Pustelnik pisze: ↑22 sty 2019, 11:06
lustro pisze: ↑22 sty 2019, 10:24
To nie to samo, czy pyta oszukujacy, czy oszukany.
Tak ja to widzę.
Jest w tym dużo logocznej (niekoniecznie

"sądowniczej") racji ...
I zapewne
oszukiwanie jest/może być ... słowem (bynajmniej po częsci) na wyrost/krzywdzącym.
Ja np. nie napisalem (a Wy ?) swojego przedślubnego oswiadczenia o swoich (wszystkich - to byloby nawet ... nierealne)
brakach, słabosciach, wadach charakteru ...
Skąd zresztą mógłbym wiedziec np. czy "studenckie" okazyjne "chlanie" przerodzi mi się w pijanstwo/alkoholizm ? Czy że (w tym wieku jakim jestem) będę dobrowolnym abstynentem ?

I bedę miał kumpli AA, nie bedąc alkoholokiem ?
Każdy z nas podpisywał protokół przedslubny.
O ile pamiętam, tam były pytania o znane przeszkody.
Nikt nie mówi o tym, co może człowieka trafić w dalszym życiu. Tylko o tym, co wie i powinien wyjawic.
Jezeli wie i zatail, to jak to inaczej nazwać?
A skoro np. Żona nie wiedziała, bo mąż zatail, to została oszukana.
A małżeństwo zawarte w taki sposób nie jest ważne...O ile się nie mylę.