Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Co o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa mówią Biblia, Katechizm, dokumenty papieskie...

Moderator: Moderatorzy

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Niepoprawny83 » 18 sty 2022, 19:18

Nirwanna pisze:
18 sty 2022, 18:34
vertigo pisze:
18 sty 2022, 15:22
Nirwanna pisze:
18 sty 2022, 15:11
Ja poszłam właśnie w trzeci sposób ;-)
To "zgodziłaś się, nie zgadzając", czy "nie zgodziłaś się, zgadzając"? ;)

Ale też mam spokój i brak poczucia winy, bo męża o nic nie oskarżałam i żadnych brudów w sądzie nie prałam.

Pavel często powtarza, że "nie da się kłócić w pojedynkę". Podobnie z owymi brudami - jak ich nie chcesz prać w sądzie, to ich nie wnosisz. Proste.
Niezgoda na rozwód, aby być spójnym z wyznawanymi wartościami - tak, to moje.
Niezgoda na rozwód "bo tak", i to na dokładkę tak jak Pantop opisał - to nie moje.

Dorzucę jeszcze zasadę z KKK, że "cel nie uświęca środków". Inaczej mówiąc, jeśli niezgodę na rozwód przeprowadzam czynami moralnie nagannymi - to grzeszę, niezależnie od dobrej intencji powstrzymania rozwodu.
Poczytać można o tym w Dziale III KKK: http://www.kerygma.pl/katechizm-kkk/kkk ... -1749-1775
Nirwanno, cieszę się, że napisałaś jak w gruncie rzeczy niewiele trzeba zrobić, by być w zgodzie z wyznawanymi zasadami.
Co do zasady, że cel nie uświęca środków to chyba już pisze o tym Św. Paweł:
"I czyż to znaczy, iż mamy czynić zło, aby stąd wynikło dobro? - jak nas niektórzy oczerniają i jak nam zarzucają, że tak mówimy. Takich czeka sprawiedliwa kara." Rz. 3,8

Cytat wpisuje się jakoś w naszą dyskusję, w którą pojawiają się zdania jakoby niezgoda na rozwód cywilny miała podtekst egoistyczny i musiała opierać się na niegodziwych środkach.
Zaufaliśmy miłości.

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Sefie » 18 sty 2022, 19:34

Nirwanna pisze:
18 sty 2022, 18:34
vertigo pisze:
18 sty 2022, 15:22
Nirwanna pisze:
18 sty 2022, 15:11
Ja poszłam właśnie w trzeci sposób ;-)
To "zgodziłaś się, nie zgadzając", czy "nie zgodziłaś się, zgadzając"? ;)
Nie zgodziłam się nie zgadzając się ;-) Czyli starałam się zachować spójność - zgodnie z tytułem wątku.

Początek był podobny jak u Ruty. Mąż złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie, za porozumieniem stron. Ja się nie zgodziłam, bo twierdziłam, że rozwód nam nie jest potrzebny, a małżeństwo jest do uratowania. Mąż wniósł o orzekanie winy - mojej. Jego świadkowie próbowali pokazać, że jestem be. Moi świadkowie twierdzili, że byliśmy dobrym małżeństwem i możemy takim dalej być.
Sąd ostatecznie orzekł rozwód z orzeczeniem winy. Winą obarczył wyłącznie męża. Bo każde z nas przedstawiło fakty i ich chronologię. Mąż twierdził, że w kolejnym związku znalazł się po mojej wyprowadzce. Ja twierdziłam, że kolejny związek męża był przyczyną mojej wyprowadzki. Sąd uwierzył mi, chyba spójniej gadałam ;-) I orzekł, że winny jest mąż, ale jednocześnie mimo że ja jako strona niewinna się nie zgadzam - że rozwód należy orzec ze względu na zasady współżycia społecznego "bo mąż jest w innym związku, deklaruje że do pani nie wróci, a doświadczenie życiowe sądu potwierdza, że tak będzie". Inaczej mówiąc - sąd klepnął prawnie to, po ludzku już się zadziało, czyli uporządkował prawnie stan faktyczny.
Ja z kolei mam spójność z wyznawanymi wartościami, że nie klepnęłam sądowi ani mężowi zgody na to. Odpowiedzialność leży wyłącznie po ich stronie.
Ale też mam spokój i brak poczucia winy, bo męża o nic nie oskarżałam i żadnych brudów w sądzie nie prałam.
Czyli na Rutę :D
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Nirwanna » 18 sty 2022, 19:44

Sposób "na Rutę"? ;-)
Tylko jeszcze Ruta musi klepnąć nową nomenklaturę :lol:
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

jacek-sychar

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: jacek-sychar » 18 sty 2022, 22:34

Ruta pisze:
18 sty 2022, 17:05
W tej sytuacji, gdybym chciała wygrać proces i nie dopuścić do orzeczenia rozwodu, mogłam wytoczyć ciężkie działa i wykazać wyłączną winę męża. W naszej sytuacji nie było to trudne, nałogi, zerwanie terapii, wyprowadzka do kochanki, każdej tej rzeczy mogłam łatwo dowieść. Jednak zdecydowałam, że tego nie zrobię.
Czyli nie mówiłaś prawdy? :shock:
A ja głupi wierzyłem, że prawda was wyzwoli. :(

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: ozeasz » 18 sty 2022, 22:51

Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u świętych? Czy nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czyż nie jesteście godni wyrokować w tak błahych sprawach? Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? O ileż przeto więcej sprawy doczesne! Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych w Kościele! Mówię to, aby was zawstydzić. Bo czyż nie znajdzie się wśród was ktoś na tyle mądry, by mógł rozstrzygać spory między swymi braćmi? A tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. Już samo to jest godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody? Tymczasem wy dopuszczacie się niesprawiedliwości i szkody wyrządzacie, i to właśnie braciom. Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? 1Kor 6,1-9a
Podkreślenie własne, taki jest mój odbiór, te zacytowane słowa przyszły mi do głowy kiedy czytałem m.in. ten wątek, może warto i to wziąć pod uwagę?

Może to nie tylko kwestia strategii rozwiązywania własnych problemów i kryzysów, ale coś głębszego, np. kwestia wiary i zaufania Bogu?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Ruta » 18 sty 2022, 23:18

Nirwanna pisze:
18 sty 2022, 19:44
Sposób "na Rutę"? ;-)
Tylko jeszcze Ruta musi klepnąć nową nomenklaturę :lol:
Proponuję "na Sychar". Ja się takiej postawy nauczyłam w Sycharze, od osób, które przeszły tą drogę przede mną i się nią dzieliły, także od Nirwanny :)

Dla mnie najtrudniejsze w tym wszystkim było i nadal jest zawierzanie Bogu i nasłuchiwanie Jego Woli. Twoja, nie moja wola...To jednak w moim odczuciu najważniejsza rada. Czasem trudno mi było (i jest) iść za tym co rozeznawałam, bo wydawało się to wariackie, i tak zupełnie wbrew temu co mi się na logikę wydawało słuszne. Coś jak z historią Gedeona, gdzie zamiast się dozbrajać przed bitwą, nic tylko oddalał kolejnych ludzi. Mam nadzieję, że w miarę mi to rozeznanie szło, a jeśli nie, i wszystko odczytałam nie tak, to że Bóg z poczuciem humoru przyjmie moje nieudolne starania i mój wysiłek poczyta mi za dobre. Czasem sobie tak myślę, że w niebie zbiera się czasem trochę Świętych i mówią "Chłopaki, dziewczyny, chodźcie, chodźcie popatrzeć, Ruta znowu będzie rozeznawać :D " i mają dobry ubaw...

W sumie jeśli chodzi o Boże poczucie humoru, to akurat w naszej sprawie rozwodowej myślę, że objawiało się w całej pełni. Dwoje małżonków w trakcie trzyletniej sprawy rozwodowej, którzy koniec końców się nawzajem bronią... przed sądem i robią wszystko, żeby się tylko nie obwinić nawzajem...nie zdziwię się jeśli w uzasadnieniu wyroku znajdzie się propozycja hospitalizacji psychiatrycznej dla mnie i dla męża i zakaz wstępu do sądu na lat dziesięć :lol:

Co z tego wyniknie, zobaczymy. Tak w ciszy mojego serca mam nadzieję, że po prostu anegdota rodzinna dla wnuków, jak to się dziadziuś z babcią "rozwodzili", którą oczywiście opowiemy wnuczętom razem, jako przykład głupot z okresu naszej młodości. No bo przy osiemdziesiątce, to czterdzieści to jednak młodość będzie chyba.... Daj Boże :)

Andrzej
Posty: 64
Rejestracja: 06 gru 2016, 22:21
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Andrzej » 18 sty 2022, 23:43

Nirwanna pisze:
18 sty 2022, 19:44
Sposób "na Rutę"? ;-)
Tylko jeszcze Ruta musi klepnąć nową nomenklaturę :lol:
Sposób "na Rutę", czyli Boży sposób nie wyrażenia zgody na rozwód :)

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Ruta » 19 sty 2022, 10:55

jacek-sychar pisze:
18 sty 2022, 22:34
Ruta pisze:
18 sty 2022, 17:05
W tej sytuacji, gdybym chciała wygrać proces i nie dopuścić do orzeczenia rozwodu, mogłam wytoczyć ciężkie działa i wykazać wyłączną winę męża. W naszej sytuacji nie było to trudne, nałogi, zerwanie terapii, wyprowadzka do kochanki, każdej tej rzeczy mogłam łatwo dowieść. Jednak zdecydowałam, że tego nie zrobię.
Czyli nie mówiłaś prawdy? :shock:
A ja głupi wierzyłem, że prawda was wyzwoli. :(
Jacku, ja uważam, że mamy prawo do ochrony prywatności. Wiem, że takie pojęcie obecnie prawie już nie istnieje, i że w świecie wszechobecnych kamer, mediów społecznościowych, filmowania i fotografowania wszystkiego i wrzucania tego do sieci, ochrona prywatności jest uważana za rodzaj kłamstwa. Ja tak nie uważam.

Ja jestem analogowa a nie cyfrowa, nie mam ani jednego zdjęcia z mężem, na którym się całujemy i ani jednego zdjęcia z porodu lub z innych intymnych chwil mojego życia.

Na procesie od razu w piśmie odpowiadającym na pozew napisałam, że nie będę odnosić się do żadnej kwestii, która wkracza w przestrzeń naszej intymności jako małżonków. I przez cały proces konsekwentnie się do tego nie odniosłam. Inna sprawa, na plus dla sądu, że nie zostało nam zadane ani jedno pytanie, które godziłoby w naszą intymność.

Ochrona prywatności i nie przekraczanie bariery intymności okazały się dobrym sposobem na obronę małżeństwa i na to byśmy się wzajemnie nie poranili. Zarówno ja, jak i mąż zaliczyliśmy w początku procesu po jednej wpadce, gdy pod wpływem emocji weszliśmy w obszar intymności drugiej osoby. Myślę, że te wpadki każdemu z nas pokazały, że nie warto tak robić, niezależnie od odczuwanych emocji. I pomogły nam ustrzec się kolejnych.

Wiesz, żeby powiedzieć prawdę, nie muszę mówić: mój mąż ma romans, wyciągać smsów potwierdzających od kiedy, świadków, zdjęć i wytaczać oskarżeń. Czy zatrudniać detektywa, który przyniesie zdjęcia naruszające dobre obyczaje, by mieć "pewny dowód". Wystarczy moim zdaniem powiedzieć: mój mąż przechodzi obecnie kryzys, mój mąż się pogubił.
A jeśli wymogi procesowe domagają się dowodów, no to mnie skażcie... Odmawiam udziału w grze o takich regułach. I wolę zostać rozwiedziona, niż dać się sprowokować do "ujawniania prawdy".

Jacku, ja jestem przekonana, że sąd nie stanowi jakiejś nowej przestrzeni, w której wolno więcej i zmieniają się zasady i wolno już ranić drugą osobę, wywlekać jej publiczne sprawy i nazywać to "mówieniem prawdy". Prawda płynie z miłości.

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Firekeeper » 19 sty 2022, 11:29

Ruta pisze:
19 sty 2022, 10:55
jacek-sychar pisze:
18 sty 2022, 22:34
Ruta pisze:
18 sty 2022, 17:05
W tej sytuacji, gdybym chciała wygrać proces i nie dopuścić do orzeczenia rozwodu, mogłam wytoczyć ciężkie działa i wykazać wyłączną winę męża. W naszej sytuacji nie było to trudne, nałogi, zerwanie terapii, wyprowadzka do kochanki, każdej tej rzeczy mogłam łatwo dowieść. Jednak zdecydowałam, że tego nie zrobię.
Czyli nie mówiłaś prawdy? :shock:
A ja głupi wierzyłem, że prawda was wyzwoli. :(
Jacku, ja uważam, że mamy prawo do ochrony prywatności. Wiem, że takie pojęcie obecnie prawie już nie istnieje, i że w świecie wszechobecnych kamer, mediów społecznościowych, filmowania i fotografowania wszystkiego i wrzucania tego do sieci, ochrona prywatności jest uważana za rodzaj kłamstwa. Ja tak nie uważam.

Ja jestem analogowa a nie cyfrowa, nie mam ani jednego zdjęcia z mężem, na którym się całujemy i ani jednego zdjęcia z porodu lub z innych intymnych chwil mojego życia.

Na procesie od razu w piśmie odpowiadającym na pozew napisałam, że nie będę odnosić się do żadnej kwestii, która wkracza w przestrzeń naszej intymności jako małżonków. I przez cały proces konsekwentnie się do tego nie odniosłam. Inna sprawa, na plus dla sądu, że nie zostało nam zadane ani jedno pytanie, które godziłoby w naszą intymność.

Ochrona prywatności i nie przekraczanie bariery intymności okazały się dobrym sposobem na obronę małżeństwa i na to byśmy się wzajemnie nie poranili. Zarówno ja, jak i mąż zaliczyliśmy w początku procesu po jednej wpadce, gdy pod wpływem emocji weszliśmy w obszar intymności drugiej osoby. Myślę, że te wpadki każdemu z nas pokazały, że nie warto tak robić, niezależnie od odczuwanych emocji. I pomogły nam ustrzec się kolejnych.

Wiesz, żeby powiedzieć prawdę, nie muszę mówić: mój mąż ma romans, wyciągać smsów potwierdzających od kiedy, świadków, zdjęć i wytaczać oskarżeń. Czy zatrudniać detektywa, który przyniesie zdjęcia naruszające dobre obyczaje, by mieć "pewny dowód". Wystarczy moim zdaniem powiedzieć: mój mąż przechodzi obecnie kryzys, mój mąż się pogubił.
A jeśli wymogi procesowe domagają się dowodów, no to mnie skażcie... Odmawiam udziału w grze o takich regułach. I wolę zostać rozwiedziona, niż dać się sprowokować do "ujawniania prawdy".

Jacku, ja jestem przekonana, że sąd nie stanowi jakiejś nowej przestrzeni, w której wolno więcej i zmieniają się zasady i wolno już ranić drugą osobę, wywlekać jej publiczne sprawy i nazywać to "mówieniem prawdy". Prawda płynie z miłości.
Ruta bardzo podoba mi się Twoje podejście i Twoja postawa w sądzie. 👍 Co do zdjęć to powiem Ci, że ja też nie mam takich z mężem. Nie robimy sobie zdjęć wspólnych. Nawet fotografa na ślubie nie było. Czytając Ciebie utwierdzam się w przekonaniu, że słusznie zrobiłam pozbywając się wszelkich dowodów obciążających męża. Robiąc to poczułam ulgę.

jacek-sychar

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: jacek-sychar » 19 sty 2022, 16:25

Ruta

Jakiś czas temu gdzieś czytałem Twoje wywody na temat konradyktoryjności procesu sądowego.
Czyli wiesz, jak wygląda proces sądowy. Jeżeli z tego uprawnienia rezygnujesz, to czemu się dziwisz, że przegrywasz sprawę?
A oczywiście masz prawo nic nie mówić na sprawie. To Twoje uprawnienie. Ale należy mieć świadomość tego, że wtedy sprawę się przegrywa.

Czy nie za bardzo miesza się tutaj porządek Boski z porządkiem ziemskim? Mam wątpliwość.

A o jakich zdjęciach mówisz? Takich w mediach społecznościowych, czy ogólnie, bo się pogubiłem.
Ja nie mam ani fejsa ani nic podobnego, więc co za różnica, jakie zdjęcia mam w mojej szafce?
A ja jestem starszy pan i za czasów porodów moich dzieci, to mężczyzna na oddziale położniczym to był tylko lekarz położnik. :lol:
Nikt więc wtedy nie słyszał ani o fejsach ani o smartfonach. :lol:

Nowiutka

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Nowiutka » 19 sty 2022, 18:12

Czytając o prawdzie i wojence oskarżającej myślę, że jest inny problem. W sądzie w przypadku jeśli nie chcemy orzekać o winie (nie chcemy rozwodu, lub zgadzamy się z miłości i puszczenia drugiej strony) możemy pewne rzeczy przemilczeć. Inaczej jest jeśli ktoś zdecyduje się na sąd biskupi. Czy chcemy wojny czy nie - ona będzie, bo stając w prawdzie opisujemy dosłownie wszystko. Musimy udowodnić, że małżeństwa nie było - czy to z naszej winy, czy winy drugiej strony. Czy chcemy czy nie - kogoś na świadka trzeba powołać bo proces nie ruszy.
Rozwód to naprawdę pikuś w porównaniu z - jakbysię wydawało - "moralniejszym sądem", gdzie weryfikowana jest ważność / nieważność sakramentu.
Zatwardziałość serc, wojna zamiast miłości... kołek w serce jakiejkolwiek relacji. Nie dziwi mnie, że zdania w kwestii czy to właściwe postępowanie są tak podzielone.

EL.
Posty: 6860
Rejestracja: 29 sty 2017, 21:46
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: EL. » 19 sty 2022, 19:54

Niepoprawny83 pisze:
18 sty 2022, 19:18
Nirwanna pisze:
18 sty 2022, 18:34
vertigo pisze:
18 sty 2022, 15:22
To "zgodziłaś się, nie zgadzając", czy "nie zgodziłaś się, zgadzając"? ;)

Ale też mam spokój i brak poczucia winy, bo męża o nic nie oskarżałam i żadnych brudów w sądzie nie prałam.

Pavel często powtarza, że "nie da się kłócić w pojedynkę". Podobnie z owymi brudami - jak ich nie chcesz prać w sądzie, to ich nie wnosisz. Proste.
Niezgoda na rozwód, aby być spójnym z wyznawanymi wartościami - tak, to moje.
Niezgoda na rozwód "bo tak", i to na dokładkę tak jak Pantop opisał - to nie moje.

Dorzucę jeszcze zasadę z KKK, że "cel nie uświęca środków". Inaczej mówiąc, jeśli niezgodę na rozwód przeprowadzam czynami moralnie nagannymi - to grzeszę, niezależnie od dobrej intencji powstrzymania rozwodu.
Poczytać można o tym w Dziale III KKK: http://www.kerygma.pl/katechizm-kkk/kkk ... -1749-1775
Nirwanno, cieszę się, że napisałaś jak w gruncie rzeczy niewiele trzeba zrobić, by być w zgodzie z wyznawanymi zasadami.
Co do zasady, że cel nie uświęca środków to chyba już pisze o tym Św. Paweł:
"I czyż to znaczy, iż mamy czynić zło, aby stąd wynikło dobro? - jak nas niektórzy oczerniają i jak nam zarzucają, że tak mówimy. Takich czeka sprawiedliwa kara." Rz. 3,8

Cytat wpisuje się jakoś w naszą dyskusję, w którą pojawiają się zdania jakoby niezgoda na rozwód cywilny miała podtekst egoistyczny i musiała opierać się na niegodziwych środkach.
Tak, tez tak uważam !
Mamy prawo mieć swoje zdanie odnośnie naszej wiary i postaw .

Bo co…..czyż osoba, która dąży do rozwodu….czy nie ma pobudek egoistycznych ….wiec jakie ??
"Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga " - Edyta Stein

"Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie " - Jan Paweł II

EL.
Posty: 6860
Rejestracja: 29 sty 2017, 21:46
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: EL. » 19 sty 2022, 20:00

Ruta, jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej postawy obrony małżeństwa w sądzie , sprzeciwienie się mężowi , veto wobec rozwodu …..ale powiedz …..czy rzeczywiście da się powstrzymać wtedy swoje ( na pewno bardzo buzujące wtedy ) emocje. EL.
"Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga " - Edyta Stein

"Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie " - Jan Paweł II

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Ruta » 19 sty 2022, 20:02

jacek-sychar pisze:
19 sty 2022, 16:25
Ruta

Jakiś czas temu gdzieś czytałem Twoje wywody na temat konradyktoryjności procesu sądowego.
Czyli wiesz, jak wygląda proces sądowy. Jeżeli z tego uprawnienia rezygnujesz, to czemu się dziwisz, że przegrywasz sprawę?
A oczywiście masz prawo nic nie mówić na sprawie. To Twoje uprawnienie. Ale należy mieć świadomość tego, że wtedy sprawę się przegrywa.

Czy nie za bardzo miesza się tutaj porządek Boski z porządkiem ziemskim? Mam wątpliwość.

A o jakich zdjęciach mówisz? Takich w mediach społecznościowych, czy ogólnie, bo się pogubiłem.
Ja nie mam ani fejsa ani nic podobnego, więc co za różnica, jakie zdjęcia mam w mojej szafce?
A ja jestem starszy pan i za czasów porodów moich dzieci, to mężczyzna na oddziale położniczym to był tylko lekarz położnik. :lol:
Nikt więc wtedy nie słyszał ani o fejsach ani o smartfonach. :lol:
Jacku,

Co do zdjęć, nieprecyzyjnie ujęłam to, co chciałam wyrazić. Chodziło mi tylko o to, że współcześnie bariera intymności małżonków jest przekraczana w sądach znacznie łatwiej niż kiedyś, z uwagi na to, że wiele osób dzieli się z innymi swoją nawet bardzo intymną przestrzenią na co dzień. Nie oceniam tego, bo to ja mam tu barierę, a każdy może ją mieć w innym miejscu, albo jej nie mieć. Ta moja bariera przyczyniła się do mojej postawy w sądzie. Myślę, że w równym stopniu dotyczyło to mojego męża, choć oczywiście motywów decyzji, jakie podjął mój mąż w procesie nie znam i za męża wypowiadać się nie mogę.

Co do skutków mojej postawy. Ja zrezygnowałam z wchodzenia w spór sądowy z moim mężem z pełną świadomością, że jest to strategia "po ludzku" prowadząca do przegranego procesu. Nie zależy mi na wynikach procesowych, zależy mi na mojej relacji z mężem i na nim samym, a także na tym, byśmy nie pokrzywdzili się jeszcze bardziej. Zależy mi także na tym, by być w zgodzie ze sobą. A ja naprawdę tego rozwodu nie chcę, naprawdę jestem przekonana o tym, że nasze małżeństwo jest nierozerwalne, naprawdę od dnia złożenia przysięgi małżeńskiej żyję naszym sakramentem, mimo licznych trudności, ale biorących się z niewiedzy, trudności, a nie ze złej woli i świadomego łamania moich małżeńskich zobowiązań. Naprawdę też uważam, że jako małżeństwo, współpracując z Bogiem, mamy szansę nie tylko na powrót do jedności, ale na odbudowanie naszego małżeństwa w taki sposób, by było ono zgodne planem Bożym, czyli małżeństwa szczęśliwego. Ja wierzę całą sobą w możliwość uzdrowienia, odnowienia i odbudowy naszej małżeńskiej relacji. Z Bożą pomocą.

Podczas procesu oboje dorośliśmy do tego, by nie oskarżać się nawzajem i nie ranić na potrzeby procesu. Najpierw ja, potem mąż. Ja nie zgadzałam się na rozwód i wnosiłam o oddalenie powództwa. Mąż koniec końców wskazał, że jest wyłącznie winny i wniósł o rozwód. Jak już pisałam, doszliśmy do naszych postaw nie bez wpadek, bo i mi się zdarzyło i mężowi przekroczyć w pierwszym okresie procesu barierę intymności i prywatności drugiej osoby. Emocje bywają silniejsze niż zasady.

Stanowiska jakie zajęliśmy to procesowy pat. Orzeczenie rozwodu jest niedopuszczalne, gdy żąda go małżonek wyłącznie winny. Wyjątkiem byłaby sytuacja mojej zgody. Lub wykazanie przez męża, że moja niezgoda jest niezgodna z zasadami współżycia społecznego. Nic jednak takiego się nie stało i nic takiego nie zostało wykazane, bo mój mąż niczego takiego nawet nie sugerował.

I tu zakończyła się kontradyktoryjność, a zaczęła inkwizycyjność. Sąd nie tylko wszedł w rolę sądu inkwizycyjnego, ale także w rolę strony w procesie. Zamiast mojego męża postawił mi zarzut winy za rozpad małżeństwa i zamiast mojego męża podniósł, że moja niezgoda na rozwód jest niezgodna z zasadami współżycia społecznego. Zarzutów tych mi sąd jednak nie przedstawił. Nie miał jak, bo przepisy nie przewidują procedury stawiania przez sąd małżonkowi zarzutów i dowodów na winę za rozpad małżeństwa ani podnoszenia przez sąd zarzutu niezgodności niezgody z zasadami współżycia społecznego :shock: Zarzuty i dowody w procesie kontradyktoryjnym wychodzą od stron. Nie od sądu.

Wobec tego nie miałam możliwości ani się z zarzutami zapoznać, ani się przed nimi obronić. Sąd po tym jak sam przed sobą postawił mi zarzuty i sam przed sobą uznał moją niezgodę za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego, te swoje postawione przez siebie zarzuty rozpatrzył, uznał je za zasadne i ogłosił oparty na nich wyrok. Dlatego nie mogę doczekać się uzasadnienia, bo naprawdę jestem ciekawa, jak można taki wyrok uzasadnić.

Dopiero po odczytaniu wyroku, podczas ustnego uzasadnienia miałam okazję zapoznać się z zarzutami sądu wobec mnie. Nieco za późno, bym miała możliwość obrony swojego stanowiska w procesie. A taka sytuacja czyni proces nieważnym.

Dodam, że ponieważ mąż nie złożył żadnych dowodów na moją winę, sąd swoje zarzuty wobec mnie oparł na dwóch wyrwanych z kontekstu zdaniach z opinii biegłych. Opinia nie była przy tym sporządzana na okoliczność mojej czy naszej winy. Do tego sąd uniemożliwił zarówno mi, jak i mężowi możliwość wniesienia zarzutów do opinii.
Mąż nie podnosił też, że moja niezgoda łamie zasady współżycia społecznego i także na tą okoliczność żadnych dowodów nie przedstawił. Sąd zaś wskazał, że moja niezgoda jest niedopuszczalna ze względu na skutki, jakie zdaniem sądu mogą nastąpić, nie zaś motywacje mojej niezgody. Zdaniem sądu gdybyśmy razem zamieszkali, nasz syn byłby zagrożony narkomanią i to zdaniem sądu czyni moją niezgodę na rozwód sprzeczną z zasadami współżycia społecznego.
Proces kontradyktoryjny opiera się na dowodach zgłaszanych przez strony, nie zaś na przewidywaniach przez sąd przyszłości. To też mnie bardzo ciekawi, czy sąd w uzasadnieniu pisemnym sąd powtórzy co powiedział i naprawdę napisze, że dowodem mojej winy za rozpad małżeństwa jest niewielki fragment opinii biegłych na okoliczność sytuacji opiekuńczo wychowawczej dziecka, a moja niezgodna na rozwód jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego, bo sąd potrafi przewidzieć jej następstwa :shock:

Nie dziwię się więc przegranej, ale stanowczo sprzeciwiam się łamaniu przed sąd obowiązujących przepisów prawa, zarówno procedury, jak i przepisów prawa materialnego. W mojej ocenie do takich naruszeń doszło. I to, i tylko to, będzie podstawą mojej apelacji. Pracuję za to nad tym, by nie wejść w jakieś poczucie krzywdy ze strony sądu. Sąd orzeka, jest człowiekiem i nie zawsze robi to doskonale. A nas, mnie i męża, sąd na pewno miał dość. Natomiast sąd apelacyjny sam oceni, czy sąd I instancji złamał przepisy, czy też nie. I do tej oceny także się nie przywiązuję. Moją rolą jest podnieść zarzuty wobec orzeczenia i postępowania sądu, a nie je rozstrzygać. Według mojego rozeznania moje apelacja nie jest niezgodna z Wolą Bożą. Omówiłam swoje zamiary także z mężem i mąż, jak już pisałam, zaakceptował moją decyzję.

Nie mam wobec tego poczucia mieszania porządku Boskiego z ludzkim. Przyjmuję z pokorą, że według porządku ludzkiego sąd apelacyjny może się ze mną nie zgodzić i odmiennie niż ja ocenić zarówno postępowanie sądu jak i treść obowiązujących przepisów. Nie spędza mi to snu z powiek. Robię to, co zrobiłam na pierwszym etapie sprawy. Zawierzam ją już teraz i w całości Bogu.

Jacku, ja pisząc to o zawierzeniu Bogu sprawy sądowej śmieję się na głos, bo szczerze mówiąc, to widziałam wiele różnych procesów, ale takiego pokręconego jak mój i męża to jeszcze nie. Współpraca z Bogiem bywa zaskakująca. Pewnie nie zawsze wszystko odczytałam jak trzeba. Ale Bóg zna przecież moje ograniczenia, więc i te moje ułomności w Jego planach są.

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Monti » 19 sty 2022, 21:40

Ruto,
z dużą pewnością siebie omawiasz pewne ogólne, teoretyczne zasady procesu, które jednak w zależności od rodzaju sprawy doznają większych bądź mniejszych ograniczeń. W praktyce nie ma procesu ściśle kontradyktoryjnego, zwłaszcza w sprawach rodzinnych.W sprawach rozwodowych sąd ma obowiązek z urzędu zbadać kwestię winy rozkładu pożycia, chyba że obie strony zgodnie wnoszą o orzeczenie rozwodu bez orzekania o winie.
Mnie osobiście zastanawia Twoje pełne przekonanie o wadliwości wyroku, głównie dlatego, że wydał je sędzia zapewne doświadczony, który pewnie od lat siedzi w sprawach rozwodowych.Jakoś nie chce mi się wierzyć, że w jednej sprawie zostało popełnione tyle błędów.
Nie chce być bardzo złośliwy, bo szanuję Ciebie i Twoją postawę, ale zastanawia mnie pewność, z jaką wypowiadasz się na wiele tematów. Rozumiem, że w Polsce każdy jest lekarzem i prawnikiem, ale może warto zastanowić się, czy to nie jest przypadkiem brak pokory.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości