Jak już pisałem na poprzednim forum, a może nie pisałem, moja żona i ja jesteśmy w trakcie rozwodu. Ostatnio mieliśmy zaciętą wymianę mailową, gdyż napisałem, że chciałbym porozmawiać o ewentualnym stwierdzeniu nieważności małżeństwa i jak ona to widzi. Czuję się generalnie oszukany w wielu kwestiach, żona przekłamywała wiele istotnych dla naszego późniejszego małżeńskiego życia faktów. Ona jednak zapowiedziała, że przed trybunałem skłamie, wyprze się wszystkiego. I że stwierdzenia nieważności owszem chciałaby, ale z mojej winy

Nie mam jednak pojęcia jak to ugryźć. Nie ma żadnych świadków tego, co między nami zostało a nie zostało powiedziane, co wiedziałem a czego nie wiedziałem. Udowodnienie tego, że żona wprowadziła mnie w błąd będzie bardzo trudne.
Przykładowo: żona miała przed ślubem ze mną wielomiesięczny romans z żonatym mężczyzną, którego jak się okazuje znałem i wciąż znam. Ona przed ślubem twierdziła, że takie rzeczy są dla niej obrzydliwością i nigdy czegoś podobnego by się nie dopuściła. Potem jednak już po rozpadzie związku okazało się, że nie tylko z tym właśnie mężczyzną żona miała romans (zanim zaczęliśmy być razem), ale również że do tej pory utrzymuje z owym mężczyzną "przyjacielski" kontakt. Ona zapowiedziała, że się wyprze. Dla mnie jest to o tyle istotna kwestia, że świadczy to o tym, że żona jest zupełnie inną osobą niż ta za jaką ją uważałem, i dokładnie zadbała o to, bym miał na jej temat błędne wyobrażenie.
Co robić w takiej sytuacji? Czy ktoś z Was miał nieprzyjemność walki z małżonkiem o stwierdzenie nieważności, gdy druga osoba zapowiedziała że się wszystkiego wyprze?
