Beznadzieja

Co o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa mówią Biblia, Katechizm, dokumenty papieskie...

Moderator: Moderatorzy

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 16 lut 2019, 13:35

marylka pisze:
16 lut 2019, 12:25
happybean pisze:
16 lut 2019, 9:26
Wg mnie gorsza natura kobiet.
Czujesz sie gorsza?
Dlaczego?
happybean pisze:
16 lut 2019, 9:26
sa jak opentane, ile rozwiazlych kobiet oddaje swoje cialo,
Masz żal do rozwiazłych kobiet?
Skrzywdziły Cię?
Jak?
happybean pisze:
16 lut 2019, 9:26
Kobieya ma byc pomoca dla mezczyzny a czesto zamiast pomoca sprowadza na zla droge
Zgadzam się. Mądrze piszesz.
Jak czujesz Ty?
Jak konkretnie pomagasz meżowi?
Czy i kiedy jestes jego wsparciem?
Bo nie wierze że sprowadzasz go na złą droge
Kazda kobieta sptowadza mezczyzne na zla droge jesli zamiast byc dobra jest nerwowa czy czepia sie pierdol. Mezczyzna wtedy ucieka w rozne rzeczy kolegow, czasem alkohol itd bo nie widzi milosci i jej nie czuje

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: Nirwanna » 16 lut 2019, 15:51

HB, ale o kim teraz piszesz? o sobie? o swoim mężu?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: marylka » 16 lut 2019, 19:57

happybean pisze:
16 lut 2019, 13:35
Kazda kobieta sprowadza mezczyzne na zla droge jesli zamiast byc dobra jest nerwowa czy czepia sie pierdol. Mezczyzna wtedy ucieka w rozne rzeczy kolegow, czasem alkohol itd bo nie widzi milosci i jej nie czuje
Każda????
Zobacz...jesteś tutaj jakis czas na forum.
Chłopcy tutaj pisza o żonach - czepiajacych sie, nerwowych....a jednak oni nie sa na "złej drodze"
Przybliżyli sie do Boga, podjeli prace nad soba, nawet pomagaja swoim dzieleniem sie doświadczeniami z innymi. Są pięknymi ludźmi chociaż przechodzą wiele cierpień.
Dlaczego wiec niektórzy - bo chyba sie zgodzisz, że nie wszyscy meżczyźni - uciekaja w "rożne rzeczy" jak piszesz jeśli nie czuja miłości żony?
Brakuje jeszcze jednego czynnika.
Wolna wola meżczyzny.
Jeśli owa nerwowosć kobiety mu przeszkadza ma wiele możliwości:
np.
1. .rozmowa - nie krzyki - z żoną
dlaczego jest nerwowa - czego sie boi?
2. nauka dialogu - jeśli widzi, że rozmowa nie idzie i trzeba doszkolic sie z zakresu komunikacji
3. prosba o pomoc - przyjaciela/ksiedza/mediatora
4. ucieczka - do kumpli w "różne rzeczy"
5. Inne....

Mam nadzieje, że chociaż troche przekonalam Cię, że wina nie leży jedynie po stronie nerwowej żony.
Nerwy z czegos sie biorą. Zawsze podszyte sa strachem. Przed czym? To już indywidualna sprawa.
A ktore wyjscie wybierze mężczyzna?
Zależy - od jego miłości, dojrzałości i kondycjji psychicznej.

Inna sprawa - tak samo - miłość, dojrzałosc i kondycja psychiczna kobiety.
Jeżeli widzę, że szybko sie irytuje, potem tego żałuję...no to chcę to zmienić. Dla siebie - czuć spokój i pokój to bardzo ważne dla ducha i ciała ale i dla męża...
Żeby czuł sie kochany przeze mnie. Jednocześnie chcę, żeby mój głos w zwiazku był słyszany i ważny.
Kobieta ma tak samo wolna wolę.
I takie same wypunktowane możliwosci wyboru. Może porozmawiać...dotrzeć do swojego lęku.....może też wybrać "inną rzecz"...
Ktora droge wybierze?
Zależy....od mìłości itd.
To są bardzo indywidualne cechy kobiety i meżczyzny. A nade wszystko miłość miedzy nimi.
Jeśli sie kochają - zawalczą o siebie.
Jeśli nie...nie będą razem.

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 18 lut 2019, 6:48

marylka pisze:
16 lut 2019, 19:57
happybean pisze:
16 lut 2019, 13:35
Kazda kobieta sprowadza mezczyzne na zla droge jesli zamiast byc dobra jest nerwowa czy czepia sie pierdol. Mezczyzna wtedy ucieka w rozne rzeczy kolegow, czasem alkohol itd bo nie widzi milosci i jej nie czuje
Każda????
Zobacz...jesteś tutaj jakis czas na forum.
Chłopcy tutaj pisza o żonach - czepiajacych sie, nerwowych....a jednak oni nie sa na "złej drodze"
Przybliżyli sie do Boga, podjeli prace nad soba, nawet pomagaja swoim dzieleniem sie doświadczeniami z innymi. Są pięknymi ludźmi chociaż przechodzą wiele cierpień.
Dlaczego wiec niektórzy - bo chyba sie zgodzisz, że nie wszyscy meżczyźni - uciekaja w "rożne rzeczy" jak piszesz jeśli nie czuja miłości żony?
Brakuje jeszcze jednego czynnika.
Wolna wola meżczyzny.
Jeśli owa nerwowosć kobiety mu przeszkadza ma wiele możliwości:
np.
1. .rozmowa - nie krzyki - z żoną
dlaczego jest nerwowa - czego sie boi?
2. nauka dialogu - jeśli widzi, że rozmowa nie idzie i trzeba doszkolic sie z zakresu komunikacji
3. prosba o pomoc - przyjaciela/ksiedza/mediatora
4. ucieczka - do kumpli w "różne rzeczy"
5. Inne....

Mam nadzieje, że chociaż troche przekonalam Cię, że wina nie leży jedynie po stronie nerwowej żony.
Nerwy z czegos sie biorą. Zawsze podszyte sa strachem. Przed czym? To już indywidualna sprawa.
A ktore wyjscie wybierze mężczyzna?
Zależy - od jego miłości, dojrzałości i kondycjji psychicznej.

Inna sprawa - tak samo - miłość, dojrzałosc i kondycja psychiczna kobiety.
Jeżeli widzę, że szybko sie irytuje, potem tego żałuję...no to chcę to zmienić. Dla siebie - czuć spokój i pokój to bardzo ważne dla ducha i ciała ale i dla męża...
Żeby czuł sie kochany przeze mnie. Jednocześnie chcę, żeby mój głos w zwiazku był słyszany i ważny.
Kobieta ma tak samo wolna wolę.
I takie same wypunktowane możliwosci wyboru. Może porozmawiać...dotrzeć do swojego lęku.....może też wybrać "inną rzecz"...
Ktora droge wybierze?
Zależy....od mìłości itd.
To są bardzo indywidualne cechy kobiety i meżczyzny. A nade wszystko miłość miedzy nimi.
Jeśli sie kochają - zawalczą o siebie.
Jeśli nie...nie będą razem.
Zatem kluczem jest dobry wybor wspolmalzonka i praca nad soba samym

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 18 lut 2019, 7:26

Nirwanna pisze:
16 lut 2019, 15:51
HB, ale o kim teraz piszesz? o sobie? o swoim mężu?
Nie trudno z logiki takie wnioski wyciagnać. Kobiety nie bez przycyzny nie zostaly pezez Chrystusa przeznaczone do stanu kaplanskiego wlasnie ze wzgledu na swoja nature.
W zakonach zenskich jest wiele zla, kobiety potrafia byc bardzo wredne co np sw. Faustyna Kowalska opisywala w dzienniczku ile cierpien musiala znosic od wspolsiostr

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: s zona » 18 lut 2019, 20:38

happybean pisze:
18 lut 2019, 7:26
Nirwanna pisze:
16 lut 2019, 15:51
HB, ale o kim teraz piszesz? o sobie? o swoim mężu?
Nie trudno z logiki takie wnioski wyciagnać. Kobiety nie bez przycyzny nie zostaly pezez Chrystusa przeznaczone do stanu kaplanskiego wlasnie ze wzgledu na swoja nature.
W zakonach zenskich jest wiele zla, kobiety potrafia byc bardzo wredne co np sw. Faustyna Kowalska opisywala w dzienniczku ile cierpien musiala znosic od wspolsiostr
HP ,
jesli pozwolisz spytam , jaka masz satysfakcje z tego ze np ktos jest niedoskonaly / grzeszny .. ma to bezposredni wplyw na Twoje zachowanie ?

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 19 lut 2019, 6:45

s zona pisze:
18 lut 2019, 20:38
happybean pisze:
18 lut 2019, 7:26
Nirwanna pisze:
16 lut 2019, 15:51
HB, ale o kim teraz piszesz? o sobie? o swoim mężu?
Nie trudno z logiki takie wnioski wyciagnać. Kobiety nie bez przycyzny nie zostaly pezez Chrystusa przeznaczone do stanu kaplanskiego wlasnie ze wzgledu na swoja nature.
W zakonach zenskich jest wiele zla, kobiety potrafia byc bardzo wredne co np sw. Faustyna Kowalska opisywala w dzienniczku ile cierpien musiala znosic od wspolsiostr
HP ,
jesli pozwolisz spytam , jaka masz satysfakcje z tego ze np ktos jest niedoskonaly / grzeszny .. ma to bezposredni wplyw na Twoje zachowanie ?
Czemu by mialo miec. Wiekszosc osob chce byc docenionym na swoje dobro.

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: marylka » 19 lut 2019, 7:14

HB - czy na pewno nerwowość jest Twoja główna słabością?
Nie czasem narzekanie?
Na wszystko?
Nawet na zakonnice?
Znasz chociaż jedną? Byłas w takim zakonie?
Ja byłam ale pojedyncze dni i nie śmiałabym oceniać jak i co tam jest bo po prostu nie wiem.
A co do narzekania to warto sie zastanowić.
Przeprowadź sobie test- czy narzekasz jak świeci słońce? I pada deszcz? A może jak jest śnieg?
I wiesz....jeżeli jestes generalnie niezadowolona - co mocno tu widać - bo nikt Ci nie pasuje - od rozwiazlych kobiet po zakonnice - to mocno sie zastanów nad sobą bo od zgrzed i w dodatku histerycznych/nerwowych ludzie uciekają
Zwłaszcza mężowie.
A Ty bedziesz szukała winy w innych kobietach.
Przypatrz sie sobie.
Ja nie mam ani czasu ani ochoty pisać co sądzę np o zakonach.
Tutaj na forum są konkretne osoby i konkretne problemy. A takie wodolejstwo i w dodatku nic nie przynoszące jest nie dla mnie.
Jeśli masz ochote cos napisac o sobie i oczekujesz wsparcia to napisz. Bo taka jest idea tego forum. Że piszemy o sobie.
I szukamy rozwiązań. A nie biadolimy i narzekamy na caly świat

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4345
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Beznadzieja

Post autor: ozeasz » 19 lut 2019, 9:27

happybean pisze:
18 lut 2019, 7:26
Nirwanna pisze:
16 lut 2019, 15:51
HB, ale o kim teraz piszesz? o sobie? o swoim mężu?
Nie trudno z logiki takie wnioski wyciagnać. Kobiety nie bez przycyzny nie zostaly pezez Chrystusa przeznaczone do stanu kaplanskiego wlasnie ze wzgledu na swoja nature.
W zakonach zenskich jest wiele zla, kobiety potrafia byc bardzo wredne co np sw. Faustyna Kowalska opisywala w dzienniczku ile cierpien musiala znosic od wspolsiostr
HB to twoja logika , wysnuwasz wnioski interpretując zachowanie Jezusa nie biorąc pod uwage tamtejszych uwarunkowań społecznych i tego co naprawdę Jezus miał na myśli .

Zło jest wszędzie gdzie jest człowiek , który świadomie , bardziej lub nie , je realizuje .

Czy ja dobrze odczytuję że w jakiś sposób negatywnie naznaczasz kobiety sama nią będąc ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 19 lut 2019, 10:37

marylka pisze:
19 lut 2019, 7:14
HB - czy na pewno nerwowość jest Twoja główna słabością?
Nie czasem narzekanie?
Na wszystko?
Nawet na zakonnice?
Znasz chociaż jedną? Byłas w takim zakonie?
Ja byłam ale pojedyncze dni i nie śmiałabym oceniać jak i co tam jest bo po prostu nie wiem.
A co do narzekania to warto sie zastanowić.
Przeprowadź sobie test- czy narzekasz jak świeci słońce? I pada deszcz? A może jak jest śnieg?
I wiesz....jeżeli jestes generalnie niezadowolona - co mocno tu widać - bo nikt Ci nie pasuje - od rozwiazlych kobiet po zakonnice - to mocno sie zastanów nad sobą bo od zgrzed i w dodatku histerycznych/nerwowych ludzie uciekają
Zwłaszcza mężowie.
A Ty bedziesz szukała winy w innych kobietach.
Przypatrz sie sobie.
Ja nie mam ani czasu ani ochoty pisać co sądzę np o zakonach.
Tutaj na forum są konkretne osoby i konkretne problemy. A takie wodolejstwo i w dodatku nic nie przynoszące jest nie dla mnie.
Jeśli masz ochote cos napisac o sobie i oczekujesz wsparcia to napisz. Bo taka jest idea tego forum. Że piszemy o sobie.
I szukamy rozwiązań. A nie biadolimy i narzekamy na caly świat
Kiedy po 3 tyg malzenstwa sie zupelnie nie uklada a klotnie sa niemalze codziennie to mozna popasc w beznadzieje kiedy ani starania wlasne ani modlitwa nie pomagaja.

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: Nirwanna » 19 lut 2019, 11:40

Można, ale nie trzeba.
Co zaczęłaś robić ze sobą?
Tylko konkretnie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: marylka » 19 lut 2019, 11:41

happybean pisze:
19 lut 2019, 10:37
Kiedy po 3 tyg malzenstwa sie zupelnie nie uklada a klotnie sa niemalze codziennie to mozna popasc w beznadzieje kiedy ani starania wlasne ani modlitwa nie pomagaja.
Trafiłaś do nas 18 grudnia 2018 roku. Już wtedy pisałaś jak zmeczona życiem i rozczarowana małżeństwem kobieta. Dlatego tak trudno było w to uwierzyć że jestes narzeczoną.
Czy cokolwiek zrobiłaś z tego co Ci tu radzono?
3 tygodnie to Ty jestes w zwiazku małżeńskim ale te kłótnie i niezgody są już baaaaardzo długo.
Myślałaś że znikna jak staniesz na slubnym koniercu?
Nirvanna Cie pytała jak sie do tego ślubu przygotowaliście. I co odpowiedziałaś?
Dodatkowo piszesz, że ustaliliście że nie pójdziecie po pomoc bo tylko osoby trzecie rozwalą Wasz związek.
Naprawdę nie widzisz w jakiej jesteś sytuacji?
Do czego to zmierza?
Gdzie Ty z mężem idziecie?
Post wcześniej napisałam że to forum jest po to, żeby szukać rozwiazań a nie biadolić.
I też tak to widzę u Ciebie.
Proponuję - nie zajmuj sie ani rozwiązłymi kobietami a ni zakonnicami ani - dlaczego Jezus wybrał facetow a nie kobiety tylko zajmij sie sobą
Pomyśl - jaka jest Twoja sytuacja, dlaczego jestes z tym a nie innym facetem. Co w nim kochasz.
Co w sobie kochasz, czy siebie kochasz
Czego się boisz i dlaczego.
Wiesz, że każdy ma lęki?
Tylko jedni wiedzą jak sobie z nimi radzić a inni nie.
happybean pisze:
19 lut 2019, 10:37
ani starania wlasne ani modlitwa nie pomagaja.
Bóg wysłuchuje modlitw - podsyła ludzi, żeby Ci pomogli.
Podsyla Ci może matkę, może przyjaciółkę, może księdza a może właśnie sychar.
Czy Ty to widzisz?

Poczytaj Ewangelie - każdy cud wymagal wysiłku
- sparaliżowanego nieśli na noszach, zrobili dziurę w dachu, żeby wylądował przed Jezusem
- niewidomy musiał iść po omacku do sadzawki żeby sie umyć
- słudzy nalac musieli stagwie wodą żeby było wino
- itd itd
Oni nie wiedzieli co z tego wyjdzie. Ten ślepy szedł do tej sadzawki - po co? Żeby jeszcze pomyślał - czy ufa, czy wierzy..czy nie zwątpi w Chrystusa.
Po ludzku to śmieszne było

A jednak...stały sie cuda
A Ty?
Co robisz?
Jaki wysiłek podjęłaś?
W ogóle - wierzysz????
Jezus zawsze mówił Twoja WIARA cie uzdrowiła
Zauważyłaś?
Nie - jam Bóg twój cie dzis uzdrowił
TWOJA WIARA HAPPYBEAN
Przemyśl
A na koniec...żeby nie było tak podniośle....żart :)
Po śmierci Jasiek przybył przed oblicze Boga i pytał
Dlaczego nie wygrałem w totka?
Ja sie tak modliłem! Tyle mszy zamówiłem w tej intencji??????
A Bóg na to - wygrałbyś Jasiek. Gdybyś wyszedł z domu i chociaż raz kupił i puścił kupon.

Śmieszne?
Może.
Ale tu też jest mowa o działaniu.
Nie zamykaj sie happybean.
Depresja Cie dopadnie i powali.
Tak działa szatan.
Żeby odseparowac od innych ludzi.
W samotnosci łatwiej o grzech/upadek - alkohol, narkotyk, pornografię.
Judasz najpierw opuscil grupe i wtedy sprzedał Jezusa
Nie pasuje Ci sychar?
Nie musi
Ale znajdź jakąś inną wspólnotę. Bądź przy ludziach. To nawet nie musi byc zwiazane z małżeństwem. Oczywiście polecam katolickie, bo to zgodne są z wyznawanymi wartościami /jeśli też deklarujesz, że jesteś katoliczką/
To może być też wolontariat - hospicjum dzieciece, dom starców...wiesz jak to przemienia serce?

Sorki za mądrzenie się.
Pozdrawiam

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 19 lut 2019, 12:24

marylka pisze:
19 lut 2019, 11:41
happybean pisze:
19 lut 2019, 10:37
Kiedy po 3 tyg malzenstwa sie zupelnie nie uklada a klotnie sa niemalze codziennie to mozna popasc w beznadzieje kiedy ani starania wlasne ani modlitwa nie pomagaja.
Trafiłaś do nas 18 grudnia 2018 roku. Już wtedy pisałaś jak zmeczona życiem i rozczarowana małżeństwem kobieta. Dlatego tak trudno było w to uwierzyć że jestes narzeczoną.
Czy cokolwiek zrobiłaś z tego co Ci tu radzono?
3 tygodnie to Ty jestes w zwiazku małżeńskim ale te kłótnie i niezgody są już baaaaardzo długo.
Myślałaś że znikna jak staniesz na slubnym koniercu?
Nirvanna Cie pytała jak sie do tego ślubu przygotowaliście. I co odpowiedziałaś?
Dodatkowo piszesz, że ustaliliście że nie pójdziecie po pomoc bo tylko osoby trzecie rozwalą Wasz związek.
Naprawdę nie widzisz w jakiej jesteś sytuacji?
Do czego to zmierza?
Gdzie Ty z mężem idziecie?
Post wcześniej napisałam że to forum jest po to, żeby szukać rozwiazań a nie biadolić.
I też tak to widzę u Ciebie.
Proponuję - nie zajmuj sie ani rozwiązłymi kobietami a ni zakonnicami ani - dlaczego Jezus wybrał facetow a nie kobiety tylko zajmij sie sobą
Pomyśl - jaka jest Twoja sytuacja, dlaczego jestes z tym a nie innym facetem. Co w nim kochasz.
Co w sobie kochasz, czy siebie kochasz
Czego się boisz i dlaczego.
Wiesz, że każdy ma lęki?
Tylko jedni wiedzą jak sobie z nimi radzić a inni nie.
happybean pisze:
19 lut 2019, 10:37
ani starania wlasne ani modlitwa nie pomagaja.
Bóg wysłuchuje modlitw - podsyła ludzi, żeby Ci pomogli.
Podsyla Ci może matkę, może przyjaciółkę, może księdza a może właśnie sychar.
Czy Ty to widzisz?

Poczytaj Ewangelie - każdy cud wymagal wysiłku
- sparaliżowanego nieśli na noszach, zrobili dziurę w dachu, żeby wylądował przed Jezusem
- niewidomy musiał iść po omacku do sadzawki żeby sie umyć
- słudzy nalac musieli stagwie wodą żeby było wino
- itd itd
Oni nie wiedzieli co z tego wyjdzie. Ten ślepy szedł do tej sadzawki - po co? Żeby jeszcze pomyślał - czy ufa, czy wierzy..czy nie zwątpi w Chrystusa.
Po ludzku to śmieszne było

A jednak...stały sie cuda
A Ty?
Co robisz?
Jaki wysiłek podjęłaś?
W ogóle - wierzysz????
Jezus zawsze mówił Twoja WIARA cie uzdrowiła
Zauważyłaś?
Nie - jam Bóg twój cie dzis uzdrowił
TWOJA WIARA HAPPYBEAN
Przemyśl
A na koniec...żeby nie było tak podniośle....żart :)
Po śmierci Jasiek przybył przed oblicze Boga i pytał
Dlaczego nie wygrałem w totka?
Ja sie tak modliłem! Tyle mszy zamówiłem w tej intencji??????
A Bóg na to - wygrałbyś Jasiek. Gdybyś wyszedł z domu i chociaż raz kupił i puścił kupon.

Śmieszne?
Może.
Ale tu też jest mowa o działaniu.
Nie zamykaj sie happybean.
Depresja Cie dopadnie i powali.
Tak działa szatan.
Żeby odseparowac od innych ludzi.
W samotnosci łatwiej o grzech/upadek - alkohol, narkotyk, pornografię.
Judasz najpierw opuscil grupe i wtedy sprzedał Jezusa
Nie pasuje Ci sychar?
Nie musi
Ale znajdź jakąś inną wspólnotę. Bądź przy ludziach. To nawet nie musi byc zwiazane z małżeństwem. Oczywiście polecam katolickie, bo to zgodne są z wyznawanymi wartościami /jeśli też deklarujesz, że jesteś katoliczką/
To może być też wolontariat - hospicjum dzieciece, dom starców...wiesz jak to przemienia serce?

Sorki za mądrzenie się.
Pozdrawiam
Duzo wypisałas ale nie tego potrzebuje ani rozmow z osobami 3 ani wspolnot ani hospicjow. Moim powolaniem jest malzenstwo i jesl z mezem sie nie potrafie dogadac to raczej z nikim nie bede mogla.
Coz moge zrobic? Obecnie wszelkie nieporozumienia wygladaja tak a przynajmniej mam takie wrazdnia ze maz obwinia mnie, wiec ide przepraszam to po raz stwierdza ze za pozni przyszlam, innym razem ide w te pedy odrazu to mnie odtraca ze nie ma ochoty teraz rozmaiwac i sie odcina. A z reguly jest tak ze wina nie lezy po mojej stronie tylko. Jesli on cos zrobi nie tak to ja nie cigne fochow tylko jak przeprasza to go przyjmuje.Takie poczucie noszenia tego ciezaru samotnie rodzi frustracje i zamiast byc lepsza dla niego staje sie gorsza. Mowie przykre rzeczy itd Wiec co radzicie w tej sytacji?

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: marylka » 19 lut 2019, 13:34

happybean pisze:
19 lut 2019, 12:24
Moim powolaniem jest malzenstwo i jesl z mezem sie nie potrafie dogadac to raczej z nikim nie bede mogla.
Jest dokładnie na odwrót - jeśli nie bedziesz potrafiła dogadac sie z ludźmi - i z mężem Ci to nie wyjdzie
happybean pisze:
19 lut 2019, 12:24
maz obwinia mnie, wiec ide przepraszam to po raz stwierdza ze za pozni przyszlam, innym razem ide w te pedy odrazu to mnie odtraca ze nie ma ochoty teraz rozmaiwac i sie odcina.
To straszne co tu opisujesz. Wyglada na to, że nie masz swojego zdania a swoja misje traktujesz jako dogadzanie mężowi.
A gdzie jesteś Ty?
Twoje zdanie?
Czujesz sie ważna w tym zwiazku?
happybean pisze:
19 lut 2019, 12:24
Takie poczucie noszenia tego ciezaru samotnie rodzi frustracje i zamiast byc lepsza dla niego staje sie gorsza. Mowie przykre rzeczy itd Wiec co radzicie w tej sytacji?
To logiczny ciag rzeczy i faktycznie tak sie dzieje.
Wiesz...kiedyś i mi sie tak wydawało - wlaściwie wszystko u mnie gra - bo ze wszystkim jest ok i radzę sobie. Prosze Cie Panie tylko, żeby maż sie zmienił. Reszty mojego życia nie tykaj. Niech tak zostanie.
Ty podobnie piszesz: nie potrzebuje niczego tylko dogadania sie z meżem.
I niestety...to tak jak mówił ksiądz w kazaniu...że gosć chciał jedna rurke wymienić a hydraulik powiedział - panie - tu trzeba piony rwać bo wymiana tej rurki nic nie zmieni.
To dlatego pisze o pracy nad sobą.
Czy wiesz, że ogromna część zranień, które teraz odczuwasz ma swoje korzenie w dzieciństwie?
Jesteś suma doświadczen całego życia. Każdy z nas taki jest. Nie pizbedziesz sie krzyku jeśli wcześniej nie dotrzesz - dlaczego krzyczysz? Co myślisz jak krzyczysz?
Skąd te myśli?
Czy to było racjonale? Realne?
Czy teraz nadal takie jest?
To jest tak jak rozbrajanie bomby

puszczę Ci link do audycji ktora wcześniej polecałam. Tylko potem. Posłuchaj. I pomyśl.

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 19 lut 2019, 14:25

marylka pisze:
happybean pisze:
19 lut 2019, 12:24
maz obwinia mnie, wiec ide przepraszam to po raz stwierdza ze za pozni przyszlam, innym razem ide w te pedy odrazu to mnie odtraca ze nie ma ochoty teraz rozmaiwac i sie odcina.
To straszne co tu opisujesz. Wyglada na to, że nie masz swojego zdania a swoja misje traktujesz jako dogadzanie mężowi.
A gdzie jesteś Ty?
Twoje zdanie?
Czujesz sie ważna w tym zwiazku?
Nie traktuje tego tak i mam swoje zdanie. Jak nawale to poprostu przepraszam. Co zatem robic aby bylo wlasciwie i nie rodzilo to frustracji?
Czyli odwieszenie sie od meza? Czyli przeprosic ale jesli on tego nie przyjmie to co?
Zajac sie soba?
Ostatnio zmieniony 19 lut 2019, 15:15 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość