Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.katolik.pl/ii_18/2002/czyt.php3
Iz 55, 10-11:
Tak mówi Pan Bóg:
«Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa».
Ps 34 (33), 4-5. 6-7. 16-17. 18-19
Wysławiajcie razem ze mną Pana,
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał
i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością,
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał,
i uwolnił od wszelkiego ucisku.
Oczy Pana zwrócone na sprawiedliwych,
uszy Jego otwarte na ich wołanie.
Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym,
by pamięć o nich wymazać z ziemi.
Pan słyszy wołających o pomoc
i ratuje ich od wszelkiej udręki.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu,
ocala upadłych na duchu.
Mt 6, 7-15:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.
Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię! Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień».
Dzisiejsze czytania przynoszą teksty dobrze znane. Obraz Słowa z Księgi Izajasza był czytany niedawno, w niedzielę Chrztu Pańskiego, jest zresztą w ogóle często wykorzystywany. Psalm zawiera treści bardzo typowe dla całej księgi – co nic nie ujmuje z jego piękna. Jedna z użytkowniczek forum miała dziś pierwszą sprawę rozwodową i takie słowa mogły być wielkim pokrzepieniem. Podobnie jak modlitwa Ojcze nasz. Nie zmienia to faktu, że jest to fragment Ewangelii który znamy najlepiej, wymawialiśmy go z pamięci tysiące razy. Trudno, żeby te teksty czymś zaskoczyły...
W moim przypadku stało się jednak zupełnie inaczej. Po raz pierwszy zwróciłem uwagę na coś, co mi dotąd umykało. Jak Słowo wraca do Boga? Jak może zawsze przynosić owoce, skoro człowiek jest wolny i może je odrzucić?
Nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem – raz posłane pozostaje tam, dopóki nie przyniesie owocu, dopóki człowiek nie pozwoli Mu urosnąć w sobie. Ale jak wraca?
Widzę tylko jedną drogę – przez modlitwę. Słowo jest posłane do mnie, abym je z powrotem oddał Bogu. Aby to uczynić, muszę wpuścić je do mojego wnętrza. To ja jestem ziemią, którą Słowo nawadnia i użyźnia, i zarazem rośliną, która na niej rośnie, czerpie tę Wodę korzeniami, ona przenika przez nią całą aż do pąków, do owoców. Siłą, która ciągnie te życiodajne soki wzwyż, jest modlitwa, modlitwa Słowem. Ono wtedy przenika i przemienia człowieka.
Chyba nie chodzi o samo Pismo Święte. To może być każdy tekst napisany pod natchnieniem Ducha Świętego. To może być głos sumienia. To w ogóle nie musi być tekst – przesłaniem od Niego jest też piękno stworzenia czy miłość ukochanej osoby. Ja mam rozpoznać w tym Jego tchnienie i oddać je w modlitwie.
Pismo Święte wydaje mi się jednak fundamentem. Modlitwa tekstami biblijnymi ma szczególny smak i moc. Wejście w tę treść, rozważanie jej, zgłębianie, odkrywanie w nim Jego oblicza. Dziecięca radość z tego odkrycia – Tato, zobacz, co znalazłem! Czasem wyrzut sumienia, gdy widzę sprzeczność moich uczynków z tym, co się wyłania spośród wierszy Pisma. Jeśli tylko Słowo ożyje w nas, nie przepływa szybko jak woda przez idealnie gładką i szeroką rurę, lecz sączy się powoli wypełniając wnętrze człowieka, wraca do swego źródła i wtedy dokonuje tego, co On chciał.
Ojcze nasz... Słowa tak znane, tak oswojone, że często przechodzą przeze mnie niemal mnie nie dotykając. A to jest to Słowo, które ma wpaść w glebę, nawodnić ją, przejść przeze mnie i dopiero wtedy wznieść się ku Bogu. Ojcze nasz, który jesteś... Przeżycie obecności Boga, jego realności... Każde ze słów niesie treść, w którą można głęboko wchodzić.
KKK 2766
Jezus nie pozostawia nam jednak jakiejś formuły do mechanicznego powtarzania (Por. Mt 6, 7; 1 Krl 18, 26-29). Jak w każdej modlitwie ustnej, przez Słowo Boże Duch Święty uczy dzieci Boże modlitwy do Ojca. Jezus podaje nam nie tylko słowa naszej synowskiej modlitwy, ale równocześnie daje Ducha, przez którego stają się one w nas "duchem i życiem" (J 6, 63). Co więcej, na dowód i dla umożliwienia naszej synowskiej modlitwy Ojciec "wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze!" (Ga 4, 6). Nasza modlitwa wyraża przed Bogiem nasze pragnienia. Ojciec, "Ten, który przenika serca... zna zamiar Ducha... że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą" (Rz 8, 27). Modlitwa do naszego Ojca łączy się z misterium posłania Syna i Ducha.
Modląc się, nie bądźmy gadatliwi jak poganie. Nie wymyślajmy wyszukanych fraz, tylko spróbujmy odkryć, ożywić w sobie Jego Słowo. Niezmienne, stałe, a zarazem wciąż nowe i zaskakujące. Tato, zobacz co znalazłem!
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.katolik.pl/ii_18/2102p/czyt.php3
Jon 3, 1-10:
Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: «Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam». Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak powiedział Pan.
Niniwa była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: «Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona».
I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i przyoblekli się w wory od najstarszego do najmłodszego. Doszła ta sprawa do króla Niniwy. Powstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz, przyoblókł się w wór i usiadł na popiele. Z rozkazu króla i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie, co następuje:
«Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Ludzie i zwierzęta niech przyobleką się w wory. Niech żarliwie wołają do Boga! Niechaj każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się zwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, i nie zginiemy?»
Zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.
Ps 51 (50), 3-4. 12-13. 18-19:
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Stwórz, Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.
Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz,
a całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony,
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.
Łk 11, 29-32:
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: «To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz».
Dziś znów mamy tekst, które były niedawno był czytany w czasie niedzielnej liturgii (21.01). I znów wracają tematy z ostatnich dni: nawrócenie, skrucha. Jako temat pojawia się także samo powtórzenie.
Bóg przemawia do Jonasza po raz drugi – i nie ostatni. Najpierw przecież prorok próbował uciec przed swym powołaniem. A gdy jego misja powiodła się i nastąpiło nawrócenie Niniwy, Nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się.
Jon 4, 2-3:
Modlił się przeto do Pana i mówił: «Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Teraz Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie»
Bóg ponownie kieruje do Jonasza swoje Słowo, tym razem pod postacią krzewu, który daje mu osłonę przed żarem słońca. Gdy ten niespodziewany dar nazajutrz odbiera, Jonasz oburza się ponownie.
Jon 4, 9:
Na to rzekł Bóg do Jonasza: «Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu?» Odpowiedział: «Słusznie gniewam się śmiertelnie».
Warto przytoczyć całą uroczą historię krnąbrnego proroka, wszak Jezus przywołuje go dziś dwukrotnie. Najpierw mówi o „znaku Jonasza”. Jego sens wyjaśnia wersja zapisana przez Mateusza:
Mt 12, 40:
Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi.
Jedynym znakiem jaki będzie dany „temu plemieniu”, czyli nam, będzie zmartwychwstanie. Zarazem jednak Jezus stwierdza, że „Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy”. Przecież oni nie wiedzieli o rybie, on im głosił po prostu potrzebę nawrócenia. „Oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili.” I właśnie takim znakiem „będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.” Zmartwychwstały Jezus wzywa nas do Siebie i to jest jedyny znak, jakiego możemy oczekiwać. To wezwanie to więcej, niż wszystkie mądrości Salomona.
Jezus nie stawia nam jako przykładu Jonasza, lecz Niniwę. Nie głos wzywającego do nawrócenia, lecz tych, którzy go usłyszeli. Oczekuje od nas przede wszystkim tego, żebyśmy się sami nawrócili. Zbliża się do nas niedola i tylko upokorzenie się przed Panem może dać ocalenie. Mam zejść z tronu, zrzucić z siebie królewskie szaty. Czy to wołanie nie brzmiało, gdy kryzys w moim małżeństwie zaczynał się i pogłębiał? Może Bóg by się ulitował...
Jonasz też jest przykładem, i to w dwóch wymiarach. Pierwszy to sens wzywania innych do nawrócenia, pod warunkiem, że będzie to rzeczywiście wola i przesłanie Boga, a nie moje, i że najpierw sam się nawrócę – a przynajmniej rozpocznę ten proces, wejdę na tę drogę. Drugi wymiar to przestroga przed tym, co w nawróceniu przeszkadza. Najpierw Jonasz obraża się na Boga za to, że jest miłosierny. Potem bardzo szybko uznaje dar Boży za swoją własność, która mu się słusznie należała. W tej wyglądającej zabawnie konwersacji pada niepokojące słowo o woli śmierci, a potem o śmiertelnym gniewie. Zatwardziałość serca, odrzucająca Boże miłosierdzie i zawłaszczająca otrzymane łaski, powoduje wewnętrzne obumieranie człowieka. Czynią głuchym na wezwanie do nawrócenia. Może właśnie dlatego nie usłyszałem na czas Jego wołania w moim małżeństwie, że uznałem je wyłącznie moje dzieło? Nawet tak wspaniały dar, jeśli zatopię go swoim egoizmie i będę zachowywać dla siebie, zamiast z wdzięcznością oddawać Jemu, stanie się przeszkodą.
Jezus zarzuca sobie współczesnym, że nie słuchają głosu nawrócenia płynącego od samego Boga. Stawia za wzór pogan, którzy szukali mądrości i uwierzyli Słowu, choć nie mieli tak bezpośredniego przesłania. Gdybym ja mógł słyszeć Mesjasza na ziemi, to na pewno bym Mu uwierzył? Czy teraz nie słyszę Jego Słowa? Czy teraz nie mogę Go dotknąć? Nie tylko dotknąć, ale nawet spożyć, wprowadzić do swojego wnętrza, tak blisko, że bliżej już nie można.
Jestem przewrotny, domagam się znaku, mocniejszego i jaśniejszego Słowa. Wielokroć wypominałem Bogu, że nie mogę pokochać Kogoś, kogo nie da się dotknąć. Żaden inny znak nie będzie dany Kościołowi i człowiekowi, jak Jego Ciało i Krew. I ten lud, który wydał Go na ukrzyżowanie, wystąpi przeciw mnie, bo on szedł za Jezusem, by słuchać Jego Słowa, a tu jest coś więcej niż Słowo.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.katolik.pl/ii_18/2202/czyt.php3
1 P 5, 1-4:
Najmilsi:
Starszych, którzy są wśród was, proszę ja, również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada. Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały.
Mt 16, 13-19:
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?»
A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków».
Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»
Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego».
Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».
W dzisiejszych czytaniach uderzyło mnie jedno wyznanie i zarazem wezwanie św. Piotra: „nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce”. Odnosi się do realizacji powołania, w tym przypadku pasterskiego, ale przecież także każdego innego. Wola człowieka i wola Ojca stopione w jedno: nie z nakazu czy nadziei nagrody, tylko tak po prostu. I na tym jest zbudowany Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. To jest tak cudownie proste.
To prawda, ale moje życie nie jest takie. Na tej prostej drodze staje grzech, realizacja mojej woli. Ja próbuję dostosować wolę Bożą do mojej. Dalszy ciąg czytanej dziś Ewangelii jest następujący:
Mt 16, 20-23:
Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem. Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie". Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki".
Następnie grzech człowieka, mój i innych, przynosi cierpienie, konieczność przejścia ścieżki, której nie chcę. Św. Jan umieszcza powierzenie Piotrowi władzy pasterskiej już po zmartwychwstaniu.
J 21, 15-19:
A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?" Odpowiedział Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś baranki moje!" I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?" Odparł Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś owce moje!". Powiedział mu po raz trzeci: "Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?" Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: "Czy kochasz Mnie?" I rzekł do Niego: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego Jezus: "Paś owce moje! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz". To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: "Pójdź za Mną!"
Miłość do Niego. Zapowiedź krzyża. I na koniec powołanie: pójdź za Mną! Nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce. Droga Sycharu. Moje życie. To tak cudownie proste i tak niebiańsko trudne.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/ii_18/2302p/czyt.php3
Ez 18, 21-28:
Tak mówi Pan Bóg:
«Jeśliby występny porzucił wszystkie swoje grzechy, które popełniał, a strzegłby wszystkich moich ustaw i postępował według prawa i sprawiedliwości, żyć będzie, a nie umrze: nie będą mu policzone żadne grzechy, jakie popełnił, lecz będzie żył dzięki sprawiedliwości, z jaką postępował. Czyż tak bardzo miałoby mi zależeć na śmierci występnego – mówi Pan Bóg – a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył?
A gdyby sprawiedliwy odstąpił od swej sprawiedliwości i popełniał zło, naśladując wszystkie obrzydliwości, którym się oddaje występny, czy taki będzie żył? Żaden z wykonanych czynów sprawiedliwych nie będzie mu policzony, ale umrze on z powodu nieprawości, której się dopuszczał, i grzechu, który popełnił.
Wy mówicie: „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny”. Słuchaj jednakże, domu Izraela: Czy mój sposób postępowania jest niesłuszny, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne?
Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił. A jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze».
Ps 130 (129), 1b-2. 3-4. 5-7a. 7b-8:
Z głębokości wołam do Ciebie, Panie,
Panie, wysłuchaj głosu mego.
Nachyl swe ucho
na głos mojego błagania.
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia,
aby Ci służono z bojaźnią.
Pokładam nadzieję w Panu,
dusza moja pokłada nadzieję w Jego słowie,
dusza moja oczekuje Pana.
Bardziej niż strażnicy poranka
niech Izrael wygląda Pana.
U Pana jest bowiem łaska,
u Niego obfite odkupienie.
On odkupi Izraela
ze wszystkich jego grzechów.
Mt 5, 20-26:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj!”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego.
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj.
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza».
Słowo jest jak diament, przez który mogę oglądać świat z różnych stron i zawsze mi pokaże inną gamę barw. Teraz patrzę przez pryzmat małżeństwa i kryzysu.
Lekcja proroka Ezechiela jest dobitna i jednoznaczna. Jeżeli zdradzający małżonek opamięta się i będzie chciał wrócić, to Bóg przyjmie jego skruchę. Jeżeli zdradzony uzna, że tak sam otrzymał prawo do grzechu, to sam na siebie sprowadza potępienie.
Sprawiedliwość większa niż uczonych w Piśmie – większa o przebaczenie, o miłosierdzie. Sprawiedliwość nie w prawie regulującym uczynki, ale zapisana w głębi serca, kierująca moją myślą, emocjami, pragnieniami. Dopiero ona jest drogą do Królestwa.
Przejmująco wygląda ostatnie wskazanie Jezusa. Pogódź się ze swoim małżonkiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię nie wydał sędziemu, i aby nie wtrącono cię do więzienia samotności. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie oddasz Bogu wszystkich swoich słabości i grzechów, które nie pozwoliły Ci pogodzić się ze współmałżonkiem.
Wołam do Pana z głębokości grzechu. Bez Jego miłosierdzia się nie ostoję. Błagam, rozpaczliwie uczepiam się Jego, Jego Słowa, oczekuję go z utęsknieniem, nie mam innej nadziei. I innej nie potrzebuję, bo ta na pewno się spełni. Jego odkupienie jest obfite, odkupi mnie ze wszystkich moich grzechów.
Wołam do Pana z głębokości bólu i zranienia, a On mi wskazuje drogę do Królestwa, drogę mojego powołania, drogę pewną, drogę nawrócenia.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.katolik.pl/ii_18/2402p/czyt.php3
Pwt 26, 16-19:
Mojżesz powiedział do ludu:
«Dziś Pan, Bóg twój, rozkazuje ci wykonać te prawa i nakazy. Przestrzegaj ich, wypełniaj z całego swego serca i z całej duszy.
Dziś uzyskałeś od Pana oświadczenie, iż będzie dla ciebie Bogiem, o ile ty będziesz chodził Jego drogami, przestrzegał Jego praw, poleceń i nakazów oraz słuchał Jego głosu.
A Pan uzyskał to, że ty będziesz, jak ci zapowiedział, ludem stanowiącym szczególną Jego własność, i będziesz przestrzegał Jego wszystkich poleceń. On cię wtedy wywyższy we czci, sławie i wspaniałości ponad wszystkie narody, które uczynił, abyś był ludem świętym dla Pana, Boga twego, jak powiedział».
Ps 119 (118), 1-2. 4-5. 7-8:
Błogosławieni, których droga nieskalana,
którzy postępują zgodnie z Prawem Pańskim.
Błogosławieni, którzy zachowują Jego napomnienia
i szukają Go całym sercem.
Ty po to dałeś swoje przykazania,
aby przestrzegano ich pilnie.
Oby niezawodnie zmierzały moje drogi
ku przestrzeganiu Twych ustaw.
Będę Cię wysławiał prawym sercem,
gdy nauczę się Twych sprawiedliwych wyroków.
Przestrzegać będę Twoich ustaw,
abyś mnie nigdy nie opuścił.
Mt 5, 43-48:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził.
A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski».
Dzisiejsze czytania są niebezpieczne mogą stać się groźną pułapką.
Ty Panie rozkazujesz, a ja jestem posłuszny, wierny i przestrzegam Twoich praw i nakazów. Uczę się Twoich sprawiedliwych wyroków, idę drogą nieskalaną, wysławiam Cię prawym sercem. Miłuję swoich nieprzyjaciół, modlę się za nich, o ich nawrócenie, by byli doskonali, jak ja. Ty Panie uzyskujesz to, że jestem Twój i w zamian wywyższasz mnie we czci, sławie i wspaniałości ponad wszystkich innych. Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy...
To naprawdę jest pułapka i Jezus przestrzega przed nią wprost w przypowieści o faryzeuszu i celniku, z której zaczerpnąłem ostatnie zdanie (Łk 18, 11).
Słowa skierowane przez Mojżesza do ludu odnoszę do siebie. Pan mi rozkazuje przestrzegać Jego praw i obiecuje wywyższenie. Nie wzywa mnie jednak do tego, bym wykonał polecenia z listy i uznał cel za osiągnięty. Wszystkie dzisiejsze czytania mówią o drodze: będziesz chodził Jego drogami, oby niezawodnie zmierzały moje drogi ku przestrzeganiu Twych ustaw. Będę szedł, gdy nauczę się Twych sprawiedliwych wyroków , bo wciąż je dopiero poznaję. Z całego swego serca i z całej duszy pragnę je wypełniać, to jest przykazanie miłości. Mojego nieprzyjaciela, zdziercę i cudzołożnika, mam kochać z całego swego serca i z całej duszy, szanować go, przestawać z nim, nie wywyższać się nad niego. To niemożliwe – dla człowieka. Tak, jak nie jest możliwe, żebym był doskonały, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. To samo mówi Mojżesz do ludu: abyś był ludem świętym, takim, jak Bóg, bo On jest świętością. A jednak Jezus właśnie do tego, do niemożliwego, mnie wzywa. Pokazuje, że mam iść w tym kierunku i póki żyję na tym świecie nigdy nie będę mógł powiedzieć, że to w pełni osiągnąłem, pysznić się wypełnieniem Jego wezwania, powiedzieć Mu, że uzyskał to, że przestrzegam Jego wszystkich poleceń.
Jednak obietnica wywyższenia przecież jest. Jest też zupełnie niezwykłe stwierdzenie, że Bóg od swojego ludu, ode mnie, coś uzyskuje: że stanowię szczególną Jego własność. Moja odpowiedź na Jego powołanie powoduje, że On uzyskuje coś, czego nie miał, coś, czego pragnie, coś, czego mu brak. On potrzebuje mnie, chce, żebym go kochał nieudolnie, bo przecież wie, że inaczej nie umiem, ale zarazem całym sercem i całą duszą – bo On mnie kocha całym sercem i całą duszą. W Sobie wywyższa mnie we czci, sławie i wspaniałości ponad wszystkich innych, bo w tej miłości Jego do mnie ja jestem tym jedynym, niezastępowalnym, kocha mnie miłością wyłączną, całym Sobą. Tak, jestem wywyższony, ale to nie jest żadna moja zasługa, żebym się chełpił, lecz wyłącznie Jego miłość do mnie, w istocie niepojęta, przekraczająca moje wyobrażenie.
W moim stosunku do Boga bardzo przeszkadzało mi przekonanie, że przecież dla Niego jestem tylko jednym z wielu, nie mogę być tym jedynym. Dopiero teraz do mnie dotarło, że jestem tym jedynym, bo On nie jest człowiekiem, dla niego jest to nie tylko możliwe, ale jest faktem, o tym mi mówi i chce, żebym słuchał Jego głosu.
Uświadomiłem sobie to tuż przed mszą św., zastanawiając się nad tymi czytaniami. Po komunii znów przyszła do mnie nowa modlitwa: jestem. Przecież to nie ja na Niego czekałem, tylko On na mnie.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Do: Ukasz

Dziękuję Ci.
Przez moment zastanowiłem się co to jest - ten Twój komentarz.
Doszedłem do wniosku, że tak powinno wyglądać kazanie.
Napisane z głębi serca.
Jest to taka forma przekazu, która porusza serce, wnętrze, wyciąga podtopionego na brzeg.
Zdaję sobie sprawę, że czasem trudno sformułować takie myśli.
Ktoś może miałby opory aby je dać komuś do czytania.
Większość - podejrzewam - nie chciałaby wygłaszać takowych na kazaniu.
I obym się mylił.

Miłość nieprzyjaciół powinna nacechowana być roztropnością.
Z całego swego serca i z całej duszy pragnę je wypełniać, to jest przykazanie miłości. Mojego nieprzyjaciela, zdziercę i cudzołożnika, mam kochać z całego swego serca i z całej duszy, szanować go, przestawać z nim, nie wywyższać się nad niego.
Ktoś na przykład spotyka się z mą żoną - weź rozpisz na punkty jak opisaną przez Ciebie miłość zastosować.

Temat jest głębszy.
Ale tu nie wątek do roztrząsania ...

W każdym razie - dziękuję raz jeszcze za pogłębioną analizę i mądre wejrzenie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

To niech będzie, że prawię kazania. Jak się uda. Czasem lepiej, czasem gorzej, czasem wcale. Jak jeszcze dodam, że to nie ode mnie, tylko od Niego, owoc modlitwy do Ducha Świętego, to dopiero wyjdę na pyszałka, i w dodatku słusznie...
Ale nie napiszę Ci w punktach, jak kochać nieprzyjaciela całym sercem. Na razie nie potrafię pokochać własnej żony, a co dopiero obcego, nie mówiąc już o nieprzyjacielu. To wykracza zupełnie poza moją wyobraźnię, tym bardziej, że ja nie mam wrogów lub przynajmniej o nich nie wiem. Zresztą napisałem szczerze, że po ludzku wydaje się to niemożliwe. Wiem tylko, że jest coś więcej, niż ludzkie możliwości i wyobraźnia.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.katolik.pl/ii_18/2502/czyt.php3
Rdz 22, 1-2. 9-13. 15-18:
Bóg wystawił Abrahama na próbę i rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem» – powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę».
A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.
Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Anioł powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna.
Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».
Ps 116B (115), 10 i 15. 16-17. 18-19:
Ufność miałem nawet wtedy, gdy mówiłem:
«Jestem w wielkim ucisku».
Cenna jest w oczach Pana
śmierć Jego wyznawców.
O Panie, jestem Twoim sługą,
Twym sługą, synem Twojej służebnicy.
Ty rozerwałeś moje kajdany,
Tobie złożę ofiarę pochwalną
i wezwę imienia Pana.
Wypełnię me śluby dla Pana
przed całym Jego ludem.
W dziedzińcach Pańskiego domu,
pośrodku ciebie, Jeruzalem.
Rz 8, 31b-34:
Bracia:
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?
Mk 9, 2-10:
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni.
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z martwych”.
Dla mnie, dzisiaj, to są teksty o odwieszaniu się od żony. O mojej i jej wolności. O sakramencie, który został mi dany, a ja go przywłaszczyłem i mam oddać ponownie, by znów go otrzymać.
Pierwszym etapem jest przemienienie na górze: mój ślub. To, co było ludzkie, przemienia się w Boskie. Jestem świadkiem i uczestnikiem tego cudu. Dobrze, że nim jestem, choć kierują mną takie emocje, że niewiele z tego rozumiem. Potem schodzę wraz z Nim powoli z tego szczytu, a On mi cierpliwie tłumaczy. Mam to dobrze zapamiętać, ale zrozumiem to dopiero po zmartwychwstaniu; wtedy, gdy dar utracę, pogodzę się z tym, i otrzymam go z powrotem.
Drugim etapem jest kryzys. Słyszałem kiedyś taką interpretację ofiary Izaaka: był darem dla Abrahama, ale z czasem ojciec stracił świadomość tego faktu i Bóg mu o tym w ten sposób przypomniał. Uczyniłem sobie z żony bożka, a zarazem traciłem świadomość tego, jakie jest źródło więzi między nami. Mimo odmiennych deklaracji słownych coraz bardziej widziałem tam swoją miłość i nieobecność Boga. Wtedy on zażądał, abym oddał mu to, co było dla mnie najcenniejsze. Wystawia mnie na próbę. Nie czyni tego po to, żeby poznać moje intencje i wiarę. Są mu dobrze znane. Chodzi o to, żebym ja je nie tylko poznał, ale też odnowił. To nie Bóg potrzebował ofiary z Izaaka, lecz Abraham. I w tej ofierze Bóg nie odbierał mu syna, lecz ofiarowywał mu ponownie i z odnowioną obietnicą. W istocie to Bóg składał Siebie w ręce Abrahama, bo kochał Izaaka bardziej, niż jego ziemski ojciec. Ryzykował życie tego ukochanego dziecka wiedząc, że Abraham w swojej wolności może nie usłuchać głosu anioła w krytycznym momencie i ogłuszony bólem zabić chłopca. Bóg nie oszczędził tego ukochanego dziecka, doprowadził je do granicy śmierci, wydał je po to, aby Abrahamowi dać wiarę, a wraz z nią darować wszystko. To był niezbędny krok w historii zbawienia.
I jest coś więcej – zmartwychwstanie. Chrystus, który pokonał śmierć. Pokazał mi, czym jest wolność, fundament miłości (J 10, 17-18):
Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać.
Bóg jest gotów dać mi wszystko. Właśnie dlatego mnie doświadcza, abym był gotów mój największy skarb oddać, aby go mieć naprawdę. Jego miłość we mnie.
Całą tę drogę opowiada psalm. Ufność i ucisk aż po pragnienie śmierci. Złożenie Mu ofiary, rozerwanie kajdan i wezwanie imienia Pana. Wypełnienie ślubu złożonego wobec całego ludu, Kościoła, pośrodku Jerozolimy, Jego miejsca świętego.
Bóg oczekuje ode mnie na tej drodze bardzo prostej odpowiedzi. Mówi do mnie, a ja mam odpowiedzieć: oto jestem. Wtedy, gdy pełen szczęścia staję przed Nim z ukochaną osobą. I wtedy, gdy wydaje mi się, że prowadzi mnie w otchłań. Też mam odpowiedzieć, jak Abraham na górze Moria: oto jestem.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Moderacja odrzuciła post Pantopa w którym porównał swój i inne kryzysy do alternatywnego końca ofiary Abrahama - głos anioła nie zabrzmiał, ofiara się dokonała, stos płonie. Autor tych słów sam mi potem wyjaśniał, że miał na myśl to, co się dzieje wewnątrz człowieka. Warto to powtórzyć. Historia ludu wybranego nie jest opowieścią o faktach historycznych, choć i takie tam oczywiście są. To droga, którą Bóg mi wskazuje, pomaga zrozumieć to, co dzieje się we mnie. Ofiara z tego, co najdroższe, ma się odbyć w sercu, a nie poprzez realne zniszczenie czegoś cennego. Do tego Bóg nas nie wzywa.
Z tym wiąże się druga sprawa, dość powszechna w rozważaniach na forum. "Kryzys jest po coś", "dziękuję Bogu za kryzys". Dla mnie te stwierdzenia są do przyjęcia tylko przy założeniu, że jest w nich skrót myślowy. Rozpad więzi małżeńskich to zło, skutek grzechów moich, żony, innych ludzi. Rozwód, który mnie na szczęście nie spotkał, to zło. Bóg go nie zesłał. On jedynie nawet z takiego zła potrafi wyprowadzić dobro, a dokładniej rzecz ujmując ma dla mnie taki plan, żeby nawet z tego zła wniknęło dobro, jeśli pójdę za Jego głosem.
Bóg nas nie doświadcza rozpadem małżeństwa. To gorzki owoc wolności człowieka. Dziękujmy mu za to, że nas w nim nie opuszcza i nawet z niego prowadzi ku dobru, ale nie przypisujmy Mu tego zła, nawet w dziękczynieniu.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.katolik.pl/ii_18/2602p/czyt.php3
Dn 9, 4b-10:
O Panie, Boże mój, wielki i straszliwy, który dochowujesz wiernie przymierza tym, co Ciebie kochają i przestrzegają Twoich przykazań.
Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się, odstąpiliśmy od Twoich przykazań. Nie byliśmy posłuszni Twoim sługom, prorokom, którzy przemawiali w Twoim imieniu do naszych królów, do naszych przywódców, do naszych przodków i do całej ludności kraju.
U Ciebie, Panie, sprawiedliwość, a u nas wstyd na twarzach, jak to jest dziś u nas – mieszkańców Judy i Jerozolimy, i całego Izraela, u bliskich i dalekich, we wszystkich krajach, dokąd ich wypędziłeś z powodu niewierności, jaką Ci okazali.
Panie! Wstyd na naszych twarzach, naszych królów, naszych przywódców i naszych ojców, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie. Ale Pan, Bóg nasz, jest miłosierny i okazuje łaskawość, mimo że zbuntowaliśmy się przeciw Niemu i nie słuchaliśmy głosu Pana, Boga naszego, by postępować według wskazań, które nam dał przez swoje sługi, proroków.
Ps 79 (78), 5a i 8. 9. 11 i 13:
Czy wiecznie będziesz się gniewał?
Nie pamiętaj nam win przodków naszych,
niech szybko nas spotka Twoje zmiłowanie,
gdyż bardzo jesteśmy słabi.
Wspomóż nas, Boże, nasz Zbawco,
dla chwały Twojego imienia;
Wyzwól nas i odpuść nam grzechy
przez wzgląd na swoje imię.
Niech jęk pojmanych dojdzie do Ciebie
i mocą Twego ramienia ocal na śmierć skazanych.
My zaś, lud Twój i owce Twojej trzody,
będziemy wielbić Ciebie na wieki
i przez pokolenia głosić Twoją chwałę.
Łk 6, 36-38:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.
Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».
Poprzednie uwagi, związane z odpowiedzią Pantopa i ogólnymi refleksjami o kryzysie, napisałem i wysłałem przed lekturą dzisiejszych czytań. A odpowiedź na nie przyszła właśnie z lekcji mszalnych. To niesamowite, jak Bóg z nami w ten sposób rozmawia. Wystarczy słuchać, a odzywa się tak, jakby siedział obok i brał udział w rozmowie.
U Boga jest sprawiedliwość, a u nas wstyd za nasze grzechy i jego skutki. Zbłądziliśmy, nie słuchaliśmy Jego głosu. Spotkało nas wygnanie z naszego domu. Domu, który mimo to wciąż jest naszym domem, mimo wygnania wciąż jesteśmy mieszkańcami Jerozolimy, nasze małżeństwa istnieją i my w nich jesteśmy.
Czy tak będzie wiecznie, aż do końca życia? Niech szybko nas spotka Twoje zmiłowanie, gdyż bardzo jesteśmy słabi. Wspomóż nas, Boże, wyzwól nas i odpuść nam grzechy. Niech jęk złamanych dojdzie do Ciebie.
Chrystus nam odpowiada, jak otrzymać to miłosierdzie: bądźcie miłosierni, nie sądźcie, nie potępiajcie, odpuszczajcie, dawajcie pociechę, pokój, miłość, a to wszystko będzie wam dane. Obficie, miarą wypełnioną po brzegi, ile tylko będziemy w stanie przyjąć. Hojny jest Ojciec nasz w miłosierdziu.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Do: Ukasz

Waszmość piszesz o rzeczach tak wielkich, że nietaktem byłoby zostawić je bez echa.
Spotkało nas wygnanie z naszego domu.
Ach, gdybyśmy tylko POZNALI tę prawdę, nasza bytność na tym forum (jak i wiele innych rzeczy) uległoby całkowitemu przewartościowaniu.

Jak pięść do oka będzie pasować w tym miejscu obserwacja z mojego przedszkola.
Pamiętam jak pierwszy raz na dużej sali nasza pani usadziła nas po turecku na dywanie i coś nam mówiła.
Patrzyłem na plecki siedzących przede mną.
Słuchałem głosu pani.
Obserwowałem salę.
I nagle ta myśl: I CO? ZNOWU TO SAMO?

Chrystus nam odpowiada, jak otrzymać to miłosierdzie: bądźcie miłosierni, nie sądźcie, nie potępiajcie, odpuszczajcie, dawajcie pociechę, pokój, miłość, a to wszystko będzie wam dane. Obficie, miarą wypełnioną po brzegi, ile tylko będziemy w stanie przyjąć. Hojny jest Ojciec nasz w miłosierdziu.
Może jest dużo prawdy i mądrości w jednej z wypowiedzi o Szustaka, w której mówi o tym, że Jezus chce poszerzenia naszego serca do rozmiarów przez nas niewyobrażalnych.
Pójdę tym tropem i będzie kontrowersyjnie (dla niektórych).
A jeśli moje rozbite małżeństwo jest wezwaniem do porzucenia łopatki, grabek, sitka, wiaderka i wyjścia z piaskownicy.
- Ależ Tatusiu! -krzyczę czując jak ściska mi się gardło a oczy napełniają się zdrojem słonej wody - Ja chcę jeszcze postawić babki i zbudować zamek !! (słona woda już płynie na całego).
- Chodź, chodź dziecko -TATO delikatnie acz stanowczo wyprowadza mnie z piaskownicy - Czas na COŚ innego.


Hmmmm...
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: ozeasz »

Ukasz pisze:Z tym wiąże się druga sprawa, dość powszechna w rozważaniach na forum. "Kryzys jest po coś", "dziękuję Bogu za kryzys". Dla mnie te stwierdzenia są do przyjęcia tylko przy założeniu, że jest w nich skrót myślowy. Rozpad więzi małżeńskich to zło, skutek grzechów moich, żony, innych ludzi. Rozwód, który mnie na szczęście nie spotkał, to zło. Bóg go nie zesłał.
Ukasz , a gdyby przyjąć że kryzys to nie zło ,że kryzys to efekt, skutek , wskaźnik ....
Efekt czego ? Naszych błędnych decyzji , skutek ? Naszych błędnych wyborów ,wskaźnik ? Naszej realnej sytuacji w której się znaleźliśmy ......kryzys jest jak ból , to sygnał że coś nie funkcjonuje prawidłowo i sam w sobie nie jest zły ,a ja bym się odważył powiedzieć , że wręcz błogosławiony .

Co by było gdyby nie kryzys , co by było gdybyśmy nie czuli bólu np. przypalając sobie skórę na ręce ???
Gdyby nie ból , gdyby nie kryzys trwalibyśmy w rzeczywistości prowadzącej prostą drogą do śmierci , w najlepszym wypadku do kalectwa .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Ozeaszu, przecież piszę, że to efekt=skutek naszych grzechów. I że Bóg czyni z tego dla nas sygnał do naprawy. Pełna zgoda. Oponuję tylko przeciw ewentualnym pomysłom, że faktyczny rozpad więzi małżeńskich czy rozwód jest dobry i zgodny z wolą Bożą, bo wynikły z tego także dobre skutki. To nie Bóg nie zesłał nam cierpienie rozstania i samotności.
Błogosławiony skutek grzechu? Błogosławiona wina? Felix culpa?
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Do: ozeasz i Ukasz

Wydaje się, że wszystko zależy od perspektywy spojrzenia.

Przykład.
Dziecko łamie sobie rękę w szkole na wuefie.
Szpital - gips -dom.
To samo dziecko wychodzi całe i zdrowe ze szkoły ale zostaje potrącone na jezdni.

Rozpatrując ,,tylko,, złamaną rękę - widzimy tylko nieszczęście/zło , które spotkało dziecko.
GDYBYŚMY mieli wiedzę przed czym złamana ręka uchroniła dziecko, nasze postrzeganie zmieni się o 180 stopni.

Wniosek
Najwyższy WIE co dla nas dobre i być może DOZWALA (nie zsyła) złamane małżeństwa, by nie doszło do poważnego potrącenia.

Ja też chcę być mądry i ,,zobaczyć,, moją obecną sytuację małżeńską jako dar dla mnie.
Mam jednak jakieś przeczucie, że jak było naprawdę dowiem się dopiero po drugiej stronie :P
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.katolik.pl/ii_18/2702/czyt.php3
Iz 1, 10. 16-20:
Słuchajcie słowa Pańskiego, wodzowie sodomscy, daj posłuch prawu naszego Boga, ludu Gomory!
«Obmyjcie się i oczyśćcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobru! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!
Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! – mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby były czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna.
Jeżeli będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie zażywać. Ale jeśli się zatniecie w oporze, miecz was wytępi». Albowiem usta Pańskie to wyrzekły.
Ps 50 (49), 8-9. 16b-17. 21 i 23:
«Nie oskarżam cię za twoje ofiary,
bo twe całopalenia zawsze są przede Mną.
Nie przyjmę cielca z twego domu
ani kozłów ze stad twoich».
«Czemu wymieniasz moje przykazania
i na ustach masz moje przymierze?
Ty, co nienawidzisz karności,
a słowa moje odrzuciłeś za siebie?»
«Ty tak postępujesz, a Ja mam milczeć?
Czy myślisz, że jestem podobny do ciebie?
Skarcę ciebie i postawię ci to przed oczy.
Kto składa dziękczynną ofiarę, ten cześć Mi oddaje,
a tym, którzy postępują uczciwie, ukażę Boże zbawienie».
Ez 18, 31ac:
Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy
i uczyńcie sobie nowe serce i nowego ducha.
Mt 23, 1-12:
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.
Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony».
Dzisiejsze czytania mają dla mnie kilka warstw czy stopni, które sięgają coraz głębiej.
Najpierw widzę trzy grupy, a w zasadzie trzy ludzkie postawy.
Pierwsza to Sodoma i Gomora: otchłań grzechu i radykalne wezwanie do nawrócenia: Przestańcie czynić zło! To grzesznicy, odłączeni od Kościoła.
Druga to ludzie składający Bogu ofiary, wymieniający Jego przykazania, z Jego przymierzem na ustach – ale nienawidzący karności i odrzucający Słowo Boże. Skarcę ciebie i postawię ci to przed oczy! To przeciętny wierny, deklarujący się jako chrześcijanin czy katolik, ale postępujący wedle woli swojej, a nie Ewangelii.
Trzecia to ci , którzy zasiedli na katedrze Mojżesza, znający doskonale Pismo i przestrzegający skrupulatnie prawa, ale robiący to dla własnej chwały. To Kościół, jego trzon, ci którzy go prowadzą lub przynajmniej pretendują do niego. Jezus nawet się do nich nie zwraca, lecz jedynie przed nimi przestrzega: uczynków ich nie naśladujcie!
Postępowaniu tych trzech przeciwstawiona jest postawa czwarta. Jej podstawą jest sprawiedliwość, ale wyrażająca się przede wszystkim w miłosierdziu względem najsłabszych: uciśnionych, sierot, wdów. Ma jej towarzyszyć pokora i posłuszeństwo.
Jest też obietnica wybaczenia. Równie radykalna, jak wezwanie do przemiany: choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby były czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna. Zadziwiające jest to, komu i w jakiej sytuacji została ona udzielona. Chodzi o najgorszych grzeszników, którzy stają przed Bogiem, by wieść z Nim spór. Również oni mogą uzyskać pełne przebaczenie, jeśli tylko zwrócą się do Pana. Nadal będą potrzebowali przemiany, skruchy, karności, przestrzegania przykazań, ale to już będą realizować w łączności z Nim.
Jak Kościół odczytuje te wezwania i ich adresatów? Pierwsze trzy wezwania modlitwy powszechnej (Orate fratres. Modlitwa wiernych, t. 1, Olsztyn, Wydział Duszpasterski Kurii Metropolitalnej, 1997) były następujące:
1. Za Kościół powszechny, aby wzywając do pokuty, sam ją pełnił.
2. Za trwających w grzechu, aby przestali czynić zło, a zaprawiali się w dobrem.
3. Za osoby rozwiedzione, które zawarły nowe związki, aby tak, jak to tylko jest możliwe, zachowały łączność z Bogiem.
Dziękuję Ci Panie, że nie dopuszczam się najcięższych grzechów, że nie odrzucam Twojej karności, że nie wynoszę się rzekomą znajomością Pisma i przestrzeganiem przykazań. Za to, że mam na ustach Twoje miłosierdzie, że sprzeciwiam się tym, którzy nakładają na innych ciężary i odrzucają miłosierdzie, głosząc surowość prawa, którzy zacinają się w uporze...
Pokusa takiego odczytu, przekierowującego wezwanie do nawrócenia z dala ode mnie, na innych, jest bardzo silna. I niebezpieczna. Bóg mówi mi wyraźnie: jeśli się zatnę w oporze, miecz mnie wytępi. A wszystkie skarcone postawy, od Sodomy po faryzejstwo, są we mnie.
Zablokowany