Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1903/czyt.php3
2 Sm 7, 4-5a. 12-14a. 16
Pan skierował do Natana następujące słowa: «Idź i powiedz mojemu słudze Dawidowi: To mówi Pan: „Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem.
Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki”».
Ps 89 (88), 2-3. 4-5. 27 i 29
Będę na wieki śpiewał o łasce Pana,
moimi ustami Twą wierność będę głosił przez wszystkie pokolenia.
Albowiem powiedziałeś: «Na wieki ugruntowana jest łaska»,
utrwaliłeś swą wierność w niebiosach.
«Zawarłem przymierze z moim wybrańcem,
przysiągłem mojemu słudze, Dawidowi:
Utrwalę twoje potomstwo na wieki
i tron twój umocnię na wszystkie pokolenia».
«On będzie wołał do Mnie: „Tyś jest Ojcem moim,
moim Bogiem, Opoką mego zbawienia”.
Na wieki zachowam dla niego łaskę
i trwałe z nim będzie moje przymierze».
Rz 4, 13. 16-18. 22
Bracia:
Nie od wypełnienia Prawa została uzależniona obietnica dana Abrahamowi i jego potomstwu, że będzie dziedzicem świata, ale od usprawiedliwienia z wiary.
I stąd to dziedzictwo zależy od wiary, by było z łaski i aby w ten sposób obietnica pozostała niewzruszona dla całego potomstwa, nie tylko dla potomstwa opierającego się na Prawie, ale i dla tego, które ma wiarę Abrahama. On to jest ojcem nas wszystkich – jak jest napisane: «Uczyniłem cię ojcem wielu narodów» – przed obliczem Boga. Jemu on uwierzył jako Temu, który ożywia umarłych, i to, co nie istnieje, powołuje do istnienia.
On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów, zgodnie z tym, co było powiedziane: «Takie będzie twoje potomstwo».
Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość.
Mt 1, 16. 18-21. 24a
Jakub był ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem.
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.
Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów».
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański.
albo
Łk 2, 41-51a
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy, szukając Go.
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie».
Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.
Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.
Druga perykopa ewangeliczna jest wyrazistą kontynuacją wczorajszych czytań: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Czemu szukacie Jezusa, skoro wiadomo, gdzie On jest, tuż obok, w tym, co należy do Ojca, w świętości, w ludzkim sercu, w głębi jestestwa każdego z nas.
Natomiast pierwsza z lekcji do wyboru wiąże się z pozostałymi czytaniami i odczytuję ją w kontekście małżeństwa. Przymierze wiary Boga z potomstwem Abrahama, Chrystusa z Jego Kościołem. Odzwierciedleniem tej więzi jest charyzmat sakramentu małżeństwa. Ludzkie działanie spojone wiarą z Bożym za sprawą Ducha świętego sprawia, że to, co nie istnieje, zostaje powołane do istnienia. W Zwiastowaniu zgoda Maryi otworzyła Bogu drogę do człowieczeństwa, Syn Boży przyszedł na świat. Wypowiadane przed ołtarzem „Tak!” również otwiera drogę Bogu drogę na ziemię, pozwala Mu stworzyć nowe ciało, jedno z dwojga osób, zespolone Jego miłością. I jeżeli małżonkowie nawet wbrew nadziei będą wierzyć nadziei, to zrealizuje się w nich, w ich więzi, Jego nieodwołane przymierze. Tamto trwało na wieki, to – do końca życia ludzkiego, do końca wspólnego „wieku” małżonków. Relacja między nimi będzie równie trwała i nienaruszalna, jak ta między ojcem i synem, rodzicem i jego dzieckiem, a jej owocem będzie potomstwo.
Św. Łukasz opisuje w istocie drugie zwiastowanie – Józefowi. On również słyszy, że z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło, że ona porodzi Syna, któremu Józef ma nadać imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów. Józef również wypowiada swoje „Fiat!”, poddaje się w ufności niepojętej woli Bożej i otwiera drogę zbawieniu. Wspólne „Tak!” tych małżonków, choć wypowiedziane w innym momencie i Bogu, a nie sobie nawzajem, to przełomowy punkt w historii zbawienia, kamień węgielny Nowego Przymierza. Jaką moc może mieć „Tak!” powiedziane Bogu i drugiemu człowiekowi w wierze i miłości! Uświadomienie sobie tego faktu stawia dla mnie powołanie do nierozerwalnego małżeństwa w zupełnie nowej perspektywie. Czy na pewno każdy jest zdolny do wiernej miłości aż do śmierci? Sam pewnie nie, może i tak, to nieistotne. W sakramencie otwiera się przed małżonkami taka potęga, że samo pytanie wydaje się być nie na miejscu. Czy rzeka, której drugiego brzegu nie potrafię dostrzec, wystarczy mi na zaspokojenie pragnienia? Wytrwanie w miłości małżeńskiej powinno być oczywistym minimum, a prawdziwym powołaniem jest przyjęcie i rozwinięcie całego bogactwa darów, jakie Pan daje nam w tym sakramencie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/2003p/czyt.php3
Lb 21, 4-9
Od góry Hor szli Izraelici w kierunku Morza Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny».
Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli więc ludzie do Mojżesza, mówiąc: «Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże». I wstawił się Mojżesz za ludem.
Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogoś wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.
Ps 89 (88), 2-3. 4-5. 27 i 29
Panie, wysłuchaj modlitwę moją,
a moje wołanie niech przyjdzie do Ciebie.
Nie ukrywaj przede mną swojego oblicza
nakłoń ku mnie Twe ucho,
w dniu, w którym Cię wzywam, szybko mnie wysłuchaj!
Poganie będą się bali imienia Pana,
a Twej chwały wszyscy królowie ziemi,
bo Pan odbuduje Syjon
i ukaże się w swym majestacie.
Pan przychyli się ku modlitwie opuszczonych
i nie odrzuci ich modłów.
Należy to zapisać dla przyszłych pokoleń,
lud, który się narodzi, niech wychwala Pana.
Spojrzał Pan z wysokości swego przybytku,
popatrzył z nieba na ziemię,
aby usłyszeć jęki uwięzionych,
aby skazanych na śmierć uwolnić.
J 8, 21-30
Jezus powiedział do faryzeuszów: «Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie».
Mówili więc Żydzi: «Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?»
A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeżeli bowiem nie uwierzycie, że Ja Jestem, pomrzecie w grzechach waszych».
Powiedzieli do Niego: «Kimże Ty jesteś?»
Odpowiedział im Jezus: «Przede wszystkim po cóż do was mówię? Wiele mam w waszej sprawie do powiedzenia i do osądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał, jest prawdomówny, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego». A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu.
Rzekł więc do nich Jezus: «Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja Jestem i że Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba».
Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego.
Pan przychyli się ku modlitwie opuszczonych... Wiemy, jak wielka to obietnica. Tak wielka, że niektórym z nas trudno w nią uwierzyć. Otacza nas śmierć. Pierwsze czytanie ukazuje śmierć wielu Izraelitów. Psalm zamyka obraz skazanych na śmierć. Chrystus także zaczyn swą mowę zapowiedzi śmierci, potem ją jeszcze powtarza. Pomrzecie w grzechach waszych. Czy chodzi tylko o to, że umrą nie pojednawszy się z Bogiem? Czy może raczej o to, że pogrążą się w swoich grzechach tak, że nie będą nawet w stanie wołać o ratunek. Zamkną się w niskości, w świecie. Do tego stopnia, że będą potrafili wznieść oczu ku niebu, ku temu i Temu, który nie jest z tego świata. Temu, który jest człowiekiem, ale wywyższonym, który w ten sposób objawia nam, że sam z siebie nic nie czyni, ale zawsze czyni to, czego Ojciec Go nauczył.
Wąż w rajskim ogrodzie. Węże pełzające wśród wędrującego, zniecierpliwionego ludu. Kąsają jadem palącym. Śmiercią. Grzechem. Szatan kąsa grzechem innych ludzi i moim własnym. Ten jad jest śmiertelny, ale mogę spojrzeć na wywyższonego Syna Człowieczego. Na wywyższenie człowieczeństwa poprzez czynienie woli Ojca, przez zaparcie się samego siebie aż do końca. W ten sposób Bóg odrywa się z niskości, do której się zniżył dla nas, ludzi, i wraca ku Sobie, ku wysokości. Jest w drodze do nieba. Umiera na krzyżu. Ten widok jest ratunkiem przed śmiercią. Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne (J 3,14-15). Nie tylko życie – życie wieczne!
Pan przychyli się ku modlitwie opuszczonych... Opuszczeni już tu, za życia przeżywają śmierć swojego małżeństwa. Jednego ciała, którego stanowią część. Przeżywają to jak własną śmierć, tak intensywnie, że woleliby tę inną śmierć. Lud idzie zniecierpliwiony przez pustynię tego świata. Węże o palącym jadzie kąsają ludzką miłość, jedność stworzoną przez Boga. Ten jad jest śmiertelny: wielką liczbę uczniów Pana dotknął dramat zdrady i rozwodu. Jedynym ratunkiem jest spojrzenie na wywyższonego Syna Człowieczego. Na zaparcie się siebie aż po pełną męki śmierć. Jeśli tylko ujrzę to wywyższenie, dotrze do mnie jego istota, uwierzę, że On Jest, moja miłość nie umrze. Nie wiem, czy znów połączę się tu z moją żoną, ale Chrystus uratuje moje małżeństwo we mnie. Jego dar, jego charyzmat, odciśnięty w głębi mojego jestestwa. Wystarczy, że spojrzę na Niego, jak przez krzyż przechodzi stąd do Ojca.
Pan przychyli się ku modlitwie opuszczonych...
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/2103p/czyt.php3
J 8, 31-42
Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli».
Odpowiedzieli Mu: «Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakże Ty możesz mówić: „Wolni będziecie”?»
Odpowiedział im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz Syn pozostaje na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie ma w was miejsca dla mojej nauki. Co Ja widziałem u mego Ojca, to głoszę; wy czynicie to, co usłyszeliście od waszego ojca».
W odpowiedzi rzekli do niego: «Ojcem naszym jest Abraham».
Rzekł do nich Jezus: «Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to dokonywalibyście czynów Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. Wy dokonujecie czynów ojca waszego».
Rzekli do Niego: «My nie urodziliśmy się z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga».
Rzekł do nich Jezus: «Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem sam od siebie, lecz On Mnie posłał».
Dzisiejsza Ewangelia to bezpośrednia kontynuacja wczorajszej. Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM. [...] Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego. Jezus mówi właśnie do tych, którzy po tych słowach wyrażających boskość Chrystusa uwierzyli w Niego. I nie próbuje ich ugłaskać: to są słowa ostre jak bicz. Na samym początku wymaga od nich, żeby uświadomili sobie własne zniewolenie, że są dopiero na początku długiej drogi. To wywołuje opór i zaraz słyszą słowa coraz cięższe, że oni chcą Go zabić. Ci, którzy uwierzyli w Niego, którzy po tym akcie wiary słuchają Go! Dalej jest jeszcze mocniej. W pierwszym zdaniu, którego nie objęła dzisiejsza perykopa, usłyszą, że diabła mają za ojca. Warto uświadomić sobie jeszcze jeden kontekst tych słów Chrystusa. Rozdział ósmy Ewangelii według św. Jana zaczyna się od sceny jawnogrzesznicy przyprowadzonej na ukamieniowanie. Ona słyszy od Jezusa: ja ciebie nie potępiam. A ci, którzy uwierzyli w Niego jako Boga słyszą: usiłujecie mnie zabić, macie diabła za ojca. Jezus widzi między nimi fundamentalną różnicę.
Jesteśmy potomstwem Abrahama, jednego mamy Ojca – Boga. To są szczere wyznania i nie są to puste słowa. Za nimi idzie przestrzeganie prawa, pobożne życie. Ci ludzie przyszli do świątyni, żeby słuchać Jezusa. To lud przymierza, który staje przed Bogiem. Teraz tym ludem jest Kościół. Chrystus mówi do nas: jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Nie jesteśmy wolni, nie znamy jeszcze prawdy. Jeśli temu zaprzeczymy, do nas skierowane będą następne słowa. Usiłujecie Mnie zabić, bo nie ma w was miejsca dla mojej nauki. Zaprzeczając swojemu grzechowi, zniewoleniu, ograniczonemu rozumieniu i wiedzy nie zostawiam miejsca na Jego naukę. Zamykam drogę przed prawdą i nie pozwalam się wyzwolić. Oddaję się we władzę innego – tego, który mnie przekonuje o mojej rzekomej doskonałości, który mamiąc fałszywą wolnością – zniewala, dając ułudę prawdy – jej pozbawia, obiecując życie – odbiera je. Usiłuję zabić Boga w sobie. To wielkie zagrożenie, stające zaraz u progu nawrócenia. Jezus o tym wie i dotyka tego miejsca od razu, kiedy człowiekowi najłatwiej to przyjąć. Nie potrzebowała tych słów skruszona jawnogrzesznica, a potrzebowali pobożni ludzie, którzy uwierzyli w Niego i zarazem uwierzyli, że zakończyli już swoje nawrócenie.
Jezus nie potępia pobożności i słuchania Go. Po prostu od tych, którzy uwierzyli, wymaga znacznie więcej. Jawnogrzesznicy też daje zadanie, zapewne dla niej niezwykle trudne: idź i nie grzesz więcej. Porzuć kochanka, wróć do męża. A do tych, ktoórzy trwają w wierności, mówi: jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Jawnogrzesznica przyjęła słowa Chrystusa. Dla wiernych Słowo okazało się trudniejsze. Zbliżam się do prawdy, ale jej nie znam. Chcę być wolny, ale nie jestem. To mój jedyny skarb: chcę i z tym moim marnym chceniem staję przed Bogiem.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/2203/czyt.php3
Rdz 17, 3-9
Abram padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił:
«Oto moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. Nie będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów. Sprawię, że będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie.
Przymierze moje, które zawieram pomiędzy Mną a tobą oraz twoim potomstwem, będzie trwało przez pokolenia jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa. I oddaję tobie i twym przyszłym potomkom kraj, w którym przebywasz, cały kraj Kanaan, jako własność na wieki i będę ich Bogiem».
Potem rzekł Bóg do Abrahama: «Ty zaś, a po tobie twoje potomstwo przez wszystkie pokolenia zachowujcie przymierze ze Mną».
Ps 105 (104), 4-5. 6-7. 8-9
Rozmyślajcie o Panu i Jego potędze,
zawsze szukajcie Jego oblicza.
Pamiętajcie o cudach, które On uczynił,
o Jego znakach, o wyrokach ust Jego.
Potomkowie Abrahama, słudzy Jego,
synowie Jakuba, Jego wybrańcy.
On, Pan, jest naszym Bogiem,
Jego wyroki obejmują świat cały.
Na wieki pamięta o swoim przymierzu,
obietnicy danej tysiącu pokoleń,
o przymierzu, które zawarł z Abrahamem,
przysiędze danej Izaakowi.
J 8, 51-59
Jezus powiedział do Żydów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ktoś zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki».
Rzekli do Niego Żydzi: «Teraz wiemy, że jesteś opętany, Abraham umarł, i prorocy – a Ty mówisz: „Jeśli ktoś zachowa moją naukę, ten śmierci nie zazna na wieki”. Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kimże Ty siebie czynisz?»
Odpowiedział Jezus: «Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest niczym. Ale jest Ojciec mój, co otacza Mnie chwałą, o którym wy mówicie: „Jest naszym Bogiem”. Lecz wy Go nie poznaliście. Ja Go jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy kłamcą. Ale Ja Go znam i słowo Jego zachowuję. Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał go i ucieszył się».
Na to rzekli do Niego Żydzi: «Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?»
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, Ja jestem».
Porwali więc kamienie, aby rzucić w Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni.
Dzisiejsze czytania pokazują zderzenie dwóch światów: tego ziemskiego i tego Bożego. Ten pierwszy to przemijanie, ograniczenie perspektywy do ludzkich możliwości. Ten drugi to, jak czytamy w psalmie, wieczność i wszechświat wypełniony intensywnym życiem: Jego wyroki obejmują świat cały, na wieki pamięta o swoim przymierzu. Żydzi słuchający Jezusa jeszcze przed chwilą (czytania z przedwczoraj, to to samo zdarzenie, ta sama rozmowa w świątyni) uwierzyli w Niego. Zrobili pierwszy, niewielki krok i wydawało im się, że już są na miejscu. Okazuje się jednak, w jak wielkim byli błędzie. Rzeczywiście porywają kamienie, żeby Go zabić, nie tylko chcą, ale usiłują to zrobić, podejmują konkretne działanie. Ich wiara w Pierwsze Przymierze też okazuje się dziurawa jak sito. W istocie nie wierzą w to, że Abraham żyje. A właśnie odwołaniem do tego podstawowego faktu Jezus zamknął usta sadyceuszom: czyż nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa "O krzaku", jak Bóg powiedział do niego: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba. Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie». (Łk 12, 26b-27) Abraham rozradował się z tego, że ujrzał Jego dzień. Nie tylko żyje, ale przeżywa radość. I nie czekał przez wieki na ten dzień, tylko go po prostu ujrzał. Tam nie ma czasu, nie ma przestrzeni, nie ma ograniczeń.
Boże przymierze i Boże życie należą do tamtej rzeczywistości. Jezus nie obiecuje swoim uczniom, że nie dotknie ich śmierć cielesna. To ciało, które teraz mam, nie będzie trwało na wieki. Nieśmiertelna jest moja dusza. Jego przymierze jest równie nieśmiertelne i także jest zakorzenione w tamtym wymiarze bez wymiarów. Jezus wielokroć powtarza swoim słuchaczom, że On sam, Jego słowa i Jego chwała nie są stąd, lecz od Ojca, nie są zamknięte w tym świecie, lecz przychodzą stamtąd i tam zmierzają.
Jedność małżonków wyraża i urzeczywistnia więzi miłości między Bogiem i Jego ludem, między Chrystusem i Kościołem. To Bóg powołuje ją do istnienia za zgodą i na prośbę narzeczonych. Jest trwała, bo należy do niego. Jest silniejsza niż śmierć, choć śmierć jednego z małżonków uchyla zobowiązanie do wyłączności w miłości. Tam, po drugiej stronie, ta wyłączność nie będzie już potrzebna, to jedno z ograniczeń, które straci ważność, nie będzie już stało na drodze do pełni zjednoczenia między ludźmi w Bogu. Tego, co Bóg powołał do istnienia na wieczność, człowiek nie jest w stanie unicestwić. Może tylko temu zaprzeczyć i o tym zapomnieć.
Każde małżeństwo jest to uratowania – a w zasadzie żadnego małżeństwa człowiek nie może zniszczyć. Może je jedynie zabijać w sobie, sprzeciwić się własnej miłości, którą Bóg odcisnął w sposób nieusuwalny w jego wnętrzu. Może także zawsze sięgnąć do tej Bożej pieczęci i pozwolić rozkwitnąć łasce. Niezależnie od postępowania małżonka może uratować swoją miłość, swoje małżeństwo w sobie, być nie tylko wiernym swojemu powołaniu, ale uczynić je żywym na Boży, pełny sposób. Jego małżeństwo jest do uratowania – jego powołaniem jest je ratować. Przede wszystkim przed własnym grzechem, zwątpieniem, fałszem, zniewoleniem. Moje małżeństwo jest do uratowania.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/2603/czyt.php3#czyt1
Iz 42, 1-7
To mówi Pan:
«Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi ledwo tlejącego się knotka. On rzeczywiście przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy».
Tak mówi Pan Bóg, który stworzył i rozpiął niebo, rozpostarł ziemię wraz z jej plonami, dał ludziom na niej dech ożywczy i tchnienie tym, co po niej chodzą.
«Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności».
Ps 105 (104), 4-5. 6-7. 8-9
Pan moim światłem i zbawieniem moim,
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia,
przed kim miałbym czuć trwogę?
Gdy mnie osaczają złoczyńcy,
którzy chcą mnie pożreć,
oni sami, moi wrogowie i nieprzyjaciele,
chwieją się i padają.
Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem,
moje serce nie poczuje strachu.
Choćby napadnięto mnie zbrojnie,
nawet wtedy ufność swą zachowam.
Wierzę, że będę oglądał dobra Pana
w krainie żyjących.
Oczekuj Pana, bądź mężny,
nabierz odwagi i oczekuj Pana.
J 12, 1-11
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta usługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi stopy, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.
Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten, który Go miał wydać: «Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» Powiedział zaś to nie dlatego, że dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem i mając trzos, wykradał to, co składano.
Na to rzekł Jezus: «Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie».
Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili zabić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.
Dzisiejsze teksty odnoszą się wprost do Niego – i właśnie dlatego powinienem je odnosić do siebie. Opisują jaki Jezus był i jest i do jakiej postawy mnie powołuje. Bóg przez Izajasza mówi to bardzo dobitnie: Ja, Pan, powołałem Cię. To On ujął mnie za rękę i ukształtował. On, który daje ludziom dech ożywczy i tchnienie. On, który stworzył i rozpiął niebo, rozpostarł ziemię wraz z jej plonami. Powołanie nie polegało na tym, że on mnie po prostu zawołał. Stanowiło część całego planu stworzenia, od początku, od rozpostarcia niebios. Cały świat powstał po to i w taki sposób, aby człowiek odpowiedział Bogu tak; cały świat, w którym ja żyję i który znam istnieje dla mnie tylko po to. On mnie kształtował krok po kroku, aby przeznaczyć do konkretnego zadania. On mnie podtrzymuje, ma we mnie upodobanie, jestem wybrany przez Niego, On sprawił, że Jego duch spoczął na mnie. Ujmuje za rękę i prowadzi. Dokąd?
Ja mam przynieść narodom Prawo. Nie przez wielką politykę i własną wielkość, dokładnie przeciwnie: mam nie podnosić głosu, nie powinno być słychać mojego krzyku. Mam nie łamać trzciny nadłamanej, nie gasić ledwo tlejącego się knotka. W ten sposób rzeczywiście przyniosę Prawo, będę nieść Ewangelię. Moja moc płynąca z niego ma polegać na tym, że nie zniechęcę się ani nie załamię, aż utrwalę Jego Prawo na ziemi, aż dam świadectwo Jego Ewangelii tu i teraz, w tym świecie, który dla mnie stworzył i w którym mnie postawił.
Waga tego zadania jest ogromna. Ustanowił mnie przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, mojego świadectwa wyczekują wyspy, wyczekują samotne, złamane serca, Pan czeka, abym otworzył oczy niewidomym, abym z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności.
Nie zostawia mnie samego: Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? Gdy mnie osaczają złoczyńcy, którzy chcą mnie pożreć, oni sami, moi wrogowie i nieprzyjaciele, chwieją się i padają. Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem, moje serce nie poczuje strachu. Choćby napadnięto mnie zbrojnie, nawet wtedy ufność swą zachowam.
Dokąd Bóg mnie prowadzi? Za Jezusem. Przez pocałunek zdrady. Przez opuszczenie przez wszystkich. I przede wszystkim przez szyderstwo świata wobec mojego wyboru i mojego bólu. Jesteś uczniem Chrystusa, dzieckiem Bożym? To On cię powołał do nierozerwalnego małżeństwa? On podtrzymuje Cię na tej drodze? Wszechmocny jest Twoim obrońcą? Nie poczujesz strachu, zachowasz ufność? Wybrałeś miłość bezwarunkową, ofiarowałeś samego siebie, stałeś się jednym ciałem z drugą osobą, powierzyłeś jej swoje życie aż do śmierci? Niesiesz ludziom Radosną Nowinę, masz być światłością dla narodów, otworzyć oczy niewidomym, z zamknięcia wypuścić jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności? Zostałeś sam, najbliższa osoba ma Cię za nic, nie masz prawa nawet wychowywać swoich dzieci, siedzisz w ciemności i zamknięciu, rozpaczliwie walczysz z pokusą ciała i beznadziei. Ty, który głosisz nierozerwalność małżeństwa, sklej na powrót swoje! Innym mówiłeś, jak na prawdziwym fundamencie zbudować rodzinę, odbuduj teraz własną! Niech Bóg odejmie Ci ten los, skoro cię miłuje.
Panie, niech się nie zniechęcę się ani nie załamię, aż wypełnię Twój plan tu na ziemi, aż dam świadectwo Twojej prawdzie, bo tego wyczekują inni porzuceni i dotknięci kryzysem, bo takiego światła potrzebuje świat.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/2703/czyt.php3
Iz 49, 1-6
Posłuchajcie mnie, wyspy! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie.
I rzekł mi: «Ty jesteś Sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię». Ja zaś mówiłem: «Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego». Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą.
A teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu Izraela. A mówił: «To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela! Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi»
Ps 71 (70), 1-2. 3-4a. 5-6b. 15 i 17
W Tobie, Panie, ucieczka moja,
niech wstydu nie zaznam na wieki.
Wyzwól mnie i ratuj w Twej sprawiedliwości,
nakłoń ku mnie swe ucho i ześlij ocalenie.
Bądź dla mnie skałą schronienia
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić,
bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą.
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.
Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, Tobie ufam od młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin,
od łona matki moim opiekunem.
Moje usta będą głosiły Twoją sprawiedliwość
i przez cały dzień Twoją pomoc,
bo nawet nie znam jej miary.
Boże, Ty mnie uczyłeś od mojej młodości
i do tej chwili głoszę Twoje cuda.
J 13, 21-33. 36-38
W czasie wieczerzy z uczniami Jezus wzruszył się do głębi i tak oświadczył: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie wyda». Spoglądali uczniowie jeden na drugiego, niepewni, o kim mówi.
Jeden z Jego uczniów – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: «Kto to jest? O kim mówi?» Ten, oparłszy się zaraz na piersi Jezusa, rzekł do Niego: «Panie, któż to jest?»
Jezus odparł: «To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu». Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wstąpił w niego Szatan.
Jezus zaś rzekł do niego: «Co masz uczynić, czyń prędzej!» Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: «Zakup, czego nam potrzeba na święto», albo żeby dał coś ubogim. On więc po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc.
Po jego wyjściu rzekł Jezus: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy.
Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale – jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię – dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie».
Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, dokąd idziesz?»
Odpowiedział Mu Jezus: «Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz».
Powiedział Mu Piotr: «Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie».
Odpowiedział Jezus: «Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz».
Znów słyszymy o powołaniu, znów od samego początku istnienia człowieka, jeszcze przed jego narodzeniem, i znów o powołaniu do apostolstwa. Powołał mnie Pan już z łona mej matki, Panie, Tobie ufam od młodości, Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin, od łona matki moim opiekunem. Abym nawracał, abym był światłością i to nie tylko dla moich bliskich, lecz także dla tych, którzy są daleko ode mnie i od Boga. Mam nieść Jego zbawienie aż po krańce ziemi. To powołanie stawia przede mną wybór. Judasz z powołania Jezusa stał się apostołem, jednym z dwunastu. Wypełniał to powołanie do czasu, a potem upadł. To nie było przesądzone: gdy on sam zwrócił serce ku złemu, Jezus wzruszył się do głębi. Do apostolstwa został powołany także św. Piotr i on także upadał. Raz, drugi, trzeci, i znowu. Usłyszał nawet, że jest szatanem. Nie rozumiał, w jaką drogę wyrusza Jezus. Nie znał swojej wiary, ani swojej siły. Wiedział tylko, że chce iść za swoim Panem. Nawet wtedy, gdy nie mógł tego zrobić. Nawet wtedy, gdy już mógł i gdy ta droga prowadziła na krzyż. Dosłownie, nie w przenośni.
Bóg mówi do Izraela – Ty jesteś Sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię». Odpowiedź przychodzi od konkretnej osoby. Przymierze między Bogiem a Jego ludem, między Chrystusem a Jego Kościołem, a zarazem między nim a każdym człowiekiem. To blask tej więzi odzwierciedla sakramentalne małżeństwo. Pan mówi do mnie. Ja zaś mówiłem: «Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego». Upadło to, co budowałem przez większą część mojego życia, trudziłem się na darmo, zużyłem swe siły, nic mi nie zostało – poza Jego obietnicą, Jego drogą i Jego nagrodą. Właśnie ta postawa – wierność i wytrwałość mimo pozornej przegranej w świecie – jest światłem, które mam nieść. Sobie, najbliższym, dalszym i aż po krańce ziemi.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/2803/czyt.php3
Iz 50, 4-9a
Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał pomóc strudzonemu krzepiącym słowem. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem.
Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem.
Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam.
Blisko jest Ten, który mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do mnie!
Oto Pan Bóg mnie wspomaga. Któż mnie potępi?
Ps 69 (68), 8-10. 21-22. 31 i 33-34
Dla Ciebie znoszę urąganie, hańba twarz mi okrywa,
dla braci moich stałem się obcym
i cudzoziemcem dla synów mej matki.
Bo gorliwość o dom Twój mnie pożera
i spadły na mnie obelgi złorzeczących Tobie.
Hańba złamała me serce i sił mi zabrakło,
czekałem na współczucie, lecz nikt się nie zjawił,
i na pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem.
Domieszali trucizny do mego pokarmu,
a gdy byłem spragniony, poili mnie octem.
Pieśnią chcę chwalić imię Boga
i wielbić Go z dziękczynieniem.
Patrzcie i cieszcie się, ubodzy,
niech ożyje serce szukających Boga.
Bo Pan wysłuchuje biednych i swoimi więźniami nie gardzi.
Mt 26, 14-25
Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam?» A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.
W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: «Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali spożywanie Paschy?»
On odrzekł: «Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: „Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie urządzam Paschę z moimi uczniami”». Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.
Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie wyda».
Bardzo tym zasmuceni, zaczęli pytać jeden przez drugiego: «Chyba nie ja, Panie?»
On zaś odpowiedział: «Ten, który ze Mną rękę zanurzył w misie, ten Mnie wyda. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził».
Wtedy Judasz, który miał Go wydać, rzekł: «Czyżbym ja, Rabbi?» Odpowiedział mu: «Tak, ty».
Znów bardzo owocne było dla mnie dzielenie się odbiorem Słowa na mityngu 12-krokowym na Skype.
Tak, jak we wczorajszych czytaniach, tematem jest powołanie i jego odrzucenie w działaniach Judasza. Nie wiem dlaczego, ale już wczoraj chodził mi po głowie ów tekst o słuchaniu jak uczniowie. Takie słuchanie może sprawić, że będę umiał pomóc strudzonemu krzepiącym słowem. Jest to jednak szczególny rodzaj słuchania: Pan oczekuje od słuchającego ucznia, aby się nie oparł ani się nie cofnął, żeby podał grzbiet swój bijącym i policzki swoje rwącym mu brodę, aby nie zasłaniał swojej twarzy przed zniewagami i opluciem.
Nie rozumiem, dlaczego Judasz wydał Jezusa. Nie tylko należał do grona 12 apostołów, ale jeszcze obdarzono go szczególnym zaufaniem, skoro trzymał pieczę nad wspólnymi pieniędzmi. Wydaje się jednak, że niemal do końca trwał w przekonaniu, że nie robi nic złego. On także, podobnie jak pozostali, dopytywał się: chyba nie ja? Czyżbym ja? Z opisu namaszczenia w Betanii wiemy, że podbierał pieniądze ze wspólnej kiesy. Po co? Przecież nie kupował sobie za wygodniejszego życia. Stale przebywał z Jezusem i pozostałymi apostołami. Nie przejadał tego, nie gromadził fortuny. Wydaje mi się, że miał jakiś swój plan, który uważał za lepszy niż Jezusowy. Może przygotowywał w swoim mniemaniu to, o czym opowiadali potem uczniowie idący do Emaus: a myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela (Łk 24, 21). Może prowadził racjonalne przygotowania do przewrotu i objęcia ziemskiej władzy przez Jezusa? Nie jest istotne, czy te daleko idące domysły są słuszne. Motywy jego działania mogły być zupełnie odmienne. Ważne, że były odmienne od Jezusowych. Że nie słuchał jak uczniowie. Że nie potrafił uniżyć samego siebie przyjąwszy postać sługi. W jego upadku były dwa punkty zwrotne. Nie była to wizyta u arcykapłanów. Jak czytamy we wczorajszej Ewangelii, według św. Jana, Szatan wstąpił w niego dopiero po rozmowie z Jezusem w czasie ostatniej wieczerzy. Dopiero po tym, jak usłyszał od Pana prawdziwy wymiar swego czynu i nie posłuchał, odrzucił Słowo, dał Szatanowi przystęp do swojej duszy. Popełnił grzech śmiertelny. Drugi moment przyszedł wtedy, gdy zdał sobie sprawę z konsekwencji swego czynu i nie uwierzył w Boże miłosierdzie. Zbyt długo szedł za własnym wyobrażeniem o Bogu, by w krytycznej chwili zdać sobie sprawę z Jego odmienności od człowieka, a szczególnie od niego samego.
Ofertę złożoną przez Judasza arcykapłanom – Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam? – można zrozumieć dwojako. Dajcie mi cokolwiek, a ja Go wydam. Czy macie do zaproponowanie coś tak cennego, żebym wydał Go? Widzę w tym obraz grzechów pośrednich i grzechu śmiertelnego. Dajcie mi cokolwiek, a ja tak troszkę się Go zaprę, pozostanę Jego uczniem, ale zrobię też małe miejsce dla siebie samego, a tak naprawdę dla Szatana. W powszednich grzechach sprzedaję Boga za bezcen. Robię to wciąż. To ciągłe kupczenie sobą może doprowadzić do tego, że przekroczę granicę i będę gotów sprzedać Go całkowicie. Zacząć rozważać cenę za całość. A może kilkadziesiąt lat życia, jakie mi pewnie zostały, spędziłbym nie w samotności, ale z jakąś atrakcyjną, młodą kobietą u boku? Jedną, potem drugą? W przyjemności i bez ograniczeń dekalogu? Bez stałego zapierania się siebie samego, tylko zapatrzonym w siebie? 30 srebrników może wyglądać bardzo atrakcyjnie. Nie przez przypadek Kościół w kolejnych dniach Wielkiego Tygodnia stawia przed nami postać Judasza. To bardzo realna, aktualna przestroga dla nas.
Jezus mówi dziś do nas: jeden z was Mnie wyda. Odpowiadam: chyba nie ja, Panie? Czyżbym ja, Rabbi? Może być tak, że usłyszę odpowiedź – tak, ty. Obym wtedy potrafił posłuchać jak uczniowie, pozwolił Mu pobudzić me ucho, otworzyć je, abym się nie oparł temu Słowu ani się nie cofnął się ku Złemu, zamiast iść za Nim, przez zniewagi i obelgi, hańbę i oplucie, samotność i pojenie octem. Obym w tym momencie szukał Boga, a On ożywił moje serce. Żeby wtedy ożyło, a nie umarło.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Nie chciałem nikomu zawracać głowy moją pisaniną w trakcie Triduum paschalnego, ale jedna myśl poruszyła mnie na tyle, że chcę się nią podzielić. Tym razem chodzi o Słowo - naprawdę jedno Słowo.
J 19, 28
Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę»
Jezus po wielogodzinnej męce na pewno był spragniony. Nie wydaje mi się jednak, żeby w tej chwili prosił o picie. Raczej wyrażał pragnienie, gorące oczekiwanie czegoś. Dla weryfikacji tego domysłu konieczne było sięgnięcie do tekstu oryginalnego, a to dla mnie trudne. Greki uczyłem się bardzo dawno i bardzo krótko, niewiele z tego zostało. Na szczęście teraz w sieci można znaleźć narzędzia tak pomocne, że nawet przy szczątkowej znajomości języka da się pewne rzeczy sprawdzić.

Pragnę - Διψῶ. Grecki czasownik dipseo pojawia się w nowym testamencie rzadko i niemal wyłącznie w Ewangelii według św. Jana i w Apokalipsie. Ciekawe są też dwa przypadki jego użycia w Ewangelii św. Mateusza (Mt 5, 6. 31-46), ale trzeba pamiętać, że ta ostatnia nie została spisana po grecku, lecz po aramejsku, co nakazuje ostrożność w wyciąganiu wniosków.
Słownikowo czasownik „pragnę” w zasadzie ogranicza się w grece do aspektu fizjologicznego, braku płynów. U św. Jana Ewangelisty to znaczenie także jest obecne, lecz jednocześnie zasadniczo poszerzone. W sposób najbardziej wyrazisty widać to w rozmowie Jezusa przy studni jakubowej – w Sycharze.
Przypomnijmy kluczową wymianę zdań:
J 4, 13b-15
Rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. 14 Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu». 15 Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać».
Jezus niewątpliwie odwołuje się do fizycznego odczucia Samarytanki, aby ją prowadzić ku rozumieniu innego wymiaru. Właściwym sensem kluczowego słowa jest jednak u Jezusa pragnienie Boga i zaspokojenie tej fundamentalnej potrzeby duszy. Jezus dając wodę przemieni człowieka w źródło. Tak naprawdę da mu nie tyle wodę, co Siebie samego, zamieszka w człowieku i sam będzie źródłem. Zwróćmy uwagę, że na początku rozmowy prosi kobietę, żeby dała mu się napić. Wyraża pragnienie. Chce otrzymać kubek wody, ale także i przede wszystkim chce w ten sposób dać jej życie, dać jej Siebie, dać jej źródło wody wytryskującej ku życiu wiecznemu. Pragnie zaspokajać najgłębsze pragnienie ludzkiej duszy.
Na krzyżu Jezus wypowiedział to słowo w chwili, gdy już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo i będąc tego świadom. Gdy wiedział, że źródło wody wytryskującej ku życiu wiecznemu jest już napełnione, gotowe i za chwilę wytryśnie. Pragnął, by to się stało. By ”Wykonało się!”, by On oddał ducha, by otworzyły się bramy zbawienia dla każdego człowieka. Dla mnie. Tam, na Golgocie, konając, Jezus nie myślał o tym, jak bardzo chciało Mu się pić, jak bardzo cierpiał. W tym ostatnim momencie wypełniło go pragnienie uratowania mnie. Widział mnie i nade wszystko pragnął, żeby we mnie wytrysnęło źródło wody – ku życiu wiecznemu. Żebym ja Jemu na to pozwolił. Obym Jemu na to pozwolił.
Oby każdy z nas Jemu na to pozwolił – przyjmijcie ode mnie proszę takie życzenia świąteczne.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2018, 9:01 przez Czarek, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Z postu usunięto linki do stron w języku obcym.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iv_18/0204/czyt.php3
Dz 2, 14. 22b-32
W dniu Pięćdziesiątnicy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił donośnym głosem:
«Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jeruzalem, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów! Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Boga został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówi o Nim:
„Miałem Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał. Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec rozkładowi. Dałeś mi poznać drogi życia i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim”.
Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. Więc jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego Potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi.
Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami».
Ps 16 (15), 1b-2a i 5. 7-8. 9-10. 11
Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się do Ciebie,
mówię do Pana: «Ty jesteś Panem moim».
Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem,
to On mój los zabezpiecza.
Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek,
bo serce napomina mnie nawet nocą.
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy,
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje.
Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje,
a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie,
bo w kraju zmarłych duszy mej nie zostawisz
i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie.
Ty ścieżkę życia mi ukażesz,
pełnię radości przy Tobie
i wieczne szczęście
po Twojej prawicy.
Mt 28, 8-15
Gdy anioł przemówił do niewiast, one pośpiesznie oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to Jego uczniom.
A oto Jezus stanął przed nimi, mówiąc: «Witajcie!» One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech udadzą się do Galilei, tam Mnie zobaczą».
Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: «Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdy spaliśmy. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu».
Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami, i trwa aż do dnia dzisiejszego.
