Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz » 24 paź 2019, 0:03

https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-23
Rz 6, 12-18
Bracia:
Niech grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu. Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce.
Jaki stąd wniosek? Czy mamy dalej grzeszyć dlatego, że nie jesteśmy już poddani Prawu, lecz łasce? Żadną miarą. Czyż nie wiecie, że jeśli oddajecie samych siebie jako niewolników pod posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu dajecie posłuch: bądź niewolnikami grzechu, co wiedzie do śmierci, bądź posłuszeństwa, co wiedzie do sprawiedliwości?
Dzięki jednak niech będą Bogu za to, że gdy byliście niewolnikami grzechu, daliście z serca posłuch nakazom tej nauki, której was oddano, a uwolnieni od grzechu oddaliście się w niewolę sprawiedliwości.
Ps 124 (123), 1-2. 3-5. 6-8
Gdyby Pan nie był po naszej stronie, *
przyznaj Izraelu,
gdyby Pan nie był po naszej stronie, *
gdy ludzie przeciw nam powstali,

wtedy pochłonęliby nas żywcem. +
Gdy gniew ich przeciw nam zapłonął, *
wówczas zatopiłaby nas woda,
potok by popłynął nad nami. *
Wówczas potoczyłyby się nad nami wezbrane wody.

Błogosławiony Pan, który nas nie wydał na pastwę ich zębom. *
Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sideł ptaszników,
sidło się podarło, i zostaliśmy uwolnieni. *
Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię.
Łk 12, 39-48
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
Wtedy Piotr zapytał: «Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?»
Pan odpowiedział: «Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielał jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: „Mój pan ociąga się z powrotem”, i zacznie bić sługi i służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce.
Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą».
Dzisiejsze Słowo nie głaszcze mnie po głowie. Moja wolność jest złudzeniem. Mam do wyboru tylko niewolę złą i dobra. Ta druga jest lepsza, po wybieram ją wciąż i za każdym razem jest to wybór coraz bardziej wolny. Ta pierwsza – przeciwnie, zniewala coraz bardziej, po wejściu na tę ścieżkę coraz mniej się wybiera. Idąc tam zostałbym pochłonięty żywcem i zalany wodami potopu. Tylko Bóg może mnie ocalić – jeśli oddam Jemu moją wolność.
Działanie ze strachu przed karą nie jest wolnością. Jezus przestrzega przed surową karą za sprzeniewierzenie się mojemu powołaniu: Bóg każe mnie poćwiartować i wyznaczy mi miejsce z niewiernym. Dziwne, że po poćwiartowaniu mam mieć jeszcze wyznaczane jakieś miejsce; chyba nie chodzi o okrutną śmierć, tylko jakieś rozszczepienie mojej istoty. Część mnie jest nieodwołanie zespolona z Bogiem, dobra; pogrążając się w grzechu oddaję inną część siebie Złemu. Gdy to się już dopełni, moja istota dozna ćwiartowania, bolesnego rozdarcia. Słowa Jezusa to bardziej przestroga niż groźba.
Poza tym najpierw przychodzi piękna obietnica. A poprzedza ją jeszcze bardziej budujące stwierdzenie, że Bóg ustanawia mnie nad Swoim domem, aby rozdzielał wszystkim i wszystkiemu to, jest im należne. Żebym dzielił się sobą. A jeśli to zrobię, to podniesie mnie jeszcze wyżej, przy Sobie.

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz » 24 paź 2019, 7:51

https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-24
Rz 6, 19-23
Bracia:
Ze względu na przyrodzoną waszą słabość posługuję się porównaniem wziętym z ludzkich stosunków: jak oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości, pogrążając się w nieprawość, tak teraz wydajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości, dla uświęcenia.
Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości. Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest śmierć.
Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego jest życie wieczne. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6
Błogosławiony człowiek, który nie idzie za radą występnych, +
nie wchodzi na drogę grzeszników *
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w prawie Pańskim upodobał sobie *
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.

On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, *
które wydaje owoc w swoim czasie;
liście jego nie więdną, *
a wszystko, co czyni, jest udane.

Co innego grzesznicy: *
są jak plewa, którą wiatr rozmiata.
Albowiem znana jest Panu droga sprawiedliwych, *
a droga występnych zaginie.
Łk 12, 49-53
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».
To jedna z najbardziej zdumiewających perykop ewangelicznych. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Rozłam, który wejdzie także między najbliższych – choć ciekawe, że jednak między męża a żonę chyba nie, skoro ich tu Jezus nie wymienił, a jest zestawiona teściowa z synową.
Sens tych zdumiewających słów rozjaśnia się dla mnie w świetle pierwszego czytania i psalmu. Jezus wie, że od przyjęcia Jego przesłania zależy moje życie, życie każdego z nas. Że wymaga ono zupełnego wywrócenia do góry nogami. Że tylko radykalne pójście za Nim i odrzucenie wszystkiego, co jest z tym sprzeczne, uchroni mnie przed śmiercią. Jezus pragnie, żeby we mnie zapłonął ogień. Żeby stał się pożarem zapalającym innych. I jednocześnie wie, że to się może dokonać tylko w relacji między osobami, że każdy nawraca się sam, w swoim czasie, że to nie będzie wspólna, zharmonizowana droga całej rodziny, a tym bardziej jakiś grup społecznych czy narodów.
Jezus bardzo pragnie, żeby mi wreszcie zaczęło na Nim zależeć, żeby mi nie było wszystko jedno. Pragnie tak bardzo, że doznaje udręki, póki to się nie stanie – choć ma się to dokonać przez chrzest Jego męki.

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti » 24 paź 2019, 9:17

Odnośnie pierwszego czytania, zawsze uderzały mnie bardzo stanowcze słowa – „zapłatą za grzech jest śmierć”. Słysząc to zdanie, myślałem o napięciu pomiędzy wizją Boga sprawiedliwego a miłosiernego. Przez wieki akcentowano bardziej sprawiedliwość Bożą. W XX wieku mocniej zaczęto podkreślać Boże Miłosierdzie. Dziś czasem słyszy się, że w zasadzie to grzech nie jest aż takim problemem, najistotniejsza jest relacja z Jezusem. Jednocześnie w wielu miejscach na świecie w ogóle odchodzi się do sakramentu pokuty, a niektórzy teologie wysuwają hipotezę, że w ogóle to piekło jest puste. Szary wierny może się w tym wszystkim pogubić.

W kontekście Ewangelii przypomina mi się cytat z abp. Fultona J. Sheena: „Jeśli głosisz Ewangelię i nikogo ona nie oburza, to znaczy, że coś robisz nie tak”. My w większości boleśnie doświadczamy podziałów w rodzinach, a często także szykan związanych z wyznawaną wiarą. Do tego postawa wierności małżeńskiej po rozstaniu też jest niezrozumiała dla świata, ale mam nadzieję, że daje też niektórym do myślenia.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Pantop
Posty: 3158
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop » 24 paź 2019, 20:44

/.../Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».
Konflikt pokoleń?
Ojciec vs syn
Matka vs córka
Teściowa vs synowa (w moim domyśle - przeciw żonie syna)
Czyli to o co wcześniej pytał Ukasz - małżeństwo męża i żony trwa i nie ulega podziałowi.

Tylko jak odczytać w tym kontekście podział mego małżeństwa?
Ja wiem, że ono trwa.
Dla postronnych w najlepszym przypadku jest ono karykaturą, jeśli nie fikcją.



I pierwsza część czytania:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam.
Rozłam?
Aha - czyli jednak nie będzie fajnie (tu na Ziemi) - przynajmniej do czasu.
Jako dusze wyszliśmy Ojcze jako doskonałe dzieło Twych rąk.
Pojawiając się w materialnym wymiarze zapomnieliśmy o swym pochodzeniu i jakże chcemy zapominać o kresie ziemskiej tułaczki.
Posyłasz więc Swego Syna aby nam to przypominał.
A to przypominanie uwiera, przeszkadza, takie jest często odrealnione i nielogiczne, że denerwuje i wprowadza zamęt.
- idźcie i wszystko sprzedajcie, miłujcie nieprzyjaciół, przebaczcie 77 razy etc

Gdybym chciał być uszczypliwy, to bym Cię zapytał:
A jakże się tam mają Amalekici z niedawnego czytania?
Czyżby naród wybrany zapomniał wpierw nadstawić im drugiego policzka?
A może niedokładnie pojął ideę 77krotnego wybaczania i miłości nieprzyjaciół??

No.
Ale nie zapytam.

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti » 25 paź 2019, 9:04

Rz 7, 18-24
Bracia:
Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.
A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.
Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Każdy z nas mógłby się pod tym podpisać. Każdy przeżywa to napięcie pomiędzy naszymi dobrymi pragnieniami a praktyką życia, w której często dominują nałogi, różne nieuporządkowane przywiązania, złość, agresja, chciwość, pycha, nieczystość czy inne słabości. Pocieszenie jest takie, że skoro to zło mieszka także w świętych, to może nie jesteśmy na całkiem straconej pozycji.

Łk 12, 54-59
Jezus mówił do tłumów: «Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?
Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia.
Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka».
Myślę, że to Słowo o odczytywaniu znaków czasu możemy odnieść do kryzysu małżeńskiego. Zazwyczaj trafiamy tu, gdy jest już bardzo źle. Często ignorujemy pierwsze symptomy pojawiających się problemów. Zaniedbujemy okazywanie miłości drugiej osobie w jej języku miłości, coraz mniej ze sobą rozmawiamy, nie celebrujemy wspólnych chwil. Skupiamy się na kwestiach technicznych związanych z utrzymaniem domu czy opieką nad dziećmi. I wtedy gdzieś na horyzoncie pojawia się kolega, który wydaje się bardziej męski czy atrakcyjna koleżanka, z którą można o wszystkim porozmawiać.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz » 25 paź 2019, 21:37

https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-25
Rz 7, 18-24
Bracia:
Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.
A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.
Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Ps 119 (118), 66 i 68. 76-77. 93-94
Naucz mnie trafnego sądu i umiejętności, *
bo ufam Twoim przykazaniom.
Dobry jesteś i dobrze czynisz, *
naucz mnie Twoich ustaw.

Niech Twoja łaska będzie mi pociechą *
zgodnie z obietnicą daną Twemu słudze.
Niech mnie ogarnie Twoja litość, a żyć będę, *
bo Twoje prawo jest moją rozkoszą.

Na wieki nie zapomnę Twoich postanowień, *
bo przez nie dałeś mi życie.
Wybaw mnie, należę do Ciebie, *
bo szukam Twych postanowień.
Łk 12, 54-59
Jezus mówił do tłumów: «Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?
Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia.
Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka».
Czuję dobrze ten zew ciała, które ciąży w innym kierunku (w dół) niż dusza. Piękne słowa Psalmu 119 nabierają w świetle słów Chrystusa gorzkiego smaku. Tak, czytam Słowo, staram się je zrozumieć, uczynić z niego i drogowskaz i radość życia. Mam nawet wrażenie, że to się w jakiejś mierze udaje. Jezus mówi jednak twardo: obłudniku, nie rozpoznajesz obecnego czasu. Zmierzasz przed oblicze Tego, który rządzi wszystkim, a nie pogodziłeś się ze swoim przeciwnikiem. Nie pogodziłeś się nawet z najbliższym ci człowiekiem – z żoną.
Nie chcę w sposób prostacki, trącący magią, odnosić czytań liturgicznych z danego dnia do konkretnej sytuacji w moim życiu - skoro rozważam wniesienie sprawy do sądu, a Ewangelia przestrzega mnie przed pociągnięciem do sędziego, to powinienem zrezygnować. To tak nie działa. Zupełne zignorowanie takiej przestrogi byłoby jednak przeciwną skrajnością. Te słowa są mocnym wezwaniem do tego, żeby jeszcze raz przemyśleć i przemodlić swoje decyzje i to właśnie w świetle Ewangelii. I w tej sprawie i każdej innej.
Jestem słaby i mam bardzo przyćmiony wzrok – a Jezus mi mówi, żebym uważał, bo idę wprost ku przepaści. To w którą stronę iść, Panie?
Tu mi się przypomina rozmowa bogacza z Abrahamem z przypowieści o Łazarzu. Powiedz mi Panie dokładnie, jak mam postąpić. Masz Pismo, tak szukaj odpowiedzi. Tak Panie, mam Pismo, ale dalej nie wiem. Jeśli powiedziałbyś mi konkretnie, to już bym wiedział. Jeżeli nie chcesz rozumieć Pisma, to choćby ci powiedział wszystko dokładnie, i tak nie zrozumiesz.
Będę szukać dalej. W Słowie i w spotkaniu z Bogiem.

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz » 27 paź 2019, 0:29

https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-26
Rz 8, 1-11
Bracia:
Teraz dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, które daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci. Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, tego dokonał Bóg. On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla usunięcia grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech, aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas, jeżeli postępujemy nie według ciała, ale według Ducha.
Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha, do tego, czego chce Duch. Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha do życia i pokoju. Dlatego że dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu ani nawet nie jest do tego zdolna. A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą.
Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na skutki grzechu, duch jednak ma życie na skutek usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w nas Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.
Ps 24 (23), 1-2. 3-4ab. 5-6
Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, *
świat i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził *
i utwierdził ponad rzekami.

Kto wstąpi na górę Pana, *
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, *
który nie skłonił swej duszy ku marnościom.

On otrzyma błogosławieństwo od Pana *
i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.
Oto pokolenie tych, którzy Go szukają, *
którzy szukają oblicza Boga Jakuba.
Łk 12, 54-59
W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.
Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam: lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie».
I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł.
Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?”
Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć”».
Teraz dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Czy ja jestem w Chrystusie? Czy mogę wstąpić na górę Pana? Czy jestem człowiekiem rąk nieskalanych i czystego serca, który nie skłonił swej duszy ku marnościom? Nie, nie jestem. Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej. (Rz 3, 23) Jezus mocno przestrzega mnie przed przeciwstawianiem siebie innym jako grzesznikom. Ani ludzie okrutnie ukarani przez Piłata ani ci, których spotkało nieszczęście lub stoczyli się na samo dno, nie są w niczym gorsi ode mnie. Świętość to cel, a nie stan, jaki mam w sobie stwierdzić.
Dążność ciała wroga jest Bogu – a ja jestem również ciałem. To nie jest coś zewnętrznego, to część mojej istoty, która również może być w Chrystusie, może być uwielbiona, która zmartwychwstanie. Dążność ciała nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu ani nawet nie jest do tego zdolna. Ja jestem do tego zdolny. Nie sam z siebie, ale dzięki Duchowi, którego otrzymałem. Jeśli będę żył tylko według ciała, nie spodobam się Bogu. Miłość polega również na tym, że chcę się podobać ukochanej osobie, że to jest dla mnie ważne. To urocze, że św. Paweł odwołuje się właśnie do takiego argumentu. To widać było dla niego oczywiste. Był zakochany w Jezusie i chciał Mu się podobać, to była dążność jego osoby.
Nie wyzwolę się na ziemi z ciała i z jego dążności. To część mojej tożsamości. Mimo to nie ma dla mnie potępienia. Nawet jeśli jestem figowcem, który dotąd nie przyniósł żadnego owocu, to Jezus jeszcze obdarza mnie łaską, jeszcze daje czas, jeszcze we mnie wierzy. Bezcenny czas, żebym zaczął owocować, żebym pozwolił działać Duchowi przeze mnie. Chociaż trochę. Żebym nie wyjaławiał tej ziemi.

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz » 27 paź 2019, 19:54

https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-27
Syr 35, 12-14. 16-18
Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby. Nie będzie miał On względu na osobę przeciw biednemu, owszem, wysłucha prośby pokrzywdzonego. Nie lekceważy błagania sieroty i wdowy, kiedy się skarży. Kto służy Bogu, z upodobaniem będzie przyjęty, a błaganie jego dosięgnie obłoków.
Modlitwa biednego przeniknie obłoki i nie ustanie, aż dojdzie do celu. Nie odstąpi, aż wejrzy Najwyższy i ujmie się za sprawiedliwymi, i wyda słuszny wyrok.
Ps 34 (33), 2-3. 17-18. 19 i 23
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.

Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym, *
by pamięć o nich wymazać z ziemi.
Pan słyszy wołających o pomoc *
i ratuje ich od wszelkiej udręki.

Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, *
ocala upadłych na duchu.
Pan odkupi dusze sług swoich, *
nie zazna kary, kto się doń ucieka.
2 Tm 4, 6-9. 16-18
Najdroższy:
Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.
Pospiesz się, by przybyć do mnie szybko. W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął, ale mię wszyscy opuścili: niech im to nie będzie policzone. Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa.
Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków. Amen.
Łk 18, 9-14
Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duszy modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”.
Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
Tę przypowieść znam dobrze, za dobrze, przestała mnie już poruszać. Dopiero zestawienie z pozostałymi czytaniami pozwoliło mi się zdziwić.
Po pierwsze – postawa faryzeusza wydaje się bardzo bliska tej, którą wyraża św. Paweł. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości. Czy Paweł nie ufał sobie, że jest sprawiedliwy? Czy to wyznanie nie jest dziękczynieniem za to, że on nie jest jak grzesznicy, o których twardo pisał: ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. (1 Kor 6, 9b-10).
Po drugie, Bóg wysłuchuje ubogiego i pokrzywdzonego, ale zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym. Czy celnik nie czynił zła? Co w takim razie znaczyłaby ta postać w przypowieści? Przecież Jezus opowiada, że on był celnikiem, grzesznikiem – on sam to podkreśla w swojej modlitwie! – był czyniącym zło.
Gdzie tkwi różnica między postawą faryzeusza a św. Pawła, gdzie między bezbożnym a celnikiem z przypowieści?
Dopóki będzie we mnie szczera skrucha, dopóty jest nadzieja, szczelina, przez którą może się we mnie wlać łaska. Ile razy można szczerze żałować, przepraszać, prosić o litość i ponownie wracać do tego samego grzechu? Nie ma na pewno jednej liczby, każdy ma chyba jakąś swoją granicę. Ja swojej nie znam. Z kolejnego powrotu do grzechu mogę się już nie podnieść.
A może mnie do niego prowadzić niebezpieczeństwo ukryte w postawie faryzeusza: pycha i pogarda dla innych. Jezus opowiedział tę przypowieść niektórym, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili. Ta pogarda płynęła z porównywania się z innymi. Jezus nie gani przestrzegania prawa, postów i ofiar na świątynię. Potępia wykorzystanie tego dobra jako narzędzia pychy i pogardy. Pokazuje, że można przestrzegać przykazań i praktykować wiarę i jednocześnie być bardzo daleko od Boga. Można zatruć przykładne życie taką pychą, która jest w istocie stawianiem siebie w roli Boga, Tego, który ocenia ludzkie serca.
To jest mi niestety bardzo bliskie: patrzenie z góry na innych, przekonanie, że – w przeciwieństwie do innych – jestem sprawiedliwy. Wierzący, żyjący w czystości, ofiarny wobec innych itp. Wydaje mi się również, że akurat w tym punkcie nasza wspólnota nie tylko nie jest dobrą odtrutką, ale wręcz sprzyja takiemu spojrzeniu. Dobrze, że liturgia przypomina mi dzisiaj te słowa Chrystusa. Bardzo ich potrzebuję.

Pantop
Posty: 3158
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop » 27 paź 2019, 20:38

Ewangelia wg św Łukasza 18, 9-14 pisze:

Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:

«Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”.

A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”

Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
A oto jak dzisiaj wpadłem w pułapkę Słowa

Siedzę sobie grzecznie w ławce, gdy słyszę nagle dwie ławki za mną głos mężczyzny mówiącego do może sześcioletniej córki:
- Mów normalnie, co się boisz, że zgrzeszysz?
Nadmienię, ze trwa msza.
Msza trwa nadal a z tyłu dochodzi mnie rozmowa jak w kawiarni - bez ściszonego głosu, czy szeptu, tylko ojciec z córką prowadzą normalną rozmowę.

Oczyma wyobraźni widzę możliwe me reakcje, a jako że jest to forum katolickie nie podejmę się ich opisu z uwagi na drastyczność scen.

W końcu dziewczynka zafrapowana stojakiem z palącymi się świeczuszkami wotywnymi, wyciąga ojca gadułkę na mini spacer.
Kiedy wracają patrzę w twarz ojca.
Widzę twarz prostaka debila.
- Aha! - oddycham z ulgą - To prostak-debil! - Teraz wszystko jasne, no bo czegóż można oczekiwać od debila w kościele? W dodatku prostaka.
Debilnego zachowania - i debil zaprezentował maksimum swego potencjału - cóż więcej mógł zrobić?.

Doznawszy ulgi towarzyszącej odkryciu zagadki mego współbrata debila, spokojnie już staram się ogarnąć wzrokiem i kontemplacją rozpiętego na krzyżu Jezusa, znajdującego się za prezbiterium.
Chrystus podnosi głowę i patrzy na mnie. Przenikliwy to wzrok. Po czole i policzkach płynie krew i kapie z brody na pierś.
Patrzy i kiwa przecząco głową.
Spuszczam swoją nędzną łepetynkę w dół.



I tak po dwóch tysiącach lat odczułem na sobie faryzeizm w czystej postaci.
Dziękuję Ci Chryste Panie za tę lekcję.
I przepraszam.

jacek-sychar

Re: Echo Słowa

Post autor: jacek-sychar » 27 paź 2019, 21:21

A mnie bardziej poruszył ten fragment:
Ukasz pisze:
27 paź 2019, 19:54
2 Tm 4, 6-9. 16-18
Najdroższy:
Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.
Pospiesz się, by przybyć do mnie szybko. W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął, ale mię wszyscy opuścili: niech im to nie będzie policzone. Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa.
Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków. Amen.
Jak często my, doświadczeni kryzysem, zostajemy opuszczeni przez: "przyjaciół", znajomych, rodzinę, czy nawet dzieci.
Oczywiście pomijam tutaj naszych współmałżonków, bo ich odejście, rozpoczyna efekt domina opuszczania nas przez innych.
Wtedy, gdy powinniśmy mieć wokół siebie jak najwięcej życzliwych, zostajemy sami.
Jedni nas opuszczają, bo lepiej się nie pchać między rozchodzących się małżonków. Inni chcą być nowocześni i nie chcą się opowiadać po żadnej ze stron. Inni są przy nas tylko wtedy, gdy jest miło i przyjemnie. A jeszcze inni nie rozumieją naszej postawy.

Jednych odpuszczamy sobie bez większego żalu bo i tak niewiele nas z nimi łączyło.
Ale niektóre odejścia są dla nas wyjątkowo bolesne. Zwykle dotyczy to kogoś z rodziny, którzy mieli stać po naszej stronie (w naszym wyobrażeniu).
Ale zdarzają się i rozczarowania postawami ludzi, którzy niby przeżyli podobne kryzysy jak my, a też w pewnym momencie nas zostawiają, bo ...

Jak wiele takich rozczarowań nas dotyka.
Ja przeżyłem takie rozczarowania i szczególnie dzisiaj to czytanie bardzo do mnie przemawia. Chyba po raz pierwszy zrozumiałem św. Pawła, który pisał te słowa opuszczony przez ludzi w więzieniu

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz » 27 paź 2019, 23:02

Mnie to też tak dotknęło. Nie chciałem o tym pisać, bo już tyle razy mi zarzucano obsesję na punkcie małżeństwa i opuszczenia, że zastanawiałem się, czy mam po kolei w głowie - więc umieściłem tylko ten cytat w modlitwie tygodniowej.
Dla mnie jednak siła tego Słowa polegała przede wszystkim na połączeniu tego doświadczenia opuszczenia z tym, co św. Paweł pisze dalej:
Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię
wyrwany też zostałem z paszczy lwa
- to już się stało! Mnie naprawdę wyrwał z paszczy lwa.
A dalej jest obietnica:
Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię
przyjmując do swego królestwa niebieskiego
I jeszcze więcej - to było "po coś":
żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii
Właśnie w tej sytuacji, dokładnie w tym środowisku, w tym punkcie odbywa się wielkie głoszenie Ewangelii, ono się dopełnia. Nie moim gadulstwem, nie dewocją, tylko piękną, wierną miłością mimo wszystko, wiernością Bogu i człowiekowi. Bóg mówi do mnie: wiem, jak to cię zabolało, ale zobacz, jak bardzo jesteś tu potrzebny, jak potrzebne jest twoje świadectwo, właśnie tu i właśnie takie.

jacek-sychar

Re: Echo Słowa

Post autor: jacek-sychar » 28 paź 2019, 7:33

Ukasz pisze:
27 paź 2019, 23:02
Właśnie w tej sytuacji, dokładnie w tym środowisku, w tym punkcie odbywa się wielkie głoszenie Ewangelii, ono się dopełnia. Nie moim gadulstwem, nie dewocją, tylko piękną, wierną miłością mimo wszystko, wiernością Bogu i człowiekowi. Bóg mówi do mnie: wiem, jak to cię zabolało, ale zobacz, jak bardzo jesteś tu potrzebny, jak potrzebne jest twoje świadectwo, właśnie tu i właśnie takie.
Pięknie Ukaszu.
Powtórzę za Tobą:
Nie gadulstwem, nie dewocją, tylko piękną, wierną miłością mimo wszystko, wiernością Bogu i człowiekowi.

Choć czasami tej wierności niektórzy nie doceniają, a niektórzy nawet uważają, że to jeszcze za mało. :(

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz » 28 paź 2019, 22:31

Tak Jacku. Wierność to podstawa. Bez niej nie byłoby miłości. Bez niej żadne słowo nie miałoby sensu, a praktyki religijne byłyby co najmniej dwuznaczne. Ja - od siebie - chcę więcej, chcę nie tylko być wierny, ale też kochać. Nie mi oceniać, czy to się udaje. Jestem natomiast pewien, że to, co się udaje, to dzięki sakramentom. I jakoś opowiadam o moim spotkaniu ze Słowem. Powoli realizuje się nawet to, o czym marzyłem zakładając ten wątek - więcej osób decyduje się podzielić swoim doświadczeniem. Również Ty, co mnie szczególnie cieszy.
https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-28
Ef 2, 19-22
Bracia:
Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus.
W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
Łk 6, 12-19
W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga.
Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą.
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.
A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.
Kościół jest zbudowany na fundamencie apostołów i proroków. Na ludziach. Jeszcze głębiej jest fundament fundamentów – Chrystus w jedności z Ojcem. Będąc człowiekiem potrzebował odnowienia więzi z Ojcem, żeby położyć następną warstwę. Potem powołał ich osobiście. Zaprawą łączącą te elementy była relacja między osobami. I tak dalej rósł Kościół, aż wreszcie ogarnął mnie. Stało się to wtedy, gdy miłość moich rodziców przyniosła owoc – mnie – a oni przynieśli swoje ukochane dziecko do chrztu. A gdy miłość między mną i moją żoną przyniosła owoc, zaniosłem swojego syna do chrztu.
Kochając innych, każdego inaczej i zgodnie z moim niepowtarzalnym powołaniem, jestem cegiełką i spoiwem Kościoła. Na tyle, na ile dobra jest moja relacja z Bogiem i z ludźmi. Na ile będę się starał dotknąć Jezusa, bo moc wychodzi od Niego. I na ile pozwolę się dotknąć innymi i Jemu pozwolę działać przeze mnie.
To, czy i jak będę kochał moją żonę, decyduje o sile lub słabości Kościoła w tym konkretnym miejscu. Nikt mnie w tej miłości nie zastąpi – tak, jak nikt nie mógł zastąpić apostołów w ich misji głoszenia Słowa i budowania Kościoła w ten sposób. Nikt, z żoną na czele, nie zwolni mnie z tej pięknej powinności i odpowiedzialności. Podobnie z innymi relacjami, z zachowaniem właściwej hierarchii.
Często słyszę, szczególnie w naszej wspólnocie i na 12 krokach, że nie powinienem budować na człowieku, tylko na Bogu. Ta alternatywa jest fałszywa. Bóg buduje na człowieku. Na mnie. Na moich relacjach. Nie na mojej doskonałości czy niezawodności, bo czegoś takiego po prostu nie ma, raczej na mojej słabości. Tak, jak ze słabości Piotra uczynił opokę, na której zbudował Kościół. Ja też mam budować w Bogu na człowieku. Nie łudząc się dojrzałością czy niezachwianą wiernością drugiego człowieka, tylko powierzając mu – jej – siebie. Ufając w jej dobro tylko o tyle, że jest cudownym dzieckiem Boga i choćby chciała, nie jest w stanie Bożego dobra w sobie zniszczyć.

Pantop
Posty: 3158
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop » 29 paź 2019, 9:26

Ewangelia wg św Łukasza 13, 18-21 pisze:

Jezus mówił: «Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki podniebne zagnieździły się na jego gałęziach».

I mówił dalej: «Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło».
Jest takie powiedzenie: Kiedy mędrzec wskazuje księżyc, głupiec patrzy na palec.
Nie doszukawszy się jednoznacznej informacji ile kilo/gramów ma jedna miara mąki, oraz nie odnajdując zdjęcia drzewa gorczycy z łacińską nazwą, zastosowaniem etc - dałem spokój.
Dotarło do mnie wreszcie, że to tylko porównanie, drogowskaz.
Na moment znów odczułem jak to jest być drugą postacią ze wzmiankowanego powiedzenia :| :|

I odetchnąłem :o
Dalej nic nie wiem, postaram się jednak napisać co mi się widzi.
A widzi mi się tak:
Maluśkie ziarenko i wielgachne drzewo.
To symbol przebogatego potencjału zawartego w informacji ziarenka, który w odpowiednich warunkach osiąga swą pełnię w wieeelkim drzewie.
Zakwas dodany do trzech miar mąki spełnia swą misję w momencie zakwaszenia całej mąki.
Nie 99%.
Całej.
Odczytuję, że podanie przez Chrystusa tych dwóch porównań jest celowe, bo uzupełniające się.
I tu już moja spekulacja:
- Cóż ci po wzroście, jeśli nie wierzysz?
- Cóż ci po wierze, jeśli nie wzrastasz?


No to.. pognałem..

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz » 29 paź 2019, 19:48

https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-29
Rz 8, 18-25
Bracia:
Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności nie z własnej chęci, ale ze względu na tego, który je poddał, w nadziei że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.
Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.
Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała.
W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy.
Ps 126 (125), 1-2ab. 2cd-3. 4-5. 6
Gdy Pan odmienił los Syjonu, *
wydawało się nam, że śnimy.
Usta nasze były pełne śmiechu, *
a język śpiewał z radości.

Mówiono wtedy między poganami: *
«Wielkie rzeczy im Pan uczynił».
Pan uczynił nam wielkie rzeczy *
i ogarnęła nas radość.

Odmień znowu nasz los, Panie, *
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją, *
żąć będą w radości.

Idą i płaczą *
niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością *
niosąc swoje snopy.
Łk 13, 18-21
Jezus mówił: «Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach».
I mówił dalej: «Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło».
Św. Paweł pisze o cierpieniu. Ja swoje doświadczenie nazywam po prostu bólem. Świadomość porzucenia, odrzucenia przez najbliższą osobę boli. Boli myśl o tym, że tak już może zostać na długie lata, do końca mojej ziemskiej wędrówki. Że na razie wszystko właśnie na to wskazuje. Bardzo mi brakuje bliskości z żoną.
Czytam, że nawet prawdziwego cierpienia, nie tylko tego mojego bólu, nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Że wtedy będzie mi się wydawać, że śnię, że usta moje będą pełne śmiechu, że język będzie śpiewał z radości. Że Pan uczyni dla mnie wielkie rzeczy. Niby to wiem, ale to jest jakaś zewnętrzna wiedza. Taka, która nie dociera do głębi, nie uśmierza bólu. Czuję raczej, że całą istotą swoją wzdycham oczekując przejścia z tego świata, idę i płaczę niosąc ziarno na zasiew.
Jednocześnie czuję, że mam to ziarno na zasiew, to ziarenko gorczycy, tę odrobinę zaczynu. Nadzieję. Jest naprawdę drobinką, ale nie ulotną, lecz twardą, stałą, konkretną. Gotową do tego, żeby kiedyś stała się drzewem, żeby zakwasiła (słodko) całe moje życie.

Zablokowany

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości