Strona 16 z 16

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 13 lis 2018, 21:51
autor: Ukasz
A ja w pełni zgadzam się z Pantopem w tym, że Bogu przypisuje zgodę na swoje cierpienie. Ustępy Pisma przytoczone przez Zenię potwierdzają to zresztą jednoznacznie, w tym słynna sentencja Hioba. To dobrze, że w chwili bólu stajemy przed Bogiem i pytamy Go z wyrzutem: dlaczego mi to zrobiłeś? Sądzę, że bez tego etapu, tego wykrzyczenia niezgody, ufność byłaby potem próżnym frazesem.
Piszę tu o sekwencji zdarzeń bunt - ufność świadomie to upraszczając, bo w istocie oba te etapy trwają wciąż. U każdego inaczej, z innym nasileniem, w innych barwach. Nie czuję się uprawniony, aby to oceniać i mówić komukolwiek: źle przeżywasz Twój ból, za bardzo krzyczysz przed Bogiem, za długo, w niewłaściwy sposób. Czuję się natomiast zobowiązany do towarzyszenia osobie, która się ze mną tym bólem podzieliła. I sam dzielić się tym, jak ja przez to przechodzę - co również się tu dzieje.
A ja tę przelewającą się we mnie plątaninę uczuć i myśli widzę mniej więcej tak: Ty Boże wiesz, że mnie boli, jesteś w w tym ze mną. Ten ból mnie nie przygniata, nie zatruwa życia, nie przesłania otrzymywanych darów - przynajmniej niektóre w nich dostrzegam. Moje życie nie jest ani nieszczęśliwe, ani szczęśliwe, ma radości i smutki, jest pełniejsze niż przed kryzysem.
Mimo to mam prawo do mojego bólu, nie jest on żadną niewiernością Bogu, nie chcę go tłumić, spychać, skrywać, wmawiać sobie, że go nie ma. Bo jest. I On o tym dobrze wie, bo czuje go nie mniej niż ja sam. Chce być ze mną również w tym. A ja chcę być z Nim.

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 13 lis 2018, 21:53
autor: Angela
Pantop pisze: 13 lis 2018, 12:43Koniec bajki
Rzeczywiście bajki. Masz widzenie Boga niczym bogów olimpijskich, którzy zabawiają się ludzkim losem, popijając ambrozję.
A Bóg ma tymczasem ręce przybite do krzyża i widocznie nie może ich oderwać, by zrobić z cierpieniem porządek zar na zawsze, by nie odbrać wolności człowiekowi.

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 13 lis 2018, 23:50
autor: Pavel
Ja nie miałem okresu buntu przeciw Panu Bogu. Bunt jako taki - tak, dość całej okołokryzysowej sytuacji - wiele razy. Nierozsądne pytania „dlaczego?” również, aczkolwiek nie zrzucałem winy za ten stan mego życia na Pana Boga.

Moje doświadczenie (i szczerze wątpię, że ktokolwiek na forum ma inaczej) jasno mówi bowiem, że zupełnie nic co wydarzyło się w moim życiu nie zadziało się bez przyczyny. Wszystkie problemy w małzeństwie zaś są wynikiem wcześniejszych moich i żony decyzji/działań.
Nie śmiem zrzucać odpowiedzialności za swoje wybory i błędy na innych, zwłaszcza na Pana Boga. „Okoliczności łagodzące” w postaci ciężkiego bagażu z domu rodzinnego również nie zdejmują ze mnie odpowiedzialności za wszystko co się wydarzyło. Nie całkowitej, ale wystarczająco dużej, by nie usprawiedliwiać się rodziną pierwotną czy działaniami żony.

Fakty są bowiem takie, że na ten kryzys długo i sumiennie „pracowałem” od zawsze, na długo zanim jeszcze poznałem żonę. Doprowadziło mnie do tego życie bez Boga i relacji z nim, pycha, egoizm, lenistwo, brak panowania nad sobą, brak wiedzy itd.
Nikt mi nie bronił, bym żył inaczej.
Zebrałem co siałem.

Do Boga nie mam i nie miałem odrobiny pretensji. On ciągle ze mną był, mimo, że ja go odrzuciłem i miałem w poważaniu drogę przez niego zaproponowaną, pomimo tego, że w swej pysze uznałem że pewne jego nauki są niedoskonałe i ja wiem lepiej jak powinno być.

Upadek (dla mnie wtedy niespodziewany, z dzisiejszej perspektywy zaś absolutnie oczywisty efekt mojej wytężonej „pracy”) był niesamowicie bolesny.
Bez tego bólu jednakże wątpię, że bym oprzytomniał.
Ten ból Bóg pomógł przekuć w moc, całe te zło przemienić w dobro.
Postawił na mej drodze choćby tę wspaniałą wspólnotę i gdy tylko przestałem się szarpać, wiedzieć lepiej i działać po swojemu, zaczęły się dziać cuda.
Nie chodzi mi nawet o powrót żony, chodzi o zmiany które zaczęły zachodzić we mnie i moim życiu. Dzięki Bogu, ale co warto zaznaczyć przy mojej współpracy, nawet jeśli była (a była i jest) nieporadna i naznaczona upadkami.

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 14 lis 2018, 5:30
autor: zenia1780
Wiesz, Pantopie, pewnie gdybym nosila w sercu taki obraz Boga jak Ty nosisz rowniez nie mialabym sily i ochoty czegokolwiek robic. Z jakichs jednak, nie znanych mi do konca powodow, :twisted: nie udalo sie mi
wdrukowac tego klamstwa w tak skrajnym wariancie.

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 14 lis 2018, 5:47
autor: zenia1780
Do puki zatem nie zechcesz poddac w swoim sercu w watpliwosc tego klamstwa i szczerze go zwryfikowac, nic sie w tej kwesti nie zmieni raczej.

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 14 lis 2018, 11:21
autor: renta11
Pantopie

Jedno wydaje się być pewne - Ty nie pragniesz wyzdrowieć.
Jesteś w stanie stałego lamentu "olaboga".
Przesłuchaj proszę "Wszystko, co dojrzałe, pragnie umrzeć" część IV

http://www.jamna.dominikanie.pl/wspomni ... ekcje.html

I wstań, weź swoje łoże (boleści) i idź :D ... szukać ludzi. Zamiast pytać się "Co Bóg może zrobić dla mnie?" zacznij pytać siebie "Co JA mogę zrobić dla Boga?".

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 15 lis 2018, 1:48
autor: Angela
Pantopie, przypominasz mi moją córkę. Mieliśmy zasadę kupować pierwszy telefon dziecku, około 12 roku życia, gdy jest na prawdę potrzebny, bo dziecko już samodzielnie porusza się po mieście. Tym czasem najmłodsza 9 latka co kilka dni wybuchała pretensjami i żalami, wpadała w histerię, że tylko ona nie ma telefonu. Były słowa: ,,Nie kochacie mnie, bo nie jestem dla was ważna, szkoda wam pieniędzy, a wszyscy w klasie mają, tylko ja jestem gorsza. '' Popytałam rodziców w klasie. Nie wszystkie dzieci miały telefon. Miały głównie te, dla których rodzice mieli mniej czasu. Nie pomagały tłumaczenia, że w zamian ma nas, wspólne zabawy, czas na rodzinne gry i wygłupy. Niestety wirtualny świat tak mocno pociągał. Dostała telefon około 11 urodzin. Po miesiącu go popsuła ( upuściła, potem zalała).

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 20 lis 2018, 11:03
autor: Angela
renta11 pisze: 14 lis 2018, 11:21 I wstań, weź swoje łoże (boleści) i idź ... szukać ludzi. Zamiast pytać się "Co Bóg może zrobić dla mnie?" zacznij pytać siebie "Co JA mogę zrobić dla Boga?".
Łk 17, 7-10
Jezus powiedział:
«Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź zaraz i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy okazuje wdzięczność słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”».
Gdy upadły anioł domagał się słusznej w swoim mniemaniu zapłaty, stracił wszystko.
Dopiero z ostatniego rzędu można dosłyszeć jak Bóg zaprasza by przesiąść się bliżej, nazywając nas przyjaciółmi i współdziedzicami Boga. Może wydać się to okrutne, ale tylko taka postawa przywraca pierwotny porządek i zamysł Boży w raju. I w tym jest właśnie miłość Boga że sam jako pierwszy poddaje się swojemu zamysłowi, dając się przybić do krzyża.
Ale zmartwychwstanie jest pewne. Inaczej apostołowie nie oddawaliby życia za tę prawdę.
Twarda ta mowa i wielu odeszło zasmuconych. Bóg ich nie zatrzymywał, tylko patrzył za odchodzącym z miłością, zapłakał nad Jerozolimą:
Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. (Łk 19,41).

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 02 gru 2018, 12:05
autor: zenia1780

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 02 gru 2018, 12:16
autor: Pantop
zenia1780 pisze:Wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata - Augustyn Pelanowski
Ciekawe co na to księża.

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 02 gru 2018, 14:19
autor: zenia1780
Pantop pisze: 02 gru 2018, 12:16
zenia1780 pisze:Wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata - Augustyn Pelanowski
Ciekawe co na to księża.
Sądzę, ze nie mają z tym problemu, zważywszy na fakt, że zdanie to z Biblii pochodzi i bywa w Kościele czytane na przykład przy rozpoczynającym się Adwencie.

Czytania mszalne NIEDZIELA 30 listopada 2014
Iz 63, 16b-17. 19b; 64, 2b-7

Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

Ty, Panie, jesteś naszym ojcem, odkupiciel nasz – to Twoje imię odwieczne. Czemu, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serca nasze stają się nieczułe na bojaźń przed Tobą? odmień się przez wzgląd na Twoje sługi i na pokolenia Twojego dziedzictwa. Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił – przed Tobą zatrzęsłyby się góry.

Zstąpiłeś: przed Tobą zatrzęsły się góry. ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, żeby jakiś bóg poza Tobą czynił tyle dla tego, co w nim pokłada ufność. Obyś wychodził naprzeciw tym, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach.

Oto Ty zawrzałeś gniewem, bo grzeszyliśmy przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani. My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher.

Nikt nie wzywał Twojego imienia, nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie. Bo skryłeś Twoje oblicze przed nami i oddałeś nas w moc naszej winy. a jednak, Panie, Ty jesteś naszym ojcem. My jesteśmy gliną, a Ty naszym Twórcą. Wszyscy jesteśmy dziełem rąk Twoich.

Oto słowo Boże.
Podejrzewam również, że zgadzają się w dużej liczbie z tym co o. Pelanowski mówi, bo również w swoim poszukiwaniu i wzrastaniu w Bogu tak przez księży byłam prowadzona.

Wiedzę jednak, patrząc na czas Twojej odpowiedzi na mój post, że sam, zanim poddałeś w wątpliwość autorytet księży, w treść się raczej nie zagłębiłeś...

Re: Osobista relacja z Bogiem

: 02 gru 2018, 17:53
autor: Pantop
Napisałbym miła zeniu1780 dłużej, więcej i obszerniej - ale kto ma czas czekać więcej niż 24 godziny? :lol:

Zamiast tego napiszę tak.

Ty masz rację.
A także mylisz się. (jak najbardziej masz prawo mylić się, jako i my wszyscy - jedna z najbardziej powszechnych rzeczy pod słońcem)

Twoja racja - nie zgłębiałem tekstu, który przytoczyłaś w całości w następnym wpisie.

Twoja pomyłka - .....
(jest niedziela i spuszczam kurtynę milczenia - bo mogę :mrgreen: )