Na początku Wielkiego Postu dywagowałem o pięknej jałmużnie połączonej z kontaktem z człowiekiem potrzebującym. Nic z tego nie wyszło. Na razie zostało puste gadanie / pisanie, może uda się je jeszcze kiedyś wypełnić treścią. Niech to zostanie jako zadanie na przyszłość.
Przerwałem (z przerwą) komentowanie czytań na okres Triduum i samego święta Zmartwychwstania. Po tych dniach całe to pisanie jawi się przede mną jako dość wyblakłe. Wydawało mi się ważne, ba, nawet miejscami mądre, a teraz mam wątpliwości, czy powinienem rozpraszać Wasze skupienie w tym uroczystym czasie. Potraktujcie to proszę jak swobodną rozmową przy świątecznym stole.
Ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei. Radość i ciało. Ty ścieżkę życia mi ukażesz, pełnię radości przy Tobie. Radość i droga. Pośpiesznie oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły. W środku nocy, po zakończeniu liturgii Nocy Paschalnej, widziałem zakonnice biegnące w radosnych podskokach i wołające: „Zmartwychwstał Pan!” Radość serca i ciała, która nie mieści się w środku człowieka i wylewa się na zewnątrz. A oto Jezus stanął przed nimi, mówiąc: „Witajcie!” One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: „Nie bójcie się!” Z tych słów dla mnie też bije radość. Zmartwychwstały Chrystus nie głosi niewiastom ważnych prawd objawionych, tylko wita się serdecznie z bliskimi mu osobami. One odpowiadają gestem pełnym hołdu, ale też czułości. Cielesnym. Objęły Go. Nie czuły się godne rzucić Mu w ramiona, ale objęciem Jego nóg wyraziły takie pragnienie chyba jeszcze mocniej.
Spotkanie osób – osób z Osobą. Radosnych dusz i ciał. To z tej komunii osób płynie charyzmat małżeństwa. Z niej wciąż może wytrysnąć źródło wody ku życiu wiecznemu. Już teraz. Zmartwychwstanie dokonało się w czasie, wkroczyło w życie doczesne człowieka. Jest obecne. Może wciąż rozbłysnąć w mnie i między nami.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Wczorajsza Ewangelia:
http://brewiarz.pl/iv_18/0304/czyt.php3
Maria Magdalena stała przed grobem, płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg.
I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?»
Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono».
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.
Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?»
Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę».
Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Mój Nauczycielu!
Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”».
Poszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom: «Widziałam Pana», i co jej powiedział.
przemówiła do mnie dopiero dziś – wraz z dzisiejszą:
http://brewiarz.pl/iv_18/0404/czyt.php3
Łk 24, 13-35
W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali.
On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało».
Zapytał ich: «Cóż takiego?»
Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli».
Na to On rzekł do nich: «O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między sobą: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?»
W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.
Ciało Jezusa Zmartwychwstałego było odmienione. Nie poznawali Go nawet ci, którzy Go najlepiej znali. Nie potrafili Go w każdym razie rozpoznać po cechach zewnętrznych, jak wygląd czy głos. Przychodziła jednak chwila, gdy to rozpoznanie następowało. Dla Marii Magdaleny był to moment, gdy usłyszała z Jego ust swoje imię. Dla uczniów w Emaus – łamanie chleba, czyli Eucharystia. Te dwie sytuacje mają ważną cechę wspólną: jest to aktywny kontakt z osobą. Jezus wzywa człowieka po imieniu, podaje mu samego Siebie w chlebie eucharystycznym. To otwiera oczy serca i uzdalnia do wiary w zmartwychwstanie, do odpowiedzi – także osobowej. Akt wiary nie ma tu nic z wiedzy, z teorii, idei. Cała dotychczasowa wiedza – znajomość Jego cech zewnętrznych, przemyślenia, pamięć Jego nauk - zawodzi. Wiara rodzi się, wręcz wybucha, z dotknięciem osoby.
W obu sytuacjach to Jezus podejmuje inicjatywę. To on wzywa po imieniu i daje Siebie. Czyni to wobec ludzi, którzy nie uwierzyli w zmartwychwstanie. Uczniowie idący do Emaus najwyraźniej słyszeli o relacji kobiet, które Go spotkały, ale nawet nie wspominają o tym swojemu rozmówcy. Dopóki nie potwierdzili tego apostołowie, była to dla nich czcza kobieca gadanina niewarta uwagi. Uciekali w smutku. Jednocześnie wydarzenia te były dla nich ważne i wykazali się dużą troską o nieznajomego towarzysza podróży. Nic wprawdzie do nich tak naprawdę nie dotarło, ale wciąż byli gotowi rozmawiać, słuchać, patrzeć. Była w nich iskra dobra, jeszcze nie nawrócenie – ono nastąpi dopiero po rozpoznaniu Go – ale jakaś otwartość na nie. I tych ludzi sam Chrystus dopuszcza do Eucharystii. Nie dlatego, że byli tego godni, ale po to, żeby dotknęli Jego osoby, uwierzyli, wkroczyli na drogę nawrócenia. Tego nie da się wprost przełożyć wprost na jakąkolwiek sytuację wokół nas. Zwraca mi jednak bardzo mocno uwagę na to, że Jezus ofiarując mi Siebie w Swoim Ciele nie patrzy na to, co robiłem wcześniej, tylko na moją gotowość w tej chwili, skierowaną ku przyszłości. Daje mi Siebie nie jako nagrodę, lecz zadanie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Tym razem czytanie z Dziejów Apostolskich dotarło do mnie dopiero wraz dzisiejszą kontynuacją i Ewangelią:
http://brewiarz.pl/iv_18/0404/czyt.php3
http://brewiarz.pl/iv_18/0504/czyt.php3
Dz 3, 1-26
Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Umieszczano go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wchodzących do świątyni prosił o jałmużnę. Ten, zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę.
Lecz Piotr, przypatrzywszy się mu wraz z Janem, powiedział: «Spójrz na nas!» A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. «Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr – ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga.
A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga. I rozpoznawali w nim tego człowieka, który siedział przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co go spotkało.
Gdy chromy, uzdrowiony, trzymał się Piotra i Jana, cały lud zdumiony zbiegł się do nich w krużganku, który zwano Salomonowym.
Na ten widok Piotr przemówił do ludu: «Mężowie izraelscy! Dlaczego dziwicie się temu? I dlaczego także patrzycie na nas, jakbyśmy własną mocą lub pobożnością sprawili, że on chodzi? Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg ojców naszych wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami.
I przez wiarę w Jego imię temu człowiekowi, którego oglądacie i którego znacie, imię to przywróciło siły. Wiara wzbudzona przez niego dała mu tę pełnię sił, którą wszyscy widzicie.
Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone, aby nadeszły od Pana dni ochłody, aby też posłał wam zapowiedzianego Mesjasza, Jezusa, którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, co od wieków przepowiedział Bóg przez usta swoich świętych proroków.
Powiedział przecież Mojżesz: „Proroka jak ja wzbudzi wam Pan, Bóg nasz, spośród braci waszych. Słuchajcie Go we wszystkim, co wam powie. A każdy, kto nie posłucha tego Proroka, zostanie usunięty z ludu”. Zapowiadali te dni także wszyscy prorocy, którzy przemawiali od czasów Samuela i jego następców.
Wy jesteście synami proroków i przymierza, które Bóg zawarł z waszymi ojcami, kiedy rzekł do Abrahama: „Błogosławione będą w potomstwie twoim wszystkie narody ziemi”. Dla was najpierw wskrzesił Bóg Sługę swego i posłał Go, aby błogosławił każdemu z was w odwracaniu się od grzechów»
Łk 24, 35-48
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.
A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»
Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich.
Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.
I rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego».
W imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom. W Jego imię Piotr uzdrawia chromego od urodzenia - nie własną mocą lub pobożnością. To Jego imię przywróciło siły choremu człowiekowi - przez wiarę w imię Jezusa Chrystusa. Wiara i imię: nie wiara w treści, tylko wiara w Jezusa Chrystusa. Relacja między osobami. Nie pobożność kogokolwiek, choćby samego św. Piotra, tylko po prostu więź z Jezusem. Więź między osobami. Istota nawrócenia, istota chrześcijaństwa, droga zbawienia. I taka moc, że przez tę więź sam Chrystus może wkroczyć i uzdrowić z każdej niemocy.
To dlatego małżeństwo jest szczególną drogą człowieka do Boga, odzwierciedla więź między Chrystusem a Kościołem, a jego fundamentem jest Duch Święty, obecny w miłości małżeńskiej mocą sakramentu. I dlatego może przetrwać wszystko, jeśli tylko będę działać w Jego imię - pozwolę Mu w nim działać.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iv_18/0604/czyt.php3
Dz 4, 1-12
Gdy Piotr i Jan przemawiali do ludu, po uzdrowieniu chromego, podeszli do nich kapłani i dowódca straży świątynnej oraz saduceusze oburzeni, że nauczają lud i głoszą zmartwychwstanie umarłych w Jezusie. Zatrzymali ich i oddali pod straż aż do następnego dnia, bo już był wieczór. A wielu z tych, którzy słyszeli naukę, uwierzyło. Liczba mężczyzn sięgała pięciu tysięcy.
Następnego dnia zebrali się ich przełożeni i starsi, i uczeni w Jeruzalem: arcykapłan Annasz, Kajfasz, Jan, Aleksander i ilu ich było z rodu arcykapłańskiego. Postawiwszy ich pośrodku, pytali: «Czyją mocą albo w czyim imieniu uczyniliście to?»
Wtedy Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: «Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek odzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych – że dzięki Niemu ten człowiek stanął przed wami zdrowy.
On jest kamieniem odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni».
Ps 118 (117), 1b-2 i 4. 22-24. 25-27a
Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *
bo Jego łaska trwa na wieki.
Niech dom Izraela głosi: †
«Jego łaska na wieki». *
Niech wyznawcy Pana głoszą: «Jego łaska na wieki».
Kamień odrzucony przez budujących †
stał się kamieniem węgielnym. *
Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach.
Oto dzień, który Pan uczynił, *
radujmy się nim i weselmy.
O Panie, Ty nas wybaw, *
pomyślność daj nam, o Panie!
Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie, †
błogosławimy wam z Pańskiego domu. *
Pan jest Bogiem i daje nam światło.
J 21, 1-14
Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili.
A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus.
A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?»
Odpowiedzieli Mu: «Nie».
On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.
Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci.
A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę.
To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.
Warto spojrzeć na kontekst tego ukazania się Jezusa. Św. Jan Ewangelista opowiada o czterech kolejnych spotkaniach Zmartwychwstałego. Najpierw Marii Magdalenie, która zaraz opowiedziała to apostołom. Potem im samym bez Tomasza i następnie znów z Tomaszem. Już w czasie pierwszego z nich Jezus powierzył im misję apostolską: Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Miało się więc spełnić to, co zapowiedział przy pierwszym spotkaniu: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. A oni poszli... łowić ryby. Piotr jako pierwszy. On, powołany jako pierwszy z apostołów. Jezus zabierał go wszędzie, także na Górę Przemienienia, wskrzeszenie córki Jaira, do Ogrodu Oliwnego. To jemu Jezus powiedział: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. On wraz z Janem poszedł do grobu i uwierzył w zmartwychwstanie, a potem dwa razy spotkał Zmartwychwstałego i został posłany. I poszedł łowić ryby. Wrócił tam, gdzie był przed poznaniem Chrystusa.
Coś się jednak w nim zmieniło. Gdy z pomocą drugiego człowieka dotarło do niego, że oto znów zjawia mu się Jezus, wyskakuje z łodzi i płynie do Niego wpław. W tym niestałym człowieku była już taka miłość do Boga, że właśnie w tym momencie Jezus potwierdza ostatecznie jego władzę pasterską:
J 21, 15-19
A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje!» I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje!». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
Jezus pyta Piotra o tę miłość trzy razy. Jest cierpliwy. I wreszcie na tej skale buduje Kościół.
Sam Piotr mówi o Jezusie, że to On jest kamieniem odrzuconym przez budujących, który stał się głowicą węgła. Jednocześnie on jest kamieniem, który stał się głowicą węgła, skałą, na której Chrystus zbudował Kościół. Kamieniem, który sam siebie odrzucił i poszedł na ryby. Bóg wezwał go po raz kolejny – pójdź za mną! Tym razem skutecznie.
Postawa Piotra, który zarazem wierzy i wątpi, ma nadzieję i ją traci, kocha żywiołowo i się tej miłości zapiera – jest mi bardzo bliska. Ten etap szarpania się, ciągłego upadania i bycia podnoszonym przez cierpliwego Boga, to moje życie. Bóg powierzył mi cząstkę Swojego Kościoła: moje małżeństwo. Powiedział mi, że buduje je na mnie i że będzie nierozerwalne. Bramy piekielne go nie przemogą. Sam siebie odrzucam, ale Bóg za każdym razem umieszcza mnie w samym środku fundamentu. Cierpliwie, aż do skutku. Czeka, żebym wreszcie uświadomił sobie wielkość mojego powołania i przestał ciągle chodzić na ryby.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iv_18/0704/czyt.php3
Dziś poruszył mnie przede wszystkim psalm – wklejam go w całości, wyróżniając jedynie pogrubieniem wersety z czytania mszalnego:
Ps 118 (117), 1bc i 14-15b. 16-18. 19-21
1 Alleluja.
Dziękujcie Panu, bo jest dobry,
bo łaska Jego trwa na wieki.

2 Niech mówi dom Izraela:
«Łaska Jego na wieki».
3 Niech mówi dom Aarona:
«Łaska Jego na wieki».
4 Niech mówią bojący się Pana:
«Łaska Jego na wieki».

5 Zawołałem z ucisku do Pana,
Pan mnie wysłuchał i wywiódł na wolność.
6 Pan jest ze mną, nie lękam się:
cóż mi może zrobić człowiek?
7 Pan ze mną, mój wspomożyciel,
ja zaś będę mógł patrzeć z góry na mych wrogów.

8 Lepiej się uciec do Pana,
niż pokładać ufność w człowieku.
9 Lepiej się uciec do Pana,
niżeli zaufać książętom.

10 Osaczyły mnie wszystkie narody,
lecz starłem je w imię Pańskie.
11 <Osaczyły mnie w krąg, tak, osaczyły mnie,
lecz starłem je w imię Pańskie>.
12 Osaczyły mnie w krąg jak pszczoły,
paliły jak ogień ciernie:
lecz starłem je w imię Pańskie.

13 Popchnięto mnie, popchnięto, bym upadł,
lecz Pan mi dopomógł.
14 Pan, moja moc i pieśń,
stał się moim Zbawcą.
15 Okrzyki radości i wybawienia
w namiotach ludzi sprawiedliwych:
Prawica Pańska moc okazuje,
16 prawica Pańska wysoko wzniesiona,
prawica Pańska moc okazuje.
17 Nie umrę, lecz będę żył
i głosił dzieła Pańskie.
18 Ciężko mnie Pan ukarał,
ale na śmierć mnie nie wydał.

19 Otwórzcie mi bramy sprawiedliwości:
chcę wejść i złożyć dzięki Panu.
20 Oto jest brama Pana,
przez nią wejdą sprawiedliwi.
21 Dziękować Ci będę, że mnie wysłuchałeś
i stałeś się moim zbawieniem.


22 Kamień odrzucony przez budujących
stał się kamieniem węgielnym.
23 Stało się to przez Pana:
cudem jest w oczach naszych.
24 Oto dzień, który Pan uczynił:
radujmy się zeń i weselmy!
25 O Panie, wybaw!
O Panie, daj pomyślność!

26 Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie!
Błogosławimy wam z domu Pańskiego.
27 Pan jest Bogiem:
niech nas oświeci!
Ścieśnijcie szeregi, z gałęziami w rękach,
aż do rogów ołtarza.

28 Jesteś moim Bogiem, chcę Ci dziękować:
Boże mój, chcę Ciebie wywyższać.
29 Wysławiajcie Pana, bo dobry;
bo łaska Jego na wieki.
Odnajduję w tych słowach siebie, swoją historię. To, co mnie spotkało, moją aktualną sytuację i drogę, na jaką Bóg mnie wzywa.
Popchnięto mnie, popchnięto, bym upadł. Ciężko mnie Pan ukarał, ale na śmierć mnie nie wydał. Doświadczenie kryzysu było uderzeniem, które mną zachwiało. Miałem doświadczenie bliskości śmierci – jej pragnienie, spojrzenie na własne życie jako na rozdział już zamknięty, gdy zabrakło nadziei i nie potrafiłem już nawet marzyć, że będzie lepiej.
Zawołałem z ucisku do Pana, Pan mnie wysłuchał, nie wydał mnie na śmierć, nie oddał mnie śmierci. Prawica Pańska moc okazała, prawica Pańska wysoko wzniesiona – pokazała mi bramę Pana, bramę, przez którą wiedzie droga sprawiedliwych. Lepiej się uciec do Pana, niż pokładać ufność w człowieku, Pan jest moją mocą i pieśnią, moim Zbawcą; gdy On jest ze mną, nie muszę się lękać, cóż mi może zrobić człowiek? Nie umrę, lecz będę żył i głosił dzieła Pańskie. Pan mnie wysłuchał i wywiódł na wolność.
Zostałem odrzucony przez tę, która miała wraz ze mną budować, miałem być wyrzucony poza nasz wspólny dom. A Pan sprawił cud i stałem się głowicą węgła naszego domu. Stało się to przez Pana, mocą Jego prawicy, jest to cudem w oczach moich.
Oto dzień, który Pan uczynił – nie dzień śmierci i upadku, lecz dzień wybawienia i wolności: radujmy się zeń i weselmy! Jesteś moim Bogiem, chcę Ci dziękować: Boże mój, chcę Ciebie wywyższać, dziękować Ci będę, że mnie wysłuchałeś
i stałeś się moim zbawieniem.
To nie jest droga, którą już przebyłem, lecz ta, którą wciąż idę. Wszystkie te etapy wciąż się przeplatają. Krzyż jest i za mną i przede mną, podobnie jak radość z Jego wybawienia. Ja się wciąż nawracam, wciąż za mało, a On wciąż mnie zbawia.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iv_18/0804/czyt.php3
Dziś chciałbym podzielić się krótko refleksją nad dwoma słowami Chrystusa – za to powtórzonymi dwa razy.
J 20, 19-31
Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».
Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»
Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».
A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam! » Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».
Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».
I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.
Jezus mówi bardzo wyraźnie, co przede wszystkim przynosi nam Swoim zmartwychwstaniem: Swój pokój. Uczniowie uradowali się, Tomasz wątpił, potem wszyscy znów trwali w lęku i zamknięciu. Dar Chrystusa docierał do nich powoli. Dopiero zasłanie Ducha Świętego pozwoliło apostołom doświadczyć pełniej Bożego pokoju, potem stale w nim wzrastali.
Dyskutowałem nie raz tu na forum, czy trwając w samotności i wierności powinienem dążyć do szczęścia i być szczęśliwy. Oczywiście zdarzają się chwile radości, może nawet szczęścia, ale nie jest to stan, który towarzyszy mi stale. Odczuwam także ból porzucenia, rany pozostawione przez grzechy moje własne i innych. Tym, co Bóg daje mi trwale, jest Jego pokój. Nie zawsze potrafię go uświadomić sobie, przeżyć, ochronić, uszanować, ale zawsze jest stawiany przede mną przez Niego. To jest trwały owoc wierności i podążania za Panem. Towarzyszy mi w radości i w cierpieniu. Pozwala wyciszyć się i otworzyć na Jego obecność. Pokój Wam!
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iv_18/0904/czyt.php3
Ps 40 (39), 7-8a. 8b-10. 11
Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi,
lecz otwarłeś mi uszy;
nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy.
Wtedy powiedziałem: «Oto przychodzę.
W zwoju księgi jest o mnie napisane:
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże,
a Twoje prawo mieszka w moim sercu».
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu
i nie powściągałem warg moich, o czym Ty wiesz, Panie.
Sprawiedliwości Twojej nie kryłem w głębi serca,
głosiłem Twoją wierność i pomoc.
Nie taiłem Twojej łaski ani Twej wierności
przed wielkim zgromadzeniem.
Hbr 10, 4-10
Bracia:
Niemożliwe jest to, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy. Przeto Chrystus, przychodząc na świat, mówi: «Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: „Oto idę, w zwoju księgi napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją, Boże”».
Wyżej powiedział: «Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzechy nie chciałeś, i nie podobały się Tobie», choć składa się je na podstawie Prawa. Następnie powiedział: «Oto idę, abym spełniał wolę Twoją». Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
Łk 1, 26-38
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami».
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.
Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».
Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»
Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».
Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa». Wtedy odszedł od Niej anioł.
Dla mnie dzisiejsze teksty mówią o powołaniu. Bóg otwiera moje uszy, a ja powinienem odpowiedzieć: oto przychodzę. Wtedy może dotrzeć do mnie prawda o Bożym planie dla mnie, o Jego woli względem mnie, o moim powołaniu. Ono jest zapisane w zwoju księgi – u Boga. Jednak już w następnym wersie czytam, że Jego prawo mieszka w moim sercu, że wypełnienie Jego woli jest dla mnie radością. Nie chodzi więc o to, żebym złamał swoją wolę i poświęcił się dla Boga. On przewidział dla mnie coś, co będzie dla mnie radością, coś, co jest złożone gdzieś głęboko we mnie. Odkrywanie Bożego powołania odbywa się przez słuchanie Boga i zarazem patrzenie w głąb siebie, poznanie samego siebie, wrażliwość na głos sumienia. Ten plan jest dziełem Boga, ale złożony w moim sercu i tam mam go odnaleźć. To poszukiwanie powinno być sumienne, dociekliwe, rozsądne, krytyczne, otwarte. Znakomitą ilustracją tej drogi jest scena zwiastowania. Zaczyna się od pozdrowienia. Bóg mówi człowiekowi, że to, co dla niego przygotował, jest wspaniałe. Maryja odpowiada nie słowem, lecz głębokim namysłem, jest też w tym jakaś bojaźń Boża. Dzięki temu jest w stanie przyjąć pokrzepienie, pokój i zarazem doprecyzowanie owego planu. Dopiero wtedy przychodzi czas na pytanie z jej strony: przeanalizowała racjonalnie możliwość realizacji tego planu i trafiła na zagadkę. Pyta Boga, jak on zamierza zrobić to, co po ludzku nie jest możliwe. Otrzymuje odpowiedź: Ja w tym będę, do ciebie należy tylko przyjęcie Mnie, Mojego działania. Maryja odpowiada – tak, przyjmuję to słowo, tę obietnicę, to powołanie. Odkrywa to w sobie: jest służebnicą Pańską, jej najgłębszą wolą jest służyć Panu, to jest to, czego najbardziej pragnie. O to zaczyna się modlić: niech mi się stanie według twego słowa, niech się wypełni Boża wola względem mnie. Oto przychodzę, oto idę, abym spełniała Twoją wolę, właśnie to mieszka w moim sercu, to jest moją radością. Niedługo później Maryja podzieli się tą radością z Elżbietą: raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy (Łk 1, 47). Odkrycie swojego powołanie i pójście za nim rodzi w człowieku radość.
Dobrze wiemy, że ta droga zaprowadziła Maryję na Golgotę. Realizacja powołania to nie tylko radość, nie polega na tym, że w każdym momencie robię to, co mnie cieszy, że każdy dobry wybór będzie źródłem radości, zadowolenia, czy wręcz przyjemności. Stale będzie mu towarzyszyć co innego: na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. Jest to droga za Chrystusem, uświęcona Jego ofiarą, ofiarą Jego ciała – dokonaną tu na ziemi, w świecie doczesnym. Ta droga przez życie została przez Jego ofiarę uświęcona, przebóstwiona, Bóg jest w niej obecny. Realizacja powołania jest drogą z Nim, jest pełna łaski i błogosławieństwa. Tak w radości zwiastowania, jak trwaniu u stóp Jego krzyża.
Zablokowany