Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Co o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa mówią Biblia, Katechizm, dokumenty papieskie...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niezgoda na rozwód - niespójności postawy

Post autor: Ruta » 22 sty 2022, 13:44

Monti, jestem prawnikiem, tyle, że nie procesowym. Zajmuję się zawodowo zupełnie innymi obszarami prawa, z dala od sal sądowych. Pracuję też nad prawem i socjologicznymi aspektami prawa naukowo, choć nie tyle, ile bym chciała, obowiązki rodzinne i rodzicielskie mają prymat.

Jako prawnik analityczno-teoretyczny u progu procesu wiedziałam niewiele więcej niż przeciętny obywatel. W głowie miałam resztki kodeksów ze studiów, dawno zdezaktualizowane. Nie miałam w planach życiowych wchodzić w procesówkę, nawet przy własnym procesie. Gdyby nie to, że sąd mnie wkurzył kolejnymi naruszeniami na szkodę mojego syna, przy tym bym została. Ale się wkurzyłam.

Z pokorą przyjmuję, że moje analityczno-teoretyczne spojrzenie nadal pozostaje odmienne od spojrzenia doświadczonych procesowców. I że nawet zaktualizowanie treści kodeksów, przeczytanie komentarzy, dostępnej doktryny i naczytanie się orzeczeń i dostępnych analiz nie zastępuje w żaden sposób doświadczenia procesowego.

Rozumiem, że trudno uwierzyć, że sąd w jednej sprawie robi tyle błędów. Zrobił. Doświadczony sąd. Odformalizowanie procesu przed sądem rodzinnym, to nie to samo, co łamanie konkretnych przepisów procedury i konkretnych regulacji prawa materialnego. To działka analityczna. Na "swoich" obszarach czuję się pewna, siebie, swojej wiedzy, doświadczenia. I stąd piszę pewnie. Nadmiernie pewnie. Dziękuję za zwrócenie mi uwagi. Popracuję nad tym.

Czekam na uzasadnienie wyroku. Także z ciekawością badacza.

Wiedza, jaką uzyskałam o systemie sądownictwa rodzinnego jest dla mnie prawdę mówiąc przygnębiająca. Zanurzając się w system sądów rodzinnych przeżyłam swoisty szok kulturowy. Coś jak Jezuita na Nowej Ziemi. Ale też czuję wkurzenie. Możliwe, że pierwszy raz, zamiast dłubać w strukturach normy w obrębie języka naturalnego i języków sztucznych i pochylać się nad desantem norm, co lubię, ale co jednak jest trochę pracą sobie a muzom, zajmę się naukowo czymś praktycznym. Systemem orzecznictwa rodzinnego. Nie wiem jeszcze tego na pewno. To poważna decyzja. Poczekam, aż emocje mi nieco opadną. Co może zająć trochę czasu...

Natomiast zamierzam z procesowcem w teamie zrobić przystępny poradnik praktyczny dla rodziców w procesach rozwodowych. Trochę mi może powietrza zejdzie. Konstruktywnie.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości