: http://www.biblia.start24.eu/20-Cel-pi ... anie.html
W wezwaniu Ozeasza - poznajmy, dążmy do poznania Pana – to właśnie słowa pada aż dwa razy
http://bibliaapologety.com/WLC/Oz6.htm
poznajmy, dążmy, aby poznać; postępujmy za Nim, ścigajmy Go, aby Go poznać, aby być z Nim bliżej, aby wejść z Nim w tę najbliższą, najintymniejszą relację. Nie potrafię jej teraz osiągnąć w pełni, choć On ją w pełni oferuje – i jednocześnie nie oczekuje, nie wymaga ode mnie tej pełni, tylko właśnie dążenia. Bóg przyjmuje moją miłość ulotną jak poranna rosa, raduje się z każdego, najmniejszego kroku w Jego kierunku. Przyjmuje skruchę zdziercy i oszusta, przyjmuje korną modlitwę Dawida, cudzołożnika i zabójcy. Słucha modlitwy zadufanego faryzeusza i nie może mu pomóc, bo ten zamknął się w przekonaniu o własnej doskonałości i w pogardzie wobec innych. Jest świadkiem pięknej skruchy, powrotu grzesznika do Boga i nie potrafi uradować się tym wraz ze swoim Panem, jego uczucia są tak dalekie od tego, co Bóg czuje względem celnika, że tworzy to mur uniemożliwiający intymną relację z Bogiem. Ona powstaje wtedy, gdy idę za Nim, gdy z Nim współ-czuję, gdy wraz z Nim kocham, gdy potrafię radować się Jego miłosierdziem, gdy stoję w prawdzie, widzę swoją nędzę i to Jego miłosierdzie jest i moją radością.
Jutro będzie w liturgii przypowieść o miłosiernym Ojcu (zwana myląco przypowieścią o synu marnotrawnym) – jak piękne dzisiejsze czytania wprowadzają do niej!
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Czwarta niedziela Wielkiego Postu, 31 marca 2019
https://brewiarz.pl/iii_19/3103/czyt.php3
Czy słyszeliście o przypowieści o synu marnotrawnym?

Słyszeliście tę przypowieść?

Mi się wydaje, że Jezus nie opowiedział przypowieści o synu marnotrawnym. Zanim wyjaśnię, dlaczego tak uważam, przygotujemy się do przyjęcia tej ewangelii przez słuchanie pozostałych czytań. One wszystkie nas tam zaprowadzą
Pamiętacie, jak Bóg obiecał Mojżeszowi, że da ludowi Izraela Ziemię Obiecaną?

A jak Izraelici, mieszkając już tam, mieli Bogu dziękować za tę Ziemię Obiecaną?

Teraz usłyszymy, jak oni wzięli ją w posiadanie.
Joz 5, 9a. 10-12
Czytanie z Księgi Jozuego
Pan rzekł do Jozuego: «Dziś zrzuciłem z was hańbę egipską».
Rozłożyli się obozem Izraelici w Gilgal i tam obchodzili Paschę czternastego dnia miesiąca wieczorem, na stepach Jerycha. Następnego dnia Paschy jedli z plonu tej krainy, chleby przaśne i ziarna prażone tego samego dnia.
Manna ustała następnego dnia, gdy zaczęli jeść plon tej ziemi. Nie mieli już więcej Izraelici manny, lecz żywili się tego roku plonami ziemi Kanaan.
Oto słowo Boże.
W jaki sposób do tego dnia Bóg dawał chleb Izraelitom?

A jak to miało być od tego dnia?

Czy dotąd Izraelici mieszkali w swojej ojczyźnie? Czy mieli swój dom?

A od tej chwili?

Czy oni odtąd mieli jeść własny chleb, czy otrzymany od Boga?

Jedno i drugie. Mieli jeść chleb z plonów tej ziemi, którą dał im Bóg. Ten chleb był zarazem ich własny i od Boga. Można powiedzieć, że zamieszkali w domu Bożym i mogli się cieszyć wszystkim, co w nim było.
Teraz posłuchajmy psalmu.
Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry
Wysławiajcie razem ze mną Pana, *
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał *
i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, *
i uwolnił od wszelkiego ucisku.
Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry
O czym mówi ten psalm?

O wybawieniu – szukałem pomocy, biedak zawołał – i o płynącej stąd radości: niech się weselą, rozpromienicie się radością. Bóg zbawia, wydobywa z trudności, ratuje z grzechu i bardzo się z tego cieszy, a nas zaprasza, żebyśmy cieszyli się razem z Nim.
2 Kor 5, 17-21
Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień.
W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!
Oto słowo Boże.
Miłosierny Bóg przebacza nam grzechy, przez Chrystusa uwalnia nas od winy i wzywa do tego, żebyśmy mieli w tym udział: przyjęli to przebaczenie i nieśli je dalej. Skoro wiemy, że Bóg z miłości przebacza nam każdy grzech i chcemy być blisko niego, to jak zachowamy się wobec człowieka, który potrzebuje przebaczenia i o nie prosi?

Czy będzie nam sprawiało ból czy radość?

Posłuchajmy teraz przypowieści, którą opowiedział Pan Jezus.
Łk 15, 1-3. 11-32
Słowa z Ewangelii według Świętego Łukasza
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.
Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca.
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.
Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.
Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.
Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
Oto słowo Pańskie
Najpierw opowiedzmy sobie krótko jeszcze raz, co się stało. Z kim spotykał się Pan Jezus?

Z grzesznikami, z ludźmi, którzy robili naprawdę bardzo złe rzeczy, krzywdzili innych.

Po co Pan Jezus spotykał się z nimi?

Żeby wezwać ich do nawrócenia, aby i oni dostąpili zbawienia. Komu to się nie podobało?

Faryzeuszom i uczonym w piśmie, czyli tym, którzy uważali się za bardzo pobożnych, za dobrych. Komu Pan Jezus opowiedział przypowieść, tym pobożnym czy tym grzesznikom?

Tym pobożnym. Teraz opowiedzmy sobie samą przypowieść. Co zrobił młodszy syn?

Zażądał swojej części majątku i ją dostał, po czym oddalił się od ojca i stoczył się na samo dno biedy i grzechu. Czy wtedy stał się dobry, pobożny?

Postanowił po prostu wrócić do ojca ufając, że ten choć trochę mu przebaczy, i będzie sobie żył trochę wygodniej, przynajmniej z pełnym brzuchem. Dlatego gotów był uznać swoją winę. Czy to był piękny, pobożny uczynek?

Nie, to była jakaś skrucha, ale taka bardzo malutka; to nie była pełna miłość do ojca, ale troszkę jej tam było. A kto kochał bardzo, całym sobą?

Ojciec. A kto jeszcze był w domu ojca?

Starszy brat. Czy on też całym sobą kochał ojca i brata?

On nie popełniał żadnych strasznych grzechów, był posłuszny i pracował, wciąż przebywał w gospodarstwie ojca, to był jego dom. Czy ojciec go kochał?

Czy kochał go bardziej czy mniej niż młodszego brata?

Tak samo. Ojciec wypełniał dom swoją miłością. Każdy z synów, gdy tylko był w domu, był częścią tego domu, mógł cieszyć się tą miłością, przeżywać ją wraz z ojcem i być szczęśliwy.

Czy młodszy brat był zawsze szczęśliwy w domu?

A starszy?

Starszy był w domu dłużej, żył w zgodzie z ojcem, powinien być mądrzejszy jako ten starszy – a tak samo sam siebie wyłączył z ojcowskiej miłości, nie umiał się nią cieszyć.

Do czego Pan Jezus chciał zachęcić faryzeuszy i uczonych w piśmie?

Do radości miłości. Jak postać w przypowieści odpowiadała ich postawie?

Uwaga, bo to jest najważniejsze pytanie: jaka postać w przypowieści najbardziej odpowiada naszej postawie?

Czy słuchając Jego słowa w trakcie mszy świętej jesteśmy brudni, poniżeni i tak głodni, że chcielibyśmy jeść strąki dawane świniom?

Jesteśmy raczej dziećmi w domu ojca, które widzą jego nieskończone miłosierdzie. Słyszą głos, że On przychodzi raczej grzeszników niż do sprawiedliwych. I chce, żebyśmy się z tego cieszyli! Jak można się cieszyć z tego, że ja się bardzo staram, a Bóg pochyla się tym, który krzywdzi innych, może krzywdzi także mnie?

To bardzo trudne, ale Bóg daje nam kilka wskazówek:
1. Kochając tego, który mnie krzywdzi – pamiętacie, jak Jezus wzywał do kochania nieprzyjaciół?
2. Pamiętając, że tak naprawdę to wcale nie jestem doskonały, święty, że sam także grzeszę i potrzebuję Bożego miłosierdzia;
3. Będąc tak blisko Boga, żeby mnie zarażała jego radość z nawrócenia każdego grzesznika.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/iv_19/0104p/czyt.php3
Iz 65, 17-21
Tak mówi Pan:
«Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą.
Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu – radość. Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ani krzyku narzekania.
Nie będzie już w niej niemowlęcia, co miałoby żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat, będzie znakiem klątwy. Zbudują domy i mieszkać w nich będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce».
Ps 30 (29), 2 i 4. 5-6. 11-12a i 13b
Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś *
i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie.
Panie, mój Boże, †
z krainy umarłych wywołałeś moją duszę *
i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.
Śpiewajcie psalm, wszyscy miłujący Pana *
i pamiętajcie o Jego świętości.
Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, †
a Jego łaska przez całe życie. *
Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem wesele.
Wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną, *
Panie, bądź moją pomocą.
Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament, *
Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki.
J 4, 43-54
Jezus odszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie, kiedy jednak przyszedł do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.
Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A był w Kafarnaum pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna, był on już bowiem umierający.
Jezus rzekł do niego: «Jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie».
Powiedział do Niego urzędnik królewski: «Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko».
Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i poszedł.
A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, kiedy poczuł się lepiej. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, kiedy Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina.
Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.
Będzie radość i wesele – taka jest wymowa całego pierwszego czytania i psalmu, dość zaskakująca w środku Wielkiego Postu. Podobny jest przekaz kulminacyjnego momentu dzisiejszej Ewangelii: idź, syn twój żyje. W tej chwili ojciec dziecka wiedział, że ono umiera. Przeszedł długą drogę: choć jako biblijna Kana wskazywane są różne miejscowości, wszystkie są oddalone od Kafarnaum około 40 km. Zaraz po słowach Jezusa udał się na pewno pospiesznie do domu i dotarł tam dopiero następnego dnia. Szedł do Jezusa w rozpaczy i zarazem z nadzieją, wierząc, że On może pomóc, może uczynić cud. A Jezus odpowiedział mu cierpko: jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie. Bezosobowo. Zarzucając brak wiary. Nie poszedł z nim do chorego dziecka. Dał „tylko” Swoje słowo. Zrozpaczony urzędnik nie mógł zobaczyć cudu. Mógł tylko w niego uwierzyć. Wokół nic się nie zmieniło. Żeby się przekonać o prawdzie usłyszanej obietnicy musiał odbyć bardzo długą drogę powrotną. Czy wtedy już się cieszył? Czy lęk i ból ustąpiły?
To właśnie o takiej radości mówią dzisiejsze czytania. Tej już obiecanej, ale przeżywanej właśnie jako obietnica, a nie spełnienie. Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię: to się stanie. Będzie radość i wesele. To będzie ten świat nowy, odmienny od obecnego. To, co widzimy, czego dotkamy w tej chwili, jeszcze nim nie jest.
To nie jest jednorazowa zmiana, proste kroczenie w jednym kierunku. To jest jak wieczór i poranek. Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem wesele. Panie, mój Boże – śpiewa psalmista - z krainy umarłych wywołałeś moją duszę, a zaraz potem woła: wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną, i znów dziękuje: zamieniłeś w taniec mój żałobny lament. Lament i taniec, kraina umarłych i wybawienie, cierpienie i obietnica. Te pierwsze wciąż są, realne, obecne, odczuwalne. Te drugie też już są, w obietnicy Tego, którego słowo zawieść nie może. Mogą się stać dla mnie realne, obecne, odczuwalne, jeśli w tę obietnicę uwierzę. Wciąż od nowa i wciąż bardziej.
Urzędnik królewski uwierzył, że Jezus może mu pomóc i poszedł do Niego. Usłyszał, że jeszcze nie wierzy. Potem uwierzył słowu Jezusa. Potem wrócił, zobaczył cud i uwierzył raz jeszcze. Tym razem uwierzył nie w wieści o Jezusie, nie Jego słowu, lecz w Niego. Jest moim przewodnikiem na tej drodze. Tylko tych etapów będzie znacznie więcej niż trzy, a wiodący przez noc powrót do domu będzie trwał do końca moich dni.
Pantop
Posty: 3168
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Królewski urzędnik i jego oczekiwanie na Jezusa.
Niejako z automatu powraca siostrzana scena z setnikiem rzymskim.

Urzędnik królewski - taki dzisiejszy minister :D - zaprasza Jezusa by ten uzdrowił jego dziecko.

Setnik ma tylu znajomych i tak dobrą opinię wśród Izraelitów, że to oni sami polecają jego sytuację Jezusowi.

Zachwyca mnie ta odmienność postawy Jezusa wobec urzędnika (przyjdź - nie muszę) i setnika wobec Jezusa (przyjdę - nie musisz :P )

Mój zachwyt jest tym większy, że gdy mijają emocje można zaobserwować efekt:
Jezus ostatecznie nie poszedł ani do urzędnika ani do setnika.
Nie poszedł.
Ale BYŁ GDZIE TRZEBA i zadziałał.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Pantop pisze: 02 kwie 2019, 8:22 Zachwyca mnie
A mnie zachwyca piękno i lapidarność Twojego spostrzeżenia. Ja, żeby wyrazić coś, potrzebuję kilogramów tekstu, jakby ilość miała przejść w jakość... Podobnie będzie i tym razem.
https://brewiarz.pl/iv_19/0204p/czyt.php3
Ez 47, 1-9. 12
Podczas widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni była zwrócona ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę północną, i poza murami powiódł mnie do bramy zewnętrznej, zwróconej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza.
Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim; miał on w ręku pręt mierniczy, odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę; woda sięgała aż do kostek. Następnie znów odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę: sięgała aż do kolan; i znów odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść: sięgała aż do bioder; i znów odmierzył jeszcze tysiąc łokci: był tam już potok, którego nie mogłem przejść, gdyż woda była za głęboka, była to woda do pływania, rzeka, której nie można było przejść. Potem rzekł do mnie: «Czy widziałeś to, synu człowieczy?» I poprowadził mnie z powrotem wzdłuż rzeki.
Gdy się odwróciłem, oto po obu stronach na brzegu rzeki znajdowało się wiele drzew. A on rzekł do mnie: «Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, a wtedy wody stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będzie tam też niezliczona ilość ryb, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione.
A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo».
Ps 46 (45), 2-3. 5-6. 8-9
Bóg jest dla nas ucieczką i siłą, *
najpewniejszą pomocą w trudnościach.
Przeto nie będziemy się bali, choćby zatrzęsła się ziemia *
i góry zapadły w otchłań morza.
Nurty rzeki rozweselają miasto Boże, *
najświętszy przybytek Najwyższego.
Bóg w nim przebywa, a ono się nie zachwieje, *
Bóg je wspomoże o świcie.
Pan Zastępów jest z nami, *
Bóg Jakuba jest naszą obroną.
Przyjdźcie, zobaczcie dzieła Pana, *
zdumiewające czyny, których dokonał na ziemi.
J 5, 1-16
Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy.
W Jerozolimie zaś jest przy Owczej Bramie sadzawka, nazwana po hebrajsku Betesda, mająca pięć krużganków. Leżało w nich mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.
Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?»
Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną».
Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!» Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził.
Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy».
On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu.
Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». Człowiek ów odszedł i oznajmił Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że czynił takie rzeczy w szabat.
Niedawno Pavel napisał w wątku
https://www.kryzys.org/viewtopic.php?f ... 2&start=15
tak:
Pavel pisze: 23 mar 2019, 0:09 Jak się przygotować na powrót? [...]
- najważniejsze: budowanie relacji z Bogiem i prostowanie Mu ścieżki do siebie, bowiem nade wszystko to właśnie brak/słaba jakość tego jest podstawową przyczyną tego wszystkiego.
I to mi jakoś chodziło po głowie, gdy słuchałem tych czytań.
W widzeniu proroka Ezechiela pojawiają się drzewa rosnące nad strumieniem wypływającym ze świątyni. To obraz bardzo częsty w Starym Testamencie, choćby w pierwszym psalmie (Ps 1, 3) lub w czytanym niedawno w liturgii ustępie z Księgi Jeremiasza (Jr 17, 8). Jego odpowiednikiem w Nowym Testamencie jest przypowieść o winnym krzewie (J 15, 1-6). Dzięki więzi z Bogiem żyję – nawet w czasie suszy mam zielone liście – i wydaję dobry owoc we właściwym czasie. Alegoryczny sens tej metafory przypomina także dzisiejszy psalm: Bóg jest dla nas ucieczką i siłą, jest naszą obroną. Doświadczyłem tego bardzo mocno na sobie. Gdyby nie Bóg, dawno porzuciłbym próby ratowania mojego małżeństwa i nie kochałbym teraz mojej żony. On mnie uratował i dał tę najważniejszą siłę – miłości.
Natomiast perykopa ewangeliczna jest ciekawym, wręcz zabawnym spojrzeniem na sytuację przeciwną: człowieka, który nie zna Boga. Chory był przekonany, że źródłem jego uzdrowienia może być tylko sadzawka i tylko w chwili poruszenia wody. Obserwował to już od 30 lat, wielu wokół wierzyło w to samo. Mimo to nie był w stanie z tego skorzystać. Trudno go oceniać, nie wiemy, dlaczego zawsze ktoś zdążał przed nim. Chyba był jakoś sparaliżowany, skoro leżał na noszach – ale też z tego wynika, że ktoś go tam przyniósł. W każdym razie był tak zafiksowany na tej drodze, że gdy stanął przed nim Jezus i spytał go, czy chce wyzdrowieć, to nawet nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Mówił tylko o wejściu do wody, a w zasadzie o niemożliwości dokonania tego. Mimo to Jezus go uzdrowił: nie ze względu na jego wiarę, nie na jego prośbę. Po prostu dlatego, że on już długo na to czekał. Dał mu jednocześnie bezcenną wskazówkę, kierującą go ku samodzielności. On potraktował to jako nakaz biegania z noszami i tym samym łamania szabatu. Doznał cudu nadal nie miał pojęcia, kim jest Jezus. Spotyka Go ponownie i dostaje kolejne ważne polecenie: nie powtarzaj swojego grzechu, bo sam sobie zaszkodzisz.
O jaki grzech chodziło? Moim zdaniem o zwykłą głupotę. Chory został uzdrowiony z paraliżu, ale z głupoty już nie. Druga rozmowa z Jezusem też tego nie zmieniła. Nie nastąpił cud. Uzdrowiony na ciele człowiek zaraz pobiegł donieść na tego, który go ocalił. Już mógł chodzić, bo Jezus go uzdrowił, dał mu wolność poruszania się...
Można doznać wielkich łask od Boga nie wierząc w niego. Można z Nim rozmawiać nie wiedząc, że właśnie to się dzieje. Można przyjąć dar i go zmarnować. Można pozornie iść za Jego słowem, ale rozumieć je opacznie i sobie szkodzić. Można Go poznać i zamiast odpowiedzieć dobrem, to bezmyślnie, bez złych intencji, wydawać Go na śmierć. Na szczęście można także być drzewem nad zdrojem wody żywej i przynosić owoc w swoim czasie. Doświadczam tego wszystkiego.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: Lawendowa »

Ukasz pisze: 02 kwie 2019, 18:15 J 5, 1-16
Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?»
Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną».
Od wielu lat powracam do rozważań tego fragmentu Ewangelii z rekolekcji o. Andrzeja Hołowatego
"Wszystko, co dojrzałe, pragnie umrzeć" - czwarty link
http://www.jamna.dominikanie.pl/wspomni ... ekcje.html
Jakże często nie zdrowiejemy, bo ... nie chcemy. Bo nam wygodnie rozsiąść się w użalaniu nad sobą.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pantop
Posty: 3168
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Jan 5, 17-30 pisze:
Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat.

Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam».

Dlatego więc Żydzi tym bardziej usiłowali Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.

W odpowiedzi na to Jezus im mówił: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie może niczego czynić sam z siebie, jeśli nie widzi Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili.

Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie pod sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Jak Ojciec ma życie w sobie samym, tak również dał to Synowi: mieć życie w sobie. Dał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.

Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, kiedy wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Jego: i ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie do życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie do potępienia.

Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Sądzę tak, jak słyszę, a sąd mój jest sprawiedliwy; szukam bowiem nie własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał».
Już kiedyś, kiedyś frapował mnie ten fragment:
Dlatego więc Żydzi tym bardziej usiłowali Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
A konkretnie:
Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
Tak sobie czasem marzę, by z ust fundamentalisty żydowskiego usłyszeć uzasadnienie tej implikacji - ohhh :)

Tymczasem marzenie na bok.

Jezus rzuca perły przed wieprze.
Musi tak czynić, gdyż znakomita część słuchaczy dybie na jego żywot.
ALE
W tłumie prócz dybiących są także owieczki spragnione Słowa. Jest ktoś, kto to usłyszał, spisał i przekazał potomności - szacunek św Janie.


Samo przesłanie
Jezus ,,pokazując,, mechanizmy Swego działania, odsłania równocześnie rąbek Swej relacji z Ojcem.
Nie śmiem tego komentować - nie odważę się.
W tym miejscu przypomina mi się scena z ,,Jasminum,, kiedy brat Zdrówko rankiem podnosi warchlaczki oczkami w kierunku nieba.
Tylko tyle.
I aż.








ps
Lawendowa pisze:/.../Jakże często nie zdrowiejemy, bo ... nie chcemy. Bo nam wygodnie rozsiąść się w użalaniu nad sobą.
No jak nie - jak tak.
Najkrócej rzecz ujmując wielu jeszcze nie dojrzało i nie pragnie umrzeć - to oczywiste.
A ponieważ niemożebnym jest zakotwiczenie się na stałe w materii, grając podług jej zasad, dostajemy czasem prztyka w nos a wówczas komfort narzekania wzrasta wprost proporcjonalnie do poziomu odczutego/odczuwanego bólu, zranienia, dyskomfortu, niewygody etc.

Niejaki paradoks polega na tym, że w/w niefajne odczucia będą spotykać nas także w stanie ,,gotowości,, do umierania. Tyle tylko, że wówenczas znika potrzeba narzekania :D
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/iv_19/0304/czyt.php3
Iz 49, 8-15
Tak mówi Pan: «Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą. A ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem dla ludu, aby odnowić kraj, aby rozdzielić spustoszone dziedzictwa, aby rzec więźniom: „Wyjdźcie na wolność!”, a marniejącym w ciemnościach: „Ukażcie się!”
Oni będą się paśli przy wszystkich drogach, na każdym bezdrzewnym wzgórzu będzie ich pastwisko. Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie porazi ich wiatr upalny ni słońce, bo ich poprowadzi Ten, co się lituje nad nimi, i zaprowadzi ich do tryskających zdrojów. Wszystkie me góry zamienię na drogę i moje gościńce wzniosą się wyżej.
Oto ci przychodzą z daleka, oto tamci z północy i z zachodu, a inni z krainy Sinitów. Zabrzmijcie weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio! Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem! Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi».
Mówił Syjon: «Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał». «Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!»
Ps 145 (144), 8-9. 13-14. 17-18
Pan jest łagodny i miłosierny, *
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich, *
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.
Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, *
przez wszystkie pokolenia Twoje panowanie.
Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, *
i podnosi wszystkich zgnębionych.
Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach *
i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, *
wszystkich wzywających Go szczerze.
Ewangelię przytoczył już Pantop, więc nie powtarzam.

Mówiłem: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Psalmista odpowiada: Pan jest blisko. Jest tuż – tuż, już prawie z Tobą. On jest łagodny i miłosierny, na pewno nie odwrócił się od Ciebie. Bóg kocha mnie bardziej, czulej niż matka swoje niemowlę. Radość, którą niesie, jest ogromna, niewyobrażalna: góry wybuchną radosnym okrzykiem. To jest blisko.
Łaska nie przyjdzie sama z siebie – Bóg odpowie na moje pragnienie, na moje wołanie. Jednak nie tylko i to jest naprawdę niesamowite: Bóg mówi, że to ja mam nieść tę nowinę, więcej, mam przynieść jej spełnienie. Bóg ukształtował mnie i ustanowił przymierzem dla ludu, aby odnowić kraj. Powołał mnie, posłał, żebym tę radość przynosił, żebym przynosił Jego.
Bóg jest wszechmogący, w Nim jest życie i On dzierży sąd – a przekazał to wszystko Synowi, który stał się człowiekiem. Boża obietnica wypełniła się w Jezusie, który przyszedł w ludzkim ciele, w ludzkiej naturze i uzdrawiał na ciele i na duszy. Mesjańska zapowiedź z Księgi Izajasza znalazła w Nim pełnię, ale się nie wyczerpała. Te słowa są wciąż skierowane do mnie. Bóg jest źródłem życia i miłości, a ja mam nieść życie i miłość. Tak mnie ukształtował, tak ukształtował każdego z nas, ustanowił nas szafarzami życia i miłości. Jak Syn ma życie w sobie samym, tak również dał to swoim uczniom: mieć życie w sobie. I nieść je dalej.
Mam czekać na spełnienie Jego obietnicy, pragnąć tego, prosić o to – i jednocześnie sam to realizować, nieść spełnienie światu, ludziom wokół mnie. To możliwe, jeśli zrezygnuję z własnego działania, jeśli będę robił tylko to, co On, jeśli pozwolę Bogu, żeby działał przeze mnie. Jeśli uznam, że sam z siebie nie mogę niczego uczynić.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/iv_19/0404p/czyt.php3
Wj 32, 7-14
Pan rzekł do Mojżesza: «Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca odlanego z metalu, i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: „Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej”».
I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: «Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem».
Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego, i mówić: «Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Czemu to mają mówić Egipcjanie: „W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i zgładzić z powierzchni ziemi”? Odwróć zapalczywość Twego gniewu i zaniechaj zła, jakie chcesz zesłać na Twój lud. Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: „Uczynię potomstwo wasze tak licznym jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom i posiądą ją na wieki”».
Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.
Ps 106 (105), 19-20. 21-22. 23
U stóp Horebu zrobili cielca *
i pokłon oddawali bożkowi ulanemu ze złota.
Zamienili swą Chwałę *
na podobieństwo cielca jedzącego siano.
Zapomnieli o Bogu, który ich ocalił, *
który wielkich rzeczy dokonał w Egipcie,
rzeczy przedziwnych w krainie Chamitów, *
zdumiewających nad Morzem Czerwonym.
Postanowił ich zatem wytracić, *
gdyby nie Mojżesz, Jego wybraniec.
On wstawił się do Niego, *
aby odwrócić Jego gniew niszczący.
J 5, 31-47
Jezus powiedział do Żydów:
«Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, świadectwo moje nie byłoby prawdziwe. Jest ktoś inny, kto wydaje świadectwo o Mnie; a wiem, że świadectwo, które o Mnie wydaje, jest prawdziwe.
Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem.
Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wypełnienia; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także Jego słowa, trwającego w was, bo wy nie uwierzyliście Temu, którego On posłał.
Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył ktoś inny we własnym imieniu, to przyjęlibyście go. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?
Nie sądźcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak wierzyli Mojżeszowi, to i Mnie wierzylibyście. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?»
Izraelici zapomnieli o Bogu, który ich ocalił i zamienili swą Chwałę na podobieństwo cielca jedzącego siano. Nie zapomnieli o tym, że zostali wyprowadzeni z niewoli egipskiej. Nadal byli przekonani, że oddają cześć temu, kto to zrobił, że oddają mu cześć boską. Jednak to nie był już Bóg, tylko przedmiot zrobiony przez nich, o konkretnym kształcie, pięknym kolorze, wielkiej wadze i wartości handlowej, może nawet artystycznej.
Faryzeusze prześladujący Jezusa również byli przekonani, że czczą Boga – i to wciąż tego samego Boga, Boga Abrahama, Boga Mojżesza, Boga, który wyprowadził ich z Egiptu, który przemawiał do nich przez proroków. W rzeczywistości uczynili w swoich sercach i głowach wirtualnego cielca zbudowanego z przepisów rytualnych. Oddawali mu pokłon mówiąc: oto bóg. Byli w tym bardzo konsekwentni, czcili swego cielca nie tylko ustami i gestami, ale życiem, a nawet zbrodnią. Zabijali tych, którzy przeczyli boskości ich cielca. Zabili nawet samego Boga, który stał się człowiekiem.
Ja również jestem dziś przekonany, że czczę Boga. Boga Abrahama, Boga Mojżesza, Boga proroków, Boga Ojca i Jego Syna, i Ducha Świętego. Czy mogę mieć pewność, że znów nie przysłania mi Go jakiś cielec, pięknie połyskujący intelektem, gładkimi formułami, dostojnym rytuałem? Jak to rozeznać – nie raz, ale wciąż od nowa rozeznawać, zdzierać te wszystkie powłoki, którymi Go otaczam?
Choć zapewne na takie pytanie nie da się nigdy w pełni odpowiedzieć, dzisiejsze czytania przynoszą piękny trop.
Bóg mówi do Mojżesza: sprzeniewierzył się lud twój. Nie Jego lud, lud Boży, tylko lud Mojżesza. Bóg nie mówi o nim: Mój lud, tylko twój lud. Dalej jest stwierdzenie jeszcze bardziej zdumiewające: pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Bóg prosi Mojżesza o pozwolenie na działanie względem jego – nie Jego! – ludu. Mojżesz odmawia, prosi, a Bóg go wysłuchuje i odstępuje od Swojej woli. To jest niezwykle dynamiczna relacja między osobami. Bóg podejmuje rozmowę z człowiekiem. Uznaje jego odpowiedzialność. Respektuje prośbę. Szanuje Swoją relację z Mojżeszem, szanuje relację Mojżesza z jego ludem, szanuje również Swoją relację z Abrahamem, Izaakiem i Izraelem. To do tej ostatniej przede wszystkim odwołuje się Mojżesz.
Jezus także szanuje relację faryzeuszy z Mojżeszem, odwołuje się do niej. Pokazuje im także swoją relację do nich: mówi do nich, aby byli zbawieni. Więcej niż mówi – daje świadectwo. I składa obietnicę, że nie oskarży ich przed Ojcem. I dotrzymuje jej na krzyżu: Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34).
W tym ustępie Ewangelii dziesięć razy jest mowa o świadectwie i świadczeniu. W oryginale za każdym razem jest to oddane przez rzeczownik martyrion i czasownik martureó. Po grecku nie oznaczał on męczeństwa, tylko właśnie świadectwo. Dopiero świadectwo Chrystusa i Jego uczniów sprawiło, że w łacinie to słowo, martyrium, nabrało nowego znaczenia: świadczenia życiem aż po męczeńską śmierć. Relacja Jezusa do człowieka – do faryzeuszy, do mnie, do Kościoła – wyraża się takim świadectwem.
Chyba tylko tak mogę się wciąż od nowa przekonywać, czy oddaję pokłon cielcowi czy Jemu: spotkając Go jako żywą osobę, która przemawia do mnie i która mnie słucha. I rozmawia ze mną o mojej relacji wobec tych, którzy są mi powierzeni.
Mojżeszowi był powierzony lud. Choć był to zawsze lud Boży, to zarazem był to lud Mojżesza i Bóg to szanował. Bóg powierzył Chrystusowi Kościół jako Jego oblubienicę; Kościół jest Jego Ciałem, trwają w najbliższej relacji i Jezus wstawia się za Swoim Kościołem. Mi Bóg powierzył moją rodzinę. To dar pełen odpowiedzialności. Teraz, gdy dzieci są już dorosłe, jest jakaś odpowiedzialność przede wszystkim za żonę – choć jednocześnie wiem, że odpowiadam tylko za siebie. Jest tu jakaś tajemnica, której teraz nie potrafię rozwikłać, ale czuję, że te teksty dotykają jej bardzo mocno.
Pantop
Posty: 3168
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

/.../Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także Jego słowa, trwającego w was, bo wy nie uwierzyliście Temu, którego On posłał.
A konkretnie:
/.../nie macie także Jego słowa, trwającego w was, bo wy nie uwierzyliście Temu, którego On posłał.
Robię krótką autoanalizę i wychodzi mi, że chyba jestem na etapie gorliwego faryzeusza :|

Pamiętacie anegdotkę o cyrkowcu wożącym taczkę z kamieniami po linie na dużej wysokości?
Wypisz, wymaluj - cały ja.

- Wierzysz w Jezusa?
- Oczywiście!!!
- A czy wierzysz Jezusowi?
- .. to ja się jeszcze zastanowię..
Pantop
Posty: 3168
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

śwJan 7, 1-2. 10. 25-30 pisze:
Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi zamierzali Go zabić.

A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie.

Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: «Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest».

A Jezus, nauczając w świątyni, zawołał tymi słowami: «I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam z siebie; lecz prawdomówny jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał».

Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
Konkretnie uderza mnie to:
/.../Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest
Widzę tutaj siebie.
No bo przecież i ja - tak jak i oni - WIEM.
Ile to ja się różnych mądrych książek naczytałem, rozmów przeprowadziłem, ileż miałem pytań na które czas z czasem :P przyniósł trafną odpowiedź.
Przypomina mi się łotr na krzyżu - ale nie św Dyzma a ten drugi.
On też WIEDZIAŁ co należy zrobić by było dobrze.

Wspólny mianownik słuchaczy z dzisiejszego czytania, drugiego łotra i mój?
Po ludzku WIEMY jak powinno być.

I obiecuję sobie o tym dzisiaj rozmyślać.
Zablokowany