Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Co o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa mówią Biblia, Katechizm, dokumenty papieskie...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

lustro pisze: 09 sty 2022, 16:49
EL. pisze: 09 sty 2022, 14:57
A przysięga małżeńska….polecam sobie przypomnieć…..
….na dobre i na złe !!…..póki smierć nas nie rozdzieli l
W przysiedzę malzenskiej w KK nie ma "na dobre i na złe" ani "póki śmierć nas nie rozdzieli" to wersja z anglosaskich filmów 😉
To sobie przypomnijmy jej tekst:
Ja (Twoje imię) biorę Ciebie (imię wybranki) za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.”

Monti przecież nie propaguje tu ani rozwodów, ani porzuceń.
Nie rozumiem skąd takie wnioski?
On zwraca uwagę na spójność słów i czynów.
Skoro ktoś odcina się od współmałżonka i zakłada życie bez niego, a nie zgadza się na rozwod lub separację, to jest niespójny.
I taka postawa uderza także w pozostałych wierzących, którzy nie zgadzają się na rozwod, ale chcą naprawiac i budować.
Wrzuca się wszystkich do wspólnego worka nawiedzonych katolików. I nie traktuje poważnie.
Lustro, co ty piszesz :shock: Jacy anglosasi?
Na ślubie katolickim, tuż przed złożeniem przysięgi dostajemy od księdza trzy pytania

"W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?"

I jest to wszystko element małżeńskiego zobowiązania. W Polsce. I na świecie. W Kościele Katolickim.

***

Swoją drogą nie słyszałam o katoliku, który "odcina się od współmałżonka i zakłada życie bez niego, a nie zgadza się na rozwód lub separację". O niekatoliku z taką postawą w sądzie, czy w życiu także zresztą nie słyszałam.To jakiś mityczny twór, ten twój "nawiedzony katolik". Ale ty ten mit pięknie rozwijasz pisząc o szkodliwości tego mitycznego tworu dla nienawiedzonych katolików w taki sposób, jakbyś opierała się na setkach statystyk z których wynika, że nawiedzeni katolicy masowo szkodzą prawdziwym katolikom.

Katolik nie godzi się na rozwód. I ten już nawiedzony i ten jeszcze nie nawiedzony. Nie godzi się na rozwód także w sytuacji, w której konieczne jest odizolowanie się od małżonka. Jeśli zachodzi potrzeba obrony słusznych praw, występuje o separację, jako o środek ostateczny. Nie jest to jednak obowiązkowe, szczególnie tam gdzie wystarcza separacja faktyczna. Prawna separacja jest środkiem ostatecznym, a nie obligatoryjnym. W krajach gdzie separacji nie ma sytuacja jest inna. Ale w Polsce separacja jest.

***
Niezgoda na rozwód to nie jest wymysł Sycharu. To nauka Kościoła, płynąca prosto z Ewangelii. Zapisana w Kodeksie Kanonicznym. Sądzę, że każda wspólnota katolicka nie aprobuje, nie wspiera i nie zachęca do rozwodów, tylko przed nimi przestrzega. A taka postawa nie wyklucza z kolei udzielania pomocy osobom rozwiedzionym w powrocie do jedności małżeńskiej. Ani nie wyklucza udzielenia wsparcia osobie, która nie dała rady pozostać w postawie wiary. I nie uzasadnia potępienia takiej osoby.

Natomiast inna jest sytuacja, gdy ktoś otwarcie neguje nauczanie Kościoła, postępuje wbrew temu nauczaniu i następnie domaga się akceptacji dla swojej postawy i zaaprobowania jej jako katolickiej, twierdząc, że ci którzy są temu nauczaniu posłuszni są nawiedzeni, zaściankowi, nienowocześni, zawistni, nawiedzeni i co jeszcze tylko. Taka postawa istotnie szkodzi katolikom, bo rozmywa to, czym jest katolicyzm i tworzy wrażenie, że jest indywidualistyczną religią relatywistyczną, gdzie rozstrzyga własne rozeznanie. Sporo o tym nie tak dawno temu myślałam. I temat ciągle wraca.

Mój mąż sobie rozeznał, że nie jest moim mężem i wobec tego, że ja uważam się za jego żonę, mam "fałszywą wiarę". Zdaniem mojego męża prawdziwe katolickie małżeństwo ustaje z chwilą jego decyzji. Nie wiem jeszcze, czy uważa, że ma moc rozwiązania naszego małżeństwa, czy wszystkich innych wokół także. Wielu małżonków rozeznaje, że kochankę czy kochanka dostali od Boga w prezencie. I jest to szczególny rodzaj Anioła. Inni z kolei rozeznają, że Bóg wręcz każe im się rozwieść, albo też że nie ma nic przeciwko. Podstawa w rozeznaniu, to sprawdzenie czy wynik zgadza się z przykazaniami, i nauką Kościoła. Jak się nie zgadza, rozeznanie jest do bani.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: marylka »

jacek-sychar pisze: 09 sty 2022, 17:20

Ja jestem przykładem osoby, która po około 8 latach życia samemu po odejściu małżonki, zgodziła się na rozwód.
Z ogromną przykrością przeczytałam to wszystko Jacku o forum - nawet wykasowałam. Nie znam okoliczności więc się nie wypowiadam ale pamiętam jaki byłeś zaangażowany w to forum. Czasem się zastanawiałam czy ty też pracujesz i dawałeś wiele z siebie dzieląc się swoją historią.

Jak wpadłam tu na forum kilka lat temu to byłeś pierwszą osobą, która dała mi spokój i zrozumienie moim przeżyciom.
Nigdy ci za to nie podziękowałam co teraz czynie
W jednym 'dziękuję" nie zmieszczę wszystkiego co czuję.
Ale innego słowa nie znam więc DZIĘKUJĘ
I bardzo mi ciebie brakuje na forum :(

Mógłbyś się podzielić dlaczego akurat po 8 latach zgodziłeś się na rozwód?
I co ci to dało a co zabrało?

Pozdrawiam
jacek-sychar

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: jacek-sychar »

Marylka

Dziękuję za słowa uznania. Starałem się robić najlepiej, jak umiałem. Jeżeli komuś choć trochę pomogłem, to się cieszę.
marylka pisze: 10 sty 2022, 9:17 Mógłbyś się podzielić dlaczego akurat po 8 latach zgodziłeś się na rozwód?
I co ci to dało a co zabrało?
Żona złożyła pozew o rozwód po 8 latach od odejścia. Najpierw nie zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie, ale gdy zobaczyłem, jak mnie psychicznie niszczy ta sytuacja, to sobie odpuściłem. Dziś żałuję, że nie zgodziłem się od razu, bo tyle kłamstw o sobie usłyszałem, że nie sądziłem, że tak można.
Jeżeli więc ktoś myśli, że niezgoda na rozwód jest drogą do odrodzenia małżeństwa, to jest w wielkim błędzie.Takie sprawy sądowe, ciągnące się nieraz latami, jeszcze bardziej niszczą więź, jaka była.

Każdy więc ma inaczej. Jedni czują spokój, bo pokazali, że zależy im na małżonku przez brak zgody na rozwód, inni czują spokój, bo nic ich już nie łączy z małżonkiem sakramentalnym. nawet sprawy sądowe. :lol:
Tyle mi dała moja zgoda - spokój wewnętrzny. Takiego spokoju nie miałem nawet przed rozwodem. Rozwód nic nie zmienił w sytuacji, bo żona i tak od wielu lat mieszka z kowalskim.
Co mi zabrało? Nie widzę, żeby mi coś zabrało.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: lustro »

Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34
lustro pisze: 09 sty 2022, 16:49
EL. pisze: 09 sty 2022, 14:57
A przysięga małżeńska….polecam sobie przypomnieć…..
….na dobre i na złe !!…..póki smierć nas nie rozdzieli l
W przysiedzę malzenskiej w KK nie ma "na dobre i na złe" ani "póki śmierć nas nie rozdzieli" to wersja z anglosaskich filmów 😉
To sobie przypomnijmy jej tekst:
Ja (Twoje imię) biorę Ciebie (imię wybranki) za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.”

Monti przecież nie propaguje tu ani rozwodów, ani porzuceń.
Nie rozumiem skąd takie wnioski?
On zwraca uwagę na spójność słów i czynów.
Skoro ktoś odcina się od współmałżonka i zakłada życie bez niego, a nie zgadza się na rozwod lub separację, to jest niespójny.
I taka postawa uderza także w pozostałych wierzących, którzy nie zgadzają się na rozwod, ale chcą naprawiac i budować.
Wrzuca się wszystkich do wspólnego worka nawiedzonych katolików. I nie traktuje poważnie.
Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34
Lustro, co ty piszesz :shock: Jacy anglosasi?
Na ślubie katolickim, tuż przed złożeniem przysięgi dostajemy od księdza trzy pytania

"W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?"

I jest to wszystko element małżeńskiego zobowiązania. W Polsce. I na świecie. W Kościele Katolickim.

***
Wróć się do postu El i go sobie przeczytaj.
Mowa była o przy siedzę. A nie o tym, co Ty nazywasz" elementami małżeńskiego zobowiazania".
Rozmawiamy o konkretach.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34 Swoją drogą nie słyszałam o katoliku, który "odcina się od współmałżonka i zakłada życie bez niego, a nie zgadza się na rozwód lub separację". O niekatoliku z taką postawą w sądzie, czy w życiu także zresztą nie słyszałam.To jakiś mityczny twór, ten twój "nawiedzony katolik". Ale ty ten mit pięknie rozwijasz pisząc o szkodliwości tego mitycznego tworu dla nienawiedzonych katolików w taki sposób, jakbyś opierała się na setkach statystyk z których wynika, że nawiedzeni katolicy masowo szkodzą prawdziwym katolikom.
Mit teraz Ty tworzysz i to na mój temat.

To, że o czymś nie słyszałaś, nie świadczy o tym, że tego nie ma.

Gdybym chciała się oprzeć na statystykach, to zapewniam Cie, ze bym to zrobiła.
Mysle natomiast, że Ty stosujac takie kontrargumenty powinnaś na ich poparcie oprzeć się na "setkach statystyk". Chocby tylko po to, aby pokazać jak twoim zdaniem, powinna wyglądać merytoryczna dyskusja nie tworząca mitów.


Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34 Katolik nie godzi się na rozwód. I ten już nawiedzony i ten jeszcze nie nawiedzony. Nie godzi się na rozwód także w sytuacji, w której konieczne jest odizolowanie się od małżonka. Jeśli zachodzi potrzeba obrony słusznych praw, występuje o separację, jako o środek ostateczny. Nie jest to jednak obowiązkowe, szczególnie tam gdzie wystarcza separacja faktyczna. Prawna separacja jest środkiem ostatecznym, a nie obligatoryjnym. W krajach gdzie separacji nie ma sytuacja jest inna. Ale w Polsce separacja jest.

***
Owszem, w Polsce jest. I warto z tego skorzystać, tym bardziej, że separacja jest rozwiązaniem czasowym a nie ostatecznym.
A czy faktyczną separacja wystarcza widać wyraźnie na sali sądowej.


Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34 Niezgoda na rozwód to nie jest wymysł Sycharu. To nauka Kościoła, płynąca prosto z Ewangelii. Zapisana w Kodeksie Kanonicznym. Sądzę, że każda wspólnota katolicka nie aprobuje, nie wspiera i nie zachęca do rozwodów, tylko przed nimi przestrzega. A taka postawa nie wyklucza z kolei udzielania pomocy osobom rozwiedzionym w powrocie do jedności małżeńskiej. Ani nie wyklucza udzielenia wsparcia osobie, która nie dała rady pozostać w postawie wiary. I nie uzasadnia potępienia takiej osoby.
Mówimy o konkretach, czyli o charyzmacie wspólnoty Sychar zapisanej w dokumentach.
Polecam się zapoznać.

Mam wrażenie, że bardzo madrze wypowiadasz się o rzeczy, o której niewiele wiesz.
Przeczytaj sobie post Jacka i zestaw z twoimi "sadzenia i" z tego postu.
Mowa jest o konkretach, nie o wyobrażeniach.
O ocenie moralnej rozwodu mówi też b wyraźnie KKK.. Już to cytowałam.


Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34 Natomiast inna jest sytuacja, gdy ktoś otwarcie neguje nauczanie Kościoła, postępuje wbrew temu nauczaniu i następnie domaga się akceptacji dla swojej postawy i zaaprobowania jej jako katolickiej, twierdząc, że ci którzy są temu nauczaniu posłuszni są nawiedzeni, zaściankowi, nienowocześni, zawistni, nawiedzeni i co jeszcze tylko. Taka postawa istotnie szkodzi katolikom, bo rozmywa to, czym jest katolicyzm i tworzy wrażenie, że jest indywidualistyczną religią relatywistyczną, gdzie rozstrzyga własne rozeznanie. Sporo o tym nie tak dawno temu myślałam. I temat ciągle wraca.
O czym, o kim, teraz piszesz?
Bo nie rozumiem

Poczytaj uważnie dyskusje w tym wątku. Czy tu ktokolwiek nawołuje do postępowania w brew nauczaniu KK?
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: marylka »

Dziękuję Jacku za podzielenie się
Pozdrawiam serdecznie :)
EL.
Posty: 6922
Rejestracja: 29 sty 2017, 21:46
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: EL. »

jacek-sychar pisze: 10 sty 2022, 11:46 Marylka

Dziękuję za słowa uznania. Starałem się robić najlepiej, jak umiałem. Jeżeli komuś choć trochę pomogłem, to się cieszę.
marylka pisze: 10 sty 2022, 9:17 Mógłbyś się podzielić dlaczego akurat po 8 latach zgodziłeś się na rozwód?
I co ci to dało a co zabrało?
Żona złożyła pozew o rozwód po 8 latach od odejścia. Najpierw nie zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie, ale gdy zobaczyłem, jak mnie psychicznie niszczy ta sytuacja, to sobie odpuściłem. Dziś żałuję, że nie zgodziłem się od razu, bo tyle kłamstw o sobie usłyszałem, że nie sądziłem, że tak można.
Jeżeli więc ktoś myśli, że niezgoda na rozwód jest drogą do odrodzenia małżeństwa, to jest w wielkim błędzie.Takie sprawy sądowe, ciągnące się nieraz latami, jeszcze bardziej niszczą więź, jaka była.

Każdy więc ma inaczej. Jedni czują spokój, bo pokazali, że zależy im na małżonku przez brak zgody na rozwód, inni czują spokój, bo nic ich już nie łączy z małżonkiem sakramentalnym. nawet sprawy sądowe. :lol:
Tyle mi dała moja zgoda - spokój wewnętrzny. Takiego spokoju nie miałem nawet przed rozwodem. Rozwód nic nie zmienił w sytuacji, bo żona i tak od wielu lat mieszka z kowalskim.
Co mi zabrało? Nie widzę, żeby mi coś zabrało.
Myślę , że żona również poczuła ogromną ulgę ….i teraz równią pochyłą prosto w dół.

Jacek…..a nasze zobowiązanie, żeby dbać o to, żeby nasz współmałżonek mógł zostać zbawiony ? El.
"Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga " - Edyta Stein

"Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie " - Jan Paweł II
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Nino »

Mam znajomą, której rozwód trwa już piąty rok i zastanawiam się, po co? Ona wyznaje wierność przysiędze małżeńskiej, ale nie wyobraża sobie powrotu małżonka po tym piekle, które przeszła w związku z jego odejściem do kochanki oraz po tym, co przez te wszystkie lata prezentuje w sądzie.
I ja się jej wcale nie dziwię! Dziwię się natomiast temu, dlaczego już nie odpuści...Tak, sąd orzeknie rozwód, ale jak zauważył Monti, dla katolika w sumie nie powinno to mieć jakiegoś decydującego znaczenia, ponieważ katolik zachowuje wierność przysiędze złożonej przed Bogiem, a rozwód przed sądem to rozwód cywilny.
Dlatego niekiedy odbieram jako osoby " nawiedzone" te, które walczą przed sądem, aby nie doszło do rozwodu i jednocześnie wcale nie pragną powrotu sakramantelnago małżonka, a pozostają same z wygody lub jeszcze innych powodów...

Co do Ruty, odbieram jej postawę jako jeden z nielicznych i niezwykle konsekwentnych oraz spójnych wyborów, co do pozostania wiernym wymogom przysięgi małżeńskiej złożonej przed Bogiem oraz nauczaniu KK, co niektórym może wydać się szalone.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Ruta

Post autor: Ruta »

lustro pisze: 10 sty 2022, 12:11
Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34
lustro pisze: 09 sty 2022, 16:49

W przysiedzę malzenskiej w KK nie ma "na dobre i na złe" ani "póki śmierć nas nie rozdzieli" to wersja z anglosaskich filmów 😉
To sobie przypomnijmy jej tekst:
Ja (Twoje imię) biorę Ciebie (imię wybranki) za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.”

Monti przecież nie propaguje tu ani rozwodów, ani porzuceń.
Nie rozumiem skąd takie wnioski?
On zwraca uwagę na spójność słów i czynów.
Skoro ktoś odcina się od współmałżonka i zakłada życie bez niego, a nie zgadza się na rozwod lub separację, to jest niespójny.
I taka postawa uderza także w pozostałych wierzących, którzy nie zgadzają się na rozwod, ale chcą naprawiac i budować.
Wrzuca się wszystkich do wspólnego worka nawiedzonych katolików. I nie traktuje poważnie.
Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34
Lustro, co ty piszesz :shock: Jacy anglosasi?
Na ślubie katolickim, tuż przed złożeniem przysięgi dostajemy od księdza trzy pytania

"W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?"

I jest to wszystko element małżeńskiego zobowiązania. W Polsce. I na świecie. W Kościele Katolickim.

***
Wróć się do postu El i go sobie przeczytaj.
Mowa była o przy siedzę. A nie o tym, co Ty nazywasz" elementami małżeńskiego zobowiazania".
Rozmawiamy o konkretach.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34 Swoją drogą nie słyszałam o katoliku, który "odcina się od współmałżonka i zakłada życie bez niego, a nie zgadza się na rozwód lub separację". O niekatoliku z taką postawą w sądzie, czy w życiu także zresztą nie słyszałam.To jakiś mityczny twór, ten twój "nawiedzony katolik". Ale ty ten mit pięknie rozwijasz pisząc o szkodliwości tego mitycznego tworu dla nienawiedzonych katolików w taki sposób, jakbyś opierała się na setkach statystyk z których wynika, że nawiedzeni katolicy masowo szkodzą prawdziwym katolikom.
Mit teraz Ty tworzysz i to na mój temat.

To, że o czymś nie słyszałaś, nie świadczy o tym, że tego nie ma.

Gdybym chciała się oprzeć na statystykach, to zapewniam Cie, ze bym to zrobiła.
Mysle natomiast, że Ty stosujac takie kontrargumenty powinnaś na ich poparcie oprzeć się na "setkach statystyk". Chocby tylko po to, aby pokazać jak twoim zdaniem, powinna wyglądać merytoryczna dyskusja nie tworząca mitów.


Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34 Katolik nie godzi się na rozwód. I ten już nawiedzony i ten jeszcze nie nawiedzony. Nie godzi się na rozwód także w sytuacji, w której konieczne jest odizolowanie się od małżonka. Jeśli zachodzi potrzeba obrony słusznych praw, występuje o separację, jako o środek ostateczny. Nie jest to jednak obowiązkowe, szczególnie tam gdzie wystarcza separacja faktyczna. Prawna separacja jest środkiem ostatecznym, a nie obligatoryjnym. W krajach gdzie separacji nie ma sytuacja jest inna. Ale w Polsce separacja jest.

***
Owszem, w Polsce jest. I warto z tego skorzystać, tym bardziej, że separacja jest rozwiązaniem czasowym a nie ostatecznym.
A czy faktyczną separacja wystarcza widać wyraźnie na sali sądowej.


Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34 Niezgoda na rozwód to nie jest wymysł Sycharu. To nauka Kościoła, płynąca prosto z Ewangelii. Zapisana w Kodeksie Kanonicznym. Sądzę, że każda wspólnota katolicka nie aprobuje, nie wspiera i nie zachęca do rozwodów, tylko przed nimi przestrzega. A taka postawa nie wyklucza z kolei udzielania pomocy osobom rozwiedzionym w powrocie do jedności małżeńskiej. Ani nie wyklucza udzielenia wsparcia osobie, która nie dała rady pozostać w postawie wiary. I nie uzasadnia potępienia takiej osoby.
Mówimy o konkretach, czyli o charyzmacie wspólnoty Sychar zapisanej w dokumentach.
Polecam się zapoznać.

Mam wrażenie, że bardzo madrze wypowiadasz się o rzeczy, o której niewiele wiesz.
Przeczytaj sobie post Jacka i zestaw z twoimi "sadzenia i" z tego postu.
Mowa jest o konkretach, nie o wyobrażeniach.
O ocenie moralnej rozwodu mówi też b wyraźnie KKK.. Już to cytowałam.


Ruta pisze: 10 sty 2022, 7:34 Natomiast inna jest sytuacja, gdy ktoś otwarcie neguje nauczanie Kościoła, postępuje wbrew temu nauczaniu i następnie domaga się akceptacji dla swojej postawy i zaaprobowania jej jako katolickiej, twierdząc, że ci którzy są temu nauczaniu posłuszni są nawiedzeni, zaściankowi, nienowocześni, zawistni, nawiedzeni i co jeszcze tylko. Taka postawa istotnie szkodzi katolikom, bo rozmywa to, czym jest katolicyzm i tworzy wrażenie, że jest indywidualistyczną religią relatywistyczną, gdzie rozstrzyga własne rozeznanie. Sporo o tym nie tak dawno temu myślałam. I temat ciągle wraca.
O czym, o kim, teraz piszesz?
Bo nie rozumiem

Poczytaj uważnie dyskusje w tym wątku. Czy tu ktokolwiek nawołuje do postępowania w brew nauczaniu KK?
Lustro,
Jacek nie powołał się na charyzmat wspólnoty, podał link, do spisanego celu w jakim działa forum. Charyzmat wspólnoty jest tutaj: http://sychar.org/ Polecam się zapoznać. Znam i stosuję.

Jacku wybacz, że odnoszę się do twojego postu, odpowiadając Lustro. Ale jest to też do Ciebie.

Cel działania forum, to nie to samo co przyjęty charyzmat wspólnoty. Charyzmat obejmuje niezgodę na rozwód, gdyż rozwód sprzeciwia się przymierzu zbawczemu małżonków i nie stanowi współdziałania z Wolą Bożą. A zakładamy przecież jako wspólnota współdziałanie z tą Wolą, a nie jej torpedowanie. Wola Boża co do małżonków jest znana, objawiona i jednoznaczna.

Nikt też nie "porywa" wspólnoty i nie robi ze wspólnoty organizacji antyrozwodowej. Niezgoda na rozwód jest kamieniem węgielnym Wspólnoty Sychar. W zasadzie uznając zgodę na rozwód za neutralną po pierwsze przestalibyśmy być wspólnotą katolicką, bo nauka Kościoła Katolickiego zdecydowanie i stanowczo sprzeciwia się rozwodom. Po drugie: jak naprawiać relacje? Rozwodami? Tak naprawia relacje cały świat, nie trzeba do tego aż osobnej Wspólnoty.
Nie jest też prawdą, że jest w Sycharze koncentracja na niezgodzie na rozwód i jak się człowiek nie zgadza na rozwód, to nie musi dochowywać wierności złożonej przysiędze. To manipulacja. Wspólnota nie jest tez zainteresowana zmiana prawa, by zakazać rozwodów cywilnych. Przecież część naszych sakramentalnych małżonków jest w drugich związkach cywilnych, a część sycharków do wierności dochodziła po drodze przez takie relacje, które po nawróceniu kończyli przecież rozwodem cywilnym.
Charyzmat obejmuje spójną postawę wobec małżeństwa i złożonej przysięgi, jej elementem jest także niezgoda na rozwód cywilny małżonka sakramentalnego. I ta niezgoda płynie z nauczania Kościoła, nie jakiegoś, tylko konkretnych norm prawa kanonicznego. Ta spójna postawa obejmuje nie tylko wierność przysiędze po opuszczeniu, ale także pracę nad sobą, jak również modlitwę, także za małżonka jak i pogłębianie relacji z Bogiem, życie w czystości.

Jacku, wiele osób pod presją sądu, małżonka, otoczenia godzi się na rozwód. Rozumiem to, sama byłam pod ogromna presją i sama miałam chwile wahania, gdy byłam zmęczona. Dostałam we wspólnocie wsparcie i pomoc w każdej takiej chwili. Natomiast nie spotkałam się z ostracyzmem wobec osób, które w takich okolicznościach osłabły i zgodę wyraziły. Także tu na forum raczej w takich sytuacjach osoby te były otaczane opieką modlitwą, wsparciem, zapewnieniem, że jest i dla nich miejsce stale we Wspólnocie, że mogą pozostać w wierności, że dały z siebie w obronie swojego małżeństwa przed sądem tyle, ile były w stanie.
Jacku, twoja postawa jest nieco inna. Ty jesteś, na ile rozumiem twoje posty, przekonany, że zgoda na rozwód nie miała żadnego znaczenia i jest aktem neutralnym. A taka postawa przeczy nauce Kościoła Katolickiego. Tak ja to odbieram. Jest z pewnością powód, że ten temat wraca do ciebie akurat teraz, bardzo mi przykro, wiem że nie są to miłe zjawiska, gdy nam coś z przeszłości wybija. Z drugiej strony jak wybija, to pewnie potrzebuje wybić.

Lustro, nie wiem jak anglosasi, ale katolicy podczas ślubu postanawiają trwać w związku małżeńskim w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli do końca życia. I to napisała El. Oczywiście można zredukować wszystko do samej roty, ale kontekst wypowiedzi El tego nie zakładał, ani nie uzasadniał. Skróty myślowe to jedna z form wyrazu i tu była ona oczywista. Wszyscy chyba wiemy, co dzieje się na ślubie, więc taki skrót jest jak najbardziej dopuszczalny. I wyciąganie z tego takich wniosków jak ty, to manipulacja.

Kościół katolicki nie mówi o ocenie moralnej rozwodu. Kościół katolicki mówi o normie, która została ustanowiona przez Boga. O nierozerwalności węzła małżeńskiego. To nie jest przestrzeń wyboru w wierze, to przestrzeń posłuszeństwa w wierze.

Separacja to nie jest coś z czego "warto skorzystać". To środek ochrony o charakterze ostatecznym, na sytuacje, gdy wspólne życie nie jest możliwe. I wobec zdrady, ale też nie przez cały czas. Małżonkowie nie muszą z tego środka korzystać, reguluje to Kodeks Prawa Kanonicznego. Jest też zapis w KKK. Nie ma jednak ani słowa o tym, że katolik w jakichkolwiek okolicznościach powinien występować o separację cywilną. To jest twoja prywatna opinia.
EL.
Posty: 6922
Rejestracja: 29 sty 2017, 21:46
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: EL. »

"Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga " - Edyta Stein

"Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie " - Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: lustro »

EL. pisze: 10 sty 2022, 14:10
jacek-sychar pisze: 10 sty 2022, 11:46 Marylka

Dziękuję za słowa uznania. Starałem się robić najlepiej, jak umiałem. Jeżeli komuś choć trochę pomogłem, to się cieszę.
marylka pisze: 10 sty 2022, 9:17 Mógłbyś się podzielić dlaczego akurat po 8 latach zgodziłeś się na rozwód?
I co ci to dało a co zabrało?
Żona złożyła pozew o rozwód po 8 latach od odejścia. Najpierw nie zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie, ale gdy zobaczyłem, jak mnie psychicznie niszczy ta sytuacja, to sobie odpuściłem. Dziś żałuję, że nie zgodziłem się od razu, bo tyle kłamstw o sobie usłyszałem, że nie sądziłem, że tak można.
Jeżeli więc ktoś myśli, że niezgoda na rozwód jest drogą do odrodzenia małżeństwa, to jest w wielkim błędzie.Takie sprawy sądowe, ciągnące się nieraz latami, jeszcze bardziej niszczą więź, jaka była.

Każdy więc ma inaczej. Jedni czują spokój, bo pokazali, że zależy im na małżonku przez brak zgody na rozwód, inni czują spokój, bo nic ich już nie łączy z małżonkiem sakramentalnym. nawet sprawy sądowe. :lol:
Tyle mi dała moja zgoda - spokój wewnętrzny. Takiego spokoju nie miałem nawet przed rozwodem. Rozwód nic nie zmienił w sytuacji, bo żona i tak od wielu lat mieszka z kowalskim.
Co mi zabrało? Nie widzę, żeby mi coś zabrało.
Myślę , że żona również poczuła ogromną ulgę ….i teraz równią pochyłą prosto w dół.

Jacek…..a nasze zobowiązanie, żeby dbać o to, żeby nasz współmałżonek mógł zostać zbawiony ? El.
Wtrącę się

Równia pochyła trwa od ponad 8 lat i jakoś postawa Jacka nic tu nie zmieniła.
Teraz pozostaje modlitwa o zbawienie małżonki i postawa otwartości na kierownictwo Z GÓRY w tej sprawie.
Po rozwodzie tez można się nawrócić i do małżeństwa wrócić.
A każdy ma prawo chronić siebie, swoje życie i zdrowie. W ochronę życia i zdrowia wchodzi także ochrona majątku, którym pozwala nam przeżyć.

Ani ja, ani Ty El, nie byłyśmy w takiej sytuacji.

Wszystko w wolności :D prawda ?
jacek-sychar

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: jacek-sychar »

EL. pisze: 10 sty 2022, 14:10 Myślę , że żona również poczuła ogromną ulgę ….i teraz równią pochyłą prosto w dół.

Jacek…..a nasze zobowiązanie, żeby dbać o to, żeby nasz współmałżonek mógł zostać zbawiony ? El.
EL.
Równie pochyła, jeżeli była, to zaczęła się rok przed odejściem mojej żony. To był przez rok skrywany romans.
Jeszcze raz powtarzam, rozwód nic tutaj nie zmienił, bo żona i tak od dawna mieszka u kowalskiego.

Przepraszam EL., ale gdzie ja składałem zobowiązanie, że jestem odpowiedzialny za zbawienie mojej żony.
Gdyby ja był odpowiedzialny za zbawienie mojej żony (a nie ona sama za siebie), to gdzie byłaby tutaj wolna wola człowieka? :shock:
Może jeszcze usłyszę, że jak się żona nie zbawi, to i ja nie zostanę zbawiony. :lol:
A ja durny myślałem, że w tej sprawie każdy odpowiada przed Bogiem za siebie.

Ale jeżeli miałbym odpowiadać za żonę, to może i za dzieci?
Niestety wiele osób tutaj próbuje przejąć odpowiedzialność za życie (w tym życie wieczne) za swojego małżonka albo i dzieci.
jacek-sychar

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: jacek-sychar »

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24 Jacek nie powołał się na charyzmat wspólnoty, podał link, do spisanego celu w jakim działa forum. Charyzmat wspólnoty jest tutaj: http://sychar.org/ Polecam się zapoznać.
Ruta

W linku wskazanym przez Ciebie jest taki fragment:
Charyzmatem Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR jest dążenie jej członków do uzdrowienia sakramentalnego małżeństwa, które przeżywa kryzys. Współpracując z Jezusem Chrystusem – Bogiem, w każdej sytuacji nawet, po ludzku patrząc, beznadziejnej możliwe jest odrodzenie małżeństwa. Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych. Prawda o mocy sakramentu oznacza, że nawet, jeśli małżonkowie nie potrafią ze sobą być i odchodzą w stan separacji, czyli oddzielnego mieszkania, to ich małżeństwo – Sakramentalne Przymierze małżonków z Bogiem – trwa nadal. Nadal są mężem i żoną, i jako tacy staną przed Bogiem. Sakrament małżeństwa jest darem Boga, który daje małżonkom siłę odtwarzania wspólnoty małżeńskiej właściwie w każdej sytuacji. Wspólnota Trudnych Małżeństw SYCHAR jest Wspólnotą Wiernej Miłości Małżeńskiej, którą założyli sakramentalni małżonkowie.
Pokaż mi proszę, gdzie jest tutaj coś o rozwodzie cywilnym, bo szukam, szukam i nie mogę znaleźć. :lol:
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Monti »

Jak rozumiem, osią sporu w tym wątku jest pytanie, czy zgoda na rozwód w każdych warunkach jest naganna moralnie.
Nie jestem teologiem moralistą, ale o ile mi wiadomo, dla oceny czynu kluczowe znaczenie mają okoliczności. W pewnych sytuacjach po prostu nie sposób przypisać komuś winy za dany czyn. Ponadto, ja osobiście uważam, że owa zgoda czasem jest czymś, z czym się godzimy, bo nie mamy na to wpływu. Próbowaliśmy ileś czasu bez większych efektów, w końcu akceptujemy fakt, że zaistniały przesłanki rozwodu cywilnego (co oczywiście nie przesądza o dalszym trwaniu sakramentu).
Nie sądzę, by można się tu powoływać na odpowiedzialność za zbawienie współmałżonka. Każdy jest wolny i może wybierać jak chce (także źle z perspektywy etyki katolickiej).
Ponadto należy zauważyć, że zgodnie z nauczaniem papieskim (adhortacja "Amoris Laetitia"), pozostawanie w związku niesakramentalnym nie zawsze jest grzechem śmiertelnym. W związku z powyższym, chyba tym bardziej zgoda na rozwód nie zawsze jest grzechem.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
EL.
Posty: 6922
Rejestracja: 29 sty 2017, 21:46
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: EL. »

jacek-sychar pisze: 10 sty 2022, 18:03
EL. pisze: 10 sty 2022, 14:10 Myślę , że żona również poczuła ogromną ulgę ….i teraz równią pochyłą prosto w dół.

Jacek…..a nasze zobowiązanie, żeby dbać o to, żeby nasz współmałżonek mógł zostać zbawiony ? El.
EL.
Równie pochyła, jeżeli była, to zaczęła się rok przed odejściem mojej żony. To był przez rok skrywany romans.
Jeszcze raz powtarzam, rozwód nic tutaj nie zmienił, bo żona i tak od dawna mieszka u kowalskiego.

Przepraszam EL., ale gdzie ja składałem zobowiązanie, że jestem odpowiedzialny za zbawienie mojej żony.
Gdyby ja był odpowiedzialny za zbawienie mojej żony (a nie ona sama za siebie), to gdzie byłaby tutaj wolna wola człowieka? :shock:
Może jeszcze usłyszę, że jak się żona nie zbawi, to i ja nie zostanę zbawiony. :lol:
A ja durny myślałem, że w tej sprawie każdy odpowiada przed Bogiem za siebie.

Ale jeżeli miałbym odpowiadać za żonę, to może i za dzieci?
Niestety wiele osób tutaj próbuje przejąć odpowiedzialność za życie (w tym życie wieczne) za swojego małżonka albo i dzieci.
Jacek, powyżej wkleiłam artykuł .


Wkleję jeszcze raz - http://mateusz.pl/ksiazki/es-uwk/es-uwk_ii_06.htm


Ale i inny - http://mateusz.pl/pow/020421.htm

I jeszcze - http://sychar.org/2016/06/30/obowiazek- ... lmalzonka/
"Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga " - Edyta Stein

"Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie " - Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Ruta

Post autor: lustro »

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24

Lustro,
Jacek nie powołał się na charyzmat wspólnoty, podał link, do spisanego celu w jakim działa forum. Charyzmat wspólnoty jest tutaj: http://sychar.org/ Polecam się zapoznać. Znam i stosuję.
Cieszę sie, że kwestię charyzmatu wyjasnił Ci Jacek.
Jacku wybacz, że odnoszę się do twojego postu, odpowiadając Lustro. Ale jest to też do Ciebie.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Cel działania forum, to nie to samo co przyjęty charyzmat wspólnoty.
No to niedobrze - nie wydaje Ci się?
To powinno być spójne i tożsame. Formu powinno działać w zgodzie i w ramach charyzmatu Wspolnoty.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Nie jest też prawdą, że jest w Sycharze koncentracja na niezgodzie na rozwód i jak się człowiek nie zgadza na rozwód, to nie musi dochowywać wierności złożonej przysiędze. To manipulacja.

Tak, zgadzam się, że to manipulacja z twojej strony. Tu nikt tak nie twierdził i mowienie, że tak jest, jest czystą manipulacją.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Wspólnota nie jest tez zainteresowana zmiana prawa, by zakazać rozwodów cywilnych.
No to nie jestes w temacie, bo były prace w tym kierunku. Wspolnota miała takie zamiary. Na jakim one sa aktualnie etapie - nie wiem. Ale wiem, że były.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Charyzmat obejmuje spójną postawę wobec małżeństwa i złożonej przysięgi, jej elementem jest także niezgoda na rozwód cywilny małżonka sakramentalnego. I ta niezgoda płynie z nauczania Kościoła, nie jakiegoś, tylko konkretnych norm prawa kanonicznego. Ta spójna postawa obejmuje nie tylko wierność przysiędze po opuszczeniu, ale także pracę nad sobą, jak również modlitwę, także za małżonka jak i pogłębianie relacji z Bogiem, życie w czystości.


Piękne są te Twoje wywody. Ale to są twoje własne poglądy, do których masz oczywiście prawo, a nie stan faktyczny zgodny z charyzmatem Sychar. Zapytam za Jackiem - wskaż, gdzie w charyzmacie Sychar jest słowo o niezgodzie na rozwód?
Ja tez nie potrafię tego znaleźć.
I jest to logiczne, bo załozycielami Sychar jest dwóch rozwodników o ile mnie moja pamieć nie myli. I nie ma w tym nic, co mogło by ich wykluczyć z Kościoła i Sycharu, że zostali rozwiedzeni przez wspołmałzonków, na co w końcu dali zgodę.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Jacku, wiele osób pod presją sądu, małżonka, otoczenia godzi się na rozwód. Rozumiem to, sama byłam pod ogromna presją i sama miałam chwile wahania, gdy byłam zmęczona. Dostałam we wspólnocie wsparcie i pomoc w każdej takiej chwili. Natomiast nie spotkałam się z ostracyzmem wobec osób, które w takich okolicznościach osłabły i zgodę wyraziły. Także tu na forum raczej w takich sytuacjach osoby te były otaczane opieką modlitwą, wsparciem, zapewnieniem, że jest i dla nich miejsce stale we Wspólnocie, że mogą pozostać w wierności, że dały z siebie w obronie swojego małżeństwa przed sądem tyle, ile były w stanie.
Już to pisałam, ale powtórze - to, że o czymś Ruta nie wiesz, nie znaczy, że to nie istnieje.
Chcesz powiedzieć, że Jacek wymyslił sobie swoją własną historię, bo nie pasuje Ci ona do własnych pogladoó i przekonań?
Ja tez spotkałam się, podobnie jak Jacek, z ostracyzmem i swego rodzaju nszykanami wobec członków Sychar, którzy ugieli sie pod presją nacisków i w końcu sie poddali zgadzając sie na rozwód.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Jacku, twoja postawa jest nieco inna. Ty jesteś, na ile rozumiem twoje posty, przekonany, że zgoda na rozwód nie miała żadnego znaczenia i jest aktem neutralnym. A taka postawa przeczy nauce Kościoła Katolickiego.
Szczerze mówiąc jest to oburzające i obraźliwe - takie insynuacje z Twojej strony.
Wymyślasz sobie teorie na czyjś temat i podajesz je jak dogmat do wierzenia.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Lustro, nie wiem jak anglosasi, ale katolicy podczas ślubu postanawiają trwać w związku małżeńskim w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli do końca życia. I to napisała El. Oczywiście można zredukować wszystko do samej roty, ale kontekst wypowiedzi El tego nie zakładał, ani nie uzasadniał. Skróty myślowe to jedna z form wyrazu i tu była ona oczywista. Wszyscy chyba wiemy, co dzieje się na ślubie, więc taki skrót jest jak najbardziej dopuszczalny. I wyciąganie z tego takich wniosków jak ty, to manipulacja.
Czy potrafisz czytać ze zrozumieniem?
Mowa była była o treści przysięgi.
Patrząc na treść - ślubuję Ci miłość, wiernośc i uczciwośc małżeńską oraz, że nie opuszczę Cie aż do śmierci, tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Swięci. Amen" - jest to naprawdę wyczerpujące temat.
Mozna napisać kilkadziesiąt opasłych dzieł interpretacji zapewne - tylko po co, skoro w tej przysiedze wszystko jest i ma konkretną treść?
I ni życzę sobie pomawiania mnie o manipulacje. Robisz to w tym poście już kolejny raz.

Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Kościół katolicki nie mówi o ocenie moralnej rozwodu. Kościół katolicki mówi o normie, która została ustanowiona przez Boga. O nierozerwalności węzła małżeńskiego. To nie jest przestrzeń wyboru w wierze, to przestrzeń posłuszeństwa w wierze.
KKK 2383 Separacja małżonków z utrzymaniem węzła małżeńskiego może być uzasadniona w pewnych przypadkach przewidzianych przez prawo kanoniczne (Por. KPK, kan. 1151-1155).
Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego.

KKK 2385 Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci, które doznały wstrząsu z powodu rozejścia się rodziców, często starających się pozyskać ich względy, oraz z uwagi na zły przykład, który czyni z niego prawdziwą plagę społeczną.

Naprawdę nie ma oceny moralnej ????
Ruta pisze: 10 sty 2022, 14:24
Separacja to nie jest coś z czego "warto skorzystać". To środek ochrony o charakterze ostatecznym, na sytuacje, gdy wspólne życie nie jest możliwe. I wobec zdrady, ale też nie przez cały czas. Małżonkowie nie muszą z tego środka korzystać, reguluje to Kodeks Prawa Kanonicznego. Jest też zapis w KKK. Nie ma jednak ani słowa o tym, że katolik w jakichkolwiek okolicznościach powinien występować o separację cywilną. To jest twoja prywatna opinia.
Mozesz tak uważać, jest tak samo moja opinia, jak całośc twojego zacytowanego postu jest twoją opinią.
Tylko i wyłącznie.
ODPOWIEDZ