Beznadzieja

Co o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa mówią Biblia, Katechizm, dokumenty papieskie...

Moderator: Moderatorzy

happybean

Beznadzieja

Post autor: happybean » 25 gru 2018, 12:30

Witam,

Niestety mam takie przemyślenia co do małżeństwa że sa one same negatywne. Mam tez juz jakis zwiazkowy bagaz doswiadczen. Biorac slub czy to z niewiezacym czy nawet z katolikiem skazujemy sie niejako na to ze bedziemy cierpiec. Nie wiem moze gdzies i sa jakies super malzenstwa szczealiwe ktote siebie nie krzywdza ale wg mnie sa to jakoes sladowe przypadki. Kazdy mezczyzna/kobieta ma w sobie jakas niedojrzalosc ktora druga osobe porani a w czlowieku jest chec braku cierpienia a przynajmniej takiego zadawanego przez drugiego czlowieka, tego najblozszego meza czy zony ktoremu czlowiek sie oddaje w calosci i dlatego potem to tak bardzo wszystko boli.
Mam tez doswiadczenie ze nie ma co oczekiwac cudu od Boga w tej materii ze ten cud sie nie zdazy, czlowiek pod wplywem modlitwy ani w sposob cudowny nie dojrzeje ani nie stanie sie mega dobry tak by nie ranic. Bo nawet od ludzi zyjacy Sakramentami doznamy krzywdy.
Jedynie o co mozna sie modlic to o to zeby wchodzac z kims w zwiazek malzenski Bóg dal sile do znoszenia tych zranien.
A jesli malzenstwo to cierpienie z tylko krotkimi chwilami pozornego szczescia to czy warto?
Czy nie lepiej poprostu znosic samotnosc przez reszte dni. Wszak sam sw. Pawel pisal ze lepiej czlowiekowi sie nie zenic i jedyna motywacja do ozenku jest nieumiejetnosc opanowywania popedu. Czy zatem jesli ktos wzglednie panuje nad popedem to czy malzenstwo jest dla niego?

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Beznadzieja

Post autor: ozeasz » 25 gru 2018, 13:59

happybean pisze:Czy zatem jesli ktos wzglednie panuje nad popedem to czy malzenstwo jest dla niego?

Jeśli sprowadzić małżeństwo do popędu ,to nie warto .


Jednak małżeństwo to więź ,to możliwość miłowania w sposób prawdziwy, ozuty z fałszu własnego mniemania o sobie ,z poczucie bycia dobrym człowiekiem .


Małżeństwo to cud w którym możemy doświadczyć najwartościowszego daru , komunii osób , zjednoczenia które ma miejsce w Bogu ,On dając nam małżeństwo zaprasza nas do uczestnictwa w tej Miłości , która dla nas , dla człowieka jest nieludzko trudna i niemożliwa do przeżycia bez Niego samego .


Każdy z nas upada ,nie każdy umie się do tego przyznać ,albowiem poczucie winy jest niejednokrotnie trudne do uniesienia ,łatwiej je wyprzeć niż sie skonfrontować .

Jednak to małżeństwo , a bliskość w której nie ma miejsca na papierową pozę daje szanse na życie z krwi i kości .


Te święta Bożego Narodzenia uświadomiły mi z jednej strony gorzką prawdę ,ale i piękno w niej zaimplementowane.


Jestem grzesznikiem ,i jako grzeszny człowiek jestem często bardziej brudny i nieludzki niż niejedna stajenka , niejeden żłób ,czuję się tak nieraz ,jednak Jezus o tym wiedząc przychodzi właśnie w takie miejsce chcąc jakby powiedzieć ,nie ma takiego miejsca na ziemi ,serca które mogłoby mnie odrzucić w swej ohydzie i brzydocie ,i które mogłoby być na tyle odrażające , czy obojętne by mnie zatrzymać w objawieniu mojej miłości i chęci bliskości.


Boże Narodzenie jest czasem w którym Bóg chce objawić prawdę o swojej niesamowitej miłości do człowieka ,przez kenozę staje sie jednym z nas ,naszym bratem ,a my wreszcie możemy doświadczyć miłości która nie ma granic , która w końcu da przybić się do krzyża aby to do nas dotarło że ta miłość nie zna granic ...poza tę w której to my sami możemy Ją odrzucić .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: CzysteŚwiatło » 29 gru 2018, 21:47

happybean pisze:
25 gru 2018, 12:30

Jedynie o co mozna sie modlic to o to zeby wchodzac z kims w zwiazek malzenski Bóg dal sile do znoszenia tych zranien.
A jesli malzenstwo to cierpienie z tylko krotkimi chwilami pozornego szczescia to czy warto?
Definitywnie warto. I czy to szczęście jest takie pozorne....? Ozeasz bardzo ładnie opisał istotę małżeństwa.
Tak na prawdę nigdy nie masz gwarancji szczęścia. Nikt nie wskaże właściwej drogi, bo każda wiąże się z krzyżem - do Nieba nie idzie się bezpośrednio spod puchowej pościeli. Jeżeli nawet trafisz na cudownego człowieka (czego z całego serca Ci życzę), to czy to też gwarantuje szczęście? Nie. Zawsze się pojawi jakiś kryzys - ciężka choroba współmałżonka lub choroba i śmierć dziecka i tysiące innych, nieprzewidywalnych scenariuszy.
happybean pisze:
25 gru 2018, 12:30

Mam tez doswiadczenie ze nie ma co oczekiwac cudu od Boga w tej materii ze ten cud sie nie zdazy, czlowiek pod wplywem modlitwy ani w sposob cudowny nie dojrzeje ani nie stanie sie mega dobry tak by nie ranic. Bo nawet od ludzi zyjacy Sakramentami doznamy krzywdy.
No w cudowny sposób na pewno nikt nie dojrzeje. Jeżeli się tego oczekuje - to rzeczywiście można się spotkać z nieskończonym pasmem rozczarowań. Dojrzewanie jest zawsze procesem - dla jednych dłuższym, dla innych krótszym. Modląc się o dojrzewanie (lub nawrócenie) tak na prawdę nie wiemy, na jakim etapie ta osoba jest, czy na samym jego początku czy w połowie (jedyne co wiemy na pewno - to że nie jest na końcu. Nikt o sobie nie może powiedzieć, że już zakończył proces dojrzewania czy nawracania, bo wszyscy jesteśmy ułomni i ciągle do takiego ideału nam dużo brakuje). Bóg nie pstryknie palcami i nie poda wszystkiego na złotej tacy, tylko pozwala nam błądzić i uczyć się na własnych błędach. Jeśli się nie poparzysz, to nie będziesz nigdy do końca rozumieć, czemu mama krzyczy jak zbliżasz się do włączonego piekarnika. Bóg jest najlepszym pedagogiem i sam najlepiej wie, ile czasu potrzebuje dana osoba. Nie daje też wszystkiego na raz - bo byśmy tego nie ogarnęli. Ale czy to oznacza, że nie warto się modlić? Nigdy nie wiesz, jakie znaczenie dla drugiej osoby ma Twoja modlitwa. Może nawet nigdy się nie dowiesz. Jakby nie miała jednak absolutnie żadnego znaczenia - to by umarła "śmiercią naturalną" na przestrzeni XXI wieków istnienia Chrześcijaństwa. Sam Jezus się modlił -a kto jak kto, ale On chyba wiedział co robi ;).

Odwagi! Małżeństwo jest Sakramentem. Co oznacza sakrament? Że szatan nie ma do niego wejścia, jeżeli mu na to nie pozwolisz. Składasz przysięgę i nie bez powodu kończysz ją słowami "tak mi dopomóż Boże....". Sami z siebie nie wytrwamy, ale nie jesteśmy sami! Nie odwracaj się od Boga to i On nie odwróci się od Ciebie. Postaw swój fundament na Nim, a wtedy wszystko będzie dobrze. Postaw Go na pierwszym miejscu, a wtedy nie będziesz musiała obawiać się niczego.
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 14 lut 2019, 8:09

Jestem juz w zwiazku malzenskim i niestety chyba sie do tego nie nadaje

Lawendowa
Posty: 7651
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: Lawendowa » 14 lut 2019, 8:16

Sakramentalnym?
Jak wyglądało Wasze przygotowanie niego?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 14 lut 2019, 8:24

Lawendowa pisze:
14 lut 2019, 8:16
Sakramentalnym?
Jak wyglądało Wasze przygotowanie niego?
Tak. Normalnie jak mialo wygladać.
Jestem osoba nerwowa. Czesto krzycze i sie latwo denerwuje. Tego typu reakcje powoduja poblebianie jakis nieporozumień ktore mozna by rozwiazac w 10 minut to trwa wiele godzin.

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: marylka » 14 lut 2019, 10:26

happybean pisze:
14 lut 2019, 8:24
Lawendowa pisze:
14 lut 2019, 8:16
Sakramentalnym?
Jak wyglądało Wasze przygotowanie niego?
Jestem osoba nerwowa. Czesto krzycze i sie latwo denerwuje. Tego typu reakcje powoduja poblebianie jakis nieporozumień ktore mozna by rozwiazac w 10 minut to trwa wiele godzin.
No to ciesz się, że widzisz swoja wadę i weź sie za siebie.
Normalnie to swoje odkryte niedomagania typu nie panowanie nad emocjami czy gniew - powonny być przepracowane przed ślubem.
Ty już jestes troche z nami i skoro sie zdecydowałaś na ślub - to weź odpowiedzialność za ten zwiazek i zacznij pracować nad sobą.
Terapia, psycholog, 12 kroków, nade wszystko modlitwa i Bóg - do wyboru do koloru masz.
Biadolenie nad swoim beznadziejnym losem to najgorszy sposób. Sama tworzysz swoje życie.
Ty decydujesz czy bedzie ono radosna ciekawaą przygodą czy żałobnym lamentem
Powodzenia

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 14 lut 2019, 12:18

marylka pisze:
14 lut 2019, 10:26
happybean pisze:
14 lut 2019, 8:24
Lawendowa pisze:
14 lut 2019, 8:16
Sakramentalnym?
Jak wyglądało Wasze przygotowanie niego?
Jestem osoba nerwowa. Czesto krzycze i sie latwo denerwuje. Tego typu reakcje powoduja poblebianie jakis nieporozumień ktore mozna by rozwiazac w 10 minut to trwa wiele godzin.
No to ciesz się, że widzisz swoja wadę i weź sie za siebie.
Normalnie to swoje odkryte niedomagania typu nie panowanie nad emocjami czy gniew - powonny być przepracowane przed ślubem.
Ty już jestes troche z nami i skoro sie zdecydowałaś na ślub - to weź odpowiedzialność za ten zwiazek i zacznij pracować nad sobą.
Terapia, psycholog, 12 kroków, nade wszystko modlitwa i Bóg - do wyboru do koloru masz.
Biadolenie nad swoim beznadziejnym losem to najgorszy sposób. Sama tworzysz swoje życie.
Ty decydujesz czy bedzie ono radosna ciekawaą przygodą czy żałobnym lamentem
Powodzenia
Nien stac mnie na psychologow pozatym to strata pieniedzy bo i tak nie pomoga. Pozarym przed slubem ustalalam z mezem ze nikogo 3 nie bedziemy wpuszczac do naszego malzenstwa bo tacy psyxhologowie wiecej namieszac potrafia niz poradzic.
Nerwowosx nie jest czyms czego mozna sie pozbyc
Ojciec Pio tez byl nerwowy a zostal swiety

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: marylka » 14 lut 2019, 13:59

happybean pisze:
14 lut 2019, 12:18
Nien stac mnie na psychologow pozatym to strata pieniedzy bo i tak nie pomoga.
A jakbys miala np nowotwór?
Skołowałabys pueniądze?
Tu nie chodzi o "wygadanie się"
Psycholog jest lekarzem
happybean pisze:
14 lut 2019, 12:18
Pozarym przed slubem ustalalam z mezem ze nikogo 3 nie bedziemy wpuszczac do naszego malzenstwa bo tacy psyxhologowie wiecej namieszac potrafia niz poradzic.
Głównie dlatego zabieram jeszcze raz głos.
Czy jak będziecie chorzy to bedziecie sami siebie leczyć?

I ważniejsze - kto wpadł na taki pomysł - Ty czy mąż?
Wiesz dlaczego pytam? Takie "ustalenia" są mi znane. Wpada na taki genialny pomysl osoba uzależniona, ktora ma interes w tym, żeby jej nałóg sie nie wydał.
Ze strony osoby uzależnionej jest to manipulacja.
A ze strony godzacej się - współuzależnienie
Była już tutaj osoba, ktora twierdzila jak Ty - że w domu trzeba sprawy załatwiać. I generalnie to prawda. Ale kiedy obydwoje są chorzy to jak sobie pomogą?

To tak jak ten ślepy prowadzi kulawego.
Rozumiem, że Twój mąż też nie zwrócił się/nie zwróci po pomoc osoby trzeciej? Bo opisałaś jego nałóg.

Happybean - no to w takim razie co można Ci poradzić?
W takiej sytuacji chyba najlepsze 12 kroków internetowe. Są darmowe. Tylko wiesz....szczerosç to podstawa. A jak sie to ma do ustaleń z meżem?
Tylko wiesz...to nie jest tak, że czekaja na Ciebie. Kolejka jest długa. Niektórzy od zapisu czekaja nawet dwa lata.
Inny sposob to żebys posłuchała kazań, rekolekcji - jest ich pełno w necie.
Ja ze swojej strony polecam audycje w Radio Plus "nocne światla"
Tam w cyklu "na budowie relacji" możesz posłuchać o wartosci samej siebie jak byc asertywną, jak stawiac granice, jak być ciekawą, jak dbac o rozwoj osobisty....garść wartosciowych wskazowek.
W radio Maryja we wtorki sa audycje dla małżonków i rodzicow - przeróżna tematyka.

To wszystko....chociaż pośrednio...może jakoś Ci pomóc. Najbardziej w tym, żebys jednak nie była w tym sama.
happybean pisze:
14 lut 2019, 12:18
Nerwowosx nie jest czyms czego mozna sie pozbyc
Ojciec Pio tez byl nerwowy a zostal swiety
Życze Ci, żeby i Twoja nerwowosć też doprowadziła Cie do świetości

Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Beznadzieja

Post autor: karo17 » 14 lut 2019, 16:11

Marylka
Happybean pisze że jest nerwowa. Dlaczego miałoby to być jakieś niedomaganie i dodatkowo przepracowane przed ślubem?
Może taką już ma naturę? A co więcej to może być "dar" dla męża. Oczywiście dla dojrzałego męża.

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: marylka » 14 lut 2019, 18:18

karo17 pisze:
14 lut 2019, 16:11
Marylka
Happybean pisze że jest nerwowa. Dlaczego miałoby to być jakieś niedomaganie i dodatkowo przepracowane przed ślubem?
Może taką już ma naturę? A co więcej to może być "dar" dla męża. Oczywiście dla dojrzałego męża.
Bo sama tak napisała
happybean pisze:
14 lut 2019, 8:24
Jestem osoba nerwowa. Czesto krzycze i sie latwo denerwuje. Tego typu reakcje powoduja poblebianie jakis nieporozumień ktore mozna by rozwiazac w 10 minut to trwa wiele godzin.
Wiec wyraźnie to przeszkadza w malżenstwie.
Wprawdzie w nastepnym poscie pisze
happybean pisze:
14 lut 2019, 12:18
Nerwowosx nie jest czyms czego mozna sie pozbyc
Ojciec Pio tez byl nerwowy a zostal swiety
Jako niby zaletę
Ale to proba jakiegos wybielenia wedlug mnie nie wiem po co.

Nerwowosć czyli popadanie w stan gniewu i krzyku nie bierze sie znikad.
Przeważnie bierze sie ze strachu.
Dlatego pisałam o przepracowaniu - czego sie boisz? Dlaczego? Skad to sie wzieło?
Poczytaj historie tutejszych forumowiczow. Poza nielicznymi (gdzie bylo milczenie ) - krzyk i gniew stał sie nie do zniesienia przez jedna ze stron i powodem odejscia małżonka.
Chyba nikomu nie jest latwo życ z rozhisteryzowanym małżonkiem.
Rozhisteryzowanemu - samemu ze soba również jest źle.
happybean pisze:
14 lut 2019, 12:18
Nerwowosx nie jest czyms czego mozna sie pozbyc
Ojciec Pio tez byl nerwowy a zostal swiety
Każda emocja jest potrzebna. Gniew rownież. Podobnie jak Pan Jezus wielu świetych slusznie reagowało tak na grzech.

Ale każda emocja trzeba sie nauczyc kierować. Żeby nie ona rzadzila człowiekim. Tylko człowiek emocja. Taka nauke można czerpac właśnie z pracy nad sobą.

AKCJA -STOP-REAKCJA.
Tego i wielu innych można sie nauczyć.
Ja to dłuuugo ćwiczyłam.
Na krokach

Albo
WYDARZENIE-EMOCJA-DLACZEGO/SKAD SIE WZIEŁA-CO Z TYM ZROBIE-CO MI TO DA

Sorki za madrzenie się. To sa fajne sposoby uczenia sie siebie. Każdy ma inny wahlarz emocji bo i ma inne doświadczenia. To ciekawa przygoda samego ze sobą. I naprawdę...aż dziwne...wystarczy troche czasu czasem i kasy poswiecić ale jaki za to potem komfort życia!
Szczerze polecam

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: s zona » 14 lut 2019, 19:03

Happebean,
moze cos Ci sie tutaj przyda...

Jak radzić sobie z emocjami
W cyklu "Miłość w praktyce" Gośćmi Nocnych Świateł są:
- Mira Jankowska - Mistrzowska Akademia Miłości
i na łączach telefonicznych:
- Bogdan Janowski - mediator, Fundacja Międzypokoleniowa Akademia Rozwoju

https://www.youtube.com/watch?v=mR1gjWitERo

ps dzieki Krople Rosy,odkrylam tutaj wiele ciekawych audycji :)

SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Beznadzieja

Post autor: SiSi » 14 lut 2019, 20:30

Witaj happybean,
A jak długo jesteś w małżeństwie jeśli mogę zapytać?

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 15 lut 2019, 6:25

Ja reaguje zloscia kiedy sobie z czyms nie radze. Czy to jest cos co nalezy tlumic?

happybean

Re: Beznadzieja

Post autor: happybean » 15 lut 2019, 6:29

marylka pisze:
14 lut 2019, 13:59
happybean pisze:
14 lut 2019, 12:18
Nien stac mnie na psychologow pozatym to strata pieniedzy bo i tak nie pomoga.
A jakbys miala np nowotwór?
Skołowałabys pueniądze?
Tu nie chodzi o "wygadanie się"
Psycholog jest lekarzem
happybean pisze:
14 lut 2019, 12:18
Pozarym przed slubem ustalalam z mezem ze nikogo 3 nie bedziemy wpuszczac do naszego malzenstwa bo tacy psyxhologowie wiecej namieszac potrafia niz poradzic.
Głównie dlatego zabieram jeszcze raz głos.
Czy jak będziecie chorzy to bedziecie sami siebie leczyć?

I ważniejsze - kto wpadł na taki pomysł - Ty czy mąż?
Wiesz dlaczego pytam? Takie "ustalenia" są mi znane. Wpada na taki genialny pomysl osoba uzależniona, ktora ma interes w tym, żeby jej nałóg sie nie wydał.
Ze strony osoby uzależnionej jest to manipulacja.
A ze strony godzacej się - współuzależnienie
Była już tutaj osoba, ktora twierdzila jak Ty - że w domu trzeba sprawy załatwiać. I generalnie to prawda. Ale kiedy obydwoje są chorzy to jak sobie pomogą?

To tak jak ten ślepy prowadzi kulawego.
Rozumiem, że Twój mąż też nie zwrócił się/nie zwróci po pomoc osoby trzeciej? Bo opisałaś jego nałóg.

Uwielbiam jak wymyslacie jakies bzdury o uzaleznieniach nie wiadomo skad. Podswiadomie chyba przekladajac jakies swoje doswiadczenia na innych ludzi. Nie mam pojecia skad pomysl o jakims nalogu?

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość